Tomasz: Deszcz pomocny mimo wszystko

Po dwóch dniach upałów otrzymaliśmy dziś z nieba deszcz – i to dwukrotnie. Najpierw złapała nas burza na pierwszym postoju w lesie, co jest sytuacją najmniej komfortową ze wszystkich. Gdy pada w drodze, jest to do zniesienia. Ponieważ idziemy, to nie jest nam zbyt zimno, nasze ciała same się rozgrzewają, jesteśmy zajęci modlitwą i śpiewem, więc czas płynie szybciej. Gdy jednak pada na postoju, jedyne, co pozostaje, to stać i próbować przetrwać pod peleryną przeciwdeszczową. Nie da rady usiąść ani jeść, człowiekowi robi się zimno, mokro…

Druga ulewa z piorunami zaskoczyła nas w czasie Eucharystii, która na pielgrzymce zwyczajowo jest odprawiana na wolnym powietrzu. Trzeba było nadludzko silnej woli, aby móc skupić się na modlitwie. Na całe szczęścia reszta dnia była już słoneczna i udało się nam szczęśliwie dotrzeć do Namysłowa, a przy okazji jeszcze wyschnąć.

W takich sytuacjach, jak deszcz w najmniej spodziewanym momencie bardzo ważne jest wsparcie od współpielgrzymów – dobre słowo, łyk wody, kromka chleba. Łatwiej wtedy się idzie, łatwiej uśmiecha do bliźniego i razem z nim znosi trudy wędrówki. I o to też chyba chodzi w życiu, aby w trudnych momentach umieć się nawzajem wspierać, odnosić na duchu, wyciągnąć do siebie ręce.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code