to, co zginęło…

 

 

To, co zginęło…

 

J. 16.28 – „Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca. „

Łuk. 19.10 – „Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić, to co zginęło.”  Biblia Warszawska

Te dwa wersety mówią nam o tym, skąd i po co Jezus przyszedł na świat i dokąd poszedł.

 Wyszedł z domu Ojca, aby szukać , to co zginęło i zapłaciwszy cenę, za tych, których zbawił,  przyprowadził ich do domu Ojca.

 Słowa te wypowiedział, w pierwszym przypadku, kiedy nadchodził czas Jego śmierci, a w drugim, kiedy wychodził z domu Zacheusza celnika.

 Jerycho, wielkie miasto w czasie, kiedy Izrael wychodził z Egiptu, mury nie do zdobycia, zamieszkałe przez Chananejczyków. Bóg wydał już dawno wyrok na to miasto, kiedy obiecał Abrahamowi tę ziemię. To była tylko kwestia czasu, kiedy Izrael – spadkobierca obietnic Abrahama otrzyma to, co Bóg obiecał. To był ten czas, czas wypełniania obietnic.

 Często i w naszych sercach muszą runąć mury, wybudowane przez nas samych lub też szatana – mury niewiary, głupoty, uprzedzeń, zwiedzenia itp., aby mogły wypełnić się obietnice wobec nas.

 Zanim runęły te mury, Izraelici musieli, przejść, przez bolesny zabieg obrzezania, który był znakiem przynależności do narodu wybranego. Jak my dziś reagujemy na ból, który pojawia się w drodze za Panem, może po malutkich doświadczeniach odwracamy się od Pana, jak ziarno zasiane między chwastami. Nie wydajemy owoców, bo tyle przeciwności?

 Wybicie mieszkańców Jerycha, to jak walka z grzechem w naszym życiu, czy jesteśmy zdeterminowani aby zawalczyć z nim, nie tylko wyznać, wyznanie jest dobre, bo Bóg tego oczekuje od nas, często też drugi człowiek, wobec którego zawiniliśmy, ale wyznanie nie zniszczy go , trzeba go zwalczyć w swoim sercu, podjąć wojnę o wolność dla nas. Często z szatanem, który nas więzi, czasami prosząc innych o pomoc.

 **** Trzy tygodnie temu, mieliśmy ewangelizację, gościliśmy kaznodziejkę z Anglii, Kathryn Day, posługuje ona darem uzdrawiania, ja tym razem zająłem się uwalnianiem od złych duchów.

Sala była pełna, w naszej niewielkiej  sali mieści się max 75 osób, prawie wszystkie miejsca zajęte. Uwielbienie , zwiastowanie Słowa Bożego i modlitwy.

Jedna kobieta woła, noga mi urosła, tak około 2 cm wydłużyła się, od urodzenia była krótsza, druga, mogę się schylać do ziemi, skakała z radości, przedtem tylko do kolan sięgała rękami, jestem wolna, kolejna, z której wyszedł duch wieszczy.

Nie wyjdę słyszę z ust młodego chłopaka, kiedy nakazuję demonowi z niego wyjść (co, ty szczurze, ale natychmiast, rozkazuję ci w imieniu Jezusa) chłopak ciężko oddychał i demon wyszedł, a chłopak ojej jak się dobrze czuję – a cierpiał na depresję.

Kolejna kobieta, ledwo stała na nogach, po dłuższej modlitwie i uwalnianiu, otwiera oczy, gdzie ja byłam, spokojnie kochana, Bóg cię uwalniał. Po tygodniu spotykam ją i mówi, nie mam koszmarów, pastorze, skończyły się, mogę normalnie spać. A przedtem, sypiała do 3 w nocy i pobudka, śniły jej się straszne rzeczy, potem ze strachu nie spała do rana i odsypiała w dzień, schizofrenia zdiagnozowana, coś się zaczyna dziać Bożego. Chwała Bogu.****

 Mury runęły, tylko Rachab ocalała i w naszym życiu, mogą być talenty, które Bóg oczyści i zachowa, aby je używać dla Królestwa Bożego. Rachab wszak jest w rodowodzie Jezusa (ups, nierządnica).

 Przekleństwa nad Jerychem – Jozue jako pierwszy przeklął je – Joz. 6. 26 i jak powiedział tak się stało – I Król. 16.34

Dawid jako drugi, po śmierci Saula i Jonatana – II Sam. 1.21 i do dziś są problemy z wodą w obrębie wgórz Gilboa i jego ziemi.

 I tam przychodzi Pan, który przyszedł z domu Ojca na ten świat, aby zbawić w tym mieście Zacheusza Łuk. 19,1-10, nie faryzeuszy, przedstawicieli religijnych, ale tego, który sercem poszukiwał powrotu do domu Ojca, może nawet nie wiedząc o tym za czym tęsknił. Przekleństwo, zostaje złamane, a serce Zacheusza nasycone miłością Pana. 

sykomora…..

**** Cztery miesiące temu zachorowała na raka płuc mama jednej z naszych zborowniczek – Marysia – znałem ją , udzielałem ślubu jej córce, ze dwa razy byli z mężem u nas w domu, miała jeszcze syna dorosłego i córkę 13 letnią, kobieta w moim wieku (52). Stan był tak ciężki, że lekarze niewiele robili w kwestii leczenia, przerzuty sprawiły, że guzy miała nawet na rękach, na nogach. Kiedy pojechałem do niej ze starszym zboru, na jej prośbę, aby modlić się o jej zbawienie przede wszystkim, a potem uzdrowienie, ona była już gotowa.

 Kiedy zaczęliśmy rozmowę, i zacząłem zwiastować Ewangelię, ona aż promieniała, nie mogła się doczekać, kiedy ją poprowadzę w modlitwie o nowonarodzenie, nigdy tego nie widziała wcześniej. Po krótkiej chwili pytam – Marysiu, czy uważasz się za grzeszniczkę i pragniesz przyjąć przebaczenie od Jezusa i zaprosić Go do swojego serca? Tak, tak bardzo chcę. Cóż więc – powtarzaj za mną z głębi twojego serca – Panie Jezu, wyznaję, że żyłam bez Ciebie, grzeszyłam, lecz teraz proszę Cię o wybaczenie mi grzechów i obmycie Twoją Świętą krwią. Oddaję Tobie moje życie, jesteś moim Panem, Królem i Bogiem. Wierzę, że poszedłeś na krzyż Golgoty aby umrzeć za mnie, przyjmuję Twoją ofiarę i błagam o przebaczenie, daj mi Boże nowe życie, abym zawsze była z Tobą. — Panie Ty znasz jej serce, proszę Cię niechaj teraz Twój Duch  Święty zstąpi na nią, napełnij jej serce miłością i łaską, wybacz jej grzechy i oczyść ją , daj jej białą szatę i niech jej życie będzie pełne Twojej chwały. Uzdrów ją Boże proszę cię w imieniu Jezusa Chrystusa – Amen.

 Po modlitwie Marysia była jakby inna, mówi, czuję takie ciepło i wskazuje na klatkę piersiową, takie ciepło, taka miłość wlewa mi się do serca, jakie to wspaniałe. Boże dziękuję ci, że mnie zbawiłeś. To była wspaniała chwila, posiedzieliśmy z nią godzinkę, poczytaliśmy trochę psalmów, zaleciłem jej, aby czytała Słowo i rozmawiała z Bogiem. Pojechaliśmy, mąż jej czytał Psalmy, szczególnie 91, córka puszczała pieśni, zostawiłem im płytkę z pieśniami.

 Niestety jej stan się pogarszał. 11 listopada pojechaliśmy do niej, ja z moją żoną, aby się o nią modlić. Trochę przeraziliśmy się jej widokiem, gdyż bardzo wychudła, nie miała siły, rzęziło jej na płucach, to była woda. Pomodliliśmy szybko się o nią, gdyż lada moment miała nadjechać karetka pogotowia, aby ją zabrać do szpitala. Naszym zwyczajem jest, że gdy ktoś bliski naszych zborowników choruje, rozsyłamy wieści i okoliczne wspólnoty modlą się o tę osobę. Dzień wcześniej jeden z pastorów zadzwonił do mnie i powiedział, Bóg objawił mi, że Marysia ma w sercu ból i urazę wobec jednej osoby, i On chce aby ją poprowadzić do przebaczenia.

Z Marysią nie było kontaktu, ale po pierwszej modlitwie poszła z córką do toalety i było nieco lepiej . Tu karetka, tu my, ale nic mówię o Jezusie i o Jego miłości wobec niej, dochodzę do przebaczenia i mówię wprost, a ona kiwa głową, że to prawda. Podeszliśmy do niej i prowadzę ją w modlitwie o przebaczenia, twarz jej się rozjaśniła i nagle mówi, tu są dzieci? Te dzieci słyszała do ostaniej chwili życia. Nie Marysiu, Bóg przysłał Aniołów aby cię podnieść, ożywić , aby ci towarzyszyły w drodze do Niego. Była taka szczęśliwa… Karetka zabrała ją, a my modlimy się Panie, jak dobrze, że ich zatrzymałeś, dałeś nam czas, abyśmy mogli wypełnić wszystko to, z czym nas wysłałeś. Okazało się, że karetka stała pod innym blokiem, kierowca pomylił adres. Z ciężkim sercem wracaliśmy do domu, ale też z poczuciem wypełnienia woli Boga.

Marysia zmarła w środę rano, odeszła do Pana, tak ona o tym wiedziała i my wiemy, wróciła do domu Ojca, gdyż zaufała Jego Synowi, który przyszedł, aby ją zgubioną przyprowadzić do jej prawdziwego domu. *****

 Zacheusz był gotowy na spotkanie z Panem, podobnie jak Marysia, oboje zapewne cieszą się teraz obecnością Pana w domu, za którym całe życie tęsknili.

 Kiedy patrzymy na historię, zatytułowaną syn marnotrawny, Łuk. 15.11-32 – widzimy tam dwóch synów, młodszy, który zaszalał i przetrwonił majątek, i starszego, który był domowym synem. Ten znów pilnował, aby nikt mu nie zabrał jego majątku. Obaj nie mieli relacji z Ojcem, obojgu zależało przede wszystkim na pieniądzach, majątku, nie zależało im na sobie nawzajem. Nie kochali się. Syn domowy po powrocie młodego, zdenerwował się i niechciał nawet wejść na ucztę dziękczynną z powodu odnalezienia się brata. Właściwie niczym się nie różnili.

 Rolą starszego brata powinno być to, o czym on nawet nie pomyślał. Nasz Pan umieścił tą opowieść po dwóch w których, kobieta szuka drachmy tak długo, aż ją znalazła, pasterz szuka owcy, aż ją znalazł i przyprowadził do stada. We wszystkich trzech sytuacjach, nadchodzi radość, uczta spraszanie gości, aby się cieszyć, że to co zginęło zostało odnalezione. Jednak za synem z przypowieści nikt nie poszedł, nie szukał go. On wrócił sam.

A kto przyszedł po nas? Trzeci syn, Syn Boży, który poszukał nas w tym świecie, odnalazł nas na różnych drogach naszego życia, być może siedzieliśmy w kojcu ze świniami wyjadając im paszę, być może leżeliśmy w rynsztoku, być może zaślepieni byliśmy egoizmem, a On zdjął łuski z naszych oczu. Wykupił nas z ręki szatana, do którego poszliśmy w niewolę, cena – śmierć – krzyż – Golgota. To On, zabrał nas do domu Ojca. Bo po to przyszedł. I do dziś szuka synów i córki oporne, które zagubiły się w świecie, do którego nie należą. Tęsknią, lecz nie wiedzą za czym, szukają lecz nie wiedzą czego. Jak syn marnotrawny, my ludzie odrodzeni z Ducha Bożego byliśmy zagubieni, ale On nas odnalazł i przyprowadził nas do domu Ojca, do Królestwa Bożego.

 Lecz czy my, odrodzeni mamy postawę Jezusa? Czy może postawę syna, który był w domu. Jezus nie wstydzi się nazywać naszym bratem – Hebr. 2,11; Mat. 25.40; Rz. 8.25 i dał nam przykład, że powinniśmy szukać tego, co zginęło z domu Ojca. On nas będzie prowadził swoim Duchem, abyśmy właśnie tych przyprowadzili do Niego, a On ich zaprowadzi tam, gdzie nasz dom – do Królestwa Bożego.


Lecz czy ty pójdziesz do Jerycha , do swego Zacheusza?

 

Niech was Pan błogosławi, wasz w Nim Kazik

 

 

 

46 Comments

  1. elik

    Egzorcyści, czy…….

    "Jak demon zwyciężył Adama przez nieposłuszeństwo, tak teraz moc demona zostaje zwyciężona przez posłuszeństwo Chrystusa. To w Jego najwyższym posłuszeństwie demon traci swoją tyrańską moc, a Chrystus zostaje wyniesiony ponad wszelką potęgę i władzę."

    Ponieważ demon zwyciężył Adama przez nieposłuszeństwo, to:

    • jaki atrybut jest konieczny, aby człowiek mógł być egzorcystą i zwyciężać moc demona?…
    • kto zasługuje w pełni na miano apostołów tzn. posłanych?…..

    Szcześć Boże!

    Dla zainteresowanych całość TU:

    http://www.egzorcyzmy.katolik.pl/czytelnia/egzorcysta-radzi/525-uwalnianie-od-zlych-duchow.html

     
    Odpowiedz
  2. Kazimierz

    znaki

     Panie Zbigniewie, artykuł przeczytałem i ma on niestety niewielką wartość, przynajmniej dla mnie. 

    Niestety autor w tym artykule zdaje się zalołozył, ze czytający nie znają Bibli. Przytacza on wersety, które mówią o mocy, jaką dał Pan apostołom w czasie Jego zycia, natomiast nie wspomina o mocy, jaką dał każdemu po Swoim zmartwychwstaniu…. Nie przytacza np. Mar 16. 15-18 – 15 I rzekł do nich: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu  6 Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. 17 Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; 18 węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie".

    Jasno widzimy tu, że Pan mówi – tym, którzy uwierzyli – takie znaki towarzyszyć będą, uwierzyli w kogo, oczywiście w Chrystusa Pana i narodzili się z Ducha Bożego poprzez nowonarodzenie. 

    Cytuję – "To świeccy katolicy, osoby zakonne czy też kapłani-nieegzorcyści na mocy sakramentu chrztu świętego, kapłaństwa powszechnego albo konsekracji sakramentalnej lub niesakramentalnej są władni podejmować modlitwę o uwolnienie od działania złych duchów. Modlitwę tę mogą odmawiać nad sobą lub inną osobą, która poprosi o pomoc. Należy zatem w pierwszej kolejności zwracać się do ludzi wierzących, by podjęli modlitwę do Boga, aby wyzwalał tych, którzy cierpią z powodu działania złych duchów, a nie szukać pomocy u pseudowyzwalaczy, którzy bardzo często są daleko od Kościoła, wiary i miłości Boga." 

    Jestem ciekaw, jak osoby, które deklaruję się jako katolicy, a których znam, szkolę i przebywam z nimi, którzy z Bogiem mają -nic- do czynienia mogliby wypędzać demony? 

    Jeśli każdy ochrzczony niemowlak, później w życiu dorosłym miałby taką moc, no to demonów w  Polsce nie powinno być. Bo większość jest ochrzczona. Niestety chrzest niemowląt nic nie daje, a już na pewno nie Ducha Świętego, bo jak widzimy przykłady biblijne i przykłady z życia, Duch Święty jest dany pragnącym – “Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza”. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego; Duch bowiem jeszcze nie był <dany>, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony. (J 7,37-39)

    Niestety drogi panie, większość Polaków skończyłaby jak synowie Scewy – Dz 19:11-16 nwt-pl "(11) A Bóg dokonywał przez ręce Pawła nadzwyczajnych potężnych dzieł, (12) tak iż nawet chusty i fartuchy przenoszono z jego ciała na niedomagających, a opuszczały ich dolegliwości i wychodziły z nich niegodziwe duchy. (13) Niektórzy zaś z wędrujących Żydów, zajmujących się wypędzaniem demonów, również zaczęli wypowiadać imię Pana Jezusa nad tymi, którzy mieli niegodziwe duchy, mówiąc: "Uroczyście wam przykazuję przez Jezusa, którego głosi Paweł". (14) A czyniło to siedmiu synów niejakiego Scewy, naczelnego kapłana żydowskiego. (15) Ale niegodziwy duch, odpowiadając, rzekł do nich: "Znam Jezusa i wiem, kto to Paweł; wy zaś kim jesteście?" (16) Wtedy skoczył na nich ów człowiek, w którym był niegodziwy duch, i przemógłszy jednego po drugim, pokonał ich, tak iż uciekli z tego domu nadzy i poranieni." 

    Ma rację natomiast co do wędrówek do bioenergoterapeutów, pseudo uzdrawiaczy, gdzie stan danej osoby jest co roku gorszy. Pracuję z niepełnosprawnymi i rodzice tych dorosłych dzieci, bardziej wierzą jakiemuś szalbierzowi niż Bogu. A śmiem twierdzić nawet, ze choroba czy niepełnosprawnoiść ich dziecka często dla nich jest zyskiem finansowym i ich zycie dawno juz jest ustawione pod ten fakt. Nie wiadomo jakby zareagowali, gdyby ich dziecko zostało uzdrowione, pewnie większość by się ucieszyła, ale część mogłaby mieć za złe, ze stracili źródło utrzymania – patrz dziewczynka, mająca ducha wieszczego – Dz. Ap. 16,16

    Póki co tyle, zachęcam do głębszej refleksji na ten temat niz przytaczanie cudzych, tendencyjnych tekstów.

    KJ

    Kto chce, to zapraszam do wysłuchania tego nauczania – 

      

     
    Odpowiedz
  3. aaharonart

    @Kazimierzu

    Życiowy ten Twój blog.

    Bardzo przemawiają do mnie Twoje słowa w których piszesz:

    Często i w naszych sercach muszą runąć mury, wybudowane przez nas samych lub też szatana – mury niewiary, głupoty, uprzedzeń, zwiedzenia itp., aby mogły wypełnić się obietnice wobec nas.

    artur.

     

     

     
    Odpowiedz
  4. eskulap

    @Autor

    Dziękuję Pastorze,

    pozdrawiam,

    Eskulap

    P.S.

    Czytałem ostatnio rodzaj przewodnika "Modlitwa o uzdrowienie wewnetrzne" – Robert Faricy SI. Gdzie autor prowadzi i opowiada o uzdrawiającej mocy modlitwy odwołujacej się  do katorgi, męki i konania Chrystusa. Nie jest to raczej egzorcyzmowanie …. ciekawie wyjaśnia, że dawniej gdy nie było psychiatrii wiele zaburzeń psychicznych interpretowano po prostu jako opętanie, i że ta granica nie jest wyraźna, że jest cienka. Natomiast Chrystus chce dla ludzi uzdrowienia (tak jak to na początku niniejszej notki zacytował Pastor Juszczak)

     

     

     
    Odpowiedz
  5. Halina

    Samo zycie..

    edna kobieta woła, noga mi urosła, tak około 2 cm wydłużyła się, od urodzenia była krótsza, druga, mogę się schylać do ziemi, skakała z radości, przedtem tylko do kolan sięgała rękami, jestem wolna, kolejna, z której wyszedł duch wieszczy.

    Nie wyjdę słyszę z ust młodego chłopaka, kiedy nakazuję demonowi z niego wyjść (co, ty szczurze, ale natychmiast, rozkazuję ci w imieniu Jezusa) chłopak ciężko oddychał i demon wyszedł, a chłopak ojej jak się dobrze czuję – a cierpiał na depresję.

    Kolejna kobieta, ledwo stała na nogach, po dłuższej modlitwie i uwalnianiu, otwiera oczy, gdzie ja byłam, spokojnie kochana, Bóg cię uwalniał. Po tygodniu spotykam ją i mówi, nie mam koszmarów, pastorze, skończyły się, mogę normalnie spać. A przedtem, sypiała do 3 w nocy i pobudka, śniły jej się straszne rzeczy, potem ze strachu nie spała do rana i odsypiała w dzień, schizofrenia zdiagnozowana, coś się zaczyna dziać Bożego. Chwała Bogu.****

    Bywalam na takich spotkaniach, gdzie ponoc ludziom rosly rece albo nogi. Medycyna nigdy tego nie potwierdzila.Kregoslupy przestawaly bolec, skakali i tanczyli, a po pewnym czasie wracali do lekarza.Prawdziwe uzdrowienia zdarzaja sie, ale nie na scenie.Kiedy tworzyl sie Kosciol, potrzeba potwierdzenia znakami i cudami byla czyms normalnym.Kazde uzdrowienie sluzylo glebszeu celowi niz li tylko usprawnianiu kregoslupow.
    Sila sugestii jest potezna i psychika czlowieka , ktory bywa jej poddawany, przyjmuje taka forme, jako wymusza na niej otoczenie.Mozna rowniez choremu na depresje , a tym bardziej schizofrenie zasugerowac, ze jest opetany przez diabla. Uwolnienie od niego przynosi na jakis czas ulge.Ale jest to kolejne urojenie. Egzorcysta, pyta zwykle psychiatre o diagnoze lekarska i nie podejmuje dzialan wbrew tej diagnozie, bo sa  one tyle warte,co  gaszenie pozaru za pomoca benzyny.

     

    Egzorcyzmy sa wyjatkiem, gdy zachodza szczegolne symptomy. Niedlugo dojdzie do tego, ze kazdy czlowiek z zaburzeniem psychicznym bedzie podejrzewal , iz jest opetany przez diabla, bo specyfika tych chorob polega na takim odczuciu, ze jest pod dzialniem sily, ktora ma nad nim wladze.

     

    ”Drzewo ma jeszcze nadzieje"-Tomas Halik

    " „W latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku na uniwersytetach amerykańskich narodził się typ wziętej religijności, który zaliczyć możemy do nurtu postmodernistycznego czy «postsekularnego» powrotu religii: ruch zielonoświątkowy lub charyzmatyczny (w nieco spokojniejszej katolickiej formie nazywany ruchem odnowy charyzmatycznej). Jednej ogromnej zasługi nikt mu nie może odmówić: obudził on w wielu chrześcijanach ponad granicami konfesji radość modlitwy i radość wiary.

    Chodzi przecież w końcu o owo zbawienne odmłodzenie i odnowienie chrześcijaństwa, które w ten sposób mogłoby stawić czoła gnostyckim i neopogańskim wyzwaniom ruchu New Age, a przy tym potrafiłoby uniknąć zarówno rygorystycznego konserwatyzmu fundamentalistów, jak i zmęczonego i bezpłodnego liberalizmu „neomodernistów”.

    Jest rzeczą interesującą, w jaki sposób ruch ten potrafi łączyć elementy dwu radykalnie odmiennych nurtów współczesnej mobilizacji religijnej: z ruchem New Age (który jednak „charyzmatycy” zdecydowanie potępiają i demonizują) łączy ich akcentowanie przeżycia emocjonalnego, podczas gdy do fundamentalizmu zbliżają się niekiedy poważnie swoją teologią (demonizującą zwłaszcza religie niechrześcijańskie). Jest z pewnością czymś wspaniałym i godnym uznania, że chrześcijanie charyzmatycy uchwycili się pomijanej Trzeciej Osoby Trójcy Świętej, i można byłoby sobie życzyć, aby powiewu Ducha nasłuchiwali jak najuważniejbo przecież, jeśli chrześcijaństwo ma się odmłodzić, to Kościół musi właśnie w Duchu (a nie w tanich kompromisach czy przeciwnie: w wycieńczających wojnach „z duchem czasu” czy z „duchem tego świata”) znajdować swoją «biosferę».

    Zwłaszcza w ostatnim czasie i w naszym kraju nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że wielu zielonoświątkowców więcej uwagi poświęca «duchom zła» niż Duchowi Chrystusa. Jeśli liberalne chrześcijaństwo zbyt łatwo wyprowadziło diabła z salonów religii humanistycznej, to z kolei fundamentaliści i zielonoświątkowi «charyzmatycy» gorliwie się nim zajmują, przypisują mu niezwykle ważne miejsce w dzisiejszym świecie i odkrywają go za każdym rogiem; w tych kręgach kościelnych egzorcysta znów stał się atrakcyjnym zawodem. Nie wątpię, że nasz świat potrzebuje egzorcyzmu i egzorcystów, jednak ci, którzy do tego zadania tak skwapliwie się garną, powinni mieć świadomość związanego z nim ryzyka; diabeł, jak wiadomo, jest doświadczonym dialektykiem – a ci, którzy wzorem świętego Prokopa chcą razem z nim orać, mogą przy swojej wielkiej gorliwości i przy drobnej nieuwadze niespodziewanie szybko znaleźć się w roli zaprzężonego do pługa”.
     

     

     

     
    Odpowiedz
  6. Kazimierz

    komentarze

     Dziękuję bardzo za komentarze, a pro pos komentarza Haliny – przytoczę tylko zdanie, które zapamietałem dawno temu, kiedy rozpoczynałem służbę.

     

    Niechaj ci, co uważają, ze jest coś niemożliwe, nie przeszkadzają tym, którzy to robią.

    .KJ

     

     

     

     
    Odpowiedz
  7. radosny

    czym kierować się w odróżnianiu ?

    Zainspirowała mnie do komenatarza Pani Halina :-). Jednak sprawa jest nazbyt skomplikowana aby to jakoś ogarnąć. Naprawdę, bo nawet ktoś kto chciał to ogarnąć lub zrozumieć, mianowicie o. A. Posacki S.J. został (raczej tymczasowo suspendowany). O Posacki chciał zrozumieć tzw. "pseudoduchowość", no i przez to dostało mu się, ale myślę, że tylko na chwilę :-). Pani Halina zazacza, że w ruchu zielonoświątkowym jest mnóstwo zamieszania i sprzeczności. No i tak jest, nawet w ramach KRK. Powstaje coraz wiecej ruchów i wspólnot, które niezwykle mieszają i łączą np. tradycyjną duchowość (liturgię i sakramenty) z zapożyczeniami i to różnymi. Nie sposób tego opisać w 2 zdaniach, ale jest tego coraz więcej. W/g mnie przyczyną sytuacji jest znudzenie, a być może przyczyna jest głębsza ? Tzn. sugerowałbym wadę, która jest dosyć powszechna a mianowicie acedia. Nie będę opisywał co to jest ale uogólniając jest to stan apatii, znużenia, znudzenia i pustki, dlatego też ludzie nią ogarnięci szukają za wszelką cenę innowacji. Na przeciwległym biegunie modernistów znowóż stoją tzw. "tradycjonaliści", oj oni też potrafią namieszać – przykład to tzw. "neokatechumenat", oj już wielu ludziom zrobił wodę z mózgu. Do tej kategorii można też zaliczyć fanów "radia Maryja" – uogólniając są to ludzie raczej z przerośniętą formą pobożności i wysnułbym teorię, że większość ma skrupuły. Teraz będzie wniosek i być może, jakaś teoria, ale nie do końca sprawdzona. Wspólnym mianownikiem wyżej wymienionych grup jest SMUTEK i przygnębienie. Są to ludzie raczej przygnębieni, smutni, mający problemy i szukający ukojenia w formach religijności, czy raczej duchowości,k tóre są nie sprawdzone i podejrzane. Tak samo charyzmatycy. Może i mało żyję na tym świecie – tylko 40 lat :-), ale nie spotkałem jeszcze radosnego charyzmatyka w normalnym życiu. Są pełni zgorzknienia i smutku, a jedynie niekiedy pokazują swoją radość, ale to jest raczej w formach takich "ekstatycznych", czasem na pograniczu transu. Tak więc Ci ludzie szukają czegoś zastępczego na "ból żywota" i nie znajduja, dlatego popadają w coraz większe zgorzknienie. Oczywiście, być może nie wszyscy, bo być może ?, niektórzy z nich przeżywają strapienie lub strapienia, które są normalne w życiu duchowym, ale to nie usprawiedliwia smutku – np. w myśl słow w/g ks. Syracha – "nie wydawaj swej duszy smutkowi, bo smutek zgubił wielu……". No i tak jest smutek i zgorzknienienie, które jest zawinione niszczy dusze. Św. O Pio mawiał – "módl się ale z radością". Tylko co to znaczy radość ?, i co to jest radość prawdziwa ? Oj. to musiałbym przytoczyć te słynne reguły św. Ignacego :-), ale może innym razem ?, idę wydać swoją duszę na radość, bo na polku zimno ale radośnie :-).

    Pozdrawiam – S.J. 🙂

     
    Odpowiedz
  8. radosny

    🙂

    Aż się uśmiechnąłem , normalnie głośno :-), ciekawe, pierwszy raz "aharonek" mnie rozśmieszył.

    Tak, zawsze byłem i jestem radosny, noo oprócz momentów, że ma większego lub mniejszego doła :-), ale co tam ?, oj, oj – "po mrokach, zawsze przychodzi dzień" :-), albo ooo:

    "W mroku jest tyle światła.
    ile życia w otwartej róży,
    ile Boga zstępującego
    na brzegi duszy  (fragement pieśni "o Bogu ukrytym" w/g wiersza K. Wojtyły).

    No więc, oczywiście, że mam pewne załamki, ale ogólnie mam taką radość w duszy, że "hej" 🙂 i tej radości mi nikt nie zabierze 🙂 – o.S (mój spowiednik) powiedział mi, że nawet w chwili śmierci tak będzie :-).

     

    pozdrówka – S.J. ( niby Jezuita :-), a tak naprawdę, tylko zwolennik Jezuitów 🙂 ), eee nie zdradzę, ale i tak i tak pewna osoba się domyśli :-), oj co tam ?, a niech się domyśla :-).

     
    Odpowiedz
  9. radosny

    próbeczki 🙂

    To takie próbeczki radości, zawsze się uśmiecham, chociaż być może nie ma powodu :-), eee tam św. Ignacy mówił, że "to co pochodzi z radości bez uprzedniej przyczyny jest z Boga.

     

     

    i jeszcze jedno

    Hee, ale zdjęcia nie są nowe, z resztą robione w dziwnym dla mnie okresie, ale i tak i tak radość mnie nie opuszcza a można powiedzieć, że rzuciła mnie następna dziewczyna :-), oj, oj a cóż to  Jezus nie chce, żebym ją miał ? Oooo, nie On dla mnie chce spraw i rzeczy wielkich :-).

    Noo, dosyć chwalenia :-), boooo……………..(oj kropki są domyślne 🙂 ).

    pozdrówka na dziś S.J. 🙂

     
    Odpowiedz
  10. aaharonart

    Janusz! 🙂

    Jestem pod wrażeniem Twoich fotografii. Szczerze Ci to piszę .

    Bardzo Ci dziękuję,  że się odezwałeś. Bardzo lubię Twoje wpisy. Są takie autentyczne .

    Poza tym w Twoim poprzednim wpisie znalazłem diament . Te słowa od Jana Pawła . Przyszły do mnie w najbardziej odpowiednim momencie. Dziś bowiem zamieściłem wpis na swojej stronie i brakowało mi słów do pewnej fotografii którą wykonałem .

    Proszę zerknij na moją stronę w linku poniżej. Oczywiście napisałem ten blog z zupełnie innej przyczyny niż pisanie do Ciebie. Pracuje teraz nad pewnym projektem ale nie mogę więcej nic napisać o swojej twórczości.

    Z ciekawością czytam Twoje wpisy i proszę Cię nie zmieniaj już nigdy więcej swojego adresu " radosnego" bo jest wspaniały .

    Życzę Ci dużo wspaniałych wpisów na Tezeuszu. Ja zapewne zawsze coś w nich znajdę jako natchnienie do sztuki w której żyję.

    Twój przjaciel art aharon*

    Tam w linku jest piosenka którą polecam na dziś wszystkim nam.

    aharonek.blogspot.com/2013/11/morowe-panny.html

     

     

     
    Odpowiedz
  11. radosny

    Ciekawe

    "Oj tam, oj tam" 🙂 (śmieję się bo tak mówiła kiedyś moja dziewczyna), postaram się ograniczać swoje wpisy :-), ze względów dosyć prozaicznych :-). Ciekawe, że też zaciekawiła mnie piosenka z blogu "aharonka" (zresztą przepięknie wykonana) – "gdzie są chłopcy z tamtych lat". No więc piosenka jest niesamowita, chociaż wojenna. Zwróciłem jednak uwagę na twarze tych żołnierzy i powstańców, normalnie fenomen :-), byli w sytuacji przegranej a potrafili się cieszyć :-), ciekawa sprawa. Dosyć często zastanawiam się nad tą kwestią – co to jest radość ? i jak ją wyrażać ? Myślę, że świętość lub dążenie do niej, rodz w człowieku takie coś, które zewnętrznie jest uczuciamia, ale to jest jakaś głębia, której nie widać, ale czuć :-). Ciekawe, że prawdziwa radość potrafi nawet płakać :-). Prawdziwa radość, to jest taka radość, która w czasie płaczu nie odbiera  radości :-). No tak :-), można płakać i radować się 🙂 i takie coś nie odbiera głosu. Przeciwnie jest z płaczem, który przygnębia, wtedy nie można wydać lub wydawać głosu. Dlatego też radość jest jak – cyt.: (oczywiście za Św. Ignacym ) – "jak woda spadająca na gąbkę". Radość nasyca duszę i bardzo pociąga do Boga. Radość jest arystyokratyczna :-), znaleźć ją może właściwie tylko "dusza szczerze kochająca Boga". Ja tak szczerze kocham Boga, a że czasem przydarzają mi się wpadki (upadki, które mnie od Boga oddalają), no to jest jeszcze nadzieja, czyli to:

    "W mroku jest tyle światła.
    ile życia w otwartej róży,
    ile Boga zstępującego
    na brzegi duszy,".

     

    p.s. Do końca nie rozumiem tej pieśni :-), ale pracuję nad rozszyforwaniem :-).

     
    Odpowiedz
  12. aaharonart

    Radość i Smutek.

     Pięknie to napisałeś Janusz. Jestem pełen podziwu. 

    Tak masz rację, że można radować się ze łzami w oczach. Zarówno radość jak i smutek wyciskają łzy .Można by rzec że w naszym ludzkim płaczu jest jakaś niezbadana "studnia" w której zbiegają się zarówno te radosne jak i te bolesne przeżycia. Ktoś przychodzi i ktoś odchodzi. Kogoś witamy i kogoś żegnamy . Jest radość spotkania i smutek rozłąki. Takie jest życie ,  ci , którzy są w nim świadomie zanurzeni potrafią się z nim starannie obchodzić. Ze smutkiem i radością trzeba bowiem obchodzić się starannie. I ON i ONA jak brat i siostra potrafią żyć w absolutnej symbiozie? Komensalizmie ? – "Współbiesiadują"( . ON smutek a Ona rodość . Coś jak Brat i siostra, meżczyzna i kobieta. To taka Sztuka życia pośród radości i smutku. Ze smutku i radości rodzi się bowiem dziecko boże…. Dziecko bożego stworzenia…

    Dziękuję ci za rozmowę Januszu. Meżczyzna odczuwa smutek zawsze wtedy gdy brak mu radości . Czyli ?

    KOBIETY. Adam był smutny w raju bo nie było z nim kobiety. Prawdziwej kobiety. Prawdziwej radości. 

     

    Tak ja w piosence poniżej 

    http://www.youtube.com/watch

    🙂

     

     

     

    art.aharon*

     

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  13. radosny

    uśmiechnąłem się z

    uśmiechnąłem się z samego ranka :-), bo coś przeczytałem. Właściwie to mi nie do śmiechu, bo mieliśmy z rana problem – karetkę pogotowia. Na szczęście to nic poważnego, oj nerwy zmieniają fizjologię. Mama zdenerwowała się, chyba więcej podświadomie i powstał problem – ciśn. 180. Oj, oj to już nie żarty, bo gdy mój tata miał takie ciśnienie, to dostał takiego krwotoku z nosa, że też było pogotowie. No ale z mamą  wszystko w porządku :-). No więc przeczytałem takie oto słowa: "Radość rodzi się z rozkoszowania się posiadaniem tego, co się kocha." – św. O. Pio. 🙂, tak więc rozkoszuję się Bogiem, bo go posiadam :-). No tak, to wiedziałem od dawna, ale inna sprawa to to "zaciemnienie". No cóż poradzę ?, trzeba odczekać, przeczekać, bo po mrokach zawsze przychodzi dzień :-). A wracając do mojej mamy, oj to jest bardzo skomplikowane, bardzo głęboka kobieta, ale życie dało jej popalić, jednak pomimo wszystko jest mocna :-). A nawiązując do osoby pastora :-), to moja mama jest identycznego usposobienia co pastor, ale jest 10 razy mocniejsza od niego :-). Naprawdę :-), pastor byłby w stanie zrobić może 1/ 10 tej roboty co moja mama, a ma ona już 74 lata :-). Oj tak sobie porównuję, bo mówi się "płeć słabsza", ale to nie jest do końca prawda, myślę, że kobiety są wrażliwsze i to czasem wywołuje pewne konsekwencje. No więc nawiązując do blogu :), bo trochę odjechałem, jakby widział pastor wiarę mojej mamy, to by się pastorowi "włosy na głowie zjeżyły" :-). Aj tam, aj tam, życzę pastorowi aby spotykał ludzi z tak mocną wiarą, jaką ma moja mama, to wtedy zobaczy co znaczy wierzyć ? :-).

    Pozdrawiam. S.J. :-).

     
    Odpowiedz
  14. elik

    Jego wyznawcy

    Panie Kazimierzu rozważając, czy komentując, bądź opisując w sposób dostatecznie obiektywny i odpowiedzialny kwestie istotne, a szczególnie dot. egzorcyzmów tj. uwalniania od złych duchów.

    Absolutnie nie można ignorować, lekceważyć, czy kwestionować lub deprecjonować wielopokoleniowego doświadczenia, ani Jego pełnomocnictw i uprawnień nabytych, przez Kościół RK w zakresie nie tylko uwalniania od złych duchów, czy ewangelizacji i posłannictwa – misji apostolskiej.

    Dlatego proszę czytelników zbytnio nie absorbować własnymi sugestiami, czy stwierdzeniami, opiniami, ocenami, a tym bardziej intecjonalnymi recenzjami cudzych artykułów. Ponadto w dyskusji nadal nie narzucać własnych narracji, czy interpretacji i nie stosować z rozmysłem tzw. uników.

    A więc nie pomijać celowo szereg ważnych lub podstawowych pytań, czy spraw – zapewne, dla Pana niezbyt wygodnych, a choćby dotyczących posłuszeństwa, wiarygodności, czy wierności i oddania wobec Jego Kościoła, ani deprecjonować, czy ignorować innych uwarunkowań bezwzględnie wymaganych przede wszystkim, od osób duchownych, a tym bardziej rzeczywistych apostołów i egzorcystów.

    Przecież nie każdy Jego wyznawca był/jest wiarygodnym świadkiem, czy oddanym, wiernym i posłusznym uczniem lub apostołem, a tym bardziej egzorcystą zdolnym i w pełni uprawnionym uwalniać, od złych duchów.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  15. elik

    Replika

    @ALL – "Złoczyńca nie będzie nigdy skutecznie zwalczać zła, może jedynie zmieniać jego postać lub miejsce jego oddziaływania. Kto tego nie jest świadomy, będzie błądził, nawet wówczas, gdy jego intencje są dobre."

    @KJ – w tym przypadku Pana zachowanie na forum, a szczególnie poziom argumentacji są wystarczająco wymowne i nie wymagają komentarza, ale chyba wskutek nadmiaru zbędnych emocji zapomniał Pan dodać, że mój lub podobny faryzeizm nie jest protestancki, ani heretycki, lecz jest katolicki, a może i moherowy?… – Zibik

     

     
    Odpowiedz
  16. Kazimierz

    faryzeizm

    A tak w tajemnicy, jutro znów jadę wyganiać demony i modlić się o uzdrowienie ludzii

     

    oj będzie się działo, oj będzie. Tym razem na Mazury. KJ

     

     
    Odpowiedz
  17. Halina

    oj będzie się działo, oj będzie….

    Sa ludzie, ktorzy powstaja i odchodza w wyniku apeli, ktore trafialy do emocji, dzieki temu, co sensacyjne i spektakularne. Jednak to zawsze bedzie zrecznym podstepem w rekach wroga. Cuda i niezwykle zdarzenia nie sa dowodem mocy Bozej.. Charyzmatycy oferuja szybka ,  natychmiastowa i latwa przemiane zycia.

    Nie musisz " wypocic"  jej zmagajac sie z aniolem nad potokiem Jabbok. Mozez pojsc, by ktos na twej glowie plozyl rece i poczul oby! mile wibracje, jakie przenikaja twoj organizm, by miec od razu zwyciestwo. Nawet podjecie czesto nieprzemyslanej decyzji pojscia za Jezusem, daleko nie zaprowadzi, bo trzeba sie jeszcze " zaprzec  samego siebie"..Zycie duchowe nie jest uzaleznione od jednej , naglej zmiany.To prawda, ze Duch Sw. dokonuje zmiany w naszym zyciu i przynosi
    nam pomoc do zwyciestwa nad grzechem, a widzialne dzielo Ducha rozwijac sie bedzie coraz bardziej, az do konca czasow.Jednak podstawa naszego osadu czy dane dzielo jest z Boga, czy tez z innej mocy, musi zawsze mocno opierac sie na Pismie sw., interpretowanym w kontekscie calego, stalego zywego kontaktu z Bogiem. Zmiana w zyciu niczego nie udawadnia. To, co widzimy jako zmienione zycie, zawsze pozostanie jedynie sprawa zewnetrzna .Nie znamy serc. Uczniowie chodzili za Jezusem milowali i z jakichs powodow Go wszyscy opuscili..

    Jezeli szatan ma moc, zeby zwiazywac ludzi, bedzie zatem rozsadne, spodziewac sie, iz w pewnych przypadkach, bedzie umial uwolnic ich z tych pet.Nasza nadzieja to " Nowe niebiosa i nowa ziemia." Zmiana ta nie jest spelnieniem naszych ludzkch- zamierzen i planow, lecz woli Boga. A naszym zadaniem jest zmienianie swego serca w taki sposb, by moglo ujrzec Boga.np opisana przemiana krola Dawida, ktory postanowil panowac nad swoimi myslami i sklonnosciami. Zycie toczy sie pod dyktando naszych mysli, naszego serca. Bog ulatwia nam marsz, o ile uwaznie stawiamy krok po kroku, gdyz pomaga nam dojrzec nasze wewnetrzne przeszkody w szerszym kontekscie i otwiera nam serca bysmy chetniej przyjmowali Jego slowa.Czekamy cierpliwie, madrze oceniajac sytuacje, podejmujemy stosowne kroki.Zdolnosci naszego rozumowania i dzilania sa ograniczone. Dobrze jest zwrocic sie do Boga o wskazanie drogi na ktorej poznamy zasady rozwijania w sobie cierpliwosci, wytrwalosi i stabilnosci emocjonalnej…Te cechy, rozwijane w sobie pozwalaja nam sprawdzic nasza wiara w trudnych chwilach.

    Dobrze, ze ujawnasz Kazimierzu te wasze wyczyny, mysle, ze dla wielu wybranych beda ostrzezeniem, aby ich nie zwiodl..Sensacje nie sa dobra podstawa wiary, choc na niektorych wywieraja wrazenie. Czesto jestesmy pod wrazeniem bajecznych ofert, ktore nie sa prawda.
     

     
    Odpowiedz
  18. Kazimierz

    Halina

     Jakie sensacje,

    to normalna służba ewangelizacyjna i tyle.

    Zibik to z klucza zawsze jest przeciw i na wszystko, cobym nie napisał. Ale widac, że i w protestanckich kręgach jest wiele osób, dla których nie istnieją demony, skoro tak , to i szatana nie ma. Ne wierzą, ze Bóg moze dziś dokonywac cudów. No moze Bóg posługuje się wyłącznie psychologia 🙂

     

    No cóż chyba skrobnę bloga na temat współczesnych faryzeuszy i faryzeizmu, bo to chyba tak by wyglądało.

    KJ

     

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  19. radosny

    Pani Halina

    Kiedyś Pani Halina, mnie drażniła, ale teraz zauważam, że to się zmienia. Tak więc niegdyś właściwie wszystko “psychologizowała”, obecnie potrafi dokonywać pewnych syntez i analiz pod względem duchowym. Np. w ostatnim “poście”, zwróciłem uwagę na to “zmaganie”. Całkowicie się zgadzam, w życiu trzeba się “zmagać”, tylko pytanie z czym ? Głównym zmaganiem powinno być zmaganie ze swoimi słabościami i grzechem a w wymiarze pozytywnym “zmaganie nad zmianą myślenia i postępowania”. Trzeba więc zacząć (powiem w przenośni) – “dokonywać gwałtu nad swoimi myślami i uczuciami”. To jest to “zaprzeć się samego siebie”. Wymaga to dużo energii i dlatego to może męczyć. Ponadto człowiek nie jest w stanie sam “manipulować na swojej duszy”. Tylko Bóg ma tam wstęp a my możemy w tym współpośredniczyć. Trzeba w życiu duchowym (powtórzę za św. Ignacym) – porządkować myśli i uczucia a później zacząć “szukać woli Bożej”. No tak, bo człowiek z nieuporządkowanymi uczuciami potrafi nieźle siebie samego oszukiwać. W porządkowaniu myśli i uczuć może pomagać terapia, ale terapeuta nigdy nie ma wglądu w życie duchowe, bo może nic nie wiedzieć o sprawach Bożych. Bóg może przemienić życie nagle, jak przemienił ś.w. Pawła, z reguły jednak – “łaska buduje na naturze” a więc zmiany dokonują się w przeciągu jakiegoś czasu. Istnieje w tym względzie pewna prawidłowość, że “Bóg na pewien czas zatrzymuje u ludzi słabość, lub słabości”, a więc zatrzymuje u ludzi niedoskonałości. No i właśnie, nawet po to aby “zacząć się zmagać z Nim”, tak jak “Jakub zmagał się z aniołem”. W ten sposób człowiek uczy się, że przy Bogu “niczego się nie ukryje”.
    Inna sprawa to “walka z szatanem”, tutaj sprawa jest mocno skomplikowana, ponieważ szatan jest przebiegły. Potrafi on z taktyki “wprost”, przejść do “taktyki podawania pokus, jako anioł światłości”, czyli w tym przypadku szatan zaczyna robić dziwne rzeczy i wtedy potrafi “czynić cuda”, potrafi udawać, nawet potrafi “zjawiać się jako anioł światłości”, przy tym udawać samego Jezusa, Ducha Św. Maryję, świętych i innych. Jest więc szatan strasznie przebiegły a na katolików stosuje taktykę “myśli pobożnych i świętych” (zresztą nie tylko na nich). Dam przykład. Rozmawiałem onegdaj z pewną osobą z kręgu New Age i jej odpowiedzi brzmiały:
    – “a wiesz ilu ja znam mistyków” ?
    – “no wiem, że znasz, a powiesz – Jezus jest Moim Panem” – odpowiedź brzmiała – “Jezus jest moim Panem”.
    – powiesz, że Jezus przyszedł w ciele ? – “Jezus Chrystus przyszedł w ciele”.
    Byłem bardzo zdziwiony odpowiedziami, bo przecież to mówił zły duch, przez usta tej osoby, jednak po wypowiedzeniu tego ostatniego osoba, nagle znieważyła słownie Najświętszy Sakrament i ofiarę Mszy Świętej. No i właśnie, szatan nienawidzi – “ofiary, która dokonuje się na mszy świętej” i dlatego chce zniszczyć tę “ofiarę”. Nie uda mu się, ale w kręgach katolickich (głównie w śród charyzmatyków) istnieje tendencja “udziwniania tej ofiary”. Nie będę opisywał, ale istnieje taka tendencja, na szczęście mamy stosunkowo mały procent charyzmatyków wśród wiernych. Ponadto w śród nas, też istnieje tendencja “zatrzymywania się na fajerwerkach”. Na tzw. msze święte z modlitwą o uwolnienie przychodzi czasem multum ludzi. Dlaczego ludzie lubią te msze św. ? Myślę, że dlatego, iż mają nadzieję na cud, lub cuda. No pewnie, że można w nie wierzyć, ale cud to jest WOLNOŚĆ BOGA i dlatego Boga nie można do niego zmusić. No ale są takie msze święte i na szczęście nie ma na nich tylu “szaleństw” co na innych spotkaniach o podobnym charakterze.
    Ponadto w KRK ostatnio zrobiło się zamieszanie w sprawie egzorcyzmów. To osobna kwestia, ale niektórzy (raczej mało doświadczeni) egzorcyści przesadzają. No cóż ? – człowiek uczy się na błędach, byleby ich to za bardzo nie kosztowało.
    No więc z szatanem można walczyć – również przy pomocy “słowa Bożego”, no ale i tutaj można ulec zasadzkom, bo szatan, to jest “wybitny teolog” i Biblię zna na pamięć, ponadto zna on naturę ludzką, dlatego też potrafi uderzać w “czułe punkty człowieka”. Cóż poradzić ?, oj Jezus też był kuszony a najbardziej był kuszony w czasie swojej męki, dlatego też bardzo dobrą metodą jest “NIE WCHODZENIE W ROZMOWĘ Z POKUSĄ lub pokusami”. Sprawa prosta, ale w praktyce istnieją tutaj utrudnienia, bo ciężko jest nam odróżnić to co pochodzi od zranionej natury od tego co jest pokusą. Jednak można się tego uczyć i nauczyć się “milczeć w czasie pokus”. O ile milczeć zewnętrznie (nie gadać), może być proste, to milczenie wewnętrzne to jest już wyższa jazda. Można jednak i tego się uczyć, ale trzeba “uspokajać ducha”. Ja np. wciąż się tego uczę i wciąż jest to samo, gdy mam zacząć się modlić, to “wnętrze zaczyna szumieć”, jednak mówi mi to coś ważnego, no zaczynam być w takich momentach atakowany. Uczę się “olewać”, ale nie zawsze się udaje. No cóż ?, na koniec powtórzę o. Pio. – “gdy wróg hałasuje wokół twojej woli, to jest dobry znak, gdyż wtedy nie ma dostępu do twojej wolnej woli”.

     
    Odpowiedz
  20. Halina

    Kazimierz

    Jakie sensacje,

    to normalna służba ewangelizacyjna i tyle.

    Zibik to z klucza zawsze jest przeciw i na wszystko, cobym nie napisał. Ale widac, że i w protestanckich kręgach jest wiele osób, dla których nie istnieją demony, skoro tak , to i szatana nie ma. Ne wierzą, ze Bóg moze dziś dokonywac cudów. No moze Bóg posługuje się wyłącznie psychologia 🙂

    No cóż chyba skrobnę bloga na temat współczesnych faryzeuszy i faryzeizmu, bo to chyba tak by wyglądało.

    KJ

    Jezeli te dzialania, ktore prezentujesz na filmie nazywasz normalna sluzba ewangelizacyjna-to mamy rozne pojecie o ewangelizacji..

    Jezeli chodzi o mnie to przeciez widzisz chyba co pisze, iz wierze w potege Boga, przypadki uzdrowien, zlo osobowe i niezbyt czeste metafizyczne opetania. Czesciej sa to opetania kulturowe lub tzw.zespol opetania i transu jako jednostka chrobowa .Nie wierze zas w niektorych" wymiataczy "demonow.

    W madrych Kosciolach czy zborach w przypadku podejrzenia opetania- pomocy szuka sie rowniez wsrod lekarzy; psychiatrow i psychologow i odwrotnie; madry psychiatra bedzie szukal pomocy i wspolpracy z ksiedzem, pastorem czy opiekunem duchowym.Czy chodzi o to, kto ma racje czy o to, by tym ludziom pomoc? Pastor, ktory traktuje to, jako charyzmat, uwaza sie w tej delikatnej dziedzinie za alfe i omege, choc nie ma zadnego przygotowania medycznego .A lekarz czy psycholog jest dla niego niepotrzebna konkurencja. To bardzo nieodpowiedzialne podejscie…

    Na filmie, ktory prezentujesz widze rozhisteryzowany tlum autentycznie cierpiacych ludzi i posrod nich wymiatacza, ktory nie traktuje ich w sposob indywidualny, nie dokonuje rozeznania, tylko wrzeszczy jak na bydlo i hurtem wpedza biedakow w jeszcze gorszy stan. Co to ma wspolnego ze "skromnymi" uzdrowieniami jakie dokonywal pan Jezus? Nie wiadomo ile z tych ludzi na scenie nalezy do osob opetanych kulturowo czy nalezy do grupy nerwicowego transu i opetania, a ktory z nich ma? charakter metafizyczny. A ile zachowan zwiazanych jest ze zwykla niedojrzaloscia ( jak np. na wystepach slawnych idoli muzycznych)

    Kogo wiec trzeba uspokoic, a kogo zgromic ?

    Jak wiemy, osoby z zaburzeniami histerycznymi-do takich nalezy zespol transu i opetania-moga zapadac na rozne choroby, takze cielesne np. paraliz nog, niedowlady i napady padaczkowe. Oczywiscie oni sa przekonani, ze cierpia na opetanie, dlatego dostosowuja swoje zachowania do oczekiwan i sugestii wymiatacza .Moze dojsc nawet do chwilowych, spektakularnych uzdrowien. Wybor symptomow odbywa sie w podswiadomosci.. O symptomach opetania dowiedzieli sie z literatury,  filmow  albo z ust samych wymiataczy, Oni nie symuluja. Sa to ludzie z chorym ukladem nerwowym. To tylko demon wymiatacza, bazujac na tych chorych mechanizmach ludzi- robi sobie reklame jako szczegolnie namaszczonego. Ot, i tyle.

     
    Odpowiedz
  21. Kazimierz

    Halina,

     No tak, jakoś przez 2 tyś lat w duchwych kwestiach Kościół radził sobie bez psychiatrów i psychologów, a ty piszesz, jakby to oni teraz byli jedynymi uprawnionymi do zajmowania się takimi ludźmi.

    Zastanów się lepiej co piszesz, Jezus skromnie uzdrawiał, tak zwłaszcza gościa co  wpadał w wode lub w ogień, albo opętanego z cmentarza i świnie w morzu, rzeczywiście były to skromne i ciche uwolnienia…

    Nie wiesz czego dotykasz i o czym piszesz, radzę doradź się raczej osoby, która posługuje w tej dziedzinie z twojej wspólnoty, o ile taka jest. Może się okazać ze to z czym ty walczysz w swoim życiu, lub twoi bliscy ma podłoże demoniczne, a nie chorobowe. 

    Zachęcam równiez do konsultacji (jeśli cię ten temat interesuje) np. z Fundacją De Ignis, co my czynimy. 

    http://www.deignis.pl/

    i przestań mnie w końcu traktować jak idiotę, codziennie pracuję z takimi ludźmi, prowadzę 5 grup terapeutycznych po 10 osób. Myślisz, że tylko ty się znasz na psychologii? 

    Nie ma to jak pysznić się wiedzą, która nadyma. Już z filmiku stawiasz diagnozy, nie chciałbym być diagnozowany przez ciebie, oj nie.

    A tak a pro pos, powinnaś chyba zrozumieć moją małą złośliwość w związku z tym filmikiem, wszak jesteś taka mądra i twoja wspólnota taka mądra…

    KJ

     

     

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  22. elik

    Ewangelizacja, czy …..

    @Kazimierz Juszczak – w związku z chyba nie tylko zuchwałym nazwaniem "normalną służbą ewangelizacyjną" tego, co Pan usiłuje czynić, a prezentować na forum "Tezeusza" czytelnikom.

    Mam tylko jedno pytanie: czym wobec tego wg. Pana i jego zwierzchników, bądź przełożonych jest to, co czynili i nadal czynią katolicy poświęcający całe dorosłe życie Panu Bogu i Jego Kościołowi albo jego znaczną część misji ewangelizacyjnej, często składając i zachowując śluby czystości i ubóstwa, oraz podczas służby pożądane i wymagane postawy, w tym wierność, oddanie i posłuszeństwo Bogu i Jego Kościołowi?……

    Ps. Ponieważ w ramach swoiście pojętej ewangelizacji polecił Pan czytelnikom traktować mnie, jako współczesnego faryzeusza. Polecam zanim zdecyduje się Pan odpowiedzieć na moje pytanie, oraz coś skrobnąć nt. faryzeizmu –  zapoznać się z dostępnymi choćby w necie wiarygodnymi tekstami, czy publikacjami, a dotyczącymi ewangelizacji i faryzeizmu.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  23. Halina

    Kazimierz

    No tak, jakoś przez 2 tyś lat w duchwych kwestiach Kościół radził sobie bez psychiatrów i psychologów, a ty piszesz, jakby to oni teraz byli jedynymi uprawnionymi do zajmowania się takimi ludźmi.

    A ja pisze, ze madrzy pastorzy korzystaja z ich wiedzy..

    Zastanów się lepiej co piszesz, Jezus skromnie uzdrawiał, tak zwłaszcza gościa co  wpadał w wode lub w ogień, albo opętanego z cmentarza i świnie w morzu, rzeczywiście były to skromne i ciche uwolnienia…

    Skromnie ujelam w cudzyslow, wiec nie trudno sie domyslec, ze wasze dzialania, to raczej podroba magow egipskich..

    Nie wiesz czego dotykasz i o czym piszesz, radzę doradź się raczej osoby, która posługuje w tej dziedzinie z twojej wspólnoty, o ile taka jest. Może się okazać ze to z czym ty walczysz w swoim życiu, lub twoi bliscy ma podłoże demoniczne, a nie chorobowe. 

    U mnie dziekowac Bogu w rodzinie wszyscy zdrowi na duszy, umysle i ciele, czego i tobie zycze. Zmarlo mi jedno dzieciatko kiedys, ale przyczyna byla skomplikowana wada serca, to sie zdarza i bez demona…a moze wg. ciebie nie? Sam fakt, ze nie dosc, iz w zalosny sposob argumentujesz, uzywajac sformulowan, ad personam, to jeszcze  bredzisz cos na temat mojej rodziny. Jestem z niej dumna. Moj maz i syn sa lekarzami z powolania. Poprawiaja stan ludzkiego zdrowia po takich wszystkich partaczach-uzdrawiaczach.

     

    Myślisz, że tylko ty się znasz na psychologii? 

    Mysle.ze akurat ty sie na niej slabo znasz.

    Nie ma to jak pysznić się wiedzą, która nadyma. Już z filmiku stawiasz diagnozy, nie chciałbym być diagnozowany przez ciebie, oj nie.

    Opisuje co widze na filmiku. Nie wiesz co znaczy postawic komus diagnoze..Moze i masz sie czego bac 🙂

    A tak a pro pos, powinnaś chyba zrozumieć moją małą złośliwość w związku z tym filmikiem, wszak jesteś taka mądra i twoja wspólnota taka mądra…

    Oj, pastorze, pastorze,,,,

    http://proteologia.wordpress.com/2008/03/07/a-my-wszyscy-bec-czyli-o-padaniu-w-duchu/

     
    Odpowiedz
  24. Kazimierz

    Halina

     oh, Halinko, jakaś ty wytrwała…

    Dziś jadę do zboru, w którym żona pastora równiez tak jak ty jest psychologiem, znamy się od 16 lat. I ona juz niejednego demona wyrzuciła 🙂

    Zatrudniam psychologów, wytyczam im zadania, czasami musze po nich poprawiać. 

    Lepiej ze swojego zawodu bożka nie rób, to ci radzę, jeśli wogóle mozna ci radzić.

    Pozdrawiam i mam nadzieję, ze rozumiesz już moją aluzję filmikową.

    Twój moze niewygodny, ale brat Kazik.

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  25. Kazimierz

    elik

    Mam tylko jedno pytanie: czym wobec tego wg. Pana i jego zwierzchników, bądź przełożonych jest to, co czynili i nadal czynią katolicy poświęcający całe dorosłe życie Panu Bogu Jego Kościołowi albo jego znaczną część misji ewangelizacyjnej, często składając i zachowując śluby czystości i ubóstwa, oraz podczas służby pożądane i wymagane postawy, w tym wierność, oddanie i posłuszeństwo Bogu i Jego Kościołowi?……"

    Ale pan śmieszny, jak zwykle zresztą…

    Katolicy poswięcają swoje życie… ludzie kochani, chyba pan śni. Żyjemy w kraju, gdzie większość to katolicy, w swoim życiu wiele przeszedłem, a w 20 leniej drodze za Panem, podejmowałem się wiele służb i jakie wnioski.

    Więzienia są pełne katolickich złodzieji i morderców.

    Odwyki są pełne katolickich pijaków.

    W Polsce wiele osób to katoliccy homoseksualiści, pedofile (nawet wśród tych, którzy zwą się kapłanami) i wszelkiej maści zboczeńców.

    Katolicy w Polsce, to najczęściej ludzie nie odrodzeni duchowo – poganie.

    Bycie katolikiem, w Polsce, nic nie znaczy.

    Większośc katolików w Polsce to antysemici i zawistni ludzie.

    Większość katolików w Polsce nie czyta Pisma Świętego.

    40 proc. katolickich małżeństw się rozpada.

    Nie chcę już tu wymieniać wielu innych, ale chyba pan mieszka w innym kraju? Bo ja w Polsce.

    Kto z katolików poświęcaca swoje życie Bogu, chyba staruszki, które są u schyłku życia… i niewielka garśc odrodzonych katolików, których mamy przywilej poznawania m.in. na Tezeuszu, ale to na prawdę wyjątek.

    Ma pan choć jednego Zacheusza, którego pan przyprowadził ze śmierci? Wstyd, wstyd, człowieku bezpłodny duchowo…

    KJ
     
    a katoliccy księża, pięknie to ujął watykanista – "W polskim Kościele obserwujemy postawy i zachowania jakby z innej epoki.Kościół stary, okopany w tradycjonalizmie, ultrakonserwatywny, hierarchiczny, zadufany w sobie oraz pełen bogactwa i przepychu już się wyczerpał. Klerykalizm stanie się zbytkiem jak papieskie luksusy. Im szybciej dotrze to do polskiego Kościoła, tym lepiej dla niego – uważa Galeazzi. " 

     
     

     


     

     

     


     

     

     

     
    Odpowiedz
  26. radosny

      Pastor Juszczak zarzuca

      Pastor Juszczak zarzuca Pani Halinie, stawianie błędnych diagnoz. No pewnie, że stawianie diagnoz na odległość mija się z celem, nawet, jeżeli ewidentnie widać, że coś jest nie tak. Jednak w pewnych przypadkach na oko widać, że coś jest nie tak. Każdy tak stwierdzi, śmiem twierdzić, że nawet dzieci to potrafią zrobić zadając pytania w stylu: "czemu oni tak robią, czemu są tacy dziwni, co im się dzieje ?, są chorzy ?" itp.
      Proponuję pewien eksperyment :-), no więc Pani Halinka kiedyś wspominała mi, "abym zmienił spowiednika". Szczerze powiedziawszy byłem wtedy zły na Panią Halinę, no ale ogólnie to stwierdziłem, iż była to pokusa. No więc Pani Halina postawiła diagnozę mojemu spowiednikowi, że "coś z nim nie tak". Proponuję więc aby Pani Halina oglądnęła filmik z pewnych rekolekcji, których animatorem był. o. Stanisław. Ze sposobu zachowania, wypowiedzi, czy nawet gestykulacji widać, że o.S. jest bardzo zrównoważony emocjonalnie, bardzo zintegrowany a sam kiedyś mówił, że "wolny wewnętrznie". Też tak uważam i chociaż jak każdy ma swoje słabości to jest wybitnym kierownikiem duchowym, bardzo dobrym spowiednikiem i śmiem twierdzić, że dobrym psychologiem. Kiedyś o.S, tak dla zabawy zrobił pewien test psychologiczny i podał jego wynik publicznie i wyszło mu, że "jest zintegrowany emocjonalnie". No i tak jest, pomimo tego, że jego życie od dzieciństwa było trudne. Jednak Bóg powołał go do Towarzystwa Jezusowego i na drogą kapłańską i skierował na różne posługi ( a propos – jest on kapelanem więziennym). Teraz o.S ma już swoje lata i chociaż dokucza mu to i owo, to nadal jest zrównoważony i pełen wewnętrznej harmonii, oraz ciepła.
       
       Proponuję więc eksperyment, proszę obejrzeć fragment wypowiedzi o.S i stwierdzić – jaki jest o.S. ? Myślę, że odpowiedź będzie dosyć jednoznaczna – to człowiek pełen harmonii, spokoju, rozwagi i miłości Boga i bliźniego.  Ok. podaję link i czekam na odpowiedź :-).

    http://www.obliczemilosci.co.pl/index/nowosci-o-stronie.html

    p.s. filmik nie jest zbyt długi  – tylko 24 min.
    I jeszcze jedno p.s. Niżej na tej stronie jest przemówienie pewnej siostry ze zgr. ZMBM, również niezwykle głębokiej siostry, która ma w sobie "to coś".
     

     
    Odpowiedz
  27. Halina

    Kazimierz

     oh, Halinko, jakaś ty wytrwała…

    Dziś jadę do zboru, w którym żona pastora równiez tak jak ty jest psychologiem, znamy się od 16 lat. I ona juz niejednego demona wyrzuciła 🙂

    Zatrudniam psychologów, wytyczam im zadania, czasami musze po nich poprawiać. 

    Lepiej ze swojego zawodu bożka nie rób, to ci radzę, jeśli wogóle mozna ci radzić.

    Pozdrawiam i mam nadzieję, ze rozumiesz już moją aluzję filmikową.

    Twój moze niewygodny, ale brat Kazik.

     

    Tak, jestem dosc wytrwala w zwalczaniu zla,  Mysle, ze coraz bardziej bede dla Ciebie niewygodna. Z wiosna dotre zapewne  i na Twoje tereny. Poki co, trzeba ratowac Mazury 🙂

    Nie wykrecaj sie z tym filmikiem. Znam Twoich idoli  i wiem, ze probujesz ich nasladowac. Nie wnikam w to, jakich i do czego zatrudniasz psychologow, i co po nich poprawiasz. Jedno wiem- czlowiek jak przestanie odrozniac nauke od wiary i miesza to w swoich dzialaniach, delikatnie mowiac pogubil sie…Czy mozna mi radzic? Tak, ja starannie dobieram sobie doradcow. Bozek…to moglby byc ciekawy temat …w sytuacji, gdy Twoj ulubieniec Benny Hinn obwolal sie malym Mesjaszem…

     

    pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  28. eskulap

    @Halina

    Pani Halino,

    znam wielu psychologów, lecz ich podejście do zagadnień i ludzi różni się od tego co Pani tutaj prezentuje.

    Psycholog stara się zrozumieć, Pani zaś nieustannie ocenia.

    Psycholog by coś uświadomić czy rozważyć zadaje pytania, Pani zaś dość autorytatywnie orzeka.

    Psycholog pozostawia wiele niewiadomym, Pani zaś pokrywa wszystko swoją wiedzą.

     

    Taki model dyskursu, tryb postępowania psychologowie często nazywają przeciwskutecznym.

    Zaś Pani deklaracja: "Tak, jestem dosc wytrwala w zwalczaniu zla, Mysle, ze coraz bardziej bede dla Ciebie niewygodna. Z wiosna dotre zapewne i na Twoje tereny." przyjęta nawet z przymrużeniem oka, nie świadczy o Pani dobrze jako osobie która chciałaby nieść pomoc innym, gdyż ta maska pachnie inkwizycją 😉 

     

    pozdrawiam,

    Eskulap

     
    Odpowiedz
  29. aaharonart

    Przysłuchując się dyskusji

    Przysłuchując się dyskusji jaka toczy się na tym bądź co bądź życiowym blogu 🙂 , pomyślałem że może warto było by polecić jakąś książkę.  Dobrze , tak myślę , było by spojżenie z pozycji "reportera" na  świat demonów i ich wpływu na życie człowieka. Być może wartościowe było by zapoznaniem się z tym jak to wygląda w różnych kulturach, religiach…

    Trafiłem przeglądając sieć internetową na myślę dość ciekawą pozycję wydaną przez

    Wydawnictwo WAM – Kraków. Najstarsze wydawnictwo katolickie w Polsce założone w 1872 roku.
     
     
     
     

    Referaty poświęcone są rozumieniu bytów nadprzyrodzonych w różnych religiach, kwestii walki duchowej, związku duchów z pojawieniem się zła, wpływie aniołów i demonów na życie człowieka, ich roli w chorobie i cierpieniu, egzorcyzmom, używaniu talizmanów, świętych tekstów i rytuałów do zdobycia duchowych mocy lub przezwyciężenia ich wpływu. Całość koncentruje się na ukazaniu spraw dotyczących współczesności — Autorzy podjęli m.in. problem obecności tej tematyki w kulturze masowej, zwłaszcza w filmach, literaturze i muzyce.

    Na stronie którą podałem w linku mozna zapoznać się mniej więcej z charakterem książki i jeśli komuś przypadnie do gustu to chyba warto poszerzyć swą wiedzę ponad to co napisano w tym życiowym blogu Kazimierza .

    Ps

     

    Chciałbym coś dodać od siebie na poruszane tu tematy ale nie czuję się jakoś na siłach . Chyba najbliżej było by mi do spojżenia na problematykę  wypedzania Zła z życia człowieka w oparciu o żetelne studium osoby ludzkiej o jakim wspomina Halina .

    Internet nie pomaga nam w dyskusji ale nas ogranicza. Z tąd rodzą sie nieporozumienia .

    Chyba wszystkim ludziom powinno zależeć na tym by ZŁO które przejawia się w różnorodnej postaci było na świecie coraz mniej. Można walczyć ze złem owocnie jedynie poprzez pełne zjednoczenie tych którzy mają w sercu pragnienie pomagania innym ze względu na imię Jezusa Chrystusa  które było i jest  pełne miłości i współczucia.

     

    Zastanawiałem się również nad tym co moi bracia Żydzi myśla o wypędzaniu demonów …

    Polecam do przeczytania dla zainteresowanych link poniżej

    http://www.the614thcs.com/40.686.0.0.1.0.phtml

     

     

    * wielkie niebezpieczeństwo polega na tym, że  ekspansywni wymiatacze  są jak gracze w golfa, którzy niezależnie od okoliczności grają jedynie w jednym klubie.

     

    art*aharon

    🙂

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  30. Kazimierz

    Halina

     Dziś na kazaniu w Iławie, stwierdziłem coś, co jest prawdą w moim życiu.

    Psychologię mam już za sobą, a krzyż przede mną. Uświadomiłem sobie, rozmawiając z moja drogą żoną pastora tegoz zboru, że takie zatrzewienie, jakie m.in. ty prezentujesz i nazywasz się wierzącą , to nic, jak tylko fascynacja nauka ludzką. Stawianie psychologii ponad Boga, ona jest klinicznym psychologiem w moim wieku. Rozmawialiśmy owocnie o genezie schizofrewnii czy depresji zwłaszcza paranoidalnej, bardzo ciekawa i głęboka rozmowa. Szkoda, ze z tobą wogóle nie można rozmwiać, bo ty narzucasz, jak widzi to róniez Eskulap. 

    Tu prezenyujesz postawę, jakbyś była jedynym psychologiem na świecie, wierz  mi ja psychologię juz mam za soba, idę juz dalej – jesli jestyes w stanie to pojąć – a krzyz przede mną… on nigdy się nie znudzi i nie zdewaluuje.

    Pozdrawiam serdecznie – niech ci Bóg błogosławi.

    Kazik – ps, a fanem jestem Jezusa, który zyje i działa, kocha i wzmacnia, uzdrawia i uwalnia. 

     

     
    Odpowiedz
  31. Halina

    Eskulap

    Drogi panie Eskulapie, ze pana psychologowie  prowadza  w ten sposob rozmowe terapeutyczna, to bardzo mozliwe. Ale raczyl pan zapomniec, ze ja tu nie jestem od prowadzenia rozmow w takiej formie , w jakiej prowadzi sie ja z pacjentami…Jestem tu osoba prywatna. Czy od ksiedza, ktory tu pisze, bedzie pan wymagal, by pana wyspowiadal?

    Prosze wiec pokazac ten filmik , ktory ukazuje w sposob dramatyczny gwalt na slabszej, chorej ludzkiej psychice, swoim psychologom i powiedziec mi jak sie do niego odniesli, jak ocenia, to co tam zobacza. Rozumiem, ze panu sie podoba i to o mnie zle swiadczy, ze takie dzialania nazywam zlem…Hmm…coz by na to tak chetnie cytowany przez pana ks. Tischner czy Jan Pawel II powiedzieli.?.Zastanawiajacy jest ten pana katolicyzm, ? Tym bardziej dziwnie pachnie.,,,,

     
    Odpowiedz
  32. eskulap

    @Autor

    "coz by na to tak chetnie cytowany przez pana ks. Tischner czy Jan Pawel II powiedzieli.?."

    Otóż ks Tischner powiedziałby, że w kategoriach Filozofii dramatu, w tym, lecz nie tylko tym wątku obsadziła sie Pani w roli Inkwizytora.

    Zaś Pastor Juszczak jest dla mnie człowiekiem, który poszedł nie raz do więzienia i powiedział "jeśli chcesz to mogę się razem z Tobą pomodlić bracie".

     "Zastanawiajacy jest ten pana katolicyzm, ? "

    🙂

     
    Odpowiedz
  33. Halina

    Kazimierz

    Kazimierz, to co wypisujesz na moj temat, iz stawiam  psychologie ponad Boga, podwazasz moja wiare.it.itp. To po prostu… Nie widzisz wlasnego zacietrzewienia i tego, ze mnie zwyczajnie  obrazasz. I to nie sa moje emocje, bo Twoje wpisy czyta rownoczesnie kilka osob ze zboru. Eskulapa pomijam, bo taka jego rola. Nie tylko ty sluzysz Bogu.Ja pracuje zawodwo, a oprocz tego z chorymi jako wolontariusz w dwoch miejscach. Nie bedziemy tu sie licytowac, bo to tobie potrzebna jest ta przestrzen, do skrobania blogow.
    Chyba chodzi Ci o schizofrenie paranoidalna. Uwazasz, ze to jest miejsce na dyskusje o  chorobach  psychicznych? Widze w twoich wpisach chec przypodobania sie niektorym osobom tu piszacym. Kilka lat wstecz byles w nieco innej sytuacji niz teraz. Czy ty jestes w stanie posunac sie do kazdej manipulacji, by sie wybielic?  Daj sobie spokoj z tym blogoslawieniem…

     
    Odpowiedz
  34. Kazimierz

    Halina

     Jak ty się zachowujesz, jak mała dziewczynka, która musi za wszelka cena wygrać, niestety.

    Żałosne, oj żałosne. 

    KJ

    Ps. już ci nie odpiszę, bo szkoda słów…

     

     
    Odpowiedz
  35. Halina

    pastor

     Jak ty się zachowujesz, jak mała dziewczynka, która musi za wszelka cena wygrać, niestety.

    Żałosne, oj żałosne. 

    KJ

    Ps. już ci nie odpiszę, bo szkoda słów…

     

    Czyzbym zle argumentowala? Calkiem spokojnie sie zachowuje. Nie jestem latwa zdobycza, to fakt..

    O obfitosci serca swiadcza slowa, skoro wiec masz te tylko.ktore masz…Kazimierz, nie o Ciebie glownie tu idzie, ale o tych poranionych i przegranych, ktorych spotykam przez takie nauczanie jak Twoje.
     

    Najwieksze niebezpieczenstwo wtedy, gdy prawda wymieszana z falszem.Jesli mamy brazowe naczynie, w ktorym znajduje sie trucizna, a na etykiecie namalowana trupia czaszka ze skrzyzowanymi piszczelami, jasno wskazuje na to. ze to cos jest trucizna, to czy bedzie tak samo niebezpieczne, jak trucizna w zielonej butelce z naklejka" seven up"? Szatan wie, ze najlepsze klamstwa to takie, kiedy przychodzi do .ludzi w postaci aniola swiatlosci.  Da Bog, ze moze ktos przejrzy na oczy, co kryje sie za fasada…

    Napisz Kazimierzu jeszcze ktorys ze swoich wyprobowanych frazesow, a noz uwierza…i odwrocisz uwage od istoty rzeczy

     
    Odpowiedz
  36. elik

    Człowieczeństwo

    @ALL – proszę zauważyć, że Pan Kazimierz zamiast odpowiedzieć na jedno pytanie albo wyznać, że nie potrafi tego uczynić. Usiłuje nadal rozpaczliwie i uporczywie trwać w błędzie, oraz kolejny raz stosować uniki. Doszukując się tym razem wyłącznie u katolików tego, co jest u ludzi różnych wyznań nagminne i powszechne tj. grzeszności i innych przywar.

    Dlatego wg. mnie staje się (może nie całkiem świadomie) coraz bardziej modelowym przykładem człowieka skrajnie uprzedzonego, do Kościoła RK, który powodowany chyba jednak wrogością, w tym zazdrością, zawiścią i być może innymi niskimi instynktami, nie chce lub nie może być ! – w miarę obiektywny i sprawiedliwy, a tym bardziej zdolny, do dialogu z katolikami.

    Ponieważ wyznał, że usiłuje wykonywać w rozumieniu protestantów tzw. normalną służbę ewangelizacyjną. To dlaczego nazbyt często publicznie i w sposób prostacki usiłuje dyskredytować, zniesławiać, ośmieszać etc., wybranych interlokutorów?………

    A nawet ignorować, czy kwestionować to, co jest u wielu Polaków mniej lub bardziej udanym dążeniem, do wielkości, doskonałości i świętości albo w Kościele RK na świecie heroiczną służbą/misją ewangelizacyjną, oraz chlubą i dumą katolików.

    Przecież człowieczeństwo zasługuje na powszechne uznanie i szacunek, bo podoba się Panu Bogu i znajduje uznanie nawet u wielu ateistów, agnostyków, czy wyznawców innych religii.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  37. aaharonart

    Uwaga ! Czy są jeszcze pytania ?

     Ostatnio pojawiły się jeszcze dwa głosy w sprawie  Pana Kazimierza . W związku z tym mam pytanie czy jest jeszcze ktoś kto by chciał zabrać głos w tej sprawie którą poruszył Pan Zbigniew   . Jeśli ktoś z zebranych pragnie jeszcze zabrać głos to proszę o wpisy albowiem niebawem musimy przystąpić do głosowania tego "rejsu" . 

    Jesteśmy zebrani przy stole , pijemy herbatę i rozmawiamy na spokojnie jak w filmie poniżej 🙂

    Proszę zebranych o zapoznanie się z formą dyskusji 🙂

    http://www.youtube.com/watch

     

     

     

     

    art*.

     

     

     
    Odpowiedz
  38. elik

    Jaka radość?…..

    @Eskulap – dziękuje za życzenia i polecany link, jednak nie znajduję w poprzednich, ani ostatnim swoim wpisie żadnego powodu, do wesołości, a tym bardziej radości.

    Ponieważ Pan Kazimierz i inne wybrane osoby uporczywie nie chcą uznać, ale nie moich, czy innych interlokutorów argumentów, lecz wielu istotnych, zasadniczych i doniosłych, a nawet elementarnych i podstawowych spraw w Kościele RK. 

    W tym kluczowych i nadzwyczajnych faktów, że nie tylko człowieczeństwo Jezusa Chrystusa, ale również postawa, świadectwo życia Matki Boskiej, czy św. Franciszka i innych świętych, także bł. JPII, a teraz papieża Franciszka jest powszechną radością, chlubą i dumą, oraz ważnym fundamentem w Kościele RK, także niekwestionowanym autorytetem, wzorem, wyzwaniem i doskonałą inspiracją, dla wielu ludzi religijnych, pobożnych, lecz grzesznych na całym świecie, także jeszcze większości Polaków, oraz katolików i innych chrześcijan.

    Czy wybór złej drogi  w życiu jest grzechem, a postawa Pana Kazimierza i innych może być powodem, do nie  autentycznej radości, lecz choćby zwykłej satysfakcji katolików i innych chrześcijan?……

    Szczęść Boże!

     

     
    Odpowiedz
  39. aaharonart

    POWAGA

     Drzwi zatrzasnęły się z hukiem . Zebranie zakończyło się . Na stołach pozostały jedynie okruchy chleba i niedopite resztki herbaty . 

    aharon przyglądał sie jeszcze przez chwilę jak odchodzą . Gdzie udadzą sie teraz ? Czy znajdą nowe miejsce w którym będą pisać odpowiedzi na blogach Tezeusza? Czy to co rozegrało się na scenie tego Kazikowego bloga czegoś nas nauczyło? Czy poznaliśmy coś co nas do siebie zbliżyło? Jaka jest wartość takiego pisania ? Jaka jest wartość tej sztuki w której świadomie bądź nieświadomie uczestniczymy? 

    Czy odnaleźliśmy odpowiedź na pytanie , jaki powinien być duchowy nauczyciel?

    Po czym rozpoznać duchowego nauczyciela?

    Stojąc z tym pytaniem , aharon powoli opuszczał kurtynę . Wszyscy już wyszli . Pomiędzy smutkiem i radością może narodzić się coś nowego . Nowe otwarcie się na siebie. 

    Arty stycznie * 

    Nic naprawdę cennego nie bierze się z ambicji czy też

    z samego poczucia obowiązku; to, co cenne, rodzi się z

    miłości i poświęcenia dla innych ludzi i dla sfery ducha

    obiektywnego.

    – Albert Einstein

     

    Starzec aharon siedział skulony pod piecem i mówił:

    – To nie jest konkurs w którym możemy coś wygrać albo coś przegrać. To nie jest wyścig szczurów do jakiegoś upragnionego głosiciela albo jakiejś wymarzonej religii .

    To niej jest miejsce w którym co jakiś czas prowadzi się statystyki ilu przybyło nam słuchaczy. To nie jest bazar na którym sprzedaje się pobożne kazania za określoną sumę pieniędzy.

    Tu nikt nikogo nie zmusza do ślepego przyjmowania bożych nauk. Nikomu też nie zależy na tym by te nauki nazywać naukami swojej religii. Bo te nauki nie są twoje. Nie są ani Rzymsko Katolickie ani Protestanckie, one są boże. Nie należą do ciebie. Nie ty jesteś źródłem bozych nauk.

    Prawdziwy mędrzec nie stara się narzucać , nie przekonuje nikogo do wsłuchiwania się w swoją osobę, ale kieruje ucznia do serca , które każdy uczeń w sobie ma. To tam w tym sercu które uczeń w sobie nosi , odnajdujesz studnie z której wydobywa słowa boże istniejące w nas od prapoczątku.

    Aharon nigdy na nic nie odpowiadał , zanim go wcześniej o coś nie zapytałem. Zawsze milczał i czekał na moje pytania. Wydawało mi się czasem jakby go nie było. Jak by był dybukiem…

    Zajmował  się zawsze tylko swoim życiem. Czasami sprawiał wrażenie kogoś komu na mnie zupełnie nie zależy . Skoncentrowany na swoich codziennych obowiązkach przechadzał się we mnie milcząco po ogrodzie moich zachowań . Zawsze obecny , ale nigdy nie narzucający swojej obecności. Nigdy nie widziałem go piszącego w Internecie, nigdy nie mogłem przyłapać go na tym jak goni za sławą . Siedział w milczeniu obok mnie i przypatrywał się temu co piszę albo co tworzę .

    Co jakiś czas sugerował mi że powinienem odwiedzić duże   miasta,  tak jak by czegoś w nich szukał  . Było to dla mnie  doskonałą okazją do przyjrzenia się jego twarzy w zetknięciu się z tłumem , z człowiekiem którego spotykał w tramwaju , na ulicy , w sklepie. Widziałem go zawsze takim jakim był w naszym wiejskim ogrodzie. Niezmienny , zawsze ten sam, nie próbował zmieniać świata,  który go otaczał . Wyglądało na to jak by się nigdy od tego świata nie oderwał.  Czego w nim szukał?

    Kiedy go pytałem dlaczego nie próbuje pomóc tym wszystkim ludziom którzy zapewne z wielką ochotą posłuchali by bożego słowa z jego ust , odpowiadał :

    „Pracuj nad własną zmianą bo kiedy ją osiągniesz ,  to  wtedy świat dostosuje się do ciebie”

     

    Wracając z miasta , uwielbiałem przesiadywać z nim przy piecu. Latem to było ognisko a zimą siadaliśmy przy kaflowym piecu z jakimiś poniemieckimi żłobieniami na kaflach jego serca.

    On z narzuconym na plecy kocem, nie przypominał niczym nauczycieli którzy nosząc  na  sobie religijne wzory zachowań starali się co jakiś czas  narzucać swoją szatę . Nie starał się w żaden sposób podsuwać mi swojego wzorca zachowań ani swojej religijności . A przecież nie wychował się w lesie a matką jego nie była wilczyca. Urodził się w określonej kulturze , zapewne kształtowano go w jakiejś żydowskiej filozofii , przecież kiedyś był młodym człowiekiem . Może nawet był rewolucjonistą . Na nosie nosił bowiem okrągłe okulary i naprawdę mogło odnieść się wrażenie, że ma coś wspólnego z radzieckim komunizmem. Kiedyś, zapytałem go co myśli o komunizmie , o tym czy mogło to wszystko potoczyć się inaczej, odpowiedział :

    „Nie twierdzę że jest to coś złego, ale  to należy zrobić właściwie na drodze nauk duchowych naszego zbawiciela . Nie trzeba siły fizycznej Arturze  aby zmienić świat, ale tej duchowej rozproszonej w każdym ludzkim sercu”.

    Wtedy podejrzewałem go o komunistyczne korzenie. Myślałem sobie , że tu go mam, że przyłapałem go wreszcie na jego komunistycznych korzeniach. Wtedy nie wiedziałem jeszcze,  że jego rodzinę komuniści wywieźli na zsyłkę ….i tam razem z nim pomarli.

    Mój nauczyciel. Mój dybuk .  W małych okrągłych okularach  nie starał się w żaden sposób narzucać mi siebie. Nigdy nie widziałem w nim Rabina choć niewątpliwie nim był za życia.

    Czego szukał ? Dlaczego mnie nawiedził ? Przyznam się że nie raz próbowałem go o to zapytać i tam zaszufladkować . Za każdym razem jednak umykał mi z szuflady , jak szara mysz biegająca po wiejskim domu w zimową noc.

     

    Rankiem, gdy się budził , przynosiłem mu ziołową herbatę , czasami była to pokrzywa a czasami mięta  z dodatkiem lipowego miodu. Gdy  mnie witał o poranku , zawsze otwierał swoje dłonie i zapraszał mnie tak jak by mnie zobaczył  po raz pierwszy w życiu . Trochę mnie to denerwowało bo przecież znałem go od 2007 roku a więc  na tyle długo , że te jego zapraszanie, sprowadzało mnie na sam początek nawiedzania . Czułem się tak jakby mnie zapraszał po raz pierwszy do siebie  .

    Jego otwarte dłonie . Właściwie to bardzo rzadko nosił je zaciśnięte, hm….

    Przypominam sobie jak kiedyś dwóch pijanych oparło się o nasz płot . Płot był stary i ledwo się trzymał .  Nigdy nie chciał go naprawić . Kiedy pytałem go dlaczego nie chce go  naprawić , że ogrodzenie  wymaga naprawy że już jest właściwa pora , że lada moment ktoś się o niego oprze i runą nasze „mury” . Wtedy on szeptał mi na ucho :

    „Nie twoja to rzecz znać czasy i chwile,  które ojciec nasz w mocy swojej ustanowi”

    No i  stało się . Pewnego wieczoru dwóch pijaczków szło drogą przez wieś i staranowało nasze ogrodzenie bez trudu. Siedzieliśmy wtedy na ławce . Pamiętam jak zerwał się wtedy ze mnie  . Nawet się wtedy mocno wystraszyłem. Jego dłonie . Otworzył je wtedy tak szeroko jakby ramionami witał samego Mesjasza.

    A to byli pijacy .. Na ucho wyszeptał mi,  że to są dwaj aniołowie . Jak to ? Zdziwiony popukałem się w czoło . Ten mój dybuk  naprawdę się starzeje . – Jacy tam aniołowie. Powiedziałem. Zwykłe pijacze nasienie i tyle .

    Całe zajście skończyło się tym, że mój duchowy nauczyciel  obejmował się z pijakami dziękując im za to, że wpadli do nas na gościnę. Oczywiście pijaczki przepraszali , ale mój dybuk  wydawał się być głuchy na ich przeprosiny i wciąż powtarzał,  że czekał na nich i jest rad z ich gościny.

    Tak. Mój dybuk  miał otwarte dłonie.

    Zastanawiałem się czy ja się tego kiedykolwiek od niego nauczę .

     

    Kiedy umierał , kiedy mnie opuszczał … wtedy wyszeptał mi na ucho słowo…

    arturze byłem  dubukiem który musiał  naprawić swoje błędy….

    W dłoni trzymał małą karteczkę na której były napisane słowa które jak mi powiedział , znalazł kiedyś na dziedzińcu Kościoła….

     

    Na karteczce było napisane :

    Każdy nauczyciel działa według jasno określonego wzorca. Jest on kształtowany przede

    wszystkim przez osobistą mądrość mistrza, ale również przez kulturę, w jakiej wyrósł,

    filozofię, jakiej był nauczany w młodości oraz doświadczeń kształtujących jego życie. Jeśli

    koncentruje się na walce przeciwko społeczeństwu i dziedzictwu kulturowemu swojego

    regionu, być może jest zwyczajnym rewolucjonistą. Nie twierdzę, że jest to coś złego. Wręcz

    przeciwnie. Jeżeli tradycja jest zwichrowana i prowadzi do cierpienia, jak najbardziej należy z

    nią walczyć. Jednakże nie jest to ścieżka nauk duchowych. Prawdziwy mędrzec nie walczy z

    nikim i niczym. Jego dłonie są zawsze otwarte i zapraszające; nawet swoich wrogów nie

    potępia i nie odrzuca.

    Poprzez osobistą praktykę duchową wzorzec postępowania mistrza zmienia się z czasem, lecz

    nie są to nagłe zrywy. Działa to bardziej na zasadzie ewolucyjnej przemiany, swego rodzaju

    dorastania. Proces ten jest ciągły i nie sposób go zatrzymać. Jeśli więc ktoś twierdzi, że

    osiągnął oświecenie i jest na „najwyższym poziomie” duchowego rozwoju, od razu

    powinniśmy mu podziękować za współpracę. Nie ma na Ziemi człowieka, który zakończyłby

    duchowy wzrost. Nawet najwięksi mędrcy cały czas się uczą i naprawiają swoje błędy .

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code