Tezeusz na randce z liberalizmem

Drogie Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy Tezeusza!

Chciałabym, aby wśród rzeczy, które spodziewacie się regularnie znajdować w Tezeuszu, były moje cotygodniowe artykuły wstępne. Będę w nich informować Was o najważniejszych zamierzeniach i działaniach Tezeusza, o naszych osiągnięciach i potrzebach. Postaram się również reagować na Wasze opinie, które zamieszczacie w portalu albo przekazujecie redakcji osobiście, telefonicznie czy drogą mejlową.
 
W minionym tygodniu najważniejszym dla Tezeusza wydarzeniem był niewątpliwie udział Jolanty Łaby, członka naszej redakcji, w warszawskim Kongresie Wolności. Jola obiecała, że wkrótce przedstawi w swoim blogu relację z panelu „Wolność a religia w nowoczesnym państwie i społeczeństwie”. Tymczasem odsyłam do nagrania audio (niestety, dość kiepskiej jakości). Ja natomiast chciałabym podzielić się swoimi przemyśleniami na temat tego, co dla naszego portalu oznacza udział w takim przedsięwzięciu.
 
Kongres „Wolność w nowoczesnym świecie” był organizowany przez środowisko, które uznając siebie za liberalne, chciało właśnie z liberalnego punktu widzenia spojrzeć na tę tematykę i pod sztandarem liberalizmu zgromadzić jak najwięcej sojuszników. Dominowała problematyka prawna i ekonomiczna. Jej poświęcono najwięcej organizacyjnych starań. Fakt, że sprawa zaistnienia panelu religijnego wisiała na włosku, nie był chyba przypadkiem, ale konsekwencją tego, jak bardzo po macoszemu traktuje się religię w środowisku polskich liberałów.
 
Czy zatem wypadało w ogóle pojawiać się w takim gronie? Przecież, jak słusznie zauważył Jan Hartman, wciąż jeszcze słowo „liberał” stanowi w ustach duchownych katolickich obelgę, a Kościołowi udaje się utrzymywać przesąd, jakoby słowo „liberalizm” oznaczało co do teorii stanowisko antykatolickie i antykościelne, a w praktyce rozwiązłość, permisywizm moralny, żeby nie powiedzieć – bezbożny kosmopolityzm, wojujący ateizm, a nawet rządy żydowskie nad światem. Dość znamienny był zresztą fakt, że podczas panelu środowisko katolickie było reprezentowane tylko przez Tezeusza.
 
Zatrwożonych katolików uspokajam od razu, że Tezeusz nie zamierza dryfować w kierunku liberalnego wolnomyślicielstwa. Owszem, zwracamy uwagę na niepokojące zjawiska we współczesnym Kościele, ale czynimy to w imię naszej katolickiej współodpowiedzialności za ten Kościół. Choć działamy niezależnie od kościelnych struktur, staramy się pozostawać wierni Ewangelii i Magisterium Kościoła. Myślę, że redaktorzy Tezeusza mają ukształtowane katolickie poglądy i są już dobrze wytrenowani w dyskusjach z przedstawicielami dalekich niejednokrotnie od chrześcijaństwa czy jawnie antychrześcijańskich światopoglądowych opcji. Nie trzeba się więc obawiać, że wpadną w złe towarzystwo.
 
Osobiście uważam nawet (moje zdanie podziela uczestnicząca w panelu Jola), że katolicy powinni pojawiać się w miejscach, gdzie ich poglądy czy postawy mogą stać się obiektem dyskusji, a nawet ostrej krytyki. Niewątpliwie, przyjemnie dyskutować we własnym katolickim gronie albo wytykać palcami zza węgła różnych innowierców, lewaków i bezbożników. Trudniej wejść w środowisko, w którym można od początku przewidywać negatywne nastawienie do naszych najistotniejszych wartości. Poddaję tę sprawę łaskawej refleksji Czytelników, zwłaszcza tych, którzy bywają na tego rodzaju spotkania zapraszani.
 
Reprezentowanie strony katolickiej w dyskusjach ze zwierającą szeregi liberalną inteligencją, cokolwiek miałaby ona znaczyć, jest ważne z kilku powodów. Po pierwsze, nigdy nie jest zanadto przypominania, że inteligencja nie musi być wyłącznie liberalna i laicka, że katolicyzm to nie ciemnogród, a ogromna skarbnica ludzkiej myśli, że bogata chrześcijańska tradycja jest wciąż żywa, chociaż wielokrotnie ogłaszano jej całkowity upadek. Nie powinniśmy mieć tutaj żadnych kompleksów wobec zwolenników zsekularyzowanej nowoczesności. Oczywiście, jeżeli będziemy sami pogłębiali własną wiarę i odważnie konfrontowali się ze współczesnymi nurtami myślowymi.
 
Po drugie, człowiekowi nie wystarcza nawet najbardziej wnikliwa analiza jego problemów na płaszczyźnie ekonomicznej, prawnej, politycznej czy socjologicznej. Dzięki rozstrzygnięciom w takich dyskusjach tworzy się skuteczność działań i ostatecznie pewien indywidualny bądź zbiorowy materialny dobrostan. Wcześniej czy później człowiek może jednak zapytać o metafizyczne podstawy pragmatycznej moralności. My, katolicy jesteśmy po to, aby w takich sytuacjach chronić za sprawą naszej wiary przed pustką i rozpaczą.
 
Po trzecie wreszcie, nie sięgając nawet aż tak daleko do samych podstaw ludzkiej moralności czy duchowego życia, mamy niewątpliwie dużo wspólnych problemów do przedyskutowania z liberałami, chociażby jako obywatele tego samego państwa, jako jednoczący się Europejczycy czy jako mieszkańcy tej samej zagrożonej planety. Warto rozmawiać, nie lekceważąc się wzajemnie, ponieważ różnica perspektyw często pozwala wypracować ciekawe i twórcze rozwiązania. A po to, aby nie lekceważyć się i nie obrzucać obelgami, trzeba przede wszystkim kontaktować się ze sobą w odważnym i wytrwałym dialogu.
 
 
 

Komentarz

  1. jorlanda

    Odważny katolicyzm

    Cieszę się, że mogłam tam być jako reprezentant "Tezeusza". Mam wrażenie, że mocnym akcentem w tej dyskusji, którą niebawem zrelacjonuję był fakt, iż tam byłam jako katolicka świecka kobieta. Panelistkami były niemal same kobiety z kręgu judaizmu, luteranizmu, islamu, i jeden pan który stwierdził, że nie reprezentuje żadnej religii. Dlatego mimo wielkich obaw, jakie mi towarzyszyły w podążaniu na to spotkanie, teraz wiem, wiem na pewno, że katolicy muszą i powinni być obecni na takich kongresach. Choćby po to, aby reagować na krytyczne i nieuczciwe komentarze pod adresem nauki Kościoła i tematu dialogu światopoglądowego w kontekście idei liberalnych. I robić dobry PR Kościołowi, nawet podczas dyskusji o ciemnych stronach działalności Kościoła na niwie ewangelizacji i kształtowania historii, społecznych zdarzeń czy kontrowersyjnych wypowiedzi dla ludzi spoza Kościoła Katolickiego czyt. wypowiedzi konsekwentnych, stanowczych i dobitnych 😉

    To było niezwykłe doświadczenie i wiem, że Duch Święty tam zadziałał. A relacja niebawem pojawi się na łamach naszego portalu.

    Pozdrawiam

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code