Terlikowski, Szczuka i Lis w TVP2

Wczoraj wieczorem w telewizyjnej Dwójce obejrzałem program „Tomasz Lis na Żywo”, w trakcie którego miała miejsce dyskusja o wypowiedzi papieża Benedykta XVI na temat środków antykoncepcyjnych (wcześniej prof. Nałęcz dyskutował z europosłem J. Kurskim nt. obecności gen. Jaruzelskiego w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego).

Uczestniczyli w niej (prócz prowadzącego red. Lisa) Kazimiera Szczuka – krytyk literacki, dziennikarka oraz aktywistka feministyczna, katolicki publicysta i redaktor portalu fronda.pl Tomasz Terlikowski oraz ksiądz Marek Puryzgała – „duchowy opiekun” (jak siebie określił) i misjonarz wśród prostytutek.

Przyznam, że z lekkim zażenowaniem oraz podirytowaniem oglądałem ten spektakl. Red. Terlikowaski oraz ks. Puryzgała jednoznacznie komunikowali, że słowa papieża Benedykta XVI nie są oficjalnym stanowiskiem kościoła (ponieważ nie zostały wyrażone ex cathedra ani poprzez encyklikę) i co podkreślali – papież jedynie w sytuacjach zagrożenia wirusem HIV „być może” dopuszczałby możliwość zabezpieczania się prezerwatywami przez klientów prostytutek w krajach trzeciego świata (a więc w miejscu wysokiego zagrożenia zarażenia wirusem).

Red. Lis zastanawiał się czy jest to pierwszy krok zmierzający do zmiany – na bardziej liberalne – stanowiska kościoła w kwestii środków antykoncepcyjnych. Oczywiście katoliccy goście stanowczo temu zaprzeczyli. Z mojej – jako protestanta – pozycji już na samym początku w tej kwestii stali na przegranej pozycji ponieważ cokolwiek kościół autorytatywnie orzekłby w kwestii antykoncepcji – jako lojalni jego słudzy musieliby bronić jego stanowiska. Przykładowo, jeśli kiedykolwiek kościół zezwoli na zawieranie związków małżeńskich kapłanom – ci, którzy są stanowczymi obrońcami obecnego stanowiska kościoła – po tego typu zmianie staną się stanowczymi obrońcami nowego.

Mała dygresja. Przypomina mi to nieco sytuację z ostatniego programu „Młodzież Pyta” w TVP3, w którym poseł Paweł Poncyliusz (obecnie „Polska Jest Najważniejsza”) odpowiadał na pytania młodzieży. Jedno z nich – skierowane przez przedstawiciela młodzieżówki PiS – dotyczyło poglądów ekonomicznych jego klubu. Zarzucał mianowicie p. Joannie Kluzik-Rostkowskiej lewicowość w jej poglądach ekonomicznych i socjalistyczny etatyzm p. Elżebiety Jakubiak, która (zgodnie z wypowiedzią przedstawiciela PiS) stwierdziła, że największym sukcesem pracy urzędników jest to, że obywatele mogą posiadać dowody osobiste (sic !). Pomimo mojej niechęci do nowego tworu, jakim jest PJN – spodobała mi się odpowiedź p. Poncyliusza, który odrzekł, że kiedy jeszcze 3-4 tygodnie temu obie panie były posłankami PiSu wówczas ich „ekonomiczna lewicowość” oraz „etatyzm” przedstawicielom tej partii nie przeszkadzał. Zaczął mierzić dopiero gdy zmieniły barwy klubowe. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Podobnie rzecz się ma ze sprawami, które nie są podnoszone do rangi dogmatów w Kościele Katolickim. Argument przeciwko antykoncepcji, celibatowi z perspektywy katolika nie powinien odnosić się do merytorycznej dyskusji lecz do „barw”, które katolik reprezentuje. Powodem na to jest możliwa okoliczność zmiany pozycji kościoła (co potwierdza np. Sobór Watykański II) w niedogmatycznych sprawach, która spowoduje, że żarliwy obrońca jakiejś praktyki jako lojalny adwokat stanowiska kościoła będzie musiał występować przeciwko argumentom, których używał wcześniej. I to nie dlatego, że po pewnej refleksji uznał je za nieadekwatne, błędne itp., ale ze względu na to, że kościół zmienił stanowisko w danej kwestii. Dlatego argumentacja red. Terlikowskiego i ks. Puryzgały przeciwko prezerwatywom rzeczywiście sprowadzała się do tego, że „ kościół naucza, że jest to grzech, który może spowodować potępienie człowieka” i kropka. Inne argumenty w rodzaju „prezerwatywa niszczy istotę seksualnego zbliżenia” pojawiały się bardzo rzadko i to w nieśmiałych, lakonicznych stwierdzeniach.

Powyższa obserwacja, nawiasem mówiąc, dobitnie ukazuje korzeń różnic między historycznym protestantyzmem, a katolicyzmem. Katoliccy publicyści w medialnych dyskusjach broniąc jakiegokolwiek stanowiska o charakterze etycznym (np. aborcja, antykoncepcja, in vitro) uciekają do stwierdzenia: „Stanowisko kościoła jest takie więc jest to i moje stanowisko”. Osobiście nie pamiętam bym kiedykolwiek widział aby zaproszony do telewizyjnego programu ksiądz lub katolicki dziennikarz wskazali na Pismo Św. argumentując z pozycji chrześcijanina przeciwko zabijaniu nienarodzonych dzieci Zapytany o te same kwestie konserwatywny protestant (choć nie w TV bo tam się ich rzadko zaprasza) wskazuje na Biblię jako przyczynę i podstawę kształtującą jego światopogląd.

Zadziwiająca w programie była dla mnie była niemoc ks. Puryzgały w odpowiedzi na pytanie red. Lisa co doradziłby żonie, która rozważa stosowanie prezerwatywy w sytuacji gdy jej mąż jest zakażony wirusem HIV. Jak tylko mógł duchowny wił się i uciekał od jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie – niczym wytrawny polityk zmieniając temat dyskusji. Red. Terlikowski również nie przyszedł mu na ratunek znacząco milcząc na temat powyższego przykładu.

Ta sytuacja była bardzo znacząca dla unaocznienia katolickiej pozycji jeśli chodzi o problemy etyczne, w tym antykoncepcję. Kościół Katolicki mianowicie podchodzi do własnych orzeczeń w bardzo rygorystyczny, absolutystyczny i kazuistyczny sposób. Przykładowo jeśli kościół opowiada się przeciwko „sztucznej” antykoncepcji to nawet w sytuacji niebezpieczeństwa zakażenia, zagrożenia życia – stosowanie prezerwatyw jest złe, a co najwyżej „być może” dopuszczalne (papież mówił jedynie o prostytucji w Afryce, nie zaś o katolickim małżeństwie w Polsce). Przypomina mi to nieco historie z II wojny światowej gdy naziści przeczesywali polskie wsie w poszukiwaniu Żydów. Trafili w ten sposób na dom chrześcijanki ukrywającej w swej piwnicy żydowskiego mężczyznę. Gdy zadali jej pytanie o Żydów ukrywających się w jej domu kobieta kierowana obowiązkiem mówienia prawdy za wszelką cenę – „po chrześcijańsku” wskazała miejsce kryjówki. Mężczyzna został chwilę później rozstrzelany. Kobieta była jednak wierna swoim „chrześcijańskim” zasadom. Być może „pomogła” w ten sposób temu mężczyźnie trafić do nieba.

Zaproszony ksiądz pełen niemocy w odpowiedzi na pytanie o stosowanie prezerwatywy podczas stosunku seksualnego z chorym mężem przypominał mi ową kobietę. Choćby 30% więcej Afrykańczyków miało być uratowanych wskutek stosowania prezerwatywy – to my musimy zawsze „być chrześcijanami” i mówić „nie” bo „prezerwatywa jedynie w 50% (jak stwierdził red. fronda.pl) chroni przed zakażeniem. My zaś zawsze chcemy mieć 100%”. Świat red. Terlikowskiego jest czarno-biały. Jednak nie jest to realny świat, realnych ludzkich problemów i tragedii. Świat, w którym nie wszyscy są przedstawicielami Kościoła Katolickiego.

Znamienne jest to, że dyskusja nt. antykoncepcji dotyczy ludzi, którzy mają zupełnie lekceważący stosunek do kościoła i Pisma Św. (rozwiązłych seksualnie). I zamiast wskazywać na potrzebę upamiętania i nawrócenia do Chrystusa (a nie jedynie wstrzemięźliwości) to dyskutuje się na temat ich umoralniania. To tak jakby dyskutować na temat tego, że złodziej powinien wytrzeć buty przed włamaniem by nie pobrudzić podłogi lub czy buddysta powinien przynajmniej „raz w roku komunię świętą przyjmować” bo przecież tego uczy przykazanie kościelne.

Oczywiście rację miał red. Terlikowski, który stwierdził, że najskuteczniejszym lekarstwem na AIDS jest wstrzemięźliwość. Oczywiście rację miał w tym, że dzieciom afrykańskim potrzebna jest żywność i odzież. Problem jednak w tym, że rzeczywistość, w której żyjemy (kościół również) nie jest tak czarno-biała jak kościelne orzeczenia. Tym bardziej, że dyskusja w programie nie dotyczyła afrykańskich dzieci lecz afrykańskich kobiet i mężczyzn.

Nie chcę wdawać się w ocenę argumentacji Kościoła Katolickiego przeciwko antykoncepcji choć rację miała K. Szczuka stwierdzając, że wkładanie termometru „do cipki” (jak raczyła się wyrazić) jest mało „naturalne”. Sądzę, że tak samo mało naturalne jak nakładanie cienkiej gumki na penisa, okularów na nos lub protezy nogi. Dlatego z mojej perspektywy Kościół Katolicki skupiając się na metodach (które nawiasem mówiąc mają ten sam cel – uniknięcie poczęcia) pomija zupełnie sprawę motywacji. Antykoncepcja może być niewłaściwa (jakakolwiek – prezerwatywa, Naturalna Regulacja Poczęć itp.) jeśli jest stosowana z niewłaściwych pobudek (np. własna kariera kosztem wychowywania potomstwa). Pisałem o tym na moim blogu (pbartosik.pl) w artykule pt. „Antykoncepcja – grzech czy odpowiedzialność” oraz w krytyce NPR jako rzekomo jedynej dopuszczalnej metody zapobiegania ciąży.

W niniejszym rozważaniu skupiłem się na poglądach reprezentantów katolickich ponieważ w pewnym sensie gramy w jednej drużynie (zwanej: chrześcijaństwo). Argumentacja K. Szczuki owszem była momentami celna: np. problemem nie są jedynie prostytutki, ale ich klienci „nakręcający” rynek, bierność kościoła wobec faktu umierania Afrykańczyków (wskutek AIDS) w imię obrony stanowiska w sprawie antykoncepcji, nazwanie NPR „sztuczną ingerencją” w ciało kobiety (przyrządy służące do mierzenia temperatury ciała, zapiski, wykresy itp.). Jednak całość argumentacji p. Szczuki cechowała się porażającym wprost brakiem jakiejkolwiek refleksji nad etyczną stroną seksualnego współżycia oraz kontroli narodzin. Innymi słowy: wyłączną sprawą współżyjących jest to z kim, w jakich okolicznościach, w jaki sposób „uprawiają seks” (z użyciem antykoncepcji czy nie).

Zastanawiam się tylko nad jednym: jeśli współżycie seksualne jest wyłącznie sprawą ustaleń dwojga ludzi (bo nawet, jeśli chcemy być konsekwentni, nie możemy dodać słowa: „dorosłych”) to cóż złego, wedle poglądów K. Szczuki, jest w korzystaniu z usług prostytutek jeśli obie strony zgadzają się na nią uzgadniając pewne warunki (w tym przypadku: finansowe)? Do czego odwołuje się K. Szczuka krytykując „napalonych samców” korzystających z usług „pracujących” kobiet, będąc jednocześnie pełną tolerancji dla przygodnych seksualnych kontaktów (za obopólną zgodą)?

I na koniec jeszcze jedna uwaga. Na początku refleksji napisałem, że dyskusję w programie red. Lisa oglądałem z zażenowaniem. Pierwszy powód był taki, że reprezentowane były dwa skrajnie radykalne podejścia („sztuczna” antykoncepcja jest zawsze zła bo tak mówi kościół vs antykoncepcja jest zawsze w porządku jeśli wynika z wyboru obojga partnerów). To oczywiście wpływało na jakość argumentacji i merytoryczną treść dysputy. Rozumiem, że na potrzeby rozrywki oraz wzbudzania u widzów emocji – najbardziej drażliwe dyskusje odbywają się między przedstawicielami reprezentującymi dwubiegunowe podejścia. Warto jednak uświadomić sobie, że widz nie jest skazany na wybór między poglądami red. Terlikowskiego, a K. Szczuki ponieważ istnieje o wiele zdrowsze i bardziej wyważone podejście do omawianych tematów od poglądów feministycznych i formułowanych przez kościół katolicki. Jest to podejście Pisma Św.

Drugi powód dotyczy postawy manifestowanej w programie przez feministyczną aktywistkę i redaktora fronda.pl. Reakcje typu cyniczny uśmieszek, lekceważące podpieranie głowy przez K. Szczukę wyrażały brak elementarnego szacunku oraz lekceważenie nie tylko oponentów, ale także prowadzącego oraz samych widzów. Przyznam, że zazwyczaj chętnie słucham wymiany skrajnie odmiennych argumentów gdy jest to robione w cywilizowany sposób. Nie lepszy niestety okazał się być red. Terlikowski, który nie tylko wchodził w słowa, przekrzykiwał wszystkich dyskutantów, ale w pełen zarozumiałości oraz szyderstwa sposób zakrywał twarz rękoma podczas wypowiedzi K. Szczuki. Na koniec programu jedna i druga strona nie oszczędziły sobie uszczypliwości w żenującej wymianie nt. tego skąd się biorą dzieci. Słowem: skrajne stanowiska – rozmijające się z biblijnym nauczaniem w kwestii kontroli poczęć – uzewnętrznione w zarozumiałej, cyniczniej postawie pełnej braku szacunku dla rozmówców i widzów. Niestety dotyczyło to obojga stron.

 

5 Comments

  1. elik

    Mniejsze zło !

    Tytułem uzupełnienia i ukierunkowania ewentualnej dyskusji zamieszczam ową niby kontrowersyjną wypowiedź Papieża Benedykta XVI:

    "Mniejszym złem w praktykowaniu seksualności jest użycie, przez prostytutkę (męską) prezerwatywy, w celu zmniejszenia ryzyka zakażenia drugiej osoby AIDS"

    Logika wielu spraw i pojęć w kontekście Ewangelii jest prosta, jednoznaczna, czytelna i zrozumiała. Choć wydaje się skomplikowana i trudna szczególnie tym, co oceniają i osądzają tylko po ludzku sprawy (pojęcia) fundamentalne, istotne i znaczące np: takie jak : akt miłosny – intymne zbliżenie małżonków, czy prokreację, seksualność lub antykoncepcję.

    Szczęść Boże !

     
    Odpowiedz
  2. leszek.s

    U nas lepiej

    Na tak "mocne" argumenty pastora pozostaje już tylko wszystkim katolikom w Polsce przenieść się do wspólnot protestanckich gdzie usłyszą jedynie słuszną wykładnię "zgodną" z Biblią. Co w praktyce oznaczać będzie że w zależności od danego pastora, który  akurat wykłada Biblię zgubiony katolik usłyszy co dziś jest modne w kościołach. A jak przyjdzie za tydzień to usłyszy w tym samym miejscu inną wykładnię bo akurat taka będzie dziś pasowała pastorowi. Niech pan nie tworzy obrazu protestantyzmu w Polsce gdzie Biblia jest niezmiennie wykładana w ten sam sposób. Ja się na to nabrałem ale nikmu tego nie życzę więc po co prezentowanie na Tezeuszu obrazu swojego kościoła w przesadnie wyidealizowany sposob. Nawet jesli ktoś sie nabierze i trafi do któregoś z waszych kościołów (tak jak mi sie przytrafiło) to potem  rozczarowany będzie na jakimś tezeuszu bruździł.  I po co to komu?  Czy nie lepiej pozostac w gronie  towarzystwa wzajemnej adoracji i pokłócić się we własnym gronie o sabat czy czczenie bałwanów.

    Wiadomość z ostatniej chwili!!! 

    katolicy mają rozum

    wiadomość jeszcze świeższa!!!

    katolicy w Polsce używają rozumu

    Pozdrawiam.

     
    Odpowiedz
  3. jadwiga

    na szczeście

    katolicy w Polsce używają rozumu

    i na szczeście. Dlaczegóż to  bowiem nikt nie zauwaza – DZIWNE – takiego problemu.

    Małżenstwo, w miarę szczęśliwe, mają dzieci. Niestety po latach żona zaczyna byc uczulona na nasienie męża. Uczulona dosyć solidnie. Nie jest to przypadek wymyślony, ani nawet rzadki, po prostu raczej nikt się tym, nie chwali. I co? Maja się rozwieść?Zniszczyc dom swoich dzieci? Wtedy JEDYNYM wyjściem dla małzeństwa i r ówniez rodziny jest prezerwatywa.

     
    Odpowiedz
  4. thorgal

    odp.

    Ja się dziwię, że w ogóle w kościele istnieje taki problem: czy prostytuka (a właściwie jej klienci) może stosować prezerwatywę podczas stosunku.

    Swoją drogą jak Państwo odpowiedzieliby na pytanie red. Lisa: Czy mąż zarażony wirusem HIV może bez żadnego poczucia winy czy grzechu stosować prezerwatywę podczas stosunku z własną żoną?

     
    Odpowiedz
  5. elik

    Propozycja !

    Jeśli Sz.Pan łaskawie zechce uważnie przeczytać mój pierwszy wpis i odnieść się w dowolny sposób. 

    To postaram się zrewanżować i odpowiedzieć na mnie ewentualnie zadane pytania, a nawet na pytanie, które spreparował zapewne  zespół "specjalistów",  nie tylko od prowokacji i manipulacji, a zadał swoim interlokutorom red. T. Lis.

    Szczęść Boże !

    Pozdrawiam Pana serdecznie !

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code