, ,

Święci grzesznicy, czyli o Tęsknocie kruchych i śmiertelnych

„Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, dla niego prostujcie ścieżki” (Izajasz, 40,3, Marek, 1, 3) 

„Twarz Innego mówi jedno i tylko do mnie: Nie zabijaj mnie!” Emannuel Levinas  

 

Tajemnica Adwentu

W Adwencie Kościół wzywa nas do nawrócenia, byśmy z czystym sercem mogli przeżyć misterium Wcielenia, czyli Boże Narodzenie. To Adwentowe wezwanie Kościoła jest wołaniem Ducha Świętego obecnego w wspólnocie wiernych, Piśmie Świętym i naszych sercach. Tak, sam Bóg pragnie naszego nawrócenia. Dlaczego? Bo chce naszego szczęścia. Zostaliśmy stworzeni, by realizować nasze najśmielsze marzenia, żyć w nieustannym natchnieniu i ekstazie, w dynamice szalonej i pogodnej miłości, bez lęku przed chorobą, śmiercią i złem. W każdym z nas tkwi wielki artysta, myśliciel i święty. A nasze dusza godne są tego, by mieszkał w nich sam Bóg, absolutna Miłość, Poeta świata. 

Adwent ma rozbudzić w nas tęsknotę nie tylko za Nowonarodzonym, ale też powtórnym przyjściem Pana: „Celebrując co roku liturgię Adwentu, Kościół aktualizuje to oczekiwania Mesjasza; uczestnicząc w długim przygotowaniu pierwszego  przyjścia Zbawiciela, wierni odnawiają gorące pragnienie Jego drugiego Przyjścia|” (KKK, 524). W Adwencie chodzi więc o odkrycie siebie jako istoty słabej i kruchej, ale tęskniącej i spragnionej Nieskończonego i ostatecznego spełnienia w Królestwie. Bóg jest największą Tęsknotą śmiertelnych. 

O nawróceniu: uciec z jaskini Platona i dostrzec Twarz Innego

Jeśli nie zawsze pamiętamy o swym cudownym i szczęściodajnym, prawdziwie boskim powołaniu, to dlatego, bo jesteśmy zranieni i pomęczeni grzechem, i tym pierwszym, czyli naszym wspólnym, i tym osobistym: moim i Twoim. Grzech, czyli wolny i świadomy akt odrzucenia Boga i przekroczenia Jego praw wpisanych w stworzenia, oddala nie tylko od Boga i obraża Go, ale też czyni nas smutnymi, zmęczonymi, zamkniętymi na to, co dobre, piękne i święte, również w nas samych. Nawrócenie od grzechu, jest więc powrotem do pełni prawdy o człowieku i Bogu. Nawrócenie jest również znane w tradycji filozoficznej: Platon w swej słynnej metaforze Jaskini mówi o konieczności nawrócenia się od iluzji życia w świecie cieni i wyjścia – powrotu do życia w skąpanej słońcem prawdy rzeczywistości. Dla francuskiego filozofa Levinasa wezwanie do nawrócenia wyraża się poprzez apel do każdego, by w innym – drugim człowieku –dostrzegł Twarz, która mówi: „Nie zabijaj mnie!” To znaczy: nie niszcz, nie krzywdź, nie rań, nie poniżaj, nie używaj. To wezwanie dotyczy także mnie samego i Boga. 

Tak jak grzech, tak i nawrócenie jest ponadkonfesyjne i znane w każdej religii i głębokiej filozofii, bo wypływa z natury człowieka, który choć jest grzesznikiem pragnie jakiegoś rodzaju świętości, czystości, niewinności. W tym głęboko ludzkim, choć nierzadko przytłumionym, pragnieniu zawarta jest tęsknota do Boga i siebie jako dziecka Bożego. 

Co mówi do nas Pustynny Prorok? 

W dzisiejszej Ewangelii św. Marka pustynny prorok Jan Chrzciciel wzywa swoich współczesnych do przyjęcia chrztu nawrócenia i wyznania grzechów. Jak mówi Jan: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyka u Jego sandałów. Ja chrzczę Was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym.” Wyznać grzech. Co to znaczy? Dla nas, współczesnych, o których papież Paweł VI, że największym dramatem naszych czasów jest zapomnienie o grzechu? Zapomnienie o grzechu, jest drugą stroną zapomnienia o Bogu. Jeśli odrzucam Boga, lub żyję, tak jakby Go nie było, odrzucam też i grzech, bo grzech jest wpierw przewiną wobec Boga. Jednak, jeśli chcemy się nawrócić: a już sama chęć nawrócenia jest znakiem łaski Boga i naszego jej przyjęcia, to musimy zacząć od odrzucenia i wyznania swoich grzechów. Wyznanie grzechów, zanim – tak jak w przypadku katolików – stanie się częścią sakramentu pojednania, wpierw powinno być wewnętrznym dialogiem każdego z nas z Bogiem. Niekiedy pomaga też, jeśli porozmawiamy z kimś zaufanym o naszych słabościach i ograniczeniach. 

Grzech, czyli drogi błądzących poszukiwaczy Absolutu 

Grzech, rozumiany w sensie pozytywnym, jest też drogą szukania Absolutu, świadectwem ludzkiej tęsknoty do czegoś więcej niż codzienna rutyna. Tyle że jest to droga fałszywa. I to jest zawsze coś bardzo konkretnego: jeśli piję za dużo i ranię tym swych najbliższych i marnuję swoje życie, powinienem/powinnam ograniczyć picie lub zaprzestać, choćby było to trudne, poniżające czy wydawałoby się niemożliwe. Jeśli nie żyję w czystości, w wierności małżeńskiej lub celibacie duchownego: mam kochanka lub kochankę, zdradzam żonę lub jako ksiądz nie żyję w celibacie, to powinienem/ powinnam zakończyć ten związek lub czyny, albo zapewnić tej miłości godną jej pełnię poprzez małżeństwo. Powinienem/ powiannam tak zrobić, choćby miało mnie to boleć, bo jestem zakochany, czy zakochana, lub pogrążony w seksualnych nałogach. Jeśli okradam swoją firmę, wspólników, klientów, przyjmuję łapówki i je daję, nadużywam władzy i stanowiska dla korzyści osobistych, to powinienem/powinnam skończyć z tymi praktykami, choćby stanowiły ważne źródło utrzymania, i poszukać uczciwych sposobów zarabiania pieniędzy. 

Jeśli jestem katolikiem/katoliczką, ale zaniedbuję praktyki religijne i modlitwę, nie żyję moralnością Dekalogu i Ewangelii, to muszę się zapytać siebie uczciwie: kim jestem? jaka jest moja wiara? kim jest dla mnie Bóg? Co powinienem/ powinnam uczynić? Jeśli źle mówię o swoich bliźnich, plotkuję, pomawiam ich, rzucam oszczerstwa, to choćby mnie język swędził, powinienem/powinnam serce i buzię zamknąć na kłódkę dla takich praktyk, które potrafią wyrządzać wielkie szkody, ranić ludzi, a nawet ich zabijać. Jeśli noszę w swoim sercu brak wybaczenia wobec kogoś, kto uczynił mi wielką krzywdę i zamykam się w swoje zranionej zawziętości, to choćby miało to początkowo być odczuwane jako utrata sensu życia, powinienem/ powinnam otworzyć się na łaskę przebaczenia i podjąć tę trudną, ale ozdrowieńczą decyzję, i powiedzieć, choćby w duchu swojemu krzywdzicielowi: „Przebaczam Ci, choć jest to dla mnie prawie niemożliwe.” 

Podałem kilka przykładów tzw. grzechów ciężkich i śmiertelnych, które – jeśli są w pełni wolne i świadome – uniemożliwiają życie w łasce uświęcającej, czyli w radosnej i spontanicznej, naznaczonej szacunkiem i miłością relacji z Bogiem i bliźnimi. Oczywiście, ta lista jest znaczenie dłuższa i każdy w uczciwym rachunku sumienia może i powinien znaleźć własne grzechy, zwłaszcza te, które przez swoją systematyczność stały się ciężką kotwicą sumienia, zaciemniającą umysł i zamykającą serce w ponurym smutku, niekiedy maskowanym udawaną radością i zadowoleniem. Trzeba mieć też jasną świadomość: bez porzucenia grzesznego życia nie ma szansy na wejście na drogę głębokiego duchowego pokoju, szczęścia, stawania się darem dla innych, rozwinięcia pełni swych ludzkich talentów, czyli tego, co niekiedy nazywamy osiągnięciem ludzkiej i chrześcijańskiej dojrzałości. 

Wąska kładka Błogosławieństw – czy tylko dla świętych? 

Jeśli etap grzechów ciężkich mam już za sobą – albo nigdy ich w naszym życiu nie było –  i znajduję się na drodze, którą św. Ignacy nazywa od „dobrego do lepszego” – choć i wówczas mogą zdarzać się sporadyczne upadki – to inne są moje grzechy i inaczej wygląda też moje nawrócenie. Można powiedzieć, że moją normą duchową i moralną nie jest już Dekalog, ale Kazanie na Górze i duchowość Błogosławieństw. Moją normą, wobec której dokonuję swojego rachunku sumienia jest wówczas Osoba, sam Jezus Chrystus. I wówczas pytam siebie: czy moje życie jest życiem według Jego Ewangelii? Czy upodobaniam się do Jezusa? Czy jestem miłosierny, ubogi duchem, czyniący sprawiedliwość, ofiarny wobec potrzebujących, chorych, słabych, bezbronnych, więzionych, gotowy cierpieć prześladowania, również śmierć, dla Królestwa? I dalej: czy jestem gorliwy w dawaniu świadectwa Chrystusowi i pogłębianiu swojej chrześcijańskiej formacji? Czy kocham swoich nieprzyjaciół? Czy nie troszczę się nadmiernie o dobra doczesne? Czy modlę się na tyle często, osobiście i wytrwale, że modlitwa staje się oddechem mojego życia? Czy zachowuję swoje serce w czystości i umiarkowaniu, i nie ulegam jakimś nieuporządkowanym uczuciom i pragnieniom? Czy swoim życiem sprawiam, że moi bliscy i dalecy mają we mnie moralne i duchowe wsparcie, a przez to stają się ludźmi żyjącymi pełnią swego powołania i możliwości? Czy jestem człowiekiem dialogu, czyli swoją postawą i słowem, sprawiam, że inaczej myślący i wierzący, poszukujący czują się ośmieleni, by rozmawiać ze mną w duchu wzajemnego szacunku dla siebie i prawdy? 

Pytania nawracającego się z grzechów lekkich i niedoskonałości są bardziej subtelne, ale są równie ważne, a być może ważniejsze, jak na etapie nawracania się z grzechów ciężkich. Wynika to z jednej strony ze znanego wszystkim postępującym na drodze chrześcijańskiej dojrzałości faktu, że czym człowiek staje się bliższy Bogu, tym bardziej i dotkliwiej przeżywa swoją grzeszność. Z drugiej zaś strony, chrześcijanin na drodze dojrzałości ma rosnącą odpowiedzialność za swoje siostry i braci, każdego człowieka, wie, że tym, co  naprawdę zmienia świat, umożliwia nawrócenie i dobre czyny innych, jest jakość życia duchowego pojedynczego człowieka, w pierwszej kolejności mnie samego.  Ta ważna duchowa intuicja, znana w różnych religiach, wyraża się w poprzez metaforę o przysłowiowych 10 sprawiedliwych, którzy utrzymują świat i całą ludzkość w istnieniu. 

Nawrócenie: czy to jest w ogóle możliwe? 

Nawrócenie jest trudne i niekiedy bolesne. Zwykle wydaje się nam, że jesteśmy zbyt słabi, zmęczeni, uwikłani, by się podnieść i zmienić swoje życie. Grzech, zwłaszcza głęboki i systematyczny, bardzo osłabia i uzależnia, ogłusza nas tak, że przestajemy doświadczać łaski nawrócenia. Normą chyba jest, że nawracamy się i upadamy, nawracamy i upadamy, a nasze życie staje się niezbyt chwalebną przeciętnością, na którą w końcu zrezygnowani godzimy się, pocieszając się, że przecież mogło być gorzej. Wielu z nas pragnie nawrócenia, choćby z przyczyn egoistycznych, by uleczyć się z nałogów, zranień, uwolnić z ograniczeń i smutku, by żyć pełnią życia. Ten motyw, jako początkowy, nie musi być zły, zwłaszcza, że to pierwsze podciągnięcie się z bagna można nas wzmocnić na tyle, że stajemy się zdolni do większej bezinteresowności wobec Boga i bliźnich. 

W czasie światowego kryzysu zafundujmy sobie trochę luksusu, czyli pustyni i samotności

Na koniec: bez względu na to, w jakiej sytuacji duchowej znajdujemy się dzisiaj, myślę, że warto skorzystać z okazji, jaką daje nam Adwentowy klimat oczekiwania na Boże Narodzenie. Znaleźć trochę spokojnego czasu, by pobyć w samotności, przyjrzeć się swojemu życiu, zadać pytanie o swoje najgłębsze pragnienia i przeszkody na drodze ludzkiego i chrześcijańskiego dojrzewania. Pomocą dla osobistej refleksji i modlitwy może być pewne wyciszenie i asceza: ograniczenie rozrywek, używek, nadmiernej pracy, oglądania telewizji, surfowania po Necie, itp. Niech zrobi się trochę pusto w ciągu dnia. Warto w tym czasie poczytać Biblię, zajrzeć do świątyni, przeczytać dobrą religijną książkę czy obejrzeć film, porozmawiać z kimś, kto prowadzi głębsze życie duchowe, skorzystać z dobrych rekolekcji w realu czy Necie. 

Jacy jesteśmy naprawdę? 

Skorzystajmy z zaproszenia Jezusa i otwórzmy swoje serca i usłyszmy dzisiejsze wezwania Jana Chrzciciela do wyznania swoich grzechów i nawrócenia. Nie wstydźmy się brzydoty swoich grzechów, nie zniechęcajmy swoją notoryczną słabością. Tak: jesteśmy słabi, poranieni, nieraz źli, krzywdzący innych i siebie, zbyt zmęczeni i pozbawieni nadziei na coś więcej niż codzienna rutyna. I Jezus o tym wie. Ale jesteśmy też inni: wielcy, wspaniali, piękni, mądrzy i czyści, zdolni do szaleństwa miłości i świętości. I gdzieś w głębi serca znamy takich siebie i pragniemy. W Adwencie w każdym i każdej z nas rodzi się Niemowlę. Poczujmy je w sobie. W modlitewnej kontemplacji doświadczmy samego/ samej siebie jako noszących brzemię boskości, jak matka Jezusa nosiła Go w swoim łonie. Wówczas grzech opadnie z nas jak łuska, a wołanie o nawrócenie stanie się naturalne jak oddech. 

Sekret dobrego startu: Zacznij od modlitwy, czyli rozmowy. Choćby bolesnej.  

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code