Normal
0
21
false
false
false
PL
X-NONE
X-NONE
MicrosoftInternetExplorer4
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}
Kanada wzmocniła mnie emocjonalnie, nie ideologicznie . Pewnie wielu polskich przyjaciół i przyjaciółek by się ze mną zgodziło i zgodziła, że ideologicznie od kilku lat jestem mocny. W końcu stanowię część homoseksualnego lobby. Nawet liczyłem na dodatkowe wzmocnienie teoretyczne w Kandzie, ale przekonałem się, że to co otrzymałem w Polsce jest na tym samym poziomie. Różnica dotyczy reakcji społeczeństwa na sposób, w jakim mogę i chcę żyć. W Polsce wiązało się to dla mnie z codziennym poczuciem lęku, odrzucenia, obdzieraniem mnie ze zwyczajnej ludzkiej godności. Budowanie i utrzymanie poczucia wartości opierałem wyłącznie na własnym aktywizmie – warto zaznaczyć, że aktywizm środowisk mniejszości seksualnych w Polsce (lobby homoseksualne) ma swoich liderów i liderki z heteroseksualnej części społeczeństwa.
Pierwszy raz społeczeństwo Kanadyjskie zauważyło i uszanowało moją godność już w swojej Ambasadzie w Warszawie. Na miejscu dowiedziałem się, że mogę starać się o wizę jeśli udowodnię, że przynajmniej od roku jestem w związku z Sergio. Dostaliśmy dokument, który miałby pomóc znaleźć nam takie dowody. Cóż za rozczarowanie – przekopując się przez 7 lat wspólnego życia nie mogliśmy znaleźć żadnego z nich. Ze względu na chude portfele nie mieliśmy żadnej wspólnej nieruchomości, żaden z nas nigdy nie ubezpieczał na siebie drugiego, nie prowadziliśmy wspólnego biznesu, wspólne zeznanie podatkowe – abstrakcja, wspólne konto bankowe – nawet osiągalne, ale kto by pomyślał – w domu stała puszka z odliczoną sumką na miesięczne wspólne wydatki. Wspólnie podpisana umowa najmu mieszkania? Umowa jest – tylko czy podpisana wspólnie? Nie! Chwila zastanowienia – punkt umowy o wspólnym zamieszkaniu? Jest! Umowę na mieszkanie mieliśmy podpisaną od 3 lat i rzeczywiście było w niej miejsce na wpisanie osób, które mają prawo w nim zamieszkiwać wspólnie – tylko dlaczego od tylu lat było ono puste …? Uzupełniłem je i dostałem wizę na ten sam okres co Sergio.
Potem było już tylko lepiej. W Kanadzie kwestia mojej seksualności jest drugoplanowa. Ten drugi plan jest właśnie najwspanialszy. Pozwala mi na głęboki oddech. Naprawdę głęboki – taki zakończony uśmiechem. Nie oznacza to, że w Kanadzie nie ma dyskryminacji, jest jak wszędzie. Można się zorientować, że dotyczy w szczególności osób innej rasy niż biała. Postrzeganie ludzi z wykształceniem też może wskazywać na dyskryminowanie tych bez wykształcenia. Ukończony uniwersytet znaczy tu sporo – co oczywiście jest miłe – ale czasami przesadnie zmienia podejście rozmówcy. Pamiętam kolejkę do działu migracyjnego na lotnisku w Montrealu. Długa linia ludzi z całego świata po przepustkę po „lepsze” życie. Teoretycznie każdy ma dostać papiery na pobyt, ale póki się ich nie ma w ręku … . Straż graniczna z surowymi twarzami monotonnie obsługuje niekończącą się kolejkę migrujących. Prawie każdy musi wyczekać swoich kilkanaście ciągnących się minut na ostateczną decyzję. W końcu i nasza kolej. Podchodzimy do okienka – kobieta z surową miną przeszukuje bazę danych. I nagle jak za sprawą czarodziejskiej różdżki.
– Oooo, to Pan będzie pracował na McGill, zajęcia ze studentami? – zapytała Sergia, z zaskakującym uśmiechem na ustach.
Konwersacja dotyczyła jeszcze wyjaśnienia kilku formalności z zakresem pracy, jaki ja mogę wykonywać. Miło i uprzejmie rozmawialiśmy o czasie pobytu, naszych planach, kurtuazyjnie zostaliśmy ostrzeżeni przed zimą. Cała sprawa trwała może 5 minut. Na koniec wyraźnie wypowiedziane – Welcome in Canada! Stało się swego rodzaju zasadą, że nic tak nie zmienia zainteresowania moją osobą dopóty, dopóki nie wspomnę, że moja druga połowa to postdoc z McGill.
Jesteśmy tu zaledwie kilka miesięcy i mamy wspólne konto bankowe, wspólne czeki, wspólnie podpisaną umową na mieszkanie i nie martwimy się o wspólną formalną historię związkową. Zastała nas pewna oczywistość formalna, która załatwia wiele spraw, o które nie trzeba będzie się martwić jeśli okaże się, że staną się potrzebne.
Głęboki Montrealski oddech kontrastuje z rzeczywistością Warszawską. To wydaje mi się nawet czasami absurdalne z tej perspektywy, ale jednak. Jak to było z moim oddychaniem w Polsce? Kilka przykładów. Piątkowy wieczór w Warszawie. Wyprawa na imprezę. Wesołość i radość przygotowań domowych – na pełnym wdechu. Podróż tramwajem do klubu – przydech. Zabawa w klubie – pełny wdech. Powrót taksówką do domu – przydech. Spotkanie z przyjaciółmi w domu – pełny wdech. Wynajęcie pokoju na wakacje – przydech. Rozmowa z mamą – pełny wdech. Rozmowa z mamą i tatą – przydech. Rozmowa w miejscu pracy o spędzonym weekendzie – przydech. Prośba o urlop w pracy ze względu na plany partnera – przydech. Hasła wypisywane w miejskim autobusie – przydech. Bezpośrednio rzucane obelgi w miejscach publicznych – bezdech. „Niewinne” żarty i kpiny – bezdech. Brak informacji o stanie zdrowia i zgody na przekazanie adresu szpitala, w którym przebywa partner po wypadku – …
Przydech przechodzący bardzo często w bezdech jest w moim odczuciu nieodzownym elementem, każdej osoby w Polsce, której możliwości, predyspozycje, marzenia, pragnienia nie są akceptowane. Co więcej są zwalczane, mitologizowane, upokarzane. To dlatego ja zwyczajnie boję się w Polsce oddychać głęboko. Boję się Was rodacy.
Krótka deklaracja
Tomku!
Oboje zdajemy sobie sprawę, że po przeczytaniu Twojego wpisu duża grupa naszych czytelników zadaje sobie pytanie: dlaczego taka wypowiedź znalazła się w portalu katolickim? Otóż warto wyjaśnić, że nie znalazła się przypadkowo. Świadomie zaprosiłam Cię do blogowania w Tezeuszu, a Ty zgodziłeś się mimo zrozumiałych wątpliwości, aby pokazać – jak to określiłeś w prywatnej korespondencji – "geja z ludzką twarzą".
Jeżeli chcemy mówić o tolerancji, to głupio byłoby po prostu robić to czysto teoretycznie i w poczuciu samozadowolenia, że tacy jesteśmy fajni, bo tak ładnie potrafimy o tym mówić i pisać. Dobrze więc, że pokazujesz problemy, które dotykają Ciebie i innych homoseksualistów w Polsce, zwłaszcza tych, którzy nie kryją się ze swoją seksualną orientacją.
Według mnie najważniejsze do przepracowania w Polsce są dwie sprawy. Po pierwsze, kwestia mentalności i odpowiedni klimat, który nie powodowałby sytuacji lękowych, o jakich wspominasz. Tutaj nie wystarczy wiedza, bo o homoseksualizmie wiadomo sporo, choć często są to opinie uproszczone i/lub powierzchowne. Dla mnie osobiście ważne jest znalezienie "złotego środka" tak, aby zobaczyć człowieka geja, a jednocześnie nie propagować kultury gejowskiej.
Po drugie, sprawa wspólnoty majątkowej i prawnej. Do znudzenia powtarzam w różnych miejscach, że osoby, które prowadzą wspólne gospodarstwo domowe – niezależnie od tego, jakiej są płci i jakiego rodzaju związki je łączą (seks, praca, relacje opiekuńcze itp.) – powinny mieć prawo do wspólnych ubezpieczeń, wspólnego rozliczenia podatkowego, dziedziczenia itp. Nie przeszkadza mi to opowiadać się za tradycyjnym rozumieniem małżeństwa i rodziny jako – mówiąc najkrócej – związku kobiety i mężczyzny, gdzie wychowuje się dzieci. Rozwiązania prawne odpowiadające moim poglądom istnieją już zresztą od dawna na świecie, chociażby we Francji jako pakt cywilny.
Pozdrawiam Cię, Tomku, serdecznie
M. F.
Tomaszu
Trochę struchlałem, kiedy przeczytałem twojego bloga, a to dlatego, że jeszcze nigdy nie miałem w swoim już dość długim życiu okazji poznania osoby – no właśnie nawet nie wiem jak pisać (czy gej, będzie ok?).
Jestem bardzo ciekaw, czy jesteś osobą wierzącą, jak praktykujesz swoją wiarę i jak postrzegasz nauczanie np. o małżeństwie.
No cóż , ja chyba raczej jestem konserwatystą i trudno mi sobie wyobrazić związek faceta z facetem, no ale i tak bywa. Jezus Chrystus oddał swoje życie za każdego człowieka i Jego zbawienie nie ma ram seksualnych.
Dziękuję, za odwagę, na jaką się zdobyłeś i napisałeś nam prawdę.
Pozdrawiam serdecznie – Kazik
Tomku
Cześć, jestem Mariusz i też jestem gejem. Jestem trochę młodszy od Ciebie.
Przeczytałem Twój blog i interesuje mnie sprawa naszej orientacji.
Niestety nie znam zbyt dużo osób takich jak my.
A po tych dwóch blogach mam dwa pytania:
Czy zgodnie z tym co napisałeś liderzy naszego lobby homoseksualnego to heteroseksualni ludzie a w tym Robert Biedroń? Jeśli tak to może mogą wykorzystywać nasze problemy do swoich interesów.
A drugie pytanie o Tobie osobiście; Czy tak jak napisałeś lubisz styl trans-gender? Przecież wyglądasz na całkiem ładnego faceta, a to są transwestyckie motywy. Czy większość gejów lubi właśnie coś takiego?
Jaki strach?…..
Sz.Panie !
Zawsze bardziej uzasadniony i racjonalny jest lęk, a nawet strach, przed Jego sprawiedliwością, niż Narodem, czy społeczeństwem lub rodziną.
Wyzwaniem trudnym, lecz koniecznym dnia dzisiejszego chyba nie tylko, dla katolików i chrześcijan jest współtworzenie, pielęgnowanie i zachowywanie życia ludzkiego, w tym skuteczna obrona i ochrona godności osoby, rodziny, a nawet społeczeństwa i suwerenności Narodu !
Zamiast lękać się, czy bezpodstawnie uprzedzać, bądź emigrować i zbyt sceptycznie odnosić, do istniejącej rzeczywistości. Może lepiej razem rozważyć, zastanowić i ustalić na forum – co naprawdę stanowi lub może być realnym i potencjalnym zagrożeniem, dla aktu stworzenia, a zatem rozwoju i dobrostanu małżeństwa – rodziny, która winna być fundamentem i podstawą, także nadzieją i gwarancją właściwego rozwoju i pomyślności Narodu polskiego, Europy i całego świata?…….
Miłość i przyjaźń w prawdzie, a nie egoizm, konsumpcjonizm, czy hedonizm, oraz racjonalne (trzeźwe) myślenie i pożądane opamiętanie (nawrócenie), a nie kolejna ułuda, relatywizm, a tym bardziej głupota pomagają w zmaganiach o dobrobyt i godność osoby, małżeństwa, rodziny i Narodu !
Szczęść Boże !
Jaka mentalność i zależność, taki portal?…..
Cytuję : "Oboje zdajemy sobie sprawę, że po przeczytaniu Twojego wpisu duża grupa naszych czytelników zadaje sobie pytanie: dlaczego taka wypowiedź znalazła się w portalu katolickim? "
Proszę raczej publicznie nie kokietować, czarować Pana Tomasza, a tym bardziej nie żartować, czy kpić z czytelników. Ten portal najwyraźniej zaczyna dryfować i zmieniać nie tylko dotychczasowy profil.
Chyba trzeba będzie zapytać się nowych sponsorów, jak wiele będzie mógł mieć jeszcze wspólnego z chrześcijaństwem, a tym bardziej z katolicyzmem?…….
Szczęść Boże !
słuszny strach
Niestety problem leży głównie po stronie wierzących z racji bycia większością (w naszym kraju) i utraty miłości przez wzgląd na wojenny charakter swojej życiowej misji nawracania innych a nie siebie. Homseksualiści wyglądają tu przy nich jak aniołki. Bo np. chrześcijanie mówią że są konserwatystami ale nie przeszkadza to im mieć drugiej żony. Będą wygłaszać kazania w których odmawiają zbawienia homoseksualistom ale nie przyznają tego w publicznej debacie bo zadziała w nich mechanizm ucieczki przed byciem w mniejszości. Na kazaniu mówi taki gość do ludzi o podobnych poglądach a publicznie trzeba ważyć słowa by nie być mniejszością. A jak się jest w mniejszości to wtedy wytykają palcami albo mogą przestać być "przyjciółmi". Homoseksualiści wiedzą sporo o byciu w mniejszoaści i róznie będą reagować na swoje położenie. Trzeba jednak oddać że zachowują więcej umiaru i są łagodniejsi od wielu wierzących. nie dziwi mnie ucieczka z naszego kraju i wyjazd gdzie człoweiek będzie miał chociaż sposobność pomyśleć o tym kim jest a nie o tym od kogo dziś otrzyma cios. A przecież te ciosy wymierzali wierzący.
Komentarz