Dwie osoby, dwa światy z dzisiejszej Ewangelii. Oddzielone przepaścią, chociaż po tej stronie życia fizycznie niby bardzo bliskie. Bogacz opływający we wszystko i czas spędzający na zabawie. Ubrany w purpurę i bisior, szaty władzy i wysokiej pozycji społecznej. Ale bezimienny, jakby bez tożsamości. I tuż obok, u bram jego osiadłości żebrak, marzący o odpadkach ze stołu tego pierwszego. Posiadający – wrzody na ciele i psie towarzystwo. Znamy jego imię i może ono jest tu bardzo znaczące – Łazarz, Mój Bóg jest pomocą. I tylko jeden punkt ich losu wydaje się styczny, zawarty w słowie umarł.
I dwa światy po śmierci. Ten szczęśliwy, Łazarza toczy się na łonie Abrahama. Świat bogacza jest w Otchłani, w mękach, z widokiem na lepszy los żebraka. Między światami zionie ogromna przepaść, niemożliwa do pokonania. Bogacz w swoim cierpieniu myśli o ratowaniu bliskich, swoich pięciu braci. Prosi Abrahama o posłanie Łazarza, by ten ich przestrzegł. Abraham odmawia – jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą.
Bardzo kontrastowo zbudowana przypowieść i pewnie kontrastowe wywołać może reakcje, jeśli tylko nie spróbujemy jej zignorować czy odnieść do innych, większych i bogatszych tego świata. A Pismo mówi: „Słuchaj i usłysz”. Jest zależność między otwartością naszego serca, czasem także mierzonego konkretną otwartością naszej kieszeni, a naszym przyszłym losem. Patrz dalej, zauważ więcej.
Nie lekceważmy drobnych rzeczy i życia tym, co już zrozumieliśmy z Ewangelii. Gdyby tak od dziś w moim i Twoim życiu więcej było chociaż drobnych gestów dobroci, zrozumienia, miłosierdzia, współczucia, służby… Gdybyśmy mniej obawiali się prosić i dawać, gdybyśmy umieli nie zostawać obojętni…
Ksiądz misjonarz, wyobrażając sobie sytuację, w której Bóg pyta go, co zrobił dla innych, był w stanie przypomnieć sobie kromkę chleba z dżemem, którą w dzieciństwie podzielił się z kolegą na podwórku… I z nadzieją uniósł głowę.
Słuchanie to cisza.
"Żeby słuchać trzeba się wyciszyć".
To co wyżej specjalnie zacytowałem, ale to prawda, chociaż trudna :-). Żeby słuchać, trzeba przestać gadać i okazuje się, że nie jest to takie łatwe. Dam przykład – z rekolekcji – oczywiście tych Ignacjańskich. Gdy bywam na "Górce", to z reguły biorę pokój podwójny. Na jednym z tzw. "tygodni", dostałem pokój z chłopakiem studiującym pscyhologię. Wszystko było w porządku :-), ale raz coś zauważyłem. Jednego dnia, chłopak miał kryzys i zauważyłem pewnego popołudnia, że przyszedł do pokoju, zwinął się w pozycji embrionalnej i tak leżał :-). No cóż, leżenie, jak leżenie, ale gdy już po, "rozwiązały się nam języki" (rekolekcje są w tzw. "ciszy"), to powiedziałem koledze – miałeś kryzys. Co ciekawe, to od razu przyznał mi rację, no ale dlaczego ktoś kto studiuje psychologię, nagle dostał kryzysu ? Nie sposób odpowiedzieć na to pytanie, ale wydaje m isię, że dla młodego człowieka – niemożność głośnej rozmowy, to po prostu – "dramat".
Nooo, ale czasem to tak wygląda 🙂 a z opowieści wiem, że gro osób (zwłaszcza kobiet), chcą uciekać z takich rekolekcji, z powodu prozaicznego – "kłódka na usta", je krępuje :-). Oczywiście nie uciekają :-), ale mają problem :-), bo po prostu lubią gadać :-). Nie neguję tutaj potrzeby rozmowy, jednak jest coś takiego, że rozmowa staje się ciężarem, bo słowa nie są w stanie oddać stanu naszej duszy. No i tak to dziwnie jest :-).
Znaki i cisza
Z tymi znakami w świecie współczesnym jest coraz większy problem. Poniewaź dominuje w nim chaos i hałas, oraz istnieje nadmiar info, a w powodzi słów tonie prawda.
Natomiast cisza – dla jednych będzie równoznaczna z milczeniem, a dla innych świadomym i rozwaźnym uźywaniem mowy tj. pełną wartości rzeczywistością bogato wypełnioną treścią. Taka cisza staje się lub jest pomostem łączącym świat zewnętrzny z wewnętrznym, o ile nie tylko umysł, lecz i udzkie srce jest otwarte tj. gotowe m.in. uwaźnie słuchać, bądź czytać, a nawet uczestniczyć w dialogu, czy wzajemnie ubogacającej dyskusji.
SZCZĘŚĆ BOŹE!
Reformacja i …….
Oto przykład wpływu i skutków reformacji, a więc m.in. namysłu filozoficznego podczas lotu nie tylko na wysokściach w chmurach, lecz i w przestrzeni absurdu, bądź złudzenia w wydaniu Pana Kazimierza:
Bóg zmienił miejsce naszego zamieszkania, (lecz absolutnie nie ja , czy my lub nasi aktualnie sponsorzy, protektorzy, opiekunowie itp., tzw. kreatorzy nowoczesnej rzeczywistości), a wiem, że to jeszcze nie koniec.
Chodzi o karmienie się Chrystusem. To karmienie polega na spożywaniu – (czy tylko?…..) Słowa Bożego namaszczonego i objawionego nam przez Ducha Świętego. To On daje nam pokarm we właściwym czasie, oczywiście wykorzystuje do tego członki Kościoła, czyli braci i siostry w Chrystusie.
Polecam wszystkim czytelnikom Tezeusza zdolnym uwaźnie słuchać, a jednocześnie zainteresowanym bardziej drugim rodzajem ciszy tj. świadomym i rozwaźnym uźywaniem mowy, niź tym, co stwierdza i usiłuje przekazywać, czy oferować na łamach "Tezeusza" czytelnikom Pan Kazimierz – m.in. homilię ks. prof.dr hab. Tadeusza Guza nt. Czym protestantyzm róźni się od katolicyzmu?….. –
Szczęść Boźe!