Słodko – gorzko

 


Słodko – gorzko

Wieczerza Pańska, chleb złamany na pół, dwie specjalne szklanki soku z winnej latorośli, kto chce i pragnie podchodzi do stołu i odrywa kawałek chleba i pije sok, zespół uwielbiający śpiewa pieśni, które podnoszą serca ku niebu i tak  każdy czy Polak, czy Anglik czy Bułgar, czy Ukrainiec, jednoczy się w duchu z Panem Wszechświata w miłości i radości wypływającej z kochającego serca Pana Jezusa Chrystusa.  Tak przeżywałem nabożeństwa wspólnoty „Open well” czyli otwarta studnia w Liverpool dwa tygodnie z rzędu z moimi córkami.

Fakt, że Bóg tak mocno zatroszczył się o nas, zadziwia nas i zdumiewa. Moja żona w styczniu pojechała do UK i tam gdy przywiozłem dzieci okazało się, że wszystko było przygotowane. Dom, jak to w UK, szeregowiec, z salonem, jadalnią i kuchnią, na pięterku trzy sypialnie i łazienka, wszystko razem ok 90 m2. Idealnie dla naszej rodzinki.  Kiedy siedziałem tam na fotelu w salonie i nagle Boży głos dotarł do mnie, tu jest twoje miejsce! Natychmiast zrozumiałem, że tam, gdzie moja żona i dzieci tam też moje miejsce. Mój dom. Moje miejsce na ziemi.

Pierwszy raz leciałem samolotem, moje dzieci również,, niesamowite dwie godziny i tysiąc pięćset kilometrów przeleciane. Świat taki malutki z okien samolotu, światełka domów, ulic, miast jak bajka, a w dole w każdym domu ludzie ze swoimi problemami, z radościami. Nie wiem, czy tak patrzy Bóg, ale miałem ochotę, aby zajrzeć do tych domów i  powiedzieć, nie bójcie się, jest Bóg, który kocha. Bóg, który troszczy się. Moja żona wspomniała o potrzebie we Wspólnocie, gdy przyjechaliśmy niczego nie brakowało. Lodówka, pralka, meble, pościele, wyposażenie kuchni, w ciągu tygodnia wszystko to znalazło się w domu, który jest teraz naszym domem. Niczego nie brakuje, a mama pastora dopytuje, czy może jeszcze coś?  https://www.facebook.com/openwellchurch/#

To jest Filadelfia, czyli miłość braterska, kiedy kościół okazuje miłość w realny i fizyczny sposób. Moja żona nie była osobą, którą by ta Wspólnota znała, poza jedną osobą to Emek, mój syn duchowy, którego „zrodziłem” we więzieniu. Osiem lat temu, kiedy mocno udzielałem się ewangelizacyjnie we więzieniach, to Emek, był tym, który z cała mocą w swoim czasie poszedł za Panem. Dziś jest przykładnym ojcem, mężem i dzieckiem Boga.  Tu można znaleźć jego świadectwo – https://www.youtube.com/watch?v=wQg5NrMruRY.

Liverpool nie zrobił na mnie jakiegoś większego wrażenia, zielone autobusy, lewostronny ruch, przechodzisz przez ulicę jak chcesz, nie ma tzw. zeber. Przy większych skrzyżowaniach są światła, ale nie musisz włączać, idziesz na czerwonym i Policja nic do tego nie ma, na własna odpowiedzialność. Podobała mi się ta wolność, pewnie u nas już czyjeś konto by się wzbogaciło o nasz mandat. Policji nie widać, czasami tylko było słychać ich piskliwy sygnał. Na ulicach niezbyt czysto, to coś co mi i mojej żonie się nie podoba. Ładne centrum, zabytkowe budynki, mnóstwo ludzi, słychać też język polski, szkoda, że najczęściej przekleństwa. Najczęściej wszędzie chodziliśmy pieszo, zdrowo i tanio. Musiałem moje ciało przymusić do wysiłku, choć się opierało.

Kiedy wracałem już sam, patrzyłem z okienek samolotu, jak niknie w oddali już nasze miasto. Wróciłem do Polski, aby dalej żyć, załatwiać różne sprawy, zamykać co się da, aby gdzieś w  ciągu roku być tam, gdzie najbliższe mojemu sercu osoby. Teraz czas budowania relacji z synem i jego rodziną. Czas poznawania się w dorosłym już życiu. Ciężko na sercu, ale współczesna technika daje wiele możliwości i właściwie codziennie mamy kontakt ze sobą, z żoną i córkami. Bóg daje łaskę, że możemy przechodzić zmiany w dobry sposób. Zdaje się, że czas ciemnej doliny kończy się i widać już promienie Bożego światła. Wychodzenie z mroków doświadczenia jednak jest niesamowite. Wierzę, że będziemy silniejsi i mądrzejsi po tych doświadczeniach, jakie stały się naszym udziałem. Będąc u żony jeszcze raz przeczytałem uważnie książkę Harolda S. Kushnera  "Kiedy złe rzeczy zdarzają się dobrym ludziom", nie to, żebym się uważał za jakiegoś super dobrego, ale lektura ta mocno podniosła mnie na duchu i upewniła mnie, że Bóg jest ze mną. Jest też z każdym, który przechodzi doświadczenia, On nie cieszy się z naszych nieszczęść, ale wspiera nas w przechodzeniu przez nie.


Wasz w Panu Kazik J.

 

Komentarz

  1. zk-atolik

    Boży głos i Jego troska, czy……..

    Poniewaź jest coraz więcej czytających Pana tekst – zapewne i katolików, a brakuje jakichkolwiek wpisów. Zrodziło się u mnie pytanie:

    • Czy to ma być wyraz ich aprobaty, a moźe źle pojmowanej tolerancji wobec Pana?….. chyba nie tylko odnośnie treści "słodko – gorzkich", lecz i ewidentnie intencjonalnych opisów, wręcz innowacyjnych praktyk Wieczerzy Pańskiej………, bądź conajmniej subiektywnych zwierzeń, czy wyobraźeń albo stwierdzeń np: takich źe: 

      Boźy głos nagle dotarł do mnie, kiedy siedziałem tam na fotelu w salonie……. albo odnośnie wyobraźenia i uzasadnienia troski Boga – Bóg, który troszczy się. Moja żona wspomniała o potrzebie we Wspólnocie, gdy przyjechaliśmy niczego nie brakowało. Lodówka, pralka, meble, pościele, wyposażenie kuchni, w ciągu tygodnia wszystko to znalazło się w domu, który jest teraz naszym domem. Niczego nie brakuje, a mama pastora dopytuje, czy może jeszcze coś?…..

    Ps.  Co to jest "postępowy judaizm konserwatywny", którego wg. wiki wyznawcą i propagatorem jest rabin Harold S. Kushner?…..

    Szczęść Boźe!

     

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code