Wczoraj lub dzisiaj jest rocznica śmierci Janusza Korczaka i Stefanii Wilczyńskiej wraz z dziećmi z sierocińca. Historia, którą znają wszyscy.
Tak bardzo bliski jest mi Stary Doktor. Mój zawodowy patron – pediatra. Wychowawca w duchu szacunku i wolności. Oddający całe swoje siły i życie w służbie opuszczonym.
Dla niego – dla nich – te kilka słów…
sierpniowe słońce jest czerwone
skraplając się krwawymi łzami
gdy ciemnookie chude dzieci
wciąż maszerują w blask czwórkami
idą w nieznane chociaż znane
głód, strach nadrobić można miną
wiatru o drogę niechaj spyta
sztandar z zieloną koniczyną
zieleń wraz z dziećmi szybko rośnie
a cztery listki szczęście dają
wszystko się jeszcze może zdarzyć
choć niebo wali się nad krajem
gdy przysięgali na ten sztandar
żyć prawdą i sprawiedliwością
przyszłość z otchłani wypełzała
zakryć przed nimi dni młodości
to w upodlonych sercach braci
nienawiść lub ślepota głucha
ofiarą krzyku w nieskończoność
wykwitła w gazu jasnych chmurkach
stary Doktorze i Stefanio
wierni na zawsze opuszczonym
wraz z dziećmi teraz wędrujecie
wśród świętych choć nie wyświęconych
Wiersz
Dlaczego na chrześcijańskich
na katolickich ołtarzach
nie ma Sokratesa, nie ma Korczaka?
Któż wyprowadzi ich z losu we mgłach
z bezmiaru mętnych wód?
Z jeszcze większego bezkresu pół ludzkich prawd?
Któż jest godniejszy, jeżeli nie oni rozdzieleni tysiącem lat?
Któż, jeżeli nie oni wzorce, ideały prawdy?
Niż ich drżenie serc i roztęsknienie do sprawiedliwości
do przyszłych wizji.
Do miłości!
Kazimierz Dąbrowski fragment Wielowątkowego Misterium Rozwoju