,

Pytania do chrześcijan i poszukujących Boga

W ostatnich tygodniach zarówno rozważania rekolekcjyjne oraz inne teksty w „Tezeuszu” zainspirowały ciekawe dyskusje teologiczne, między innymi o kwestii zbawienia i potępienia wiecznego, sądzie ostatecznym, ateizmie i bezbożności, niepokalanym poczęciu, przebaczeniu, a ostatnio o Kościele, jego urzędach i sprawie nieomylności Kościoła odnośnie wiary i moralności. Dla mnie samego te dyskusje okazały się inspiracją do odświeżenia różnych lektur teologicznych, przeczytania nowych książek i artykułów. 

Na marginesie merytorycznego pogłębienia teologicznych kwestii zauważyłem dwie sprawy: a mianowicie jest wielkie zapotrzebowanie na pogłębione i merytoryczne dyskusje religijne i światopoglądowe, a jednocześnie pewne elementarne prawdy chrześcijańskiej i katolickiej wiary są nieomal nieznane, a pojęcia o nich dość dowolne. Pomyślałem, że „Tezeusz” powinien jakoś wyjść naprzeciw, być może bardziej niż dotąd systematycznie, z jakąś formą inicjowania ważnych teologicznych dyskusji na istotne i interesujące Was tematy. 

Przy okazji chciałbym, by pluralizm religijny i światopoglądowy obecny w Tezeuszu znalazł jakiś pełniejszy wyraz poprzez gruntowniejsze wypowiedzi osób reprezentujących różne opcje na jakieś wspólnie postawione pytania. A ze względu na nasz pluralizm wewnątrzchrześcijański istotną sprawą byłoby podjęcie głębszej ekumenicznej refleksji teologicznej i lepszego wzajemnego poznania doktryn katolickiej i protestanckich. 

Aby przemyśleć te intuicje i stworzyć jakąś programową propozycję chciałbym poprosić Was o osobistą refleksję i odpowiedź na kilka pytań. Odpowiedzi najlepiej pisać w postach na blogu pod tym tekstem, a jeśli ktoś woli, to mailem na adres: redakcja @t ezeusz.pl . 

A oto niektóre z moich pytań: 

Czy wymiar intelektualny Waszej wiary lub światopoglądu jest dla Was ważny? Jeśli tak, jak bardzo?

Jakie są źródła Waszej wiedzy religijnej i teologicznej? 

Co czytaliście lub czytacie w tym zakresie? 

Jakie książki lub artykuły są dla Was największą doktrynalną inspiracją? 

Jakie problemy teologiczne lub z filozofii religii sprawiają Wam kłopot? 

Jakie dziedziny teologicznej i religijnej wiedzy wydają się Wam szczególnie ważne?

Czy doświadczcie potrzeby jakiejś formy religijnego dokształcania? 

Czy w Waszych kościołach korzystacie z jakiś form edukacji i formacji religijnej? Jeśli tak, to jaki ma ona charakter: intelektualny, liturgiczny, duszpasterski, charytatywny, lub inny? 

Czy Internet jest dla Was dobrym źródłem religijnej informacji? 

Jakie dotychczasowe teksty i dyskusje w „Tezeuszu” pomogły Wam pogłębić religijną wiarę i wiedzę?

Jakie macie sugestie i pomysły odnośnie tematów teologicznych i sposobów ich prezentowania w „Tezeuszu”? 

Dziękuję za wszelki głos w tej sprawie. Możecie odpowiedzieć na dowolne podane pytania lub/ i dodać swoje. Pozdrawiam Was serdecznie

Andrzej

 

Moje blogi na video w YouTube  


  

 

51 Comments

  1. FrancoBertone

    nie ma w języku polskim litery “an”

    > Czasami włanczam

    Kazimierzu, przepraszam, ale zawsze strasznie razi mnie, jak ktoś mówi włanczam, zamiast włączam, naprawdę bardzo przepraszam, ale pedagog musi to wiedzieć.

     
    Odpowiedz
  2. Malgorzata

    Katolicka intelektualna pustynia

    Na początek opowiem o swojej religijnej edukacji.

    Do czasu ukończenia szkoły podstawowej uczęszczałam  razem z małą grupą kolegów i koleżanek na lekcję religii do mieszkających na moim osiedlu sióstr kanoniczek Ducha Świętego, którym zresztą zawdzięczam także troskliwe wychowanie przedszkolne. Prowadzone przez siostry zajęcia były porządne, ciekawe, w miłej atmosferze i na pewno rozbudziły we mnie intelektualne potrzeby religijne, a w każdym razie ich nie zniszczyły.

    W liceum musiałam przenieść się do innego punktu katechetycznego i tam zaczęły się przysłowiowe schody. Nie spodobało mi się, że ksiądz zamiast rozmawiać z nami, cały czas dyktuje nam różne formułki, sporządzone zresztą kiepską polszczyzną, swoją opinię wyraziłam głośno i szybko rozstałam się z tym punktem katechetycznym.

    Kilkakrotnie podejmowałam jeszcze próby znalezienia sobie innych lekcji religii, ale nawet w tak dużym mieście jak Kraków nie okazało się to wcale łatwe. Zawsze kończyło się dość szybko tak samo, tzn. jakąś awanturą z powodu wyrażanych przeze mnie poglądów. Doszłam do wniosku, że o swoje religijne wykształcenie muszę zadbać sama. Przyjęłąm zasadę: nie chodzę wprawdzie na lekcje religii, ale muszę wiedzieć więcej niż moi koledzy i koleżanki. To doprowadziło mnie między innymi do poważniejszego zainteresowania problematyką filozoficzną i religioznawczą, i do późniejszych studiów filozoficznych.

    Zrealizowanie zasady, żeby wiedzxzieć więcej, nie okazało się wcale trudne i nie wynikało to bynajmniej z jakiejś mojej szczególnej solidności. Po prostu poziom lekcji religii nie był zbyt wysoki. I niewiele się chyba zmieniło. W każdym razie żadnych poważniejszych zmian nie zauważyłam, gdy w latach dziewięćdziesiątych sama uczyłam w liceum. I kwiatek z ostatniej Wielkanocy: 22-letnia studentka, która ukończyła dobre krakowskie liceum z obowiązkowymi lekcjami religii, pyta mnie, co to są nieszpory… O tym, jak niewiele katolicy wiedzą o wyznawcach innych religii, lepiej nie wspominać. Nie są na przykład czymś wyjątkowym pytania, czy luteranie obchodzą Boże Narodzenie… 

    Dlatego uważam, że poważne rozmowy na tematy teologiczne należy zaczynać od elementarza i katechizmu.  Ci, którzy mają większą wiedzę, na pewno nie obrażą się ani nie znudzą. Potraktują to raczej jako normalną wstępną procedurę, służącą uściśleniu podstawowych pojęć.

    Marzy mi się, aby "Tezeusz" choć odrobinę wypełnił luki w religijnej edukacji dorosłych osób. Nasze Wieczory Biblijne mogą już służyć pogłębianiu znajomości Pisma Świętego. Cieszę się, że ostatnio przy okazji niedzielnych rozważań i adwentowych rekolekcji zostały podjęte ciekawe dyskusje. To daje nadzieję, że "Tezeusz" stanie się miejscem poważnych międzywyznaniowych teologicznych dialogów. 

    Uczmy się wspólnie mówić o sprawach naszej wiary! To zachęta zwłaszcza dla katolików – naszym zadaniem nie jest tylko słuchać i przyjmować do wiadomości. Im lepiej zdamy sobie sprawę, w co wierzymy, jakie jest intelektualne, symboliczne, liturgiczne itd. bogactwo naszego Kościoła, tym łatwiej będzie nam dzielić się skarbami naszej wiary z innymi ludźmi, przekazywać je chociażby młodszym czy gorzej poinformowanym, ustrzec się wreszcie przed różnymi bezwartościowymi światopoglądowymi propozycjami.

     
    Odpowiedz
  3. Kazimierz

    To dobry pomysł

    To dobry pomysł Andrzeju, pytania ciekawe a i swoje można podać, proszę aby ten blog był gdzieś dostępny na czołówce, aby można szybko do niego dopisac myśli. Nie zawsze jest dużo czasu, czasami mogę pisać w domu, kiedy dzieci śpią, czasami w pracy (zwłaszcza teraz w leniuchowaniu przedświątecznym) a nie chciałbym , aby moje wypowiedzi były z doskoku nie pełne i czasami nawet niezbyt przemyślane. Myślę, że ta wymiana zdań może trwać dość długo, bo i temat jest ciekawy i każdy może coś swojego przedstawić. Może okazac się, że wcale nie tak daleko nam do siebie, bo poznając teologię (przynajmniej jeśli o mnie chodzi) to już dawno zauważylem, że chrześcijanie niewiele się różnią, dopiero kiedy dochodzą ustanowienia, tradycja w przypadku KK, lub inne sprawy w odniesieniu do innych wyznań, no to wtedy trudno się zrozumieć. Różnice mogą być na każdym polu, uwielbienia Boga, autorytetów, charyzmatów, utracalności zbawienia, prowadzenia nabożeństw, transsubstancjacji itp.

    Dziś spróbuję odpowiedzieć na 1twoje pytanie:

    Czy wymiar intelektualny Waszej wiary lub światopoglądu jest dla Was ważny? Jeśli tak, jak bardzo?

    Widzę tu kilka ważnych słów – wymiar intelektualny, wiara, światopogląd, ważność oraz pytanie jeśli?

    Nalezałoby ustalić co znaczy dla mnie wymiar intelektualny, tak sobie myślę, że chyba dla mnie jest nim język biblijny, zdobywanie nowej wiedzy, artyzm wyrażany w muzyce, sztuce, poezji.

    Język Bibli jest ważny dla mnie w oddawaniu pierwotnego sensu, zamysłu Ducha Świętego jako autora Pisma, w tym zakresie ważne dla mnie jest abym nie skupiał się wyłącznie na jednym przekładzie Pisma, mam w swojej kolekcji z której korzystam Biblie: Warszwsko – Praską; Poznańską; tzw. Brytyjkę; Tysiąclatkę na papierze i wydanie internetowe IV poprawione; Słowo Życia (przekład Billego Grahama); Nowy Testament wydanie ekumeniczne; Nowy Testament z komentarzami; Biblie Brytyjke po rosyjsku; po angielsku (z niej najmniej korzystam, bo słabo znam angielski, ale moja żona jest anglistka). Język Biblii naturalnie łaczy się z językiem teologicznym.

    Zdobywanie nowej wiedzy, tu oczywiście stoją w szeregu książki, różnego typu i dziedziny: Publikacje z dziedzin: teologii, dogmatyki, homiletyki, hermeneutyki, eschatologii, duszpasterstwa, świadectwa wiary, komentarze biblije, poezja chrześcijańska, historia, demonologia, książki wiodące ku dojrzałości itp. Oczywiście dużą rolę w moim życiu odgrywa pedagogika i psychologia, jak również socjologia i filozofia. Mam sporo pozycji z tych tematów i staram się do nich zaglądać. Oczywiście wiedza przeze mnie zdobywana jest  równiez z pozycji nagranych na płytach, kasetach wideo, jeszce kasetach audio, jak również czerpię z internetu. Czasami włączam się w dyskusje na nk, ale trudne tam są dysputy, mało merytoryki, chociaż zdarzają się coraz częściej inteligentni rozmówcy.

    Artyzm, dla mnie ważna jest muzyka , ta która uwielbia Boga i ta poważna i ta mniej (skrzypek na dachu), jak i ta śpiewana i klaskana i wypłakana w czasie uwielbienia w czasie nabożeństw. To jest dla mnie ogromna inspiracja, kiedy czuję Ducha Świętego przechadzającego się pośród swego ludu, koncerty, festiwale, płyty, christian tube oraz strony zespołów, Kościołów (np. Hillsong). Muzyka czasami służy mi do wyrażenia tego co czuję , tego co chcę przekazac również w czasie zwiastowania, dramy itp. Czasami sięgam po sztukę, ostatnio np. skorzystałem z obrazu Malczewskiego pt. Prorok Ezechiel – aby pokazac wyobrażenie malarza o dolinie uschłych kości, ciekawe to było dla mnie doświadczenia, jak i dla członków wspólnoty. Czasami dla siebie, jak i dla wspólnoty korzystam z poezji, aby przeczytac czyjeś myśli zamknięte w wierszu….

    Uważam, że wiara jest dla myślących ludzi, dla tych , którzy poszukują, którzy zadają sobie i innym pytania, którzy nie zaspokoją się zwykłymi formułkami, bezrozumnie je przyjmąc ale jak czytamy w Dziejach Apostolskich, ci z Berei byli szlachetniejszego usposobienia i codzinnie badali, czy rzeczy tak się mają, badali pisma i szukali i odnajdywali mądrość Bożą.

    No to może na tyle dziś, pewnie do jutra. Pozdrawiam serdecznie KJ

     

     
    Odpowiedz
  4. zofia

    poznaję by wierzyć, wierzę żeby poznawać

     

    Andrzeju,
     
    dzień tzw urlopu więc chwil parę na lekturę Tezeusza i pierwsze próby odpowiedzi na pytania które postawiłeś…
    w zawodzie mam słowo teolog… wzbogacone o trzy literki chn… czyli technolog; to już wyjaśniłam ile we mnie teologa  ile filozofa?? tu chyba musiałabym… szukać skojarzeń z imieniem … po tych wyjaśnieniach mogę pisać dalej;
     
    tak, wymiar intelektualny jest w mojej wierze bardzo ważny… w okresie studiów czytałam w zasadzie wszystko, co mi wpadło w ręce – pewnie wszystkie nurty chrześcijańskie były tam reprezentowane; gdybym miała wskazać jakieś podstawowe dla mojej katolickiej wiedzy książki z tego okresu byłyby to „Taka jest nasza wiara” Krenzera i ciągle mi bliska „O możliwości wiary dzisiaj” Rahnera;
    lata 80te to moja pierwsza i mimo innych wydań najważniejsza Biblia (Tysiąclatka);
     
    moja wiedza to typowe samokształcenie – w zależności od aktualnego zainteresowania czy potrzeb (w związku z aktywnością w parafii) jest więc bardzo zróżnicowana i ma swoje „głębie” i płycizny; książki, właściwie autorzy którzy wywarli na mnie duży wpływ to Escriva – dowartościowanie świeckich, w tym temacie także Nosowski i "okolice Więzi" – bardzo cieszę się z aktualnej obecności Więzi w Tezeuszu; dalej Merton jako połączenie wiary, wolności, poszukiwań, problemów egzystencjalnych i wprowadzenie w Karmel – Jana od Krzyża, Teresę z Avila, Edytę Stein;
     
    internet to dobre źródło informacji chociaż to, co wydaje mi się najbardziej zasadnicze to łatwa dostępność naprawdę do wielu rzeczy; a czego tu nie ma… areopag jednym słowem;
    teksty na Tezeuszu – naprawdę wartościowe; żeby wskazać szczególne musiałabym poszukać… w pamięci i na stronie; na pewno Simone Weil; zresztą – za wartościową stronę uważa Tezeusza nie jeden i niejedna z moich, zaglądających tu znajomych;
     
    na marginesie – cenię forum i blogi – bez nich… zabrakło by normalnego życia
     
    pewne moje wątpliwości budzi przecenianie formacji intelektualnej – nie wyobrażam sobie wzrostu wiedzy, której nie towarzyszy wzrost wiary – poznaję aby wierzyć, wierzę żeby poznawać (to tak za Fides et ratio); czyli coś co nazwę praktycznym poszukiwaniem właściwej sobie duchowości…
     
    w mojej diecezji dojrzewa inicjatywa stworzenia świeckim możliwości dokształcania… też wiążę z tym pewne nadzieje; a Tezeusz – tak szukałam tu ciekawych tekstów, inspiracji – znajdowałam je i znajduję; co do ekumenicznego=rzetelnego  poznania doktryn katolickiej i protestanckiej – jestem jak najbardziej za tym pomysłem;
     
    pozdrawiam serdecznie!
     
    Odpowiedz
  5. artur

    Pełnia Esencji

     Jak będąc ubogim w duchu odnaleźć szczęście?
    Jak stać się cichym w emocjach?
    Jak stać się człowiekiem współczującym, jak to współczucie rozwijać w dzieciach i w nas samych?
    Jak zachować czysty umysł i serce?
    Co jest przyczyną pokoju i szczęścia w naszych sercach i umysłach?

     
    Odpowiedz
  6. ahasver

    God is Rock You.

    Postaram się jescze do poniższego komentarza coś dodać – pełna odpowiedź na Twoje pytania wymaga więcej refleksji i przypomnienia sobie pewnych zaniedbanych już po latach – to przyznam (nikt się nie rozerwie) – kwestii. 

    1. Wymiar intelektualny w przypadku zagadnień eschatologicznych nie jest najważniejszy – intelekt pozostawmy jednak narzędziem poznawania zakątków tego świata. Intelekt niech będzie zbiorem naczelnych zasad i metod w postępowaniu poznawczym, a także instancją rozumu, która pozwala myśleć człowiekowi w sposób rachujący, obliczający, łączący fakty. Semantycznie potraktujmy intelekt jako podziór rozumu. Rozróżnijmy więc – klasycznie – intelekt i rozum. Rozum pozbawiony intelektu jest bezwładny i zapada się sam w sobie; jest artystą pozbawionym narzędzi. Natomiast rozum postawiony niejako przed rachującym "trybunałem intelektu" przestaje pełnić funkcję regulatywną, która niejako pomaga użyć intelektu jako narzędzia w eksploracji wskazanych przez rozum rewirów tajemnicy. Rozum przestaje być rozumem w momencie odcięcia od intuicji, które następnie przy pomocy intelektu możemy odpowiednio zwerbalizować. Bez intuicji rozumowych jakakolwiek heureza (postęp) w dziedzinach humanistycznych oraz w nauce jest wykluczona. Bóg stanowi dla rozumu ideę regulatywną – nie traktuję tutaj rozumu po kantowsku, ani nie sprowadzam Boga do idei, piszę tylko, "czym / kim" jest wobec rozumu. Dla rozumu przeżywanie Boskości jest tożsame z ekstazą piękna, z triadą piękna, dobra i prawdy. Einstein, kierując się intuicją, spośród kilku swoich teorii wybrał tą, którą uznał za najpiękniejszą. Bez rozumowej odwagi i wizji naukowców, artystów, filozofów, teologów, żylibyśmy nie w świecie kultury przeżywania duchowego, tylko w cywilizacji ekwiwalentów. Wymiar intelektualny jest bardzo ważny w prowadzeniu dyskusji teologicznych, natomiast w przeżywaniu Boga najistotniejszy jest Rozum. Popełniam być może błąd, ale ogół czynności rozumu wiążę bezpośrednio ze sferą praxis w arystotelesowskim ujęciu. Kontemplacja etyczna, kontemplacja człowieka, kontemplacja "Boga" według Arystotelesa wykracza poza ogląd czysto intelektualny. Prosty chłop ze wsi, pasący krowy i pijący bimber może być – rozumowo – bliżej Boga, odczuwając piękna świata, fascynując sie życiem i przeczuwając, że "coś tam jeszcze jest" (owo "Coś Więcej") od intelektualisty, który w swoich kosmicznych obliczeniach zapomina, że to wszystko "musi do czegoś prowadzić". Tak więc: rozum – tak, nie ma Rozumu bez jakkolwiek pojętej idei bądź realności Boga, to jest niemożliwe, ponieważ pojęcie Rozumu powstało w odniesieniu do najwyższej instancji, zasady świata, logosu, Boga, którego poszukuje. Natomiast intelekt to narzędzie, do którego czynności nie można sprowadzać całości rozumu, ale bez którego rozum zarazem nie byłby w stanie anonsować "Czegoś Więcej".

     

    2 – 3 – 4. Odnośnie źródeł wiedzy religijnej – niestety takowych nie posiadam, dlatego, że traktuję religię jako tradycyjną formę wyrażania intuicji człowieka na temat "Czegoś Więcej" ustrukturyzowaną za pomocą mechanizmu powstawania konwencji społecznej. Takowych konwencji jest tyle, ile religii świata, jej odłamów i wszelkich możliwych kombinacji. Dlatego bardziej inspiruje mnie myśl teologiczna, ale i tutaj dodam, że ograniczona do aspektów uniwersalistycznych charakterystycznych dla filozofii. Nie uzurpuję sobie w żaden sposób prawa do prowadzenia dysput stricte teologicznych, zwłaszcza w znaczeniu katolickim, ponieważ w sposób naiwny nieco utożsamiam filozofię z teologią. Przede wszystkim wątpiłbym w pojęcie "wiedzy teologicznej"; na temat Boga człowiek nie może wiedzieć nic. Natomiast uznaję możliwość rozwijania wiedzy  o etyce i zależnościach etycznych wynikających z rozumowego zapotrzebowania człowieka na "Instancję Wyższą"; intuicja Boga i zachwyt nad Wszechświatem, życiem i "tajemnicą" istnienia – nieistnienia uważam za najważniejsze źródło nauki człowieka o relacji wobec bliźniego, siebie samego i świata. W aspekcie symbolicznym, pośród wielu prób werbalizacji "Boskości" za najważniejszych autorów uważam oczywiście Apostołów, Augustyna ze swoim wyznaniem mijającej upadłości, Mistyków Średniowiecza z Mistrzem Eckhartem na czele. Po Kartezjuszu nastąpiła laicyzacja filozofii i jej "scjentyzacja", dlatego kwestie teologiczne powróciły tak na poważnie dopiero u Kierkegaarda, którego koncepcja skoku w wiarę i niechęć do instytucjonalizacji i dogmatyzacji wiary podzielam. Fryderyk Nietzsche – mój mistrz – wskazał na "Coś Więcej" drzemiące nieraz pod mrocznymi – z punktu widzenia tradycji – intuicjami człowieka, a przede wszystkim – poza religią i co najważniejsze – w Człowieku [W Nadczłowieku, ale owo "nad" jest o d**ę rozbić] ponadto Ernst Cassirer ze swoją filozofią form symbolicznych – filozofią prostą, ale łączącą rozum z symbolizacją świata, warunkiem powstawania kultury. Mircea Eliade ze swoją być może nieco utopijną wizją religii uniwersalnej przypadł mi do gustu przede wszystkim za wskazanie wspólnych cech łączących wszystkie religie i wysnuciem hermeneutycznej intucji dotyczącej Boga jako symbolu, Boga – idei; nie są to zawężenia Boga do określonych funkcji hermeneutycznych, ale wskazanie na pewne aspekty funkcjonowania Człowieka wobec tego, co / kogo nazywamy Bogiem w określonej kulturze. Podoba mi się również teologia apofatyczna w wydaniu Georgesa Battaile’a; facet jest jednym ze świętych grzeszników. Grzech traktuje jako konieczność, a zarazem szansę na zbawienie, choć nie nazywa zbawienia wprost po imieniu – w swojej dzikiej filozofii pozostawia wiele niedopowiedzeń, które sa jak najbardziej na miejscu, jeśli chodzi o Boga. 

     

    5. Za najważniejszą dziedzinę "teologicznej" wiedzy uważam etykę. Rozstrzygnięcia metafizyczno – ontologiczne są w tych kwestiach wtórne, według mnie niemożliwe.

     

    6. Potrzeba religijnego doświadczenia – niestety, nie odczuwam takowej. Wolę "doświadczać Boga" za pośrednictwem teorii fizycznych, które czasem doprowadzają mnie do ekstazy, sztuki, która stanowi idealny przykład na homogeniczność doświadczenia uniwersalnego i indywidualnego. Wspaniałą inspiracją jest dla mnie Baudleaire’a teoria sztuki. Najważniejsze doświadczenia Boskości daje mi jednak praktyka życiowa, kontemplacja – zarówno racjonalna, jak i mistyczna (co nie znaczy "irracjonalna"!!!)

     

    7. Tezeusz istotnie wpływa na pogłębianie moich relacji z "Czymś Więcej".

     

    8.  Przede wszystkim multimedialność i polisensoryczność. Fajnie byłoby móc sobie na Tezeuszu posłuchać Rocka. Tak serio: Wszystko jest O.K., ale sprawom ludzko – boskim bardziej pomogłoby wyjście poza ramy dogmatyki kościelnej. Bóg jest wszędzie: W sztuce, w dobrym winie i wódce, w ketchupie z Pudliszek, pośród ślicznych, młodych i pachnących, zawsze modnych i gibkich, namiętnych, gorących kobiet, w kosmosie i na czółkach motyla. Można Go spotkać nawet na Autostradzie do Piekła. A przede wszystkim w Twojej i mojej głowie, Andrzeju 

    http://pl.youtube.com/watch?v=erJc4dzZ3IA

    Oh yeah!

     

     

     

      

     
    Odpowiedz
  7. artur

    Może o tym

    Weźmy metody Katolickie i zbadajmy je dokładnie .
    Jeżeli pomagają one zmniejszyć ludzkie cierpienie, to nie powinny być zastrzeżone tylko dla Katolików – powinny służyć każdemu.
    Weźmye metody Kościołów protestanckich i innych wyznań i zbadajmy je dokładnie .
    Jeżeli pomagają one zmniejszyć ludzkie cierpienie, to nie powinny być zastrzeżone tylko dla Protestantów i innych wyznań- powinny służyć każdemu.
    Spotkanie z Bogiem powinno uszczęśliwiać człowieka. Trzeba wziąść od siebie wzajemnie to co czyni nas lepszymi.
    Wspólnie zaradzić takim ludzkim przypadłościom, jak strach, nienawiść, niezadowolenie, ospałość, zamęt w głowie i wielu innym.
    Jak okiełznać przeszkadzające nam emocje, stawać się kimś lepszym, zdrowszym?
    Celem tych przedsięwzięć niech będzie zbadanie , czy w całym bogactwie Chrześcijańskiego świata religii jest coś, co może być użyteczne dla całej ludzkiej populacji, niezależnie czy są to Katolicy, Protestanci itd. czy też nie.Zatem w skrócie chodzi tutaj o to, co jest korzystne dla jedności Chrześcijan . Są to pewne niuanse, które wykraczają poza doktryny .Zamiast dyskusji o doktrynach i tym co nas ludzi dzieli rozmawiajmy o tym co czyni nas lepszymi, co pozwala nam na lepsze życie. Co może wpłynąć na nasze szczęście . Na zbliżenie i zawiązanie związków międzyludzkich w duchu miłości. Co rozwija nas ku Bogu , o tym rozmawiajmy.

     
    Odpowiedz
  8. zibik

    Publikacje, artykuły,

    Publikacje, artykuły, teksty udostępniane w "Tezeuszu", a szczególnie załączane, do nich komentarze, odniesienia, opinie etc. stale powiększającego się grona użytkowników i stałych czytelników, według mnie są nie tylko ciekawe, interesujące, ale przede wszystkim wartościowe i ubogacające.

    Uczestnictwo w dyskusji inspiruje mnie również, do odnawiania i zgłębiania wiary, poszerzania zakresu wiedzy. Mam nadzieję, że wiele poznanych tekstów pozwala mi również umacniać wiarę w Boga, także lepiej kształtować i doskonalić osobowość, w tym kulturę osobistą.

    Wykształcenie techniczne – specjalistyczne jednocześnie nikły zasób wiedzy humanistycznej, a tym bardziej teologicznej, filozoficznej nie pozwala mi swobodnie konwersować z wieloma współtwórcami i użytkownikami "Tezeusza". Natomiast swoisty klimat ogólnej życzliwości, wyrozumiałości zachęca mnie, do coraz śmielszego i większego udziału w dyskusjach.

    Spostrzeżenia Pana Andrzeja są, według mnie bardzo trafne, a sugestie odnośnie programu, do rozważenia i uzgodnienia w szerszym gronie.

    Elementem integrującym szacowne grono, może być powszechne używanie, stosowanie języka etycznego, oraz systematyczne i wspólne dążenie, do uściślania stosowanych najczęściej w dyskusji wyrazów, sformułowań, terminów, pojęć. Dowolność ich pojmowania i niestosowność użycia nie sprzyja wzajemnemu zrozumieniu. Ponadto nie pozwala zbliżać się do Prawdy, która pochodzi, od Boga, a nawet staje się nieraz przyczyną niezgody.

    Według mnie przewodnią intencją animatorów i użytkowników portalu, może być m.in. dążenie do jedności i zgody w sprawach fundamentalnych, istotnych i zasadniczych, czyli poszukiwanie dobra, piękana i prawdy, także inspirowanie wszelkich form integrujących, ubogacających i rozwijających środowisko "Tezeusza" .

    Z okazji Świąt Bożego Narodzenia

    Życzę wszystkim współtwórcom i użytkownikom portalu "Tezeusz"

    Podobieństwa do Syna Człowieczego i Bożego błogosławieństwa w życiu osobistym i rodzinnym

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     

     
    Odpowiedz
  9. Kazimierz

    Króciutko

    Dziś tylko króciutko, bo mam 2 dzieci chorych i nastolatkę żyjącą już przerwą świąteczną a i mnie zapalenie oskrzeli dopadło.

    Jakie są źródła Waszej wiedzy religijnej i teologicznej?

    Drugie pytanie jest o źródła, co tu dużo mówić, głównym i niewyczerpalnym jest Pismo Święte – Biblia. To najważniejsza księga, którą odkrywam ciągle na nowo – im więcej czytam, im więcej rozmyślam o Słowie, tym więcej Bóg mówi do mnie poprzez nie. Oczywiście Słowo to, było pisane pod natchnieniem Ducha Świętego i dlatego też czytać i rozmyślać należy w Duchu, co to znaczy, ano z modlitwą, odpowiednim nastawieniem do słuchania. Słuchanie Ducha Świętego, w przyjaźni i pokorze.

    Kolejnym źródłem dla mnie były studia biblijne wpierw na BST (dziś EWST) we Wrocławiu, potem w OSM w Gdańsku. Ważnymi dla mnie były i są spotkania z moimi "Ojcami duchowymi" , zmieniają się oni z czasem. Wpierw ważni byli ci, którzy pomagali mi stawiać pierwsze kroki w uczniostwie, potem następni, którzy wspierali mnie i doradzali w  wyborach duchowych. Byli to i są mentorzy tak Polacy, jak i z różnych krajów. Ludzie obdarowani duszpastrsko, ewangelizacyjnie, proroczo, nauczycielsko (biblinie oczywiście) , szczególnie zapadł mi w pamięć pewien Pastor z Kanady Greg Folley, niesamowity kaznodzieja. Dziś oczywiście Pastorzy z różnych społeczności – Polacy, z którymi się spotykam.

    Kolejnym źródłem to literatura, takie m. in. pozycje jak — Podstawy teologii – Charles C. Ryrie; Poznaj prawdę – kompedium teologii chrześcijańskiej – Bruce Milne; Czytając między wierszami – Jak odkryć wspólny cel wszystkich ksiąg NT – Algier M. Fitch; Dogmatyka – BEE International; Apologetyka Chrześcijańska – William Dyrness; Życie świadome celu, Kościół świadomy celu – Rick Warren, i wiele wiele innych. Wryła mi się jedna książka w pamięć, którą pierwszą czytałem z pogranicza teologii – Poznawanie Boga, zdaje się że Powella, nie mam w tej chwili w swojej biblioteczce (wszystkie rozdałem , bo uważam, że są bardzo dobre dla początkujących chrześcijan). Chciałbym tu nadmienić, że żadna z tych pozycji nie jest antykatolicka, ani nawet nie zajmuje się rozróżnianiem chrześcijan, po prostu wyraża swoje zdanie dany autor, podbudowane gruntownymi studiami Pisma.

    Kolejne źródło to, konferencje, nauczania tematyczne uznanych nauczycieli Biblii, wspólne warsztaty . Ostatnio mieliśmy zaplanowane warsztaty z moim jednym z mantorów nt. Księgi Hioba, niestety nie wypaliły, było za mało chętnych, nad czym ubolewam. Ale może na wiosnę. Nauczania tematyczne, które wnoszą w moje życie nowe elementy. Czasam Biskup naszego Kościoła zaprasza znaczących gości z Anglii, USA czy innych krajów, którzy przyjeżdżają specjanie z posługą dla Pastorów.

    Na koniec najnowsze źródełko – internet. Oprócz oczywiście płyt, kaset, jest on takim źródełkiem, gdzie mogę konfrontować swoje poglądy  i nauczanie z chrześcijanami innych wyznań. Katolikami, protestantami z innych denominacji, "wolnymi strzelcami", Świadkami Jehowy, prawosławnych niestety nie spotkałem jeszcze ani Żydów. No jest też cała grupa ludzi, którzy przekonują do Koranu i nirwany, ale to dla mnie chyba jeszcze nie ten czas, aby z nimi konwersować na pewnym poziomie, jedynie powierzchownie.

    Na koniec, oczywiście pomocnymi są porady (osobistego ducha świętego ) czyli mojej żony, z którą się liczę kiedy zwłaszcza przekazuje mi odczucia wiernych – "za długo mówiłeś (czasami moje kazania trwają ponad godzinę), trzeba było więcej przykładów, mógłbyś zobrazować tę prawdę itp. " to bardzo cenne dla mnie i za to jestem żonie wdzięczny!

    Jeszcze jedna cenna sprawa, że tą wiedzę i poznanie mogę konfrontować z innymi naukami, poszukiwać "śladów Boga" w pedagogice, filozofii, etyce, psychologii. Widzę często tam poszukiwania i wnioski, które płyną z Biblii i serce moje się raduje, że zawsze źródłem najważniejszym jest Słowo Boże!

    To na razie tyle na dziś, wkrótce coś dalej napiszę.

    KJ

     

     
    Odpowiedz
  10. Kazimierz

    Pierwsze pytanie

    Chciałbym zadać 1 pytanie, skoro KK uważa, że jest depozytariuszem wiary chrześcijańskiej, to proszę odpowiedzieć, na czym ten depozyt polega i w czym się wyraża.

    Czego w tym aspekcie brakuje innym wspólnotom? Dlaczego jedynie jeden z Kościołów jest tak wyjątkowy w tym aspekcie, może nawet uściśliłbym, że chyba chodzi tu o KRK niż o wyznanie katolickie, wszak są one różnorodne.

    Pozdrawiam serdecznie KJ

     
    Odpowiedz
  11. zibik

    Wspólne rozważania !

    Panie Kazimierzu !

    Proszę na wstępie wyjaśnić mnie i być może innym, dlaczego nasze wspólne rozważania nt. fundamentalne i zasadnicze m.in. wiary w Boga, czy Kościoła Chrystusowego, Jezusa Chrystusa i Jego nauki, Biblii, ewentualnie innych kościołów i religii.

    Usiłuje Pan rozpocząć selektywnie, wybiórczo, a może tendencyjnie ?……… według mnie conajmniej w połowie drogi, a nie rzetelnie, od początku.

    Interesuje Pana, co uważa KK, czy KRK ?……., a zbywa Pan milczeniem, co uważa nt. wiary w Boga i jedynego Kościoła, największy nasz autorytet Syn Człowieczy-Jezus Chrystus.

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     

     
    Odpowiedz
  12. Kazimierz

    Zacznijmy więc dysputę i dzielenie się wiarą

    Panie Zbigniewie, nie wiedziałem od czego rozpocząć, ale skoro Pan sugeruje inne pytanie to spróbuję je ująć tak:

    Czego Jezus uczy nas o Ojcu – Bogu Wszechmogącym? W jaki sposób Go objawił i czego dowiadujemy się o Nim z kart Nowego Testamentu?

    Pozdrawiam KJ

     
    Odpowiedz
  13. zibik

    Zamiast pytań może lepiej inspirujący do dyskusji tekst ?…..

    Absolutnie nie sugeruję Panu – takie, czy inne pytania. Oczekuję chyba nie tylko ja, od Pana zdecydowanie więcej m.in. natchnionych Duchem Świętym tekstów, wiarygodnych opracowań i świadectw, czy osobistych rozważań i przemyśleń, ewentualnie merytorycznych odpowiedzi.

    Uwzględniam to, że jest Pan osobą światłą, doświadczoną i kompetentną, aby pomagać innym poznawać i pojmować Prawdę – która od Boga pochodzi, także udzielać właściwe i stosowne odpowiedzi.

    Szczęść Boże !

    Pozdrawiam Z.R. Kamiński

     

     
    Odpowiedz
  14. Halina

    Inspirujące pytanie Kazimierzu

    Jaki jest Bóg, co mówi nam o Nim Słowo Boże-bardzo często wierzący ludzie  wymieniają się przemyśleniami na ten temat. Jak objawił nam Boga Jezus-" Odpowiedział mu Jezus: Tak długo jestem z wami i nie poznałeś mnie, Filipie? Kto mnie widział, widział Ojca"-Jan.14.9  Prawdziwy obraz Boga, zrozumienie Jego charakteru,  jest podstawą właściwej wiary. Niezrozumienie charakteru Bożego sprawiło,że niektórzy ludzie stronią od religii. Jezus przyszedł na świat, na którym wyobrażenia o Bogu były całkowicie błędne, przyszedł po to, aby pokazać jakim naprawdę jest Ojciec-jakim zawsze był i będzie. Gdy podchodził trędowaty-ludzie się cofali, ale Jezus zaprasza go, by podszedł, dotyka się go i mówi: Ja Cię nie potępiam , idź i więcej już nie grzesz. Kto to rzekł?-Bóg-doskonałe połączenie miłości i sprawiedliwości. " Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna Swojego Jednorodzonego dał, aby KAŻDY, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny"-Jan 3,16. Bóg pragnie osobiście wejść z nami w zażyłość( poprzez swoje Słowo spisane na kartach Biblii). Po tym co uczynił dla nas na Krzyżu-nie jesteśmy już niewolnikami, ale dziećmi i dziedzicami Jego Królestwa-o ile tylko wytrwamy w Słowie Jego, przykazaniach i w Miłości.A z tego wiemy, że Go znany, jezeli przykazania Jego zachowujemy Lecz, kto prawdziwie zachowuje Słowo Jego w tym naprawdę dopełniła się Miłośc Boża-1 Jana 2.5 .Mamy ten przywilej modlic się tak jak nauczył nas Jezus-bezpośrednio, pełni wiary , iż jesteśmy wysłuchani." O cokolwiek prosic będziecie w imię moje spełnię to. Jeśli we mnie trwać bedziecie i słowa moje w was trwać będą, proście o cokolwiek byście chcieli, stanie się wam" Jana15.7. Jezus przestrzegał również, aby nikogo na ziemi nie nazywac Ojcem Świętym-" Nikogo tez na ziemi nie nazywajcie Ojcem Świętym, albowiem jeden jest Ojciec wasz-Ten w Niebie"-Mt.23.9  Bóg jest niezmienny-jest zawsze taki sam. Pamietam tę myśl z  wczesnej młodości-" Ja Pan się nie odmieniam"-Ml.3.6. Jasne-mówiłam sobie-Bóg się nic nie zmienia. Kościół się nie zmienia. Chór się nie zmienia. Tylko co to ma wspólnego ze mną? Moim problemem było niezrozumienie niezmienności Boga. Przypuszczałam, że jest On tak zastygły, statyczny i niechętny do zmiany zdania- jak mój ówczesny Kościół. Później w Piśmie odkryłam rozmowę Abrahama z Bogiem. Abraham "targował się" z Bogiem o ocalenie miast ze względu na 10 ludzi ! Odkryłam wtedy, że Bóg jest bardziej dostępny niż Ci, co nimi być powinni. Nie żyjemy w deterministycznym świecie. Pomimo danej nam wolnej woli, dzieki Słowu Bożemu i modlitwie-możemy porozumiewac się z Bogiem, bo On jest niezmienny( absolutnie stały) w swoim charakterze-tylko nam trudno to zrozumieć. Stałość-może być czasem zła, ale nie w przypadku Boga-Jego mocy, Jego obecności, Jego wiedzy, Jego zobowiązaniach, Jego łaskawości, Jego sprawiedliwości, szczodrości-staje się dla nas jasne, ze ta stałosć jest dla nas błogosławiństwem. Prawie wszystko można już udoskonalić, ulepszyć, poprawić, ale jak można poprawić nieomylną wszechwiedzę, jak poprawić doskonałą sprawiedliwość? To daje chrześcijaninowi poczucie niezmiennego bezpieczeństwa w Bogu. Jedyną najpewniejszą, najbardziej efektywną i niezawodną drogą Bożego przewodnictwa-jest Jego Słowo czyli  Biblia. To drogowskaz nr.1

     
    Odpowiedz
  15. ahasver

    Wyżej, wyżej i jeszcze wyżej.

    Zgodzę się z Zibikiem i Aharonem. Powinniśmy rozwijać dyskurs etyczno – egzystencjalny poszukujący inspiracji w multum źródeł. Przede wszystkim winniśmy sobie większego wysiłku w kreowaniu strony internetowej o najwyższej jakości kultury dyskusji. To daje dużą satysfakcję. Ze swojej strony postaram się zaangażować w tworzenie pewnych wątków tematycznych podczas dyskusji, zaangażuję również filozofów nie zajmujących się bezpośrednio tematyką religijną. Zauważmy jednak, że żyjemy w strukturalnym świecie, w którym każdy element dyskusji jest powiązany z każdym innym, a takze z universum dyskursu jako takim (pasowałby tutaj termin Logos).; rozmowy o kosmosie i najbardziej odległych galaktykach bezpośrednio dotyczą wszak każdego człowieka. Być może gdyby każdy z ludzi spojrzał w niebo i stwierdził, że choć kuriozalnie olbrzymie i bezsensowne, to jednak w swoim powalającym i fascynującym majestacie warte jest życia, nie byłoby głupich waśni, konfliktów, wojen… Wydaje mi się, że główną misją wszelkich mediów chrześcijańskich i humanistycznych w ogóle, powinno być szerzenie miłości do życia i radości z możliwości egzystowania w tym świecie. Afirmujmy życie, cieszmy się jak dzieci z każdego głupiego kamienia i słuchajmy muzyki.  

     
    Odpowiedz
  16. zibik

    Afirmujmy i propagujmy w portalu “Tezeusz” najwyższe wartości !

    Panie Bartoszu serdeczne dzięki za właściwe zrozumienie moich intencji, a szczególnie za wstępne wsparcie, doprecyzowanie i rozwinięcie zamysłu, wizji Pana Andrzeja, odnośnie portalu "Tezeusz".

    Cieszę się z powodu Pana woli osobistego zaangażowania się w to wyjątkowo wartościowe, piękne i pożądane dzieło, ale będę jeszcze bardziej usatysfakcjonowany, kiedy pozostali uczestnicy duskusji, a szczególnie animatorzy portalu "Tezeusz", na czele z Panem Andrzejem, zaaprobują wstępnie zarysowany Pana ambitny program.

    Mam świadomość, że współtworzenie portalu wysokiej jakości, być może również stosownej elitarności, wymaga znacznie więcej m.in. pracy, trudu i wysiłku, także nakładów finansowych, oraz osobistego, bądź zbiorowego zaangażowania, poświęcenia i determinacji.

    Wiem również, że oczywiście zapewni współtwórcom i użytkownikom m.in. "dużą satysfakcję".

    A więc uważnie i spokojnie spoglądajmy w niebo, szczególnie w okresie Świąt Bożego Narodzenia, aby : kontemplować miłość Boga, który stał się dzieckiem, jednocześnie oddalić głupie i natrętne myśli, a znaleźć konieczny spokój (opanowanie) w życiu codziennym, także w pracy twórczej – natchnienie Ducha Świętego.

    Pozdrawiam Zbigniew R. Kamiński

     
    Odpowiedz
  17. artur

    Mam prośbę.

    Czego Jezus uczy nas o Ojcu – Bogu Wszechmogącym? W jaki sposób Go objawił i czego dowiadujemy się o Nim z kart Nowego Testamentu?

    Piszę z prośbą do biegłych w nauce Kościoła Rzymsko Katolickiego.
    Otóż po przeczytaniu powyższych tekstów oraz pytania(jak wyżej) Kazimierza z Kościoła Zielonoświątkowego, zastanawia mnie milczenie wiernych Kościoła Rzymsko Katolickiego.
    Jako, że nie poczuwam się już do pisania i odpowiadania na pytania proszę o odpowiedź kogoś biegłego w nauce Katolickiej. Proszę Pasterzujących Katolickich o odpowiedź i pomoc w zrozumieniu.

    Artur

    Myślę że pytanie jest jak najbardziej właściwe i godne rozwinięcia. Wszystkim dotąd piszącym dziękuję i z serca pozdrawiam.
    PS. Pozdrawiam Bartosza Bednarczyka.

     
    Odpowiedz
  18. zibik

    Milczenie !

    Dobrze, że Pana zastanawia owo milczenie.

    "Czasem trzeba zamilknąć, żeby zostać wysłuchanym " – St.J. Lec

    "Gdy się milczy sytuacja staje się jasna " – A.Camus

    Odpowiedź na w/w pytania chyba nie tak trudno znaleźć w wiarygodnych źródłach, nawet w necie, a pomoc potrzebuje Pan w zrozumieniu, to niby czego ?………………

    Pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  19. Halina

    Milczenie

    Jakaś myśl  wielka zwykle usta do milczenia zmusza :)- Pan Tadeusz

    Milcz, albo powiedz coś takiego, co jest lepsze od Twojego milczenia-Pitagoras

    Milczenie jest nikim, a gadulstwo niczym-Wł. Grzeszczak

    Milczenie pokrywa zarowno wiedzę, ale częsciej niewiedzę-A.Fredro

    Przyjemnie słuchac jak ten człowiek milczy:) –autor nieznany

     

     
    Odpowiedz
  20. Halina

    Bartosz

    " Wydaje mi się, że główną misją wszelkich mediów chrześcijańskich i humanistycznych, powinno być szerzenie miłości do życia(..) afirmujmy życie, cieszmy się jak dzieci z kazdego głupiego kamienia i słuchajmy muzyki."  Wszystko to pięknie brzmi -tylko, żebyśmy nie pomarli jak głuptasy w tej ziemskiej  szczęśliwości  – nie znając  sensu i celu swojego życia-dlaczego i po co tu jestesmy.? Jest wiele pułapek ateizmu." Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi jak przyjdzie?" Te pełne smutku słowa Jezusa okazują się być kolejnym biblijnym proroctwem spełniającym się na naszych oczach. Całe narody wyrzekają się jakiejkolwiek refleksji religijnej. Ateistyczne są europejskie elity. Ponad 60% naukowców deklaruje ateizm. Niektórym się wydawać zaczyna, że wiara staje się już tylko domeną ludzi niewykształconych, biednych , smutnych i przegranych. Nie wierzę osobiście w szczęsliwy, bezrefleksyjny żywot. Ateizm nie odpowiada na żadne pytania o naturę Absolutu, sens życia, co jest poza przestrzenią, skąd się wzieły prawa przyrody, dlaczego jest " coś", a nie " nic". Niektórzy ateiści odrzucający te wszystkie pytania,zatapiają się w szczęśliwym życiu i czerpią z niego garściami. Dla mnie taki żywot byłby skazaniem. Tylko w oparciu o Transcendencję ( Boga, Jezusa),odczuwam lekkość mojego jarzma i radość życia. Kultura dyskusjii-jak najbardziej-bez tego nie ma praktycznie dyskusji..

    pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  21. ahasver

    Pfff…

    No dobra, w takim razie smućmy się, biczujmy po plecach, płaczmy, cierpmy na depresję i żalmy jak źle się żyje w tym absurdalnym i rządzonym przez szatana świecie, czekajmy tylko jak nawiedzeni na znaki na Niebie, az przyjdzie kolejny Mesjasz, a wtedy będziemy pełni dorosłej, śmiertelnie poważnej powagi i na pewno zostaniemy zbawieni.

     
    Odpowiedz
  22. ahasver

    A ja ową lekkość życie i

    A ja ową lekkość życie i szczęśliwośc odczuwam bez jakiejkolwiek pustej transcendencji. Nie ma czegoś takiego jak transcendencja. To złudzenie.

     
    Odpowiedz
  23. Halina

    Bartosz

    A skąd taki pomysł na przeżywanie chrześcijańskiej wiary? Napisałam, że dzięki naukom Jezusa moje życie jest radosne, trudności nie doprowadzają do depresji i nie sądzę, aby  chrześcijanie wchodzili na "tereny szatańskich rządów". To wielkie zagrożenie dla tych ludzi , którzy szydzą sobie z czegoś, czego nie pojmują i nie starają się o to.  Arystoteles w dziele Metafizyka stwierdził, że mądrość jest wiedzą o wszystkim( choć nie o poszczególnych rzeczach z osobna), dotyczy tego, co trudno poznać, zwłaszcza przyczyn rzeczy, i jest godna wyboru dla niej samej". Aby lepiej zrozumieć co miał na myśli Arystoteles, zestawmy jego pojęcie mądrości, z tym co o mądrości mówi Biblia hebrajska, która obok pism greckich mędrców,stanowi jedno z najważniejszych źródeł naszej kultury.W ks. Hioba( rozdz.28) znajduje się piękny hymn na cześć mądrości, której siedzibę zna tylko Bóg. Hymn ten kończy się słowami-" Bojaźń Boża-zaiste mądrością, roztropnością zaś zła unikanie-Hi 28,28. W tej maksymie uderza fakt, że dla Żydów w przeciwieństwie do Greków-mądrość jest przede wszystkim nie tyle wiedzą, ile pewną postawą życiową. Pitagoras zaś powiada-" nikt nie jest mądry, mądry jest tylko Bóg"-człowiek co najwyżej może i powinien dążyć do mądrości, powinien być jej miłośnikiem. Warto więc dociekać-dlaczego ten świat istnieje, jakie jest prawdopodobieństwo jego powstania, jego celowości-czy wszystkie elementy w człowieku są materialne( cielesne), czy istnieje coś ponad nim?

    To, że akurat Ty nie nawiązałeś relacji z Bogiem-to nie znaczy, że Go nie ma. Jakie masz argumenty na swoje stwierdzenia?-żadnych. Rozmawiam nieraz z ateistami, ale oni próbują to przynajmniej jakoś argumentować, a nie na zasadzie-Pfff. Podpowiem Ci, ze ateiści często argumentują, że nauka nie trafiła na ślad Jego działania. Jest to jednak argument chybiony, nie może odnościć się do przebywającego poza światem Stwórcy. Bóg pojawia się wewnątrz świata tylko wtedy, kiedy sam chce, a człowiekowi objawia się w głębokiej relacji osobowej, czego konsekwentnie nie chcą dostrzec ateiści, a czego doświadcza bardzo wielu ludzi. Ateiści głoszą też, że istnienie Boga przyjmowane jest na zasadzie aksjomatu, który z niczego nie wynika. Ich zdaniem jest to "nienaukowe". Ten argument łatwo można obrócić przeciw nauce. Np.na tej samej zasadzie ,co wiarę w Boga przyjmuje się podstawy logiki i matematyki. Niektórzy tzw. mocni ateiści głoszą, że odrzucenie wiary jest konieczne do uzyskania jednostkowego szczęścia. Ich zdaniem wierzący jest nieszczęśliwy i omamiony. Szczęśliwy stanie się, gdy odrzuci krępujące go więzy religii. Ateiści sami starają się prezentować jako osoby radosne.Człowiek współczesny bombardowany reklamami, ideologią sukcesu, przemocy i seksu-ma w głowie czasami kompletny mętlik. Aby dokonać refleksji trzeba się oderwać od tej " rozrywki", zatopić się w sobie, podjąć jakiś wysiłek w tym kierunku. Czasem rozdartemu człowiekowi nauczanie ateistyczne przynosi chwilową ulgę, bowiem prowadzi go do odrzucenia zahamowań moralnych, daje możliwość " czerpania z życia garściami". I to bez specjalnego wysiłku. Tylko taki " szczęsliwy" żywot do złudzenia przypomina życie…zwierzęce. Zwierzęta są jednak na taki żywot skazane, człowiek-nie.

     
    Odpowiedz
  24. jadwiga

    Bartosz

    A ja ową lekkość życie i szczęśliwośc odczuwam bez jakiejkolwiek pustej transcendencji. Nie ma czegoś takiego jak transcendencja. To złudzenie.

     

    Neuroteologia? Moze dlatego takie sa gorace dyskusje, jako ze mozg jednych jest zaprogramowany na Boga a innych po prostu nie i nie sa w stanie nic odczuc. I tutaj tkwi tajemnica…..i rozwiazanie zazartych dyskusji…

    http://groups.google.com/group/pl.soc.religia/browse_thread/thread/26b655fc34198c52

    http://www.kognitywistyka.net/encyklopedia/neuroteologia.html

     
    Odpowiedz
  25. zibik

    Nauczanie, wyręczanie, czy wzajemne ubogacanie się ?

    Pani Małgorzato !

    Zachęcanie nawet osoby dorosłe, do nauki – to napewno słuszna i szczytna rzecz. Ale w nauczaniu istotne chyba jest to, co ewentualnie mamy uczyć się ?…….., także – kto ma być naszym nauczycielem, mentorem, mistrzem lub autorem publikacji ?……..a kto uczniem, czytelnikiem ?…….

    Proponuje Pani, abyśmy uczyli się "wspólnie mówić", nie wiem, jak to dosłownie rozumieć ?……mam złe skojarzenia – czyżby tylko "poprawnie" i jednym głosem ?

    Formuła "Tezeusza" upoważnia i inspiruje raczej, do konwersacji, dialogu, polemiki, na dany temat.

    Według mnie oferowanie gotowców, czyli wyręczanie innych w poszukiwaniu wiedzy, wszelkich prawdziwych informacji, których w necie jest multum – chyba jest pomysłem chybionym ?….

    Natomiast zadaniem nadrzędnym może być wzajemne ubogacanie się, wspólne poszukiwanie i odnajdywanie wartości, składanie wiarygodnych świadectw, wskazywanie i polecanie wartościowych i unikalnych rzeczy, także lepsze poznanie, oraz zbliżanie się, poprzez merytoryczny i systematyczny dialog, do Prawdy, która od Boga pochodzi.

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  26. Halina

    Neuroteologia

    Badania neurologiczne nad przeżyciami duchowymi trwają od lat. W czasie modlitwy, medytacji zmienia się aktywność kory mózgowej, tak jak i podczas słuchania spokojnej muzyki, albo podczas stresów i napięć. Tak działa właśnie Bóg wywierając wpływ na umysł, nie przecząc jednocześnie prawom fizycznym i biologicznym, które sam stworzył. Te badania dowodzą, że każdy z nas posiada " boski ośrodek wiary", jedynie nie wszyscy posiadają jednakowy poziom widzialności Boga. Wiara jest łaską i nie każdy wierzący ma doznania mistyczne i odkrycie" boskich ośrodków" dowodzi, że to nietylko  kwestia siły wiary-lecz otrzymanej od Boga fizjiologii. Każde neurologiczne przeżycie ma swoją postać, to oczywiste. Gniew, wzruszenie, każdy wysiłek umysłowy znajduje swoje odbicie w pracy mózgu. Jednak świat dla rozumu jest niemal nieprzenikalny-pewne zjawiska wymykaja się naukowym doświadczeniom-szczególnie jeżeli stymuluje się mózg prądem, a nie Bożą Miłością. Neuroteologia nie pretenduje również do rozwiązywania kwesii istnienia lub nieistnienia Boga. Badania pierwotnie miały słuzyć innym celom, ale jak to zwykle bywa duzo wokół nich wrzawy-na sensowne wyniki trzeba jeszcze trochę poczekać

     
    Odpowiedz
  27. jadwiga

    Halina

    Tak Halino masz racje. Neuroteologia nie jest zadnym dowodem na istnienie lub tez nieistnienie Boga – tak jak np dobry wzrok nie jest dowodem na istnienie lub nieistnienie promieniowania rentgenowskiego.

    Natomiast neuroteologia jest dowodem ze "odczuwanie" Boga jest tylko i wyłacznie zalezne od takich czy innych funkcji mozgu. Samo odczuwanie, a nie Jego  istnienie. zatem nie potepiajmy tych, ktorzy nie potrafia odczuc i maja trudnosci z medytacja i uparcie twierdza ze nic nie czuja….. To nie ich wina…..

     
    Odpowiedz
  28. zibik

    Święta noc !

    Mam nadzieję, że nie uczynił Pan tego świadomie.

    "Silent night Holy night – Cicha noc Święta noc" – to najsłynniejsza kolęda świata. Słowa Josefa Mohra nie są przypadkowe. Proszę je nie zmieniać i szanować ich rolę i znaczenie. 

    Pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  29. artur

    Nasunęło mi się pytanie.

    Nasuwa mi się pytanie :

    – Czy emocje poprzedzają myśli?

    myśli bowiem są zawsze zabarwione emocjami.

    Istnieją takie stany umysłu które są ściśle związane z emocjami. Na przykład porządliwość. Rodzi się z silnego przywiązania do danego obiektu a przywiązanie to wywołuje myśl "chcę tego". Porządliwość moze się też zrodzić ze złości i innych emocjii. podobnie złość i nienawiść przynoszą początek złej woli z wiążącymi się z nimi myślami. Chodzi o to, że emocja zdaje się wyprzedzać myśl. Kiedy zaczyna się emocja powoduje zmiany w wyglądzie twarzy, głosie, zmiany w sposobie myślenia impulasach pchających nas do działania. Zachodzą one niezależnie od naszej woli a my nie zgadzamy się na nie i przeżywamy je jako walkę. Staramy sie zapanować nad nimi nie okazując ich ani mową ani zachowaniem. Emocja opanowuje nas na chwilę a czasami na wiele chwil.

    Paul Ekman.

    Jeśli emocje poprzedzają myśli to co poprzedza emocje?

    Co jest owym pierwszym impulsem wywołującym w nas ten rzekłbym zapłon?

    Artur.

     

     
    Odpowiedz
  30. Halina

    Jadwigo

    Szczerze Ci powiem, że niezbyt interesuję się neuroteologią, ponieważ z tego co czytałam-ma małą wartośc teologiczną. Neuroteologia bada jedynie biologiczne korelaty ludzkich przeżyć religijnych, popełniając przy tym podstawowy błąd logiczny-nie biorąc pod uwagę przyczyny duchowej i pozamaterialnej, czyli z założenia tak jakby wyklucza jej istnienie. A skoro tak, to wszelkie dywagacje mają wyłącznie tautologiczny charakter i nie mają wartości teologicznej. Odczucia religijne nie są wytworem li tylko biologii organizmu, co również potwierdzają eksperymenty neuroteologów, którzy te uczucia wywołali właśnie przy pomocy bodźców zewnętrznych, wpływając na mózg( nawet u ateistów można je wywołać). Podobnie więc Bóg może wpływac na mózg każdego. Po prostu ten eksperyment niczego nie dowodzi w kwestii niemożności wpływu Boga na uczucia religijne, poprzez ludzki mózg. Pomijając już fakt, że jedno odczucie religijne nierówne drugiemu. Wywoływanie odczuć religijnych za pomocą stymulacji mózgu w warunkach laboratoryjnych,moim zdaniem niczego nie wyjaśnia, dlaczego taki stan zachodzi  np. podczas modlitwy. Tu już mamy ewidentne działanie Boga. Nigdy nie potepiam nikogo za jego światopogląd,  dopóki nie zaczyna sobie drwić z mojego. Co do medytacji, to nie jest ona konieczna, przecież nie każdy chce, lub jest w stanie ją praktykować.

     
    Odpowiedz
  31. artur

    Cicha noc – dobra noc.

     Coraz mocniej upewniam się w przekonaniu, że umysł ma ogromne znaczenie. Jednak czy umysł jest duchowy czy cielesny? Czy to co myślę ma początek w muzgu i korzeniem mojego myślenia jest układ i cały związek neuronów muzgu, związków chemicznych  … itd ,czy też może korzeń mojego myślenia ma związek z czymś osobliwym, duchowym nie koniecznie cielesnym układem . W książce o której jóż wielokrotnie kiedyś wspominałem "Emocje destrukcyjne"-  Golemana , autor stara się choć odrobinę odkryć to co poruszyła w Jadwiga. 

     

    Bardzo ciekawe spstrzeżenie o neuroteologii. 

    Pozdrawiam wszystkich na nadchodzący czas, w którym Boża  cisza spotyka się z sercem lub umysłem .

    To dobry czas, czas pamięci o Bogu. 

    Artur .

    Cicha noc,Święta noc

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  32. zibik

    Pani Jadwigo !
    Proszę

    Pani Jadwigo !

    Proszę uprzejmie nie redukować istoty ludzkiej – człowieka jedynie, do ciała, zmysłów i rozumu.

    Człowiek może i potrafi – jest zdolny samodzielnie m.in. doświadczać Boga miłośc tzn. Jego obecność i bliskość, nie tylko za pomocą rozumu, czy zmysłów, ale  całym swoim jestestwem, także wolą, sercem i duszą (istotą wewnętrzną).

    Wybierać i decydować to nie jest sprawa szczególnych predyspozycji osoby,  ale wyłącznie świadomości i wolnej woli. W przypadku złych wyborów i decyzji, a nawet zaniedbania nie ma usprawiedliwienia !

    Natomiast to, czy kochamy i wielbimy Boga – uznajemy, odwzajemniamy, czy doświadczamy Miłość Boga, także miłość i przyjaźń innych osób zależy, od Boga i całego człowieka, szczególnie naszej istoty wewnętrznej.

    A w przypadku, kiedy myślimy i postępujemy zupełnie inaczej.  W naszych "owocach" tzn. myślach, intencjach, postawach, wyborach, decyzjach, dążeniach, poczynaniach i uczynkach ma współudział szatan – duch złego zamiast Ducha Świętego. 

    A "odczuwać" to chyba możemy np : zadowolenie, radość, satysfakcję, ewentualnie przykrość, smutek, żal etc.

    Pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  33. artur

    Święta Noc.

    Do Z.R.Kamiński

    Tak proszę Pana. Słusznie Pan zauważył.Nie chciałem źle. Nie miałem złych zamiarów i nie uczyniłem tego świadomie pisząc cicha noc, dobra noc, zamiast  Cicha noc Święta noc. Przepraszam jeśli kogoś tym zraniłem. 

    Naprawiłem już swój błąd poprawiając wpis jak wyżej.

    Przyszła mi taka myśl teraz i zastanawiam się 

    jak muszą się czuć Biblijnie wierzący Chrześcijanie kiedy widzą jak jest naruszane słowo Boże.

    Oni chyba czują się podobnie do Pana, kiedy widzą coś czego nie naucza Biblia a co się naucza dodając do Bożego słowa ludzkie słowo. 

    Myślę, że ich też to musi w jakiś sposób razić. Myślę że ich bardzo to boli. Tylko proszę nie pytać mnie co, bo ja jestem Katolikiem. 

    Pozdrawiam i wszystkiego dobrego życzę z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia.

    Brat Artur.

     

     
    Odpowiedz
  34. zibik

    Dedykuję Panu 

    Dedykuję Panu  http://krowa13.wrzuta.pl/audio/1pWHifuPGb/    – w dowód uznania, za to, że jest Pan zdolny uznać i naprawiać własne błędy.

     

    Słowo Boże zawsze zasługuje na uważne czytanie, bądź słuchanie, oraz na uznanie i należny szacunek.

    Kiedy jest błędnie interpretowane, czy zmieniane, to istotne wydaje się sprostowanie i wyjaśnienie, ustalenie, z jakiego powodu zostało przeinaczone ?……

    Warto ustalić – czy to jest działanie intencjonalne, zamierzone, czy podobnie, jak u Pana ?…..

    Pozdrawiam i odwzajemniam życzenia – niech pokora Boga, który stał się dzieckiem, doda nam siły, odwagi i determinacji, do codziennego dźwigania, podejmowania swojego krzyża.

    Błogosławionych Świąt !

     
    Odpowiedz
  35. jadwiga

    Zibik

    Proszę uprzejmie nie redukować istoty ludzkiej – człowieka jedynie, do ciała, zmysłów i rozumu.

    Akurat w mojej wypowiedzi miałam na mysli ludzi cierpiacych na rozmaite depresje,zaburzenia elektrolityczne, czy hormonalne czy neurohormonalne, ktore sa odpowiedzialne za generowanie odczuc, uczuc, emocji itp. Wtedy taki człowiek czuje po prostu inaczej albo nic nie czuje.Nie ma emocji ani odczuc duchowych, ani niczegio nie "doswiadcza". Ba…moze nawet nie miec swiadomosci. I nic tutaj nie zrobi ani wolna wola ani zadne chęci.Pomoc moze leczenie. Najczesciej farmakologiczne.

    I to tez trzeba wziac pod uwage. Tacy ludzie istnieja i wcale nie jest ich mało.

     

     
    Odpowiedz
  36. FrancoBertone

    czy to juz nie jest bałwochwalstwo ?

    Ja bym nie ryzykowal takich piesni, gdzie tyle wyobrazen Pana Jezusa i tyle swietych obrazow.  Dla mnie to akurat nie problem, ale wiem, ze wielu zwraca uwage na takie szczegoly.

     
    Odpowiedz
  37. ahasver

    Jeszcze raz, Pani Halino,

    Jeszcze raz, Pani Halino, powtarzam, że jeśli ktoś twierdzi, że coś jest, niech to udowodni. Ci, którzy nie widzą, nie musza udowadniać, że tego nie ma.

     
    Odpowiedz
  38. Halina

    Powtórzę jeszcze raz

    Nie chodzi o udawadnianie, ale sensowne argumentowanie swoich wypowiedzi. Ci, którzy nie widzą, jednocześnie nie wiedzą. Niewidomy nie powinien zaprzeczać i spierać się z widzącym, że niebo nie jest koloru  niebieskiego- tylko dlatego, że go nie widzi. Tak samo widzący nie jest zobowiązany do udowadniania mu, że jest inaczej, jeżeli ten chce żyć w ciemnościach. Jezus powiedział: " mają oczy, które nie widzą i mają uszy, które nie słyszą"-oczywiście nie było to uszkodzenie wzroku w sensie fizycznym, tylko duchowym. Najlepszym lekarzem w tym wypadku zawsze był pan Jezus i Jego nauczanie.Wiele razy już argumentowałam swój światopogląd. Podawałam dowody kosmologiczne, logiczne-wynikające z obserwacji, myśli filozofów , teologów, wierzących naukowców etc. i swoje skromne przemyślenia. Może jeszcze raz zasugeruję,że warto rozpoznawać Boga nie tylko cyt. "w dobrym winie i wódce, ketchupie z Pudliszek etc"-czy własnej głowie, ponieważ jest to patrzenie przez szczeliny, a w ten sposób nie można ujrzeć horyzontu.

    W filozofii istnieje kilka dróg myślowych, które zmierzają do wykazania istnienia Boga.

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Dowodzenie_istnienia_Boga

    Są argumenty odwołujące się do faktu istnienia ruchu zmian w świecie oraz tzw.argumentacja kontyngencjalna. Poza tym, każdy istniejący przedmiot-musimy pojmować jako coś, co jest różne od nicości. Warunkiem istnienia czegokolwiek musi być byt ( pisałam już o tym). W jednym przypadku jest to byt posiadający swoje granice. Jednak " wynieśc ‘ byt z nicości może tylko byt, w wypadku którego nie występuje problem posiadania granic, w stosunku do którego nie da się pomyśleć, że limituje go nicość. Takim bytem może być tylko Bóg jako nieskończona siła i pełnia własności. Tylko taki Byt może być całkowitą przyczyną( causa totalis). Stworzenie znajduje się w takiej relacji do Stwórcy, jak to co ekstensywne, do tego co intensywne, przy czym chodzi o ekstensywną wielkość świata, z wszystkimi jego formami z jednej strony, z drugiej zaś o nieskończoną, intensywną wielkość Bytu, którym jest Bóg-skupiający wszystkie inne formy światowe. W tym sensie Bóg jest przyczyna wzorcza( causa exemploris) dla nieskończonej ilości form, bytów, o których nie posiadamy nawet wiedzy, ani też przeczucia. Bóg jako tego rodzaju Byt jest najwyższym Dobrem, który udziela siebie samego stworzeniu. Dobro jakim jest Bóg jest wieczne, posiadające mądrość, moc, wolę. Formalno-logiczne wyprowadzenia wynikające z obserwacji świata( też o tym pisałam), powinny doprowadzić do przekonania, że Bóg jako zasada wszelkiego bytu musi być poznawalny bardziej jasno, niż wszelkie stworzenie. Zdobycie wiedzy dotyczącej świata i jego prawidłowości, wymaga wysiłku, analiz, wysiłku badawczego, ale myślący człowiek pozbawiony uprzedzeń, powinien dojść do przekonania, iż nie jest do pomyślenia, aby świat i jego regularność same siebie stworzyły. Bóg objawia się człowiekowi,na wiele rózżych sposobów-też pisalismy już o tym wiele razy.

    Polecam: Studia metafilozoficzne pod red. A. B.Stępnia

     
    Odpowiedz
  39. ahasver

    Ketchup z Pudliszek jest świetny.

    Zawsze patrzymy przez szczeliny. Taka natura poznania. Ustalamy pole semantyczne, a później dyskutujemy: Takie jest prawo prowadzenia racjonalnej rozmowy. Jeśli ktoś chce porozmawiać o czymś, to niech wyjaśni swojemu rozmówcy, czym to coś jest. Przy wódce można mówić o czyms, o czym nie wiadomo, co powiedzieć. Nie będę rozmawiał o Bogu i o wierze, ponieważ nie wiem, co te terminy oznaczają. Najpierw podajemy definicje, a później ustalamy zależności pomiędzy pojęciami. Na tym polega rozmowa – Polecam lekturę Hilarego Putnama czy Willarda Van Ormana Quine’a. Filozofia odeszła już od rozważań na temat praźródeł, przyczyny, celu, konstytuanty wszystkiego, ponieważ nie znalazła możliwości zdefiniowania tychże terminów. Praprzyczyna, prazasada – archeologia ludzkiej myśli; Foucaulta, Adorno i Horkheimera również polecam. Jeśli więc ktoś mi mówi o Bogu, niech mi powie, o czym mówi. W innym przypadku rozmowa nie ma sensu lub jest ideologicznie wymuszona na rozmówcy. Równie dobrze mógłbym z Panią rozmawiać o Niebieskich Pokemonach z Planety Xytrax. Chce Pani o nich porozmawiać? Wierzę w nie. Kocham je. Są podstawą wszystkiego, są miłością. Nie będe Pani mówił, czym są. I co, chce Pani o nich porozmawiać?

    Polecam wódkę Finlandia – jest najlepsza. Ketchup z Pudliszek też jest świetny. Chyba nie muszę tutaj definiować? Wie Pani, co to jest wódka i ketchup z Pudliszek? One są, prawda? Nie trzeba w nie wierzyć, wyznawać? Zostaję tutaj przy naiwnym realizmie. Nie jest aż tak naiwny jak nam sie wydaje – twierdzi prof. Woleński. Rzeczywiście tak zależy Pani na rozmowie o ketchupie? Mnie nie szczególnie. Dwa razy użyłem tychże terminów, a Pani sugeruje, że jest to aż tak istotny wątek poruszanych przeze mnie zagadnień? Myślałem, że moje przemyślenia dają Czytelnikom troszkę więcej. Cóż, najwyraźniej do niektórych nie dociera, że ktoś może nie wierzyć w Boga. Do mnie akurat dociera wiara innych ludzi, choć jej po prostu nie podzielam, bo nie potrafię wierzyć. Bo nikt mi jeszcze nie powiedział – NIGDY NIKT MI NIE POWIEDZIAŁ I NIE POKAZAŁ, CO TO ZNACZY WIERZYĆ.

     
    Odpowiedz
  40. Halina

    Panie Bartoszu skupia się pan na sprawach drugorzędnych

    i mało interesujących. Jeżeli chodzi o ketchup smakuje mi nieco inny. Chce pan wiedzieć -dlaczego, gdzie, kiedy ,co i jak w odniesieniu do życia. Ale najważniejsze pytanie brzmi KTO. To podstawowe pytanie dla człowieka ,czy filozofa, zanim stanie się ateistą. Próbuje pan być ekspertem we wszystkim, dlatego ma pan trudności z patrzeniem z szerszej perspektywy. Człowiek, który znajdzie odpowiedź na pytanie Kto -ujrzy szerszy horyzont. Każdy człowiek stawia sobie jako najważniejsze pytanie; Kto- na pierwszym miejscu, a potem jeżeli już poznał- ufa Temu kogo poznał, w sprawie pozostałych pytań. Kto pokazuje szeroki horyzont?-sam Mistrz. Jeżeli   patrzy się  tylko przez szczeliny z " noskiem pomiędzy sztachetkami", zawsze horyzont będzie niewłaściwy. Ja polecam bliższe zainteresowanie się epistemologią czyli tym co już wiadomo, ( w różnych dziedzinach), a wiadomo znacznie więcej od tego, które gatunki wódki, czy serów są dobre (osobiste  gusta nie podlegają dyskusji). Oprócz wiedzy, potrzebna jest jeszcze mądrość, życzliwość dla ludzi i świata oraz doświadczenie.

    Polecam:

    Bajkę syryjską o wróblu i łasiczce-Leszka Kołakowskiego i może jeszcze

     "Przypowieść o maku"-Cz. Miłosza.

    Na ziarnku maku stoi mały dom, pieski szczekają na księżyc makowy

    I nigdy jeszcze tym makowym psom, że świat jest wiekszy nie przyszło do głowy.

    Ziemia to ziarnko-naprawdę nie więcej,a inne ziarnka-planety i gwiazdy.

    A choć ich będzie chyba sto tysięcy, domek z ogrodem może stać na każdej.

    Wszystko w makówce. Mak rośnie w ogrodzie, dzieci biegają i mak się kołysze.

    A wieczorami, o księżyca wszchodzie, psy gdzieś szczekają, to głośniej, to ciszej….

     
    Odpowiedz
  41. ahasver

    Skupiam się na sprawach pierwszorzędnych.

    Dla mnie drugorzędne sprawy są pierwszorzędne. Mam na tyle kruchą psychikę, że gdybym wieczorem wypił wódkę silber kreutz, popełniłbym rano samobójstwo . Jakość wódki jest więc dla mnie sprawą życia i śmierci. Jeśli jestem nieżyczliwym i niedoświadczonym głupcem, to trudno – ponoć preferencje psychiczne są dziedziczne, nie mam więc na nie wpływu. Tak swoją drogą – to Pani skupia się na sprawach drugorzędnych, zastanawiając się nad tym, czy skupiam się na sprawach pierwszorzędnych czy drugorzędnych . Czy jestem ekspertem od wszystkiego? No… Nie za bardzo. Raczej nie koncentruję się na sprawach, o których nie mam zielonego pojęcia. Większości dyskusji tylko się przyglądam, a w swoich blogach koncentruję się zazwyczaj na sprawach egzystencjalnych, za bardzo nie poruszając innych wątków. Obiektywnie rzecz biorąc – a dysponuję odpowiednimi kryteriami do orzekania o obiektywności bądź afektywności wypowiedzi – moje teksty i wypowiedzi dotyczą jedego: Chęci poznania i miłości do świata oraz w nim cierpienia. Nie dotyczą więc wszystkiego, choc poruszany zakres tematyczny jest najbardziej ogólnym z ogólnych. Ale takoważ jest natura filozofii. Nie uważam siebie za filozofa – podobnie jak Pani Barbara Skarga – tylko za poszukiwacza, ciekawego świata. Ponadto uważam siebie za niedoświadczonego, dzikiego smarkacza, który nie rozumie poważnego świata dorosłych i rozpiernicza każdy samochód, do którego wsiądzie. Piszę do Tezeusza po to, aby podzielić się swoim smarkactwem, a przy okazji dowiedziec się od mądrzejszych od siebie ludzi, co jest z nim nie tak i jak powinien jeździć tym samochodem. Jestem płytkim i głupim hedonistą i nie wierzę w głębię. Kocham dobrą zabawę, uwielbiam, kiedy ludzie się uśmiechają, a ładne laski wywijają tyłkami na parkiecie. Ponadto lubię zapach spalin i głośne silniki o mocy powyżej 300 koni. Nie wierzę w ekonomiczne silniki. NIKT, NIGDY NIE POWIEDZIAŁ MI I NIE POKAZAŁ, CZYM JEST WIARA I CO ZNACZY WIERZYĆ. 

     

    http://pl.youtube.com/watch?v=xtXN_EHPwSg&feature=related

     

     

      

     
    Odpowiedz
  42. Halina

    wyżej, wyżej-aż do Boga.

    To pięknie, że pisze pan rozprawę doktorską. Jedni pisza, inni z pomocą Bożą egzaminy i obronę dysertacji mają już poza sobą.-oczywiście nie z filozofii. Domaga sie pan definicji ,bez których rozmowa nie ma dla pana sensu, a to właśnie epistemologia(gnoseologia) jako dziedzina filozofii ma z formułowaniem definicji duży problem. Treść definicji może różnić się od definicji klasycznej i nie wszystkie będą poprawne. Wiedział o tym Edmunt L.Gettier i jego zwolennicy.

    np. James Bond wie, że Betty jest blondynką( zna z definicji cechy charakterystyczne i wygląd blondynki)-przekonanie Jamesa Bonda jest prawdziwe, dopóki Betty nie zdejmie z głowy doskonałej blond peruki i wyjdzie na jaw , że Betty jest szatynką bądź brunetką itp. Dlatego podałam panu przykład; Bajki Leszka Kołakowskiego, gdzie ten problem w świetny sposób jest przedstawiony. -zagadnienie rzetelnego sposobu uzyskiwania wiedzy oraz odwołanie się do wyższej instancji rozumowej? pozarozumowej?

    L. Kołakowski to mój ulubiony filozof.

    http://www.culture.pl/pl/culture/artykuly/os_kolakowski_leszek

    A jeżeli chodzi o wiarę, to każdy człowiek zdefiniuje ją nieco inaczej i zapewne inaczej ją ukaże poprzez swoje uczynki, i postępowanie.,bo wiara bez uczynków martwa jest. Może taki przykład.

    http://www.kuria.gliwice.pl/~stoklosa/archiwum/numer-06/wiara.html

    Wiara, to ufnośc, pewność o istnieniu Boga i prawdziwości Jego Słowa zawartego w Piśmie Świętym. Wiara poparta uczynkami miłości do Boga i do bliźniego nazywa się wiarą żywą. Wierzę w to, że Bóg objawiający swoją wielką moc we wszechświecie i miłość do każdego człowieka-daje tym samym szansę i możliwość odnalezienia prawdziwej drogi ku zbawieniu. Szkoda tylko, że tak wielu ludzi odchodzi do złudnych prawd. Szkoda, że nie szukają tego, który nadaje naszemu życiu sens i przynosi ukojenie, radość i miłość. Bóg dał człowiekowi coś bardzo cennego, a z czego większośc ludzi nie umie korzystać we właściwy sposób. Bóg dał wolną wolę i możliwość dokonywania wyborów tego co jest dobre i cenne, a odrzucanie tego, co pochodzi z innego źródła.

     
    Odpowiedz
  43. Halina

    Szukanie Boga musi wynikać z potrzeby serca

    W przeciwnym razie, moim zdaniem- nie tylko, że nie ma to sensu, ale może być nawet niebezpieczne. Hierarchię wartości każdy ustala sobie sam.Ważne, aby postępowanie człowieka, jego życie przynosiło dobre owoce dla niego samego, jak i dla innych. Wiara, nie jest narzuconym obowiązkiem-jest dana jako pomoc dla człowieka. Mówiąc, że poruszane są ciągle sprawy drugorzędne, w tym watku naszej rozmowy -chyba nie ma wątpliwości, że chodziło mi o ciągłe " schodzenie" z głównego tematu.

    wszelkiej pomyślności życzę i owocnych poszukiwań.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code