„Psychologizacja religii”

 Psychiką ludzką interesowano się od wieków i we wszystkich kulturach. Jednak największy rozwój psychologii nastąpił w XIX wieku. Dawniej tymi zagadnieniami zajmowała się filozofia, obecnie – psychologia, której ostatnio mamy „przeładowanie”. To nadal jeden z  najbardziej obleganych kierunków studiów. W najpopularniejszej wyszukiwarce internetowej pod hasłem: „pomoc psychologiczna” można znaleźć ponad 700 tysięcy wyników. Jeszcze więcej pod nazwą psycholog, psychoterapia. Kiedyś psycholog nie był ludziom aż tak potrzebny. Każdy miał jasno określone zadania, nie było konfliktu w podziałach ról. A jeśli chodzi o życie duchowe i poznawanie siebie – z tym doskonale radziła sobie religia.

Coraz częściej można usłyszeć od księży, że wierni traktują konfesjonał niczym gabinet psychologa. Tak, jakby spowiedź sprawiała, że wszystkie problemy znikną bezpowrotnie. Zresztą to chyba mało chrześcijańskie podejście. Nie chodzi mi o to, żeby negować psychologię, ale o pewien dystans. Poznanie siebie, swoich uczuć, emocji jest ważne. Dobrze jeśli przyglądamy się wewnętrznym bodźcom, które kierują nami w relacji do drugiego człowieka i do Boga. Psychologia może być narzędziem, które przyczyni się do pracy nad sobą. Ale czy można z niej czynić jedyną drogę poznania i rozwoju duchowego? Czy psychologia rzeczywiście jest nam tak bardzo potrzebna w drodze do Boga? Szczególnie, że mamy różne nurty tej nauki, a psychologowie nie zawsze uznają osobowego Boga.

Do takich pytań można dojść po lekturze choćby jednej książki niemieckiego mnicha benedyktyńskiego Anselma Grüna. Na język polski jest przetłumaczonych ok. 78 pozycji Grüna. Książki są pisane przystępnym językiem, nie są obszerne, łatwe w odbiorze. Z tej pokaźnej ilości przeczytałam ok. 13 książek. Wszystkie o  życiu duchowym, pogłębianiu relacji z Bogiem. Właściwie autor chce czytelnikowi pomóc prawidłowo budować te relacje, poprzez poznanie samego siebie, swoich uczuć, emocji, zachowań, reakcji itd. Na kogo się powołuje? Niestety ku zdumieniu odbiorcy, benedyktyn nie odwołuje się do spuścizny Ojców pustyni, którzy niewątpliwie byli doskonałymi psychologami. W książkch Grüna niekwestionowanym autorytetem staje się C. G. Jung, do którego zainteresowań należały: parapsychologia, alchemia, okultyzm, astrologia, współczesne zjawiska parareligijne. Prof. Jung oczywiście uwzględniał w swoich badaniach potrzeby duchowe i religijne człowieka, z tą różnicą że wzorował się na religiach Orientu i kultach starożytnych.

Zastanawiam się, czy korzystanie z jego dorobku i swoista inkluzja jego myśli może być tak swobodnie przyjmowana przez chrześcijan? Zwłaszcza, że teorie Junga nie były tworzone z myślą o chrześcijaństwie? O Jungu przeczytałam już wiele różnych tekstów, z wieloma jego stwierdzeniami nie zgadzam się. Nie popieram także metody prowadzonych przez niego badań. O tym psychiatrze wypowiedział się także najbardziej znany polski demonolog, specjalista w dziedzinie sekt i ruchów religijnych. Kto zatem ma racje? Ja nie jestem w stanie zająć jednoznacznego stanowiska wobec nauki Junga, która tak pięknie wpleciona została w chrześcijaństwo przez o. Grüna.

A może zamiast debatować nad tym, czy przyjmować naukę C.G. Junga, czy też nie lepiej odnieść się do zaleceń św. Ignacego Loyoli? A więc korzystać z niej w całej tej mierze, w jakiej ona pomaga w drodze do Boga, a znów w całej tej mierze rezygnować z niej, jeśli staje się nam przeszkodą do tegoż celu.

 

14 Comments

  1. stanislawleja

    Jest problem.

       Skroiła Pani, Pani Aniu :-), jakby temacik dla mnie. Zgadzam się całkowicie, że istnieje psychologizacja religii a właściwie duchowości i następuje coś co o. Posacki określa "przedefiniowanie duchowości".           Tak więc doznania ludzkie traktuje się li tylko, jako "zamknięta puszka sardynek", a więc zachowania człowieka w/g tego jest zamknięte w ludzkim mózgu. W/g niektórych ( w tym o. Posackiego) takiego przedefiniowanie dokonuje o. A. Grun. Nie znam jego dorobku pisarskiego, jednak dostała mi się w ręce pewna jego książka. A więc zakupiłem ją i odłożyłem 🙂 (być może przeczytam ?), ale było to w momencie     w którym doznawałem mocnych pokus pod tzw. "pozorem dobra". Tak więc obecnie jest dużo różnych "oświeconych", którzy próbują wyjaśniać psychikę ludzką ( w tym również grzech), jako coś co wywodzi się z psychiki. Tacy ludzie nie rozumieją, że człowiek doznaje pokus (a źródłem pokus są złe duchy) i że człowiek doznaje opieki (orędownictwa) Boga i świętych w różnych sprawach. Nie będę rozszerzał tematu, bo trzeba by było dawać przykłady takich ingerencji Bożych a jest ich mnóstwo.

    Jednak poruszę sprawę tego, że jest dużo Jezuitów, którzy powołują się na naukę Gruna a czasem Junga. Dlaczego tak się dzieje ? Oczywiście nie wiemy tego, ale czyż nie jest przyczyną nieznajomość duchowości Ignacjańskiej a zwłaszcza tzw. "reguł rozeznawania duchów" w/g św. Ignacego z Loyoli ? Myślę, że trudność w zrozumieniu reguł Ignacego może prowadzić na manowce poszukiwań psychologicznych. Trudność jest dosyć złożona, bo Ignacy mówi w swych regułach o ludziach:

     – usilnie oczyszczających się z grzechów

    – trwających w grzechu ciężkim

    I mówi, jak zachowują się duchy w tych stanach. A więc w 1 przypadku dobre duchy i Duch Święty pocieszają, dodają odwagi a złe "niepokoją". I dalej mówi o. Ignacy, że dobre działają: łagodnie i lekko z złe z hałasem. Czego to dotyczy ? – Ignacy mówi o "poruszeniach" a więc myślach i uczuciach. No i powstaje problem – jak określić, które myśli i uczucia są "lekkie, delikatne" a które są gwałtowne ? Co pochodzi ze smutku Bożego a co ze smutku światowego. W teorii można się nad tym zastanawiać a w praktyce ciężko to rozróżnić. Ale to nie koniec , bo w II przypadku duchy działają odwrotnie  – złe łagodnie a dobre                   z niepokojem (wzdzając wyrzuty sumienia). No i właśnie cóż to jest wyrzut sumienia i który jest dobry ?

    Ok. a więc jest problem i problemu nie mogą lub nie chcą zrozumieć różni ludzie – np. psychologizujący Jezuici i wtedy uciekają się np. do A. Gruna i innych psychologizujących duchownych. Tak więc problem leży w pewnym nieprzygotwaniu duchownych ( w tym Jezuitów) do prowadzenia ludzi w sprawach ducha.

    Jednak problem jest też gdzie indziej, a więc Ignacy mówi o "zasadzkach nieprzyjaciela", a więc są to pewnego rodzaju pokusy, których nie widać, które są zakamuflowane i wpadają w nie ludzie "słabego ducha". Jest problem a co z tym robić ?, to trochę inna "bajka". Myśle, że potrzeba nam coraz więcej doświadczonych kapłanów i kierowników duchowych, którzy przeszli odpowiednią formację duchową, albo, jak to kiedyś stwierdziłem (trochę na wyrost) 50 nowych domów rekolekcyjnych księży Jezuitów . Oczywiście mocno zażartowałem na koniec, ale z pewnością przydałoby się na dzień dzisiejszy z 10 takich domów :-).

     

    Pozdrawiam serdecznie S.J   

     p.s to S. J. to taki na szybko wymyślony mój pseudonim.

     
    Odpowiedz
  2. zefir

    psychologia i religia

    Psychologia (Psyche = duszalogos = słowo, myśl, rozumowanie) – psychologia w swojej istocie wiąże się z z ludzkim myśleniem, wchodzi na teren od wieków opanowany przez religie. Nie dziwię coraz większemu znaczeniu psychologii, szczególnie w religii. Jej niesamowity rozwój w ostatnich latach musi wpływać na różne sfery społeczne, a w szczególności te, które bezpośrednio dotyczą życia człowieka. Nie uważam, że psychologii w religii jest za dużo. Myślę, że Kościół powienien korzystać z jej osiągnięć, księża powinni być bardzo dobrze przygotowywani pod względem znajomości podstaw psychologii. Śmiem twierdzić, że księża już od wieków korzystali z psychologii, tylko nie byli tego świadomi. I różnie to im wychodziło i wychodzi – czasem pomagali ludziom, a czasem ich krzywdzili. Skoro jednak ludzie przychodzą do księży po pomoc psychologiczną to znaczy, że taka potrzeba istnieje. Sama spowiedź – nie oszukujmy się, oprócz wymiaru duchowego, ma też wymiar psychologiczny. Pełni przecież funkcję psychoterapeutyczną.

     

     
    Odpowiedz
  3. aaharonart

    O PSYCHOLOGI

      "płynący obraz świata można zatrzymać i na zawsze zamrozić, złapać kuszący odprysk rzeczywistości i całkowicie go zawłaszczyć"

    W tym blogu padło pytanie :
    Czy można z psychologii czynić jedyną drogę poznania i rozwoju duchowego?
    Odpowiedż jest prosta i każdy chyba ją zna . Odpowiedź brzmi NIE. Nie można czynić z psychologii jedynej drogi poznania i rozwoju duchowego albowiem na drodze poznania i rozwoju duchowego psychologia się rozwija.
    Następne pytanie w tym blogu :
    Czy psychologia rzeczywiście jest nam tak bardzo potrzebna w drodze do Boga?
    odpowiedż jest taka :
    Psychologia nie jest czymś oddzielonym od Boga. Ludzie nauczyli sie wszystko dzielić – oddzielać od siebie. Psychologia przecież nie jest czymś oddzielnym od DROGI . Chciałbym zwrócić uwagę na fakt , że świat stworzony przez Boga jest jedną wielką całością i w tej całości zawierają się wszystkie zależne od siebie elementy , które współpracując razem harmonijnie , przyczyniają się do nieustannego ruchu owej niedookreślenia całości .
    Osobiście nie starałbym się szukać czegoś czego we mnie nie ma. Psychologia bowiem sama przez się nie istnieje , tak jak nic na tym świecie samo przez się nie istnieje.
    Wszystko jest zależne od drugiego itd. W słowie psychologia jak słusznie zauważył Zefir kryje sie związek duszy , słowa i myśli. Trudno nawet wyobrazić sobie że istnieje coś samo przez się , co nazywa się psychologia . Psychologia nie istnieje substancjalnie jako jakiś oddzielny byt czy zjawisko . Pragnę zachęcić do spojżenia na psychologię jako na element istniejący poprzez wymianę . TO co postrzegamy jako psychologia jest jedynie zlepkiem naszych dociekań , naszej pracy nad tym co potrafimy "zobaczyć". To tak jak z książką . Pojedyńcza kartka nie jest książką ale wiele złożonych kartek daje nam coś co nazywamy książką . Tak naprawdę książka nie istnieje ale jest złożeniem wielu kartek. To my nauczyliśmy sie patrzeć na złożenie wielu kartek i nazywać to książką. Tak samo jest z psychologią . Jest to dziedzina naukowa która tak naprawdę nie istnieje bez połączenia w całość wielu "kartek" z których dowiadujemy się o zasadach panujących w naszym mózgu . Mózgu bądź co bądź pracującym tak jak stworzył go Bóg. Wszystko to co odbiega od tego wzrorca z jakim Bóg powołał do istnienia człowieka nazywamy zaburzeniem pracy mózgu – stanem chorobowym. Psychologia zajmuje się badaniem takich zakłóceń i ma na celu sprowadzenie ich do pierwotnego działania , do działania.
    Myślę więc że tak jak pomocne jest działanie hirurgiczne w złożeniu pękniętej ręki tak pomocne jest człowiekowi działanie psychologiczne mające na celu złożeniu rozproszonych myśli , oraz pobudzeniu – skorygowaniu tych rejonów mózgu które odpowiedzialne są za działania destrukcyjne .

    Pogłębiającej się świadomości ludzi nie da się zatrzymać . Oczywiście można próbować odzielić religię od psychologii ale to tak jakby pozbawić człowieka jego duszy , jego słowa i myśli. Chciało by się zapytać czy wogóle jest możliwe oddzielanie psychologi od religii? Trudno mi nawet sobie wyobrazić aby mozna było zaprzeczać czemuś co nierozłącznie z religią stanowi jedność. Psychologia i religia to jedność a nie różność dwóch istniejących obok siebie elementów dzięki którym, między innymi elementami funkcjonuje istota ludzka . To wszystko dzieje się w jednym świecie, który jest dziełem tego samego Boga. Trudno nawet sobie wyobrazić taki holokaust , w którym wyrzucilibyśmy na śmietnik psychologiczne podstawy ktore są dziełem Boga. Przecież poznanie neurobiologi mózgu prowadzi nas do zrozumienia zasad neurobiologicznych podstaw naszego życia umysłowego i emocjonalnego. Trzeba pamiętać że w czasach w których żył Freud i Jung nie było żadnej możliwości bezpośredniego badania , w jaki sposób mózg kształtuje zachowanie ; w czasach Fruda i Junga związki między zjawiskami zachodzącymi w mózgu i naszym zachowaniem były terra incognita, nieznanym kontynentem. Niektóre terorie z koncepcji Freuda o przemożnym wpływie przebiegająch poza naszą świadomością procesów , które określają to co robimy zostały potwierdzone przez neurobiologię . Widać więc jaką drogę przechodzi psychologia. Żyjemy w czasach w których psychologia przechodzi do sfery nauk ścisłych , nie opiera się więc jedynie na koncepcjach i domysłach jej twórców, na jakiejś alhemii czy okultyzmie ale na rzetelnej analizie pracy mózgu. Nowe teorie psychologiczne w coraz większym stopniu opierają się na odkryciach dokonywanych podczas badań mózgu. We współczesnych czasach jest nie do pomyślenia aby wzorem psychologii uprawianej przez większą część dwudziestego wieku wyjaśniać wszystko , od schizofrenii do rozwoju dziecka , bez uwzględniania pracy mózgu. Nie do pomyślenia jest też aby za pomocą którejś z religii starać się wyjaśnić pracę mózgu. Psychologia i religia rozwijają się więc wspólnie , czerpiąc prawdę z jednego bożego poznania rzeczywistości taką jaką naprawdę jest.
    Neurobiologiczne podstawy współczesnej mysli psychologicznej z całą jaskrawością ujawiniły się w badaniach jakie przeprowadza się elektroencefalografem . Nie jest więc już psychologia jedynie dziedziną nauki obarcającej się w sferach domysłów flozoficznych o zachowaniu ludzi ani też jedynie nauką humanistyczną ale jak już wcześniej wspomniałem , czymś co opiera się na faktach nauk ścisłych. Elektorencefalograf słuzy do spożądzania mapy mózgu przypomina ona sporządzanie mapy pogody na podstawie odczytów temperatury w całym kraju.
    Do pracy współczesnych psychologów zaprzęgnięto również coś co nazywa się fMRI – magnetyczny rezonans jądrowy dzięki któremu śledzi się drobne zmiany w przepływie krwi przez mózg. Uzyskuje się w ten sposób inne pomiary pracy podczas czynności – aktywności umysłowej. Takie obrazowanie czynnościowe daje daje do rąk psychologa coś w rodzaju filmu wideo , dzięki czemu badacze mogą śledzić zmiany w mózgu podczas wykonywania określonej czynności. Po za tym korzysta się z pozytonowej tomografii emisyjnej zwanet PET, w której używa się radioaktywnego znacznika w celu śledzenia aktywności neuroprzekaźników w mózgu. Pozwala to oceniać który z kilkuset neuroprzekaźników bierze udział w określonej czynności umysłowej. Gdyby Freud i Jung mieli dostęp do metod stale wykorzystywanych przez wsółczesnych psychoanalityków , ich teorie byłyby bez watpienia zupełnie inne …no może nie zupełnie ale znacznie inne.
    Myślę że współczesna psychologia wraz z religią potrafią znakomicie się dopasować co już zresztą jest zauważalne. Należało by więc skupić się raczej na tym co rzeczywiście może dać psychologia i religia razem wzięte w służbie etyki i ludzkości . Rozwiązywanie mózgowych podstaw dolegliwych emocji ,owych trzech trucizn :pożądania , agresji i złudzenia , to zadanie dla wspólne uzupełniających się elementów życia jakimi są religia i nauka.

    Pragnę przypomnieć że tak naprawdę psychologia nie istnieje sama przez się . Nie jest czymś co istnieje samoistnie . Wszystkie elementy świata który zauważamy współdziałają ze sobą w bożym planie zbawienia człowieka , zbawienia od tego co złe i nieszczęśliwie dolegliwe.

    „Przypatrzmy się lepiej, wszystkie tajemnice świata kryją się w tych tak prostych kształtach”

      "płynący obraz świata można zatrzymać i na zawsze zamrozić, złapać kuszący odprysk rzeczywistości i całkowicie go zawłaszczyć"

     

    aharonek*

     
    Odpowiedz
  4. Halina

    Psychologia i religia..

      Niestety ku zdumieniu odbiorcy, benedyktyn nie odwołuje się do spuścizny Ojców pustyni, którzy niewątpliwie byli doskonałymi psychologami. W książkch Grüna niekwestionowanym autorytetem staje się C. G. Jung, do którego zainteresowań należały: parapsychologia, alchemia, okultyzm, astrologia, współczesne zjawiska parareligijne. Prof. Jung oczywiście uwzględniał w swoich badaniach potrzeby duchowe i religijne człowieka, z tą różnicą że wzorował się na religiach Orientu i kultach starożytnych.

    A. Grün studiował nie tylko Ojców Pustyni, ale także psychologię , więc wie, kiedy należy odwołać się do mądrości ojców, a kiedy skorzystać z mądrości psychologii. Odbiorcom zainteresowanym tylko mądrością Ojców pustyni polecam książkę tego autora : Niebo zaczyna się w Tobie, Mądrość Ojców Pustyni na dzisiaj, Jedność 2003,  albo: Mistyka. Jak rozbudzić w sercu tęsknotę za Bogiem i wiele innych. W książce: Odnalezc radośc życia-nadać sens codzienności; w rozdziale -psychologiczne znaczenie rytuałów, autor  korzysta z wiedzy nie tylko C. G. Junga, ale też E. H. Eriksona i Petera Schellenbauma.

    Jung jako psycholog nie wzorował się na żadnej religii, ale faktycznie – nawet pobieżna lektura prac tego myśliciela ukazuje, że był on bardzo dobrze zorientowany w tradycjach religijnych Wschodu i Zachodu, ale jego zainteresowania koncentrowały się głównie na duchowości religii Zachodu, zwłaszcza różnych odmian chrześcijaństwa. Badał rożnice pomiędzy umysłem człowieka Wschodu, wprowadzając terminy; umysł introwertyczny dla człowieka Wschodu, a dla człowieka Zachodu – umysł ekstrawertyczny.  Ostrzegał ludzi  Zachodu przed imitowaniem hinduskich praktyk.  Pierwiastków introwerycznych-radził poszukiwać we własnej kulturze i  w głębi własnej psychiki ( medytacja).

    Stworzona przez Junga teoria analityczna została poprzedzona wieloletnimi studiami w takich dziedzinach jak: psychologia, antropologia, filozofia religii, filozofia Wschodu i Zachodu, mistyka, archeologia, a nawet alchemia i mitologia różnych kultur. Religijność człowieka jest rzeczywistością złożoną;  oprócz elementów określanych jako nadprzyrodzone, posiada ona także wymiar naturalny, dostępny obserwacji, co daje możliwość badań tej dziedziny. Psychologia, a w  szczególności psychologia religii jest jedną z nauk zajmujących się religijnością człowieka. Nie interesuje się tym czy Bóg istnieje, ale interesuje się tym, że Bóg jest ważny dla ludzi, a  wiara w Niego nadaje szczególny sens ludzkiemu życiu, które nie  kończy się, gdy wygasa  indywidualna świadomość. Zbliżone myśli można znalezc u Junga, dlatego teologowie i religioznawcy chwalą Junga za wrażliwość na złożony świat  ludzkiej pobożności, za dokładne badanie życia psychicznego, duchowego i kulturowego. Jung  dążył do rejestracji całego bogactwa faktów psychicznych z uwzględnieniem kontekstu religijnego i kulturowego.

    Czy psychologia rzeczywiście jest nam tak bardzo potrzebna w drodze do Boga? 

    Mówiąc językiem Junga-psycholog i psychologia mają poznać jedynie " typos"-" wdrukowanie", a nie "Wdrukowującego". Do zadań psychologa należy pomoc ludziom w rozpoznaniu wewnętrznej wizji, zależnej pomiędzy psychiką, a świętymi wyobrażeniami . Zamiast atakowania religii psychologia dostarcza pozytywnego podejścia- w celu lepszego zrozumienia tych spraw. Jest daleka od burzenia ludzkich światopoglądów. Dla Junga, psychologia i religia mają wspólny obiekt  zainteresowania-duszę i wspólny cel-ochrona duszy przed grożącymi jej niebezpieczeństwami, a także fakt, że obydwie te dziedziny próbują umożliwić ludziom pełnię; samospełnienie -pełne wykorzystanie zasobów ludzkiej duszy. Tożsame są również ich metody.

    Podam przykład; pośrednio do powstania grup AA przyczynił się własnie K. G. Jung, który zachęcał swojego pacjenta uzależnionego od alkoholu do przezwyciężania tego problemu poprzez zaangażowanie się w doświadczenie duchowe lub religijne. Ów pacjent podzielił się tą zachętą ze swoim przyjacielem również uzależnionym od alkoholu, a ten podpowiedział ten pomysł jeszcze innemy przyjacielowi od kieliszka- pózniejszemu twórcy grup AA.  Nurt religijny AA- zwrócił uwagę na duchowość człowieka; stosunek do Transcendencji,  wiarę w Boga i ludzi, wgląd w samego siebie poprzez spowiedz publiczną  (opowiadanie życiorysów) grzesznikom o tym samym statusie społecznym, naprawianie win, wzajemna pomoc oraz niesienie przesłania innym uzależnionym. Natomiast świecka tradycja humanitaryzmu, indywidualizmu oraz psychologiczne podejście do natury ludzkiej wzmocniły siłę działalności  tych grup. Wzorowano się szczególnie na ćwiczeniach  niezależności woli, samodyscypliny, zdecydowania charakteru etc. 

     
    Odpowiedz
  5. stanislawleja

    duchowość, czy psychologia

       Sprawa jest złożona, ponieważ tacy badacze, jak "Jung" bezpodstawnie określali działanie duchów, jako wyraz działania psychiki ludzkiej. Tak więc podejście takie jest groźnawe, ponieważ w takim wypadku nie mają sensu pewne "rytuały" (cudz. po to, że to nie są rytuały, tylko przejaw działania ŁASKI BOŻEJ), jak: chrzest (a wnim wyrzekanie się: zła, szatana i grzechu), komunia św. i związane z nią: odpuszczenie grzechów (sakrament pojednania) i inne sakramenty – np. bierzmowanie, które jest wyrazem działania Ducha Świętego. Tak więc działanie Boże na człowieka traktowane, jako wyraz działania psychiki jest przedefiniowaniem. Tak samo w takim przypadku są nimi: egzorcyzm, modlitwa uwolnienia, modlitwy wstawiennicze. Traktowanie łaski Bożej, jako pewnych konstruktów psychicznych może być niebezpieczne. Równie niebezpieczne, jest prowadzenie psychoterapii, która opiera się na pewnych technikach, które są "interioryzowaniem", a więc "zapraszaniem duchów". Takie działanie bywa bardzo szkodliwe w swoich skutkach, gdyż duchy zaproszone, później przebywają w człowieku i szkodzą.

        O działaniu duchów, mówi w swoich "regułach" św. Ignacy ( z pewnością taki psycholog, jak Jung tego by nie zrozumiał, a może nawet w jakiś sposób bał lub lękał). Tak mówi Ignacy o "wchodzeniu, wychodzeniu duchów":

    Reguła 12. Nieprzyjaciel w zachowaniu się podobny jest do kobiety, w tym mianowicie, że siły ma słabe, ale chęć [szkodzenia] mocną. Bo właściwością kobiety w czasie sprzeczki z jakimś mężczyzną jest tracić odwagę i uciekać, jeśli mężczyzna stawia jej dzielnie czoło; a przeciwnie, jeżeli mężczyzna zaczyna uciekać tracąc odwagę, wtedy gniew, mściwość i dzikość kobiety nie zna granic, ni miary.

    Podobnie właściwością nieprzyjaciela jest tracić siły i odwagę i uciekać ze swymi pokusami, jeżeli osoba ćwicząca się w rzeczach duchownych stawia odważnie czoło pokusom nieprzyjaciela i działa wręcz odwrotnie. A znów jeśli osoba ćwicząca się zacznie się lękać i tracić odwagę pod naporem pokus, wtedy nie ma na całej ziemi bestii bardziej dzikiej niż nieprzyjaciel natury ludzkiej, w dążeniu do spełnienia swego przeklętego zamiaru z niezmierną przewrotnością.

    Reguła 13. [Nieprzyjaciel] zachowuje się jak uwodziciel. który chce pozostać w ukryciu i nie być ujawnionym. Albowiem człowiek przewrotny, namawiając do złego córkę jakiegoś dobrego ojca, albo żonę jakiegoś dobrego męża, chce żeby jego słowa i namowy zostały w tajemnicy; a przeciwnie bardzo mu się nie podoba, gdy córka ojcu, lub żona mężowi wyjawi jego chytre słowa i zamiar przewrotny, bo wtedy łatwo wnioskuje, że sprawy rozpoczętej nie będzie mógł doprowadzić do skutku.

    Podobnie i nieprzyjaciel natury ludzkiej, kiedy poddaje duszy sprawiedliwej swoje podstępy i namowy, chce i pragnie, żeby zostały przyjęte i zachowane w tajemnicy; a kiedy się je odkrywa przed dobrym spowiednikiem albo inną osobą duchowną, która zna jego podstępy i złości, bardzo mu się to nie podoba; wnioskuje bowiem, że nie będzie mógł doprowadzić do skutku swego już zaczętego a przewrotnego zamiaru, bo odkryte zostały ;ego wyraźne podstępy.

    Reguła 14. [Nieprzyjaciel] zachowuje się także jak wódz na wojnie, gdy chce [jakiś gród] zwyciężyć i złupić. Wódz bowiem lub dowódca wojskowy, rozbiwszy obóz i zbadawszy siły i środki [obronne] jakiegoś zamku, atakuje go od strony najsłabszej.

    Podobnie i nieprzyjaciel natury ludzkiej krąży i bada ze wszech stron wszystkie nasze cnoty teologiczne, kardynalne i moralne, a w miejscu, gdzie znajdzie naszą największą słabość i brak zaopatrzenia ku zbawieniu wiecznemu, tam właśnie nas atakuje i stara się nas zdobyć.

    Reguły do większego rozeznawania duchów

    Reguła 1. Właściwością Boga i aniołów jego jest to, że w poruszeniach swoich [w duszy] dają prawdziwą radość i wesele duchowe, usuwają zaś wszelki smutek i zakłócenie, które wprowadza [do duszy] nieprzyjaciel. Jego bowiem właściwością jest zwalczać tę radość i to pocieszenie duchowe, a to przez podsuwanie pozornych racji, fałszywych subtelności i ciągłych podstępów.

    Reguła 2. Sam tylko Bóg, Pan nasz, daje duszy pocieszenie bez [jakiejkolwiek] poprzedzającej przyczyny; bo tylko Bogu właściwą jest rzeczą wchodzić do duszy, wychodzić z niej, sprawiać w niej poruszenia, pociągając ją całą do miłości swego Boskiego Majestatu.

    Mówię "bez przyczyny" – bez żadnego odczuwania czy poznania uprzedniego jakiegoś przedmiotu, dzięki któremu przyszłoby takie pocieszenie za pośrednictwem aktów własnych rozumu i woli.

    Reguła 3. Za pośrednictwem jakiejś [uprzedniej] przyczyny pocieszenie dać może równie dobrze anioł dobry jak i zły, ale dla celów całkiem różnych: anioł dobry dla postępu duszy, żeby rosła i wznosiła się od dobrego do lepszego; anioł zaś zły dla celu wręcz przeciwnego i żeby duszę nakłonić do swego przewrotnego zamiaru i do swej złości.

    Reguła 4. Anioł zły ma tę właściwość, że się przemienia w anioła światłości [por. 2Kor 11,14] i że idzie najpierw zgodnie z duszą wierną, a potem stawia na swoim; a mianowicie podsuwa jej myśli pobożne i święte, dostrojone do takiej duszy sprawiedliwej, a potem powoli stara się ją doprowadzić do swoich celów, wciągając duszę w ukryte swe podstępy i przewrotne zamiary.

    Reguła 5. Powinniśmy bardzo zwracać uwagę na przebieg myśli. Jeżeli ich początek, środek i koniec jest całkowicie dobry, zmierzający do tego, co jest w pełni dobre, jest to znak dobrego anioła. Ale jeśli przebieg myśli, które nam poddaje, prowadzi ostatecznie do jakiejś rzeczy złej, lub rozpraszającej nas, albo mniej dobrej niż ta, którą przedtem dusza zamierzała, albo jeśli osłabia, niepokoi i zakłóca duszę, odbierając jej pokój, ciszę i odpocznienie, które przedtem miała, to jest wyraźny znak, że [myśl taka] pochodzi od złego ducha, nieprzyjaciela naszego postępu i zbawienia wiecznego.

    Reguła 6. Gdy nieprzyjaciel natury ludzkiej da się odczuć i rozpoznać po swoim ogonie wężowym, i po złym celu, który podsuwa, wtedy ten, co był kuszony, odniesie duży pożytek, jeśli zaraz potem rozważy przebieg dobrych myśli, które on mu poddawał, i początek ich, i jak powoli starał się odciągnąć go od owej słodyczy i radości duchownej, w, której się znajdował, aby go doprowadzić do swego przewrotnego zamiaru; i tak dzięki temu doświadczeniu, przeżytemu i zachowanemu w pamięci, niech się w przyszłości strzeże przed jego podstępami, które zwykł podsuwać.

    Reguła 7. U tych, co postępują od dobrego do lepszego, anioł dobry dotyka takiej duszy słodko, lekko i łagodnie, jakby kropla wody wnikała w gąbkę; duch zaś zły dotyka takiej duszy ostro, z odgłosem i niepokojem, jak kiedy kropla wody spada na kamień. U tych zaś, co postępują od złego do gorszego, te same duchy dotykają duszy w sposób odwrotny. Powodem tego jest usposobienie duszy aniołom tym przeciwne lub podobne. Kiedy jest im przeciwne, wchodzą do duszy z hałasem, dając się odczuć wyraźnie; kiedy znów jest im podobne, wchodzą w milczeniu, jak do własnego domu przez drzwi otwarte.

    Reguła 8. Kiedy pocieszenie jest bez przyczyny uprzedniej, to choć nie ma w nim podstępu, bo jak się rzekło, pochodzi od samego Boga [330], niemniej człowiek duchowny, któremu Bóg daje takie pocieszenie, powinien z wielką czujnością i uwagą rozważyć i rozróżnić właściwy czas takiego, aktualnie trwającego, pocieszenia od czasu, który po nim następuje, gdy dusza jest jeszcze rozpalona i odczuwa dobroć [Boga] i jakby resztki minionego pocieszenia. Często bowiem w tym drugim czasie przez swoje własne rozważania płynące ze związków i wniosków między pojęciami i sądami, albo pod wpływem dobrego lub złego ducha, czyni dusza postanowienia i urabia sobie różne opinie, które nie są bezpośrednio dane od Boga, Pana naszego. I dlatego trzeba je bardzo starannie badać, zanim się im da pełną wiarę i zanim się je wprowadzi w czyn.

    Tak więc, tacy psycholodzy, jak Jung nie uwzględniają w swych badaniach Boga i duchów, i dlatego, każde "zachwianie", lub łaskę traktują, jako przejaw psychiki. Jest to nieprawomocne a nawet szkodliwe. Niestety, niektórzy Jezuici zamiast zbadać dokładnie reguły Ignacego, to badają "pseudopsychologów" i powstaje problem i zamieszanie. Później tacy Jezuici nie potrafią np. prowadzić rekolektantów na C.D., albo źle doradzają. Jeszcze skomentuję regułę 7. W niej o. Ignacy wyraźnie mówi, aby rozeznawać i przyjmować to co pochodzi od dobrych duchów, a przeciwstawiać się złemu. Działanie duchów jest uzewnętrzniane poprzez zachowanie człowieka, jeżeli człowiek wykryje pokusy to powinien im się przeciwstawiać, a więc powinien "odpędzać złe myśli". No i właśnie, żaden psycholog nie powie "o odpędzaniu" , raczej będzie próbował aby "pogodzić się z myślami". No i co ?, Dla mnie to jest wyraźna sprzecznosć. Tak samo traktują myśli o. pustyni, "każą je badać" i walczyć z pokusami, przy pomocy odpowiednich fragmentów "Pisma Świętego", tak jak czynił to Jezus. No właśnie, z pokusą "nie dysktuje się", ale odpiera się je, a jak się nie da to trzeba je wypowiedzieć doświadczonemu kierowinikowi duchowemu, lub spowiednikowi. Jeżeli psycholog nie zna się na duchowość w to w żaden sposób nie pomoże ludziom, bo nie wie, jak działają duchy i co z tym robić ? Dlatego też takie przedefiniowania i zachwycanie się nimi i studiowanie – np. Junga uważam za szkodliwe, być może czasem bardzo ?, bo są działania demoniczne niezwykle mocne – opętania. No właśnie, znów kontrowersja, ale za czasów Jezusa było dużo takich ludzi, a jak sobie radził z nimi Jezus to już inna sprawa, bo czasem mówił jedynie o "modlitwie i poście".  I znowu poruszyłem coś czego nie może zrozumieć psychologia – zwłaszcza ta "Jungowska".

    Ok. to tyle – pozdrawiam – S.J. 🙂

     

     
    Odpowiedz
  6. aaharonart

    OGŁOSZENIA DUSZPASTERSKIE 🙂

     

    Jezuicki Ośrodek Pomocy Psychologicznej i Duchowej „Źródło” w Gliwicach ZAPRASZA  

     

    http://www.zrodlo.jezuici.pl/
     

     

    http://www.rekolekcje.jezuici.pl/index.php/pomoc

     

     

    Ludzie młodzi noszą w sobie wiele napięć i niepokojów. Jest to związane nie tylko z czasem studiów, który bywa stresujący ale także z przyszłym (post-akademickim) życiem w społeczeństwie i rodzinie, gdzie trzeba brać na siebie konkretne odpowiedzialności i podejmować konkretne decyzje. Uczelnie amerykańskie, oprócz przekazywania wiedzy, zapewniają studentom wszelaką pomoc w sferze rozwoju psychicznego i duchowego. I tak np. na Harvardzie, zatrudnieni są na stałe nie tylko psychologowie, pedagodzy i pracownicy społeczni ale także duszpasterze z różnych denominacji religijnych. Obok katolickich duszpasterzy akademickich, którzy dyżurują na campusie, są także duszpasterze prawosławni, protestanccy a nawet „duszpasterze” ateistyczni. Wszyscy oni są tam po to, by pomóc młodym ludziom odnaleźć się w niełatwej, konkurencyjnej i stresogennej sytuacji społecznej.

    Niestety, Polskie uczelnie oprócz oferowanej wiedzy, często robią niewiele by otoczyć studentów życzliwą troską i zaoferować im konkretną pomoc osób kompetentnych. Duszpasterstwo akademickie Xaverianum oprócz pomocy duszpasterskiej, rozmów, spowiedzi i kierownictwa duchowego pragnie stworzyć dla studentów możliwość rozmów z psychologiem, dzięki którym można głębiej spojrzeć na swoją historię i zrozumieć uwarunkowania, które określają nasz sposób patrzenia na świat, relację do ludzi, Boga i siebie samego.

     Wszystkich studentów, którzy chcieli by porozmawiać o swoich trudnościach, problemach, nierozwiązanych konfliktach, serdecznie zapraszamy do nowo powstałego przy Xaverianum Ośrodka konsultacji psychologicznej. 

    więcej na stronie Jezuickiego ośrodka formacji kultury Xaverianum w linku poniżej

    http://www.xaverianum.pl/news/info/283-orodek-konsultacji-psychologicznej   

     

      🙂

     

     

     

     
    Odpowiedz
  7. eskulap

    “… a psychologowie nie

    "… a psychologowie nie zawsze uznają osobowego Boga."

    Jako komentarz-ciekawostkę przytoczę jak zwykle intrygujące słowa i postawę C.G. Junga. Otóż, przed kamerami, dziennikarz pradzący wywiad z Jungiem zapytał go :

    – "Czy Pan wierzy w Boga?" 

    Jung odychlił się w tym momencie na fotelu do tyłu, rozłożył ręce i z uśmiechem oraz zaskoczeniem odpowiedział:

    -"ja nie potrzebuję wierzyć, ja wiem że Bóg jest".

    Z kontekstu całej rozmowy można było interpretować to wyzanie i przypuszczać, że Jung doświadczył istnienia Boga w sposób zmysłowy, namacalny. (był to jeszcze jeden acz inny wymiar jego kontrowersyjności)

    A niedługo przed śmiercią wypowiedział takie słowa:

    – "Zbyt późno zrozumiałem że człowiek ma duszę"

    (co zapewne nie odnosiło się do wiary jego samego lecz raczej do jego teorii psychologicznych i praktyki psychiatrycznej).

    Ale czy zrozumiał to tak późno?? W jednej z książek opisał jak nieskutecznie leczył człowieka z choroby alkoholowej. Wspomniał tam, że na pewnym etapie terapii bezradny wyznał temu pacjentowi "ja Pana nigdy nie wyleczę dopóki nie uwierzy Pan w Boga".

    Moje cytaty mogą byc niedodkladne bo z pamieci, ale na pewno oddają sens.

    W moim odczuciu w Jungu było coś co na pierwszy rzut oka mogło kojarzyć się z szamanizmem i szarlatanerią.  Zresztą Jung fascynował się mitami i kulturą Wschodu  lecz także Afryką (ktoś tu pisał błędnie, że koncentorwał sie na religii Zachodu), był wielkim erudytą, był też człowiekiem porywczym (gwałtownikiem). Jego kontrowersyjna precepcja nie dotyczy jedynie kręgów religijno-teologicznych, przez wielu psychiatrów traktowany jest jako "pokręcony szaman". Wielu psychologów wyznaje pogląd, że zainteresowanie Jungiem wykazują ludzie ze specyficznymi problemami w relacjach i precepcji rzeczywistości. Można nawet powiedzieć, że istnieje krąg wyznawców Junga taki jak krąg wiernych użytkowników komputerów Apple’a ;). Ma Jung w sobie jakiś cień Fausta. A propos cienia, a właśnie … czy psychologiczna teoria Cienia nie próbuje najlepiej wyjaśniać ewangelicznych słów o "niewidzianej belce we własnym oku?" Są pożytki z psychologii …

    pozdrawiam,

    Eskulap

     

     
    Odpowiedz
  8. Halina

    (ktoś tu pisał błędnie, że koncentorwał sie na religii Zachodu),

     Ktoś napisał dokładnie tak..

    Jung jako psycholog nie wzorował się na żadnej religii, ale faktycznie – nawet pobieżna lektura prac tego myśliciela ukazuje, że był on bardzo dobrze zorientowany w tradycjach religijnych Wschodu i Zachodu, ale jego zainteresowania koncentrowały się głównie na duchowości religii Zachodu, zwłaszcza różnych odmian chrześcijaństwa. Badał rożnice pomiędzy umysłem człowieka Wschodu, wprowadzając terminy; umysł introwertyczny dla człowieka Wschodu, a dla człowieka Zachodu – umysł ekstrawertyczny.  

    Koncentrował się więc głównie na duchowości religii Zachodu, oczywiście piszę o tym, czym zajmował się zawodowo. Osobiste fascynacje, porywczośc etc.  a praca badawcza, to niewątpliwie " inne bajki". Droga do własnego wnętrza twierdził Jung  jest szczególnie trudna dla ludzi Zachodu, nawet mających predyspozycje do introwersji, jak on sam.. Przyczyną tego stanu rzeczy jest to,  że kultura Zachodu nie posiada niczego, co można byłoby porównać ze wschodnimi technikami medytacji-niczego poza psychologią nieświadomości. Większość prac na temat Wschodu napisał  okazjonalnie na zamówienie innych badaczy. Podłożem zainteresowania symbolami i praktykami Zachodu było przekonanie o fundamentalnej i nie do przezwyciężenia orientacji umysłów Wschodu i Zachodu. Taki pogląd spotkał się ze sprzeciwem niektórych badaczy tradycji Wschodu np. Hansa Jacobsa, dla odmiany  R. C. Zachner, chociaż patrzył krytycznie na niektóre poglądy  Junga uważał, że nikt nie uczynił więcej dla zrozumienia religii Wschodu na Zachodzie niż ktokolwiek inny oraz, że jego  idee  rozjaśniają w religii Orientu, to co było niejasne.

    Jung był zainteresowany religią  głównie z powodów terapeutycznych. Twierdził, że historia religii jest skarbnicą  form archetypowych, na podstawie których lekarz może odnależć pomocne pararele i rozjaśniające przykłady nadające się do zaspokojenia i oczyszczenia niespokojnej nieświadomości. 

     

    Moje cytaty mogą byc niedodkladne bo z pamieci, ale na pewno oddają sens.

     Gdyby to były autentyczne cytaty, to i sens byłby zapewne inny 🙂

     

    Wielu psychologów wyznaje pogląd, że zainteresowanie Jungiem wykazują ludzie ze specyficznymi problemami w relacjach i precepcji rzeczywistości. 

    Psychologia głębi kładzie silny nacisk na osobistą relację między terapeutą a pacjentem, łączy zagadnienie terapii z kwestią rozwoju osobistego (stąd terapia bywa zalecana osobom w kategoriach psychiatrycznych zdrowym).

    Myślę, ze psychologa, który reprezentuje inną szkołę i krytycznie odnosi się do psychologii analitycznej    (integracyjnej)  stać na bardziej fachowe uzasadnienie swojego stanowiska. Nie spotkałam się na szczęście  w środowisku psychologów z taką żałosną "argumentacją"….

     

    Można nawet powiedzieć, że istnieje krąg wyznawców Junga taki jak krąg wiernych użytkowników komputerów Apple’a ;).

    " Mam nadzieję, że nikt nie stanie się " jungistą"-pisał Jung do jednego ze współpracowników na dwa lata przed otwarciem Instytutu. Nie głoszę żadnej doktryny lecz opisuję fakty i przedstawiam pewne poglądy, które są według mnie warte dyskusji "-cytat w  E. Cohen s.138

     
    Odpowiedz
  9. Halina

    stanislaw

     Jeżeli psycholog nie zna się na duchowość w to w żaden sposób nie pomoże ludziom, bo nie wie, jak działają duchy i co z tym robić ? Dlatego też takie przedefiniowania i zachwycanie się nimi i studiowanie – np. Junga uważam za szkodliwe, być może czasem bardzo ?, bo są działania demoniczne niezwykle mocne – opętania. No właśnie, znów kontrowersja, ale za czasów Jezusa było dużo takich ludzi, a jak sobie radził z nimi Jezus to już inna sprawa, bo czasem mówił jedynie o "modlitwie i poście".  I znowu poruszyłem coś czego nie może zrozumieć psychologia – zwłaszcza ta "Jungowska".

    Jung jako psy­cholog  ogranicza się do metod stosowa­nych w naukach empirycznych. Nasuwające się wnioski filozoficzne i teologiczne pozostawia teologom. Jednakże dla psychologa religia jest jednak problemem, który ciągle spotyka u swo­ich pacjentów. Nie można badać psychiki czło­wieka nie dostrzegając także jego prób dania sobie odpowiedzi na pytanie o sens życia, w oparciu o religijne systemy i wyobrażenia. Jako naukowiec-przyrodnik rozpatruje Jung religijne uzasadnienia sensu życia tylko z tego punktu wi­dzenia jak dalece przyczyniają się one do zdro­wia ludzkiej duszy. Czy poza religijnymi wyobra­żeniami stoi transcendentna rzeczywistość, tego jako naukowiec powiedzieć nie mogł, lecz jako człowiek wyznawał wystarczająco często swoją wiarę w jej istnienie.

    Dobrze rozumia­ne życie religijne jest także psychologicznie prawdziwe. Psychologia daje nam w ręce kry­teria, za pomocą których można wśród praktyk religijnych odróżniać błędne formy od zdrowych.praktyk. Oczywiście psychologia nie może grać roli miernika życia religijnego. Jednakże każda religia musi postawić sobie co najmniej takie psychologiczne pytanie: w jakim stopniu jej   praktyki czy dogmaty przyczyniają się do zdrowia lub choroby psychicznej. Ostatecznie religię rozumie się jako drogę, która chce człowieka do­prowadzić do szczęścia, nie tylko do szczęścia ziemskiego, ale do zbawienia. Czasami " gołym okiem" widać, że " nie tędy droga"…

    Krytycy Junga postawili mu kiedyś zarzut, że jako terapeuta zbyt często występował w roli żywo przypominajacą kapłana ( dotyczy to pracy Odpowiedz Hiobowi). Jung odparł, że z przyjemnością odstąpiłby tę na pewno niełatwą rolę, gdyby nie fakt, że wielu pacjentow opuściło Kościół i swoich kapłanów " jak suche liście wielkie drzewo i tkwią w" zawieszeniu" czekając na to co ma nadejść.."

     

     O działaniu duchów, mówi w swoich "regułach" św. Ignacy ( z pewnością taki psycholog, jak Jung tego by nie zrozumiał, a może nawet w jakiś sposób bał lub lękał)

     Jung  rozumiał za to jak bardzo ważne jest  poznanie treści własnego cienia.  To nie tylko zadanie dla psychoterapeutów, ale także zadanie życiowe dla człowieka na cały okres jego życia. Poznanie cienia utrudniają mechanizmy obronne. Obok indywidualnej sła­bości pojedynczego człowieka, cień zawiera także słabości natury ludzkiej, wspólne wszyst­kim ludziom. Wyróżnia się cień indywidualny i cień zbiorowy. Gdy cień jawi się na poziomie świadomym, to wtedy można świadomie zwal­czać swoje słabości, natomiast ukryty w nie­świadomości daje o sobie znać w nieświadomej motywacji i może nas zaskoczyć (np. pod po­stacią nieszlachetnego czynu), a i niewiele można go korygować, dopóki choć częściowo nie zostanie uświadomiony.

    pozdrawiam


     
    Odpowiedz
  10. fizyta29

    O sensie życia

     Jung zmierzył się sam z tematem sensu życia pisząc pod koniec życia książkę pt. "Odpowiedź Hiobowi".  Jung tropi w niej cień Stwórcy. Jest to książka z jednej strony głeboko religijna, ponieważ wnika w rozumienie relacji Boga i człowieka. Jung zdaje się stosować klucz nieświadomości do wyjaśnienia zachowań Stwórcy i jest to nic innego jak rodzaj niebezpiecznej "gnozy". Niebezpiecznej o tyle, że dialog Stwórcy i stworzenia został tam sprowadzony do odruchów zbiorowej świadomości (czy nieświadomości – na jedno wychodzi). 

    Osoba Jezusa służy autorowi jako ilustracja naszych projekcji co do natury Boga – bo jak inaczej odczytywać Jungowską interpretację Księgi Apokalipsy? Bóg w oczach Junga nie jest summum bonum.

    Psychologizacja religii jest, moim zdaniem, zagrożeniem dla personalistycznego rozumienia człowieka. Człowiek bowiem posiada siebie i jako osoba posiada nieprzekazywalną odpowiedzialność za samą siebie. Psychologizacja religii to mnożenie bytów – Bóg przecież nie pyta nas o znajomość własnej psychiki tylko pragnie nam ofiarować swoją miłość.

    Oczywiście jest coś takiego jak religijność niedojrzała. Można przypisać takiej religijności cechy wzięte rodem z psychoanalizy ale prościej dostrzec w takiej religijności brakujące fragmenty wolitywne czyli te, które pozwalają człowiekowi na pełną odpowiedzialność. 

    „Duchowość zaczyna się dopiero wtedy, gdy człowiek wznosi się ponad swoje ciało i ponad swoją psychikę, (wymiar intelektualny i emocjonalny), aby postawić sobie pytanie o całą swoją rzeczywistość – o to, kim jest i po co żyje, o to, jaki sens ma jego ciało, jego myślenie i jego emocje”.

    fragment "Rola duchowości w życiu człowieka" ks. Marka Dziewieckiego 

     

     
    Odpowiedz
  11. Halina

    O sensie..

     „Duchowość zaczyna się dopiero wtedy, gdy człowiek wznosi się ponad swoje ciało i ponad swoją psychikę, (wymiar intelektualny i emocjonalny), aby postawić sobie pytanie o całą swoją rzeczywistość – o to, kim jest i po co żyje, o to, jaki sens ma jego ciało, jego myślenie i jego emocje”.

    fragment "Rola duchowości w życiu człowieka" ks. Marka Dziewieckiego 

    Tak, to oczywista  oczywistość -dla księdza czy psychologa interesującego się duchowością człowieka…

    Osoba Jezusa służy autorowi jako ilustracja naszych projekcji co do natury Boga   (..)Bóg przecież nie pyta nas o znajomość własnej psychiki tylko pragnie nam ofiarować swoją miłość.

    Dla Junga Chrystus związany jest z archetypem jazni, stanowi istotę człowieka wogóle. Jest wewnętrznym człowiekiem. Jung chrześcijańskie pojęcia, symbole czy obrazy-traktuje jako symbole Boga w duszy ludzkiej.

    Dla tak wrażliwego chrześcijanina może rzeczywiście wywołac sprzeciw wykorzystywanie w psychologii terminologii religijnych czy nawet postaci Chrystusa do opisywania jazni, archetypów. …

    Jungowska psychologia znajduje Boga w sferze psychologicznej. Przecież sam św. Augustyn powiadał " chcę znac Boga w swojej duszy". Treści religijne odczytywane w ludzkiej psychice nie są psychologizacją religii. Nie jestem specjalistą z zakresu psychologii jungowskiej, ale uważam , ze jest to cenna intuicja zarowno dla teologii, jak i religijności. Czy jest to rodzaj niebezpiecznej gnozy? To zależy dla kogo.. Koncepcje Junga są powiązane z myślą patrystyczną, ale to zbyt obszerny temat..

     

     
    Odpowiedz
  12. stanislawleja

    duch, dusza, ciało ?

    A ten Jung to czasem nie uprawiał tzw. manicheizmu ?, czyli próbował dokonać syntezy różnych wyznań i wierzeń ? Manicheizm jest sprzeczny z Chrześcijaństwem, ponieważ, szuka "uniwersalnego pierwiastka duchowego" (czyli czyni, lub czynił coś na wzór obecnego New Age). Co ciekawe to manicheizm jak gdyby pomijał ciało co również jest sprzeczne z Chrześcijaństwem dobrze pojmowanym. Chrześcijaństwo nie umniejsza ciał (chociaż czasem pojawiali się i pojawiają różni nadgorliwi, którzy to ciało niszczą). Chrześcijanin DBA O CIAŁO. No właśnie ,tylko jak to robi ? Ano dba o nie aby było sprawne i zdrowe (co np. może być równoznaczene z hartowaniem go – umartwianiem w sensie nie rozpieszczaniem – np. skromnym ubraniem). Również posty, które są odpowiednio przeżywane służą temu (oczywiście post ma również wymiar duchowy), ale służy ciału. Po co tak się robi ?, po to, żeby (powiem w przenośni) "ubrać buty i iść w świat głosić Chrystusa. Ciało umartwione (wytrenowane) dużo może znieść i można by dawać dużo przykładów takiego zachowania, a nawet biblijny prorok "szedł o kromce chleba" niesamowitą odległość. Św. Ignacy , miał pokiereszowaną nogę, ale był pielgrzymem, a na podwórku Polskim mieliśmy np. św. R. Kalinowskiego, który zniósł katorżnicze wygnanie na Sybierię. No właśnie siła ducha daje "mocne ciało" a to powoduje rozwój. Silne ciało to również umiejętność cierpienia (są zakonnice, które mają siniaki na kolanach). No i co ?, to w końcu, jak ciało, czy duch ? No nie da się tego rozdzielić ,ale "moc ducha" daje sprawne ciało, a to powoduje rozwój.

    Zupełnie inaczej jest w buddyźmie :), oni umartwiając ciało (naprawdę stosuje ekstremalne metody) osłabiają je i dlatego później "siedzą w kwiecie lotosu", albo gdzieś tam nie ruszając się i mówiąć "osiągneliśmy nirvanę". Mówią, że są uzdrowicielami, tymczasem stosują manipulacje i psychomanipulacje. Mówią o pięknym zdrowym ciele, tymczasem widać "skórę i kości", albo przeciwnie "tłuszcz wylewający się wszędzie". Albo chwalą się, że mają "podróże duchowe", tymczasem trwają w nieustannym złudzeniu, lub oszustwie złego ducha.  Prawdziwy mistyk nie trwa długo w ekstazie, szybko wraca do realnego świata i nie jest po tym pogubiony psychicznie, może wykonywać swoje normalne codzienne czynności. 

    Ok. tak więc taki Jung zupełnie tego nie odróżniał, wsypywał wszystko do jednego wora, czyli uprawiał "manicheizm", albo nawet gnozę. Jung to jeden z protoplastów New Age, tylko, że jego ścieżka przeszła na "sferę psychiczną", no i później pojawili się "pseudopsycholodzy" – np. stosujący hipnozę, albo psycholodzy stosujący terapię poprzez "inicjacje duchowe". No i w ten sposób mamy wszędzie "gnozę", no tak, "zawsze wiedzą co jest grane", a jak nie wiedzą to "nauka to pozna w przyszłości".

    Ok. tyle mojego "esejku", idę dać odpocząć zmęczonemu ciału :-).  

     
    Odpowiedz
  13. Halina

    Psychoterapia kontra religia?

     

    Jednym z największych zarzutów, jaki można postawić wielu szkołom terapeutycznym, jest izolowanie sfery psychicznej i emocjonalnej od sfery duchowej i religijnej. Psychoterapia, traktując ją w całości, ciągle choruje na lęk przed duszą nieśmiertelną człowieka lub też na "ucieczkę przed Bogiem".

     

    I choć w historii psychoterapii istniało wielu znakomitych autorów (na czele z Carlem G. Jungiem i Viktorem E. Franklem), którzy usiłowali łączyć wymiar psychiczny i emocjonalny z wymiarem duchowym i religijnym, to jednak główne nurty psychoterapii wydają się być ciągle jeszcze skażone obojętnym, a niekiedy wręcz niechętnym podejściem do religii i duchowości. Nad psychoterapią ciąży jeszcze dziewiętnastowieczny scjentyzm oraz będący pod jego wpływem Freud, który wszystkie potrzeby i pragnienia człowieka (także duchowe i religijne) sprowadził do jednej zasadniczej sfery – do seksualności.

    (…)

    Wymiar duchowy i moralny psychoterapii wyraża się nie tylko w tym, iż terapeuta uwzględnia wymiar duchowy u swojego pacjenta, ale także traktuje spotkania z nim jako wyzwanie dla siebie samego i swojego życia wewnętrznego. Dobrym wzorem może być znowu Carl G. Jung. "Jako lekarz muszę sobie stale zadawać pytanie, jakie przesłanie przynosi mi pacjent. Co to oznacza dla mnie? (…) Jeśli nie znaczy nic, nie mam punktu zaczepienia. Tylko wtedy, gdy sam lekarz czuje się dotknięty, może cokolwiek zdziałać. «Jedynie zraniony uzdrawia». Kiedy lekarz kryje się pod pancerzem persony, niczego nie wskóra".

     

     

    Słowa "jedynie zraniony uzdrawia" ukazują głębię ludzką i duchową, do której może czuć się zaproszony terapeuta w swojej pracy z pacjentem. Zdaniem Junga, terapeuta jako pierwszy winien poczuć się zraniony. Może on pomóc pacjentowi o tyle, o ile sam choć trochę nauczył się cierpieć. Jung mówi też o "tak zwanym chorym" i "tak zwanym zdrowym" człowieku (granica pomiędzy chorobą i zdrowiem, jak wskazuje na to wiele ludzkich sytuacji, jest nieraz dość umowna).

    Zasadniczym celem terapii, na jaki wskazuje Jung, jest umiejętność cierpienia: "Celem psychoterapii nie jest przeniesienie pacjenta w jakiś nieistniejący stan szczęśliwości, lecz umożliwienie mu zdobycia hartu i filozoficznej cierpliwości w znoszeniu cierpienia"17. Ostatecznie więc całą psychoterapię – upraszczając może nieco zagadnienie -można sprowadzić do jednego: do dawania przez terapeutę świadectwa, w jaki sposób on sam radzi sobie z własnym cierpieniem.

     

    http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/psychologia-na-co-dzien/art,205,psychoterapia-kontra-religia.html

     
    Odpowiedz
  14. Halina

    stanislaw

     Zupełnie inaczej jest w buddyźmie :), oni umartwiając ciało (naprawdę stosuje ekstremalne metody) osłabiają je i dlatego później "siedzą w kwiecie lotosu", albo gdzieś tam nie ruszając się i mówiąć "osiągneliśmy nirvanę". Mówią, że są uzdrowicielami, tymczasem stosują manipulacje i psychomanipulacje. Mówią o pięknym zdrowym ciele, tymczasem widać "skórę i kości", albo przeciwnie "tłuszcz wylewający się wszędzie". Albo chwalą się, że mają "podróże duchowe", tymczasem trwają w nieustannym złudzeniu, lub oszustwie złego ducha.  Prawdziwy mistyk nie trwa długo w ekstazie, szybko wraca do realnego świata i nie jest po tym pogubiony psychicznie, może wykonywać swoje normalne codzienne czynności. 

    Tak, zupełnie inaczej jest w buddyzmie niz pan pisze , albo raczej wypisuje…

    Zycie duchowe-odpowiedz na potrzeby duszy-to sciezka, ktora moze obrac kazdy czlowiek, niezaleznie od wiary, kultury. To proces transformacji zmierzajacy do przywrocenia cech duchowych, ktore sa dane kazdej istocie ludzkiej. Duchowosc wiaze sie przede wszystkim z cechami ludzkiej duszy-z odpowiedzialna miloscia, wspolczuciem, tolerancja, przebaczeniem i harmonia, ktore przynosza szczescie nie tylko nam samym, ale i innym..

    Bez wzgledu na to czy czlowiek jest chrzescijaninem, zydem czy buddysta, nie duchowosc jest jego ostatecznym celem, lecz zycie, poprzez ktore czlowiek stara sie sobie uswiadomic obecnosc Boga oraz dostrzec sens istnienia-nie tylko swojego, lecz calego otaczajacego swiata. Do Pana nalezy ziemia i wszystko co ja wypelnia Ps. 24.1

    Duchowosc , ta buddyjska takze -nie odrzuca ciala, przyjemnosci ani bogactwa, lecz w umiejetny sposob wlacza je w obcowanie z dusza.

    Duchowosc to nie tylko obietnica przyszlego zycia ani latwy sposob ominiecia ziemskich prob i odpowiedzialnosci. Przeciwnie-wzywa czlowieka do dzialania i uzmyslawia, ze nie tylko z wiary, ale i z czynow bedziemy sadzeni.  Czlowiek , ktory szuka zaspokojenia poza swiatem materialnym, zdaje sobie sprawe, ze chociaz rodzice go splodzili, we wszechswiecie dziala sila znacznie potezniejsza, ktora  to zycie ciagle i na nowo w  nas napelnia. Ta swiadomosc jest istota kazdej religii.

    Obcujac z innymi, widzac na co dzien inny kolor ich skory, obserwujac zwyczaje, poznajac religie, zdajemy sobie  jasno sprawe, ze wszyscy mamy to samo pochodzenie-wywodzimy sie od jednego Boga, ktory daje nam zycie i kocha bezgranicznie. Mamy te same potrzeby i kazdy z nas zasluguje na szacunek i dobre zycie. Ale, zeby to dostrzec, ta tworcza Madrosc Boga- trzeba zajerzec glebiej pod powierzchnie zjawisk, a uswiadomimy sobie, ze moc tworcza i milosc Boga przejawia sie w kazdym czlowieku. A to zobowiazuje do dobrego, etycznego zycia-nie tylko pisania.

     
    Odpowiedz

Skomentuj Halina Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code