przypadki

Coraz bardziej przekonuję się, że nie ma przypadków. Wiele razy słyszałam to zdanie wypowiadanie przez ludzi i podchodziłam do tego z dozą sceptycyzmu.
Ale coraz częściej uświadamiam sobie, że jest to prawda. Trzeba tylko zacząć uważnie obserwować swoje życie, a przekonamy się, że to co dotychczas wydawało się takie oczywiste i naturalne wcale takie być nie musi.
Mogę podać wiele przykładów z mego życia na nieistnienie przypadków. Pewne rzeczy pojawiają się akurat wtedy gdy tego potrzebuję. Ostatnio na przykład, nie wiadomo dlaczego (wcale tego nie planowałam), udałam się do salonu z książkami i zakupiłam kilka pozycji, między innymi jedną, po przeczytaniu której wiele się we mnie zmieniło, a przynajmniej mam taki zamiar, aby to zmienić. Pragnę tu zaznaczyć, że wcześniej nic o tej książce nie wiedziałam.
Znalazłam w niej odpowiedzi na pytania, które od pewnego czasu nurtowały mnie i były żródłem niepokoju, ale jakoś nie były skonkretyzowane, uformowane. Czytając miałam wrażenie, że ktoś podsunął mi tę książkę, aby mi pomóc odnależć siebie, zmienić to co wymaga zmiany.
Nie twierdzę oczywiście, że książka, list, spotkanie same w sobie mogą zmienić życie, ale stanowią one zaczątek do zmiany, do rozwoju, do ciągłych poszukiwań, do nieustannego tańca z życiem.

…akurat wtedy, gdy tego najbardziej potrzebowałam. Czy to może być przypadek?

 

5 Comments

  1. Anonim

    Książki, to tylko

    Książki, to tylko książki niestety. Łatwo ulec sugestii. Szukaj ludzi. “Nie prawdy szukaj, ale przyjaciół” – powiedział kiedyś Ks. Tischner.

     
    Odpowiedz
  2. Anonim

    To nie sa przypadki, jak

    To nie sa przypadki, jak slusznie zauwazylas, to jest synchronizacja.
    Skoro o ksiazkach mowa, to wlasnie na ten temat i pod tym tytulem “Synchronizacja” jest ksiazka bardzo ciekawa.
    Nigdy nie wierzylam w przypadki. Predzej w zbiegi okolicznosci, ktore to wlasnie sa synchronizacja.
    Dlugo by o tem gadac.

     
    Odpowiedz
  3. Anonim

    “kiedyś” mój racjonalizm

    “kiedyś” mój racjonalizm kazał mi odrzucać “dorabianie ideologii” – jak sama to określałam i budowania sensu w oparciu o wcześniejsze fakty; teraz może mniej jestem pewna swego, przecież Bóg działa przez wydarzenia, ludzi… ale to przecież nie On sam, trzeba szukać dalej!

    podzielam jednak zdanie robaka, książki to tylko książki, łatwo ulec sugestii…
    nawet jeśli ostatnio na przykład lektura “O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza a Kempis zdaje się stawiać wręcz idealne diagnozy mojemu stanowi duchowemu to wiem, że nie mogę tego wyrywać ani z kontekstu książki ani tym bardziej mojego życia… to ma prawo być dla mnie najwyżej impuls w dalszej drodze do Boga…
    tak myślę 🙂

     
    Odpowiedz
  4. Anonim

    A co z takim tlumaczeniem

    A co z takim tlumaczeniem przypadku? Ostatnio jak mowisz potrzebowalas pewnych rozwiazan w swoim zyciu. Wiec moze (np. nazwijmy to podswiadomie) szukalas nie wiedzac, ze szukasz. Bylas otwarta. Pewne rzeczy zwracaly bardziej Twoja uwage inne mniej. Mialas (skad?:) nadzieje, ze problemy moga byc rozwiazane, jesli sie szuka. Wiec bylas “pozytywnie nastawiona”= bardziej ufnie… Co sie w Tobie dzialo niewiadomo, mozna sie (tak jak tu) domyslac. Moze dokonywala sie selekcja tego co moze pomoc co nie, po drodze moze, bylo wiele roznych (chocby myslowych) prob rozwiazania problemu. Mi sie wydaje, ze to, ze dostalas cos czego szukalas jest nawet logiczne. O ile nie wyobrazalas sobie czym ma byc ta pomoc, co to musi byc. No i w tym wszystkim wazna jest Twoja otwartosc i zaufanie w :1.Boga 2.tajemnice jaka jest zycie 3. szczescie? mozna w rozne rzeczy wierzyc, albo we wszystko razem:)

     
    Odpowiedz
  5. Anonim

    szukajcie a znajdziecie ….

    szukajcie a znajdziecie …. każdy kto szuka znajdzie odpowiedź.Inspiracje znajdzie w świecie zew. a odpowiedź w sobie.Pozdrawiam

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code