Przykazanie to wezwanie

 
Rozważanie na XXX Niedzielę Okresu Zwykłego, rok A

Dzisiejsze czytania

Zastanawiam się od dłuższego czasu, jak rozumiane jest dzisiaj chrześcijaństwo. Nie – postrzegane i oceniane przez obserwatorów, ale – zrozumiane i pojęte przez tych, którzy uważają się za chrześcijan.

Pewnego dnia postanowiłam po prostu zapytać. Zapytałam młodych ludzi uczących się w katolickiej szkole: kto to jest chrześcijanin? Padało wiele odpowiedzi, np. ktoś, kto zna naukę Boga i dobrze Go zna, ktoś, kto zna zasady i przykazania, ktoś, kto chodzi do kościoła i się modli, ktoś, komu można zaufać.

Nikt z tej małej grupy młodych chrześcijan nie powiedział ani słowa o Chrystusie. Uznałam to za bardzo ciekawe zjawisko.

Ale potem zapytałam innych ludzi, chrześcijan i niechrześcijan, i ludzi, o których w ogóle nie wiem, czy wierzą, czy nie. Dorośli chrześcijanie odpowiadali: uczeń Chrystusa, wierzący w Chrystusa, w to, że On jest Zbawicielem, człowiek, który współpracuje w swoim życiu z Chrystusem, ktoś, kto wierzy w odkupienie grzechów przez ofiarę Chrystusa. Zdarzały się dyskusje na temat zasadności takich opinii, bo przecież nie tylko chrześcijanie mają mistyczny kontakt z Bogiem i nie trzeba ludzi szufladkować na chrześcijan i niechrześcijan.

Ale w gruncie rzeczy sednem słowa CHRZEŚCIJANIN jest związek z Chrystusem.

 jezus7.jpg

Czytając o Nim i często rozmawiając z innymi na Jego temat, mam wrażenie, że nie tylko w czasach biblijnych Jego słowa były nierozumiane. Nie tylko wtedy, ale również dzisiaj patrzymy na Mistrza i nie pojmujemy – co też On wyczynia. Idziemy za Nim, coś nas pociąga w Jego postawie, w Jego słowie, w Jego gestach i znakach, które towarzyszą Jego działalności. Ale w gruncie rzeczy dość często łapiemy się na tym, iż nie wiemy, o co Mu tak naprawdę chodzi.

W dzisiejszych czytaniach przypominamy sobie o różnych przykazaniach, prawach i normach, jakie obowiązują wśród wyznawców Boga Jedynego. A Chrystus wśród tych wszystkich przykazań wyróżnia jedno, szczególnie jedno, które stanowi główne motto wszystkich poczynań Boga wobec człowieka od czasów stworzenia. Jedno, które powinno być drogowskazem dla nas ludzi, którzy szukają Boga i chcą podążać Jego śladami.

Samo słowo „przykazanie” jest bardzo ciekawym słowem. Zazwyczaj kojarzy się z nakazami i zakazami. Ale w gruncie rzeczy znaczenie jego jest nieco inne.

Przykazanie nie jest nakazaniem czegoś czy zakazaniem, ale pewnym ukierunkowaniem. Wśród synonimów tego słowa znajdziemy na przykład takie wyrażenia, jak: zlecenie, norma zachowania się, postulat, zadanie, pouczenie, zasada, wytyczna, wzorzec, konieczność, misja.

Jak to się dzieje, że nawet w czasach barbarzyńskich ludzie kierowali się jakimiś zasadami? Mniej lub bardziej cywilizowanymi, ale jednak stanowiły one pewien porządek i kierowały ludzkimi zachowaniami. Prawa ludzkie zawsze były ustanawianie między biegunami pojęć takich jak dobro i zło, nawet jeśli mieszało się człowiekowi jedno z drugim.

Natomiast przykazania ustanowione przez Boga są wyjątkowym spisem wytycznych. Dotyczą relacji z Bogiem, ale opisują przede wszystkim zachowania wobec ludzi. Wytyczają kierunek prawom ludzkich.

Jezus otrzymuje pytanie od jednego z uczonych w Prawie: które przykazanie jest najważniejsze? Pytanie zostało zadane w niecnym celu, ponieważ uczony chciał podważyć naukę Jezusa. Chrystus odpowiada, iż całe Prawo i Prorocy, czyli cała tradycja ludzka, dotycząca odkrywania zawiłości i komplikacji praw objawionych przez Boga, opiera się tylko na dwóch przykazaniach.

Na przykazaniu miłości Boga i miłości bliźniego.

„Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy”.


 

11a.jpg

Kiedyś zapytałam w ten sam sposób dzieci w szkole podstawowej: które przykazanie jest najważniejsze? Nie było takiej odpowiedzi, jaką dał uczonemu Chrystus. Wszyscy celowali w Dekalog, najczęściej obstawiając „nie zabijaj” i „nie kradnij”.

Dlaczego Jezus tak odpowiedział? Skoro przykazania najczęściej kojarzą nam się z czymś, czego nie wolno, a nie z tym, co wolno?

Może właśnie dlatego w centrum norm moralnych chrześcijaństwa jest „przykazanie miłości”.

Sprzeciw może budzić takie sformułowanie, bo przecież do miłowania Boga i człowieka nie można nikogo przymuszać, nie ma takiej możliwości, aby nakazać komuś kochać.

Zwróćmy uwagę na tłumaczenie tej wypowiedzi w języku polskim. To nie jest napisane jak nakaz: „Kochaj Boga…” Sformułowanie brzmi: „Będziesz miłował…” Tak jakby z założenia zawarty w tym jest proces zmiany, pewien cykl działania, a nie jednorazowe podjęcie decyzji, które sprawi, że znaczenie przykazania stanie się treścią zachowań. Bóg wie, że człowiek potrzebuje czasu na przylgnięcie do takich zadań całym sercem, całą duszą, całym umysłem. Bóg to wie. I rozumie, dlaczego tak dużo czasu i tyle trudu zajmuje człowiekowi przylgnięcie do Prawdziwej Miłości, do Niego samego.

Zatem „przykazanie miłości” staje się ogromnie ciekawym zadaniem dla każdego, kto zechce podjąć się takiego wezwanie. Bo to nie jest rozkaz ani nakaz.

Zestawmy sobie teraz synonimy słowa „przykazanie”, które wymieniłam powyżej, ze słowem „miłość”.

Miłość jako przykazanie.

Miłość jako norma zachowania się.

Miłość jako postulat.

Miłość jako zadanie.

Miłość jako pouczenie.

Miłość jako zasada.

Miłość jako wytyczna.

Miłość jako wzorzec.

Miłość jako konieczność.

Miłość jako misja.

Czy to wygląda jak zmuszanie kogoś do czegokolwiek?

Słowa Jezusa skierowane do uczonego, który chciał Go podstępnie pognębić wobec słuchaczy, są odpowiedzią wzywającą do zmiany myślenia na temat Prawa i Proroków. Chrystus nie zmienia przykazań, pokazuje tylko sposób ich rozumienia, sposób ich realizacji.

Czy my to w ogóle pojmujemy?

Po czym poznać chrześcijanina? Św. Paweł w swoim liście pisze tak: „Dzięki wam nauka Pańska stała się głośna nie tylko w Macedonii i Achai, ale wasza wiara w Boga wszędzie dała się poznać, tak że nawet nie trzeba nam o tym mówić”. Apostoł pisze o postawach wiary i o świadectwie, które w ówczesnej sytuacji wiernych Kościoła w Tesalonikach nie było łatwe, przebiegało w sytuacji ucisku i trudności. Świadectwo to zmienia pogan w chrześcijan i sprawia, że wszyscy o nim mówią. Św. Paweł pisze o oddziaływaniu na innych autentycznej postawy uczniów Chrystusa, wyprzedzającym formalne raporty i komunikaty na temat stanu wiary.

Natomiast psalmista głosi dziś umiłowanie mocy, którą jest Pan. Umiłowanie Mocy.

 images2.jpg

Może warto zadać sobie dziś pytanie o to, jak ja przyjmuję propozycje współpracy z Chrystusem? Czy jestem Jego uczennicą, uczniem? Czy staram się naprawdę żyć miłością i poddawać zmianom moje osobiste życie? Czy świadectwo mojego życia z Chrystusem pozwala innym utwierdzić się w wierze, zachwycić Jego nauką? Czy jako uczeń Jezusa naprawdę żyję tak, jak na uczniów Jego przystało?

W dobie współczesnej wiele jest krzyku o miłość i jej pojmowanie. Ostatnie wielkie wydarzenia w Kościele również pokazują, że prawdy o miłości trzeba jednak strzec i nieustannie weryfikować swoje osobiste sądy na ten temat. Spadkobiercy Chrystusa powinni od czasu do czasu robić rachunek sumienia z postawy miłości wobec Boga i człowieka. I pamiętać, że miłość jako misja czy wezwanie ma też swoje konkretne tereny działania. Nie są to ograniczenia, ale wymagania, wobec których ludzie powinni stać w zamyśleniu i pokorze. Prawdą o miłości nie jest przyznawanie praw do zabijania nienarodzonych, nieuleczalnie chorych czy starych ludzi.

Prawdą o miłości nie jest przemianowanie pojęcia rodziny jako związku kobiety i mężczyzny na różne inne kombinacje, które człowiek w eksperymentalny sposób „odkrył” wbrew własnemu rozumowi i zamysłowi Stwórcy. Prawdą o miłości nie jest też prześladowanie się nawzajem za to, że nie jesteśmy tej samej wiary.

xi_przykazanie_178.jpg

Prawdą o miłości jest to, że chrześcijanie powinni zawsze się za nią opowiadać, nawet w sytuacji ucisku.

Miłość do ludzi realizowana w prawidłowy sposób zaczyna się od umiłowanie Boga. Całym sobą, wszystkimi władzami, jakie mamy: duszą, sercem i umysłem. Ciało – zauważmy – nie jest tu wymienione. To też dość interesujące, prawda?

Miłość i prawo jej realizacji jest najważniejszym zadaniem naszych czasów. Zacznijmy od siebie i swojej rodziny. Jeśli mamy możliwość działania dalej – róbmy to mądrze i odpowiedzialnie. Żeby za następne „x lat” uczeni w Prawie nie zadawali więcej podstępnych pytań, tylko po prostu szli za Prawdą i wiernie jej strzegli.

Rozważania Niedzielne

 

7 Comments

  1. januszek73

    Chrystus.

       Całkowicie zgadzam się, że wiara powinna opierać się na Chrystusie. To Chrystusa powinniśmy: poznawać, pokochać i naśladować. Jednak dobrze wiemy, że są z tym i były problemy a deklarowanie wiary, iż np: "pójdę za Tobą wszędzie", "wiem kim jesteś", "wiemy, że jesteś sprawiedliwy……….", "nigdy nie zaprę się Ciebie", "chociażby inni zwątpili, ja nie zwątpię", albo "ulituj się nade mną…", "wybaw nas i siebie………", "zejdź z krzyża"" to przykłady kuszeń, które w treści zawierają Chrystusa. Zachodzi więc pytanie, czy opieranie wiary "tylko na Chrystusie" ma sens ? Osobiście uważam, że nie, bo często taka wiara zawiera zafałszowania.

      Swego czasu dostał mi się w ręce artyku, czysto psychologiczny, który to opisuje. Artykuł mówi, o zaburzeniach osobowości i fałszywych obrazach Boga. Na 1 miejscu jest "paranoicze zaburzenie osobowości" a relacja do Boga przy tym zaburzeniu wygląda również tak: "tylko on, tylko on się liczy, on najważniejszy, nic dla mnie nie może mieć żadnej wartości, wszystko dla niego i ze względu na niego". I dalej  "drażliwy, czepliwy, wszystkich chce zniewolić, podporządkować, oraz "wszyscy ludzie mają realizować jego wolę, nie mogą mieć żadnych pragnień, planów, a tym bardziej przyjemności". "Mają cieszyć się i to bardzo, ale z umiarem, jedynie wtedy, gdy zrobią coś, czego sobie życzy. Każdą niesubordynację dokładnie rozliczy, zapamięta i odpowiednio rozliczy. Nawet coś drobnego, coś, co wydaje się, że nie jest przeciwko niemu może zinterpretować jako poważne wykroczenie, ciężkie przestępstwo i solidnie za to ukarać w odpowiednim czasie".

      Proszę zauważyć a zwłaszcza to "tylko on, on najważniejszy, nic nie może mieć wartości, wszystko dla niego i ze względu na niego" nakłada się na przykłady kuszeń w których to ludzie ewangeliczni mówili słownie, że deklarują wiarę w Chrystusa. Dla mnie to jest wyraźny dowód, że wiara "tylko na Chrystusie" może być zafałszowana, z resztą Chrystus oprócz tego, że mówił, o sobie jako drodze do Ojca, mówił też, że "nie czyni swojej woli" i wskazywał na Ducha Świętego. Tak więc Jezus nie oddzielał się od Trójcy Świętej i to ma sens – np. "przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie", czyż nie jest to wiara w Ojca, Syna i Ducha Świętego ? Jezus nie oddzielał się od Ojca i Ducha Świętego, dlatego też wiara w Boga ma sens  a poznanie Chrystusa ? Poznanie Chrystusa i naśladowanie Go, to szerszy temat, bo np. wielu świętych i mistyków przeżywało takie kryzysy wiary, iż nie widzieli Chrystusa, bali się Go, unikali lub nawet jakoś zapierali.

      Pisałem niedawno o pewnych konwersacjach z pewnym "bratem odłączonym" (prawdopodobnie był to członek "pentokostalizm jedności Bóstwa" ? ), ale on właśnie wykazywał taką postwę, że "wiara polega tylko na Chrystusie". Baaa, nawet uważał, że Bóg Ojciec – to Duch Święty, który ma na imię Jezus. Dawał przykłady ewangeliczne i wciąż odwoływał się do Chrystusa. Tak robił a z jego wypowiedzi można było wywnioskować, że to typowa osoba o jakichś zaburzeniach osobowościowych – DDA, DDD. Można było więc stwierdzić, iż to jego powoływanie się na Chrystusa to jest fałszywe wyobrażenie Boga, fałszywa wiara, która służy tylko "nakręcaniu ego", pomimo tego, że – "tylko Chrystus".

      Co chciałem pokazać ? Ano to, że to nie jest takie proste i badania sondażowe – "kim jest dla Ciebie Chrystus ?", mogą zawierać dużo zmniennych niezależnych i mijają się z celem. Jeżeli są błędne, to i błędne jest osobiste mniemanie, iż tacy ludzie mało znają wiarę i ewangelię. Ktoś kiedyś (raczej słusznie zauważył), że znajomość ewangelii (pomimo tego, że nie czytają lub mało czytają biblii) u katolików jest większa niż u protestantów. Bardzo prawdopodobne, ale zbadać istotę sprawy, to nie jest takie proste i mija się z celem robienie sondaży a potem wykazywanie, że "katolicy nie znają Chrystusa". Na koniec ciekawa sprawa, ale są 2 wersje ewangelii:

     – w/g św . Łukasza brzmi ona tak:   Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: «Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas».Lecz drugi, karcąc go, rzekł: «Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz?  My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił».  I dodał: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa».  Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju».

    Natomiast św. Marek – tak to opisuje:

    Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: «Ej, Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, zejdź z krzyża i wybaw samego siebie!»  Podobnie arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie drwili między sobą i mówili: «Innych wybawiał, siebie nie może wybawić.  Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwierzyli». Lżyli Go także ci, którzy byli z Nim ukrzyżowani.

    Podkreśliłem ew. św. Marka, ale dlaczego Łukasz o tym nie wspomina, lub pisze inaczej ? Uważam, że są to 2 opowiadania o jednym – "dobry łotr lżył Jezusa, ale nagle się opamiętał i dlatego Jezus obiecał mu raj".

    Tak przecież mówił Jezus, że "można się Jego zaprzeć" ale pomimo tego w swoim sercu pragnąć Boga. Czyż nie tak robią grzesznicy, którzy przez grzech "odrzucają Boga" ? Tak robimy – odrzucamy Boga, by nagle zmienić swoje zdanie i zawołać – wspomnij o mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa.

     
    Odpowiedz
  2. arturah

    Pytanie o Hagadę

     Nic nie buduje tak poczucia wspólnoty wartości i losu, a – w konsekwencji – wzajemnych relacji pomiędzy Mesjaszem Jezusem a jego Oblubienicą , jak wspólne przypominanie sobie o wspólnej przeszłości. A jaka była ta przeszłość ?

     
    Odpowiedz
  3. jorlanda

    Chrześcijanie o Chrystusie

    @januszek73

    Ciężko mówić, że ja przeprowadziłam jakiekolwiek badania sondażowe. Zapytałam z ciekawości (zamiast zwyczajowego: co tam u ciebie słychać) i może w sumie 30 osób odpowiedziało 🙂 Ale faktycznie dość często zdarza mi się słyszeć o chrześcijaństwie, w którym Chrystus nie ogrywa większej roli. Nie dalej jak wczoraj podczas dyskusji na temat wartości usłyszałam, iż wartości chrześcijańskie to coś co istniało wcześniej niż pojawił się Chrystus, tylko że inaczej się teraz nazywają. I że w sumie wartości chrześcijańskie niczym się nie różnią od wartości wśród ludzi niewierzących czy z kręgu innych religii.

    I to jest, tak uważam, błąd w myśleniu i niewiedza wielka. Niestety.

    Chrystus opierał wszystko czego nauczał na miłości i prawdzie, mówił to w kontekście drogi do Boga, o poznawaniu Go w bliskości i z zaangażowaniem. Wtedy żywy kontakt z Bogiem chyba nie kojarzył się z praktykowaniem Ewangelii, tylko raczej z przestrzeganiem przykazań.

    Kto z nas ma kontakt z Chrystusem? Osobistą relację z Nim? Mówi się, że nieliczni. Dlaczego?

    Myślę, że osiągnięcie stanu prawdziwej żywej relacji z Bogiem jest/powinno być/może się stawać celem ostatecznym naszego życia. Przynajmniej dla mnie to tak wygląda.

    @aharon

    Chrystus zawsze kochał Kościół, i to zanim powołał apostołów. Bóg nie zdradza, nie rezygnuje, nie bywa niewierny i niesłowny. Natomiast człowiek nadal uczy się jak kochać prawdziwie, po drodze błądzi i upada. Związek wiecznego doskonałego Boga i wiecznie niedoskonałych ludzi jest trudną relacją. Bóg ją wciąż podtrzymuje, człowiek niestety często ją psuje.

    Przykazanie miłości jest zatem ciągłym wezwaniem, nieustannie podejmowaną decyzją. Jak to w trudnych związkach bywa 😉

     

     

     
    Odpowiedz
  4. arturah

    Jola

    aharon kiwa z potakiwaniem na Twoje słowa i nie pewnie chciałby jeszcze dodać, że trudno przecenić rolę Hagady w życiu każdego Katolika 🙂

    Po ponad trzech tysiącach dwustu latach od wyjścia z egipskiej niewoli  prawie każdy Żyd   wie , co było powodem niewoli, jak odzyskana została wolność, jakie wydarzenia ją poprzedziły, jak wyglądało opuszczenie Egiptu, którego dnia to nastąpiło, co jedzono w tym czasie, jakie było zachowanie uciekinierów, kto nimi kierował, jakie trudności i konflikty czekały na nich w czasie wędrówki przez pustynię.  I każda z tych informacji przyporządkowana jest osobnemu prawu religijnemu, które obowiązuje w Pesach Żydów .
    Wszystko to, w znacznym stopniu, dzięki Hagadzie, której odczytanie – i zrozumienie każdego jej słowa – jest również wypełnieniem religijnego prawa.

    Narody nieposiadające odpowiednika Hagady i rytuału przypominającego i nauczającego o ich korzeniach – nie mają, niestety, najczęściej pojęcia skąd, kiedy i dlaczego wzięły się tam, gdzie są. Nic nie buduje tak poczucia wspólnoty wartości i losu, a – w konsekwencji – wzajemnych relacji, jak wspólne przypominanie sobie o wspólnej przeszłości. Czy to znaczy że ludzie  nie znają swoje przeszłości skoro nie znają swojego Korzenia – Chrystusa?
    Coś chyba jest nie tak z tą naszą  "hagadą" skoro wielu ludzi nie dostrzega swojego korzenia w osobie Chrystusa .

    Nie dziwię się że wielu ludzi w Polsce nie widzi osoby Chrystusa tam gdzie Go nie ma  . Zamiast szukac swojego korzenia tu gdzie się urodzili wyjeżdzają szukać "Hagady" w "obcym kraju" ale tam jej nie ma 🙂 To tak jakby Żyd wyjechał do Papieża  pytać się o to kim jest :), pytał by Papieża skąd pochodzi i jaka była historia jego rodziny. To tak jak by Papież  wyjechał do Rabina  pytać się o historię   Katolicyzmu.
    Myślę, że wielu ludziom dzisiaj poprostu brakuje prawdziwej Hagady a więc rzetelnego opowiadania o tym kim są , skąd pochodzą i jaki jest cel , prawdziwy cel ich wędrówki przez życie. Jakie jest znaczenie Chrześcijańskiego rytuału i jaką niesie ze sobą moc  liturgia jeśli ją niesie ….

    Myślę że ważne jest odkrycie hagady która ukazała by ludziom jak wiele już w życiu przeszli  i jakie z tego życia mogą wyciągać wnioski na przyszłość . Historia związku miłosnego miedzy Chrystusem a Kościołem powinna nas interesować skoro w niej uczestniczymy . Mam na mysli nas ludzi 🙂

    Ciekawy jestem jak wygląda Katolicka Hagada 🙂

     

    PS.

    a może Rabin powinien opowiadać historię Kościoła Papieżowi jak Ozeasz?

     

     
    Odpowiedz
  5. zk-atolik

    Kto miłuje, a kto prześladuje?….

    "Prawdą o miłości nie jest też prześladowanie się nawzajem za to, że nie jesteśmy tej samej wiary."

    Pani Jolu proszę odpowiedzieć – czy osoby właściwie rozumiejące, oraz uznające i starające się wypełniać Jego tylko, czy aż dwa pierwsze przykazania – mogą być uprzedzone i wrogo usposobione, wręcz gotowe i zdolne prześladować innych np: innowierców?…… 

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  6. jorlanda

    Żywe Słowo Boga

    @art

    Dla katolików Żywe Słowo Boga czyli Biblia to jest opowieść, ktora powinna prowadzić przez życie. Kiedy Biblia staje się martwym, zakurzonym tomiszczem na brzegu regału z książkami – przestaje prowadzić. Dziś powinniśmy uczyć się modlitwy Pismem Świętym, czytać wolę Boga w Jego Słowie, a nie tylko w bliżej nieokreslonych legendach na Jego temat. Zajrzyjmy w Jego serce i wsłuchajmy się w to, co mówi do nas poprzez Słowo Pisma. Mnie to osobiście bardzo porusza i pomaga w odnajdowaniu sensu i światła w labiryncie spraw i zdarzeń codzienności.

    Kiedyś oglądałam film "Księga", dość brutalny SF, w klimacie postapokaliptycznym. Mimo wszystko mnie spodobało się to, iż to obraz ludzkiego upadku, który genialnie pokazuje czym jest prawdziwie żywe Słowo Boga. Może nie każdemu pasuje taka forma inspiracji biblijnymi historiami, ale coś w tym jest.

    @Baron

    nie rozumiem pytania. Ale wg mnie bez względu na to czy staramy się przestrzegać jednego czy dwóch przykazań to zawsze pierwsze będzie to o miłości, co jest treścią naszej dyskusji.

    Nikt kto jest chrześcijaninem (i niechrześcijaninem też, ale to osobna kwestia) nie powinien prześladować braci i sióstr. Nawet jeśli są innej opcji światopoglądowej. Chrystus nawet na krzyżu nie gromił nikogo kto Go przybijał, przebijał i dobijał. Oddał życie za pogan, Żydów, chrześcijan i wszystkich ludzi, którzy byli, są i będą.

    Bierzmy przykład z najlepszych 😉

     

    Pozdrawiam wszystkich serdecznie

    J.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code