Powołani do relacji. Czyli każdy jest jezuitą

 Chciałbym zaprosić Cię do wspólnej wędrówki przez początek Ewangelii według św. Jana. Jest to dla mnie wyjątkowe Słowo, które uzmysłowia mi czym jest relacja z Bogiem, i jak Bóg pragnie być blisko człowieka. Blisko mnie. Zapraszam do refleksji.

„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci  i ciemność jej nie ogarnęła. Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz [posłanym], aby zaświadczyć o światłości. Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat. Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, 
tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, 
ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. an daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: «Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie». Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył.” 
(J 1, 1-18)

W przytoczonym fragmencie uderzają mnie dwie kwestie. Pierwsza z nich: „A Słowo stało się ciałem”. Mówi mi, że Bóg, odwieczne Logos, wszechmocna Miłość, zniża się do poziomu człowieczeństwa, przyjmując nasze ciało. Teolodzy mówią, że Jezus był w pełni Bogiem, i w pełni człowiekiem. To znaczy, że musiał podlegać wszystkim procesom fizjologicznym, którym podlega każdy z nas. Był niemowlęciem, dzieckiem, dorastającym chłopcem, wreszcie dojrzałym mężczyzną. Musiał spełniać wszystkie potrzeby fizjologiczne, począwszy od jedzenia, a na toalecie skończywszy. Podlegał ograniczonemu ciału, które czuje głód, pragnienie, zimno, ciepło, ból i chorobę. Jezus dorastał, a inaczej mówiąc starzał się. A jeszcze inaczej mówiąc zmierzał do momentu, do którego zmierza każdy z nas. Mianowicie do śmierci. Zresztą, co oczywiste bo tak zrobiono, Jezusa można było pobić, opluć, ubiczować, przybić do krzyża i zabić. Syn Boży podlegał także procesom dojrzewania emocjonalnego, psychicznego i duchowego. Rozwijał osobowość, poznawał siebie i Boga jako swojego ojca. Mówi o tym m.in. fragment Ewangelii Łukasza, tuż po znalezieniu Jezusa w świątyni: „Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi” (Łk 2, 52). Czy paręnaście  wersetów wcześniej, po spełnieniu wszystkich czynności rytualnych, Łukasz pisze, że: „Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim” (Łk 2, 40). Jezus funkcjonował w relacjach z innymi ludźmi. Jako syn, uczeń, kolega, przyjaciel, nauczyciel, dyskutant itd. I jak wiemy nie zawsze były to relacje dla niego miłe. Żył także w określonych warunkach i systemie polityczno-społeczno-religijnym, który zresztą wybitnie przyczynił się do Jego zgonu.

Pierwszy raz uświadomiłem sobie te fakty na Pasterce w 2014 roku. Kiedy w moim życiu bardzo doświadczałem mojej słabości i ograniczoności. Choroba osiągnęła swoje apogeum, odczuwałem ból i dyskomfort. Musiałem być zależnym od innych ludzi. Do tego różnego rodzaju kwasy w relacjach.  To był bardzo trudny dla mnie czas. Także w ciągu całego mojego życia doświadczałem wielu upokorzeń, odrzuceń przez ludzi czy różne systemy. Nie rozumiałem i nadal nie rozumiem pewnych rozwiązań w państwie, społeczeństwie czy w Kościele Katolickim. I nagle w tym wszystkim trafia do mnie, że Bóg także przeżywał podobne rzeczy, oczywiście oprócz grzechu. Nagle Bóg, Jezus, okazał mi się kimś bardzo bliskim. Dotarło do mnie, że On przyjął nasze człowieczeństwo, po to, abyśmy nie czuli się samotni idąc i doświadczając tego co niesie ze sobą życie. Uderzyła mnie wielka wrażliwość i empatia Boga wobec mnie. Wielkie i głębokie zrozumienie mojego położenia. Wtedy doświadczyłem Jego realnej obecności przy mnie w każdym czasie. Naprawdę nie czułem się w tym wszystkim sam! Wiedziałem, że mam przyjaciela, który w swoim bóstwie dokonał skandalicznego aktu uniżenia(kenozy), po to, abym nigdy nie odczuwał pustki i samotności. Pamiętam, że gdy słuchałem  tego fragmentu podczas mszy, łzy same leciały mi do oczu i nie potrafiłem przestać płakać do jej końca.

Nie jesteś sam, On jest przy Tobie w każdym czasie. Jeśli przeżywasz trudności, doświadczasz ograniczeń i słabości to wiedz, że On także to przeżywał! On doskonale zna Twój ból, cierpienie, rozgoryczenie, zawiedzenie, odrzucenie, opuszczenie, wykluczenie i Twoją samotność. Nie szarp się i nie walcz ze swoimi wiatrakami. Przyjmij swoje słabości i ograniczenia. Pogódź się z nimi i pokochaj je. A doświadczysz w nich łaski i mocy Ducha Pańskiego. Pamiętaj o tym co mówi św. Paweł: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” (2 Kor, 9). Zresztą Bóg, ten chrześcijański, szczególnie mocno jakoś sobie umiłował to co słabe. Nigdy nie wybierał tych naj, ale zazwyczaj ludzi przeciętnych i słabych. Co więcej, sam dał się „zamknąć” w ciele i poniósł haniebną i wydawałoby się, że głupią śmierć na krzyżu. Paweł mówi, że nie będzie się chlubił z niczego innego jak tylko z Chrystusa i to ukrzyżowanego bo tak spodobało się Bogu dać Tobie i mnie zbawienie (por. 1 Kor 1, 22-23). Przez krzyż, hańbę, śmierć Boga przyszło życie. Tak samo w moim i Twoim życiu, tam gdzie wydaje się, że panuje śmierć, tam rodzi się życie. W moim przypadku głupstwo i przekleństwo choroby, wydało niesamowite owoce. Podobnie jest z samotnością, bowiem to w niej człowiek jest najbardziej twórczy. I pewnie gdyby moje życie wyglądało inaczej, Bóg nie mógłby się tak sprawnie mną posługiwać. Rozważ to w swoim życiu, tam gdzie słabość, tam jest moc, tam gdzie śmierć, tam jest życie! I pamiętaj On wie co to znaczy „być tylko człowiekiem”. Nie bój się tego. Nie bój się być tylko człowiekiem!

Druga rzecz, która równie mocno mnie dotyka w tym Słowie, to druga część rozważanego poprzednio zdania:  „A słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”. Otóż w oryginale, po grecku nie jest tam napisane „…zamieszkało wśród nas”, ale „rozbiło namiot wśród nas”. Jeśli sięgniemy do Księgi Wyjścia, w 33 jej rozdziale przeczytamy, że Mojżesz rozbił namiot, nazwany później Namiotem Spotkania. Do tego namiotu jak czytamy, Mojżesz przychodził rozmawiać z Bogiem „twarzą w twarz, jak rozmawia się z przyjacielem” (Wj 33, 11). Co świadczy o tym, że Bóg z Mojżeszem miał bardzo silną więź. Bóg dawał się poznawać Mojżeszowi. Bóg w Jezusie przyjął nasze ciało i rozbił namiot, ponieważ pragnął mieć z każdym z nas bliską, przyjacielską relację. Wcześniej, w Starym Testamencie, tylko Mojżesz był jedynym człowiekiem, który dostąpił tego zaszczytu rozmawiania i obcowania z Bogiem i nie umarł. Teraz każdy z nas, jest powołany do przyjaźni z Bogiem. Zasłona rozdarła się i każdy z nas ma bezpośredni przystęp do Ojca, a jedynym pośrednikiem jest Jezus. Na tym polega chrześcijaństwo, na przyjacielskiej relacji z Chrystusem. Nie spełnianie przykazań czy przepisów prawa. Tutaj obowiązuje tylko jedno prawo. Prawo miłości Boga i bliźniego swego jak siebie samego. Jezus zachęca każdego z nas, do tego, abyśmy przychodzili do Niego z tym wszystkim co dzieje się w naszym życiu (por. Mt 11, 28). On pragnie abyśmy dzielili się z Nim naszym życiem. Naszymi troskami ale także radościami! Pragnie rozmowy z Nami. Daje nam znaki, sakramenty i żywe Słowo. Pragnie z nami komunii.

Jezus, gdy powołuje Mateusza mówi mu: „Pójdź za mną”(Mt 9,9), ale znów z pomocą przychodzi nam oryginalny tekst. Tam Jezus zwraca się do celnika słowami: „Towarzysz mi”. A wydaję mi się, ze jest spora różnica, w tym czy ktoś mi mówi chodź za mną, a towarzysz mi. Stwierdzenie chodź za mną, kierowałbym do kogoś raczej mi podwładnego, niewolnika, sługi. Kogoś ode mnie słabszego, zagubionego, któremu muszę wskazać drogę. Słowa towarzysz mi, skierowałbym raczej do kogoś, komu bardzo mocno ufam. A pamiętajmy, że Jezus widzi Mateusza pierwszy raz! Ale już mu ufa i uznaje go za przyjaciela! Uznaje go za tego, który sprosta trudom wspólnej wędrówki. Jezus widzi w nim siłę, widzi w nim partnera do dialogu!

Zasadniczo bardzo starannie dobieramy sobie ludzi, którzy mają być naszymi przyjaciółmi i towarzyszami życia. Musi minąć trochę czasu, zanim poznamy daną osobę, i zdecydujemy, czy będziemy wobec niego bardziej otwarci czy też nie. Zazwyczaj wobec innych ludzi zachowujemy się raczej ostrożnie, i nie ufamy od razu zbyt mocno(i słusznie!!!). A tu Jezus widzi pierwszy raz gościa i mówi mu: Towarzysz mi! Inaczej powiedzielibyśmy, bądź moim przyjacielem! Zapraszam cię do biznesu! Razem możemy zrobić coś dobrego! Słowami „Towarzysz mi”, Jezus powołuje także Filipa( zob. J1, 43). Piotr i Andrzej zostają powołani słowami „chodź za mną” (Mt 4, 19). Natomiast autorzy Ewangelii zarówno Mateusz jak i Jan, mówią, że wszyscy zaczęli „towarzyszyć” Jezusowi (zob. Mt 4,22. J 1,37. 1, 40).

I tak powstało pierwsze Towarzystwo Jezusowe. I myślę sobie, że każdy z nas jest powołany do tego, by być jezuitą czyli Towarzyszem Jezusa. I piszę to jako niedoszły jezuita. Każdy z nas jest powołany do głębokiej relacji przyjaźni z Bogiem. Bowiem do każdego z nas, Jezus kieruje słowa: „Towarzysz mi!”, bądź moim przyjacielem! Chcę być z Tobą, takim jakim jesteś. Dla mnie nie musisz się zmieniać, kocham Cię bez względu na Twoje grzechy, słabości, czy ograniczenia! Chcę żebyś się ze mną dzielił swoimi troskami i radościami. Rozumiem Cię, Twój ból, cierpienie i samotność. Wiem co to odrzucenie, wykluczenie, wyzwiska itd. Znam to wszystko i wziąłem na krzyż także grzechy, które były popełniane wobec Ciebie. Jestem Ci bliższy, niż może się to wydawać. Tak bardzo pragnę tego, abyś był, i ze mną rozmawiał, ponieważ chcę być Twoim Bogiem. Chcę dać Ci szczęście i wszystko, co niezbędne do życia. Mam plan dla Twojego życia i chcę, abyśmy razem wdrożyli go w życie! Dołączysz się do biznesu?

I wiecie co w tym wszystkim jest największym skandalem? Największym skandalem jest Bóg, który żebrze o relację z człowiekiem! I gotów jest dla tego celu poświęcić nawet swoje życie!

Wasz Wojtas. 

 

8 Comments

  1. zk-atolik

    Ojcze przebacz im……

    Napisał Pan kolejny wyjątkowo ujmujący tekst, oraz m.in. o Jezusa pięknym powołaniu – "Towarzysz mi", ale również takie zdanie, że: Żył także w określonych warunkach i systemie polityczno-społeczno-religijnym, który zresztą wybitnie przyczynił się do Jego zgonu.

    Natomiast Ewangelie odnotowują siedem słów, które Chrystus wypowiedział na krzyżu. Słowo pierwsze: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią". Zdanie to zanotował – również dla nas, ewangelista Łukasz (Łk 23,34). 

    A więc Chrystus prosi Ojca o przebaczenie, dla tych, którzy Go skazali i ukrzyżowali. Znajduje również ostatnie usprawiedliwienie, dla nich, a nie odnosi się, do systemu, czy wówczas istniejacych warunków

    W swych ostatnich tragicznych chwilach doczesnego życia – Chrystus okazuje wielką przychylność, ogarniającą wszelki byt, oraz stwierdza: nie można, nie wolno potępiać żadnego człowieka. On nie wie co czyni. Dotyczy to stwierdzenie zwłaszcza tych, którzy chełpią się tym, że wiedzą dokładnie, co czynią.

    A takich mądrali nigdy nie brakuje, nawet w najwyższych strukturach władzy w państwie, czy Kościele i zapewne na forum w Tezeuszu.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  2. modem1990

     wydaje mi się, że dobrze

     wydaje mi się, że dobrze wiedzieli, że likwidują niewygodnego człowieka. Nie wiedzieli, że likwidują Boga.

    Co do reszty to pełna zgoda. Pozdrawiam!

     

     
    Odpowiedz
  3. zk-atolik

    Zasadnicza różnica i……

    Panie Wojtku — ponieważ nie wydaje mi się, lecz wiem, dlatego proszę również rozważyć, a najlepiej uznć i to, że jest zasadnicza różnica między ową wiedzą. A ściślej pokusą szatana, oraz stanem ducha człowieka i zniewoleniem umysłu tj. złą wolą i nieuprawnionym przekonaniem, przeświadczeniem jednej osoby, czy ich wielu  – kogo i za co należy potępić, a kogo zlikwidować tj. zamordować. 

    Dlatego autentyczni chrześcijanie tj. ludzie dobrej woli, oraz wierni, oddani i posłuszni Bogu Ojcu, także Jezusowi Chrystusowi są dostatecznie świadomi i naprawdę wolni, od wielu pokus, bo wiedzą m.in. to, że istnieje szatan i nikogo nie wolno krzywdzić, czy zniesławiać, a tym bardziej potępiać, ani mordować.

    A inni ………

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  4. januszek73

    Nie każdy może być Jezuitą.

    Sprzeciwiam się, ale tytuł jest "prowokacyjny", bo oczywiste, że nie każdy może się utoższamiać z Jezuitami, gdyż mają specyficzną duchowość, jednak zawsze podległą kościołowi. Niektórzy Jezuici składają oprócz ślubów wiczystych tzw. "posłuszeństwo papieżowi" a więc gdzie ich on pośle lub coś "nakarze" to oni to zrobią. Ponadto Jezuici naprawdę są posłuszni kościołowi o czem wspominał już św. Ignacy i dał nam – "reguły o trzymaniu z kościołem" – no i poniżej zacytuję:

     

    Do zachowania prawdziwej postawy, jaką powinniśmy przyjąć w Kościele wojującym należy przestrzegać następujących reguł.

    Reguła 1. Rezygnując z wszelkiego własnego sądu, trzeba mieć umysł gotowy i skory do okazania posłuszeństwa we wszystkim prawdziwej oblubienicy Chrystusa, Pana naszego, czyli naszej świętej Matce, Kościołowi hierarchicznemu.

    Reguła 2. Pochwalać spowiedź przed kapłanem i przyjmowanie Najświętszego Sakramentu raz w roku, jeszcze bardziej w każdym miesiącu, a jeszcze lepiej każdego tygodnia, z zachowaniem wymaganych i należnych warunków.

    Reguła 3. Chwalić częste słuchanie Mszy świętej, a także śpiewy, psalmy, długie modlitwy w kościele i poza nim. Podobnie godziny ustanowione w pewnych porach, przeznaczone na całe Boże oficjum i na wszelkie modlitwy i godziny kanoniczne.

    Reguła 4. Wychwalać zakony, dziewictwo i wstrzemięźliwość, małżeństwo zaś nie tak jak te.

    Reguła 5. Wychwalać śluby zakonne posłuszeństwa, ubóstwa i czystości, i inne sposoby doskonałego wyrzeczenia się. Trzeba też zwrócić uwagę, że ponieważ śluby się wiążą z doskonałością ewangeliczną, nie powinno się czynić ślubu co do rzeczy, które od niej oddalają, na przykład, że ktoś będzie kupcem lub że zawrze związek małżeński.

    Reguła 6. Wychwalać relikwie świętych, oddawać im cześć i modlić się do świętych. Chwalić trzeba odprawianie stacji, pielgrzymowanie, odpusty, jubileusze, krucjaty i zapalanie świec w świątyniach.

    Reguła 7. Chwalić postanowienia o postach i o wstrzemięźliwości, na przykład podczas Wielkiego Postu, dni krzyżowych, wigilii, piątków i sobót. Podobnie pokuty nie tylko wewnętrzne, ale i zewnętrzne.

    Reguła 8. Wychwalać ozdabianie i budowanie kościołów, podobnie jak obrazy – i oddawać im cześć odpowiednio do tego, co przedstawiają.

    Reguła 9. Wreszcie wychwalać wszystkie przykazania kościelne i być wewnętrznie gotowym do wyszukiwania dowodów w ich obronie, a nigdy do ich zwalczania.

    Reguła 10. Powinniśmy być gotowi do uznania i pochwalania zarówno dekretów i poleceń, jak i obyczajów naszych przełożonych. Chociaż bowiem czasami nie są one godne pochwały, to jednak występowanie przeciw nim czy to podczas publicznych przemówień, czy to w rozmowach z ludźmi prostymi zrodziłoby raczej szemranie i zgorszenie wśród ludzi – i to zarówno przeciw przełożonym świeckim, jak duchownym. Toteż jak z jednej strony jest rzeczą szkodliwą mówić źle do ludzi pod nieobecność przełożonych, tak może być rzeczą pożyteczną, jeżeli się rozmawia o złych obyczajach z tymi, którzy mogą temu zaradzić.

    Reguła 11. Wychwalać naukę [teologii] pozytywnej i scholastycznej. Jest bowiem raczej właściwością doktorów pozytywnych, na przykład świętego Hieronima, świętego Augustyna, świętego Grzegorza itd. wzbudzanie uczuć , żeby we wszystkim kochać Boga, naszego Pana, i służyć Mu, natomiast cechą teologów scholastycznych, na przykład świętego Tomasza, świętego Bonawentury i Mistrza Sentencji itd., jest raczej określanie lub wyjaśnianie dla naszych czasów rzeczy koniecznych do zbawienia wiecznego i do lepszego zwalczania i ujawniania wszelkich błędów i fałszów. Doktorzy scholastyczni bowiem, ponieważ są bardziej nowocześni, nie tylko opierają się na właściwym rozumieniu Pisma świętego oraz na Doktorach świętych i pozytywnych, ale też oświeceni mocą Bożą, wspomagają się soborami, kanonami i postanowieniami świętej naszej Matki, Kościoła.

    Reguła 12. Powinniśmy się wystrzegać czynienia porównań między nami, którzy jeszcze żyjemy, a błogosławionymi, którzy żyli w dawnych czasach. Popełnia się bowiem niemały błąd, jeżeli się mówi, że ten więcej wie niż święty Augustyn, tamten to drugi święty Franciszek albo i lepszy od niego, a ów to drugi święty Paweł w dobroci i świętości itd.

    Reguła 13. By we wszystkim utrafić w sedno, powinniśmy być zawsze gotowi wierzyć, iż białe, które widzę, jest czarne, jeżeli się tak wypowie Kościół hierarchiczny, w przekonaniu, że między Chrystusem, naszym Panem i Oblubieńcem, a Kościołem, Jego Oblubienicą, działa ten sam Duch, który nami kieruje i rządzi ku zbawieniu innych dusz. Świętą Matką naszą, Kościołem, rządzi bowiem i kieruje ten sam Duch i Pan nasz, który nam dał dziesięć przykazań.

    Reguła 14. Chociaż jest pełną prawdą, że zbawić się może tylko człowiek przeznaczony i mający łaskę i wiarę, to jednak trzeba bardzo uważać na sposób rozmawiania i rozprawiania o tych wszystkich sprawach.

    Reguła 15. Nie powinniśmy mieć zwyczaju wiele mówić o przeznaczeniu. Ale jeśli czasami w jakiś sposób się o tym mówi, trzeba tak mówić, żeby ludzi prostych nie wprowadzić w błąd jakiś, jak to się zwykło dziać, kiedy się mówi: już jest postanowione, czy mam być zbawiony czy potępiony – i czy będę dobrze postępował czy źle, nic się już nie zmieni. Przez to [ludzie] gnuśnieją i zaniedbują pełnienie uczynków, które prowadzą do zbawienia i postępu duchowego.

    Reguła 16. Również trzeba zwrócić uwagę, żeby mówiąc o wierze wiele i z naciskiem, a bez rozróżnień i objaśnień, nie dawać ludziom sposobności do gnuśności i lenistwa w pełnieniu uczynków, i to zarówno przed tym, nim wiara zostanie ukształtowana przez miłość, jak i później.

    Reguła 17. Podobnie nie powinniśmy tak wiele mówić o łasce i kłaść na nią tak wielkiego nacisku, by to zrodziło truciznę [błędu] znoszącą wolność woli. Tak więc można o wierze i o łasce mówić w miarę możliwości i za pomocą łaski Bożej ku większej chwale Jego Boskiego Majestatu, nie w taki jednak sposób – zwłaszcza w naszych tak niebezpiecznych czasach – żeby ucierpiały dobre uczynki i wolna wola, albo żeby je lekceważono.

    Reguła 18. Chociaż ponad wszystko należy cenić usilną służbę Bogu, naszemu Panu, z czystej miłości, to jednak powinniśmy wielce wychwalać bojaźń Jego Boskiego Majestatu. Bo nie tylko bojaźń synowska jest rzeczą pobożną i świętą, ale także bojaźń służebna pomaga w wydobyciu się z grzechu śmiertelnego, jeżeli się człowiek nie zdobędzie na coś innego, lepszego albo bardziej pożytecznego. A kiedy się z niego wydobędzie, łatwo dojdzie do bojaźni synowskiej, która w całości jest miła i przyjemna Bogu, naszemu Panu, jest bowiem tożsama z miłością Boga.

     

    Nie trzeba komentarza, ale pytanie – co jeżeli ktoś nie przestrzega tych reguł albo nagminnie je łamie ?

    Odpowiadam – "stawia się poza kościołem", czyli poza wspólnotą zbawionych ? No i co ? Ano nic, jeżeli Bóg miłosierny nie okaże mu łaski to klops, Bóg miłosierny – w nim nadzieja – tylko co z tym ?

    "wąpić w Miłosierdzie Boże" lub ""zuchwałe liczyć na miłosierdzie Boże".

    No a św. Ignacy mówił też, o "języczku u wagi" :-), ach czyli potrzebna jest równowaga, tylko jak tę równowagę uzyskać i w niej wytrwać ? No cóż – są jeszcze ćwiczenia duchowne – amen :-).

     
    Odpowiedz
  5. arturah

    Powołani do relacji ?

     

    Można by też napisać. "Powołani do relacji czyli każdy może być Chrześcijaninem". Myślę że tak postawiony tytuł tego bloga  o  wiele uprościł by  zrozumienie intencji autora tego bloga…

    A tak właściwie to o jakie relacje chodzi . Bo relacje mogą być rozmaite. Do jakich relacji należą relacje Jezuitów? Czy relacje Jezuitów róznią się od relacji np Protestantów?

    Czy można np napisać : Powołani do relacji czyli każdy może być protestantem? Albo powołani do relacji czyli każdy może być Zielonoświątkowcem? itd…

    ?

     

     

     
    Odpowiedz
  6. zk-atolik

    Powołani i prawdziwi wyznawcy Chrystusa

    Arturze – proponujesz zmianę tytułu na: "Powołani do relacji czyli każdy może być Chrześcijaninem". Zapewne znajdziesz na tym forum osoby, które ochoczo uznają i zakceptują Twoją propozycję.

    A to dlatego, że owszem każdy może być Chrześcijaninem, ale chyba tak, jak inni powołani nie uwzględniasz jednej istotnej rzeczy. A mianowicie – Kościół katolicki nie jest łaciński, grecki, ani słowiański tylko powszechny.

    Natomiast prawdziwi wyznawcy Chrystusa maja prawo nazywać się chrześcijaninami-katolikami, bo uznają, kochają Chrystusa i należą do kościoła powszechnego. Jednak nie wszyscy chrześcijanie zasługują na tę podwójną nazwę, bo jeszcze nie są katolikami.

    Wiesz, że nie są nimi przywódcy i członkowie wyznań chrześcijańskich, które oderwały się od powszechnego Kościoła i utworzyły chrześcijańskie ghetta, sekty, kościoły narodowe. A rozłamy i podziały w wspólnocie, czy nawet rodzinie są szkodliwe i przeciwne naturze Kościoła Chrystusowego.

    Chrześcijaństwo może być różne, nawet chińskie, indyjskie, japońskie lub afrykańskie, a wyznawcy różnych odłamów chrześcijańskich mają jednak prawo nosić zaszczytne imię chrześcijanin, bo również kochają Chrystusa, przyjęli chrzest i uznają większą lub mniejszą część Jego nauki.

    Jednak jest już najwyższa pora jeszcze bardziej modlić się i zabiegać o zjednoczenie w jednym Kościele katollickim – wszystkich powołanych na świecie, w tym różnych i rozbitych wspólnot chrześcijańskich, oraz odłączonych sióstr i braci.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  7. arturah

    Chrześcijaństwo

    Zbyszek 🙂

    Nie mam sił dyskutować o Kościele …

    Nuka o Kościele jest bardzo ważna .

    Cytuję :

    "Nauka Kościoła o powszechności zbawienia różni się od wielu dzisiejszych „proroctw", wabiących potencjalnych wyznawców sekty hasłami: „przyjdźcie do nas, bo tylko my mamy zbawienie". Chrześcijanie mogą mówić inaczej: „przyjdźcie do nas, bo tylko Chrystus jest Zbawicielem". Wbrew pozorom, to nie to samo" ( KS. Marek Łuczak )

     

    Gdybyś miał problemy ze zrozumieniem moich intencji proszę o cierpliwość .

    Ps. Obecnie jadę pociągiem politycznym i sprawy teologii pozostawiłem póki co na bocznicy:)

     

    Trzymaj się i kochaj innowierców 🙂

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code