Powieść płaszcza i wiary

Rozważanie na XIII Niedzielę Zwykłą, rok B
 
 
Boże ocal moje dziecko, nie pozwól mu umrzeć – modli się ojciec, czuwając przy chorej córeczce. Obok stoi matka, sparaliżowana z bólu rozpaczy. Najgorsza jest bezradność. Patrzą jak mała z trudem łapie powietrze.
 
Próbowali już tylu leków. Mogą kupić nowe medykamenty, ale lekarze, aptekarze, znachorzy nie potrafią już im pomóc. Rodzice nie wiedzą, że w tłumie witającym Jezusa nad jeziorem jest kobieta, która wydała już cały swój majątek na leczenie swojej niemocy. Kobieta nie straciła jednak wiary.  – Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła – szepcze – a będę zdrowa. Z wysiłkiem przeciska się przez tłum.
 
Jair wie, że Nauczyciel ma przybyć. Jest jednym z przełożonych synagogi, nie musi przeciskać się przez tłum. Widzi Jezusa i wzbiera w nim Wiara. „Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie – Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła.” Jezus idzie w stronę jego domu i wtedy czuje, że moc wyszła od Niego. Pyta –  Kto dotknął mojego płaszcza? Uczniowie są zdziwieni, nie widzieli cudu uzdrowienia.  
 
Kobieta jest przerażona. Dotknęła płaszcza z Wiarą, ale bez zgody Jezusa. Nie prosiła Go o uzdrowienie. Chciała cicho wymknąć się z tłumu. Ale Nauczyciel na to nie pozwala. Musi przekazać jej niezwykle ważną nowinę. Mówi – „Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości”. Słyszą Jego słowa i dowiadują się o cudzie ludzie, którzy przyszli go zobaczyć.
 
Ci sami ludzie widzieli, jak przełożony synagogi błagał Go o życie dziecka. Decyduje się iść do jego domu. Do jakże widowiskowego zdarzenia tam dochodzi! Dziewczynka, którą słudzy okrzyknęli martwą, wstaje i chodzi. Świadkiem tego cudu są jej rodzice oraz trzej uczniowie. Jak tłum by wiwatował, jak umocniłaby się w nim Wiara!… Wieść o tym wydarzeniu rozeszłaby się po całym kraju…
A On przykazał z naciskiem, aby nikt o tym nie wiedział.
 
Dlaczego?  Bo wiary nie można kupić i nie można jej odebrać biedakowi. Przełożony świątyni w rozpaczy błagał o cud Jezusa. Kobieta wierzyła w moc Jego płaszcza. A tymczasem Nauczyciel mówi, że to niezachwiana wiara ocali człowieka. Oznacza to, że cud ocalenia zależy od nas samych. Jeżeli nie wierzę, a jedynie praktykuję wiarę, trudno w czarnej godzinie rozpaczy błagać o Boga o pomoc. Nie dlatego, że Bóg tego nie chce. To człowiek musi uwierzyć w Boga, aby poczuć otuchę z Jego obecności.
 
Wiara ma różne oblicza;
 
– może być pełna dziecięcej ufności i naiwnych pytań, prosta i żarliwa, odziedziczona przez tradycję rodzinną, może być wynikiem metafizycznych doznań lub naukowych dociekań, czasami doznajemy jej po latach obojętności, dochodzimy do niej po wielu staraniach z potrzeby duszy.
 
Wiara czyni cuda – to przysłowie nabrało waloru codziennego powiedzonka, stało się przyczynkiem reklamowego slangu, dowcipów. Oczyszczone z nalotu kulturowego, mówi o  niezwykłej mocy Wiary.
 
Kobieta, która dotknęła płaszcza Jezusa. Nie wiedziała, że posiada jej moc.
 
Może my też nie wiemy, że Wiara już w nas drzemie. Patrzymy na „płaszcz” i myślimy, że potrzebny jest nam do uzdrowienia. Kolejne Sanktuarium, relikwie, pielgrzymki czujemy Sacrum, ale czy Wierzymy?  
 
Aldona-Szarypo.jpg .

Aldona Szarypo, Córka Jaira, 2008

 

Komentarze

  1. zibik

    Prawda i wiara !

    "Boże ocal moje dziecko, nie pozwól mu umrzeć – modli się ojciec, czuwając przy chorej córeczce. Obok stoi matka, sparaliżowana z bólu rozpaczy. Najgorsza jest bezradność."

    Czytając w/w fragment zastanawiam się, czy wielu rodziców akurat, w ten sposób modlący się, zdają sobie w pełni sprawę – o co rzeczywiście Boga proszą ?……

    Najczęściej pragną ukochanemu dziecku jedynie zapewnić zdrowie i przedłużyć doczesne życie, wcale nie proszą o "ocalenie", czy życie wieczne. Stąd chyba owa bezradność, rozpacz, ból i paraliż, a zatem nie jestem pewien – czy rzeczywiście najgorsza jest bezradność ?……..

    Dalej pisze Pani : "Rodzice nie wiedzą, że…...", a potem "Kobieta nie straciła jednak wiary" i  "…. jest przerażona. Dotknęła płaszcza z Wiarą, ale bez zgody Jezusa. Nie prosiła Go o uzdrowienie. " – Czy nie jest zaskakujące i zdumiewające, że Go nie prosiła, a może jednak prosiła w skrytości swego serca ?…..

    " Chciała cicho wymknąć się z tłumu. Ale Nauczyciel na to nie pozwala. Musi przekazać jej niezwykle ważną nowinę. Mówi – „Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości”. Musi, a może pragnie ?…..No i ostatnia fraza : "Słyszą Jego słowa i dowiadują się o cudzie ludzie, którzy przyszli go zobaczyć.’" –  Według mnie jakież to żałosne i wciąż aktualne, że przyszli jedynie Go zobaczyć.

    "A On przykazał z naciskiem, aby nikt o tym nie wiedział." – dlaczego ?…….wedlug mnie Jezus nie pragnął rozgłosu i sławy świata, lecz poznania i właściwego zrozumienia Jego nauczania, także docenienia rangi Jego dokonań, także cudów, oraz umocnienia wiary ludu Bożego. Jak to było i nadal jest, z tym właściwym rozumieniem nauczania Jezusa ?…….

    A zatem konkludując całość – w naszym doczesnym życiu, w najgorszej chwili rozpaczy i utrapienia, najbardziej istotne są wiedza właściwa, obiektywna, ubogacająca i wyzwalająca, także informacja prawdziwa tj. prawda i wiara. Najlepiej wiara wielka, trwała – niezłomna, ugruntowana, bezwarunkowa, dojrzała i odpowiedzialna.

    Owe dwa potężne skrzydła, kóre pozwalają "unosić się wysoko"- w adoracji i żarliwej modlitwie ufnie zwracać, do Boga Trójjedynego.

    Najlepszym ukojeniem, dla cierpienia, utrapienia, zwątpienia może być, tylko w/w prawda i wiara. Rozum nie może sprawdzać prawdy wiary.

    Nauczanie Jezusa Chrystusa, Pismo Św. i teologia, doktryny Kościoła Świętego to nie tylko prawda objawiona, także wielopokoleniowa tradycja i ponadczasowa rzeczywistość szukająca zrozumienia i uzasadnienia wiary.

    O czym nie wszyscy chcą wiedzieć, a tym bardziej pamiętać i wykorzystywać w życiu codziennym.

    Ps. Dziękuje za inspiracje i przepraszam za moją skrupulatność.

    Szczęść Boże !

     

     
    Odpowiedz
  2. kudron

    Gdy dziecko umiera może być za późno, aby powiedzieć…

     

     

    Szanowny Panie

    Dotkął Pan w swoim komentarzu ważnej kwestii Ocalenia. Właściwie mogłaby być ona punktem odniesienia do osobnego rozważania. O co proszą rodzice w chwili, gdy dziecko umiera. Czują rozpacz, przerażenie samotnością bez jego obecności. Chcą je zatrzymać całą siłą woli.

    Ale dziecko odchodzi. Wtedy jest już za późno, żeby wytłumaczyć mu, gdzie odchodzi. W Bygoszczy rozmawiałam z księdzem, który razem z rodzicami dzieci umierających z powodu choroby nowotworowej, uczył  je jak odejść do Boga bez lęku. 

    Dziecko tak jak każdy, najbardziej boi się nieznanego.  Trudno przekazać, to co zobaczyłam i usłyszałam.

    Były momenty, kiedy dzieci doświadczone wiedzą o własnym umieraniu, stawały się dojrzalsze od rodziców. I to one prosiły o to, aby pozwolono im odejść. Nie chciały, aby matka i ojciec przeżywali tak długo strach przed ich śmiercią.

    Pokazując naszym dzieciom, czym jest wiara, ocalimy je.

    Ocalimy przed brakiem nadziei, strachem przed pustką po drugiej stronie, myślą o pożegnaniu na zawsze, tych co umierają.

    Pozdrawiam i serdecznie dziękują za komentarz

    Szczęść Boże

    P.S. Bardzo doceniam Pana skrupulatność, czytając Pana komentarz, dojrzałam, to co podświadomie zamieściłam w tekście. To ciekawe i inspirujące doświadczenie. 

    Maria Kudroń

     

     

     
    Odpowiedz
  3. zibik

    Wiara Kościoła Świętego!

    Też tak uważam, że "Ocalenie i zbawienie" to wspaniały i wyjątkowy temat, do pogłębionych przemyśleń, rozważań, medytacji, także chyba właściwej (stosownej) publikacji.

    W chwili, kiedy rozstajemy się i żegnamy z  ukochaną osobą, szczególnie dzieckiem, chyba rzeczywiście za późno i trudono cokolwiek tłumaczyć. Natomiast według mnie warto wcześniej mieć świadomość, więcej pewność, gdzie w chwili zgonu umierający wybiera się, odchodzi ?….  Stan pożądanej świadomości dotyczy umierającego i wszystkich osób kochających i żegnających go. Wiem, że nieraz istnieje problem, dylemat, kto ma umierającego stosownie uświadomić.

    Jedynie domyślam się, że Pani i innych osób doświadczenia, w tym zakresie trudno przecenić.

    "Pokazując naszym dzieciom, czym jest wiara, ocalimy je."  O ile dobrze zrozumiałem Pani intencje, aby dzieci ocalić – trzeba m.in. pokazywać (prezentować, ukazywać) im, nie tylko, czym jest nasza wiara lecz, także wiara Jezusa Chrystusa, Jego Ojca, Matki i uczniów, oraz wielu innych wzorowych katolików i chrześcijan, nie zawsze  świętych i błogosławionych tzn. wiara Jego Kościoła Świętego.

    Ps. Dziękuję za życzliwe słowa, a czytając : " Bardzo doceniam Pana skrupulatność….", wyznaję szczerze – spadł mi kamień z serca.

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code