Polemika z Tadeuszem Bartosiem

Pozwolę sobie skomentować wybrane fragmenty artykułu byłego dominikanina Tadeusza Bartosia, który w całości znajduje się tutaj:

http://wyborcza.pl/1,88975,5586107,Malzenstwo_religii_i_prawa.html

TADEUSZ BARTOŚ: “Czy nie byłoby lepiej, gdyby katolicyzm, głosząc i rozwijając swoje stanowisko w kwestii aborcji (dysponuje przecież poważnymi argumentami), stał się raczej arbitrem moralnym, a nie prawnym? Czy nie lepiej byłoby dla Kościoła – wobec różnorodności opinii w tej materii – ograniczyć się w państwie, które nie jest państwem wyznaniowym, do tzw. środków słabych, a więc popularyzowania uzasadnień własnego stanowiska etycznego i rezygnacji z domagania się – poprzez wpływanie na posłów katolickich i presję moralną na rozstrzygnięcia władz państwowych – pełnego zakazu aborcji?”
“Czy jednak Kościół katolicki zgodzi się na bycie li tylko ośrodkiem opiniotwórczym i zrezygnuje z chęci bezpośredniego wpływu na regulacje prawne w kwestii aborcji?”

Generalnie jest tak, że zachęca się do moralności maksymalistycznej, wymaga się natomiast realizowania moralności minimalistycznej. Wydaje mi się, że każdy ma jakąś moralność minimalistyczną wyrażającą się w przekonaniu, że pewnych rzeczy robić nie wolno. Czy w kwestii pedofilii Kościół też ma tylko być ośrodkiem opiniotwórczym? Z tego co pisze T. Bartoś wynika, że także w tej sprawie Stolica Apostolska jako tylko opiniotwórczy ośrodek powinna zrezygnować z „domagania się – poprzez wpływanie na posłów katolickich i presję moralną na rozstrzygnięcia władz państwowych” – pełnego zakazu pedofilii.

Być może kluczem do zrozumienia stanowiska T. Bartosia są następujące słowa:” ograniczyć się w państwie, które nie jest państwem wyznaniowym, do tzw. środków słabych”.

Filozofia chrześcijańska (w tym etyka) postrzegana jest jako służebnica teologii nawet jeśli swoje rozważania opiera jedynie na rozumie i doświadczeniu. Znalazło to swój wyraz w przemówieniu wicepremier rządu Marii Fernández de la Vega, “Kościół zdaje się nie wiedzieć, że aby jakaś norma prawna stała się obowiązująca dla wszystkich, musi zostać poparta przez większość obywateli. Oraz wynikać z rozumu, który odwołuje się do racjonalnego osądu obywateli, nie zaś do ich wiary”.

Tak więc pewnym argumentom z zasady się nie ufa, nawet jeśli są one racjonalne. Prowadząc rozmowy na różnych forach internetowych zauważyłem, że dość powszechnie stosuje się manipulację polegającą na sugerowaniu, że pewne normy, za którymi opowiada się Kościół mają wyłącznie teologiczne uzasadnienie.

Gdyby Tadeusz Bartoś w kwestii aborcji wskazał kiedy Kościół powinien przyjąć rolę tego, który bezwzględnie czegoś wymaga, a kiedy tego, który jedynie zachęca, wówczas można by poważnie potraktować jego stanowisko i podjąć dyskusję. Tymczasem wobec postulatu bycia przez Kościół li tylko ośrodkiem opiniotwórczym wystarczy zrobić to, co zrobił Tomasz Terlikowski, czyli pokazania, że pewnych rzeczy po prostu robić nie wolno.

TADEUSZ BARTOŚ: “Kto postuluje liberalizację prawa, jest w oczach tak myślących obywateli automatycznie zwolennikiem moralnej akceptacji aborcji (co przecież jest nieprawdą),”

Nie do końca zgodziłbym się z tym zdaniem. Na stronie Wikipedii można przeczytać, że prof. Jacek Hołówka jest zwolennikiem „aborcji na żądanie do 3 miesiąca ciąży”. Jak można nie akceptować moralnie aborcji i jednocześnie uzależnić jej wykonanie od nieznanej liczby nieokreślonych racji?

TADEUSZ BARTOŚ:” A przecież, gdyby w kodeksie karnym nie było nawet zakazu zabójstwa, nie oznaczałoby to automatycznie popierania przez społeczność i państwo zabójstw. Byłoby raczej bardziej wyrazem nieudolności tegoż państwa w ochronie życia własnych obywateli. Moralność ludzka jest fenomenem bardziej pierwotnym i niezależnym od stanu kodeksu karnego.”

Trudno nie odnieść wrażenia po przeczytaniu tego fragmentu, że moralność jako pierwotny i niezależny od stanowienia autorytetu społecznego fenomen i tak sama się obroni. Czy rzeczywiście?

 

13 Comments

  1. Halina

    Polemizując, warto

    Polemizując, warto zwrócić uwagę na słowa prof. Bartosia, którymi zakończony jest ten artykuł, a moim zdaniem stanowią one sedno wszystkich przemyśleń:

    ” Tymczasem dla dominującego dziś nurtu katolicyzmu idea, że prawo nie jest tożsame z moralnością, pozostaje niedostępna. Kościół stoi na prawie, a wypełnianie przepisów jest dla niego ciągle niczym królewska droga do zbawienia”.

    W minionych czasach, KRK głosząc piękne, maksymalistyczne niekiedy zasady moralne, przyzwalał autorytetem papieskim na niezbyt pochlebne zachowania, chociażby w czasie II wojny światowej oraz w pewnym stopniu wpłynął rownież na kształtowanie się antysemickich uprzedzeń. Dziś oczywiście jest to stanowczo potępiane. Skoro kurczowe trzymanie się litery prawa prowadzić może do nieszczęść, a nawet zbrodni, to może warto skoncentrować działania Kościoła na rozwijaniu wrażliwości moralnej swoich wiernych. Moralność jest niejako szlachetniejsza, bardziej elitarna i w tej dziedzinie widzę, najważniejszą rolę dla władz kościelnych. Prawo jest niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa. Władze państwa demokratycznego zadbają aby takie wykroczenia jak wszelkie zbrodnie, gwałty, pedofilia, kradzieże były karane sankcjami prawnymi, gdyż stanowią przekroczenie norm zarówno moralnych jak i prawnych, w sposób oczywisty pociągną za sobą karę, wraz z potępieniem społecznym. Kościół jak najbardziej powinien być ośrodkiem opiniotwórczym w tych sprawach.
    Istnieje wiele kwestii moralnych współczesnych czasów, z którymi nie radzą sobie najtęższe umysły. Aborcja, eutanazja, in vitro, klonowanie; to tematy często wykorzystywane przez polityków jako element gry politycznej. Mimo, że są to ” sprawy” zakazane przez prawo, a jednak nie zawsze potępiane przez morale społeczństwa, ponieważ pomiędzy prawem ,a moralnością zachodzą różnice, czasem zbieżności-np. ogólnie przyjmowany w swym sformułowaniu Dekalog( bez względu na wyznawany światopogląd), ale i rozbieżności.
    Tylko właściwe zrozumienie owych stosunków może mieć miejsce wówczas, gdy podda się analizie relacje zachodzące między konkretnym systemem prawnym, a konkretnym systemem moralnym. Czy Kościół jako autorytatywna Instytucja potrafi tego dokonać?

    Prof. Jan Woleński krakowski filozof uważa, że stan prawny naszej Konstytucji odbiega od wizjii państwa, które nie byłoby państwem wyznaniowym . W sukurs przychodzi mu również inny filozof, dr. Michał Kozłowski. Wbrew temu co się powszechnie sądzi, w polskim prawie nie zapisano nigdzie instytucji rozdziału Kościoła od państwa, ponieważ w czasie prac nad konstytucją przeciw takiemu sformułowaniu energicznie sprzeciwiał się Kościół rzymskokatolicki i partie prawicowe. W art 25. ustep 3 jest tylko zapis o wzajemnym poszanowaniu, a jak to wygląda w praktyce?

     
    Odpowiedz
  2. Anonim

    Siostro Halino, Pismo

    Siostro Halino, Pismo powiada: “Nie odpowiadaj głupiemu według głupstwa jego, abyś sam sie nie stał głupi” – czy jakoś tak (z pamięci cytuję). Tyle się należy rozmaitym prorokującym ex, którzy szukają sławy w mediach, by cenę za swoje czcze gadanie podbić. Patrz strona Bartosia i jego “usługi filozoficzne”. Pan Terlikowski przoduje w popularyzowaniu takich cudzych głupot.

     
    Odpowiedz
  3. Halina

    Zaryzykuję i odpowiem 🙂

    Zaryzykuję i odpowiem 🙂 Otóż, Bracie Krzysztofie, nie mnie sądzić, co się komu należy ,i kto w czym przoduje. Tu zdania mogą być bardzo podzielone. Z ” usług ” nie mam zamiaru na razie korzystać, więc mnie to nie interesuje, ale “nigdy nie mów nigdy”. Różni ludzie szukają sławy w mediach; hierarchowie katoliccy, jeżeli zamierzają demokratycznie dyskutować, muszą wpierw zabrać swoje ambony z parlamentu , zejść z nich na ziemię i podzielić się z innymi mikrofonem. To, o czym pisze T. Bartoś było i jest szeroko dyskutowane wśród włoskich i hiszpańskich teologów, jeszcze za życia i pontyfikatu Jana Pawła II. Nie są to sprawy nowe, są to problemy , do których Kościół jako instytucja, wcześniej czy później będzie musiał się odnieść i zająć stanowisko. Polacy również są społeczeństwem umiejącym czytać i mieć swoje zdanie. Prof. T. Bartoś w swoich wywiadach, publikacjach- przedstawia krytyczny stosunek do wielu zjawisk występujących w życiu Kościoła.
    ” Nie najważniejsze jest , kto mówi, ale co mówi. Pytania, które stawia prof. Bartoś i tak nas dopadną”-pisze ks. Boniecki.
    http://tygodnik.onet.pl/32,0,6582,krytyka_warta_debaty,artykul.html
    Moim zdaniem, ta książka też jest godna polecenia.
    http://www.poczytaj.pl/72413

     
    Odpowiedz
  4. Anonim

    Dla mnie ważne jest przede

    Dla mnie ważne jest przede wszystkim “kto”. Tak mam i nic na to nie poradzę. Wiem, kim był JPII. Nie pobierał honorariów za godzinę, ani za wiersz. A kim jest Bartoś? Ks. Boniecki, choć to nadzwyczaj sympatyczny człowiek też musi zarobić, więc puszcza w TP rozmaite dwuznacznosci, niestety coraz mniej ciekawe.

     
    Odpowiedz
  5. Halina

    Nie oceniaj ” po swojemu”

    Nie oceniaj ” po swojemu” ludzi, polemizować można tylko z poglądami człowieka: nawet sam Bóg nie ma względu na osobę i wysłuchuje każdego. Jednemu podadzą wszystko “na tacy” i nie musi martwić się o codzienne sprawy bytowe, a drugi musi ciężko pracować, aby zarobić na utrzymanie, rachunki, odzież itp.
    Taka argumentacja jaką stosujesz, nie daje nikomu wyższości, ani też nie jest w stanie nikogo zdyskredytować. Można mieć pogląd na drogę życiową i osiągnięcia czy porażki każdego człowieka, ale trzeba umieć stosownie przedstawić swoje racje. Tu nie chodzi o ustawianie osób, co do hierarchii ważności, ale o podjęcie debaty nad pewnymi dwuznacznymi problamami.
    http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=wywiad&name=287

    I jeszcze jedno-każdy ma prawo do składania różnych ofert-nie ma przymusu ani obowiązku korzystania z tych propozycji, jak ktoś nie widzi sensu ani potrzeby, po co te komentarze?

     
    Odpowiedz
  6. Anonim

    Jak mam oceniać, “po

    Jak mam oceniać, “po cudzemu”? Nie daj się sterroryzować politpoprawności. Powiedz mi, jakich wartości broni pan Bartoś? Czyż nasza mowa nie ma być tak-tak, nie-nie?

     
    Odpowiedz
  7. Halina

    Aby mowa mogła być:

    Aby mowa mogła być: tak-tak, nie-nie; musi istnieć w Kościele prawo do wyrażania swoich poglądów, bez represji ze strony władz kościelnych-chyba tego właśnie niektórzy bronią i o to walczą. Prawo do wolności słowa gwarantuje każdemu obywatelowi Konstytucja, prawo międzynarodowe. Czy ksiądz, to nie człowiek i obywatel? Jaka jest rzeczywistość, to przecież wiesz.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Wolno%C5%9B%C4%87_s%C5%82owa

    http://www.yourplanet.name/poland/wielgus/C.D.N./Lustracja%20w%20Kosciele%20-%20potrzeba%20reformy.pdf

    Osobiście lubię Jana Pawła II, bardzo charyzmatyczna i sympatyczna postać. Faktem jest jednak, że zabraniał stosowania prezerwatyw ochronnie przeciw AIDS( nawet w Afryce), narażając tym samym ludzi na okrutną śmierć. Jakich wartości wtedy bronił? I tak można ” odbijać piłeczke”, ale od tego właśnie są DEBATY, a nie wszyscy są skłonni podjąć dialog i dyskutować-najlepiej niech każdy myśli swoje, a robi to co GÓRA rozkaże-to ma swoją nazwę.

     
    Odpowiedz
  8. Anonim

    Oj, Siostro, dlaczego tak

    Oj, Siostro, dlaczego tak ostro. Aż zwątpiłem, czy ktoś się pod Ciebie nie podszywa. Papież nie może nikomu niczego zakazać, nie ma takiej władzy (Czy ktokolwiek zabrania Bartosiowi publikować?). Jedyne, co może i musi, to bronić depozytu wiary. Inaczej nie byłoby w ogóle żadnej debaty, bo z kim?

     
    Odpowiedz
  9. zibik

    @Halina-halst
    Owszem ma Pani

    @Halina-halst
    Owszem ma Pani rację – “Prawo do wolności słowa gwarantuje każdemu obywatelowi Konstytucja, prawo międzynarodowe.”

    Problem jednak jest w tym, że wolność nie jest tożsama ze swawolą, a tak wielu traktuje, te diametralnie różne pojęcia.

     
    Odpowiedz
  10. Halina

    Krzysztofie
    Niby co ostro?

    Krzysztofie
    Niby co ostro? Nie moja to wina-piszę to co słyszę i czytam.
    http://www.oecumene.radiovaticana.org/pol/Articolo.asp?c=26169
    http://www.fidelitas.pl/1646.html

    T. Baroś TERAZ, to sobie może publikować:)

    Zbigniewie

    Społeczeństwo, jak się wydaje skrajnym liberałom, nie jest po prostu sumą indywidualnych interesów jednostek, ale stanowi bardzo głęboką i złożoną strukturę zależności między poszczególnymi osobami oraz ogółem, w której czymś niezwykłym jest dobro wspólne, nie zaś wyłącznie jednostkowe. Każdy obywatel musi szanować prawa innych, które zostały zarówno określone w konstytucji, jak i w poszczególnych kodeksach( np. karnym, cywilnym).
    W ustroju demokratycznym każdy obywatel ma jasno określone prawa, zostały wytyczone granice jego wolności, a dobro wspólne stanowi wypadkową( określoną na drodze dyskusji, wypracowania akceptowanych przez wszystkich ustaleń), różnych interesów, racji, poglądów.

     
    Odpowiedz
  11. Anonim

    Pani Halino-halst:

    > Faktem

    Pani Halino-halst:

    > Faktem jest jednak, że zabraniał (JP2) stosowania prezerwatyw > ochronnie przeciw AIDS, narażając tym samym ludzi na > okrutną śmierć.

    Chodzi o to, że jak ktoś miałby stosować prezerwatywę, bo jest chory na AIDS, to niech lepiej nie ryzykuje przedw wdzystkim zdrowia innych i zupełnie nie uprawia seksu, pomijając sprawę z kim i w jakim jest związku.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code