Pocieszyciel

„Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania”. Miłość to nie tylko uczucie, emocje, to także świadoma decyzja woli. I ta decyzja wypływająca z wnętrza jest najważniejsza. Chcę i nic tego nie zmieni; nie chcę, aby cokolwiek tę moją decyzję zmieniło. Ale inicjatywa pochodzi spoza mnie. Pierwsze zaproszenie, dotknięcie, oczarowanie serca to działanie Boga. Wtedy, kiedy zechcę słuchać i otworzyć się na coś więcej niż to, co mogę zobaczyć i dotknąć dookoła mnie. Może każdy ma taki moment, że otwiera się to “okienko”, przez które Bóg może przemówić do serca. Czy to pod wpływem radości, czy dużego tąpnięcia w życiu, kiedy nie wiem, co dalej i szukam ratunku.

Bóg nie rezygnuje, czeka i zaprasza, pyta: „Czy chcesz, abym wkroczył do twojego życia?” Bóg pyta mnie o pozwolenie, aby mógł działać… A kiedy się zgadzam i podążam w dobrym kierunku, Bóg pozwala mi iść moim tempem. Ktoś kiedyś powiedział: nieważne, czy sunę z szybkością ślimaka, czy biegnę jak królik, ważne, aby to była droga w dobrym kierunku i aby dojść do mety. Bo co z tego, że będę pędzić, gdy się pogubię i zjadę na manowce? Wolę zawrotną prędkość ślimaka i pewność dojścia do mety.

Jezus powiedział, że jest drogą, prawdą i życiem. Czasami mam takie wrażenie, że prawie całe życie jest przemierzaniem drogi i to na niej jestem przygotowywana, aby móc zobaczyć prawdę, bo prawda jest bramą do życia, tego prawdziwego. Prawdę o sobie, tę najgłębszą, wyzwalającą, pokazującą to, co jest druzgocące, ale i to, co jest piękne. I przychodzi taki moment, że powiem: „Jezu, tyle czasu za Tobą idę i tak mało mam z Ciebie. Jestem cała bida z nędzą, ale to nie szkodzi, bo to Ty przyszedłeś, aby dawać. Ja mam puste ręce, a to znaczy, że tym więcej mogę chwycić od Ciebie. Może właśnie o to chodzi, aby pozbyć się wszystkiego swojego, a dostać to, co jest z Niego.

Dzisiejsza Ewangelia mówi o przedziwnej jedności: Jezus jest w Ojcu, ja jestem w Nim i Jezus jest we mnie. Ale tylko wtedy, gdy miłuję Jezusa i z tej decyzji wypływa moja postawa zachowywania przykazań. Gdy to, co objawia Mesjasz, jest dla mnie tak istotne i ważne, że nie słucham świata chcącego sprowadzić mnie na manowce. Gdy będę chcieć iść za Mistrzem nawet nie dla nagrody obiecanej kiedyś, ale dlatego, że to jest On. To jest chyba taka miłość, o którą chodzi.

Co da mi siłę i wytrwałość w przeciwieństwach, próbach, w pokonywaniu pułapek zastawianych przez nieprzyjaciela? DUCH PRAWDY, DUCH ŚWIĘTY dany tym, którzy znają Jezusa, zachowują Jego naukę, w których sercach jest Jezus. Świat nie dostrzega Parakleta*, jest ślepy na Ducha Świętego. Myślę, że czasy obecne szczególnie stępiają zmysł wiary, wywołują ślepotę na to, co duchowe. I jakże ciężko z tego klinczu się wydostać! Ale dla Niego nie ma nic niemożliwego przecież: „Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Parakleta da wam, aby z wami był na zawsze”.

Zdjęcie ze strony: http://www.wieruszow.paulini.pl/liturgia,details,116.html

*Paraklet – (POCIESZYCIEL) http://biblia.wiara.pl/slownik/67ea4.Slownik-biblijny/slowo/PARAKLET
Transliteracja greckiego terminu, który znaczy „przywołany do boku”, czyli „rzecznik” (por. 1 J 2,1). Wyjątkowa rola tego terminu wynika z jego użycia w Ewangelii (14, 16-17.26; 15,6; 16,7-11; por. 16,13-15), w tekstach, w których Jezus obiecuje swoim uczniom, że kiedy odejdzie, ześle im innego Parakleta (BT: Pocieszyciela), który pozostanie z nimi na zawsze.

Czwarta Ewangelia daje do zrozumienia, że Paraklet jest Duchem Świętym, czyli Duchem Prawdy (14,17.26). Istotnie, Czwarta Ewangelia uczy o Duchy Świętym w kategoriach Parakleta, który kontynuuje dzieło samego Jezusa (14,1-17), przypominając wszystko, co powiedział Jezus na ziemi i objawiając to, czego Jezus nie mógł przekazać (14,26; 16, 12-14). Według Ewangelii Jana dopiero ta wiedza czy intuicja duchowa, niedostępna przed śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa, czyni w pełni możliwą wiarę chrześcijańską i jej rozumienie.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code