Po co, przyjacielu?

 

Przyjacielu, po coś przyszedł?

To hasło (wtórnie od ks. Pawlukiewicza wzięte) przyświecało drodze krzyżowej absolwentów „mojego” duszpasterstwa akademickiego wczoraj, w Kalwarii Warmińskiej (Glotowo)

Zanim podejmiemy rozważanie stacji drogi krzyżowej, stańmy wobec pytania Jezusa: "Przyjacielu, po coś przyszedł?". Czy dlatego, że poprawi ci to twoje duchowe samopoczucie? Czy dlatego, że spotykają się tu tak zwani porządni ludzie? A może urzeka cię nastrój tego nabożeństwa? Po coś przyszedł?

Krzyż jest zgorszeniem, głupstwem, porażką. Na pewno chcesz iść za zgorszeniem, głupstwem i porażką? Nosimy krzyżyki na łańcuszkach, wieszamy je w domach, szkołach, szpitalach. I nierzadko potem pod tymi krzyżami przeklinamy, że coś nam się nie powiodło, że nie poszło po naszej myśli, że ktoś nas odrzucił. Mówimy o krzyżu, śpiewamy o krzyżu, a kiedy przychodzi – często jesteśmy zaskoczeni i oburzeni. Przyjacielu, po coś przyszedł?

 

Po co, przyjacielu?
Myślę, że to istotne pytanie u progu wielu "tradycyjnych" wydarzeń – tradycja drogi krzyżowej ulicami nie jednego miasta (mojego też), niedziele palmowe z konkursami palm (w regionie najbardziej znane są Łyse na Kurpiach), tradycji rekolekcji wielkopostnych, później święcenia pokarmów…

Po raz piąty w Tezeuszu… dwa tygodnie refleksji. I pytanie na początek – po co piszesz, przyjacielu? po co czytasz, czego szukasz, przyjacielu?

o tym, po co i jak, obszerniej napisał Andrzej:

http://nowy.tezeusz.pl/blog/200522.html

 

ja napiszę tylko dzisiejszą, ostatnią frazę rekolekcjonisty z mojego kościoła parafialnego:

„Tobą wzmocniony, przemierzam ten świat”

 

 

5 Comments

  1. artur

    A+ piszę bo

    Zanim dzień nastał, żeśmy w świat przybyli,
    My – ród Pozorzan, nieśmiertelny ród –
    Żył niegdyś człowiek, twór jakiejś tam chwili,
    Ten cudów nie znał, ale wierzył w cud.

    Szał jego tęsknot wyczarował z mroku
    Nasz byt, od zgonu wolny i od łez –
    A to się stało w tym roku… w tym roku,
    Kiedy istnienie zatraciło kres.

    On śnił w przestrzeni i wszystko mu było
    Dalekie, pełne bezdroży i dróg –
    Rozpaczał w czasie, co z taką łkań siłą
    Mijał, aż minął wysnuty zeń Bóg.

    My poza czasem i poza przestrzenią
    Trwamy, spełnieni od stóp aż do głów.
    Czym dla nas człowiek, co z leśną zielenią
    Zamienił ledwo kilka mylnych słów?

    Czemuż on dotąd tak czujnie nam śni się,
    Jak gdyby tryumf błogosławił nasz?
    Czemu nam w twarzy odmiennych zarysie
    Tkwi coś, co jego przypomina twarz?

    Ach Twój wieczorowy szkarłat na niebiosach!
    Szuka wciąż sposobu zbłękitnienia i błękitniał,
    A niebo mży w twych włosach i spływa w mrok istnienia.

    Niech ono zalśni w Nas odrobiną czasu w oknie i zawiłym jarze naszych myśli.
    A + na zawsze pójdziemy do lasu o tym ja marzę i Ty mój bracie, siostro .

    Jaką z nieba mgłę do oczu tulisz?
    Świt w listach a w obłokach skrytki.
    Kwitną w Tobie chore na błękit śniwole,
    I nakrwione bożym słońcem złote nitki
    Tezeusza.

    Drzewa w Tobie snem bezkresnym bredzą, twoje gałęzie wyciągają soki z korzeni,
    Cała w szumach przyszłość twa i ustronie w Kasince Małej.
    Czar Twój bracie dreszczu sprawdziłem niewiedzą i domysłem intuicji obadałem dłonie.

    Wszak żyjesz i żyłeś w pilnym trwaniu medytacji nie sam a cień twój szukał na ziołach popasu.
    Świat wokół ciebie szumi nad Twoim drzewem aż przeminie i stanie się dla ciebie pustką
    rzekłbym Buddyjską. A może już jest?
    Ciągnie Cię w Dalajlamie ukryty blask wewnętrzny rozsiany po ludziach wszystkich ras i narodów,
    Blask Chrystusowej natury wszechrzeczy.
    Aż wrócimy do lasu z naszymi myślami i usiądziemy wszyscy pod drzewem życia w niebieskiej Jeruszalaim.
    Powrót do świata bożego dzieje się w Tobie jednocześnie,
    Jest w domu twoim na oszklonych schodach duszy widzisz co pozostawiasz i za czym tęsknisz, ciągle powracasz pamięcią do tych chwil co idą za tobą i proszą byś z nimi pozostał choć na chwilę drogą.

    Chwil już nie mają w Tobie.

    W oczach dziewcząt, których los tkwi w śnie człowieka odnajdziemy ukojenie, pierwszy potomek Bożego człowieka.
    Oblubienica.

    To co należy naprawić nie wybieramy sami , naprawiamy bowiem to co dają nam z góry, to co otwiera się przed nami każdego dnia.
    Dlatego tak wartościowe jest pogodzić się z tym, co jest nam dane na tę godzinę i nie przyspieszać niczego na siłę. Bo wtedy to właśnie uruchamiamy mechanizm zwany cierpienie płynące z Przybytku Mądrości Nie w Czasie.
    Od nas zalerzy co wybrać z tego co jest nam dane .
    A jest nam globalnie wszystkim dane wszystko.
    A+ Pragnieniem Stwórcy jest naklurować czyli narozkoszować nasze pragnienie – narozkoszować duszę, którą stworzył, ach! jaką rozkoszą ?
    to zależne jest od nas otrzymujących i żyjących w tym czasie .
    Najważniejsze jest to, aby wybierać altruistyczne podnoszenie się z głębin egoizmu.
    Ten wybór nie podlega karaniu ani nagrodzie albowiem wybór ów nie jest na poziomie kary ani nagrody .
    To wybór na poziomie duchowym , absolutny i oderwany od oglądania się na siebie , od interesów rzekłbym własnościowych.
    Nie będziemy sobie w stanie wyobraźnią pomóc do jakiej wysokości Bożej to idzie. Bynajmniej na tym poziomie na jakim się teraz znajdujemy jako rozszczepiona dusza ludzkości. My ludzie jak jeden organizm musimy się stać , aby oglądać to wyższe.
    W rozszczepieniu nie jesteśmy w stanie zadowolić stwórcy. W pojedynkę sięgamy jedynie pustki buddyjskiej choć pięknej duchowo to jednak nie boży poziom
    Dlatego tak ważne jest abyśmy się wszczepili każdy z osobna w to jedno boże drzewo życia którym jesteśmy w Chrystusie.

    PS. Czytam świat i z tego łącząc nici szyję tunikę przysłowiowego Aharona, który nie jest cieniem na Bożej Ikonie albowiem Boża Ikona nie ma cienia. To tunika ukazuje nam Boga.
    Bez niej nie moglibyśmy zobaczyć Ducha i doświadczyć tego duchowego. Dlatego tak ważne jest aby stwarzać język Tuniki która może nam opisać Duchową Ikonę.

    Kończę i pozdrawiam.

     

    Piszę to bo czuję człowieka.

    A+2009

     

    Ps. Prawy dolny róg obrazka

     

    Acha jeszcze muszę coś dopisać a mianowicie to że to są jedynie moje przemysłenia i wiersze zebrane z mej pamięci od tych którzy odeszli do nieba jak mniemam. 

    W tym wypadku padło światło na Leśmiana więc dane mi było to zobaczyć co on pisał. 

    Kieruję się w życiu absolutnym rzekłbym przypadkiem który nie jest przypadkiem dla Boga.

    Dla mnie i dla mojego poziomu duchowego to jest przypadek ale nie dla tego który widzi wszystko z góry i On najlwpiej wie dlaczego piszemy, dlaczego tu wogóle jesteśmy na tym świecie. Myśle że moim zadaniem jest odnajdywać tę intencję z jaką przyszłem na ten świat i ją wypełnić najlepiej jak potrafię.

    Czasami siadam na słońcu i ciepłej miejscami trawie i myślę sobie Boże! jaki ja jestem prostak.

    Myślę tak jakąś chwilę i otrzepując z ubrania resztki suchej trawy patrzę w głąb siebie czy dam radę iść przez te moje wiejskie ugory. SIł coraz mniej czuje że sie jakaś moja pora życia kończy a jakaś zaczyna.

    No to tyle na ten koniec.

    Pozdrawiam jeszcze raz i miłej nirwany.

    Oczywiście żartuję z tą nirwaną.

     

    Idę szykować obiad .

    Dziś kurak w sosie własnym z ryżem. 

    Tak po Chińsku..

     

    Oj, oj.

     
    Odpowiedz
  2. Anonim

    Najpierw doświadczyłam, a

    Najpierw doświadczyłam, a potem po latach odważyłam się kupić. Kupiłam krzyż by kontemplować to co już stało się niejednokrotnie rzeczywistością w moim życiu. Ten krzyż nie jest już tylko kawałkiem drewna z metalowym Chrystusem … bywa, że przytulam Go do serca.

     

    joa

     
    Odpowiedz
  3. artur

    A+

     najpierw doswiadczyłem A potem zrobiłem z drewna około 10 krzyży w tym jedną ikonę. Niektóre trzymam do dziś w szufladzie. Niestety ikonę dałem  jeziorku i został mi się jeno szablon. Pamietam że był to duży dębowy krzyż który wycinałem brzeszczotem w gołej ręce a żona kiwała głową i mówiła że oszalałem. 

    wtedy jeszcze nie miałem rancza na wsi. Ale to takie historie plastyczne i duchowe o których moze kiedyś opowiem.  

    A co się wyprawiało w biurze gdzie pracowałem. Ho , ho 

    Tam to dopiero były krzyże. 

    Trumienne.

    Bo pracowałem w zakładzie pogrzebowym.

     

    Pa.

    A+

     
    Odpowiedz
  4. krok-w-chmurach

    Łatwiej przyjąć symbol,

    Łatwiej przyjąć symbol, kiedy krzyż już zaistniał w naszym życiu. Strach ma zawsze wielkie oczy, a krzyż realny i przyjęty niesie się razem z Bogiem. Boimy się cierpienia i trudności, ktore mają nadejść i odrzucamy je zanim się wydarzą. A potem, razem z Jezusem przekraczamy nasze granice. Jedną po drugiej……i chyba mamy nadzieję, że to już ostania za nami. A przecież Krzyż, to nadzieja.

     
    Odpowiedz
  5. zibik

    Istnieją różne krzyże !

    Krzyż łaciński (zwykły) to symbol ukrzyżowania Chrystusa, który obejmuje wymiar horyzontalny i wertykalny.

    Belka pionowa oznacza zjednoczenie nieba z ziemią, a pozioma zjednoczenie ludzi ze wschodu i zachodu.

    Ponadto krzyż łaciński to znak zbawienia, miłości Boga, zwycięstwa……. – o czym chyba nie zawsze pamiętają, wiedzą osoby, które traktują ów symbol lub znak niezbyt stosownie, np: jako biżuterię lub ozdobę.

    Ps. O naśladowaniu Jezusa – "Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech wyrzeknie się siebie samego, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje" (Mk 8-34)

    Co to znaczy "wyrzec się siebie samego" ?…….

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code