Pierwsze wrażenia

Po przesiadce w Toronto juz w samolocie jeszcze przed startem zrozumiałem że Edmonton to całkiem inna hostoria.

Wsiadaliśmy na pokład jako jedni z ostatnich. I … no cóż. To będzie bardzo specyficzny lot pomyślałem. Przejdźmy do konkretów. Po pierwsze na pokładzie Serga fryzura dość się wyróżnia. Ja muszę wyglądać jak jakiś największy hipster z Montrealu. Serge w samolocie jest wyraźnie wychudzoną osobą, a ja jestem wyraźnie szczupły. Wydaje się, że w samolocie do Edmonton nie ma możliwości, aby siedzieć obok osoby która nie jest otyła. Naprawdę jestem w lekkim szoku. W dość dużym nawet. Niestety z Sergio nie zarezerwowaliśmy miejscówek i zostaliśmy rozsadzeni. Koleś po mojej prawej stronie przysłania swoim ciałem całą moją poręcz na której są przyciski do zmian kanału w telewizorze przede mną. Nawet sobie nie wyobrażacie w jakiej pozie musze teraz siedzieć, aby na bieżąco opisywać moje wrażenia.

Jak wsiada się do samolotu, powietrze ma taką wyczuwalną drugą świeżość. Taki podmiejski autobus, jakbym miał jakoś to porównać. Nie jakoś bardzo wyczuwalnie, ale różnica jest. No i ja sporo latam więc wiem o czym piszę. Tylko, że teraz jest jeszcze gorzej. Nie do wiary. Wszyscy wyciągają swoje kanapki (West Jest kasuje za jedzenie kupowane na pokładzie). Kanapki to nic takiego w sumie, ale cały pokład wali teraz jajkami (TAK JAJKAMI) i cebulą (BOŻE!!! CEBULĄ). Zapach wżera się w nos!! Lot będzie trwał 4 i pół godziny!!!!!

Obsługa jest nadzwyczajnie miła. W życiu nie widziałem w samolocie tak miłej obsługi. Konkretny przykład.

– Wiem, że Pan już pewnie słyszał to głoszenie, ale jednak muszę poprosić o wyłączenie telefonu.

– Och tak przepraszam.

– Nie, ależ nie ma za co przepraszać, dziękuję bardzo.

Masa zwrotów My Dear, My Friend, a nawet Darling !!! Tego nigdy przenigdy nie słyszałem.

Podoba mi się. Tylko ta cebula? Jeszcze więcej cebuli!!!

***

Edmonton nie jest dla nas odkryciem Ameryki. Z lotniska odbiera nas przyjaciel z Polski i pierwszą kolację jemy wśród Warszawskich znajomych. To wszystko zmienia. Rozumienie Kanadyjskiej specyfiki i twarze, które chcesz zobaczyć i które zostają tutaj z tobą od samego początku … Większego szczęścia przeprowadzkowego na dalszy kraniec świata być nie może. Miasto wcale nie jest takie małe. Jest specyficzne, bo nie jest aglomeracją. Za to wszystko jest czyste i zadbane. Ludzie rzeczywiście są bardzo mili, przepuszczają nas w markecie w kolejce, mówią do nas przepraszam i dziękuję. I zdaje się, że to jest to czego właśnie szukaliśmy. Jak będzie to dopiero się okaże, no ale jesteśmy w Kanadzie, więc zgodnie z lokalnym kanonem trzeba myśleć pozytywnie.

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code