Pępowina…

 


Pępowina…

 

Każdy z nas kiedy spojrzy na swój brzuch widzi pępek, no chyba, że nie widzi. To pozostałość po bardzo ważnej części  życia płodowego, to tętniąca życiem nić łącząca matkę z dzieckiem. Przez nią właśnie płynęły przez 9 mcy życiodajne płyny do potomka, który czerpiąc z matki rozwijał się, rósł i nabierał sił do momentu opuszczenia ciała matki, do własnej egzystencji. Oczywiście u ludzi ta egzystencja wymaga jeszcze wielu lat opieki nad dzieckiem po narodzinach, ale kierunek jest już jasny – ku dojrzałości i dorosłości.

Ten etap (już pozapłodowy) życia jest również jakby życiem płodowym. Gdyż tu na ziemi wśród stworzenia, które nas otacza i zostało nam dane przez Boga, mamy świadomość życia, podobnie jak niemowlę we wnętrzu matki. Ta świadomość jednak podobnie jak 9 mcy niemowlaka dotyczy życia na ziemi. Jednak Bożym zamysłem jest wieczność dla człowieka i ten czas ludzkiego bytowania na ziemi ma być czasem odnalezienia wieczności. Ten czas ma być czasem kiedy człowiek z całego serca pokocha Boga i z radością oczekiwać będzie całkowitego zespolenia z Nim w wieczności. Tak więc podobnie jak niemowlę w brzuchu matki ma niewielkie zrozumienie stanu rzeczy, tak też my „widzimy jakby w zwierciadle” powiada apostoł Paweł. – 1 Kor. 13,12 –  Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany. 

Pędzeni troską o byt, sławę, bogactwo, znaczenie, tytuły nie zauważamy tego co najważniejsze, po co zostaliśmy tu postawieni, dlaczego w ogóle żyjemy. Niewidzialna granica wieczności leży przed nami, ale my boimy się jej przekroczyć. Jesteśmy naśladowcami, rezygnujemy z własnych poszukiwań na rzecz ogólnie przyjętych zachowań. Boimy się wychylić i biegniemy w różnych stadach, czasami na zatracenie. Ekscytujemy się naszymi wyborami stadnymi, wynosimy się nad innych, a przecież dalej biegniemy w stadzie. Ordery doczesnego życia mają zapewnić nam miejsce w niebie, jakby Bóg był przekupniem. Otrzymaliśmy niezależność, zdolność do podejmowania decyzji i zarządzania swoim życiem, lecz tak szybko z tych przywilejów rezygnujemy na rzecz absolutów ludzkich, które z czasem okazują się utopią.

Jesteśmy jakby w worku płodowym i mamy strasznie zawężoną percepcję, gdyż potrzebujemy porodu. Poród ten nastąpić może wówczas, kiedy w nasze wnętrze wpłynie Duch Święty, który jest jak tlen dla niemowlaka. On to budzi do życia naszego ducha, który zaczyna żyć w nas dla Boga, a który jest martwy do tego czasu ze względu na nasze grzechy. Czyli możemy powiedzieć ze względu na to, że znajdujemy się we wnętrzu siebie, ukierunkowani na siebie i żyjący powierzchownie dla siebie. Dopiero Boże tchnienie w postaci Ducha Świętego zmienia ten stan rzeczy. Uwalnia nas od siebie i prowadzi ku życiu dla Boga. Odpępawia nas od świata a jednoczy z Bogiem. Dlatego też Pan Jezus mówi do Nikodema – starszego wiekiem poszukującego faryzeusza – „musisz się na nowo narodzić”.

Podobnie jak Nikodem często jesteśmy połączeni światową pępowiną z jakąś religią. Jesteśmy tak stworzeni, że potrzebujemy wierzyć, Pan Bóg nas tak stworzył, abyśmy szukali Jego. Ci, co znają trochę Boże drogi, to wiedzą, że są jakby dwa etapy poznania Boga. Pierwszy, o którym mówi apostoł Paweł w liście do Rzymian 1,19-20 – „To bowiem , co o Bogu można poznać , jawne jest wśród nich , gdyż Bóg im to ujawnił . Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła…” . Inaczej mówią, jeśli jesteśmy uczciwi choćby przed sobą, to oglądając ten wspaniały świat musimy dojść do wniosku, że za nim kryje się konstruktor, wspaniały , mądrzejszy od nas miliony razy ktoś, wielki ktoś.

To odkrycie prowadzi nas do poszukiwania siebie, jeśli Bóg stworzył wszystko, to po co mnie stworzył? To już konkretne pytanie, poprzez które Bóg prowadzi nas do Chrystusa. To Jego życie, śmierć i zmartwychwstanie daje nam wgląd w ogrom miłości Boga wobec nas i z drugiej strony koszmar naszego odejścia od Boga. Dlaczego ten wspaniały Chrystus musiał umierać za mnie, to pytanie powinniśmy sobie zadawać ciągle. Dostrzegając swoją grzeszność i niemoc padamy przed Panem na twarz i jesteśmy już zdolni to pokuty. Do tego, aby powiedzieć Panie zmiłuj się. Pan czeka na ten moment, aby nas zbawić, dać nowe życie, zesłać swojego Ducha do naszego serca.

W nowonarodzeniu dokonuje się cud, ożywiony duch człowieka wreszcie zaczyna dominować w pogubionej duszy i w ciele. Wreszcie człowiek ma dostęp do Boga, bezpośredni, oczywisty, pełen miłości, wdzięczności i radości. Ta miłość wyzwala, zauważamy, że więzy, które nas wiązały opadają, albo że są one do pokonania wraz z Panem, bo jesteśmy w Nim i z Nim. Nie jesteśmy już sami, ale jesteśmy z Nim. Ta miłość prowadzi nas do poszukiwania Jego dzieci, jakimż odkryciem jest fakt, że religijne zapędy człowieka są imitacją prawdy, że tak naprawdę ta prawda złożona jest jakby w ukryciu. Wspólnoty ludzi odrodzonych niezależnie w jakiej denominacji często są ukryte, zawstydzają, często są odpychane od religijnej najczęściej 
większości.

To odpychanie jednak ma swoje walory. Służy odpępowaniu od ludzkich religijności i prowadzi do tego, że nasza pępowina nareszcie znajduje wieczne zaspokojenie w Bogu. Te życiodajne źródła płynące od Pana zaspakajają nas całkowicie. Boży pokarm powoduje w nas wzrost duchowy i jasność postrzegania. Jezus jest prawdą, a więc w Nim widzimy prawdziwie i dostrzegamy falsyfikaty. Od nas zależy, czy będziemy dalej zaspakajać się namiastkami, czy raczej podejdziemy do źródła. Życie osoby odrodzonej jest wędrówką w głębię Chrystusową. Czasami musimy odwiedzić wiele wspólnot, aby znaleźć swoją drogę, drogę przyjaciela Boga. Osoby, która wraz z Bogiem decyduje o swoim życiu, bo w Nim jest jego pępowina. To jest cel osoby odrodzonej, to jest owo wypełnianie woli Pana.

Wasz w Panu Kazik J.

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code