Pandemonium

Rozważanie na XVII Niedzielę Zwykłą, rok C2
 
 

Niech przyjdzie Twoje królestwo?

− Co za zaskoczenie! pomyślałem, obudziwszy się z tym nieodpartym przeczuciem pewności, że to właśnie dziś − że akurat dziś! Żadnych dodatkowych znaków przecież nie zauważyłem, żeby chociaż jakaś spektakularna katastrofa, po której wszyscy by powtarzali: „to już chyba koniec świata” i przez tę krótką chwile udawali, że się nie nienawidzą albo − daj Bóg, osobista tragedia, po której dostałbym równie osobistego nawrócenia, a tu od dawna nic − wręcz nie do uwierzenia…

− Tyle spraw nie załatwionych, pozostawionych wpół drogi, wizja własnego mieszkania już taka bliska − byłby to koniec udręki życia pod wspólnym dachem z tymi rodzicami, bo ileż można mieć cierpliwości do ich ciągłego marudzenia! Może i by w końcu na dziecko przyszedł czas, przecież nie mogłem bez odpowiednich warunków, bez dobrej pracy, bez jakichkolwiek oszczędności − chciałem, żeby chociaż jemu nie brakowało niczego.

− Teraz to bez znaczenia! Kolejna wewnętrznie wykrzyczana myśl, właściwie mogę już na głos ją wypowiadać i przestać się kryć w pokoju − niczym małe dziecko ze strachu przed spotkaniem z surowym Ojcem (w obliczu kary nieuniknionej?).

Bo i my przebaczymy każdemu?

− Szczęść Boże, sąsiedzie! Słyszę lekko ironiczny głos − po przeszło 10 latach. Władysław − sąsiad z dołu – obraził się śmiertelnie (jak to słowo w zaistniałej sytuacji nabiera zupełnie nowego znaczenia), gdy śmiałem zwrócić mu uwagę, aby swojego psa − „olbrzyma” wyprowadzać raczył na smyczy.

Gdy to nic nie zmieniło − wezwałem policję, a jaki to był dla niego dyshonor! I ile się nasłuchałem! Od tamtej pory, gdy się mijamy, nasze spojrzenia się nie spotkały. Na początku wydawało się to nieco głupie, ale z czasem człowiek przywyknie do wszystkiego… W końcu to jego wina, niech on przeprasza − a ja wtedy jestem gotów przebaczyć − moje sumienie jest czyste!

Niech się święci Twoje imię?

− Gdzie się teraz udać? Rozglądam się − żadnego drogowskazu. Po zastanowieniu kieruję wzrok w miejsce oczywiste… Rzeka ludzi płynie w kierunku świątyni. Cóż za zbiorowe nawrócenie − obłuda. Wiedzieć trzeba, że nasz kościół do największych nie należy − a i to jedynie dwa razy do roku można odnieść delikatne wrażeni, że Polacy to w większości naród mieniący się katolickim… Ja nie lepszy? − Nagle nachodzi mnie na samoocenę − No, fakt, że nie zawsze się „udało” w niedziele pójść na mszę − Wiem, to jedynie u nas 40 minut, ale przecież… Tysiące wymówek przychodzi do głowy, w tym jednym jestem mistrzem − samo-rozgrzeszanie. Bo, niestety, wyspowiadać się jakoś dawno czasu nie było…

Nie dopuść, byśmy ulegli pokusie… Przebacz nam nasze grzechy?

− Przeczucie, że za chwile moja kolej, coraz mocniejsze − chwila! Może nie będzie tak źle, przecież jestem tylko człowiekiem i Twoja wola, nie moja się zawsze dzieje… Jeśli dopuściłeś, a ja uległem − to też wola Twoja? Trochę za późno na takie filozoficzne rozważania, ale miłosierdzie podobno jest wielkie, tylko ten żal za grzechy − żeby był szczery, Jego nie oszukam…

− Czy to nie − poniekąd Twój obowiązek − przebaczyć wszystko? Czy nie dość cierpienia zaznałem w życiu? Chyba należy mi się niebo, a chociażby czyściec to już na pewno, to chyba już…

− Ciemność, ale nie taka, jak gdy gaśnie światło w pokoju − a na zewnątrz już zmrok, nawet nie taka, jak przy bezksiężycowym niebie, gdy idę ścieżką w lesie. Słowa zawodzą, nawet części własnego ciała dostrzec nie sposób, różnicy już nie ma, czy oczy: otwarte, czy zamknięte. Widok ten sam − ciemność…

Pozostaje mieć tylko żal ogromny do ewangelisty Łukasza. Mógł to bardziej uwydatnić, zaznaczyć, podkreślić, może inną czcionką napisać…

− Że słowo ciałem się na pewno stanie, że ta modlitwa, to nie tylko taki wieczorny i czasem poranny zwyczaj…

Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo. Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień, i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczymy każdemu, kto nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie.

Rozważania Niedzielne

44.jpg

 

5 Comments

  1. aharonartu

    kropelka do ciebie

    Ctuję z Blogu :

    "Kolejna wewnętrznie wykrzyczana myśl"

    i Twoja wola – Umyśle , nie moja się zawsze dzieje.

    Umysł ciągle w nas mówi i wewnętrznie wykrzykuje myśli. A my stajemy się jego niewolnikami.

     

    Cytuję :

    Czy to nie − poniekąd Twój obowiązek − przebaczyć wszystko? Czy nie dość cierpienia zaznałem w życiu? Chyba należy mi się niebo, a chociażby czyściec to już na pewno, to chyba już…

     

    I tak ciągle w kółko woła umysł w nas i męczy nas . 

    Aż chciałoby się krzyknąć ze współczuciem by to wreszcie w sobie odkryć . zobaczyć jak krzyczymy wewnętrznie utożsamiając się bezustannie z myślą która nas zaprząta. 

     

    Całkiem niedawno odczułem , że ludzie tkwią w szponach bólu od całych eonów – odkąd ze stanu łaski upadli w sferę czasu i umysłu, tracąc świadomość Istnienia – "Królestwo Niebieskie". Właśnie wtedy zaczęli postrzegać samych siebie jako nic nieznaczące drobiny w obcym wszechświecie, pozbawione związku ze Źródłem i z sobą nawzajem. 

    Twój przyjaciel

    a*

    zobacz w kropelce do ciebie machają ludzie

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  2. puciato

    TO

    aharonartu: zobacz w kropelce do ciebie machają ludzie… 

    – czasem ciężko to dostrzec…

    pozdrawiam

     

    P.S.

    poeta:

    Żebym wreszcie mógł powiedzieć, co siedzi we mnie.
    Wykrzyknąć: ludzie, okłamywałem was
    Mówiąc, że tego we mnie nie ma,
    Kiedy TO jest tam cięgle, we dnie i w nocy.

     

     

     
    Odpowiedz
  3. aharonartu

    DLACZEGO?

     

    Sławomirze Puciato dlaczego – czasem ciężko to dostrzec..?

     

    Dlaczego? 

     


     

     

    "Co jest istotą rzeczy twej?"

     

    Ile głosów noszę w sobie?
    Jeden głos mówi: nie nadajesz się do niczego!
    a inny : robię co mogę. Nie mogę zrobić więcej!
    Inny zaś mówi że ja nigdy nie robię co powinienem…
    A życie płynie. Tak spędzam swoje życie. Moja tożsamość zależy od moich myśli , które mnie wiążą z przeszłością. I to nie jest prawdziwa tożsamość – rzeczywista tożsamość ale to jest fałszywe poczucie JA uwarunkowane przeszłością.Moja osobista historia ,(przeszłość – to co przeżyłem ) staje się dla mnie moją tożsamością. Jeśli stale utożsamiam się z myślami to tworzę obraz swojej tożsamości na podstawie tego co wycierpiałem w przeszłości, osiągnięć lub niepowodzeń , czy też tego zła które sam wyrządziłem innym. Mój sukces , moja porażka , związki z innymi – Historia JA. I tak ograniczam siebie do historyjki. To fałszywe JA żyje w ciągłym stanie niezadowolenia. Czegoś zawsze mu brakuje. Mi brakuje. Mam wrażenie że coś jest nie tak. To poczucie że czegoś mi brakuje. Że jestem niekompletny. Że moja historia jak dotąd nie skońćzyła się szczęśliwie. To moje Ja nigdy nie jest w pełni zadowolone.
    Nigdy przez dłuższy czas. Zaczynam więc się rozglądać gdzie mogę być kompletnym JA. Gdzie mogę być spełnionym. I wtedy pojawia się druga połowa fałszywego JA utożsamiająca mnie z przyszłością. Umysłowy uzurpator. Goni mnie bym nie stał w jednym miejscu gdzie istnieje życie ale bym pędził tam w przyszłość która jeszcze nie istnieje. Utożsamiając się z umysłem żyję w ten sposób nie będąc tego świadomym. Szukam obłędnie zbawienia w przyszłości – nie zaś w teraźniejszości. Szukam myśląc że jeśli spotkam tego czy tą osobę lub to czy tamto osiągnę , to czy tamto poznam to to mnie dopełni i sprawi że będę szczęśliwy. Ze będę zbawiony. Albo że gdy mi się inaczej życie ułoży a moja sytuacja życiowa zmieni się to wtedy mógłbym być szczęśliwy.Gdy wygaram 10 milionów to będę mógł coś zacząć więcej.
    Uzurpator umysłowy żyje we mnie! a przez to staję się coraz bardziej nieszczęśliwy. Teraz jestem nieszczęśliwy w małym samochodzie a w przyszłości będę nieszczęśliwy w dużym samochodzie. W małym mieszkaniu albo w wielkim domu. Ciągle nieszczęśliwy . A wszystkie te nieszczęścia przez przez struktury mojego umysłu który we mnie snuje plany. Ciągle w przyszłość patrzy by być kompletnym zamiast znajdować się w TERAZ. Poszukuję pełni życia w formach materialnych i formach myślowych. Szukam nowych teorii które mnie usatysfakcjonują, poglądów z którymi mógłbym się utożsamić i odnaleźć w nich siebie. Jeśli Jezus miał na myśli przedmioty jako błogosławieństwo to Królestwo Niebios już nadeszło i jest po drugiej stornie ulicy w centrum handlowym. Ale rzeczywiste błogosławieństwo nie ma nic wspólnego z gromadzeniem rzeczy. Ani żeczy materialnych , ani myśli , ani emocji. . Chodzę na zebrania religijne i czuję się żywszy ale potem wracam do domu i powraca to uczucie braku czegoś , czegoś na stałe.
    Wtedy szukam pobudzenia w czymś co mnie otacza bo chcę czuć że żyję.
    Oczekuję że odnajdę siebie w formach rzeczy, emocji których doświadczam. EGO mówi że muszę utożsamiać się z czymś takim abym czuł że żyję . Wyszukuje więc coraz to nowych form zadowolenia. Nie rzadko w związkach religijności albo w związkach partnerskich. Szukanie, bezustanne szukanie związków z formami które mogłyby mnie dopełnić. Obłęd.
    Meżczyzna szuka kobiety a kobieta meżczyznę.Itd.
    Świat jest pełen form ale w nich się nie odnajdziemy.Identyfikując się z umysłem
    i myślami staję w potrzasku – w pułapce tej obłędnej świadomośći form.
    Myśl pojawia się i znika a każda z nich mnie chwyta i tylko na chwilkę puszcza.
    Chcę przedłużyć tę chwilkę…
    Chwilkę , w której nie utożsamiam się z umsyłowymi formami myśli. Nie chcę być dłużej formą umsyłową.
    Nie chcę żyć jak Narcyz z greckiego mitu który gdy zobaczył swoje odbicie w wodzie to utożsamił się w nim tak bardzo że się w tym odbiciu swoim zakochał.
    Zakochał się w zwierciadle. Nieświadomie tworze więc sobie w umyśle obraz i mówię że to JA. Zakochuję się więc w obrazie a z tąd już blisko do obsesji na swoim punkcie. Jak często padasz ofiarą Narcyzmu?
    Jak często mówię : " chura ! znalazłem formę ! znalazłem swoje życie , swoją historię . Znalazłem formę umysłową i swój związek religijny myślę że to wszystko kim jestem. Obłęd.
    Przez takie znajdowanie formy tracę kontakt z głębokim wymiarem mojego istnienia – tego kim jestem naprawdę.

     

    a.

    dziękuje Ci za to że jesteś Sławku.

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  4. puciato

    wszyscy byli kiedyś dziećmi

    Sławomirze Puciato dlaczego – czasem ciężko to dostrzec..? Dlaczego?

    on tego nie wiem – gdzieś się zatracił w tych myślach… ale Sławek (ten ze zdjęcia) na pewno wie – tylko z nim się nie sposób porozumieć, niczym z innej planety – tak jakby czytać Małego Księcia w całkiem obcym języku, wiemy, że to oczywiste, osiągalne, ale zrozumieć – żyć z Tym w zgodzie, nie sposób…

    pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  5. aharonartu

    ach tak mały książe skąd ja to znam?

    A dlaczego ze Sławkiem ze zdjęcia nie sposób się porozumieć? Może nie trzeba zaraz wszystkiego rozumieć z Małego Księcia. Może wystarczy po prostu być przy małym Księciu i się wsłuchiwać w bicie jego serca. Może wystarczy ktoś kto małego księcia umie słuchać? Ktoś kto jest obecny , nie koniecznie bliski Sławkowi ze zdjęcia ale bliski temu który pisze pięknie i zrozumiale na blogach Tezeusza… TOBIE.

    Aharon*

    PS. O małym Księciu to chyba Jolanta Łaba pisała kiedyś …na blogach Tezeusza ale nie pamiętam gdzie to było…hm. 

    przy okazji pozdrawiam tych co kochają kropelki po burzy . Zdjęcia wykonałem około godzinę po Burzy.

     

     

    kropelki dla Ciebie 

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code