Otworzyć drzwi Wieczernika …

Rozważanie na Niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok C2
 
 

Palestyna, A.D. 30, pięćdziesiąty dzień po Zmartwychwstaniu

Kilkunastu mężczyzn zamyka się w Wieczerniku. To umiłowani uczniowie Jezusa, którzy w tajemnicy przed Żydami zebrali się tutaj na modlitwę.

Lęk. Uczniowie pozbawieni obecności Mistrza tracą poczucie bezpieczeństwa, zaczynają bać się nawet swoich rodaków. Strach podpowiada im, żeby się wycofać, zamknąć się na zagrożenie ze strony świata, pozostać w swoim kręgu. Zabójczy lęk – jeśli mu na to pozwolić, zapanuje nad człowiekiem, pozbawi go nadziei i ufności. Ten lęk odbiera uczniom zarówno pamięć o Zmartwychwstaniu, jak i o radości, jaką napełniło ich Wniebowstąpienie. Strach pozbawia ich odwagi głoszenia prawdy, którą przekazał im Syn Boży. Uczniom pozostaje tylko modlitwa. Tylko?

Słabość. Jedenastu mężczyzn staje twarzą w twarz z własną słabością. Zamknięte drzwi sali w Jerozolimie stanowią symbol nieufności i odcięcia się od tego, co na zewnątrz. Wycofanie jest przyznaniem się do porażki, uznaniem własnej niemocy. Dopiero uświadomienie sobie i przyjęcie swojej słabości powoduje, że uczniowie mają szansę stać się mocni. To paradoks naszej wiary – tak lekceważona, pogardzana przez świat pokora rodzi siłę.

Wspólnota. Uczniowie, podobnie jak każda prawdziwa wspólnota gromadzą się w „tym samym miejscu”(por.Dz 2.1). Dopiero wtedy, gdy zbierają się razem Duch Święty odkrywa przed nimi prawdę o nich samych. Przyjęta w Jego świetle słabość nie rodzi goryczy i nie odbiera odwagi, lecz pozwala otworzyć zaryglowane drzwi i wyjść do innych. Uczniowie napełnieni Duchem Świętym z Wieczernika wychodzą jako Apostołowie. Razem. W jedności.

Polska, A.D. 2010, czterdziesty trzeci dzień po katastrofie TU-154M.

W katastrofie samolotu lecącego na uroczystości do Katynia zginął Prezydent RP i znaczna część elity politycznej naszego kraju. Od 10 kwietnia aż po dzień pogrzebu pary prezydenckiej oszołomieni Polacy wpatrywali się w ekrany telewizorów śledząc relacje z miejsca tragedii.

Lęk. Ludzie pozbawieni Prezydenta, dowódców sił zbrojnych, wielu posłów i senatorów utracili na pewien czas poczucie bezpieczeństwa, jakie dawało stabilne państwo. Szok spowodowany katastrofą samolotu prezydenckiego wywołał lawinę spekulacji dotyczących przyczyn wypadku, poszukiwanie jego domniemanych sprawców. W kontekście tragicznego wypadku ujawnił się strach człowieka nakazujący mu natychmiastowe ukaranie sprawców tragedii i bezrefleksyjne ferowanie wyroków. Bez rozwagi. Potęgując ból, który stał się udziałem rodzin tragicznie zmarłych. Koncentrowanie się na lęku i porażce zamyka człowieka na drugiego, stawia także mentalną i emocjonalną granicę między nim a Bogiem. Uświadomiona sobie przepaść między Ja idealnym a rzeczywistym rodzi frustrację, poczucie beznadziejności, jako zraniona pycha niezwykle cieszy szatana. Tymczasem tylko ten, kto czuje się bezpieczny, potrafi zmierzyć się z trudnymi uczuciami.

Słabość. Emocjonalny ekshibicjonizm jednych i cynizm oceny drugich obnażyły powierzchowność wielu ludzkich postaw. Autentyczności przeżywanego smutku, zderzała się z deklarowaniem nieistniejących emocji, demonstrowanych tylko po to, żeby mieć swoje pięć minut – stanąć przed kamerą. Marzenie o zaistnieniu jako supernowa, realizowało się w zgaśnięciu iskry.

Wspólnota. Jednak żałoba narodowa pokazała również, jak skuteczne remedium na ból i smutek stanowi przeżywanie tych trudnych emocji we wspólnocie. Styl przeżywania pierwszych dni po katastrofie stał się sprawdzianem trwałości więzi istniejących między Polakami, oraz jakości relacji Polski z innymi państwami. Nie zdołały zniszczyć tego ani politykierstwo, ani cynizm i małostkowość znanych i mniej znanych osobistości. Wielogodzinne oczekiwanie na możliwość skłonienia głowy przed trumnami pary prezydenckiej, wyczekiwanie na trasie konduktu pogrzebowego i szczere łzy weryfikowały autentyzm przeżywanej żałoby. Byliśmy razem, „w tym samym miejscu”(por.Dz 2,1). Wtedy. A dzisiaj? Jutro? Czy jesteśmy razem w czasie kampanii wyborczej? Albo z tymi, którzy walczą z zalewającą ich domy wodą? Czy nadal będziemy przemawiać w językach zrozumiałych dla wszystkich? Czy my w ogóle znamy język, którego uczy Duch Święty? (por. Dz 2,6-11)

Duch Święty. Kiedy wydaje się, że w cierpieniu sięgnęliśmy dna rozpaczy, że Bóg nas opuścił, wtedy przychodzi Duch Święty. On otwiera zamknięte drzwi Wieczernika. Zapala znicz przed Pałacem Prezydenckim. Rzuca tulipana na lawetę. Stoi nad wezbraną rzeką, żeby w porę ostrzec sąsiadów. Pociesza. Jednoczy. Prowadzi do prawdy. Budzi pragnienia. Motywuje do działania. Duch Święty nadaje naszemu życiu tę jakość, która charakteryzuje człowieka zafascynowanego Bogiem.„W każdym uwidacznia się działanie Ducha dla wspólnego dobra”(1Kor 12,7). Czy pozwalam, by Duch Święty żył we mnie? Zadaję sobie pytanie…Tymczasem, to odpowiedź się liczy…

Rozważań Niedzielnych

Zeslanie-Ducha-Sw-Wieczernik.jpg

 

Komentarze

  1. artluk

    Inko poruszyłaś moje serce

     Poruszyłaś moje serce Inko swoim blogiem. 

    Niech piszą inni ja będę słuchał.

     

    Życzę dużo dobra i do zobaczenia w lepszym świecie.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code