(Od)wieczna tęsknota

Rozważanie na Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, rok C1
 

Czasami bywa tak, że Bóg znika nam z oczu. Jest to najtrudniejsze doświadczenie człowieka wierzącego, bo ma on wrażenie, że oto został sam. Jedni wpatrują się wtedy w niebo i czekają na cud, jasne potwierdzenie. Inni wpatrują się w niebo, bo nie mają odwagi, aby iść w świat i przyjąć to, co jest im przeznaczone. Jeszcze inni spuszczają głowę i interesują się tylko tym, co ziemskie, co daje namacalne, chociaż pozorne oparcie, co jest tu i teraz.

Moja babcia powiedziała mi ostatnio, że codzienni modli się o jasny umysł, zdrowie i silną wiarę. Zaskoczyła mnie, bo jest bardzo wierzącą osobą. Wydawało mi się, że ma określony światopogląd i niezachwiane przekonania. W pierwszym momencie chciałam zaprotestować, że kto jak kto, ale akurat babcia chyba może pominąć tę ostatnią intencję. Ale szybko się zreflektowałam. Bo czy sam Piotr nie wyparł się Chrystusa? Kto raz spotkał Boga, zawsze będzie za nim tęsknić. Nawet, jeżeli tej silnej wiary zabraknie, gdy dotkną go wątpliwości, pustka i ciemność.

Kto raz doświadczył Bożej miłości, nie będzie umiał bez niej żyć. „I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie” – pisał św. Augustyn. Niespokojne tu, na ziemi i w wieczności. Dlatego jest w nas pragnienie szukania Chrystusa, który wstąpił do nieba i kiedyś wróci. Dlatego tak bliscy nam są apostołowie z dzisiejszej ewangelii, wpatrujący się w niebo.

„Nie wasza to rzecz znać czas i chwile” – mówi Pan, a nam trudno to przełknąć. Dlatego biegamy do wróżek i czytamy horoskopy, chociaż stare, polskie i mądre przysłowie mówi, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Nie jesteśmy pokorni w tym oczekiwaniu na Chrystusa. Każdy cud – prawdziwy lub nie – każde objawienie przyciąga tłumy i budzi sensację, bo jest w nas wiele wątpliwości i pragnienie przekonania się, że na pewno Chrystus wstąpił do nieba i czuwa nad tymi, którzy w Niego wierzą.

Bywa, że nie jesteśmy tego pewni.

Bywa, że wątpimy.

Bywa też, że usilnie przekonywani przez media i „autorytety” współczesnych czasów, zaczynamy po cichu przyznawać, że co jak co, ale wniebowstąpienie to kompletna bujda na resorach.

Tymczasem Bóg dał nam światłe oczy dla naszego serca, tak byśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania. Wyznaczając nam drogę, wyposażył ją w drogowskazy. Pozwolił nam na spotkanie, w którym Go poznaliśmy i doświadczyliśmy. Czy zgubimy ścieżkę? Czy całe życie będziemy wpatrywać się w niebo, oczekując znaku? Czy skażemy się na (od)wieczną tęsknotę? Czy może przyjmiemy Jego posłannictwo i zostaniemy Jego świadkami, z głową wprawdzie w chmurach, ale solidnie (bo z Nim!) stąpając po ziemi?…

Voznesenie.jpg

Rozważania Niedzielne

 

Komentarze

  1. aaharonart

    Nie wasza to rzecz

    ŚW. FAUSTYNA W PEŁNI WYKORZYSTYWAŁA CHWILĘ OBECNĄ
    Napisała ona w swoim dzienniczku cutuję :
    Żyję z godziny na godzinę, inaczej postępować nie jestem w stanie. Chwilę obecną pragnę wykorzystać jak najlepiej, spełniając wiernie wszystko, co ona mi daje. We wszystkim zdaję się na Boga w niezachwianej ufności.(Dz 1400)

    Od niepamiętnych czasów mistrzowie duchowi wszystkich tradycji wskazują Teraźniejszość jako klucz do wymiaru duchowego. Mimo to wiedza o nim najwyraźniej pozostaje tajemnicą.

    „Nie wasza to rzecz znać czas i chwile” – mówi Pan. Można z tego rzekłbym koanu biblijnego  wywnioskować że nie nasza to rzecz znać przeszłość i przyszłość . Trzeba znać chwile obecną. Tą w której sie żyje i jak słusznie zauważa autorka tego blogu – "stąpać po ziemi z Tym, który jest w  teraz" Jestem który jestem. 

    „Wolność zaczyna się od uświadomienia sobie, że nie jesteś dybukiem – czyli myślicielem czegoś czego teraz nie ma. Świadomość ta pozwala ci obserwować dybuka. Gdy zaczynasz obserwować myśliciela w sobie , uruchamia się wyższy poziom świadomości. Odtąd stopniowo dociera do ciebie to, że gdzieś poza zasięgiem myśli otwierają się niezmierzone rejony inteligencji, a myśl jest tylko jej znikomym aspektem.” 

    Czytam ją  nie tylko rozumem ale też intuicją. 

    Do czego prowadzi „chwila w której żyjesz”?

    Otóż prowadzi ona do  dystansu do siebie, a zwłaszcza do uświadomienia sobie swojej  smutnej historii snutej na własny temat od świtu do zmierzchu.

    Jak wygląda moment, kiedy ten chory film wyświetlany na mentalnym ekranie umysłu kończy się?

    Od momentu w którym uświadamiasz sobie chwilę w której żyjesz – chwilę obecną „już niczego nie udajesz. Po prostu pozwalasz, żeby wszystko było takie, jakie jest w Bogu.

    Przekraczasz dzięki temu przyzwoleniu granice umysłu,wydobywasz się z jego schematów stawiania oporu, których dziełem są pozytyw i negatyw ( nie mam na myśli medium fotograficznego:) ) jako przeciwne bieguny.

    Bez tego nie istnieje wybaczenie. Umiejętność wybaczania temu, co teraźniejsze, jest jeszcze ważniejsza niż puszczanie przeszłości w niepamięć. Jeśli wybaczasz każdej chwili, pozwalając jej być taką, jak jest, nie gromadzą się zaległe urazy, które później trzeba byłoby wybaczyć.” „Pewnego dnia możesz złapać się na tym, że głosu, który odzywa się w twojej głowie, słuchasz z uśmiechem – tak, jakbyś uśmiechał się na widok dziecinnych figli. Będzie to dowód, że przestałeś traktować zawartość swojego umysłu całkiem serio, bo twoje poczucie „ja” już od niej nie zależy.”

    „Nie wasza to rzecz znać czas i chwile” jednak tą która trwa teraz zawsze warto znać to w niej bowiem objawia się Bóg. Na pytanie jak masz na imię Bóg odpowiedział : na imię mam chwila obecna. Tu i teraz zawsze i wszędzie Jestem który teraz jestem. 

    Prawdy nie szuka się w tym co było ale w tym który Jest teraz. Nie wasza to rzecz znać czasy przeszłe i snuć o mnie swoje marzenia , nie wasza to rzecz znać chwile przyszłe . Poznaj chwilę w której żyję teraz . Czyż nie to właśnie chce ludziom powiedzieć Bóg który żyje i póka do drzewi . Szkoda że tak często naszymi myślami o nim wyganiamy go poza swoje obecne życie szukając go w tym co było albo w tym co będzie. Może warto sie zatrzymać na tym co jest teraz?

    art.

     

     

     
    Odpowiedz
  2. Jadzia

    aaharonku

    Rację masz, że nalezy przede wszystkim przeżywac chwilę "teraz" . Niemniej, aby ją prawidłowo przezywac trzeba znac przeszłość, przeszłość, która nas tak czy inaczej ukształtowała i dlatego tak a nie inaczej przezywamy "teraz". Aby to "teraz" było przezywane prawidłowo – trzeba zmierzyc sie z przeszłościa. Czasem jest to trudne.

     
    Odpowiedz
  3. aaharonart

    List do Jadwigi

    Poprzez to , co piszę staram się przywołać istotę życia która jest dla mnie ważna teraz .

    Nie mam co do tego żadnych wątpliwości Jadziu , że każdy człowiek powinien znać swoje korzenie – swoją historię . Uważam , być może niesłusznie , że tak naprawdę istnieje tylko to, co jest teraz. Być moze sie mylę w takim podejściu do życia.
    Oczywiście, że coś takiego jak minione chwile jest ważne bo przecież zaistniały abym mógł dziś tu być i pisać do Ciebie. Poznanie własnej historii życia ma wielką wartość , Uważam również że wiele wspaniałości kryje sie w fantastyce naukowej , przewidywać bowiem możemy przyszłość na podstawie osiągnięć naukowych i techniki , mają one przecież wpływ na przyszłe życie jednostki bądź społeczeństwa. Przyszłość też jest ważna .

    Tak więc , absolutnie nie odrzucam czegoś co mnie niejako zrodziło w chwili w której żyję . Akceptuję przyczynę i skutek- to znaczy to czym jestem teraz. Myślę, że pożyteczne jest to co piszesz Jadziu . Ja też uważam że trzeba zmierzyć się z przeszłością, jednak mierząc się z nią trzeba też umieć ją puścić .
    Pragnę się podzielić z Tobą pewną opowieścią która przybliży nam o jaką terażniejszość mi chodzi oraz , to co to znaczy zmierzyć się z przeszłością i ją puścić .

     Wyobraź sobie dwóch ludzi , jeden jest Pastorem a drugi Księdzem . Pastor i Ksiądz idą wiejską drogą , która po obfitym deszczu stała się strasznie błotnista . Mijają jakąś wioskę i spotykają młodą kobietę , która usiłuje przejść na drugą stronę drogi ,ale błoto jest tak grząskie, że pochlapała by swoją jedwabną suknię w którą jest ubrana . Ksiądz szybko chwycił ją na ręce i przeniósł . Po tym incydencie szli dalej w milczeniu . Po upływie pięciu godzin , gdy zbliżali się już do swoich świątyń , w których mieszkali , Pastor nie mógł się już dłużej powstrzymać i spytał : " Dlaczego niosłeś tamtą dziewczynę? Wy księża , nie robicie przecież takich rzeczy".
    "Postawiłem ją na ziemi wiele godzin temu – odparł Ksiądz – a ty ją nadal dźwigasz?

    Wyobraź sobie teraz Jadwigo jak wyglądało by życie kogoś , kto zachowywał by się przez cały czas tak jak Pastor – kto by nie mógł albo nie chciał pożegnać się wewnętrznie z daną sytuacją , kto gromadził by w sobie coraz więcej balastu z przeszłości i nie umiał jej puścić. Jeśli tylko będziemy potrafili to zobaczyć zrozumiemy życie i cierpienie wielu współczesnych nam ludzi . Jakże ciężkie brzemię przeszłości dzwigają ze sobą w swym umyśle. Pisząc o życiu w teraźniejszości właśnie to miałem na myśli . Przeszłość Jadwigo żyje w Tobie i we mnie w postaci wspomnień, ale same wspomnienia nie stanowią problemu. Historia sama w sobie nie jest żadnym problemem. Przecież dzięki pamięci nasza przeszłość i dawne błędy wiele nas uczą . Kiedy jednak owe wspomnienia , czyli myśli o przeszłości , całkowicie Tobą czy mną zawładną , wówczas jak dobrze wiesz zmieniają się w brzemię , przysparzają problemów i stają się częścią twojego poczucia ja . Twoja osobowość , uwarunkowana przeszłością staje się przez to twoim więzieniem. Obdarzasz swoje wspomnienia poczuciem własnego ja , a twoja historia staje się tobą takim , jakim sama siebie postrzegasz. To "małe ja " jest złudzeniem które przesłania twoją prawdziwą tożsamość jako bezczasową i bezpostaciową Obecność.
    Twoja czy moja historia Jadwigo nie tylko składa się ze wspomnień mentalnych , ale także emocjonalnych – ze starych emocji, które wciąż na nowo w tobie, czy we mnie , odżywają. Podobnie jak ten Pastor, który przez pięć godzin niósł brzemię urazy karmiąc je swoimi myślami tak większość ludzi dźwiga przez całe życie , ogromny ciężar , zarówno mentalny jak i emocjonalny. Ograniczają samych siebie poprzez rozgoryczenie , żal , wrogość , poczucie krzywdy. ICh myślenie emocjonalne staje się nimi , toteż trzymają się kurczowo starych emocji , bo wzmacniają one ich tożsamość.
    Z powodu ludzkich skłonności do podtrzymywania dawnych emocji niemal wszyscy na Tezeuszu nosimy w swoim polu energetycznym ładunek dawnych cierpień emocjonalnych , który nazywa się bolesną przeszłością.
    Możemy jednak przestać powiększać tę bolesną historię . Możemy pozbyć się nawyku gromadzenia i podtrzymywania starych emocji machając w sposób metaforyczny skrzydłami , i powstrzymać się przed rozpamiętywaniem przeszłości , bez względu na to czy coś wydarzyło się wczoraj czy czterdzieści lat temu . Nauczmy się nie ożywiać w swym umyśle dawnych sytuacji i zdarzeń i zamiast uporczywie kręcić ten sam mentalny film powracajmy stale do nieskazitelnej , bezczasowej chwili teraźniejszej. Naszą tożsamosćią stanie się wówczas sama nasza OBECNOŚĆ , a nie myśl czy emocje z przeszłości. W przeszłości nie wydarzyło się nic co mogło by Ciebie Jadwigo powstrzymać od przebywania w chwili teraźniejszej , a jeśli przeszłość nie może cię powstrzymać , to jaką ma ona siłę ?

    Być może jednak ktoś inny też skorzysta z tego wpisu do Ciebie .
    Być może ktoś taki jak ten zasmucony człowiek w linku poniżej który wciąż trzyma w sobie pamięć o pieknych dla niego czasach…

    http://www.youtube.com/watch 

     

    pa

     

    aharon arts *

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj aaharonart Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code