Odnowa Eliasza

Czasami bywa tak, że w naszym życiu osiągnąwszy cele, które zostały nam określone przez Boga, osiągnąwszy szczyty naszych marzeń o bytowaniu, życiu w wolności, miłości obfitości, stajemy w miejscu zwątpienia wywołanego brakiem dalszego celu rozwoju naszego życia ze znanego w nieznane.

Być może w czasie wędrówki z Bogiem zrozumieliśmy jak mówią słowa pieśni ?przebacz mi Jezu straciłem tak wiele?? , że jedynym z dzieł Pańskich w naszym życiu jest odbudowanie go. Straciliśmy być może przez głupotę i grzech na przykład małżonka, dzieci, majątek, zatraciliśmy się być może w nałogu w bezmyślności w nieuctwie i lenistwie. Kiedy światło ewangelii rozpromieniło nasze wnętrze, a miłość Chrystusa sprawiła, że zostało poczęte w nas nowe życie, życie z Ducha Bożego ??byliśmy jak we śnie?? cytując słowa psalmu i rzeczywistość wokół nas zmieniała się na naszych oczach, gdy to co było niezmienialne przez lata, nagle w Chrystusie kiedyśmy usynowieni zostali stało się to możliwe. Być może, że to było już dla nas wszystkim czego oczekiwaliśmy.

Połączone rodziny, wyzwoleni z nałogów, na nowo szanujący to co Pan daje tak w sferze materialnej, jak i duchowej, odkrywamy świat nieznany (że istnieje), ale dochodzimy również w naszym życiu, że Pan oddaje nam to ??co zżarła szarańcza i konik polny?? i nasze bytowanie, nasze aspiracje (pobudzone wcześniej stratą) do wyrwania diabłu tego cośmy stracili stają się bardzo ważne.

Bóg chce obfitości dla swych dzieci i jest to prawda niewątpliwa, i w wędrówce przez znane nam terytoria, choć poznawane w nowej rzeczywistości Chrystusowej, odzyskujemy zdrowie, majątek, szacunek, pracę, rodziny itp. Znaliśmy to i cieszymy się, że w mocy Bożej możemy to odzyskać, problem zdaje się pojawiać, gdy kończy się ?limit? tego co znaliśmy. Bóg mówi do nas i wskazuje nam drogę, którą mamy iść, jednak czasami w euforii sukcesu nasze ?antenki odbiorcze? tracą fale komunikacyjne od Boga.

Bóg chce nas poprowadzić dalej, ale my wzbraniamy się wiedząc, że to co przed nami to nieznane i trudne. Być może wiemy co Bóg zaplanował dla nas w życiu, ale my mamy opory ? w końcu osiągnęliśmy tak wiele, właściwie moglibyśmy usiąść na laurach i przez całe życie cieszyć się tym co Bóg zrobił w naszym życiu, mówilibyśmy o tym, składali świadectwa itd. ? ale Bóg woła.

Ale Bóg czeka aby nas prowadzić dalej ? Evangeline Wilkes ? tak pisze o takowym stanie ?Na piaskach niezdecydowania legły nieprzeliczone szkielety tych, co w zaraniu zwycięstwa spoczęli wyczekując. I wyczekując zmarli?.
Dr Schuller nawołuje: ?wzywam cię do wszczęcia na nowo procesu marzenia, wybór między marzeniem a obumieraniem powinien być ciebie oczywisty. Odbyj swoje duchowe spotkanie z Bogiem?.

Ze znanego w nieznane, czy jesteśmy gotowi?

W mojej praktyce widziałem wiele właśnie takich przypadków, kiedy z Bożej łaski ludzie po ?nawróceniu się do Boga? widzieli wielkie zmiany w swoim życiu, gdzie ich byt materialny się polepszył i wrócił do dawnego stanu, a nawet przewyższał go, gdzie opieka zboru, bycie na nabożeństwach itp.. sprawiało, że czuli się oni dobrze i miło, ale po pewnym czasie niestety, zaczęło to być nudne, bo nie chcieli mimo Bożych zachęt pójść dalej, wyjść ze znanego w nieznane, rozpocząć wędrówkę z Panem, niepowtarzalną, nieporównywalną, nową i fascynującą.

Konformizm wypragniony zadusił życie Boże i niestety po kilku, inni po kilkunastu miesiącach czy nawet latach powrócili do starego życia. Dziś są na dnie, lub też już ich nie ma wśród żyjących. To smutne, ale warto zobaczyć przykład Biblijny, który dałby nam nadzieję, że warto szukać woli Boga dla naszego życia, choćby najbardziej ekstremalnej.

W I Księdze Królewskiej od 17 rozdziału i 1 wersetu spotykamy Elisza, męża Bożego, który stał przed obliczem Boga.

I już pierwsze pytanie ciśnie się na usta ? czy ja stoję przed obliczem Boga? Co to znaczy stać przed obliczem Boga dla nas? Dla chrześcijanina stać przed obliczem Boga, to stać przed Jezusem Chrystusem, to spotkać się z Nim ze Słowem łaski Bożej, w którym On nas spotyka, Syn Boży i Syn Człowieczy, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek Immanuel, Bóg z nami w tym Jednym. Wiara chrześcijańska jest spotkaniem z tym ?Immanuelem?, spotkaniem z Jezusem Chrystusem, a w Nim ? z żywym Słowem Bożym i w Jego chwale i uwielbieniu.

Eliasz, a później Jan Chrzciciel powołani zdaje się, że byli do napominania władców Eliasz Achaba, Jan Heroda. Napominania do wierności Bogu, do życia i przykładu w Bożej łasce.
Czy my dziś potrzebujemy napomnienia, jak zachowujemy się słysząc, bracie/siostro, czy Bogu podoba się twoje zachowanie, dlaczego pracujesz na czarno? Czy wspierasz Kościół, dlaczego twoje dzieci są bez wiary? Nie lubimy takich słów. Jesteśmy z natury rzeczy samolubni, rywalizujący, izolujący życie osobiste i skrywające dla siebie. Czasami bywa tak, że wołamy o pomoc dopiero kiedy właściwie już nie ma ratunku, szukamy pomocy u psychologów, u wróżek, u astrologów a zapominamy, że Bóg Jest obecny w swoim Kościele.

Idąc dalej widzimy Eliasza odnoszącego największy sukces swojego życia, nawrócenie Izraela, i tu znów dostrzegamy, że wysiłki Eliasza byłyby daremne, gdyby Bóg nie był z nim i nie potwierdził działań Eliasza. Czy my dziś żyjąc, pracując, odpoczywając zapraszamy Jezusa do naszego życia, czy wzorem Zacheusza celnika gościmy Jezusa w naszych domach, ?..zejdź śpiesznie z tego drzewa, bo dziś chcę być gościem w twoim domu?? można sparafrazować, jaki dom zastaje Jezus w naszych progach?

Góra Karmel zdawałoby się stała się centrum życia Eliasza, ale czy na pewno?

Po wielkim sukcesie, pogróżki Izabel powodują, że Eliasz życzy sobie śmierci ? cóż się stało? Mógł pomstować, że gdybym jeszcze tych proroków Aszterty, a nie tylko Baala posłał do piekła. Może gdybym ??
Bóg nie zostawia swojego sługi i przychodzi mu z pomocą pokazując od kogo zawsze zależy jego poczucie bezpieczeństwa, kto jest jego grodem, kto kładzie na niego swą dłoń aby żył i to owocnym życiem.
Bóg woła Eliasza na inną górę na Choreb, kawał drogi. Ale na tą drogę również Bóg go posila, aby nie ustał. Czy my przyjmujemy Jego posilenie, czy Słowo Boże jest dla nas prawdziwym pokarmem a Duch Święty napojem?

Bóg w swojej łaskawości objawia Swoją potęgę przed Eliaszem, pokazuje mu, że jeżeli już się czegoś lub kogoś bać, to właśnie Jego a nie jakiegoś śmiertelnika. Eliasza dusza się podnosi do duchowej rzeczywistości i cielesność wydaje się mała, śmieszna.
Bóg daje nowe zadania Eliaszowi, nadaje nowy cel dla jego życia, karmi jego umysł swoją wizją i ten pokarm staje się ?paliwem? na życie Eliasza.
Elizeusza na swoje miejsce, czyżby Bóg chciał mu skrócić życie, ale nie Jehu na króla Izraela ? ponadczasowe powołanie, które realizuje dopiero Elizeusz, podobnie i trzecie zadanie Chazaela na króla nad Aramem. Pogańskie państwo co ma do tego Eliasz? I znów ponadczasowe powołanie, które wypełni Elizeusz.

Niesamowite, Bóg dał zadania Eliaszowi, których nie mógł wykonać już i zaraz, to uczy pokory i wytrwałości. Czy w naszych sercach nosimy wizję i cel Boży dla naszego życia. Czy kiedy odbieramy od Niego powołanie, to chcemy już i natychmiast idąc za modą tego świata wyrażającą się tempem instant? Czy budujemy cierpliwość i wytrwałość w wypełnianiu woli Boga do naszego życia?

Celem Eliasza stało się mentorstwo Elizeuszowi, wychowanie go, przekazanie tego co najbardziej wartościowe ? miłości i uległości wobec Boga, uległości, której towarzyszy pewność, że Bóg wszystko uczyni dobrze, ale nie według mojej miary, ale Jego własnej. Czy Eliasz wychowywał marionetkę dla Boga, nie gdybyśmy przyjrzeli się życiu Elizeusza zobaczylibyśmy męża dojrzałego, chodzącego w mocy Boga, czyniącego wielkie znaki i cuda. Człowieka, który Boży depozyt przekazuje dalej, zaszczepiając miłość do Boga swoim uczniom.

Eliasz potrzebował i my potrzebujemy ciągle świeżej relacji z Jezusem, potrzebujemy pragnienia poznawania Jezusa, kto pragnie niech przyjdzie wzywa Jezus, ta woda którą On daje staje się rzeczywiście źródłem wypływającym ku żywotowi wiecznemu, ale również źródłem z którego wielu może pić.

Na koniec Eliasz, jak wielki pan został wzięty do nieba rydwanem Boga, niesamowite ukoronowanie jego służby i oddania Bogu.

Czy my dzisiejsi chrześcijanie, uczniowie Jezusa Chrystusa (Chrystusowcy), oczekujemy naszego Pana, wypełniając to do czego nas powołał?
Czy płomienni duchem Jemu służymy? Czy stoimy przed Jego obliczem?

Bóg ogarnia nas swym ojcowskim sercem, bierze nas na kolana i zachęca – dziecko moje wzrastaj , dojrzewaj do mojej pełni. Jak dobrze jest być blisko Boga, jak dobrze jest iść za Jezusem, jak dobrze jest mieć w sercu Ducha Świętego.

Jak dobrze być na górze Pana aby otrzymać zachętę do owocnego życia w Nim.
KJ

 

Komentarz

  1. Anonim

    Prosperity, prosperity,

    Prosperity, prosperity, prosperity.
    Dobrze się czuć, dobrze się czuć, dobrze się czuć.
    A skoro uczynki nie są ważne, to można pracować i na czarno, po co się starać.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code