Odkryj w sobie lidera

O „Heroicznym przywództwie” Chrisa Lowneya

Któż z nas nie marzył chociaż przez chwilę, aby dokonać czegoś wielkiego, założyć firmę, która podbije rynek, wspiąć się po szczeblach kariery, zachwycić rzesze i znaleźć się na okładkach najbardziej poczytnych magazynów. Wyobraźnia to jednak nie rzeczywistość. Szybko schodzimy na ziemię, patrzymy trzeźwo na siebie i mówimy: Gdybyśmy tylko mieli wystarczające środki, gdybyśmy wygrali milion w totolotka, gdybyśmy żyli w lepszych czasach… I wracamy do prozy życia.

Czy tak musi być? Niekoniecznie. W historii pojawili się ludzie, którzy również pragnęli wielkich rzeczy, nawet jeśli początkowo były one nieco naiwne, ale nie czekali na lepsze czasy i dogodne możliwości. O kim mowa? O św. Ignacym Loyoli i jego towarzyszach, którzy nie mając pieniędzy ani biznesplanu, stworzyli jedną z najbardziej wpływowych międzynarodowych instytucji.

„Heroiczne przywództwo” Chrisa Lowneya odsłania sekret sukcesu jezuitów na przestrzeni wieków. Podczas gdy nowożytna rewolucja technologiczna i kapitalizm wykreowały teorie przywództwa na bazie ekonomicznych kategorii, świat współczesny coraz częściej poszukuje bardziej solidnych podwalin. Lowney, były jezuita (spędził w zakonie 7 lat) i późniejszy manager J.P. Morgan, odnajduje je w duchowości ignacjańskiej i w sposobie postępowania wybitnych jezuitów (Ricci, Clavius, Ksawery), patrząc na nich przez pryzmat swojej kariery zawodowej i długoletniego doświadczenia w zarządzaniu jedną z największych firm amerykańskich.

Książka podważa jednak konwencjonalne rozumienie przywódcy, którym rzekomo można zostać po przeczytaniu kilku poradników i zastosowaniu zręcznych technik. Nie chodzi bowiem o walecznego wojownika, który z chorągwią w ręku rusza na czele armii w rozstrzygającej bitwie. Według Lowneya, liderem nie jest ten, kto szybko dorabia się fortuny bądź siedzi na intratnej posadce, ponieważ ma powiązania z „wpływowymi” ludźmi. Przyzwyczailiśmy się do takiego modelu ducha przywódczego, którego probierzem jest rozmach dzieła, błyskawiczne działanie i natychmiastowe efekty.

Teza Lowneya wydaje się na pierwszy rzut oka banalna. Jego zdaniem, wszyscy mamy zadatki na przywódców, ponieważ prawdziwe przywództwo to sztuka życia. Jego korzenie tkwią we wnętrzu człowieka, a nie w tym co robimy i co posiadamy. Przywództwo to nie chwilowy przypływ geniuszu, który szybko gaśnie, lecz bycie w szkole do końca życia. Lider ciągle się uczy.

Autor myśli więc o przywództwie w szerokim sensie. „Wszyscy cały czas przewodzimy, często nawet w drobnych sprawach i w niezamierzony sposób” – pisze. Dlatego rodzic przygotowujący dziecko do podjęcia zadań w dorosłym życiu jest przywódcą, bo kocha je, wspiera i wytycza kierunek. Podobnie przyjaciel, który podnosi na duchu i pomaga odnaleźć drogę wyjścia z problemu.

Przywództwo wypromowane przez Ignacego Loyolę zawiera, zdaniem Lowneya, cztery podstawowe cechy:

Samoświadomość opartą na realistycznym poznaniu siebie. Chodzi o uznanie, na tyle na ile to możliwe, zarówno swoich słabości jak i mocnych stron, czyli uporządkowanie własnego życia. ”Każde przywództwo zaczyna się bowiem od autoprzywództwa”.Człowiek musi sobie zdać sprawę z tego, na czym mu zależy, czego tak naprawdę pragnie i jak odnajduje się w tym świecie. Takie horyzonty otwierają przed nim „Ćwiczenia Duchowe” i pomagają odpowiedzieć na te pytania.

• Pomysłowość, przeniknięta zdolnością do adaptacji w obliczu zmieniających się okoliczności i wyzwań. Innymi słowy, przywódca nie boi się świata. Nie może zadowolić się status quo i twierdzeniem, że skoro dotąd zawsze tak było, to będzie tak aż do końca świata. Nie chodzi jednak o rozmyty relatywizm czy postawę kameleona, który zawsze się „jakoś” dopasuje. Zmierzyć się z nowymi wyzwaniami może tylko ten, kto jest przekonany o trwałych wartościach i nie chwieje się jak chorągiewka na wietrze, zmieniając co chwila swoje upodobania.

• Miłość, czyli zwracanie uwagi na potrzeby innych i przyciąganie ich stylem życia. Najbardziej imponująca w Ignacym była umiejętność dostrzegania i wyzwalania twórczego potencjału w innych. Interesujący jest również kontrast, jaki Lowney zarysowuje między Nicolo Machiavellim a Loyolą. Podczas gdy autor „Księcia” buduje swoją koncepcję przywództwa w oparciu o niezwykle mroczną wizję człowieczeństwa, założyciel jezuitów potrafił wydobyć i nazwać w człowieku pokłady dobra, chociaż nie był naiwnym idealistą. Mimo wszystko wierzył w człowieka, chociaż czasy, w których żył, nie były łatwe.

• Heroizm, czyli mierzenie wysoko i podejmowanie ryzyka. i zagrzewanie innych. Lowney twierdzi, że przywództwo nie definiuje się poprzez liczbę okazji, które otwierają przed człowiekiem możliwość przełomowych zmian, lecz poprzez jakość reakcji na zaistniałe okoliczności i charakter działania. Odwagę czerpie się jednak z wizji, a nie z doraźnych korzyści. Lider musi mieć przed oczyma punkt dojścia, nawet jeśli inni pozostają wciąż w tyle. Tak umotywowany, przeciera nowe szlaki i zagrzewa współpracowników, uczniów, studentów do działania na przekór przeciwnościom. W prawdziwym przywództwie decydująca jest również współpraca ( lider to nie pług wieloskibowy) i komunikacja.

Przywódca, który postępuje według tych zasad, nie zawsze jest rozpoznany i uznany za życia. Sukces niekoniecznie mierzy się wzrostem kapitału i popularnością. Często wymierne skutki jego działań widać dopiero po jego śmierci. Może on być jedynie ogniwem jakiegoś większego planu. A o Ignacym Lowney pisze, że „ścieżka kariery tego człowieka nie należała do tych, które robią wrażenie na komisjach rekrutacyjnych: nie było żadnej żmudnej wspinaczki po szczeblach drabiny korporacyjnej, misternie tkanej sieci koneksji, awansów na coraz bardziej odpowiedzialne stanowiska ani historii błyskotliwych osiągnięć”.

Oczywiście, głównym celem „Ćwiczeń Duchowych” nie jest przeobrażenie człowieka w młodego wilczka lub szczwanego lisa, który będzie się rozpychał na rynku łokciami i dążył do celu po trupach. Lowney odwołuje się raczej do terminologii biznesowej, by ukazać, jak „Ćwiczenia Duchowe” przygotowują człowieka do bycia chrześcijaninem w dzisiejszym świecie, przede wszystkim w dziedzinie biznesu, ale nie tylko tam.

Zgadzam się z Lowneyem, że w naszym świecie coraz dotkliwiej doświadczamy niedoboru przywódców, odważnych wizjonerów, którzy potrafią zręcznie, ale konsekwentnie realizować dalekosiężne i bezinteresowne. cele. Jedną z głównych przyczyn tego kryzysu jest właśnie to, że dysponujemy zbyt ubogimi modelami przywódcy, opartymi często na władzy, wpływach i finansach. W Polsce również cierpimy na brak liderów i odpowiednich wzorców. Gdzie się nie obejrzysz, brakuje długomyślności i planowania, nowych pomysłów, rozsądnego gospodarowania i zarządzania. No może z wyjątkiem niektórych prywatnych firm.

Myślę, że książka Lowneya uzupełnia te braki, inspirując i zachęcając do gruntownego przemyślenia potocznych wyobrażeń o przywództwie. Muszę jednak uspokoić czytelników, że nie jest to tania pop-psychologia. To książka dla tych, którzy widzą lub chcą odkryć związki wiary z , pracą i prowadzoną firmą. Pytają się o to, jak żyć duchem i zasadami Ewangelii w dzisiejszym świecie. Jest to również świetna i pożyteczna lektura dla tych, którzy pracują z innymi na różnych kierowniczych stanowiskach, nie wyłączywszy szkoły i uniwersytetu. Także rodzice odnajdą w niej wiele cennych wskazówek, które będą mogli wykorzystać w wychowaniu własnych dzieci.

„Heroiczne przywództwo” czyta się dobrze. Styl Lowneya jest pełen swady i polotu, przeplatany anegdotami i przykładami z historii zakonu. Dla nas Polaków książka może czasem zanadto trącić amerykańskim optymizmem. Ale kto wie, może tego właśnie nam potrzeba? Po jej przeczytaniu na pewno wiatr powieje w nasze żagle.

Chris Lowney, Heroiczne przywództwo

 

Komentarz

  1. elik

    Czego nam brakuje w RP?……

    Ponieważ wielu z nas nie tylko intryguje  przywództwo naszych obecnych polityków w wymiarze wsi, miast, powiatu, województwa, regionu, a szczególnie państwa, lecz również przygotowuje się, do uczestnictwa w kolejnych demokratycznych wyborach najwyższych władz w państwie.

    A autor i zapewne inni uważają, że: "W Polsce również cierpimy na brak liderów i odpowiednich wzorców."

    Kategorycznie sprzeciwiam się i kwestionuję taki pogląd, że: " w Polsce brakuje liderów……..", czy przywódców, czyli ludzi prawych, mądrych i odpowiedzialnych, a nawet dzielnych, wielkich i wybitnych tj.  predysponowanych, do sprawowania najbardziej zaszczytnych i dopowiedzialnych funkcji w państwie.

    To już Arystoteles dostrzegł, że : "demokraja jest najgorszym z możliwych ustrojów bowiem są to rządy hien nad osłami."

    Czyli chyba wymiar i istota problemu są zupełnie inne?……., to nie brak ludzi, lecz  prawdy  tj. sposób ich kreowania jest co najmniej ułomny, faszywy i wadliwy. W wielu przypadkach o zgrozo podobny – jak w reklamie zbędnych produktów i usług.  A zatem świadomość (rozeznanie) zbyt wielu obywateli, w tym potencjalnych wyborców są nie wystarczające i wybory (decyzje) chybione, bądź przypadkowe.

    Ponadto zastanawiam się – jakie koniecznie i pożądane cechy winien posiadać nie lider instytucji, czy partii, a kandydat(ka) na zaszczytną i odpowiedzialną funkcję wzorowego parlamentarzysty, senatora, czy nawet potencjalnego (przyszłego) przywódcy w RP?…….

    Odpowiedź na to pytanie wg. mnie może być już wkrótce bardzo przydatna wielu obywatelom w RP.

    Szczęść Boże!

     

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code