Obelgi nasze powszednie

Rozważanie na Dziesiątą Niedzielę Zwykłą, rok B1
 

Jezus, który dotychczas był jednym z wielu mieszkających w Nazarecie młodych mężczyzn, pracował jak oni, podobnie spędzał czas, rozmawiał o codziennych sprawach, nie wyróżniał się specjalnie z lokalnej społeczności – nagle zmienia się nie do poznania. Zaczyna opowiadać o Bogu i o Bożym królestwie nie z tego świata, a jednocześnie naucza, jak żyć tu i teraz, by osiągnąć pełnię wiecznego szczęścia. Traktuje to jako swoją życiową misję, za którą jest gotów ponieść najwyższą cenę. Co więcej, wokół Niego gromadzą się tłumy, które chętnie słuchają tych nauk i uważają Go za swojego Mistrza.

Nie tak żyje przeciętny mieszkaniec Nazaretu i nie o takich sprawach rozmawia przy rodzinnym stole. Owszem, bywa niezadowolony ze swojego losu, w trudniejszych chwilach zastanawia się nawet, po co to wszystko, ale w gruncie rzeczy wcale nie chciałby, żeby było inaczej. A ten Jezus… Nie dość, ze wprowadza zamieszanie, burzy spokój w mieście, miesza w głowach przyzwoitym ludziom, to jeszcze wyróżnia się spośród współmieszkańców: pragnie czegoś więcej, widzi głębiej i dalej.

„Odszedł od zmysłów”. „Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy”. „Ma ducha nieczystego”. Takie nieprzyjazne powitanie spotyka Jezusa na początku Jego mesjańskiej drogi. Nawet bliscy nie udzielają Mu wsparcia i poddając się wszechpotężnej dyktaturze przeciętności, mają zamiar Go powstrzymać.

Skąd my to znamy? Ano z życia. Ludzka natura nie zmieniła się zbyt wiele od czasów Jezusa i podobne przyjęcie spotyka zazwyczaj każdego, kto z takich czy innych powodów zaczyna przewyższać swoje otoczenie intelektem, przedsiębiorczością, zdolnościami w jakiejś konkretnej dziedzinie albo głosi niepopularne poglądy, pozwalając sobie na przenikliwe, ostre oceny, które odbiegają od utartych i wygodnych schematów. To skutek pomieszania bezsilności, która ogarnia ludzi wobec zbyt trudnych zadań, z pospolitą zawiścią, że ktoś radzi sobie lepiej. Do tego dochodzi lęk przed czymś nieprzewidywalnym, co zawsze jest wpisane w działania wybitnej indywidualności.

Tak z grubsza powstaje arsenał obelg naszych powszednich, zawsze gotowy do wykorzystania, gdy tylko zaistnieją odpowiednie okoliczności. Niezwykle spektakularny pokaz użycia tego rodzaju narzędzi mieliśmy ostatnio podczas kampanii prezydenckiej, gdy zwolennicy poszczególnych kandydatów, skądinąd często ludzie zasłużeni na różnych polach, nie szczędzili sobie nawzajem obraźliwych określeń. Wielka polityka stawała się często tylko katalizatorem rozbudzającym małe osobiste resentymenty.

A z dala od wielkiej polityki są osiągający nieprzeciętne wyniki albo zaangażowani społecznie młodzi ludzie w szkołach i na wyższych uczelniach, są pracowici menadżerowie, którzy stawiają swoim podwładnym wysokie wymagania, są zaangażowani publicyści, którzy pokazują zło w swoich społecznościach, są twórcy pożytecznych instytucji i organizatorzy rozmaitych szlachetnych działań… Ile musieli usłyszeć złych i niesprawiedliwych uwag na swój temat, jak mocno musieli przeciwstawiać się sprzymierzonemu z siłami inercji najbliższemu otoczeniu, tylko oni sami wiedzą.

Ulubioną i chyba najczęściej stosowaną bronią ze wspomnianego arsenału jest obecnie depersonalizacja w dwóch odmianach: zezwierzęcającej (pawian, świnia, karaluch, żmija…) i urzeczowiającej (śmieć, szmata, beton, cyborg…). Mimo zaskakującej niekiedy w tym obszarze malowniczości sformułowań, mamy tu do czynienia z bardzo niebezpiecznym zjawiskiem. Mówiąc najkrócej, gdy pozbawi się ludzkiej godności, gdy ktoś stanie się czymś, można już to coś bez szczególnych wyrzutów sumienia zabić – na początek choćby tylko symbolicznie.

W przypadku obelg zastosowanych wobec Jezusa mamy do czynienia z deprecjacją, z częściowym tylko obniżeniem ludzkiej wartości i pozbawieniem społecznie ważnych cech. „Zwariował”, „jest opętany przez diabła” – tak mówimy o ludziach, których chcemy napiętnować i wykluczyć czasowo lub trwale z takiej czy innej wspólnoty, choć (jeszcze) nie odmawiamy im prawa do istnienia, a bywa, że chętnie i z pewną fascynacją przyglądamy się ich poczynaniom, stworzywszy wcześniej bezpieczny dystans.

Jezusowa odpowiedź na niesprawiedliwe ludzkie oceny to dalsze nauczanie oraz deklaracja, że chce być blisko z tymi, którzy podzielają Jego wartości. Pozostałe kontakty musi, niestety, ograniczyć w imię życiowej misji, która okazuje się ważniejsza nawet od więzów krwi. Oto przełomowy moment dla każdego, kto świadomie i odpowiedzialnie zamierza kierować własnym życiem – wybór między tymi, z którymi jest nam po drodze, a tymi, którzy będą usiłowali nas powstrzymać. Potem już tylko pozostaje spełniać swoje zadania, powtarzając za św. Pawłem: Niewielkie bowiem utrapienia naszego obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa wiecznie. (2 Kor 4, 17 – 18)

„A co zrobić, jeśli ktoś naprawdę zwariował albo został opętany przez diabla?” – zapyta sceptyk. Owszem, tak też może się zdarzyć, ale i na tę okoliczność Pismo św. ma kilka dobrych rad. Choćby takie: Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. (Łk 6, 37) Poznacie ich po ich owocach. (Mt 7, 16) Odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich! Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem. (Dz 5, 38 – 39)

M__Fran__wiara.jpg

Rozważania Niedzielne

 

Komentarze

  1. zk-atolik

    Postawy i zachowania

    Rozważając Ewangelię  Mk 3, 20-35 i rzetelnie opisując ludzkie postawy i zachowania wypada chyba również, a nawet przede wszystkim zauważyć i stwierdzić, że: 

    Diametralnie inna jest postawa i zachowanie tych, co byli lub są współcześnie Jego wiernymi i oddanymi uczniami, czy prawymi wyznawcami, a tymi, co nagminnie zniesławiają, oskarżają i mówili lub nadal mówią, bądź piszą – oświadczają innym np: "Odszedł od zmysłów" albo "Ma ducha nieczystego" , "Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy"

    A więc usiłowanie m.in. na forum "Tezeusza" utożsamiać, bądź równać  postawy jednych i drugich, w tym oceniać, czy  obwiniać wszystkich jednakowo nie tylko skłonnościami, do obelg – jest wg. mnie co najmniej bezpodstwane lub celowym i nieuprawnionym nadużyciem.

    «Jak może szatan wyrzucać szatana? Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. Jeśli więc szatan powstał przeciw sobie i wewnętrznie jest skłócony, to nie może się ostać, lecz koniec z nim. 

    • Czy to w/w wewnętrzne skłócenie tj. uwarunkowanie i następstwo dotyczy również człowieka, oraz wspólnoty, państwa i narodu?….

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  2. arturah

    Pytania z lasu

    Ten blog kończy takie oto zdanie :

    Poznacie ich po ich owocach. (Mt 7, 16) Odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich! Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem.

    hm…a politycy ?

    arthei.blogspot.com/2015/06/las.html

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code