Nowoczesne ciemności niewiary czy źródła Nadziei?

Adwent2009r.jpg

 
 
IV Niedziela Adwentu, rok C2
 

„Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana” (Łk, 1, 45)

  
Wszyscy jesteśmy brzemienni
 
W dzisiejszej Ewangelii Łukasza jesteśmy świadkami sceny spotkania dwóch brzemiennych matek: Maryi i jej krewnej Elżbiety, które swoje ciąże przeżywają w duchu wiary. Chciałbym, żebyśmy kończąc Rekolekcje Adwentowe Tezeusza podjęli namysł nad uwarunkowaniami naszej wiary i niewiary obecnymi w nowoczesnej kulturze i cywilizacji Zachodu. Podobnie jak Maria i Elżbieta każdy człowiek jest brzemienny oraz nosi w swym sercu szansę i – niekiedy niewypowiedzianą – nadzieję na uszczęśliwiającą łaskę wiary w Jezusa Chrystusa. Chodzi o to, by dobrze odczytać treść swojej brzemienności, oczyścić swój słuch i duchowe zmysły i zdołać rzeczywiście uwierzyć w Boga, który zbawiając nas, daje moc przemiany życia osobistego i kształtu świata, w którym żyjemy. Niech poniższa refleksja, do której i Was zapraszam, pomoże nam wyjść z Rekolekcji z realną pomocą dla owocności naszej wiary, nie od święta, ale na co dzień.
 
 
Żyjemy w epoce naznaczonej niewiarą i zwątpieniem
 
DNA człowieka Zachodu jest genetycznie obciążone naszymi zbiorowymi klęskami: dwiema wyniszczającymi wojnami światowymi, ludobójczymi totalitaryzmami, hiperzbrojeniami, które uczyniły z naszej planety beczkę prochu. Nasze życie jest funkcjonalnie możliwe dzięki wysoko zaawansowanej technice, opartej na a-teistycznej nauce, traktującej świat jako materię, którą bada jedynie naturalny rozum: a-teizm nauki i techniki jest dziś paradygmatyczny dla myślenia o ludzkim losie, nawet jeśli nie jesteśmy tego świadomi. Późny kapitalizm stanowiący materialno-moralne warunki naszej codzienności zakłada hobbesowską koncepcję społeczeństwa jako brutalnej walki egoizmów, łagodzonej nieco przez depersonalizujące agendy Wielkiego Brata, czyli anonimowej biurokracji państwa. Mass media uczą nas cynicznej obojętności wobec nadmiaru informacji i obrazów ludzkiego nieszczęścia; ich przekaz brzmi: świat jest kalejdoskopem nieszczęść, w których rządzi przemoc i przypadek, wobec których jesteśmy bezradni. Upadek cywilizacji chrześcijańskiej Zachodu, zainicjowany delegitymizacją teistycznych źródeł władzy, rozwojem nowożytnej nauki i sekularyzacją, ujawnił słabość chrześcijańskich Kościołów, które swą historyczną siłę czerpały bardziej z usytuowania w strukturze władzy, ideologii i ekonomi społeczeństw tradycyjnych, niż ze swej wierności Ewangelii Jezusa z Nazaretu.
 
Wydaje się, że słabości osobistej wiary są w dużo większy sposób uwarunkowane powyższymi tendencjami naszej kultury, niż osobistą historią życia. Te negatywne uwarunkowania, choć poważnie osłabiają naszą wiarę, można powiedzieć – ateizują ją, nie pozbawiają nas jednak wolności pozytywnej odpowiedzi na łaskę wiary. Ostatecznie to my wolną decyzją wiary, dzięki łasce Bożej powierzamy się Tajemnicy w Jezusie Chrystusie. Ponieważ jednak jakość naszej wiary, a nawet szansa jej zaistnienia w dużym stopniu zależy od obiektywnych warunków kultury, która nas kształtuje, chciałbym zaproponować Wam dziś refleksję nad tymi uwarunkowaniami i naszymi możliwymi odpowiedziami na nie. Wpierw warto uczciwie postawić sobie pytanie: jaka jest moja wiara? Czy rzeczywiście jest ona mocą przemieniającą moje życie? Czy wierzę i co czynię, by uczynić świat bardziej ewangelicznym i Jezusowym? Jakie są źródła słabości i siły mojej wiary?
 
 
Schizofrenia życia religijnego
 
Moja intuicja jest następująca: niewiedza o obiektywnych źródłach słabości osobistej wiary w epoce późnej nowoczesności utrudnia, a niekiedy uniemożliwia pełne otwarcie się na źródła wiary jako mocy transformującej życie i świat. I idąc dalej: bezkrytyczne tkwienie a ateizujących praktykach nowoczesnej cywilizacji Zachodu czyni naszą wiarę moralnie i duchowo bezpłodną. Jeśli tak jest, nasze wysiłki poszukiwania słabości wiary na gruncie osobistej historii życia są niewystarczające i często nieskuteczne. Oczywiście, jest dobrze, jeśli dzięki modlitwie, introspekcji, rekolekcjom i towarzyszeniu duchowemu dokonamy głębszego wglądu w siebie: swoje słabości, zranienia, problematykę winy i przebaczenia itd. Natomiast przesadne i jednostronne skupianie się na tym wymiarze wiary – charakterystyczne dla wielu inteligenckich chrześcijan – jest niewystarczające i często prowadzi do kwietystycznego narcyzmu.
 
To, co niekiedy nazywamy brakiem autentyczności wierzących lub schizofrenią życia, czyli fakt, że na co dzień – w pracy, szkole, urzędach, życiu publicznym, rozrywce, itp. – żyjemy tak jakby Boga nie było, a „wierzącymi” stajemy się jedynie lub głównie w wyznaczonych miejscach i porach praktyk religijnych, nie wynika jedynie z ludzkich słabości i niesprostania wysokim wymaganiom Ewangelii. Ta religijna i moralna schizofrenia jest efektem głęboko a-teistycznej kultury i cywilizacji, w której żyjemy i której jesteśmy aktywną częścią. Właśnie poprzez bezkrytyczne tkwienie w ateizujących praktykach i nastawieniach nowoczesnej cywilizacji Zachodu wielu z nas wierzących i chrześcijańskie Kościoły stają się bezwiednie ateistyczne lub agnostyczne, używając przy tym wciąż religijnego języka. Bóg katolickich i chrześcijańskich fundamentalistów, którzy używają religii, by ufortyfikować się niechęci wobec świata, którego nie rozumieją i nie akceptują, jest Bogiem zateizowanym i zredukowanym do roli plemiennych idoli. Bóg chrześcijańskich pragmatystów, którzy używają religii jako duchowo-psychologicznej amfetaminy, by osiągnąć sukces albo/i psychiczną równowagę, jest również Bogiem zateizowanym i zinstrumentalizowanym.
 
 
Ateizujące ambiwalencje późnonowoczenej kultury Zachodu.
 
Konkretnie: jeśli obciążają naszą indywidualną i zbiorową nieświadomość różnorakie i niedawne zbrodnie cywilizacji Zachodu, to bez poważnej aksjologicznej psychoanalizy i podjęcia moralnego ciężaru historii nie wyzwolimy się z potężnej dawki nihilizmu, którym te zbrodnie zaowocowały w najgłębszych obszarach naszej duszy. Jak możemy wówczas uwierzyć w Boga, który stworzył świat z miłości i uznał, że jest on dobry? Jeśli bezrefleksyjnie korzystamy z nowoczesnej techniki i nauki oraz wchłaniamy ich materialistyczne paradygmaty i nieświadomie postrzegamy człowieka jako maszynę lub zwierzę, i tak właśnie zaczynamy traktować siebie i innych. Jak możemy uwierzyć wówczas, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, gdy sami myślimy i mówimy o sprawach najintymniejszych – nie wiedząc o tym – językiem materialistów i naturalistycznych psychologów?
 
Jeśli na co dzień w pracy głównym celem naszych działań jest zysk firmy i osobisty lub urzędnicza anonimowa „wola panowania”, to nie dziwmy się, że postrzegamy siebie i innych jako istoty z gruntu egoistyczne, żądne władzy i przetrwania. Jak możemy wówczas uwierzyć faktycznie w przesłanie Ewangelii, że mamy być darem dla siebie nawzajem? Jak nie stawać się ludźmi moralnie zobojętnianymi, a nawet cynicznymi, gdy bezkrytycznie karmimy się obrazami mass mediów, których sensem jest czerpać zyski z uzależniania swych konsumentów od codziennej dawki szoku i ludzkich nieszczęść, na które nie mamy wpływu? Jak mamy wówczas wierzyć w realność Jezusa Chrystusa, który przychodzi nas zbawić i dać życie wieczne? Gdy upada cywilizacja chrześcijańska Zachodu, a chrześcijańskie Kościoły okazują się niezbyt wiarygodnymi świadkami Jezusowej Ewangelii, to jak bez krytycznego zrozumienia, dlaczego tak się dzieje, mamy wierzyć, że Ewangelia jest dobrym pomysłem na budowanie ludzkiej wspólnoty, a Kościół rzeczywistym znakiem miłości Boga do ludzi?
 
Przy okazji warto zauważyć, że stawiany często polskiemu katolicyzmowi zarzut antyintelektualizmu dotyczy właśnie w dużym stopniu braku krytycznej refleksji nad obiektywnymi warunkami naszej egzystencji i wiary, refleksji owocującej zmianą życiowych praktyk i nastawień. Charakterystyczna dla polskiej religijności niewiara w egzystencjalny i religijny sens głębszego namysłu jest istotnym wymiarem naszej niewiary w Boga, jako dawcy ludzkiego rozumu, który ma służyć jednostce i wspólnocie na drodze wiary.
                                   
 
Szanse nawrócenia
 
Przyjęcie wiary w Boga w Jezusie Chrystusie albo nawrócenie się z tzw. wiary letniej na autentyczną oznacza fundamentalny zwrot w życiu indywidualnym i przeżywaniu odtąd całej rzeczywistości w duchu wiary Maryi i Elżbiety. Jeśli naszej wierze i nawróceniu nie towarzyszy wyrastająca z krytycznego namysłu asceza i duchowe rozeznanie wobec ateizujących praktyk nowoczesnej cywilizacji i kultury oraz słabości Kościoła, który jest ich częścią, stajemy się bezbronni wobec ateistycznych mocy w nich zawartych i nie dochodzimy do dojrzałej wiary chrześcijańskiej, a nawet sami stajemy się nieświadomymi agnostykami lub ateistami, choćbyśmy chodzili do kościoła. Wiara w Boga staje się czymś realnym w naszym życiu jedynie wówczas jeśli jest praktykowana w sposób integralny we wszystkich jego wymiarach.
 
Osobista i głęboka modlitwa pozwala nam przekroczyć indywidualne i kulturowe uwarunkowania osłabiające wiarę, jako pewna moc i światło duchowe. By jednak transcendująca moc modlitwy zaczęła przemieniać nasze życie, musi ona zakorzeniać się w moralnych praktykach wspólnotowych Kościoła i ludzkich zbiorowości oraz korzystać z krytycznego namysłu nad ateizującymi wpływami nowoczesności, by wyjść im naprzeciw z pewną ascezą i szukaniem ewangelicznych alternatyw. Można nawet zaryzykować myśl, że właśnie te najbardziej ateizujące obszary naszej kultury, cywilizacji i Kościołów mogą stać się najbardziej obiecującymi źródłami epifanii Boga. Właśnie tam, gdzie Bóg milczy lub jest przemilczany, rodzi się nieznana wcześniej głębia poznania Go, a dzięki pracy i życiu świętych, mistyków, myślicieli i artystów otwartych na doświadczenie Tajemnicy dojść może do tworzenia zrębów nowej kultury, która umożliwi szersze niż dotąd spotykanie Boga w tym, co istnieje. W tym sensie ateizm i antyteizm jest wielką szansą dla nowego teizmu, który dzięki rozumowi oświeconemu i odkupionemu wiarą przywraca Bogu całą rzeczywistość, a człowiekowi umożliwia łaskę wiary integralnej i w pełni świadomej.
 
Wiara w dzisiejszych czasach jest sprawą trudną, ale możliwą i upragnioną. Paradoksalnie, aby wierzyć w Boga, trzeba mieć nadzieję, że On istnieje, a ludzie z Jego pomocą mają siłę przemieniać świat, by stawał się bardziej ludzki i ewangeliczny. Nasze moralne praktyki oraz krytyczny namysł nad rzeczywistością pełnią służebną rolę wobec tej wielkiej nadziei człowieka, jaką dla chrześcijan jest Jezus Chrystus. Stajemy się ludźmi nadziei, jeśli wychodzimy na spotkanie Tajemnicy poprzez głęboką modlitwę, sakramenty, wspólnotę Kościoła i refleksję, które łącznie i na różne sposoby oczyszczają naszą wiarę w Boga, tak by przemieniała ona nasze indywidualne i zbiorowe życie pełnią swej mocy i światła. Wierzymy, że Jezus Chrystus jest Bogiem, który zbawia i ocala oraz źródłem nadziei, mającej moc przemienić nasze życie i odmienić losy świata. Wierzymy, że to jest ten sam Jezus, którego w dzisiejszej Ewangelii Łukasza Maria nosiła w swym łonie i który swoją niewidzialną jeszcze obecnością poruszył Jana w łonie jej krewnej Elżbiety. Módlmy się o łaskę przeżywania naszego życia i dziejów świata w duchu wiary Maryi i Elżbiety, byśmy nowoczesne formy ateizmu umieli mądrze rozpoznawać i przemieniać w źródła nadziei na spotkanie Boga.
 

Moje blogi na YouTube
 

 

AV.jpg

 

12 Comments

  1. zibik

    Prawdziwość wiary w Boga !

    Panie Andrzeju !

    Intencja , abyśmy „podjęli namysł……” wydaje się szlachetna, lecz nie rozumiem, dlaczego akurat nad uwarunkowaniami obecnymi w nowoczesnej, a nie współczesnej kulturze i cywilizacji. Przecież to nie są określenia podobne, a tym bardziej tożsame.

    Czy rzeczywiście każdy człowiek jest brzemienny podobnie, jak Maria i Elżbieta?…..jak to Pana stwierdzenie ma się, do bezpłodności, o której tak pięknie pisała Pani Jolanta.

    Zgoda obciążeni, naładowani jesteśmy wszyscy, lecz w jak różny sposób?….Rzeczywiście istotą jest „dobrze (właściwie) rozpoznać i odczytać treść swojej brzemienności”, a przede wszystkim uświadomić sobie stan bezpłodności duchowej.

    Nasza wiara jest łaską Boga, a więc – jak możemy samodzielnie zdołać uwierzyć w Niego?……podobnie przemieniać życie, a tym bardziej kształt świata. To już jest zapomniane, bez znaczenia :”Niech zstąpi Duch Twój i odmieni oblicze Ziemi…..

    Postulat Pana słuszny : niech wspólne rozważanie na propnowany temat umacnia naszą wiarę w Boga Trójjedynego, która może czynić cuda i zadziwiać innych, nawet bezbożników, czy ateistów oddalonych, od Boga.

    W każdej epoce żyli ludzie obarczeni brakiem wiary w Boga i jej następstwami m.in. zwątpieniem, po co to przesadne wyróżnienianie naszej epoki?…..

    Nie wiem skąd te sensacyjne wieści nt. DNA i genetycznego obciążenia, akurat „ naszymi zbiorowymi klęskami”?…….Owszem przekaz genetyczny naszych przodków może być i dla wielu jest kłopotliwym i wstydliwym „obciążeniem”.

    Wg. mnie na wojnie zwykle obciążony klęską i nie tylko jest pokonany(ni), a zwycięzca(y) nie koniecznie. Natomiast ludobójstwa, totaitaryzmy, czy inne -izmy, oraz  hiperzbrojenia najbardziej obciążają sumienia władców świata, a pozostali są zwykle ich ofiarami – poszkodowanymi, skrzywdzonymi w różnym stopniu.

    Dziękuję za bardzo interesujące ukazanie współzależności między istniejącymi obecnie warunkami egzystencjalnymi, a właściwościami naszego bytowania tj. katolickiego i chrześcijańskiego.

    Mass media, a ściślej ateiści, agnostycy, czy innowiercy, którzy posługują się mediami zwykle odbiorców nie uczą (edukują), czy wychowują, lecz pragmatycznie dezinformują, także deprawują i demoralizują.

    Proszę nie demonizować, to nie jest upadek, lecz regionalny regres cywilizacji chrześcijańskiej w świecie, zapewne jest następstwem chyba jeszcze wielu innych czynników.

    Ponoć, dla triumfu zła w świecie wystarcza grzech zaniedbania, a czy to jest owa słabość wspólnot Jego Kościoła?…..

    Wierność i oddanie Jego Kościołowi, a szczególnie prawdziwość wiary w Boga Trójjedynego są największymi atutami katolików i chrześcijan w konfrontacji z ateistami i innymi bezbożnikami.

    Czytając ten fragment : Wydaje się, że słabości osobistej wiary są w dużo większy sposób uwarunkowane powyższymi tendencjami naszej kultury, niż osobistą historią życia.”

    Nie rozumiem, jaki istotny związek może mieć otrzymywana łaska wiary, od Boga z dowolnymi, a szczególnie z ateizującymi ludzkimi tendencjami?…….Proszę nie przeceniać ich roli i znaczenia.

    To, że ludzie tracą wiarę, nadzieję, wolność, miłość, godność, honor i wiele innych cennych atrybutów jest wyłącznie następstwem ich głupich (durnych) wyborów i decyzji, a te warunkuje ich stan ducha i świadomości. Póki co, chyba nie jesteśmy niewolnikami ludzkich złych myśli i czynów?…….

    Dziękuję Panu i innym współtwórcom  Rekolekcji Adwentowych w Tezeuszu za osobiste zaangażowanie, a  wszystkim uczestnikom:

    Szczęść Boże !

     

     

     
    Odpowiedz
  2. LewyPiotr

    W GÓRĘ SZALE NA CHWAŁĘ MARYJI!!!

    DNA to, sięga, LEWICA! A, PRAWICA pnie, się w szczyty ku BOGURODZICY!!! I, wzywa do, boju!!!

    Jakeśmy, z Dziada, Paradziada, są dzicy!!!

    PIWO LEJMY WAŚĆ, SZLACHTA A,

    Zdrowie górniczo hutniczej orkiestry, dentej pijmy dziś!!!
    ŁOLABOHA ŁOLABOHA, częstochowskie szaliki w górę!!!

    I MOHEROWY NARÓD TO JEST TO!!!

     
    Odpowiedz
  3. Kazimierz

    Panie Zbigniewie

    Zwróciłem uwagę na jedno Pana stwierdzenie –

    Nasza wiara jest łaską Boga, a więc – jak możemy samodzielnie zdołać uwierzyć w Niego?……podobnie przemieniać życie, a tym bardziej kształt świata. To już jest zapomniane, bez znaczenia :”Niech zstąpi Duch Twój i odmieni oblicze Ziemi…..

    Co do wiary – uwierzenia – zapewne bez Łaski Boga nie jesteśmy w stanie oddać Jemu swojego życia, nawrócić się do Niego, odrodzić się z Ducha, czy też na nowo narodzić do życia wiecznego. Natomiast przemieniać życie nasze, bo od tego trzeba zacząć to cytat z JP II, jest niezbyt trafny, gdyż każdy wierzący człowiek, który odrodził się z Ducha Świętego, z tym to Duchem WSPÓLPRACJUE w odnowie swojego życia, a potem dalszych rejonów swojego życia, a nie jest biernym obserwatorem!

    Ostatnio doświadczam Słowa – "..jeśli kto może dobrze czynic, a nie czyni – ten grzeszy…" Jk. 4:17 cóż to znaczy, że jeśli Bóg daje nam możliwości do tego, aby być dla innych błogosłwieństwem, aby dzielić się z nimi dobrami tego świata, co często bywa okupione dużym wysiłkiem z naszej strony, to bezdyskusyjnie należy to robić. Czynienie donra,mbędącego zgodne z wolą Boga kształtuje nasz charakter, pozwala zmieniać nas Duchowi Świętemu, uczestniczyć w dziełach Boga, do których nas zaprasza i w których z nami współpracuje.

    Współpraca z Bogiem, jest wielkim zaszczytem, ale często On zaprasza nas do małych rzeczy, a potem moze powierzac większe, gdyż musimy nauczyc się chodzić z Bogiem. Przeważnie zawsze są to działania skierowane na ludzi – na człowieka, którego tak Bóg umiłował.

    Dlatego też, osoba wierząca nie ma być biernym obserwatorem działania Boga, ale współpracownikiem Boga, współtwórca rzeczywistości teistycznej – jak to Andrzej napisał.

    KJ

     

     
    Odpowiedz
  4. Kazimierz

    Andrzeju

    Piszesz –

    Bóg katolickich i chrześcijańskich fundamentalistów, którzy używają religii, by ufortyfikować się niechęci wobec świata, którego nie rozumieją i nie akceptują, jest Bogiem zateizowanym i zredukowanym do roli plemiennych idoli. Bóg chrześcijańskich pragmatystów, którzy używają religii jako duchowo-psychologicznej amfetaminy, by osiągnąć sukces albo/i psychiczną równowagę, jest również Bogiem zateizowanym i zinstrumentalizowanym.

    Zgadzam się z tym stwierdzeniem i uważam, że jak dalej piszesz motorem takiego działąnia jest w dużej mierze nie tylko sama niechęć do świata, ale paniczny strach i niezrozumienie procesów, które w nim zachodzą. Taki paniczny lęk powoduje, że chrześcijanie uciekają w swoje cieplutkie i wygodne poglądy, poglądziki i zamykają się w nich, broniąc swoich zasad doktryn itp. Tragedią jest zapewne, że w ten sposób wskazują jakby niemoc Boga, który jakby przegrywał ze światem, z diabłem w tym świecie.

    A przecież to Chrystus jest zwycięzcą! Nic nie dzieje się bez wiedzy Boga, nawet włos z naszej głowy bez Jego woli z naszej głowy nie spadnie. Takie zachowanie może wypływac z braku realacji z Chrystusem, brakiem osobistej, realnej, żywej relacji, która wyrosła z rzeczywistego nawrócenia serca ludzkiego. Religijność, choćby nie wiem jak wielka jest tylko czynnikiem zastępczy, powiem nawet wspomnieniowym, po czymś żywym, ale gdy rzeczywiście chcemy z Bogiem dziś współpracować i byc częscią Jego świata, Jego zwycięskiego życia, musimy mieć z Nim relację, inaczej chrześciajninie, katoliku, czy jak jeszcze się nazwiesz, nie masz siły, nie masz mocy, bo Bóg w którego wierzysz jest wspomnieniem twoeje babci, albo dziadka, a nie twoja realną rzeczywistością, czy jeszcze inaczej ten Jezus – Pan wszechświata, nie jest w twoim życiu tym opisanym przez Jana Panem, przed którym padł jak nieżywy (Apokalipsa 1) , ale tym malutkim dzieciątkiem, lub nic nie mogacym ukrzyżowanym przez łotrów, albo (jak to mówi Mietek Szcześniak ) facetem z lokami z obrazka.

    Ciesze się Adrzeju z twoich tekstów, tak ważnych dla współczesnego człowieka.

    Kazik Juszczak

     
    Odpowiedz
  5. Malgorzata

    Nowe spojrzenie na jakość wiary

    Wielcy mistrzowie duchowi uczą, że introspekcja, poznanie samego siebie, rachunek sumienia itp. to drogi zbliżające ku Bogu i pozwalające pogłębić naszą wiarę. Na tych aspektach skupia się też tradycyjne duszpasterstwo. I takiemu podejściu nie można odmówić słuszności – tyle że w dzisiejszych czasach okazuje się ono niewystarczające.

    Dlaczego właśnie w dzisiejszych czasach? Ponieważ pojawiła się kultura masowa, żyjemy w globalnej wiosce, mamy za sobą doświadczenia totalitaryzmów ubiegłego wieku i nadzieja, że potrafimy wyizolować się od świata, pozostać odpornymi na jego wpływy byłoby tylko samooszukiwaniem się. Poza tym wiara chrześcijańska przestała być czymś powszechnym i oczywistym, a co więcej, nie uznaje się za oczywiste wartości duchowych.
     
    Z tego względu kierunek wskazany przez tekst Andrzeja wydaje się bardzo ważny i nowatorski. Popatrzmy na siebie jako na wytwory kulturowych zjawisk, na które nikt z nas nie jest impregnowany. To także może być część adwentowego rachunku sumienia. O tym, czy osobiste słabości wiary są w mniejszym, czy w większym stopniu uwarunkowane wpływem naszej kultury, czy osobistą historią życia można chyba dyskutować w nieskończoność – jak dyskutuje się w psychologii nad pierwszeństwem genetycznych lub społecznych uwarunkowań naszej osobowości. Ważne, aby wpływ współczesnej kultury na naszą wiarę w ogóle dostrzegać i traktować bardzo poważnie.
     
      
     
    Odpowiedz
  6. Andrzej

    Nowoczesność jest szczególnym imieniem współczesności

     Panie Zbyszku!

    Dziękuję za szczegółowy i częściowo polemiczny komentarz. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na Pańskie wątpliwości i pytania szczegółowo, bo wymagałoby to szerokiego rozwinięcia poszczególnych argumentów, a z Pańskiej strony nabycia pewnej –  i nieco innej niż posiadana – wiedzy o kulturowych napięciach obecnego czasu. Dla Pana moje podejście do wiary uwarunkowanej kulturą konkretnej epoki wydaje się niezrozumiałe i kontrowersyjne, bo – jak myślę – po prostu takie spojrzenie znajduje się poza, skądinąd szerokim, horyzontem Pańskiej wiedzy i wyborów światopoglądowych. Tym cenniejszy jest Pański trud polemicznej lektury.

    Odniosę się więc tylko do dwóch kwestii: pojęcia nowoczesności i kwestii łaski wiary. 

    Użyty przeze mnie w tytule przymiotnik "nowoczesne" odnosi się od pojęcia "nowoczesność" ( i różnych jego mutacji: późna nowoczesność, płynna nowoczesność, modernizm, postmodernizm, ponowoczesność, itd), które jest pojęciowym (głównie filozoficznym) ujęciem zasadniczej nowości pooświeceniowej formacji kultury Zachodu, która sama dla siebie stała się problemem (Hegel). Tak rozumiana "nowoczesność" nie jest kategorią oceniającą aksjologicznie: to, co nowoczesne nie jest koniecznie lepsze niż to co tradycyjne, a może być też gorsze, podkreśla ona raczej unikalność tej formacji. Natomiast proponowana przez Pana kategoria "współczesności" ma charakter temporalny i "neutralny", i jej użycie wyraża inne ujęcie obecnej epoki, akcentujące raczej jej ciągłość.

    Kwestia łaski: w swoim tekście wyraźnie podkreślam konieczność łaski Bożej dla wiary człowieka, więc nie jest tak, że ją pomijam. Koncentruje się jednak na uwarunkowaniach wolnej odpowiedzi człowieka na łaskę wiary. 

    Dziękuję za Pański aktywny udział w tegorocznych Rekolekcjach Adwentowych Tezeusza. Mam nadzieję, że skorzystał Pan duchowo dzięki różnorakim inspiracjom obecnym w tym czasie na łamach portalu.

    Pozdrawiam Pana serdecznie

    Andrzej

     
    Odpowiedz
  7. zibik

    Dziedzictwo pokoleń, a świat pogański !

    Panie Andrzeju!

    Dziękuję za szybką odpowiedź, szczegółowe wyjaśnienia i dyplomatyczną ocenę mojego komentarza.

    Doceniam Pana osobiste zaangażowanie i doskonale rozumiem istniejące ograniczenia czasowe, także mam na uwadze możliwości organizacyjne i teczniczne portalu.

    Jednak proszę uwzględniać to, że formułowane publicznie wątpliwości, uwagi, zastrzeżenia i pytania, nie koniecznie muszą być wykładnią zakresu lub poziomu wiedzy (inteligencji) komentatora, czy interlokutora. Mogą być również świadomą intencją, czy raczej motywacją, inspiracją, do kolejnych komentarzy, a nawet autorskich tekstów.

    Natomiast mam generalnie zastrzeżenia, do zbyt „ojcowskiej” postawy adwersarza, tzn. nieuprawnionych uwag natury personalnej, które również Pan nieraz formułuje, nie tylko wobec mnie. Domyślam się, że w tym przypadku cytaty są zbędne.

    Przecież w publicznym dyskursie obowiazują szczególne zasady m.in. ta, że staramy się odnosić, do udostępnionych treści, ewentualnie formy, a nie …….

    Nadmiar wszechstronnej, a tym bardziej b. różnej wiedzy chyba nie uprawnia nas, do okazywania wyższości tym, co nie zamierzają obciążać się np.: skomplikowanymi, kontrowersyjnymi, bądź mniej istotnymi sprawami, czy zagadnieniami, a tym bardziej ideologiami, spekulacjami, wywodami, dywagacjami etc.

    Zgoda świat pogański gna na oślep, bez uwzględniania celu ostatecznego, dlatego coraz bardziej potrzebuje wyraźnych znaków i opamiętania, także prawdziwej wiary wspólnoty Jego Kościoła. Wiarygodnych świadectw, żarliwej i stałej modlitwy, bardzo wielu dobrych uczynków, a czasem nawet heroicznych postaw, czy egzorcyzmów.

    Celowość, znaczenie i głęboki sens ludzkiego bytowania na Ziemi określa Bóg – Stwórca wszechświata, a nadaje i warunkuje, tylko prawdziwa wiara w Boga Trójjedynego, także miłe Bogu – chlubne dziedzictwo pokoleń – ich religia, kultura, tradycja, a nawet obyczaj.

    Prawdziwa (bezwarunkowa, bezinteresowna) wiara w Boga, oraz wierność Jego Kościołowi zawsze była sprawą trudną, ważną i upragnioną, lecz z Jego pomocą możliwą, chyba nie tylko w dzisiejszych czasach?…….

    Służebną rolę w cywilizowanym świecie pełni przede wszystkim wspólnota Jego Kościóła, czy zawsze właściwie?….oczywiście, że nie.

    Hierarchowie Kościoła i inne osoby duchowne nie są ustanowieni wyłącznie, w celu bycia wzorem moralności, lecz smuci i gorszy to, że tak nie jest. Wielu z nich, także z nas nie potrafi dzielnie przezwyciężać pokusy złego ducha.

    Pozdrawiam Pana serdecznie, a wszystkim forumowiczom  życzę sukcesów w przezwyciężaniu pokus złego ducha.

    —————————————————

    Praktyka nie jest ostatecznym kryterium Prawdy

     
    Odpowiedz
  8. zibik

    Dziedzictwo pokoleń, a świat pogański !

    Panie Andrzeju!

    Owszem nowoczesność jest szczególnym, lecz nie zawsze pozytywnym, chlubnym i pożądanym imieniem współczesności.

    Dziękuję za szybką odpowiedź, szczegółowe wyjaśnienia i dyplomatyczną ocenę mojego komentarza.

    Doceniam Pana osobiste zaangażowanie i doskonale rozumiem istniejące ograniczenia czasowe, także mam na uwadze możliwości organizacyjne i teczniczne portalu.

    Jednak proszę uwzględniać to, że formułowane publicznie wątpliwości, uwagi, zastrzeżenia i pytania, nie koniecznie muszą być wykładnią zakresu lub poziomu wiedzy (inteligencji) komentatora, czy interlokutora. Mogą być również świadomą intencją, czy raczej motywacją, inspiracją, do kolejnych komentarzy, a nawet autorskich tekstów.

    Natomiast mam generalnie zastrzeżenia, do zbyt „ojcowskiej” postawy adwersarza, tzn. nieuprawnionych uwag natury personalnej, które również Pan nieraz formułuje, nie tylko wobec mnie. Domyślam się, że w tym przypadku cytaty są zbędne.

    Przecież w publicznym dyskursie obowiazują szczególne zasady m.in. ta, że staramy się odnosić, do udostępnionych treści, ewentualnie formy, a nie …….

    Nadmiar wszechstronnej, a tym bardziej b. różnej wiedzy chyba nie uprawnia nas, do okazywania wyższości tym, co nie zamierzają obciążać się np.: skomplikowanymi, kontrowersyjnymi, bądź mniej istotnymi sprawami, czy zagadnieniami, a tym bardziej ideologiami, spekulacjami, wywodami, dywagacjami etc.

    Zgoda świat pogański gna na oślep, bez uwzględniania celu ostatecznego, dlatego coraz bardziej potrzebuje wyraźnych znaków i opamiętania, także prawdziwej wiary wspólnoty Jego Kościoła. Wiarygodnych świadectw, żarliwej i stałej modlitwy, bardzo wielu dobrych uczynków, a czasem nawet heroicznych postaw, czy egzorcyzmów.

    Celowość, znaczenie i głęboki sens ludzkiego bytowania na Ziemi określa Bóg – Stwórca wszechświata, a nadaje i warunkuje, tylko prawdziwa wiara w Boga Trójjedynego, także miłe Bogu – chlubne dziedzictwo pokoleń – ich religia, kultura, tradycja, a nawet obyczaj.

    Prawdziwa (bezwarunkowa, bezinteresowna) wiara w Boga, oraz wierność Jego Kościołowi zawsze była sprawą trudną, ważną i upragnioną, lecz z Jego pomocą możliwą, chyba nie tylko w dzisiejszych czasach?…….

    Służebną rolę w cywilizowanym świecie pełni przede wszystkim wspólnota Jego Kościóła, czy zawsze właściwie?….oczywiście, że nie.

    Hierarchowie Kościoła i inne osoby duchowne nie są ustanowieni wyłącznie, w celu bycia wzorem moralności, lecz smuci i gorszy to, że tak nie jest. Wielu z nich, także z nas nie potrafi dzielnie przezwyciężać pokusy złego ducha.

    Pozdrawiam Pana serdecznie, a wszystkim forumowiczom  życzę sukcesów w przezwyciężaniu pokus złego ducha.

    —————————————————

    Praktyka nie jest ostatecznym kryterium Prawdy

     

     
    Odpowiedz
  9. zibik

    Wsółtwórcą, współpracownikiem, czy narzędziem?

    Panie Kazimierzu !

    No to jak współtwórcą, czy współpracownikiem?……a może raczej przydatnym, użytecznym narzędziem w ręku Boga.

    Dobrze, że przynajmniej na jedno moje stwierdzenie był Pan uprzejmy zwrócić uwagę.

    O ile dobrze odczytałem Pańską uwagę, mniemanie, to kwestionuje Pan trafność, czy nawet słuszność cytatu JP II albo to, że : aby właściwie przemieniać (doskonalić) siebie, tj. naprawdę urzeczywistniać człowieczeństwo Syna Człowieczego, oraz właściwość swego bytu – własne i innych życie, oraz współtworzyć dobro (dobrobyt) w świecie. Istoty ludzkie potrzebują wsparcia, pomocy Boga Trójjedynego, a konkretnie Ducha Świętego.

     

    Nadal nie dostrzegam istotnego błędu, nieścisłości, bądź niezgodności w mojej argumentacji. W pozostałych kwestiach trudno mnie przekonywać kogoś dorosłego, kto swoje wie.

    Więc jedynie odniosę się, do Pana stwierdzenia, że : każdy wierzący człowiek, który odrodził się z Ducha Świętego, z tym to Duchem WSPÓLPRACJUE w odnowie swojego życia, a potem dalszych rejonów swojego życia, a nie jest biernym obserwatorem!

    Wg mnie jest bardzo wiele osób, którym się jedynie wydaje, że odrodzili się z Ducha Świętego, a wszem i wobec deklarują, że są wierzący, ufający, a nawet wiernii i pobożni, lecz pytam w kogo?…..komu?…..lub jak?……

    I tu zamiast tak – tak, oraz nie – nie zaczynają się, ale i wszelkie możliwe inności, dowolności, czy rażąco intencjonalne, bądź subiektywne interpretacje, a nawet uniki lub wykrętne odpowiedzi.

    Czy tak Panie Kazimierzu powinno być?……

     
    Odpowiedz
  10. Kazimierz

    Pane Zbigniewie

    Co do Pana cytatu z JP II, to Duch Święty ma taką posługę, aby powstrzymywac moc nieprawości, przekonywać ludzi o grzechu, sprawiedliwości i sądzie. Tak czytamy z kart Bibli. I to się dzieje, JP II wzywał Boga do odmiany komunistycznego , ucięmiężonego kraju (może nawet regionu), aby to ręka Boża uczyniła cud, który odmieni rzeczywistość będącą w kleszczach totalitarnego systemu.

    Nie był on jedynym, który wołał do Boga w tej czy innych sprawach, miliony ludzi na cąłym świecie wołało do Boga o to samo. Polacy, Rosjanie, Czesi, Słwoacy itp. itd. Wiem o tym, wiem o latach prześladowań nie tylko katolików, ale też pastorów, wspólnot protestanckich. Totalitaryzm nie rozróżnia pomiędzy konfesjami. Myslę więc, że odpowiedź Boga, była odpowiedzią na wiele lat modlitw ludzi oddanych Jemu , w tym też modlitw JP II. Wielkim sukcesem zapewne było ówczesnego Papieża, że zdołał porwać serca ludzi  (Polaków)  i w tym wołaniu i pragnieniu, zaszczepić wiarę i nadzieję.

    Natomiast dziś, wołanie o odnowę oblicza ziemi nie jest zależne od systemu, ale  od indywidualnych wyborów człowieka. Nie żyjemy juz pod "czapą" jakiegokolwiek systemu zniewalającego, ale można rzec nasza wolna wola została "odsłonięta" i nie możemy się już niczym zasłaniać w podejmowaniu decyzji. I faktycznie oblicze ziemi zostało odkryte przez Ducha Świętego i co zobaczyliśmy – jesteśmy wolni i czy ludzie szukają Boga? Czy ta wolność stała się wolnością do wiary i wzrastania w Niego? Raczej nie, raczej nie.

    Natomiast zapewne ta wolność wskazuje na coś zgołą innego, na indywidualizm relacji człowieka z Bogiem, który obserwujemy od tysięcy lat w relacji Dawida z Bogiem, Izajasza, Jeremiasza, a tym bardziej w czasach Nowego Przymierza. Ten to Duch  Święty chce czynic z ludzkich serc świątynie, a my uciekamy do "tzw. świątyń" chcemy go zamknąć w naszych budowlach, większych i mniejszych, namalować, wyrzeźbic i niech tam sobie stoi.

    Natomiast Bóg nie tego chce, ale chce odrodzenia serca człowieka i pragnie współpracy z kochającym sercem.

    Co do Pańskiego pytania i zdań –

    Wg mnie jest bardzo wiele osób, którym się jedynie wydaje, że odrodzili się z Ducha Świętego, a wszem i wobec deklarują, że są wierzący, ufający, a nawet wiernii i pobożni, lecz pytam w kogo?…..komu?…..lub jak?……

    I tu zamiast tak – tak, oraz nie – nie zaczynają się, ale i wszelkie możliwe inności, dowolności, czy rażąco intencjonalne, bądź subiektywne interpretacje, a nawet uniki lub wykrętne odpowiedzi.

    Czy tak Panie Kazimierzu powinno być?……

    – nie bardzo rozumiem o co Pan pyta?

    KJ

     
    Odpowiedz
  11. zibik

    Wolność limitowana i kontrolowana !

    Pełna zgoda, cieszę się ogromnie, że niemal tak samo postrzegamy oddziaływanie Boga Trójjedynego, w tym Ducha Świętego, oraz rolę i zasługi wielkiego i wyjątkowego człowieka, oraz wspaniałego pielgrzyma i pasterza Jego Kościoła – naszego umiłowanego i kochanego rodaka – śp. Papieża JPII. W okresie stosowania zbrodniczych systemów, tj. dominacji ludzi podłych i nikczemnych.

    Natomiast czytając Pana stwierdzenie, czy wręcz przeświadczenie : „Nie żyjemy juz pod "czapą" jakiegokolwiek systemu zniewalającego, ale można rzec nasza wolna wola została "odsłonięta" i nie możemy się już niczym zasłaniać w podejmowaniu decyzji."  Mam zdecydowanie odmienną ocenę stanu rzeczy – aktualnej rzeczywistości.

    Proszę raczej nie naśladować tych, co wszem i wobec publicznie obwieszczali, że socjalizmu, czy komunizmu już nie ma. Tego typu – izmy (systemy) jedynie przepoczwarzają się na inne -izmy, bardziej inteligentne i wyrafinowane, lecz nadal wrogie, groźne, szkodliwe i zniewalające.

    Tak, że proszę nie mieć złudzeń, ponieważ ludzie obecnie usiłujący sprawować władzę, czy raczej zarządzać RP, zapewniają nam jedynie wolność limitowaną i kontrolowaną. Dlatego m.in. unikają publicznych debat, a ludziom mądrym i prawym blokują, badź ograniczają swobodny dostęp, do publicznych mediów.

    Natomiast sami w zawłaszczonych mediach, często i ochoczo występują – wg. ustalonego scenariusza grają żałosne role i trąbią o wolności, tolerancji, bądź innych bzdetach, aby dezinformować, manipulować, oraz mamić i tumanić większość obywateli.

    Czy tak Pan rozumie atrybuty demokracji, wolności i solidarności narodu?……bo ja nie !

    Ps. A to, że ktoś mówi/pisze, że nie bardzo rozumie rzeczy powszechnie znane lub sprawy oczywiste to jest klasyczny unik, który zwykle źle świadczy nie o pytającym, lecz o udającym greka.

    Aż trudno uwierzyć, że Pan jeszcze nie zna, tak paskudnych ludzkich przypadłości, które zwą lenistwem i głupotą, a inną schizofrenią – jedną z najczęstszych psychoz. A zatem i takich osób, które mówią, piszą głupoty lub to, co im się wydaje lub podoba, a zupełnie co innego czynią?……

    Szczęść Boże !

     

     
    Odpowiedz
  12. ahasver

    Jasność.

    Zazwyczaj aksjomaty przestają stanowić fundament dalszych poszukiwań, przez co dusza wiedziona dalszym rozkwitem poszukuje gruntu głębiej. Tak – współczesne formy pisanego a-teizmu pozwalają rozeznać się pośród błędów popełnianych przez teistów. Paradoksalnie jednak większej pracy na rzecz treści czystej i pozbawionej – lub podatnej na pozbawienie – ideologicznych naleciałości dokonuje rozum nie zaangażowany w teizowanie dziedziny własnych objawień. Dzięki rozumowi, który jest zapleczem metodologicznym umożliwiającym przeskoki ponad systemami językowymi różnych religii, intelekt (intellectus) poszukuje transcendencji na poziomie wyrastającym poza etniczne konwencje, również poza etykę opartą na założeniach dualistycznych, których konsekwencją jest podział na metafizyczny teizm i ateistyczną ontologię. Tymczasem analiza dziedzin sensu i uniwersalizacja – co nie oznacza New Age’owego miszmażu – znaczeń symboli religijnych wyrasta na kanwie rozumu oddzielającego dziedzinę sensu, szerzej eksplorowaną przez fenomenologię i egzystencjalizm, od ustaleń ontologicznych, których celem jest konstytucja możliwie ponadreligijnych, ponadnarodowych i ponadtradycjonalnych reguł etycznych, które z miłą chęcią będą popierać zarówno środowiska wierzących jak i niewierzących. Amen.

     

    Odnośnie jakichkolwiek prób kontrolowania i obserwowania jestestwa, będącego w stanie zrozumienia swoich najwyższych powinności etycznych bez angażowania w to Boga, o których napomknął Pan Zbigniew, odnośnie jakiejkolwiek represji systemu społecznej kontroli, który prowadzi do linczu:

    http://www.youtube.com/watch?v=FUHdvRnXTsU

      

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code