Notatki z poprzednich adwentów

       Poszukałem w szafie z moim „śmietnikiem” numery Oremusa na czas adwentu i oktawy Bożego Narodzenia z lat 2006 – 2008. Nowe lata liturgiczne otwierają Jeremiasz („Oto nadchodzą dni, kiedy wypełnię pomyślna zapowiedź…”) i dwa razy Izajasz („Tyś panie, naszym ojcem…” oraz „Widzenie Izajasza, syna Amosa, dotyczące Judy i Jerozolimy…”). Można tak rzecz: prorocy także naszych czasów. Ale słowa Pisma Świętego są skierowane może nade wszystko do każdego z nas. Adwent za adwentem. Boże Narodzenia po nich. I tak dalej, i tak dalej…

      Znajduję w zeszytach Oremusa kartki z różnymi notatkami. Oto ich treść:

Jestem, który jestem w Chrystusie.

Zdarza nam się mówić: „Małej wiary jesteśmy. Wierzymy w Boga, ale nie zawracamy sobie i innym Nim głowy. Chodzimy do Kościoła, ale nie musimy go słuchać. Mamy swój rozum i według naszej (małej?) wiary otrzymujemy”.

Nasza wolność ma przeszłość, na którą nie mieliśmy wpływu. Nasza miłość niedoskonała ma rodowód, którego w stanie nie jesteśmy objąć. Ileż pokoleń zanim my byliśmy.

Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy za pracę macie zbyt niską zapłatę, którzy musicie jeść za mało, którzy nie macie na bilety do kina dla całej rodziny.

Jeśli Bóg liczy włosy na głowie, to może i czyta wiersze poetów nieznanych i znajduje w nich, czego nie potrafią poznać krytycy.

Nie ma życia bez krzyża.

Kto ma kij, znajdzie i mrowisko.

       Nie wiem, kiedy notowałem te uwagi, ani co było ich inspiracją: Słowo Boże, czy może jakieś zdarzenia. Czy chciałem je rozwinąć? Jest między tymi notatkami i kartka z listą na zakupy. Dowód na to, że życie religijne (duchowe) nie może być oderwane od ziemi i codzienności. I jednocześnie powinniśmy pamiętać, o tym co napisał Sándor Márai w Księdze Ziół: „Każdy mędrzec, którego myśli udało mi się poznać, uczył, że należy tak żyć i pisać, jakbyśmy każdą naszą czynność wykonywali w życiu po raz ostatni, jakby po każdym napisanym przez nas zdaniu śmierć miała postawić kropkę. (…) I nie ma większego grzechu ni bardziej daremnego trudu, niż chcieć czegoś więcej lub czegoś innego nad to, czego Bóg żąda od nas”.

      Może ten adwent ma mi powiedzieć, że nie po to Bóg się rodzi, żebym (ja) miał nie umrzeć. Przecież to byłoby straszne (nie umrzeć).

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code