,

Niech śmierć użyźnia nowe pędy…

Piąta rocznica śmierci Jana Pawła II przypada w Wielki Piątek. To już pięć lat – myślimy, próbując dopasować wspomnienia do toczącego się z dnia na dzień życia. Wystarczająco dużo czasu, aby ucichły emocje i aby z dystansu można było podjąć próbę oceny, co naprawdę pozostało w naszych sercach, a co zdążyliśmy już zagubić albo roztrwonić. Skończyła się żałoba. Wiek szkolny osiągają dzieci, które papieża Polaka będą znały tylko z opowiadań, zdjęć, radiowych i telewizyjnych nagrań. Co ważnego chcielibyśmy im przekazać o tym człowieku, który długo stanowił dla wielu z nas może najważniejszy punkt odniesienia i drogowskaz?
 
W Wielki Piątek skupiamy się jako chrześcijanie na tajemnicy śmierci. Widzimy jej okrutną nieuchronność i niszczącą potęgę, odżywają w nas naturalne obawy, a jednocześnie nabieramy pewności, że kres ziemskiej egzystencji nie jest przegraną, że to jedynie brama do wieczności. Poprze Krzyż nasze zmagania odzyskują sens i przypominamy sobie o swojej ludzkiej godności, sięgającej nieskończenie daleko poza biologiczny wymiar. Wierzymy, że śmierć jest konieczna, aby nastąpiło zmartwychwstanie. Wobec śmierci Jezusa myślimy o naszych bliskich, których żegnaliśmy z bólem, których pamięć chcemy zachować, z którymi przyjdzie się nam wcześniej czy później spotkać. W tym roku osoba Jana Pawła II wyróżni się na pewno szczególnie w wielkopiątkowych refleksjach.
 
Gdy 2 kwietnia 2005 roku Jan Paweł II odszedł do domu Ojca, powtarzaliśmy sobie jak mantrę: „Umierać musi, co ma żyć”. „Jeżeli ziarno rzucone w ziemię obumrze, wyda plon obfity”… Dziś już najwyższy czas, aby zapytać o ów plon. Czy rzeczywiście jest tak obfity? Czym możemy się cieszyć, z czego możemy być dumni, a w czym zawiedliśmy, gdy nieobecność Jana Pawła II stała się czasem próby? Nie chcę wydawać zbyt pochopnych ocen. Zachęcam jedynie do refleksji. Aby ją w pewien sposób ułatwić czy ukierunkować, wskażę kilka obszarów, które dla Jana Pawła II były bardzo ważne.      
 
Człowiek drogą Kościoła. Począwszy od swojej pierwszej encykliki „Redemptor hominis” Jan Paweł II pokazywał, że Kościół ma nieść współczesnemu człowiekowi prawdę o Tajemnicy Odkupienia z jej całym bogactwem i dramatyzmem, że powinien zachować swoją tożsamość, a jednocześnie otwierać się na nowe wyzwania, że ma zaspokajać potrzeby duchowe, nie zapominając jednak o aktualnych problemach społecznych, ekonomicznych, moralnych. Kościół to nie jest jakaś martwa i wyalienowana instytucja. Za jego posłannictwo jesteśmy odpowiedzialni wszyscy, jeżeli tylko uważamy się za katolików. Co robię, by otwierać mój Kościół dla innych ludzi?
 
Prawda o miłosierdziu Boga. Trudna prawda, niezrozumiała lub niewygodna dla współczesnego człowieka, balansującego pomiędzy samozadowoleniem i rozpaczą. Szerzony przez Jana Pawła II kult Bożego miłosierdzia przyniósł nadzieję. Tylko Bóg może bowiem nadać naszemu życiu właściwą równowagę, wyprostować drogi, przebaczyć. Kościół i my wszyscy powinniśmy świadczyć o Bożym miłosierdziu. Czy to czynimy? Czy pozwalamy Bogu na „wydobywanie dobra spod wszelkich nawarstwień zła”?
 
Godność ludzkiej pracy. Jan Paweł II przypominał wielokrotnie, że praca to uczestnictwo w dziele Stwórcy, a więc jeden ze sposobów przybliżania się człowieka do Boga. O tym aspekcie pracy powinniśmy pamiętać bądź jako pracownicy, bądź jako pracodawcy, nie sprowadzając jej wyłącznie do utylitarnych doczesnych wymiarów. A jak to wygląda w praktyce, gdy po latach komuny budujemy wciąż młody polski kapitalizm?
 
Przekonywanie świata o grzechu. Nie chodzi o to, aby kogokolwiek straszyć, lecz aby przeciwstawić się relatywistycznym tendencjom we współczesnej kulturze. Pojęcie grzechu i sądu musi się oczywiście łączyć z pojęciem Bożej sprawiedliwości i Bożego miłosierdzia. Dla chrześcijanina świadomość istnienia moralnego zła i odpowiedzialności za nie przed Bogiem jest podstawą jego światopoglądu. Czy pamiętamy o tym, poruszając się w gąszczu współczesnych ideologii, które często chcą nas utwierdzić w poczuciu ludzkiej samowystarczalności, potencjalnej doskonałości, odpowiedzialności wyłącznie przed samym sobą?
 
Ewangelia życia. Głosząc chrześcijańskie orędzie życia, Jan Paweł II szedł pod prąd upodobaniom współczesnego świata. Nie godził się na aborcję, eutanazję, antykoncepcję. Wskazywał na zagrożenia, które wynikają ze zbyt daleko posuniętych eksperymentów medycyny czy inżynierii genetycznej. Namawiał do ochrony i wspomagania życia, zwłaszcza gdy jest ono słabe, bezbronne, narażające społeczeństwa na różne uciążliwości. Na pewno zostaliśmy uwrażliwieni na szeroko rozumianą problematykę bioetyczną. Niestety, jest to chyba ten obszar, na którym chyba najtrudniej pogodzić się z papieskim nauczaniem…  
 
Wiara i rozum. Pytanie o to, w jakiej relacji powinny pozostawać te czynniki, jest co najmniej tak stare jak chrześcijaństwo. Jan Paweł II analizował tę sprawę nie tylko na płaszczyźnie metodologii i teorii poznania, ale sam dawał przykład, że można zajmować się teologią, korzystając z filozoficznych narzędzi czy dorobku nauk przyrodniczych. Co więcej, uczył rozpatrywać zagadnienia społeczne, etyczne, czy prawne w perspektywie Ewangelii. Jak każdy myśliciel życzyłby sobie zapewne, aby jego słowa żyły, wywoływały dyskusje, inspirowały, były wciąż na nowo odczytywane stosownie do zachodzących w świecie zmian. Jak wygląda dziś nasza znajomość jego intelektualnego dorobku? Co papieskie wypowiedzi wnoszą do naszych osobistych i zbiorowych przemyśleń?   
 
Aby byli jedno. Jedność chrześcijan i dialog z przedstawicielami innych religii to elementy należące do najbardziej spektakularnych, a zarazem najtrudniejszych i najbardziej kontrowersyjnych zadań pontyfikatu Jana Pawła II. Katolicy zarzucali papieżowi nadmierną ustępliwość, a niekatolicy pozostawali nieusatysfakcjonowani w swoich oczekiwaniach. Z jednej strony były ekumeniczne nabożeństwa, Światowe Dni Modlitw o Pokój, wizyta papieża w meczecie i pod Ścianą Płaczu, a z drugiej strony – deklaracja „Dominus Jesus” oraz schizma lefebrystów. Czy przez minione pięć lat cokolwiek zmieniło się w tej sprawie na lepsze chociażby w społecznej świadomości?
 
To taki krótki wielkopostny rachunek sumienia z okazji piątej rocznicy śmierci Jana Pawła II…    
 
***
 
Kim był dla mnie Jan Paweł II? Fascynowały mnie w Nim dwie rzeczy: intelekt i cierpienie. Wychowanie na literaturze polskiego romantyzmu, wrażliwość na teatralne aspekty rzeczywistości, wspaniała polszczyzna, a także znajomość języków obcych, świeże i rzetelne spojrzenie na klasyczne zagadnienia filozofii, odwaga mówienia o Bogu w sposób niebanalny, bliski współczesnemu człowiekowi – właśnie to w pierwszej kolejności zrobiło na mnie ogromne wrażenie i spowodowało, że nawet w czasach, gdy daleko mi było do Kościoła, Jan Paweł II był dla mnie autorytetem.
 
Później za pośrednictwem bezlitosnego telewizyjnego przekazu widziałam człowieka coraz bardziej schorowanego, starzejącego się, tracącego fizyczne siły, a mimo to nieustannie i do końca głoszącego Dobrą Nowinę. Gdy patrzyłam na jego heroiczny wysiłek, było mi bardzo, bardzo wstyd moich osobistych słabości i załamań. W różnych kręgach mówiono, że Jan Paweł II chce lub powinien zrezygnować ze swojego stanowiska. Myślałam: „Nie zrobi mi tego. Nie może tego zrobić ani mnie, ani tysiącom innych osób, dla których jest symbolem i wzorem przekraczania ograniczeń własnej cielesności potęgą ducha”. Nie zrobił. I za to jestem mu najbardziej wdzięczna.

Warto przeczytać:

Andrzej Miszk, W rocznicę Jego odejścia

Dariusz Piórkowski SJ, Nieme cierpienie Papieża

Tomasz Ponikło, JP II i ja

oraz inne artykuły na stronie Tezeusza poświęconej Janowi Pawłowi II

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code