Niebo

Rozważanie na Święto Wniebowstąpienia Pańskiego
 

Wstąpił do Nieba… Co się właściwie stało?

Oto opis w Łukaszowej Ewangelii:

Uczniowie idą z Mistrzem na Górę Oliwną, On obiecuje im przysłanie z wysoka mocy od Ojca i prosi, by wrócili do Jerozolimy i na owo zesłanie czekali. A potem „…podniósłszy ręce, błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba”.

Ten opis wstąpienia do nieba przypomina trochę nam, współczesnym, widok rakiety startującej w górę i znikającej w kosmicznym błękicie. Wznoszenie się. Trudno nam traktować ten obraz jako rzeczywiste wydarzenie, tym bardziej, że wyobraźnia nasza dawno już przekroczyła pojmowanie ziemi jako płaskiego placka nakrytego niebieską kopułą, poza którą mieszka Bóg i cały Dwór Niebieski. Więc znów pojawia się pytanie: co się właściwie stało?

Na marginesie: W filmie telewizyjnym z 1984 roku pt „Mrzonka” we współczesnej Warszawie pojawia się Pan Jezus w białej szacie, na osiłku i z gałązką oliwna w ręku, aby zabrać ze sobą (do siebie) starego, chorego, żydowskiego krawca. Stropieni oficjele, pragnąc jakoś uczcić gościa, którego biorą za wielką figurę z Libanu, oferują mu luksusowy apartament na 20. piętrze najelegantszego hotelu. Biorą ze sobą do windy tłumacza Żyda, bo nie rozumieją hebrajskiego. I jedynie on rozpoznaje, kim jest owa niezwykła Osoba. Gdy winda pokonuje kolejne piętra, Jezus wyraźnie zaniepokojony mówi: „Terem!”. Tłumacz przekłada: „Wznoszę się”. Oficjele nie rozumieją niepokoju gościa, więc stary Żyd tłumaczy: „On się boi, że ta winda zawiezie go tam, skąd właśnie przyszedł. Wniebowstąpienie!” Zabawna mieszanina niewiedzy, interpretacji ruchu wzwyż, wyobrażeń o Jezusie i wstępowaniu do Nieba. Jednak i dziś nie jest to tak rzadkie skojarzenie: ruch ku górze czy to rakietą, czy samolotem, czy nawet – windą, jeśli czyta się Łukasza dosłownie. Przyjrzyjmy się opisowi tego wydarzenia w Dziejach Apostolskich. Widzimy Mistrza i Uczniów najpierw przy wspólnym posiłku. Pan obiecuje im chrzest Duchem Świętym (z którym wiąże się o wiele więcej, niż tylko moc..). Tu następuje nieporozumienie w związku z Królestwem, ale o tym później.

„Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba»”.

Uczniowie są oszołomieni. Nieruchomo wpatrują się w… – no właśnie, w co? Lub w Kogo? Chyba w obłok. Wstępowanie Jezusa do Nieba łączy się tu z nieznacznym tylko uniesieniem się Jezusa; to, co istotnego dzieje się z Mistrzem, skrywa Obłok Tajemnicy. Aniołowie w białych szatach ogłaszają nieco oszołomionym uczniom, że On wróci.

Kiedy? Jak? Takie pytania zapewne powstały w ich głowach, a powstają też i w naszych.

I tu wróćmy do nieporozumienia związanego z pytaniem o Królestwo. Gdy Jezus mówi o chrzcie Duchem, uczniowie pytają, czy przywróci Królestwo Izraela. Najwyraźniej nie rozumieją, o co chodzi, bo pytają o przywrócenie ziemskiego królestwa, oczywiście. Jezus odpowiada: „Nie wasza to rzecz…” Odpowiedź ta może dotyczyć zarówno przywrócenia wolnego Państwa Izraelskiego („nie wasza to rzecz”), jak i utworzenia Nowego Izraela – co w języku biblijnym oznacza przywrócenie Królestwa w całkiem innym, niepolitycznym , nieświatowym, a Bożym wymiarze (ale także „nie wasza to rzecz”). Czas jest nieznany i nie ma co o niego pytać. Bóg wie. Królestwo Jego nie jest z tego świata. Gdybyśmy pytali uporczywie: „Jak wróci? Kiedy wróci?”, moglibyśmy także usłyszeć podobną odpowiedź: „Nie wasza to rzecz”. To ważne, bo chętnych do obwieszczania daty powrotu Chrystusa, Sądu Ostatecznego, wyniszczenia grzeszników i nastania Królestwa Bożego na ziemi dla samych sprawiedliwych mamy sporo. Warto za każdym razem powiedzieć sobie przy takiej pokusie: nie moja to rzecz…

Dlatego Aniołowie (dwaj, bo świadectwo co najmniej dwóch osób uważane jest w Prawie Izraela za wiarygodne) przywołują zapatrzonych nieruchomo w przestrzeń Apostołów do rzeczywistości. On wróci, a Bóg zna czas. A wy dostaliście wyraźne dyspozycje – macie wracać do Jerozolimy, modlić się, czekać na chrzest Ducha, a potem nie stać w miejscu, tylko IŚĆ I ŚWIADCZYĆ! Gapienie się w górę to strata czasu. Być świadkiem, gdy Duch umocni – to jest najważniejsze zadanie. Tak właśnie powoli buduje się Królestwo Niebieskie na ziemi.

Ale pytanie nasze postawione na początku nadal nie zostało rozwiązane.

Co się stało? Co to znaczy, że Pan wstąpił do Nieba?

Spróbujmy raz jeszcze. Zasłonił go obłok. Obłok często pojawia się w Piśmie jako Boża Epifania. Można powiedzieć słowami Jana: „…od Boga wyszedł i do Boga idzie” (J 13, 1. 3).

i dalej, tłumacząc uczniom, co się właściwie stanie:

„W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem” (J 14, 2-3).

A więc Bóg to Niebo, Niebo to Bóg. Ojciec z Synem jest Jedno. Duch przyjdzie od Ojca i Syna. Przyszedł, jest, działa. A Jezus? Jest gdzieś daleko, poza nami? W zupełnie odległym od nas Niebie? Nic podobnego! Sam mówił o tym, że jeśli będziemy wypełniać jego Słowo z miłością, jeśli będziemy Jego świadkami, On będzie w nas, a my w Nim. On z Ojcem zamieszka w nas. Duch działa w nas, gdy otwieramy się na Ojca i Syna. Jest w Niebie i jest w nas – i w nas jest Niebo. Żadnego fizycznego startowania w górę. Unosi się prosto do naszych serc. Mieszka w nich razem z Ojcem i Duchem, a my mieszkamy w nich! Od środka i wokoło ogarnięci Miłością. Gdybyśmy tylko potrafili się otworzyć, gdybyśmy tylko zechcieli być świadkami! …TERAZ już, wszyscy, biali i czarni, najzamożniejsi i najnędzniejsi, właściciele zamków i tułacze bez domu, cierpiący i zadający cierpienie, starzy i dzieci, obżarci i zagłodzeni, konający i przychodzący na świat, wszyscy! Dzięki dziełu Syna tworzymy zaczątkową, potencjalną wspólnotę, niepełną, obciążoną „światem”, ale jesteśmy ogarnięci przez Trójcę, przez Syna pociągani do Ojca, mamy uczestnictwo w Miłości, którą jest Duch… Gdybyśmy wpuścili do serc tą Miłość!… Gdybyśmy szli i przynosili owoc, moglibyśmy tego po prostu doświadczyć!… Można dostać zawrotu głowy.

Dlatego zamilknę i oddam na koniec głos Poetce, która jak mało kto umiała doświadczyć Obecności i – co bardzo ważne – potrafiła ją opisać!

Wisława Szymborska

Niebo

Od tego trzeba było zacząć: niebo.

Okno bez parapetu, bez futryn, bez szyb.

Otwór i nic poza nim,

ale otwarty szeroko.  

 

Nie muszę czekać na pogodną noc,

ani zadzierać głowy,

żeby przyjrzeć się niebu.

Niebo mam za plecami,

pod ręką i na powiekach.

Niebo owija mnie szczelnie i

unosi od spodu.

 

Nawet najwyższe góry

nie są bliżej nieba

niż najgłębsze doliny.

Na żadnym miejscu nie ma go więcej

niż w innym.

Obłok równie bezwzględnie przywalony

jest niebem co grób.

Kret równie wniebowzięty

jak sowa chwiejąca skrzydłami….

Rzecz, która spada w przepaść,

spada z nieba w niebo.  

 

Sypkie, płynne, skaliste,

rozpłomienione i lotne

połacie nieba, okruszyny nieba,

podmuchy nieba i sterty.

Niebo jest wszechobecne

nawet w ciemnościach po skórą.  

 

Zjadam niebo, wydalam niebo.

Jestem pułapka w pułapce,

obejmowanym objęciem,

pytaniem w odpowiedzi na pytanie.  

 

Podział na ziemię i niebo

to nie jest właściwy sposób myślenia o tej całości.

Pozwala tylko przeżyć

pod dokładniejszym adresem,

szybszym do znalezienia,

jeślibym była szukana.

Moje znaki szczególne

to zachwyt i rozpacz.

Jesus-ascension_08_05_16.jpg

Rozważania Niedzielne

 

Komentarz

  1. zk-atolik

    Poetycka dedykacja, czy prowokacja?…….

     Sz. Pani – pisać, bądź myśleć i czynić róźne rzeczy zawsze moźna, nawet  kiedy człowiek musi …….. lub nie jest dostatecznie ufającym Jemu, ani natchnionym Duchem Świętym, lecz coraz bardziej zagubionym i zdezorientowanym – w czym rzecz?….. albo juź całkowicie zniewolonym i poddanym szatanowi tj. uporczywie trwającym w błędzie i grzechu. 

    Ponadto zachowywać się podobnie, kiedy autor-(ka) tekstu jest lub moźe być osobom uprzedzoną i wrogo usposobioną nie wobec postawy i działalności innej osoby, czy środowiska Tygodnika Powszechnego, lecz przede wszystkim wspólnoty Jego Kościoła tj. jedynego, świętego, powszechnego i apostolskiego.

    Rzeczywiście moźna nie tylko zirytować się, jeśli czytamy, źe: Teraz juź wszyscy…….., a dalej – gdybyśmy…….

    Jednak wg. mnie rozwaźając na forum to, co zostało zapisane w Piśmie Świętym, a dotyczy Wniebowstąpienia Pańskiego. Osobie chyba dostatecznie świadomej, rozwaźnej i powaźnej, oraz mającej aspiracje nie prowokować, ani dezinfromować, ale raczej rozpowszechniać prawdę i pozyskiwać uznanie czytelników.

    Absolutnie nie przystoi odwoływać się, do powszechnie znanych i wystarczająco skompromitowanych "autorytetów" nie tylko moralnych – takich i podobnych, jak Pani Wisława i ich "twórczości". 

     Skąd u Pani to przeświadczenie, źe: trzeba zamilknąć i oddać głos.…….   

    • Czy wg. Pani ludzie prawi i dobrzy tj. wierni, oddani i posłuszni Stworzycielowi i Jego prawu naturalnemu – zawsze uzyskiwali zbawienie duszy i mieli zapewnione miejsce w niebie?…………  

    Szczęść Boźe!

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code