Nie zwlekaj, zejdź z drzewa!

 
Rozważanie na XXXI Niedzielę Zwykłą, rok C1
 

Zacheusz jest moją ulubioną postacią biblijną. Z łatwością mogę sobie wyobrazić, jak mały, zwinny, biegnie szybko, by zobaczyć Jezusa, a następnie wchodzi na drzewo. Uzdrowiciel, wybitny nauczyciel – to ciekawostka, której Zacheusz nie mógł przegapić! Jego zainteresowanie jest typowym zachowaniem bogaczy, którzy dużo posiadają i dużo już widzieli, trudno ich czymś zaskoczyć. Szukają więc wyjątkowych atrakcji i ekstremalnych wrażeń.

Zacheusz ujmuje swoją szczerością – bo on niczego nie udaje, daje się porwać emocjom i zachowuje się trochę jak niesforny chłopiec. Myślę, że swoim zapałem i pomysłowością rozbawił Jezusa. Być może Pan spoglądał, jak Zacheusz siedzi na drzewie, i uśmiechał się pod nosem. Wiedział bowiem to, czego zwierzchnik celników nawet nie podejrzewał – że łączy ich wielka miłość, a spotkanie to odmieni w jego życiu wszystko.

Myślę o tym spotkaniu zawsze, gdy w moich relacjach z Bogiem coś się psuje, gdy spoglądam na Niego z boku, z bezpiecznej odległości, po prostu z jakiegoś życiowego, wysokiego drzewa. Myślę o Zacheuszu, o zaproszeniu Jezusa w chwilach zwątpienia i zagubienia, bo tak wiele nadziei dają słowa: „Zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”.

To „prędko” przepełnione jest niecierpliwością i oczekiwaniem. Bóg wie, że im szybciej się spotkamy, tym lepiej – oczekuje z tęsknotą na moment, gdy zejdziemy z drzewa i zaprosimy Go do siebie. Wielką otuchą napełnia mnie fakt, że Jezus nie nakazuje Zacheuszowi zejść z drzewa, pójść do domu, posprzątać go, przygotować kolację, a po drodze pojednać się z nieprzyjaciółmi – akceptuje go takim, jakim jest i wybiera się do niego od razu, bez względu na przeszłość.

Zacheusz miał nie tylko fantazję. Miał również gest i gorące serce – porwany Bożą miłością był gotowy dzielić się swoim majątkiem, czynić dobro i wynagrodzić wszystko tym, których skrzywdził. Przemieniło go spotkanie z Jezusem – z Kimś, kto na niego czekał i kochał go od zawsze.

Święty Augustyn twierdził, że niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Panu. Być może serce Zacheusza też było niespokojne i dlatego wspiął się na drzewo. Być może nie była to zwyczajna ciekawość, a pragnienie. Takim samym pragnieniem kieruje się wiele osób, które przybywają na Tyskie Wieczory Uwielbienia [1]. Piszę o tym, bo niedawno byłam na takim wieczorze i wsłuchiwałam się w czytane tuż przed nim świadectwa. Sporo osób trafia na tego typu spotkania przypadkowo albo właśnie z ciekawości, bo ludziom trudno uwierzyć, że Chrystus ma moc uzdrawiania – także tu i teraz. Niektórzy przyjeżdżają ze swoimi dziećmi, by sprawdzić, czy aby podczas modlitwy ludzie nie są wprowadzani w trans. Zdarzają się i tacy, którzy kierowani sensacją – podobnie jak Zacheusz – przychodzą się porozglądać (ba, mają nawet przygotowane smartfony, by nagrywać bardziej spektakularne zachowania i reakcje), a ostatecznie lądują tuż obok ołtarza i modlą się w towarzystwie zakonnic. Czy się prawdziwie nawracają i jaka jest jakość tych nawróceń – nie wiem, ale jestem przekonana, że nawet najlżejsze dotknięcie Boga i najcichsze zaproszenie zostawia w sercu niezatarty ślad.

Dzisiejsza ewangelia dowodzi, że nie musisz wyrównywać wszystkich swoich ścieżek, by zaprosić do swego życia Boga. Nie musisz być idealny, grzeczny, pozbawiony wątpliwości. Zaproś Go i z Nim dokonuj zmian – będzie ci na pewno łatwiej, a miłość Boga Ojca doda ci skrzydeł. Nie zwlekaj więc, zejdź z drzewa!

Przypis:

1. Tyskie Wieczory Uwielbienia odbywają się w parafii błogosławionej Karoliny w Tychach. Uczestnicy doświadczają uzdrowień – zarówno w sferze duchowej, jak i cielesnej. Świadectwa i szczegóły tych niezwykłych spotkań na stronie Centrum Duchowości Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Katowickiej

Zacchaeus.jpg

Rozważania Niedzielne

 

28 Comments

  1. Halina

    Sedno sprawy?

    Z łatwością mogę sobie wyobrazić, jak mały, zwinny, biegnie szybko, by zobaczyć Jezusa, a następnie wchodzi na drzewo. Uzdrowiciel, wybitny nauczyciel – to ciekawostka, której Zacheusz nie mógł przegapić! Jego zainteresowanie jest typowym zachowaniem bogaczy, którzy dużo posiadają i dużo już widzieli, trudno ich czymś zaskoczyć. Szukają więc wyjątkowych atrakcji i ekstremalnych wrażeń. (..)

    Zdarzają się i tacy, którzy kierowani sensacją – podobnie jak Zacheusz – przychodzą się porozglądać (ba, mają nawet przygotowane smartfony, by nagrywać bardziej spektakularne zachowania i reakcje),

    Z taka latwoscia dokonuje Pani niezbyt trafnej oceny . I ludzi, ktorzy maja swoje pasje, i  lubia podziwiac swiat stworzony przez Boga z roznej perspektywy. Przekonalam sie tez, ze Ci , ktorzy prowadza monotonne, pozbawione wrazen zycie, zamiast szukac adrenaliny tam, gdzie powinni, zaczynaja namiernie "fascynowac sie " zyciem innych.

    Zacheusza, ktory, nie kierowal sie niezdrowa ciekawoscia, ale tak , jak podaje Slowo Boze-Lk. 19.3- "Pragnal widziec Jezusa, Kto, to jest, lecz nie mogl z powodu tlumu, gdyz byl malego wzrostu ". Zacheusz chcial sie dowiedziec Kim On byl?. Nie jest powiedziane, ze mial zamiar dowiedziec sie,  czego Jezus dokonal lub co powiedzial.Mial pragnienie dotarcia do samego sedna sprawy. Bo to cos zupelnie innego wiedziec co powiedzial Jezus i czego dokonal niz  wiedziec Kim On byl.

    Moge sobie wyobrazic- tego niskiego wzrostu czlowieka, ktory szedlby zazwyczaj ulicami miasta Jerycha z wlasciwa sobie godnoscia, ale teraz pokonujac bariery, wspina sie na drzewo razem z ulicznymi urwisami.

    To „prędko” przepełnione jest niecierpliwością i oczekiwaniem. Bóg wie, że im szybciej się spotkamy, tym lepiej – oczekuje z tęsknotą na moment, gdy zejdziemy z drzewa i zaprosimy Go do siebie.

    Wpraszajac sie do domu Zacheusza, Jezus po prostu przyjal zaproszenie, ktore juz wyszlo z serca tego celnika.Znalazl go tam, gdzie sie znajdowal, dopomogl mu zejsc z drzewa-nie tylko fizycznie, ale i duchowo, i odnalezc rozwiazanie jego wielkiego problemu.

    Być może Pan spoglądał, jak Zacheusz siedzi na drzewie, i uśmiechał się pod nosem.

    Usmiechanie sie po nosem , podcinanie skrzydel ludzkim marzeniom, chodzenie z zadartym nosem-to  na szczescie domena  ludzka nie boska.
     

     
    Odpowiedz
  2. magdalena

    “Przekonalam sie tez, ze Ci

    "Przekonalam sie tez, ze Ci , ktorzy prowadza monotonne, pozbawione wrazen zycie, zamiast szukac adrenaliny tam, gdzie powinni, zaczynaja namiernie "fascynowac sie " zyciem innych" – Pani Halino, a jaki to ma związek z Zacheuszem?

    Po pierwsze – mój tekst jest subiektywnym rozważaniem, a nie teologiczną interpretacją.

    Po drugie – ani ja, ani Pani tak naprawdę nie wiemy, co nim kierowało, możemy domniemywać. Ja uważam, że pragnął wiedzieć, kim Jezus jest, czyli… był ciekawy.

    Po trzecie – nie doczytała Pani, dalej piszę, że "Być może serce Zacheusza też było niespokojne i dlatego wspiął się na drzewo. Być może nie była to zwyczajna ciekawość, a pragnienie".

    Po czwarte – uśmiechanie się pod nosem zwiastuje też niespodziankę, tajemnicę – i w tekście zostało wyjaśnione jaki charakter miało to uśmiechanie.

     

     
    Odpowiedz
  3. elik

    Kto może wyznać?…..

    Kto obecnie może identycznie lub podobnie, jak Zacheusz wyznać: "Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie."

    Kiedy większość ludzi na świecie, w tym również Polaków nie posiada możliwości pozyskiwania majątku, ani znaczącej własności. A to, co rzetelnie pracując wytwarza i zarabia jest im w majestacie obowiązującego drakońskiego prawa zabierane w formie podatku, daniny czy innego haraczu, przez tych, którzy nie mają zwyczaju dzielić się z ubogimi, a tym bardziej zwracać skrzywdzonym cokolwiek .

    Mam na myśli przede wszystkim różnych krzywdzicieli, lichwiarzy i darmozjadów, w tym wielu bankierów, politykierów, partyjniaków, biurokratów, także nieuczciwych zarządców, pośredników itp. 

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  4. Halina

    Zdarzają się i tacy, którzy kierowani sensacją ..

    Przekonalam sie tez, ze Ci , ktorzy prowadza monotonne, pozbawione wrazen zycie, zamiast szukac adrenaliny tam, gdzie powinni, zaczynaja namiernie "fascynowac sie " zyciem innych" – Pani Halino, a jaki to ma związek z Zacheuszem?

    Ma zwiazek z pani tekstem,  i jest odpowiedzia na pani stwierdzenie..

    Uzdrowiciel, wybitny nauczyciel – to ciekawostka, której Zacheusz nie mógł przegapić! Jego zainteresowanie jest typowym zachowaniem bogaczy, którzy dużo posiadają i dużo już widzieli, trudno ich czymś zaskoczyć. Szukają więc wyjątkowych atrakcji i ekstremalnych wrażeń.

    Pani interpretacja, w moim odczuciu jest polaczeniem innych, osobisie interesujacych  pania watkow, w ktorej Zacheusz jawi mi sie  jako bohater- stworzony dla celu tejze interpretacji.

    Naprawde szukal ekstremalnych wrazen? Moze byl jako bogacz uzalezniony od adrenaliny-stad ta fantazja, zeby wejsc na drzewo..?

    Zacheusz, ten z opowiesci biblijnej, nie mial problemow z  zyciowa nuda, by szukac ekstremalnych wrazen. Problemem bylo to, ze wzbogacil sie w sposob nieuczciwy i zapewne taki stan rzeczy musial go w jakis sposob uwierac i motywowac do spotkania sie z Dobrem i Miloscia, ktore w glebi jego serca dostrzegl Jezus. Wyslal wpierw wiec swego Ducha, ktory poruszyl serce tego celnika

    uśmiechanie się pod nosem zwiastuje też niespodziankę, tajemnicę – i w tekście zostało wyjaśnione jaki charakter miało to uśmiechanie.

    Wielki slownik frazeologiczny str. 595 wyjasnia

    "  Usmiechac sie po nosem"-Osoba usmiechajaca sie w ten sposob jest swiadoma tego, ze nadaje pewien komunikat, ale chce go rozmyc do granic niepewnosci, by w ten sposob wejsc w gre, igraszke z obiorca."

     

     

     
    Odpowiedz
  5. magdalena

    Przekonalam sie tez, ze Ci ,

    Przekonalam sie tez, ze Ci , ktorzy prowadza monotonne, pozbawione wrazen zycie, zamiast szukac adrenaliny tam, gdzie powinni, zaczynaja namiernie "fascynowac sie " zyciem innych" – a jaki ma to związek z moim tekstem? Ja napisałam jedynie, że Zacheusz był człowiekiem bogatym, a ci zazwyczaj szukają wyjątkowych wrażeń – bo jak się ma wiele, to stale się szuka czego nowego. Współcześnie – nurkuje się, skacze się na bungee, itd.

    Moja interpretacja jest interpretacją SUBIEKTYWNĄ, co podkreśliłam w tekście i w komentarzu. Proszę czytać ze zrozumieniem.

    Jeżeli ma Pani jakieś RZETELNE I SPRAWDZONE, POTWIERDZONE źródłami informacje na temat tego, że Zacheusz nie miał problemów z życiową nudą – proszę o zacytowanie, wszyscy chętnie poczytamy (pomijam fakt, że nic o nudzie nie pisałam, pisałam jedynie, że Zacheusz był zainteresowany).

    Słownik języka polskiego: Uśmiechać się pod nosem «uśmiechać się lekko, nieznacznie, dyskretnie» Źródło: http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=37561

     

     
    Odpowiedz
  6. Halina

    Problem widze.

    Proszę czytać ze zrozumieniem.

     

    Rozumiem, ze w pani odczuciu   nie ma pani problemow ze zrozumieniem wlasnego tekstu i moich odpowiedzi ? Pozostawiam wiec pania w tym dobrym samopoczuciu..

    Specjaliści zapytani o to, jak to jest z narkotykami w szkołach, tylko uśmiechają się pod nosem.

    źródło: NKJP: Lidia Góralewicz: Z innej planety, Gazeta Krakowska, 2007-05-17

    Francuz promieniał, my zaś wymienialiśmy znaczące spojrzenia, uśmiechając się pod nosem.

    źródło: NKJP: Mirosław Sokołowski: Gady, 2007

    Dziadek uśmiechał się pod wąsem, chichotał z cicha, śmiał się w głębi duszy.

    źródło: NKJP: Jerzy Pilch: Moje pierwsze samobójstwo i dziewięć innych opowieści, 2006

    ktoś uśmiecha się pod nosem – Wielki słownik języka polskiego

     
    Odpowiedz
  7. Kazimierz

    Po co te utarczki o słowa?

     Po co panie wchodzicie w spór o słowa? Biblia wyraźnie mówi, aby tego nie robić. Historia Zacheusza, to jedna z tych, które sprawiły, że oddałem moje życie Jezusowi, bo utożsamiłem się z tym małym celnikiem, który nie wstydził się wejśc na drzewo, aby zobaczyć Jezusa.

    Moze rzeczywiście mógł sobie na to pozwolić, na tę ekstrawagancje ludzie bogaci tak robią. Lecą w kosmos, pokonuja bariery, które dla zwykłego człowieka są nie do pokonania, ale czyż Pan nie powiedział, że gwałtownicy zdobywaja Królestwo Boże (Mat. 11,11-15).  Dlaczego by Zacheusz nie był równiez zdeterminowany  i wolny do tego aby tam wejść.

    Przeczytałem w komentarzach ks. Draguły do tego tekstu jeszcze ciekawe wątki – otóż słowo Jezusa, –muszę—-, w bardzo ciekawym kontekście, jako —–dobrze by było—– np.  jak zboze jest gotowe do żniwa i —-dobrze by było—–, aby je zebrać, nie musze tego robić, ale jest to najlepsza okazja i moze jedyna, to jest ten jedyny czas. A więc to był ten jedyny czas, aby Jezus przyszedł do domu Zacheusza, gdyż ten był gotowy do nawrócenia.

    I druga, sykomora, która wydaje gorzkie owoce z natury, i trzeba ją naciąć aby wypuścić nieco soku, wówczas owoce stają się dobre. Nie wiedziałem o tym, ale ponoć Amos właśnie był nacinaczem sykomor, wiedziałem , że był hodowcą sykomor, ale nacinaczem 🙂 I w związku z tym Jezus, zobaczył jedyny dobry owoc na tym drzewie i naciął go Słowem Bożym, w tym kontekście również wypowiada się Ratzinger. Ciekawa myśl, że Jezus , kiedy z nami się spotyka nacina nas swoim Słowem, aby wypłyneła gorzkość, żeby nasze owoce były dobre. 

    Może ta myśl o nacinaniu jest dobra dla pań spierających się o słowa? 

      

     
    Odpowiedz
  8. Halina

    p. Kazimierz

    Po co panie wchodzicie w spór o słowa? Biblia wyraźnie mówi, aby tego nie robić.

    Cieszy mnie to, ze pan juz o tym wie.. Ale nie w slowach tu rzecz. Wyjasnilam to raczej dokladnie, ze poprzez cechy przypisane Zacheuszowi przez autorke, a ktorych nie moge doszukac sie w Biblii, przestaje on byc tym  moim biblijnym Zacheuszem.


    Moze rzeczywiście mógł sobie na to pozwolić, na tę ekstrawagancje ludzie bogaci tak robią. Lecą w kosmos, pokonuja bariery, które dla zwykłego człowieka są nie do pokonania, ale czyż Pan nie powiedział, że gwałtownicy zdobywaja Królestwo Boże (Mat. 11,11-15).  Dlaczego by Zacheusz nie był równiez zdeterminowany  i wolny do tego aby tam wejść.

    O jakiej i czyjej ekstrawagancji pan mowi ?Zacheusza? Wejscie na drzewo, to nie przejaw ekstrawagancji, ale pokonanie swojego fizycznego ograniczenia( byl niskiego wzrostu). Ludzie niskiego wzrostu, tak jak i dzieci musza sie wiecej nastarac, zeby cos zobaczyc. Takie osoby musza w wielu profesjach udowoniac swoja wartosc, ze moga, potrafia. Podalam teksty z biblii, gdzie mowa jest, ze napotkal na trudnosci i przeszkody; tlum mu zaslanial Jezusa. Widocznie nie byl lubiany, ze nikt nie przepuscil go do przodu , by zrobic mu miejsce.Ludzie musieli byc do niego uprzedzeni, a on sam zyl pewnie na obrzezach spoleczenstwa. Wynika, to z kontekstu calej historii.

    Zacheusz podjal walke, ale nie o swoje, nie po to , by przypoobac sie ludziom, zaistniec,  ale poznac tego, ktory poruszyl jego serce. Dotrzec do samego sedna. Dla nas to przyklad, zeby nie ogladac sie na rozchwiane emocjonalnie tlumy, ktore soba zaslaniaja samego Pana.

    Walka, ktora czasem polega na wejsciu na drzewo sykomory, walki ktorej skutkiem nie jest chwała i uwielbienie ludzi, ktorzy są wokol nas, lecz walki ktorej skutkiem jest poznanie Jezusa jako naszego Pana i Zbawiciela i zmiana naszego zycia, na zycie nasladowcy tego, ktoremu bedziemy chcieli pozosta wierni.

     

     
    Odpowiedz
  9. elik

    Trwać w Nim i być jedno z Jezusem

    Pani Magdaleno rzeczywiście Zacheusz ujmuje swoją szczerością, a my czym?…. Rozważając takie doniosłe kwestie jak:

    • kim jest dla mnie Bóg?……, a – kim ja jestem dla Boga?……..

    • oddać życie Jezusowi, czy raczej trwać w Nim i być jedno z Jezusem?….

    • na ile Jezusowi zezwalam posiąść moje życie?….

    Dopiero znając szczere, a więc wiarygodne odpowiedzi dochodzimy do sedna. Jednak wg. mnie rodzi się wątpliwość, a nawet obawa – czy utożsamianie się z chwalebną postawą Zacheusza, oraz innych ewangelicznych postaci, a nie przede wszystkim z człowieczeństwem Jezusa Chrystusa – może sprawić to, co napisał Pan Kazimierz?…..

    A mianowicie: „Historia Zacheusza, to jedna z tych, które sprawiły, że oddałem moje życie Jezusowi, bo utożsamiłem się z tym małym celnikiem, który nie wstydził się wejśc na drzewo, aby zobaczyć Jezusa.”

    Przecież: Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15,5). Stwierdzenie jest jednoznaczne i bezwarunkowe: bez Jezusa nic nie jesteśmy w stanie osiągnąć. I trudno z tym dyskutować.

    Ale pytania powracają:

    • w jaki sposób mogę umożliwić Jezusowi działanie w moim życiu?

    Głęboka jedność z Jezusem – oto, czego On pragnie, dla wszystkich ludzi powołanych, do bytowania doczesnego i życia wiecznego, także dla Ciebie i mnie.

    • co to oznacza być jedno z Jezusem?….

    Szczęść Boże!

     

     
    Odpowiedz
  10. eskulap

    @Halina

    Pani Halino,

    w moim odczuci Pani się po prostu czepia i szuka dziury w całym.

    Gdyby subiektywna (co sama wielokrotnie podkreśla) interpretacja Pani Magdaleny zawierała jakieś zasadniczne błędy, ocierała się o bluźnierstwo, herezję (czymkolwiek ona jest) lub nosiła choćby wątłe znamiona złej woli, albo była infantylna wówczas próbowałbym zrozumieć Pani zarzuty.

    Lecz niczego takiego w tekście Pani Kulus nie dostrzegam, widzę zaś fascynację oraz chęć jej wyrażenia i podzielenia się z czytelnikami. Co wydaje mi się cenne i  dobre.

    Oczywistym jest, że każdy z nas wnosi w swej interpretacji swoją tęsknotę i własne pragnienie, na tym właśnie polega odczytanie, na odnalezieniu siebie. Czyli zawsze jest to projekcja. Ta projekcja jest w nas nawet zaprogramowana, o czym wspomina Pani Magdalena cytując św Augustyna.

    Lecz oprócz łaski tęsknoty ku Bogu, mamy też łaskę światła rozumu, wątpliwości, lęku, którymi możemy konfrontotować nasze projekcje.

    "Gorliwość o dom twój pożera mnie".

    I chociaż źródło tęsknoty u Pani – Pani Halino, Pani Madaleny i Zacheusza jest to samo, to mam wrażenie że w tej chwili Panią trochę poniosło.

    pozdrawiam,

    Eskulap

     
    Odpowiedz
  11. Halina

    Eskulap

    Uzdrowiciel, wybitny nauczyciel – to ciekawostka,, której Zacheusz nie mógł przegapić!

    Jego zainteresowanie jest typowym zachowaniem bogaczy, którzy dużo posiadają i dużo już widzieli, trudno ich czymś zaskoczyć. Szukają więc wyjątkowych atrakcji i ekstremalnych wrażeń.

    Zdarzają się i tacy, którzy kierowani sensacją – podobnie jak Zacheusz – przychodzą się porozglądać (ba, mają nawet przygotowane smartfony, by nagrywać bardziej spektakularne zachowania i reakcje),  itp

     

    Moze pan zamiast" puszyc sie i srozyc" -odpowie mi rzeczowo na pytanie. Czy to moze byc rozwazanie o biblijnym Zacheuszu? Ja mysle, ze to wlasnie pan, jest specjalista w czepianiu sie-z pominieciem osoby pana pastora.  Musze pewnie pana zasmucic, mnie bardzo rzadko ponosi, a juz z tak blahych powodow, jak  dyskusje internetowe, to chyba raczy pan zartowac..
     

     
    Odpowiedz
  12. eskulap

    @Halina

    A dlaczegóż to zacytowany przez Panią fragment nie mógłby być rozważaniem o biblijnym Zacheuszu?

    Jest to pewna wizja jego motywacji, charakteru, światopolgądu. Także wizja oddziaływania Boga na człowieka, wezwania i powołania go.

    To czy wizja Pani Magdaleny jest bliska prawdy i istoty osobowości Zacheusza – tego nie wiemy.

    Jest to jednak wizja ciekawa i prawdopodobna, nie negująca ani nie blokująca innych koncepcji i interpretacji.

    Jednocześnie interpretacja Pani Magdaleny wiele wnosi i odsłania.

    Nie mam pojęcia co Panią razi i przeszkadza?

    Być może "nie ponosi Pani", ale odnoszę wrażenie jakiegoś zacietrzewienia w tym co Pani pisze. Jakby Pani Magdalena nic o Zacheuszu nie wiedziała, natomiast Pani wie wszystko o wujku Zacheuszu i jak to z nim było. 

    Myślę, że takiej jedynej wykładni nie ma. Nie tylko w tym fragmencie, lecz także i w innych.

    Ale proszę napisać jak to naprawde było …… 😉

    pozdrawiam,

    Eskulap 

     

     

     
    Odpowiedz
  13. Kazimierz

    Zacheusz

     Przyłączam się do Eskulapa, 

    Zacheusz nie jest niczyim wujaszkiem, którego doskonale znamy i wiemy o jego intencjach i toku myslenia. Najważniejsze jest, że rozmyslamy i rozmawiamy o tym Słowie, bo ono jest  żywe. Dotyka nas ta historia, możemy się z nią utożsamiać lub nie, każdy ma swoje doświadczenia i swoją percepcję i to ubogaca.

    Panie Zbigniewie, dopóki pan się nie utożsami z grzesznikiem (jako grzesznik) nie dostrzeże pan swojego grzechu i potrzeby zbawienia, tak jak Zacheusz to zobaczył , jak ja na podstawie jego historii  i wielu innych żyjących na przestrzeni wieków. 

    Trzeba zobaczyć oczyma Zacheusza kim Jest Jezus Chrystus a wówczas będziemy zdolni do wyznania z głębi serca, nie tylko spod skóry za Tomaszem – Pan mój i Bóg mój.

    KJ

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  14. Halina

    Eskulap

    Być może "nie ponosi Pani", ale odnoszę wrażenie jakiegoś zacietrzewienia w tym co Pani pisze. Jakby Pani Magdalena nic o Zacheuszu nie wiedziała, natomiast Pani wie wszystko o wujku Zacheuszu i jak to z nim było.

    Przeciez to ja nie potrafie czytac ze zrozumieniem wg. pani Magdaleny. nie bede komentowac tego, ani innych tego typu uwag.

    Jakie wrazenia pan odnosi, to juz pana problem, ale moze niech pan sie lepiej przyjrzy postaci Zacheusza…i zacznie wypowiadac sie -na temat…

    W rozmowie o kolegach z pracy albo przyjaciołach słyszy się niekiedy, że któryś z nich jest dziwny, bo ma kompleks niższości. Każdy obeznany jako tako z psychologią zna ten termin, który zajmuje szczególne miejsce w psychologii indywidualnej Alfreda Adlera. Z reguły kompleks niższości jest rekompensowany w ten sposób, że szczególnie chce się zwrócić na siebie uwagę, np. zachowując się arogancko. Człowiek buduje sobie wówczas fasadę z zarozumiałości, zadziera nosa i na wszystkich patrzy z góry. Często jest to znak, że za tą fasadą nie kryje się żadna okazała budowla, tylko nędzna chałupa, którą chce się za wszelką cenę ukryć właśnie za ową sztucznie stworzoną fasadą. Niekiedy taka osoba tuszuje swoje braki, przechwalając się zgromadzonymi pieniędzmi lub swoimi umiejętnościami.

    Historia Zacheusza jest typową historią o kompleksie niższości i próbie jego rekompensaty (Łk 19, 1-10). O Zacheuszu, zwierzchniku celników, dowiadujemy się, że był małej postury. Ponieważ czuł się mały, usiłował robić wrażenie większego, niż w istocie był. Próbował zrekompensować swój kompleks niższości, zarabiając możliwie dużo pieniędzy. Jako najwyższy w hierarchii celników, bezlitośnie egzekwował należne podatki. Myślał, że jeśli będzie bardzo bogaty, zaskarbi sobie poważanie i szacunek. Ale stało się zupełnie na odwrót. Im bardziej rekompensował swój kompleks niższości bogactwem, tym bardziej był przez wszystkich odrzucany. Pobożni izolowali się od niego, uważając go za grzesznika. Wpadł w błędne koło, co jest typowe dla tego typu zachowań jak jego.

    Jakże wielu z nas usiłuje zrekompensować sobie kompleks niższości przez zwrócenie na siebie uwagi, starając się być najlepszym w danej grupie albo gromadząc coraz więcej bogactw! Iluż, chcąc znaleźć w oczach innych uznanie, przesadza w opowieściach o swoich umiejętnościach i przeżyciach. A im bardziej ktoś wystawia swoje walory i geniusz na pokaz, tym silniej jest odrzucany. Reagujemy podobnie, gdy ktoś z naszej parafii, w zakładzie pracy, w rodzinie przechwala się. Mimowolnie rośnie w nas wtedy chęć odsunięcia się od niego. Slogan: "Kto się przechwala, ten ma więcej czerpać z życia", nie jest prawdziwy. Kto się przechwala, kto rekompensuje swój kompleks niższości, ten jest odrzucany i przez to ma coraz mniej z życia.

    Jezus przywraca poczucie własnej wartości Zacheusza, spoglądając na niego i wpraszając się do niego w gościnę. On go nie ocenia, nie robi mu wymówek, lecz akceptuje bez zastrzeżeń. Doświadczenie bycia akceptowanym bezwarunkowo przemienia bogatego i chciwego celnika. Teraz czyni więcej dobrego niż ci pobożni, którzy go potępiali: oddaje połowę swojego majątku biednym. Teraz nie musi już robić z siebie większego. Teraz szuka wspólnoty z ludźmi, dzieli z nimi swoje mienie i swoje życie. I wreszcie czuje się jak człowiek wśród ludzi. W jego domu zbierają się wszyscy celnicy i grzesznicy i siadają do wieczerzy wraz z Jezusem, który okazuje im Boże miłosierdzie i przyjaźń.

    Zdaniem Alfreda Adlera, likwidacja poczucia niższości dokonuje się wyłącznie poprzez doświadczenie zyczliwej wspólnoty. Łukasz uważał tak samo, opowiadając historię o Zacheuszu. Nie krążenie wokół siebie, nie poszukiwanie uznania i znaczenia prowadzą do wzrostu poczucia własnej wartości, lecz gotowość otwarcia się na ludzi i dzielenia z nimi życia. W szczęśliwym byciu razem przezywam siebie jako wartościowego, akceptowanego członka ludzkiej wspolnoty.

    fragm. opracowania o przezwyciezaniu poczucia bezsilnosci na podst ksiazki Anzelma Grüna o przezwyciezaniu bezsilnosci..

    nie mam chwilowo czasu na dluzsze pisanie

     

     

     
    Odpowiedz
  15. elik

    Z kim, czy z czym utożsamiać się?….

    Pani Halino szczególnie dziękuję za ostani wpis dot. wg. mnie  istoty ukazanych spraw w prezentowanej, interpretowanej  i rozważanej Ewangelii.

    Panie Kazimierzu proponuję zrezygnować z dotychczasowej roli nie tylko mentora i przesadnego eksponowania własnego JA, a tym bardziej formułowania fałszywych tez, że każda postawa jest chwalebna i ubogacająca, a percepcja wystarczająca. 

    Oczywiście, każdy ma własne doświadczenia i z tym związane doznania i odczucia. Jednak chyba zdecydowanie lepiej jest razem dążyć, do zgody i porozumienia, przez poznawanie lub ukazywanie prawdy w Słowie Bożym – mimo skłonności, do indywidualizmu, subiektywizmu, a nawet redukcji lub nadinterpretacji rzeczywistości lub faktów wskutek różnej percepcji, czy celowego nadużycia woli.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  16. eskulap

    @Halina

    Podzieliła się Pani z nami swoją wizją. Myślę, że jest to wartościowe spojrzenie z innej perspektywy, gdzie podpiera się Pani autorytetami naukowców: Alfreda Adlera i Anzelma Grüna, aby poruszyć inne aspekty tej biblijnej historii.
    Na tym polega zgłębianie i poszukiwanie. Lecz jednocześnie nie wypada ograniczać głębi i prawdy do jedynej interpretacji.

    Pani Magdalena w swojej egzegezie nie użyła tak naukowego aparatu, lecz to nie umniesza siły oddziaływania. Tą siłą wg mnie jest odkrycie gościnności, powołania, wezwania Boga i człowieka … tą siłą jest także tajemnica.

    "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. 26 Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie." (Mt 11,25)

    pozdrawiam,

    Eskulap

     
    Odpowiedz
  17. Halina

    Eskulap

     A kto mówi o jednej, słusznej interpretacji? Mój zarzut dotyczył zupelnie czegoś innego. Nie pisałam o tym, bez podpierania sie autorytetami, a jedynie skromnym Słowem Bożym?

    Ta historia zaprasza nas do refleksji nad naszym patrzeniem. Nie wszystko możemy widziec, tak jak Zacheusz przed nawroceniem.  Jeśli ktoś nie dotyka sedna, a skupia sie na wielu rzeczach mało istotnych; wrażenia, ludzie, co robia, gdzie wchodza, co trzymaja w rekach.., to powstaje potem tekst,  troche oddalony, od przekazu biblijnego, a sama postac Zacheusza potraktowana nieco instrumentalnie.

    Rzeczy, które dzieją sie między Bogiem, a człowiekiem w jego duszy, są faktycznie intymną tajemnicą, ale co to ma wspólnego ze sprawami zakrytymi przed ludzmi odrzucajacymi nauki Jezusa -czyli Ewangelię o Zbawieniu.?

    Podeprę się jeszcze autorytetem księdza, chociaż pan pewnie jest zielonoświątkowcem, ale warto posłuchac. Wg. mnie, to inspirujacy komentarz.

    http://www.youtube.com/watch?v=osMS4VtTGPs

    Ks. Wójciak mówi m. inn. takie słowa by skupic sie na tym jednym punkcie, co go warto zauważyc. Ta małośc, ten niski wzrost, sprawia to, ze zaczyna dostrzegac Jezusa, ktory wprasza sie do tego życia i zupełnie go przemienia…

    pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  18. tomasz.zmuda

    cztery grosze

    bardziej mnie jednak przekonuje rozważanie Pani Magdaleny, niż interpretacja Pani Haliny.

    1. Proszę spojrzeć na końcowy wniosek w tekście Pani Magdaleny: Jezus przychodzi do człowieka pomimo jego grzeszności, nie czeka aż ten grzechów się pozbędzie ("Przyszedłem odnaleźć to, co zginęło") do tego samego wniosku dojdziemy, jeśli spojrzymy na całą Ewangelię

    2. Pani Magdalena snując przypuszczenia na temat Zacheusza, zaznacza, że są to jedynie jej przypuszczenia

    3. Zgadzam się z Panią Magdaleną, że Zacheuszem powodowała ciekawość: "Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest" – nie chciał Jezusa poznać, ale własnie przypatrzyć się mu z daleka, dlatego nei przebijał się przez tłum jak kobieta cierpiąca na krwotok, ale wybrał drzewa, "aby móc go ujrzeć"

    4. Jestem sceptycznie nastawiony wobec tezy, że Zacheusz cierpiał na kompleks niższości – nie każdy niski człowiek na taki kompleks twierdzi. Jestem także przekonany, że większość psychologów (włączając samego Adlera) nie podjęła by się diagnozować stanu psychiki Zacheusza tak mało o nim wiedząc (kilka linijek tekstu). Aby przeprowadzić analizę przy pomocy metody psychologicznej, należy danego osobnika zbadać – taka jest zasada w psychologii, stąd też większość teologów odrzuca stosowaną przez Anzelma Gruna metodę egzegezy Pisma przy pomocy narzędzi psychologicznych – to tak jakby chcieć wbijać gwóźdź przy pomocy piłki do cięcia metalu – nie te narzędzia

    5. Proszę też zwrócić uwagę: Zacheusz pobiegł zobaczyć Jezusa dlatego, że chciał, nie dlatego że był niskiego wzrostu. Z powodu niskiego wzrostu jedynie wspiął się na sykomorę, bo tłum mu go zasłaniał, a jego celem było Go zobaczyć.

    6. Jeśli spojrzymy na ten fragment Pisma przez pryzmat całej Ewangelii to stanie się jasne, że Bóg nie przyszedł na ziemię leczyc z kompleksów, ale zbawiać pomimo kompleksów.

    upsss, wyszło sześć groszy….

     
    Odpowiedz
  19. Halina

    @ Tomasz

    Aby przeprowadzić analizę przy pomocy metody psychologicznej, należy danego osobnika zbadać – taka jest zasada w psychologii, stąd też większość teologów odrzuca stosowaną przez Anzelma Gruna metodę egzegezy Pisma przy pomocy narzędzi psychologicznych – to tak jakby chcieć wbijać gwóźdź przy pomocy piłki do cięcia metalu – nie te narzędzia

    Panie Tomaszu, kazda postac w literaturze ( takze biblijna), czy w sztuce ma swoj portret psychologiczny. Doknywal pan zapewne z czyjas pomoca  w liceum pod tym katem analizy takich postaci np.  jak Makbeta, czy postaci, ktore wykreowal Dostojewski .Nie odroznia pan tego typu analiz, od analiz  psychiki dla potrzeb terapii? Pewnie nie. A taki pan we wszystkim przekonany…

    Nie ze wszystkimi teologami jest tak zle , jak pan pisze.

    Bog nie przyszel leczyc z kompleksow, jeno zbawiac ? To dopiero herezja i bledna interpretacja sensu zycia Jezusa, ktoremu ponoc obojetne jest to, jak sie czujemy.Jezus, tak jak i wspolczesni psychologowie zwracal uwage na samopoznanie, smoswiadomosc i samoakceptacja . To moj ojciec dawno temu bedac teologiem  katolickim i psychologiem, wiedzial, ze te dziedziny moga sie uzupelniac. Widocznie nie zapoznal sie pan z wkladem psychologii w zrozumienie ludzkiego serca i umyslu.
    Jak pan chcialby przy pomocy teologii analizowac zachowania ludzkie, stany emocjonalne, uczucia takie jak nienawisc, pycha, zazdrosc, zawisc i  wiele , wiele innych. A w Biblii, sa chyba ludzie posiadajacy autentycznosc psychologiczna? Aha, trzeba ich osobiscie zbadac-dobre
     

     
    Odpowiedz
  20. eskulap

    @Halina

    Psychologia jest nauką, służy zatem do opisu rzeczywistości a konkretnie opisu stanu ludzkiej psychiki, typu osobowości, opisu zachowań, ich przyczyn, statystyk etc. Aby dokonać takiego opisu posługuje się jednym z wielu psychologicznych modeli – teorii (Gestalt, model psychodynamiczny, behawioralny, transakcyjny, model procesu itd itp).

    W przypadkach chorób i zaburzeń, pogłębiony opis może mieć walor diagnozy, ta zaś może stać się punktem startowym terapii. Psychologia zajmuje się także analizą i badaniem metod terapii.

    Reasumując psychologia daje możliwość naukowego opisu i może wskazywać kierunki terapii.

    Zaś Chrystus nie przychodzi po to, aby opisywać rzeczywistość, nie przychodzi po to by oceniać ludzi, chociaż to czyni, lecz nie jest to jego celem a tylko środkiem. Celem Chrystusa jest zbawienie człowieka. Odkupienie jego win i win świata oraz zbawienie. Zbawienie polega na tym, że człowiek zwraca się ku Dobru, najpierw dostrzega je, następnie wybiera, kocha je i się mu oddaje. Widzi i wybiera dobro za życia i na ziemi, konkretnie wśród ludzi i w świecie który go otacza, dostrzegajac jednocześnie w tym świecie cierpienie i zło, wybiera miłość do miłości. [Ks. Tischner mówił "Miłość pragnie być miłowana"] 

    W tym sensie cel świeckiej psychoterapii jest inny niż cel Chrytusa.

    Inny jest też horyzont tego celu :

    – psychoterapia mówi : "zróbmy co możemy byś dobrze funkcjonował w rodzinie, pracy, spoleczeństwie, byś nie cierpiał, jak najmniej cierpiał, nie zadawał cierpienia, żył twórczo i harmonijnie, odnalazł swoje powołanie i realizował je" Postulat samorealizacji. Odnajdź siebie – spokoj i spełnienie (subiektywnie rozumiane) – to jest cel i jednocześnie nagroda – tu i teraz.

    – Chrystus mówi : "na dowolnym etapie życia, czy cierpisz czy też nie, lecz szczególnie gdy cierpisz wybierz dobro, czyli kochaj, kochaj świat. Dla tej miłości oddaj siebie, poświęć swoją "wielkość", zaprzecz sobie jako panujacemu, kontrolującemu, nakazującemu i posiadającemu, stań się sługą. Nie osiągniesz tego na siłę, ale miłość może ci w tym pomóc, więc jej szukaj, nagrodą jest jej odnalezienie, a wtedy też odnajdziesz siebie. To nagorda tu w krainie ośmiu błogosławieństw, ale też w wieczności"

    Psychoterapia nie stoi w sprzeczności z zbawczą misją Jezusa. Jest czymś innym, czymś bardziej ziemskim i prostym. Ale w psychotrapii także działa Bóg, ona moze koić rozedragnie człowieka dajac mu szansę iść ku dobru.

    To tylko  moja pisana ad-hoc wizja i perspektywa, pewnie pełna luk tak z punktu widzenia psychologii jak i teologii.

    Ale w świetle takiej koncepcji, podobnie jak stwierdził Tomasz, Jezus przyszedł zbawić Zacheusza, a nie leczyć jego kompleksy. Oczywiscie dokonuje się "odkompleksienie" Zacheusza (o ile miał dostrzeżone przez Halinę kompleksy). Odkompleksienie jest oczywiste, bo człowiek ktory zyskał Dobro Najwyższe którym jest zbawienie, jakież może mieć jeszcze kompleksy ?:)

    pozdrawiam,

    Eskulap

     

     
    Odpowiedz
  21. Halina

    @ Eskulap

    Nie chcialabym rozwijac tutaj naukowej mysli.Ograniczaja mnie czas, miejsce i wlasna perspektywa 🙂

    Bog nie opisuje rzeczywistosci, bo jest wymiarem calej jej glebi.

    Wiem  w jakim celu przyszedl Jezus, ale ja pisalam o sensie jego zycia. Celem jego misji bylo odnowienie wiezi laczacej ludzi z Bogiem. Bog poslal Go, poniewaz tak umilowal swiat, ze chcial, aby Jego Syn, pojednal z Nim wszystkich ludzi. Jezus mial tego dokonac przez gloszona przez siebie religie. Misja psychologow polega na leczeniu ran, bedacych wynikiem zerwanych wiezi.I jest to praktycznie mozliwe, dzieki narzedziu zwanym terapia. Teoretycznie mozna wskazac jedynie, a moze az, ze nauki Jezusa i zawarta w nich wiedza psychologiczna są solinym mostem pomiedzy tymi naukami. Pan Tomasz napisal z pozycji teologa, ktory nie widzi mozliwosci wspoldzialania tych dwoch dziedzin .Ale taka wojna to raczej juz historia..

    Nie ma jednej psychologii.Jest wiele nurtow.Psycholog o swiatopogladzie chrzescijanskim, bedzie korzystal ze wszystkich mozliwych technik, ktore nie stoja w sprzecznosci z Ewangelia.

    W potocznej swiadomosci psychoanaliza to zawila analiza odmetow ludzkiej psychiki. Ale to dzieki psychoanalizie wzbogacaja sie mozliwosci docierania do pewnych sensow, dajacych sie dostrzec golym okiem, na ich powierzchni, a nie tylko w glebi.

    W tekscie , psychoanalizie poddawany bywa autor utworu, bohater wyglaszanych sentencji lub inni bohaterowie, relacje ich laczace, a takze struktura narracji. Przedmiotem interpretacji jest jezyk, lub jak przekonuje Lacan-mowa, slowa wypowiedziane lub napisane. Kazda nasza wypowiedz wskazuje na podmiot, lecz nie w kazdej musi on sie bezposrednio ujawniac.Tym, co pozwala interpretowac bohaterow jest fantazma czyli nieswiadoma fantazja, w ktorej w sposob zyczeniowy bohater odpowiada sobie na podst. zagadki egzystencji oraz wlasnej relacji z innymi. Fantazja jest zarazem bezwiednie powielanym wzorcem w zyciu. Teoria fantazmu i wiecznego braku jest cenionym nabytkiem w sztuce interpretacji.

    Psychterapia przynosi efekty, poniewaz dziala zgodnie z zasada, nazwana przez Jezusa procesem zbawiania. Zwiazki z innymi maja moc uzdrawiania.Czlowiek nie moze byc zdrowy psychicznie, nie tworzac zdrowych wiezi z innymi. Tak juz zostalismy stworzeni-musimy czuc wiez z innymi  ludzmi, aby byc w pelni ludzmi.

     

    Zagubiona dusza trzeba odnalezc, a nie naprawiac.Pisze przeciez o tej zbawiajacej, bezwarunkowej akceptacji Zacheusza przez Jezusa.Latwiej jest zywic nienawisc, usprawieliwiac siebie, niz wybaczac ludziom, ale to wcale nie jest lepsze.

    Odkad pamietam, w teologii mowilo sie o kompleksie nizszosci Zacheusza. To nadmierne uciskanie podwladnych, zle relacje z ludzmi, brak zyczliwosci  etc, to typowe zachowania dla ludzi z kompleksem nizszosci. Przyczyna mogl byc wzrost, ale nikt nie powiedzial, ze  byla to jedyna przyczyna. Nie trzeba bezposredniej obserwacji, do wydawania tego typu stwierdzen. Do badania form literackich, nie potrzeba Freudowskiej psychoanalizy i jej narzedziowni, semantycznych pojec i metod. Przeciez nawet Freudowski kompleks Edypa powstał z interpretacji tragedii
    Sofoklesa i Hamleta Szekspira.

    pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  22. Kazimierz

    Zacheusz

    Ciekawe te nasze rozwazania, od kazdego mozna się czegoś nauczyć 🙂

    Myślę, ze w takich przypadkach, gdzie doszukujemy się róznych cech danej osoby, czy tez motywów , które spowodowały, ze przekroczył próg ku zbawieniu dobrze jest operować słownictwem – być moze – w mojej 20 letniej praktyce kaznodziejskiej, często uzywam tego słowa , zwłaszcza w odniesieniu do biblijnych postaci i ich intencji. To słowo, moze trrafić do osoby słuchającej, bo być moze je dotyczy –

    * próbka * być moze jesteś jak Zacheusz, który wszedł na drzewo sykomory, aby zobaczyć Jezusa, Jezus, gdy go zobaczył nie musiał pytać o jego imię, ani kim jest i z czym się zmaga, On wiedział – dziś muszę być gościem w twoim domu – tak Zacheusz schodząc z drzewa być moze miał przed oczyma całe swoje zycie – zycie, które nie było jak innych, gdyz był celnikiem, przełozonym, wysługiwał się rzymianom…. i tu mozna opisywac rózne komplikacje społeczne – odrzucenie od wspólnoty Zydów, jego rodzina, zepsute relacje pomiędzy nimi, jak jego dzieci, czy nie były szykanowane itp. Najważniejsze aby dojść do najwazniejszej kwestii – do zbawienia, które stało się udziałem jego  domu – stało się, Zacheusz dojrzał do tego jak łany zbóz przed zniwami, to był jego czas pokuty i zbawienia. Został nacięty Słowem Chrystusa, i owoc zbawiania dojrzał, jak owoc dzikiej sykomory, na której siedział i stał się słodki.  . Jak bardzo tego kazdy potrzebuje!

    Podstawowe znaczenie tego słowa to: „ocalić od wielkiego niebezpieczeństwa, uchronić od zagrożenia życia.” Oznacza też: chronić, utrzymywać przy życiu, zachowywać życie, wybawiać, czynić całym, pełnym, uzdrawiać.

     Zbawienie – to słowo jest użyte 106 razy w Nowym Testamencie w 99 wersetach, tłumaczone jest jako: uzdrowić, dać zbawienie, zapewniać bezpieczeństwo, zachowywać, ocalić, wybawić, ochronić, odnowić.
      

    Sodzo oznacza zarówno:

    1.  ocalić kogoś od fizycznego niebezpieczeństwa, zagrożenia itp.

    2.  uzdrowić kogoś fizycznie

    3.  uwolnić od demonicznego opętania

      Najczęściej jednak bywa użyte w znaczeniu duchowego zbawienia, jak np. w Mt. 1,21, gdzie anioł zapowiada, że Jezus zbawi swój lud od jego grzechów.

     Samo imię Jezusa zawiera w sobie hebrajski odpowiednik słowa sodzo, gdyż imię to znaczy  „Jahwe zbawia”. Dlatego właśnie Jezus mówi: „Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mojego imienia, lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.” (Mt 10,22) Jezus mówi, że z powodu Jego imenia (które znaczy „Jahwe zbawia”) uczniowie Jego będą w nienawiści, lecz także z powodu tego imienia dostąpią tego obiecanego zbawienia, które jest już zapowiedziane w samym imieniu Jezusa.
      

    W samym imieniu Jezus jest zapowiedź tego wszystkiego, co słowo sodzo oznacza: uwolnienie od grzechów, zbawienie, uzdrowienie, nowe życie, wolność od ucisków i opętań, pełnia życia.

     Jezus podkreśla wagę wiary każdego człowieka. Wiara jest potrzebna, by to wszystko, co oznacza słowo sodzo, mogło się objawić w ich życiu. Dlatego tak często Jezus mówi: „Twoja wiara cię uzdrowiła” (np. Łk 7,50)
     Ponieważ wiara jest potrzebna do tego, by doświadczać Bożej pełni, szatan pragnie nam ją odebrać:
     
     „Tymi zaś na drodze są ci, którzy słuchają Słowa, potem przychodzi diabeł i zabiera Słowo z ich serca, żeby nie uwierzyli i nie byli zbawieni.” (Łk 8,12 – sodzo)
     
     najpierw jest Słowo → potem wiara → wreszcie „sodzo” objawia się w życiu
     
     Bez wiary w Słowo Boże nie ma zbawienia. Dlatego Jezus mówi o sobie: „Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić (sodzo) to, co zginęło.” (Łk 19,10) „To, co zginęło” w tym kontekście nie oznacza czegoś, co się zapodziało czy zawieruszyło, lecz w oryginale greckim jest to słowo, które oznacza śmiertelne zagrożenie, wieczną zagładę i duchową smierć. Dlatego adekwatniejsze byloby tłumaczenie: „Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić (sodzo) to, co było martwe, skazane na smierć.”

    I to jest najważniejsze, aby zbawienie Chrystusa było udziałem naszego domu , aby to co martwe ozyło:) 

    Pozdrawiam KJ 

      

     
    Odpowiedz
  23. tomasz.zmuda

    Halina

    wbrew Pani uszczypliwościom, dopuszczam możliwość własnej pomyłki jak i własnej grzeszności.

    Proszę więc wskazać, gdzie popełniam błąd:

    Jezus, tak jak i wspolczesni psychologowie zwracal uwage na samopoznanie, smoswiadomosc i samoakceptacja – proszę o przykłady z pisma wspierające tę tezę.

    Widocznie nie zapoznal sie pan z wkladem psychologii w zrozumienie ludzkiego serca i umyslu. – proszę za pomocą narzędzi psychoanalizy objaśnić relację natury ludzkiej do Boskiej w Chrystusie – umysł jest tam Boski czy ludzki? A co z sercem?

    – Tomasz z Akwinu (teolog) podał definicję miłości "Miłość to pragnienie dobra drugiego człowieka", czy którakolwiek z metod psychologicznych jest w stanie zdefiniować miłość? (to nie jest zarzut lecz pytanie)

    Dla jasności: nie neguję możliwości rysowania portretu (nie analizy!) psychologicznego postaci literackich, lecz nikt tego nie czyni na podstawie 3 linijek tekstu. Jedyne co wiemy o Zacheuszu to że był celnikiem, był bogaty, w nienawiści u innych i niskiego wzrostu oraz chciał zobaczyć Jezusa. Ja jestem ubogi, żonaty, wysoki, kocham Boga, nikt w moim życiu nie powiedział mi, że mnie nienawidzi – proszę opisać mój portret psychologiczny – zdoła Pani?

     
    Odpowiedz
  24. Halina

    Tomasz

    Jestem także przekonany, że większość psychologów (włączając samego Adlera) nie podjęła by się diagnozować stanu psychiki Zacheusza tak mało o nim wiedząc (kilka linijek tekstu). Aby przeprowadzić analizę przy pomocy metody psychologicznej, należy danego osobnika zbadać – taka jest zasada w psychologii,

    wbrew Pani uszczypliwościom, dopuszczam możliwość własnej pomyłki jak i własnej grzeszności.

    Jezus mowil o grzechu jako o nie trafianiu do celu lub popelnieniu bledu. Mniej interesowaly Go bledy popelniane przez ludzi, a bardziej zerwane wiezi bedace konsekwencja tych bledow. Dlatego tak latwo wybaczal grzesznikom. A ktoz jest bez grzechu ?

    Wiec  niech juz pan sobie daruje te uszczypliwosci o uszczypliwosciach….

    Wyjasnialam juz panu, ze nie odroznia pan roznych form analizy, zasad jej przeprowadzania i celowi jakiemu sluzy  . I nie musi, jest pan przeciez teologiem..

    Pewnie pana zdziwi stanowisko Adlera w tej sprawie. Wg. niego wszycy cierpimy na to samo poczucie nizszosci, zrodzone w dziecinstwie, kiedy to bylismy zalezni od doroslych. Sa one jakby motorem, ktory motywuje do wzrostu.

    Kazdy kompleks rodzi potrzebe wyrownania. Dobrze, gdy bywa kompensowany we wlasciwy sposob. Tak jak np.w przypadku Janka Meli ( bez reki i nogi) zdobywa bieguny. Pokonujac  przeszkody zarowno zewnetrzne, jak i wewnetrzne. Negatywne wiec nie jest to, ze mamy kompleksy, ale to, ze ich sobie nie uswiadamiamy i , ze kompensujac je w niewlasciwy sposob-niszczymy nie tylko innych, ale i siebie samych
    Czasami widoczne kompleksy nizszosci bywaja smieszne, poniewaz bardzo czesto sa powiazane z kompleksem wyzszosci.

    Kompleks nizszosci Zacheusza widoczny jest w informacjach o jego działaniu. W realizacji zamierzenia Zacheusza  pojawiaja sie  dwie przeszkody ( maly wzrost, ktory kontrastuje z informacja o wysokiej pozycji zawodowej i materialnej. Posiadal wiec on duza wladza na ludzmi. Co spowodowala taka bezsilnosc, ze ten, ktory zarzadzal calym regionem i nie musial obawiac sie tlumow-rezygnuje. I zamiast prosic, by dano mu przejscie do przodu, wolal wdrapac sie na drzewo i pozostac niewidocznym?  Sykomora, posiadala tak geste liscie, ze czlowiek siedzacy na niej pozostawal niewidoczny dla otoczenia, dlatego wykorzystywano ja jako punkt obserwacji.

    Jezus, tak jak i wspolczesni psychologowie zwracal uwage na samopoznanie,

    somoswiadomosc i samoakceptacja proszę o przykłady z pisma wspierające tę tezę.

    Mysle, ze nie trzeba tu pojedynczych przykladow, cala Ewangelia Jezusowa mowi o tym. Osiagnawszy wiedze na wlasny temat czlowiek zaczyna stawiac sobie pytania;  Kim jestem?"  Obluniku wyjmij belke ze swojego oka, a zobaczysz drzazge w oku brata, etc. Sw. Klemens Aleksandryjski napisal: Najwieksza nauka dla czlowieka jest poznac samego siebie, skoro bowiem  siebie pozna i Boga pozna. Poznawanie siebie ma swoj poczatek w chrzescijankim rachunku sumienia. Bywa tez, ze ten rachunek jest oszukiwaniem siebie, a nie poznawaniem.

    A czy Jezus nie podkreslal swojej samoswiadomosci? Jestem.. i tutaj prosze sobie dopisac. Czlowiek jak pozna siebie, Jezusa, to znajdzie te obszary w sobie, ktore moze poprawic, oraz pogodzic sie z tym czego zmnienic nie jest w stanie. Mowia o tym Listy Apostolskie..A o co do samoakceptacji. To stan umyslu, w ktorym czlowiek jest swiadomy, ze funkcjonuje jak najlepiej umie, wykorzystujac w pelni i z wdziecznoscia uzolnienia, ktorymi obarzyl go Bog.

    Widocznie nie zapoznal sie pan z wkladem psychologii w zrozumienie ludzkiego serca i umyslu. – proszę za pomocą narzędzi psychoanalizy objaśnić relację natury ludzkiej do Boskiej w Chrystusie – umysł jest tam Boski czy ludzki? A co z sercem?

    Umysl, nous-czyli najwyzsza zolnosc czlowieka-to myslenie i rozum, ktore poprzedzaja emocje, czyny i zachowania oraz zapewniaja przetrwanie w srodowisku naturalnym. Serce, to osrodek ukladu psychosomatycznego czlowieka, gdzie dochodzi do niczym niezakloconego polaczenia ciala i duszy. Serce jest zrodlem wszystkich naszych emocji;ma nieograniczone mozliwosci przejawiania uczuc duchowych, takich jak: wspolczucie, wiara, nadzieja, milosc. Mozliwosci te pokazuja, ze nie jestesmy jedynie cialem; jestesmy rowniez istotami duchowymi.

    – Tomasz z Akwinu (teolog) podał definicję miłości "Miłość to pragnienie dobra drugiego człowieka", czy którakolwiek z metod psychologicznych jest w stanie zdefiniować miłość? (to nie jest zarzut lecz pytanie

    Np. E.Fromm  milosc pojmuje jako troske, poczucie odpowiedzialnosci, poszanowania oraz poznania drugiego czlowieka i siebie samego. Wszystkie te elementy ujawniaja sie w dzialaniu, ktore ma charakter dawania. Milosc odnalezc mozna przez poznanie oraz doswiadczanie jej.

     

    http://www.katolicki.net/index.php/czytelnia/czytelnia-publikacje/publikacje-milosc-i-odpowiedzialnosc/publikacje-milosc-i-odpowiedzialnosc-09.html

    Ja jestem ubogi, żonaty, wysoki, kocham Boga, nikt w moim życiu nie powiedział mi, że mnie nienawidzi

    Nigdy nie powiedzialam, ze kogos nienawidze, kocham ludzi i Boga, jestem mezatka i matka, osoba sredniozamozna i takiegoz wzrostu.

     

     

     
    Odpowiedz
  25. tomasz.zmuda

    @ Halina

    Jezus mowil o grzechu jako o nie trafianiu do celu lub popelnieniu bledu. Mniej interesowaly Go bledy popelniane przez ludzi, a bardziej zerwane wiezi bedace konsekwencja tych bledow. Dlatego tak latwo wybaczal grzesznikom.

    Nie znalazłem tekstu Pisma, z którego można wyprowadzić taki wniosek. Jeśli pamięć mnie nie myli to Jezus wogóle nie mówił czym jest grzech. Jezus jest Bogiem, więc interesuje Go CAŁY człowiek, człowiek jako OSOBA, z całym jego pięknem i wszystkimi niedostatkami.

    I stwierdzenie, że łatwo wybaczał grzesznikom też jest bardzo ryzykowne.

     

    Pewnie pana zdziwi stanowisko Adlera w tej sprawie. Wg. niego wszycy cierpimy na to samo poczucie nizszosci, zrodzone w dziecinstwie, kiedy to bylismy zalezni od doroslych. Sa one jakby motorem, ktory motywuje do wzrostu.

    Kiedy poznałem stanowisko Adlera (wszak na teologii też wykładają psychologię) owszem dziwiło mnie i co więcej nie zgadzam się z nim (stanowiskiem). Kompleks łączy się ze złym samopoczuciem, zaniżeniem własnej wartości, u dzieci zaś, które nie cierpią na szczególny kompleks (np. niskiego wzrostu, krótkowzroczności, otyłości itp) nie obserwuje się dyskomfortu związanego z byciem dzieckiem.

    Mysle, ze nie trzeba tu pojedynczych przykladow, cala Ewangelia Jezusowa mowi o tym. Osiagnawszy wiedze na wlasny temat czlowiek zaczyna stawiac sobie pytania;  Kim jestem?"  Obluniku wyjmij belke ze swojego oka, a zobaczysz drzazge w oku brata, etc. Sw. Klemens Aleksandryjski napisal: Najwieksza nauka dla czlowieka jest poznac samego siebie, skoro bowiem  siebie pozna i Boga pozna. Poznawanie siebie ma swoj poczatek w chrzescijankim rachunku sumienia. Bywa tez, ze ten rachunek jest oszukiwaniem siebie, a nie poznawaniem.

    To, przyznaję, przekonuje mnie!

    A czy Jezus nie podkreslal swojej samoswiadomosci? Jestem.. i tutaj prosze sobie dopisac.

    Nie rozumiem, proszę rozwinąć.

    Umysl, nous-czyli najwyzsza zolnosc czlowieka-to myslenie i rozum, ktore poprzedzaja emocje, czyny i zachowania oraz zapewniaja przetrwanie w srodowisku naturalnym. Serce, to osrodek ukladu psychosomatycznego czlowieka, gdzie dochodzi do niczym niezakloconego polaczenia ciala i duszy. Serce jest zrodlem wszystkich naszych emocji;ma nieograniczone mozliwosci przejawiania uczuc duchowych, takich jak: wspolczucie, wiara, nadzieja, milosc. Mozliwosci te pokazuja, ze nie jestesmy jedynie cialem; jestesmy rowniez istotami duchowymi.

    Moje pytanie dotyczyło Jezusa, czy psychologia w jakikolwiek sposób jest w stanie opisać Jego Osobę.

    W realizacji zamierzenia Zacheusza  pojawiaja sie  dwie przeszkody ( maly wzrost, ktory kontrastuje z informacja o wysokiej pozycji zawodowej i materialnej. Posiadal wiec on duza wladza na ludzmi. Co spowodowala taka bezsilnosc, ze ten, ktory zarzadzal calym regionem i nie musial obawiac sie tlumow-rezygnuje. I zamiast prosic, by dano mu przejscie do przodu, wolal wdrapac sie na drzewo i pozostac niewidocznym? 

    Ja widzę to inaczej: Zacheusz nie przeciska się przez tłum, ponieważ nie chce być zauważonym, ani przez Jezusa, ani przez postronnych ( że zadaje się z Jezusem, gdyby doszło do spotkania) dlatego wybiera drzewo o gęstych liściach. Jego celem jak wprost mówi Pismo, jest ZOBACZENIE Jezusa, zaspokojenie ciekawości- Kto to jest?. Nie zgodze się też na kontrastowanie małego wzrostu z pozycją zawodową i materialną. Mały zwrost można kontrastować np. z dużymi dłońmi, a wysoką pozycję materialną ze zdartym ubraniem. Skąd wniosek o bezsilności i obawie przed tłumem?

    Myślę, że aby dobrze zrozumieć historię Zacheusza, trzeba spojrzeć jeszcze na perykopę poprzedzającą to zdarzenie (Łk 18,35-43). Jezus wchodzi do Jerycha (gdzie mieszka Zacheusz) i przy bramie wita go wrzask NIEWIDOMEGO Bartymeusza: Jezusie Synu Dawida, ulituj się nade mną! Ten który nie widzi rozpoznaje Mesjasza, ma wiarę, która widzi. I Jezus mówi do niego: Przejrzyj, twoja wiara zbawiła cię.

    Po przejściu bramy Jerycha, Jezus spotyka Zacheusza, który przyszedł Go  ZOBACZYĆ, bo przecież po to ma oczy żeby WIDZIEĆ i w ten sposób dowiedzieć się, kto to jest Jezus. Jakże Zacheusz się myli, że WIDZI. Więcej od niego widzi ślepy Bartymeusz! Najpierw widok Zacheuszowi zasłania tłum, bo jest on niski/mały (w oryginalnym tekście – gr. mikros), a może jego wiara jest mała, tak mała, że nie przebije się przez tłum? Zacheusz zatem wspina się na sykomorę, podejmuje wysiłek (wciąż powodowany ciekawością/pragnieniem zobaczenia Jezusa) i wtedy to Jezus go zauważa (w oryginalnym tekście – eiden, co znaczy "zobaczył"). Zacheusz jeszcze Jezusa nie widzi, ale Jezus widzi Zacheusza. I wprasza się do niego. Zacheusz zaczyna widzieć dopiero wtedy, gdy Jezus do niego przychodzi, gdy staje się jasne, że jest On także jego Zbawicielem. I tak Jezus leczy ze ślepoty i Bartymeusza i Zacheusza.

     

     
    Odpowiedz
  26. Halina

    Tomasz

    Kiedy poznałem stanowisko Adlera (wszak na teologii też wykładają psychologię) owszem dziwiło mnie i co więcej nie zgadzam się z nim (stanowiskiem). Kompleks łączy się ze złym samopoczuciem, zaniżeniem własnej wartości, u dzieci zaś, które nie cierpią na szczególny kompleks (np. niskiego wzrostu, krótkowzroczności, otyłości itp) nie obserwuje się dyskomfortu związanego z byciem dzieckiem

    Rozumiem, ze pan nie zaobserwowal..Adler powiedzial: " Byc czlowiekiem znaczy miec poczucie nizszosci, pnace ustawicznie do przezwyciezania go".Czyli to naturalne u dziecka poczucie slabosci wobec doroslych, starszego rodzenstwa- powoduje dazenie do wzrostu w umiejetnosciach, kompetencjach. Kazde dziecko chce umiec tyle co tata czy mama i czesto bywa niezadowolone, ze swojej sytuacji. Dazenie do wyrownania i pokonywania tych barier jest naturalnym procesem dorastania. Adler   zaobserwal, ze te dzieci, ktore nie pokonaly z roznych powodow np.choroba, czy mialy utrudniany proces kompensacji nabawily sie chorobliwego kompleksu nizszosci i jako osoby
    dorosle nadal odczuwaja swoja slabosc i nie wyrastaja z przekonania, ze inni ich przewyzszaja, sa lepsi Umniejszaja zatem innym, by poczuc sie lepiej.

    W swoich slowach ap. Pawel " nedzny ja czlowiek, ktoz mnie wybawi z mego ciala.." wyraza bolesny, prawidlowy proces dorastania do Chrystusa . Widac nie tylko dzieci maja poczucie nizszosci..

    Nie znalazłem tekstu Pisma, z którego można wyprowadzić taki wniosek. Jeśli pamięć mnie nie myli to Jezus wogóle nie mówił czym jest grzech.

    W Nowym Testamencie slowem najczesciej uzywanym w znaczeniu "grzechu" jest grecki wyraz hamartia. Tlumaczony bywa jako " chybic, nie trafic do celu lub popelnic blad w skutek nieswiadomosci"

    Czasami grzech jest osobistym problemem dzielacym ludzi, a nie tkwiacym w nich samych.To, co dla jednego bywa oczywiste, niestety nie zawsze jest oczywiste dla drugiego. Bywamy adwokatami w niezbyt slusznych sprawach.Jezus mowiac o grzechu nie roztrzasal, co wydarzylo sie w przeszlosci, lecz zastanawial sie jak obecnie mozna rozwiazac problem, bo w przeciwnym razie, mozna grzeszyc bez konca..i to calkiem juz swiadomie.." Niepodobna , zeby zgorszenia nie przyszly (…) mowil Jezus. Uwazajcie na siebie ! Lk 17, 1.Lecz zaraz tez dodawal: Jesli brat twoj zawini, upomnij go; i jesli bedzie zalowal, przebacz mu." Liczy sie przede wszystkim odnawianie wiezi pomiedzy ludzmi.

    I stwierdzenie, że łatwo wybaczał grzesznikom też jest bardzo ryzykowne.

    W przypowiesci o synu marnotrawnym Jezus pokazuje nam swoja bezwarunkowa ,wybaczajaca milosc. Co wazniejsze grzech syna czy przebaczenie i odnowienie wiezi? Zawziety umysl, to owoc zawzietego serca " Bog jest…milosierny i litosciwy, cierpliwy, bogaty w laske i wiernosc, zachowujacy swa laske w tysiaczne pokolenia, przebaczajacy niegodziwosc, niewiernosc, grzech Wj 34, 6

    A czy Jezus nie podkreslal swojej samoswiadomosci? Jestem.. i tutaj prosze sobie dopisac.

    Nie rozumiem, proszę rozwinąć.

    Wiedzial skad przyszedl i dokad zmierza. Wiedzial Kim jest.Na pytania ludzi odpowiadal: Jestem brama, dobrym pasterzem, chlebem zycia, prawdziwym krzewem winnym, droga i prawda i zyciem. W pelni rozumial cel swojego wcielenia-przeistoczenie sie w czlowieka i pojawienia sie posrod ludzi.

    Moje pytanie dotyczyło Jezusa, czy psychologia w jakikolwiek sposób jest w stanie opisać Jego Osobę.

    A czy tu trzeba az psychologii, zeby opisac charakter swojego Mistrza i Nauczyciela, za ktorym czlowiek chce podazac?

    Czytanie Ewangelii bez poznania osobowości Jezusa przypomina oglądanie telewizji z wyłączonym dźwiękiem. W rezultacie mamy do czynienia z kimś suchym, dwuwymiarowym, mówiącym czasem dziwne i niezrozumiałe rzeczy. Gdy jednak odkryjemy Jego prawdziwy charakter ― osobowość Kogoś, kto stworzył wiatr, muzykę i latające wiewiórki ― nagle pojawiają się przed nami zdumiewające cechy Jezusa, pełne barw i blasku niczym fajerwerki.

    http://www.tolle.pl/pozycja/piekny-banita

    Jego celem jak wprost mówi Pismo, jest ZOBACZENIE Jezusa, zaspokojenie ciekawości- Kto to jest?. Nie zgodze się też na kontrastowanie małego wzrostu z pozycją zawodową i materialną. Mały zwrost można kontrastować np. z dużymi dłońmi, a wysoką pozycję materialną ze zdartym ubraniem. Skąd wniosek o bezsilności i obawie przed tłumem?

    Panie Tomaszu komu i co chce pan udowodnic ? Zaprzecza pan Pismu.
    Pismo podaje: " I chcial koniecznie zobaczyc Jezusa, Kto to jest, a nie mogl z powodu wzrostu" Fragment ten ukazuje Zacheusza jako gleboko zaangazowanego w dazeniu do ujrzenia Zbawiciela. Cala inicjatywa lezy po jego stronie. Jest to czlowiek , ktory poszukuje aktywnie i z pelna determinacja.

    Szczegolow pelnej motywacji nie znamy, ale stwierdzenia jakie padaly w komentowanym tekscie sa totalna bzdura. A pan usiluje swoim autorytetem to potwierdzac.Wykluczyc  na pewno mozna, ze szukal rozrywki i atrakcji lub chcial zaspokoic li tylko swoja ciekwosc.Zacheusz zdwal sie  na pewno wiedziec, ze Jezus nie jest ciekawostka, ale Kims szczegolnym i ze spotkanie z Nim jest wyjatkowym wydarzeniem. O tym, ze jego wzrost byl dla niego upokorzeniem piszą np. Gryglewicz,  Larsson

    Patrzeniu Zacheusza wychodzi na przeciw patrzenie Jezusa. Dlaczego z zebranego tlumu dostrzega wlasnie jego i zwraca sie po imieniu ?Zeby zaspokoic jego ciekawosc, a moze widzi w tym czlowieku jego cierpienie spowodowane sytuacja zewnetrzna i wewnetrzna ? Przemienia jego kondycje psychiczna na tyle, ze wreszcie zaczynaja z niej wyplywac dzialania etyczne, pokonujac w konsekwencji swoje wyobcowanie

    Nie zgodze się też na kontrastowanie małego wzrostu z pozycją zawodową i materialną. Mały zwrost można kontrastować np. z dużymi dłońmi, a wysoką pozycję materialną ze zdartym ubraniem.

    Funkcjonowanie czlowieka  nie mozna rozpatrywac w oderwaniu od kontekstu spolecznego; pozycja zawodowa, zwiazki z ludzmi etc

     
    Odpowiedz

Skomentuj tomasz.zmuda Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code