Nie zostanie kamień na kamieniu

Rozważanie na XXXIII Niedzielę Zwykłą, rok C2
 

Jak się nie trwożyć na samą tylko myśl o końcu świata? Jak nie lękać wojen, przewrotów oraz zburzenia świątyni (gdzie my pójdziemy?)? Jak nie zatracić ufności, widząc tak straszne znaki na ziemi i na niebie?

Nie zostanie kamień na kamieniu ze świątyni… Nawet to, co potężne i będące u szczytu władzy skończy się. Potężna świątynia będąca dumą narodu, największe budowle świadczące o bogactwie i pozycji społecznej – wszystko to w proch się obróci. A moje znaczenie…, tytuły, osiągnięcia, wypracowany szacunek, konto w banku…? To wszystko nie będzie miało najmniejszego nawet znaczenia. Cóż, do trumny nie zmieszczą się dyplomy i nagrody… ani samochód, ani nowa plazma… Nie pomogą nam nawet świadectwa pobożności i proboszczowskie poświadczenia. Nie pomogą nawet ruchy religijne i zaliczone pielgrzymki czy rekolekcje kolejnego już stopnia… To wszystko dobre i potrzebne, ale to nie jest jeszcze wszystko…

Nie zostanie kamień na kamieniu ze świątyni… Czyli nie zostanie nic z religii instytucjonalnej (czyżby w niebie nie było różowych prałatów?), z religii formalnej (papierkowej i statystycznej, gdzie 99 % stanowią katolicy ), z religijności od – do (ażeby broń Boże nie wysilić się za bardzo, żeby nie pękła struna religijna …), ze świątyń budowanej sztucznie pobożności…, z katolickiej dulszczyzny (bo przecież, co ludzie powiedzą!).

Nie zostanie kamień na kamieniu ze świątyni… Zatem o co się troszczyć, jak żyć? W Prawdzie i religijnością serca – ja i On, On i ja. Straszne? Wydaje się być straszniejsze niż trzęsienia ziemi i znaki na niebie…, bo ile we mnie zostanie gdy obierze się mnie ze skorupek ideologicznych, grup przynależnościowych, etykietek pobożnościowych… Ile ze mnie zostanie, gdy objawi się, kim naprawdę jestem bez tych całych ceregieli i życzeniowych teatrzyków…

I te konflikty, wydawania, zdrady, nawet we własnym domu… I wokół nienawiść… To, co się w nas obudzi w tych dzikich ciemnościach, nie będzie niczym innym czy nowym, ale jedynie konsekwencją naszego codziennego życia…

Kim jestem i gdzie jestem w mojej drodze do Boga? Czas, aby się zdemaskować przed samym sobą, bo jesteśmy kameleonami w garniturach albo na szpilkach. Czas dotrzeć do prawdy o nas samych, bo jesteśmy mistrzami kamuflażu… Przed Nim nic się nie ukryje, dlatego czas zmienić swoje życie. Ożywić może śmierdzącego już trupa we mnie. Może język zbyt prymitywny i wulgarny? Ale tu chodzi o Ciebie i mnie, o nasze zbawienie. Albo się zabawiam, albo się zbawiam. Albo się zabawiam w coś, co przypomina chrześcijaństwo w mojej wersji własnej, albo się zbawiam, traktując serio Ewangelię Jezusa. To nie pozory i ukrywane pod makijażem prawdziwe oblicze, ale moja wieczność. Za kim tak naprawdę idę, nie życzeniowo (jak bym chciał, żeby było), ale konkretnie. To, co najbardziej kochasz i o czym najczęściej myślisz, jest twoim bogiem (Marcin Luter )… I popatrz teraz na swój dzień, dzisiejszy albo wczorajszy… Jak ma na imię twój bóg?

Wiara to nie ramka, ale to, co się w niej znajduje. Wiara to nie doktryna, ale serce, które bije, drga, pragnie spotkania. Dlatego wracaj do pierwotnej miłości, wracaj do fascynacji Nim i bijącego szybciej serca na myśl o spotkaniu… Ale włos wam z głowy nie spadnie. Przez waszą wytrwałość ocalicie wasze dusze! Wytrwaj w Nim i z Nim. Zbliż się do Niego w prawdzie i w pokorze. On zna Prawdę o Twoim sercu. Dlatego nie udawaj kogoś, kim nie jesteś. Nie napinaj sztucznie duchowych muskułów, ale spokojnie popatrz na siebie i na Niego. Wtedy wszystko zrozumiesz i Twoje serce ożyje! Odwagi! W Nim jest nasze życie i ocalenie!

Kamien.jpg

Rozważania Niedzielne

 

Komentarz

  1. zk-atolik

    W Nim jest nasze życie i ocalenie!

     Ks. Adamie – dziekuję za kolejne Twoje refleksyjne i ubogacające rozwaźania, tym razem Ewangeli Łk 21,5-19.  A więc i chyba tekst dostatecznie zachęcający czytelników, do dialogu, czyli wzajemnej wymiany myśli i pełna zgoda – W Nim jest nasze życie i ocalenie! 

    A to dlatego, źe Pan Jezus nie skupia się na skutkach i nie ogranicza jedynie do ukazania swoim uczniom obrazu, czy wizji zniszczenia świątyni i przyszłości świata doczesnego. Następstw i konsekwencji grzesznego i nie zawsze roztropnego, a nawet zbyt często idiotycznego marnotrawienia ludzkiego źycia.

    Natomiast przede wszystkim ukazuje swoim uczniom i nam istotę rzeczy tj. przyczyny i zagroźenia, oraz ostrzega, abyśmy nie dali się zwieźć. Równieź określa, wręcz precyzuje przed – kim naleźy się strzec?….

    Ps. M.in. wg. mnie tymi, którzy coraz bardziej profesjonalnie i za pomocą współczesnych mediów, równieź internetu – skutecznie kuszą i uwodzą np: obiecując i twierdząc, źe moźna dowolnie tj. inaczej, czyli sprzecznie z Jego wolą – nowocześnie, bezboźnie i bezkarnie egzystować, a nawet bez Boga stworzyć raj na ziemi.

    Szczęść Boźe!

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code