Nie na moich warunkach

 
Rozważanie na Środę III tygodnia Adwentu, rok A2

tezeusz_adwent_2013.jpg

 
Józef, o którym Pismo św. powiada, że był człowiekiem sprawiedliwym, starannie planował zapewne swoje życie. Miał być porządny dom, liczna rodzina, żona dbająca o gospodarstwo i gromadkę dorodnych dzieciaków. On będzie solidnie pracował i wypełniał nakazane obowiązki religijne, a Bóg wynagrodzi mu za to dostatkiem i długowiecznością.
 
Na początku wszystko działo się po myśli Józefa. Znalazł odpowiednią dla siebie dziewczynę, odbyło się wesele i już mieli ze sobą zamieszkać…, aż tu okazało się, że ta skromna i przyzwoita dziewczyna jest w ciąży z kimś innym. Józef nie załamał się jednak wskutek tej przykrej dla niego niespodzianki i szybko znalazł rozwiązanie, które wydawało mu się korzystne dla każdej z zainteresowanych stron. Zamierzał oddalić Marię potajemnie, dzięki czemu ona uniknęłaby zniesławienia, a on nie pozostałby z hańbiącym piętnem oszukanego męża.
 
Czy Marii spodobałoby się takie załatwienie sprawy? Tego nie wiadomo, bo zanim Józef zdołał urzeczywistnić swój zamiar, we śnie pokazał mu się anioł, który wyjaśnił, co naprawdę zaszło i jakie są w związku z tym Boże plany. Józef zrozumiał, że czeka go teraz wyjątkowo trudna droga i może nawet trochę się przestraszył. Nie o tym przecież marzył, nie o to modlił się w świątyni… Uwierzył jednak, że zadania, jakie postawił przed nim Bóg, są ważniejsze i przyniosą więcej dobra niż to, co wyobrażał sobie dotychczas jako szczęście. „Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie”.
 
***
 
Dzisiejsza opowieść o przeżyciach Józefa to doskonały poradnik rozwiązywania rodzinnych konfliktów, a zwłaszcza dobra lektura przed świętami Bożego Narodzenia, które tradycyjnie są czasem rodzinnych spotkań. Nie zawsze, niestety, radosnych. Czasami takich, na które decydujemy się z trudem albo takich, do których nie dochodzi wcale, choć bardzo byśmy tego chcieli, albo takich, na które udajemy się z wielkimi nadziejami, a wychodzimy zniesmaczeni, skłóceni, nieraz słysząc za sobą huk zatrzaskiwanych drzwi… Czy tak musi być? Na pewno nie musi. A historia Józefa, może nam dostarczyć sporo wiedzy zarówno o przyczynach naszych rodzinnych nieporozumień, jak i o sposobach ich rozwiązywania jeżeli zastanowimy się nad nią i przeanalizujemy ją w kontekście własnych doświadczeń.
 
Owszem, chcielibyśmy zasiąść z kimś bliskim przy świątecznym stole, ale przecież wykręcił taki numer… Tak wiele wiązaliśmy z nim nadziei, a tymczasem… No, może gdyby przeprosił, oddał dług, gdyby chciał przyjść bez tej pani lub tamtego pana, gdyby nie pił, gdyby nie awanturował się na tematy polityczne albo nie opowiadał wulgarnych dowcipów… Tak, chcielibyśmy spotkać się z tą osobą przy świątecznym stole, ale stawiamy warunki, mamy już co do niej gotowy plan, podobnie jak miał go Józef co do Marii. A jeżeli wydaje nam się, że ta osoba zawiodła, to uznajemy, że lepiej będzie dla wszystkich oddalić się od siebie po cichu.
 
Gdy siedzimy już przy suto zastawionym stole, ciepło jest i bezpiecznie, światełka choinkowe mrugają – aż tu nagle ktoś wprost lub półsłówkami informuje zebranych, że w jego życiu szykują się zmiany niedające powodu do dumy (niechciana ciąża, rozwód, bankructwo…), że jest homoseksualistą, że postanowił rzucić studia albo sprzedać rodzinne pamiątki, że widział czyjąś żonę lub dziecko w bardzo nieodpowiednim miejscu i towarzystwie, że wreszcie ma inne poglądy niż reszta zebranych… Po takiej niespodziance jeden czuje się tylko zniesmaczony, innemu świat wali się na głowę… Nie umieszczaliśmy tego w naszych świątecznych planach… Na przyszłe święta raczej nie przewidujemy spotkań w podobnym towarzystwie…
 
Powie ktoś, że piszę o bzdurnych przyczynach konfliktów. Tak, większość wymienionych tu spraw byłaby nawet śmieszna, gdyby nie to, że często zatruwają one, a nawet rujnują życie pojedynczych osób i całych rodzin. Rzadko, niestety, pojawia się anioł, który wyjaśnia i łagodzi lęk przed niespodziewanym wyzwaniem. Niektórzy na szczęście spotykają mądrych doradców, mediatorów, przyjaciół, którzy potrafią ich przekonać, by nawet w najtrudniejszych sytuacjach dali szansę narodzin prawdziwemu dobru. Każdemu pozostaje natomiast zdolność osobistej refleksji nad tym, jakie zadania stawia przed nami Bóg, gdy burzy nasze plany i nie chce działać na ustalonych przez nas warunkach.
 
Może to, co dziś w moim lub cudzym życiu wydaje mi się złe tylko dlatego, że odbiega od moich przyzwyczajeń, wyobrażeń, poglądów, planów, w istocie poczęło się z Ducha Świętego… Może nie trzeba oddalać tego od siebie zbyt pochopnie… Tutaj nie ma prostych rozstrzygnięć i łatwych, gotowych recept. W chwilach rozterek warto w każdym razie brać przykład z Józefa, który potrafił zmieniać swoje plany i dostosowywać je do Bożych wyzwań, a usłyszany we śnie glos anioła traktował poważniej niż zasady żydowskiego prawa.
 

 Sen_Jozefa-Fran.jpg

Rozważania Rekolekcyjne

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code