Nasi teutońscy bracia

W maju br. Niemcy otwierają swój rynek pracy. Już teraz jednak pojawiają się prognozy, według których w najbliższych latach nasz kraj opuści kilkaset tysięcy, głównie młodych, ludzi. Trudno się temu dziwić, co by się mówiło, przepaść cywilizacyjna między naszymi krajami jest ogromna. Sami Niemcy zaś często emigrują do Stanów Zjednoczonych, Austrii czy Szwajcarii, gdzie mają trzy razy wyższe pensje, płacąc przy tym niższe podatki.

Niemieckie zawodówki, które borykają się z brakiem chętnych do nauki Niemców, oferują młodym Polakom na pierwszym roku 750 euro stypendium, a na trzecim nawet 1,5 tys. euro, to wszystko oprócz zakwaterowania i wyżywienia. Dodatkowo po skończeniu nauki bez problemów mogą pracować na niemieckim rynku. Tymczasem w Polsce młodociani uczący się zawodu dostają 100-200 zł !!! Te sumy mówią same za siebie. Niedawno na tamtejszym rynku wydawniczym ukazała się książka polskiej Putzfrau (sprzątaczki) sprzątającej w domach Niemców. Podobnych książek wychodzi ostatnio zresztą coraz więcej, nie tylko w Niemczech. Kobieta opisuje w niej swoje doświadczenia z pracy. Wspomina, że kiedyś cała niemiecka rodzina zasiadła z lemoniadą na kanapie, przyglądając się jej podczas zmywania okien. Często też niemieccy panowie chodzili w jej obecności nago, nawet gdy w pobliżu była żona. Zdarzyło się jej również sprzątać razem z niemiecką sprzątaczką, po czym niemiecka rodzina zaprosiła na pizzę tylko swoją rodaczkę. Na pytanie czy w Polsce jest Coca-Cola odpowiedziała ironicznie, że gdy rano schodzimy z drzew, znajdujemy puszki po zachodnich turystach. Jednak dzięki tej pracy może sobie pozwolić na samochód, mieszkanie, dwa urlopy w ciągu roku. Pracując na czarno zarabia 1,5-2 tys. euro i nie myśli o zmianie pracy. Chciałbym widzieć polską sprzątaczkę, którą stać na takie luksusy! Poza tym książka wyszła nakładem niemieckiego wydawnictwa, więc chyba ci Niemcy nie są tak do końca źli?

Podczas studiów miałem okazję przebywać na stypendium w Chemnitz w Saksonii. Mieszkałem w akademiku z Niemcem, który początkowo odnosił się do mnie jako Polaka nieco nieufnie (a przynajmniej tak mi się wydawało), z czasem jednak bariery znikły. Gregor czasami w żartach nazywał mnie swoim osobistym Polakiem, kiedyś nawet nazwał mnie polską świnią, a widząc że mnie to dotknęło, stwierdził że nie chciał mnie obrazić i nazwał siebie niemiecką świnią. Co o tym sądzić? Zarówno na uczelni, jak i w mieście ludzie gdy się dowiedzieli o moim pochodzeniu, mówili mi wprost i bez ogródek że Polacy kradną. Jednak mniej więcej to samo wygadują o innych narodach, siebie uważając za pępek świata, a poza tym wiem z autopsji że sami Niemcy dopuszczają się o wiele większych przekrętów, na zasadzie "duży może więcej". Zresztą Chemnitz, dawne Karl-Marx-Stadt, to miasto seniorów, gdzie mieszka wielu wypędzonych, stąd żywe resentymenty. Trzeba jednak powiedzieć, że nasi sąsiedzi zza Odry potrafią docenić człowieka bez względu na narodowość i to mi się bardzo w nich podoba.

Jako historyk nie byłbym sobą gdybym nie wspomniał o naszych wzajemnych relacjach. Na przestrzeni wieków było z tym różnie, raz lepiej raz gorzej. Jednak czy tego chcemy czy nie, Niemcy są naszymi sąsiadami, z którymi musimy jakoś żyć. Do niedawna jeszcze, głównie za sprawą komunistycznej propagandy, Niemiec kojarzył się z Krzyżakiem. Obecnie bardziej podkreśla się administracyjną rolę Zakonu Krzyżackiego, który zresztą cały czas istnieje prowadząc działalność charytatywną. Podobnie aktywny na tym polu w Niemczech Zakon Maltański to dawni joannnici. Zanim jednak matki zaczęły straszyć dzieci Krzyżakami, obawiano się Szwedów z okazji Potopu.To jednak tylko stereotypy. Myślę, że po prostu taka  jest natura ludzka i z prawdziwymi zagrożeniami niewiele ma to wspólnego. Człowiek jako istota racjonalna boi się tego, czego nie zna lub nierozumie. Poza tym w naszej historii było też sporo pozytywnych rzeczy, jak chociażby osadnictwo na prawie niemieckim czy osadnitwo Bambrów Poznańskich (w Poznaniu działa Muzeum Bambrów Poznańskich). W naszym języku funkcjonuje ok. 2,4 tys. zapożyczeń z niemieckiego, co świadczy także o wzajemnym przenikaniu się kultur. Skoro już jesteśmy przy języku, to dodam że Polak to po niemiecku -r Pole, natomiast gdy niemieckie słowo Polack jest obrażliwe i oznacza Polaczka, a tak na prawdę młodą świnie, chociaż prawdopodobnie większość Niemców nie zdaje sobie z tego sprawy. To jednak tylko słowa, my za to często wszystkich Niemców nazywamy Szwabami, tymczasem Szwab to po prostu mieszkaniec Szwabii, krainy geograficznej. Z kolei w XVIII w. w Polsce na dworach szlacheckich modne było utrzymywanie Niemca pełniącego z powodu niezrozumiałego szwargotu rolę podobną do błazna. A tak w ogóle o Niemcach możemy mówić dopiero od ich zjednoczenia, czyli od 1871 r., wcześniej były to wolne księstwa i miasta, co zresztą najlepiej poznać po dialektach, których jest w Niemczech bez liku.

Czy pojednanie między naszymi narodami jest możliwe? Z pewnością tak, chociaż nie między wszystkimi. Niemcy są specyficznym narodem, który z jednej strony przyczynił się znacząco do rozkwitu kultury i nauki, z drugiej jednak wyrządził wiele zła. Na ich plus trzeba jednak zapisać, że nie uciekają od odpowiedzialności.

 

Komentarz

  1. elik

    Kość niezgody.

     

    Ponoć nic tak nie zbliża, jedna (integruje) ludzi, jak wspólna praca, modlitwa, także krzywda, ból i cierpienie. Jednak we współczesnym świecie razem pracować, cierpieć i modlić się to stanowczo za mało, bo dzisiaj trzeba jeszcze się wzajemnie mobilizować i wspierać, także przygotowywać, zabezpieczać i jednoczyć nie tylko przeciwko zbrodniarzom, terrorystom, lecz również, a może przede wszystkim przeciw ANTYCHRYSTOM !!!

    Słowianie i Germanie nie byli i nie są narodami bratnimi, ani zaprzyjaźnionymi, a ich przywódcy zdolnymi i gotowymi, do koniecznego porozumienia się w sprawach podstawowych i fundamentalnych. A tym bardziej chętnymi, do bezinteresownej pomocy słabszemu, czy skutecznego eliminowania istniejących potencjalnych  zagrożeń w procesie jednoczenia narodów tj. uprzedzeń, wrogości, antagonizmów, szowinizmów tzw. kości niezgody i umacniania wzajemnych więzi, czyli bratania innych i jednania narodów.

    Natomiast niech świadomość wspólnoty Kościoła katolickiego pozwoli nie możnowładcom świata, lecz nam ludziom prostym, prawym i dobrej woli zespolić dusze,  serca, umysły, ideały i czyny, by przynajmniej nasz świat stawał się coraz lepszy i bardziej ludzki.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code