Najbezpieczniej jest trwać przy Pasterzu

Rozważanie na IV Niedzielę Wielkanocną, rok C1
 

IV niedziela Wielkanocy określana jest jako Niedziela Dobrego Pasterza. Stąd teksty liturgiczne ukazują nam Jezusa jako tego, który ma dobrze wykonać powierzone Mu zadanie. (J 10, 27 -28). Mogłoby się wydawać, że bycie pasterzem nie należy do trudnych zadań. Wędrując po górach (albo nizinach), możemy niekiedy zobaczyć beztrosko pasące się stado owiec. Obok pasterz zajęty swoimi sprawami lub ucinający sobie popołudniową drzemkę. Jednak życie pasterzy z czasów biblijnych wcale nie należało do tak przyjemnych obowiązków, jak byśmy mogli przypuszczać. Było to bardzo odpowiedzialne zajęcie, wymagające ogromnej troski i uwagi. Szczególnie nocą ważna była gotowość obrony stada przed atakiem dzikich zwierząt lub kradzieżami. W tamtych czasach zagrody, w których nocą przebywały owce, były niewysokie, toteż pasterz musiał wykazać się niezwykłą czujnością i odpowiedzialnością, aby zapewnić owcom bezpieczeństwo.

Nie bez powodu Jezus porównuje swoją posługę właśnie do tej roli – pasterza. Obrona przed wilkami, lwami, złodziejami, czyli przed tymi, którzy nie mają na uwadze dobra owiec. Przeciwnie, chcą skrzywdzić bezbronne owce, tym samym sprawiając wielki smutek pasterzowi. Jezus zapewnia, że w Jego obecności owocom, czyli ludowi Bożemu nic nie grozi. Owce nie zginą i nie zostaną Mu odebrane (por. J 10, 28). Jeśli rzeczywiście nie chcemy narażać swego życia na zgubę, powinniśmy kroczyć za swoim Pasterzem. On jest w stanie uwolnić nas od złych, którzy nie mają na celu naszego dobra.

W tym krótkim fragmencie Jezus nas uspokaja. Mówi, że Jego owce nie zginą, a co ważne – dodaje, że nie zginą na wieki. Budzi w ten sposób nasze zaufanie, bo być może do tej pory wielu z nas nie spotkało kogoś, kto byłby w stanie wykazać tak ogromną troskę o nas. Być może ci, którzy mieli być dla nas pasterzami, okazali się zbyt słabi i tchórzliwi. Być może w obliczu zagrożenia pozostawili nas samym sobie, dopuszczając do tego, że zostaliśmy zranieni. Jezus tak nie czyni. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie zawsze pasterz jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo owcom. Stąd to podkreślenie: „Moje owce” (J. 10, 27). U Niego jest inaczej. On nie zostawi nas samych. Jeśli należymy do Jego stada, nie musimy obawiać się napaści wilków, czyli złego. Choćby były bardzo blisko nas i czyhały, aby nas zdobyć – możemy być spokojni. Ten fragment Ewangelii zachęca nas do ufności wobec Boga. Jednak nie zależy na tym poprzestawać. Wydaje się, że ważniejsze jest pierwsze zdanie tej perykopy: „Moje owce słuchają mego głosu”. Na te słowa należy skierować uwagę. Jeśli nie będziemy słuchać Bożego Słowa, skąd będziemy wiedzieć, że sytuacja, która nas spotyka jest napaścią złego? Bo przecież Bóg do nas przemawia poprzez różne wydarzenia? Zarówno te sielankowe, jak i te trudne.

Najczęściej właśnie wtedy, gdy zaczyna nam się „walić grunt pod nogami”, odpowiedzialnością za to obarczamy Boga. „Bo nie dopilnował”, „Bo jak On czuwa, skoro takie rzeczy się dzieją?” etc. Gdy nie wsłuchujemy się w głos Boży, wtedy też nie rozumiemy i nie wiemy, co Bóg chce nam przekazać.. Owce, które nie są posłuszne pasterzowi, same siebie wystawiają na zgubę, pozostają obojętne na tego, który jest odpowiedzialny za ich opiekę.

Wszystko zależy od tego, jak na to Słowo się otworzymy i czy w ogóle chcemy dać się prowadzić naszemu Pasterzowi. Możemy przybrać jedną z dwóch postaw ukazanych w pierwszym czytaniu (Dz 13, 14. 43 – 52). Albo z radością będziemy słuchać i uwielbiać Słowo Pana, albo zamkniemy się na Niego i niczym Żydzi z Antiochii Pizydyjskiej będziemy się Jemu sprzeciwiać.

Obraz-Pasterz.jpg

Rozważania Niedzielne

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code