„Nabierzcie ducha i podnieście głowy”*

Rozważanie na I Niedzielę Adwentu, rok C 

Dzisiejsze czytania

W niedzielę rozpoczynającą tegoroczny adwent św. Łukasz stawia nas wobec zapowiedzi kataklizmu, który dotknie ziemię. „Będą też znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga ogarnie narody bezradne wobec szumu wzburzonego morza” Łk 21,25. Przepowiednia końca. Zapowiedź kresu świata zbudowanego na kruchym, ludzkim fundamencie.

Przepowiednia końca świata, której współczesny człowiek wydaje się nie brać dosłownie, nie budzi już strachu. Tak wielu samozwańczych proroków ogłaszało, kiedy świat przestanie istnieć, że dzisiaj więcej emocji budzi film „Armagedon”, niż Sąd Ostateczny będący właściwym rozrachunkiem dobra ze złem. Podczas, gdy kula ziemska niewzruszenie powtarza odwieczną wędrówkę wokół Słońca, ludzie przekonani o swojej samowystarczalności skłonni są pokładać ufność raczej w sile swojego rozumu, niż we wszechmocnym Bogu – swoim Stwórcy. Jak pisze Wilfried Stinissen – „Problemem współczesnego człowieka jest to, że nie rozpoznaje on już woli Bożej w wydarzeniach.” Tymczasem ludzkim problemem jest również to, że nie sięga on po klucz pozwalający rozpoznać działania Boga w swoim życiu. Klucz ten znajduje się w Biblii, w słowach Chrystusa i proroków.

Jezus Chrystus zapowiada swoje nadejście z wielką mocą i chwałą (por. Łk 21, 27). Mówiąc o bliskim przyjściu, opisuje niezwykłe znaki, które będą temu towarzyszyć. „Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu tego, co ma nadejść na ziemię, gdyż moce niebieskie zostaną wstrząśnięte” Łk 21,26. Tymczasem zapowiedziom dramatycznych wydarzeń towarzyszy wezwanie – „wyprostujcie się i podnieście głowy” Łk 21, 28..

Jezus przedstawiając taką wizję paruzji nie ma zamiaru przerazić człowieka, który złożył w Bogu swoją nadzieję. Wypowiada słowa budzące nadzieję tych, którzy nie chcą być związani niczym, co pochodzi od świata. Pokazuje drogę tym, których serca pragną być wolne dla Boga – „Uważajcie więc na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk codziennego życia” Łk 21,34. Trudna droga oczyszczenia serca, niełatwa również dla tych, którzy Mu zaufali. Wymaga rozwagi w korzystaniu z uroków świata, takiego rozłożenia akcentów, żeby troski doczesne nie zdominowały naszej uwagi. Gdy pragnienia będą dotyczyć tylko codzienności, nie będziemy w stanie wyprostować się i podnieść głowy. Jezus pokazuje nam drogę do uwolnienia serca: „Czuwajcie więc i módlcie się” Łk 21,36. Stając przed Bogiem jestem sobą z moimi słabościami i lękiem; jestem prawdziwy z moimi pragnieniami i tęsknotami. Modląc się zaczynam z Bogiem porządkować swoje życie. Jeśli pragnę ze spokojem stanąć przed Synem Człowieczym Łk 21,36, muszę podjąć walkę, w której stawką jest wszystko albo nic.

Czas adwentu kierując naszą uwagę ku powtórnemu przyjściu Jezusa, sprzyja pogłębionej refleksji.

Zadajmy sobie kilka pytań o ten specjalny czas oczekiwania.

Czy mam świadomość wyjątkowości tego czasu?

Czym go wypełniam?

Na co czekam?

Na Kogo czekam?

Czy czekam?

„A gdy to zacznie się dziać, wyprostujcie się i podnieście głowy, bo zbliża się wasze odkupienie” Łk 21, 28.

Marana tha!

 

*Cytaty z Pisma św. – Pismo Święte Nowego Testamentu, Najnowszy przekład z języków oryginalnych, Edycja Świętego Pawła 2008

Rozważanie niedzielne

advent11.jpg

 

Komentarze

  1. zibik

    Czas adwentu i wyjątkowa trucizna !

    Gratuluję Pani Inko !

    Tekst aktualny, wyjątkowo ważny, refleksyjny i mimo wszystko pełen miłości, wiary i nadzieji.

    Potwierdzam: "Czas adwentu kierując naszą uwagę ku powtórnemu przyjściu Jezusa, sprzyja pogłębionej refleksji."

    Chyba zdecydowanie łatwiej jest zrezygnować z bogactw materialnych, czy tak ich używać, aby nie były przeszkodą na modlitwie, niż wyzbyć się podczas próby skupienia i modlitwy serca – bogactwa (ogromu) myśli i wyobrażeń.

    Natomiast dziś zamiast podobnych tekstów tj. prawdziwego, refleksyjnego i tajemniczego Słowa Bożego, oraz modlitwy serca – adoracji Boga, czasu namysłu, medytacji i kontemplacji. Najczęściej proponuje się i serwuje nam gotowe, czy odpowiednio spreparowane przepisy, recepty tj. domorosłe porady lub wielce uczone odpowiedzi – na prawie wszystkie doczesne sprawy, kłopoty i problemy świata.

    Wolimy i lubimy też mieć wszystko nazwane, określone, opisane, ukazane i wyjaśnione – nie koniecznie właściwie, dokładnie i rzetelnie. Staje się to przyczyną specyficznej „choroby” prowadzącej, do zniewolenia i dysfunkcji wielu umysłów, a nawet duchowej choroby i śmierci. Bo wszystko to, co ujęte i zamknięte w zdawkowych, czy trywialnych słowach, bądź ukazane w podobnych obrazach (migawkach) staje się wyjątkową  trucizną – śmiertelną wiedzą.

    "Kto ze względu na mnie opuści wszystko, stokroć tyle otrzyma, a nadto i życie wieczne odziedziczy".

     

    Szczęść Boże !

    Pozdrawiam Panią serdecznie.

     

     

     
    Odpowiedz
  2. krok-w-chmurach

    Panie Zbyszku,
    zgadzam się

    Panie Zbyszku,

    zgadzam się z opinią, że przyzwyczailiśmy się do "spożywania" gotowych zestawów recept na pełne sukcesu życie, idei czekających na przyjęcie. Proszę spojrzeć na ofertę wydawnictw – często nawet religijnych.   Książki typu poradnikowego uczą jak zdobyć przyjaciół, jak osiągnąć sukces w tej lub innej dziedzinie stają się bestsellerami. Przestajemy czytać teksty, do których trzeba wracać kilkukrotnie, które nie podają prawd gotowych. Chcemy wiedzieć wszystko, w szybkim tempie zdobyć doskonałość….Nie mamy czasu na refleksję, bo świat podsuwa tyle smakowitych propozycji, że nie starcza życia na konsumpcję. Tymczasem w ten sposób tracimy możliwość odkrycia własnej drogi, swojego niepowtarzalnego stylu życia.

    Przeczytałam ostatnio mysl, która wydaje mi się niezwykle trafna: półprawdy są gorsze niż kłamstwa. Półprawda zawsze jest zafałszowaniem rzeczywistości, a jednak mamy tendencje do przyjmowania jej jako fragmentu prawdy. I z tak półprawd budujemy sobie obraz świata.

    I jeszcze jedno, pisze Pan:  ‘Chyba zdecydowanie łatwiej jest zrezygnować z bogactw materialnych, czy tak ich używać, aby nie były przeszkodą na modlitwie, niż wyzbyć się podczas próby skupienia i modlitwy serca – bogactwa (ogromu) myśli i wyobrażeń"

    Właśnie, tak. Najtrudniej nam zrezygnować z siebie, ze swojej woli. To nasza wola wpychająca się przed wolę Boga sprawia, że nawet podczas modlitwy mysli krążą wokół nas samych.

    Również pozdrawiam serdecznie.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code