Myślenie po Bożemu…

 „… poprosicie, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni” niewątpliwie te słowa z Ewangelii św. Jana najbardziej zapadają w naszej pamięci. Uważamy za oczywiste, aby kierować do Boga swoje prośby i pragnienia, oczekując ich spełnienia. Zdarza się, że zaczynamy traktować Stwórcę, jak Dżina, który wyskoczy z lampy za każdym razem, gdy będziemy ją pocierać. Wydaje nam się, że powyższe słowa stają się gwarancją do otrzymania wszystkich naszych życzeń. Niekiedy nawet zaczynamy kierować do Boga swoje żądania, po czym wpadamy w złość nie otrzymawszy ich. Dziwimy się, dlaczego Dobry Bóg nie obdarza nas tym, czego chcemy? A może my sami nie wiemy, co tak naprawdę jest dla nas dobre?

Za bardzo skupiamy się na tych dziewięciu wyrazach wyrwanych z całego fragmentu Ewangelii.  Tymczasem w perykopie Jezus zaznacza, że warunkiem otrzymania łask jest trwanie w Nim (J 15, 1 – 8).  Bez Niego nie możemy nic uczynić. Jeśli nie trwamy w nauce Chrystusa, nie słuchamy Jego Słowa nasze myślenie staje się inne. Dlatego Bóg nie spełnia naszych „usilnie zanoszonych” próśb. To, co my uważamy za dobre, nie zawsze takim jest w oczach Boga. Dopiero, gdy staniemy się krzewem winnym przynoszącym owoc, gdy będziemy dążyli do zachowania jedności z Jezusem – wtedy nauczymy się pełnić wolę Bożą. Gdy nie trwamy w Jezusie nasze myślenie jest bardzo egoistyczne, skupiamy się na tym, aby prosić bardziej o to, co dla nas wygodne, zapominając o tym, że nie zawsze przynosi nam   to korzyść, dobro.

W tym krótkim fragmencie Jezus, aż 7 razy używa słowa „trwać”, podkreślając je, uświadamia nam że Bóg będzie obdarzał nas swymi łaskami, gdy przyjmiemy ten fakt.