Moja Niepodległość

W tygodniku „Polityka” nr 45  7.11-13.11.2012  znalazłam swoje zdjęcie w artykule pt „Przywalić niepodległością”.

Stoję tam na wprost młodzieży z Narodowego Odrodzenia Polski. Jestem w grupie lesbijek i gejów  odczytujących manifest i grających na bębnach. Mam na sobie niebieską czapkę z daszkiem i trzymam dwie flagi – biało-czerwoną oraz tęczową.

Podpis pod zdjęciem brzmi : Polska narodowa kontra kolorowa – ubiegłoroczne obchody Święta Niepodległości.

Nie było to 11 listopada. Był to inny jesienny dzień 2011, gdy protestowaliśmy przed Urzędem Miasta w Krakowie przeciwko prawnej rejestracji symboli NOP – krzyża celtyckiego i „zakazu pedałowania”.

Wyrażamy swoje przeciwstawne poglądy w różnych sytuacjach. Tak było wtedy, tak jest podczas parad równości.

Są też inne okazje – marsze ateistów, manify feministyczne, prawicowe marsze w obronie rodziny (według mnie bardzo wąsko rozumianej), demonstracje polityczne 1 maja i wiele innych.

Byle nie 11 listopada, nie 3 maja. W te narodowe święta powinniśmy właśnie zapominać o różnicach które nas dzielą.

W te dni powinniśmy wspólnie śpiewać na rynkach miast pieśni patriotyczne, chodzić na pikniki i cieszyć się że mamy wolny kraj. Dziękować tym, którzy o niego walczyli.

Byłby to praktyczny początek myślenia, że oprócz różnic wiele nas łączy. Że wśród” kolorowych” jest sporo wierzących w Boga i kochających Polskę, a wśród NOP – jak wierzę – dużo ludzi dobrej woli.

Nie będę już pisać tutaj o nienawiści i przemocy której również doświadczałam. Te rzeczy znaleźć w Brunatnej Księdze: http://www.nigdywiecej.org/index.php?option=com_content&task=view&id=261&Itemid=20

Dziś chce przypomnieć wiersz -pieśń Polaków z I wojny światowej który napisał Edward Słoński:

Rozdzielił nas, mój bracie,
zły los i trzyma straż –
w dwóch wrogich sobie szańcach
patrzymy śmierci w twarz.

W okopach pełnych jęku,
wsłuchani w armat huk,
stoimy na wprost siebie –
ja – wróg twój, ty – mój wróg!

Las płacze, ziemia płacze
świat cały w ogniu drży…
W dwóch wrogich sobie szańcach
stoimy ja i ty.

Zaledwie wczesnym rankiem
armaty zaczną grać,
ty świstem kul morderczym
o sobie dajesz znać.

Na nasze niskie szańce
szrapnelów rzucasz grad
I wołasz mnie i mówisz:
To ja, twój brat… twój brat!

Las płacze, ziemia płacze,
w pożarach stoi świat,
a ty wciąż mówisz do mnie:
To ja, twój brat… twój brat!

O, nie myśl o mnie bracie,
w śmiertelny idąc bój,
I w ogniu moich strzałów,
jak rycerz mężnie stój!

A gdy mnie zdala ujrzysz,
od razu bierz na cel
I do polskiego serca
moskiewską kulą strzel.

Bo wciąż na jawie widzę
I co noc mi się śni,
że TA, CO NIE ZGINĘŁA,
wyrośnie z naszej krwi.

Dziś widzę na jawie i wciąż mi się śni – że wspólną mądrością pokonamy nienawiść i uprzedzenia. Że Polska będzie biało-czerwona i kolorowa jednocześnie. I że dzień 11 listopada przyczyni się do takiej przyszłości J

 

Komentarze

  1. fizyta29

    Myśle, że nie o nienawiść i uprzedzenia tu chodzi

     "Kolorowa Polska" zasłaniająca się prawem unijnym ma wszelkie znamiona do tego by gwałcić prawo wolności sumienia w Polsce. Polska to nie jest laboratorium. Zamiast chodzić na pikiety i walczyć z symbolami pora wziąść się za rzetelną i naukową ocenę związków homoseksualnych i dzieci w tych związkach wychowywanych. Jeśli te badania są prowadzone to jako katoliczka i lekarz ma Pani prawo podjąć ten temat na katolickich uczelniach. Proszę jednak przygotować się na to, że w badaniach tego typu ważna jest metodologia i że naukowcy na uczelniach katolickich uważnie prześwietlą cytowane prace.

    Pani przekonanie jakoby katolicka wiedza o ludzkiej seksualności stała w sprzeczności z antropologią seksualności  jest niczym nieudokumentowane. Owszem Kościół pojmuje małżeństwo i rodzinę w inny sposób niż "kolorowi polacy", ale nie oznacza to, że droga do falsyfikacji jakielkolwiek wiedzy – nawet tej wypływającej z antropologii religii chrześcijańskiej, prowadzi przez pikiety i wykrzykiwanie haseł. Jeśli Pani spojrzenie na ludzką seksualność jest spojrzeniem religijnym i wypływa z innego odczytania zamiarów Stwórcy to zapewniam Panią, że można to udowodnić na drodze rzetelnych badań.

    Jednostkowe oceny zachowań i odczuć osób o skłonnościach homoseksualnych a także ich zdolności do trwałych relacji nie może zastąpić metodycznej pracy nad oceną takich zachowań nie tylko ze względu na dobro społeczne, ale także wobec faktu, że ludzka wiedza empiryczna zmienia się i ewoluuje. Opracowania dotyczące rewolucji seksualnej z lat 60-tych w Stanach Zjednoczonych, choćby książka Mary Eberstadt pod tytułem Adam and Eve after the Pill, wskazują że tzw. rewolucja seksualna nie tylko zniszczyła życie jednostek ale odbiła się najmocniej na najsłabszych i najbardziej bezbronnych w ludzkich społeczeństwach.

    Napisałem że tęczowa rewolucja prędzej czy później prowadzi do ograniczenia wolności religijnej ponieważ mieszkam w stanie Illinois, gdzie te ograniczenia stają się rzeczywistością. Od dyskryminowania przez władze stanowe katolickich organizacji prowadzących adopcję dzieci aż po rządowy dekret, w którym katolickie organizacje charytatywne oraz inni religijni pracodawcy są uważane za niereligijne.

    Jeśli w poszukiwaniu "sprawiedliwości społecznej" katolik godzi się na dyktat państwa i to dyktat odbierający faktyczną wolność religijną to czy nie jest to za wysoka cena ????  Zamiast odpowiedzi pozwolę sobie na przytoczenia akapitu z encykliki Fides et Ratio Jana Pawła II z tym subtelnym ostrzeżeniem przed szukaniem wielkości człowieka poza prawdą: 

    "Wszystkich proszę, aby starali się dostrzec wnętrze człowieka, którego Chrystus zbawił przez tajemnicę swojej miłości, oraz głębię jego nieustannego poszukiwania prawdy i sensu. Różne systemy filozoficzne wpoiły mu złudne przekonanie, że jest absolutnym panem samego siebie, że może samodzielnie decydować o swoim losie i przyszłości, polegając wyłącznie na sobie i na własnych siłach. Wielkość człowieka nigdy nie urzeczywistni się w ten sposób. Stanie się to możliwe tylko wówczas, gdy człowiek postanowi zakorzenić się w prawdzie, budując swój dom w cieniu Mądrości i w nim zamieszkując. Tylko w tym horyzoncie prawdy będzie mógł w pełni zrozumieć sens swojej wolności oraz swoje powołanie do miłowania i poznania Boga jako najdoskonalsze urzeczywistnienie samego siebie."

    Jan Paweł II, Encyklika Fides et Ratio

     
    Odpowiedz
  2. wykeljol

    O czym rozmawiamy?

    Tekst był o tym, ze nie trzeba walczyc o idee w dniu Niepodległości i swiąt narodowych bo te święta powinny jednoczyc, a nie dzielić. To bardzo piekny i słuszny głos, niezaleznie od tego JAKIEJ idei broni. To po prsotu racja i prawda.

    Natomiast co do tego, jak daleko mozna zajść protestując przeciw homofobi- a to jest inna dyskusja- mozna mówic przy innej okazji. I chyba jest cos nie w porzadku w USA, gdy odmawia się adopcji parze chrzescijanskich małzonków ze wzgledu na ich poglady, a przyznaje się dziecko adopcyjne parze jednopłciowych rodziców. Jesli chrześcijan uznaje się za osoby niereligijne- to juz absurd.

    Myśle, że Autorka, gorąca obrończyni Praw Osób Homoseksualnych rzeczywiście może mogłaby zyskac szersza wiedze na temat, gdyby zapoznała sie bez uprzedzeń z rzetelnymi wynikami badań na temat samego homoseksualizmu(tym bardziej, że jest lekarzem), róznych jego odcieni- od tego, uwarunkowanego społecznie w dużej mierze(a znam takie pzrpadki) do tego genetycznie uwarunkowanego(i takie przypadki znam i w obu wypadkach, to moi przyjaciele), jak i na temat skutków wychowania adoptowanych, bądź sztucznie poczętych (znam taką rodzine lesbijską z dwoma synkami-każda z pań dała się zapłodnic spermą tego samego NN dawcy i każda urodziła "swoje" dziecko) dzieci w rodzinie homoseksualnej. Mnie prawde mówiąc przeraża to, co sie bedzie działo dalej z tymi chłopaczkami, choć na razie, póki sa jeszcze mali(2 lata i 1rok) wszystko wyglada na idyllę.

    I w tym sensie głos krytyczna pna ze stanu Iliions jest godny zastanowienia, a przynajmniej wysłuchania.

    Nie jestem przeciw dyskryminacji osób o innej orientacji,  szczególnie dyskryminacji w którą zaangażwoana jest agresja i prawodawskwo karające za orientację. Ale chybato juz przeszłośc. Natomiast uważałabym z przesadą w narzucaniu SWOJEJ wizji swiata przez mniejszośc-wiekszosci.

    Co do adopcji. Adopcja nie jest przede wszystkim  po to,zeby zaspokoic głód ojcostwa i macierzyństwa, ale i po to,zeby dziecko osierocone(naturalnie czy społecznie) mogło rozwijac sięw rodzinie kochającej i odpowiedzialnej . Nie tylko otrzymac czuła opieke, dobra finansowe i najszerszą miłość (co niewątpliwie może miec w rodzinie homoseksualnej), ale przygotowanie do zycia społecznego w prawdzie o nim i o naturze. Adopcyjną powinna więc byc taka rodzina, która z natury zdolna byłaby do poczęcia i urodzenia dziecka, ale zdrowie, czy cokolwiek innego nie pozwala na to. To zdrowe , dobre i sensowne, aby tacy ludzie w takiej sytuacji wychowali dziecko(dzieci) nie mające rodziny. Natura jest tu niestety nieubłagalna: dwie osoby jednopłciowe nijak nie moga byc RODZICAMI- ex definitione nie są zdolne do  PŁODNOSCI -płodność bowiem, dawanie zycia(przynajniej o organizmów na wyzszym stopniu rozwoju biologicznego) jest związane z rozdzielnopłciowym rozmnazaniem. A więc tylko rodzina różnopłciowa moze być wzorcem biologicznym.  Wzrastanie w takiej rodzinie jednoczesnie w sposób naturalny uczy relacji- z mamą , tata, mezczyzną i kobietą. Wzrastanie w rodzinie homoseksualnej- z natury okalecza dziecko, tworząc w nim falszywy obraz płodności mozliwej u osób jednopłciowych, fałszywy obraz dwóch mam lub dwóch tatusiów(bilologiczna niemozliwośc.). Rzeczywiście istniejei wówczas prawdopodobieństwo, że dziecko przyjmie wzorzec seksualny "rodziców", co byc moze nie miałoby miejsca, gdyby wsrastało w rodzinie różnopłciowej. Czasem bywaja skomplikowane sytuacje, jakie niesie zycie i dzieci wówczas sa wychowywane w jednopłciowych rodzinach, bo tak się ułozyło zycie. To całkiem co innego.Czym innym jest wyjątek(i nie wolno go nie szanować) a czym innym prawo uogólniające. Dziecko nie ma szansy, żeby wybrac w jakiej rodzinie będzie wzrastało. Potrzeba dwojga jednopłciowych jest ICH potrzbą, a nie potrzebą dziecka, wiec traktowane jest ono instrumentalnie, żeby zaspokoić potrzebę dorosłych. Wydaje mi sie to egoistyczne i krzywdzace dla dziecka. Musze skończyc, bo za długi koentarz, ale przy innej okazji może więcej da sie powiedzieć.

    To takie niepełne wyjasnienie(rozważanie) przy całym szacunku dla autorki tekstu i jej odwagi.

     

     

     

     
    Odpowiedz
  3. drmouse2

    materiały naukowe

     Pragnę wskazać moim Rozmówcom przykładowe materiały naukowe związane z tematem homoseksualności oraz zdolności takich par do wychowywania dzieci. 

    Ze swojej strony miałam okazję poznawać materiały w pewnym sensie naukowe prezentowane przez stronę kościelną. Ich rzetelność jest niewystarczająca.

    Jako lekarz jestem zobowiązana kierować się wynikami badań rekomendowanych przez towarzystwa naukowe – ale te bez dopisku "chrześcijańskie", mimo że jestem katoliczką. Nauka tworzona przez kościół w celu utrzymania doktrynalnego nauczania nie jest prawdziwą nauką.

    http://www.wiara-tecza.pl/home/polecamy/conaukamowibardzowaznytekstnanaszejstronie

    Tutaj można znaleźć opinie i badania Amerykańskich Towarzystw – Psychologicznego, Pediatrycznego, Psychiatrycznego. Rozwój dzieci przebiega równie prawidłowo jak w rodzinach tradycyjnych.

    Znam osobiście szczęśliwe dzieci i rodziny tęczowe. Proszę im nie wmawiać przy każdej okazji że ich rodziny to patologia a oni mają się czuć źle (aby inni mogli się czuć dobrze) – jeśli ktoś nie potrafi na nich patrzeć życzliwie i widzieć dobro, to niech przynajmniej nie dyskryminuje.

    Nawiasem mówiąc ja też jestem osobą tęczową choć wyglądam na kobietę, Mam wspaniałe dzieci – troje własnych i j duchowo adoptowane dzieci tęczowe. Moja odmienność nie jest dla nich tajemnicą ani problemem na drodze rozwoju..

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj wykeljol Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code