Modląc się o powołania

W mszalnej Modlitwie Wiernych pojawia się prośba: „Módlmy się o powołania kapłańskie i zakonne z naszej parafii”. Parafia zadbana, ludzie poczciwi, pobożni z dziada pradziada. Kapliczki przydrożne kwiatami przystrajają, a wieczorami śpiewają przy nich maryjne pieśni. Powołań pewnie długo, długo tu nie zabraknie. A jednak zawsze, gdy odpowiadam „Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie”, coś ściska mnie w gardle. Nie, to nie jest astma ani inna fizjologiczna dolegliwość. Jeżeli już miałabym dopatrywać się chorobowych objawów, to określiłabym je jako pewien swoisty rodzaj nerwicy eklezjogennej.

Modląc się o powołania, wyobrażam sobie tych pełnych entuzjazmu i ufnych młodych ludzi, którzy decydują się ofiarować całe swoje życie Jezusowi i iść za Nim drogą do świętości. Prostą drogą, bo oni/one jeszcze nie wiedzą albo nie chcą wiedzieć, ile czeka ich trudnych wyzwań ze strony instytucji Kościoła i jego funkcjonariuszy. Kochają Boga i są przekonani, że to wystarczy, aby pokonać wszystkie przeszkody. Wyobrażam sobie ich promienne twarze i wówczas dodaję po cichu swoją własną modlitwę: „Panie Boże, spraw, aby te powołania nie zostały zniszczone w trakcie zakonnej czy kapłańskiej formacji albo później, gdy ci wspaniali ludzie, często wierniejsi ewangelicznym zasadom, niż nakazom przełożonych zechcą dzielić się swoją wiarą z innymi”.

To nie jest modlitwa, jak czujny Czytelnik mógłby podejrzewać, powstała pod wpływem kontrowersji wokół ks. Wojciecha Lemańskiego, choć nie ukrywam, że kuriozalny dekret, wysyłający na przymusową emeryturę tego człowieka w pełni sił, bardzo mnie poruszył. Niestety, całą tę historię odbieram jako dość wierne powtórzenie znanych mi skądinąd mechanizmów, swoisty sequel, nieuchronnie marniejszy od poprzedniej wersji zdarzeń. Wspomnę tylko parę znanych opinii publicznej wydarzeń z ostatnich lat.

W 2006 roku ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, przygotowujący wówczas książkę „Księża wobec bezpieki”, spotkał się z ostrą reakcją swojego biskupa ordynariusza i otrzymał zakaz publicznego wypowiadania się. Dla niego sprawa zakończyła się ostatecznie happy endem, ale o takim samym szczęściu nie będą raczej mówili dwaj jezuici, którzy stanęli w jego obronie. W ramach restrykcji Andrzej Miszk nie został dopuszczony do święceń kapłańskich i usunięty z zakonu w 2007 roku. Krzysztof Mądel SJ natomiast tak przed dwoma dniami napisał o swojej sytuacji: „Od czasu, gdy stanąłem w obronie księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, sam jestem emerytem, przenoszonym z jednego końca Polski na drugi bez prawa powrotu do wcześniejszej pracy” (Bądź jak Lemański 1:1).

W listopadzie 2011 roku władze zakonne zobowiązały ks. Adama Bonieckiego MIC, aby ograniczył swoje medialne wypowiedzi do „Tygodnika Powszechnego”. Pisałam o tym w tekście Ksiądz Boniecki nie jest jedyny. Ilu jest ponadto księży i zakonników, ile zakonnic, których smutne historie nie trafiły do mediów, a przebiegały według podobnego schematu, z zarzutem nieposłuszeństwa w roli głównej?

W Kościele katolickim ksiądz przyrzeka swojemu biskupowi cześć i posłuszeństwo, wkładając swoje dłonie w dłonie biskupa. Gest tyleż wzruszający, co przypominający o feudalnym rodowodzie hierarchicznych kościelnych zależności. Gdy jednak zastanowić się głębiej, to przedstawiana przez ten gest struktura władzy nie musi być aż tak straszna, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Wasal wprawdzie oddaje się całkowicie seniorowi, ale w zamian ma prawo oczekiwać od seniora ojcowskiej opieki i gwarancji bezpieczeństwa. To, co zostaje tutaj powiedziane, można by wyrazić następująco: „Ja, biskup, biorę za ciebie odpowiedzialność i będę dla ciebie pasterzem, który w razie potrzeby jest gotów pójść bardzo, bardzo daleko, aby odnaleźć zagubioną owcę”. Wydaje się, że o tym drugim aspekcie wspomnianego gestu czy ślubów zakonnych, składanych wobec zakonnych przełożonych, zapominają dość często osoby sprawujące władzę w Kościele, a także ci, którzy bronią ich decyzji chociażby w najlepszej wierze…

Tak, Kościół jak każda instytucja musi rządzić się pewnymi ścisłymi zasadami. Ale przecież – jak nauczał bł. Jan Paweł II – człowiek jest drogą Kościoła. Także ten człowiek, który odpowiedział na Boże powołanie i zdecydował się zostać księdzem, zakonnikiem czy zakonnicą. Człowiek, który nie powinien koncentrować się głównie na tym, aby nie podpaść przełożonym w obawie, że po latach bycia osobą duchowną bardzo trudno byłoby przystosować się do świeckiego życia. Bo jak powiedział dosadnie pewien były duchowny: „Szeregowy ksiądz kim może być? Na kasie można go posadzić albo może na walcu pracować”. Albo jeżeli nie zechce skorzystać z przyznanej przez biskupa emerytury i znosić na co dzień ostracyzmu w bliższym lub dalszym księżowskim środowisku, może jeszcze skorzystać z unijnych programów pomocowych dla bezrobotnych w wieku 50+…

 

 

Komentarze

  1. tuhanka

    Piękne i mądre słowa.

    Piękne i mądre słowa. Mieszkam w innych realiach, w realiach Kościoła zachodnioeuropejskiego, gdzie praktykujących katolików jest niewielu (za to zaangażowanych do takiego stopnia, o jakim w większości parafii w Polsce się nie śniło; najwyraźniej ilość przeszła w tym wypadku w jakość) i gdzie od dawna jest problem z powołaniami (starzejący się księża nie mają zbyt wielu następców). Ale czy na pewno jest to problem z powołaniami w ogóle, czy też w gruncie rzeczy z rozpoznaniem tych powołań? Ciągle się zastanawiam, ile Kościól traci przez upieranie się przy celibacie i zakazie wyświęcania kobiet. Kiedy się modlę o to, by "Pan posłał robotników na żniwo swoje", to modlę się nie tylko o nowe powołania, ale także o to, by każde autentyczne powołanie było rzetelnie rozpoznane. O to, by osoby, które Duch Święty powołuje do posługi kapłańskiej, nie były a priori odrzucane ze względu na płeć czy status rodzinny.

    Załóżmy przez chwilę, że Jan Paweł II w dokumencie Ordinatio sacerdotalis miał rację i kobiety nie mogą być kapłanami (oczywiście nie zgadzam się z tym ani trochę i odrzucam bezwględnie to nauczanie, ale pobawmy się w rozważania teoretyczne). Czy rzeczywiście w jakikolwiek sposób sprawdzono, że kobiety się do tego nie nadają? Że żadna z nas nie ma powołania do kapłaństwa? Ja nie mam, ale znam wiele kobiet, które to powołanie czują. Żeby stwierdzić, że powołanie nie jest autentyczne, trzeba sprawdzić to w procesie formacji, kierownictwa duchowego i innych czynności, którym są poddawani mężczyźni – kandydaci do kapłaństwa. Odrzucenie kogoś a priori, tylko ze względu na płeć, oznacza ryzyko, że odrzuci się kogoś z autentycznym powołaniem, kto mógłby być doskonałym duszpasterzem, kierownikiem duchowym, spowiednikiem, kaznodzieją itd. Jest też próbą ograniczenia Boga, który może wybrać każdego z nas…

    Z kolei sprawa ks. Wojciecha Lemańskiego ujawniła już nie po raz pierwszy, jak bardzo chora i skostniała jest struktura hierarchiczna naszego Kościoła. Jak bardzo brakuje w nim przejrzystości decyzji i jak bardzo głos wiernych – świeckich oraz duchownych stojących najniżej w tej hierarchii jest ignorowany. Wielokrotnie słyszałam, że Kościół nie jest demokracją. No cóż, może najwyższy czas, żeby zaczął nią choć trochę być. Naprawdę nic, poza brakiem dobrej woli, nie stoi na przeszkodzie, aby zdemokratyzować i unowocześnić sposób zarządzania Kościołem, jego administrację, uczynić jego strukturę bardziej poziomą niż pionową.

    Jakiś czas temu powstała międzynarodowa deklaracja podpisana przez wielu katolickich uczonych z całego świata. Dotyczy ona "Church Authority" czyli władzy w Kościele. Autorzy deklaracji wzywają do reformy Kościoła w jego warstwie strukturalno-hierarchicznej. Można się z nią zapoznać na poniższej stronie (także w języku polskim):

    http://www.churchauthority.org/index_pol.asp

     
    Odpowiedz
  2. elik

    W czym rzecz?….

    Pani Małgosiu głównym powodem owych dyscyplinujacych decyzji wśród osób powołanych, do służby Bogu i wspólnocie Kościoła nie jest tylko brak posłuszeństwa wobec przełożonych, ale również zwykle nagły nadmiar wrogości, pychy, pogardy, czy prostactwa i głupoty, a niedostatek pożądanej roztropności, szacunku, a szczególnie Jego miłości w prawdzie i wymaganej odpowiedzialności, często jeszcze innych cnót i uzdolnień.

    Cytat ks. Isakowicza – Zaleskiego – "To, co mówi zbuntowany proboszcz, jest miodem na serce dla sekty z ul. Czerskiej w Warszawie.  Dlatego też będzie on lasnowany przez nią na "autorytet moralny" i "męczennika". Do czasu, aż znudzi się to podwładnym Michnika i Blumsztajna. Wtedy porzucą go jak niepotrzebną zabawkę."

    Trudno osobom miłującym siebie, Boga i bliźnich, oraz lepiej zorientowanym – w czym rzcz?……chyba nie zgodzić się z tą diagnozą i prognozą.

    Szczęść Boże!

     

     
    Odpowiedz
  3. tuhanka

    Zastanawiam się naprawdę,

    Zastanawiam się naprawdę, co takiego osobom o prawicowych poglądach zrobił Adam Michnik, że go zbiorowo nienawidzą? Przypominam sobie, że komuniści też go nienawidzili i oczerniali. Na Czerskiej nie ma żadnej sekty, jest po prostu lewicowo-liberalna redakcja, ech…

    Nie zauważam u księdza Lemańskiego pychy, nienawiści i tym podobnych zarzucanych mu w poście rzeczy. Ok, może nie zawsze był dyplomatyczny, najwyraźniej jest człowiekiem bardzo prostolinijnym. Cbamstwo biskupa (niepotwierdzona plotka krążąca po internecie głosi, że chodziło tu o jakis durny antysemicki tekst) tak go poraziło, że nie potrafi nad tym przejść do porządku dziennego. A że wziął sobie do serca słowa z Pisma św. o upominaniu brata, to upomniał arcybiskupa i naraził się. A potem już tylko nastąpiła eskalacja problemów.

    Ktoś mógłby powiedzieć, że ks. Lemański mógłby przemilczeć, odczekać aż sprawa ucichnie i robić swoje. Problem w tym, że nie może, bo mu to nie daje spokoju. I ja go rozumiem, bo mam podobny charakter. Też miałam w swoim życiu podobny (nawet długością) okres czasu, kiedy byłam ofiarą podobnej sytuacji z przełożonym, bo nieświadomie "nastąpiłam na odcisk" osobie, z którą łączyły go wspólne interesy. Też mi mówiono, żebym odpuściła. Ale nie mogłam, bo miałam głębokie przekonanie, że tamta osoba (nie mój szef tym razem) czyni źle i trzeba walczyć, nie tyle z nim, co z tym, co robi. I też byłam z tego powodu szykanowana, choć bardziej subtelnie. Ale kiedy nastał moment, że te dwie osoby już nie mogły w żaden sposób mnie skrzywdzić, to zapomniałam momentalnie o tym, czego doświadczyłam. Nie tylko nie czułam nienawiści (bo jej nigdy nie było), ale przestałam czuć niechęć i żal. Było, minęło. "Rana" zagoiła się doskonale. W pamięci został ślad, że coś tam było, ale już bez emocji. U księdza Lemańskiego rana na psychice zagoić się nie mogła, bo abp Hoser nie szukał zgody i pojednania (vide zerwana jednostronnie mediacja), tylko jeszcze bardziej ją rozjątrzył. A ks. Wojciech nie może ustąpić, bo czuje, że to byłoby przyzwolenie na zło. Na to jego sumienie nie pozwala. A posłuszeństwo wobec sumienia ma priorytet nad posłuszeństwem wobec przełożonych.

     
    Odpowiedz
  4. Malgorzata

    Kapłaństwo i władza w szerszej perspektywie

     Pani Alicjo!

    Dziękuję za cenne uwagi, podzielenie się własnym doświadczeniem oraz wzbogacenie mojej wypowiedzi o nowe wątki. Oczywiście, bulwersujący obecnie konflikt ks. Lemańskiego i abp. Hosera można, a nawet należy rozpatrywać w szerszej perspektywie wyzwań stojących przed Kościołem.

    Jeżeli chodzi o powołania, to mimo ich spadku w Polsce w ostatnich latach wciąż jeszcze nie ma u nas takich problemów jak w krajach zachodnioeuropejskich czy USA. Stąd biskupi i przełożeni zakonni mogą sobie pozwolić na pewną rozrzutność. Jeden ksiądz więcej, jeden mniej… W polskim Kościele – przynajmniej na razie – nie trzeba zastanawiać się, czy sięgać do "zasobów kadrowych" wśród kobiet i żonatych mężczyzn. Zupełnie wystarczy uszanować tych ludzi, którzy (stosownie do obowiązującego obecnie prawodawstwa kościelnego) chcą odpowiedzieć na Boże powołanie. 

      

     
    Odpowiedz
  5. Malgorzata

    @Elik

     Panie Zbigniewie!

    Na początek pozwolę sobie zaznaczyć, że nie akceptuję ani takiego języka wrogości i powierzchownych, bezpodstawnych oskarżeń, jaki pojawia się w Pańskich osobistych wypowiedziach, ani tego języka partyjnych podziałów, który pojawia się w przytoczonych przez Pana słowach ks. Isakowicza-Zaleskiego.

    W moim tekście, jak Pan zapewne zauważył, nie podejmuję się oceny działań ks. Lemańskiego. Solidaryzuję się z nim natomiast jako z osobą skrzywdzoną za sprawą funkcjonujących w Kościele katolickim, zwłaszcza w polskim Kościele, mechanizmów władzy. Nie neguję, że ks. Lemański, kierując się emocjami, popełnił pewne niezręczności w kontaktach z mediami. To jednak potrafię zrozumieć, a nawet usprawiedliwić sytuacją, w jakiej ks. Lemański został postawiony. Ale nie potrafię w żadnej mierze usprawiedliwić decyzji abp. Hosera i formy, w jakiej postanowił rozwiązać konflikt ze swoim podwładnym.

    Co do ks. Isakowicza-Zalewskiego, to cieszę się bardzo, że jego konflikt z kardynałem Dziwiszem zakończył się pomyślnie, bo to na pewno sprzyja pożytecznej pracy Księdza wśród niepełnosprawnych, Kresowian, Ormiaan. Duże brawa należą się także w tym przypadku kardynałowi Dziwiszowi za godną pasterza diecezji rozwagę, cierpliwość i wyrozumiałość. To rzeczywiście mogłaby być modelowa postawa dla innych polskich biskupów. 

     
    Odpowiedz
  6. eskulap

    @Elik

    "….głównym powodem owych dyscyplinujacych decyzji wśród osób powołanych, do służby Bogu i wspólnocie Kościoła nie jest tylko brak posłuszeństwa wobec przełożonych, ale również zwykle nagły nadmiar wrogości, pychy, pogardy, czy prostactwa i głupoty, a niedostatek pożądanej roztropności, szacunku, a szczególnie Jego miłości w prawdzie i wymaganej odpowiedzialności, często jeszcze innych cnót i uzdolnień.

    Cytat ks. Isakowicza – Zaleskiego – "To, co mówi zbuntowany proboszcz, jest miodem na serce dla sekty z ul. Czerskiej w Warszawie. Dlatego też będzie on lasnowany przez nią na "autorytet moralny" i "męczennika". Do czasu, aż znudzi się to podwładnym Michnika i Blumsztajna. Wtedy porzucą go jak niepotrzebną zabawkę."

    Trudno osobom miłującym siebie, Boga i bliźnich, oraz lepiej zorientowanym – w czym rzcz?……chyba nie zgodzić się z tą diagnozą i prognozą. "

     

    Panie Zbigniewie,

    Czy zakupił Pan już sobie zapałki, kleszcze i zestaw narzędzi do tortur "Mały Inkwizytor"?

    Bo wątpię by zdobył się Pan na najnieznośniejszy dla przesluchującego rekwizyt – lustro.

    pozdrawiam,

    Eskulap

     
    Odpowiedz
  7. elik

    Dwa pytania!

    @Eskulap

    • Czy Twoja ironia jest stosowna i adekwatna, do treści mojego wpisu?……
    • Czym wg. Ciebie naprawdę jest przesłuchiwanie nadzwyczaj profesjonalne (chyba bez lusterka) nie tylko uczestnika konfliktu, lecz również specjalnie dobieranych świadków, oskarzycieli, obrońców i komentatorów w najbardziej prestiżowej TV?…….

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  8. elik

    Replika i………

    Pani Małgosiu i inni uczestnicy dyskusji podobnie myślący/piszący, a jedynie zbulwersowani i zgorszeni postawą katolickiego abp. Hosera i być może zaskoczeni,  a na pewno zdegustowani publiczną wypowiedzią ks. T. Isakowicza – Zaleskiego, a nawet nie usatysfakcjonowani moim wpisem – katolika świeckiego i szeregowego.

    Proszę przede wszystkim starać się uzbroić w cierpliwość, bo ów spektakl jeszcze trwa, oraz uwolnić, od nadmiaru emocji celowo i profesjonalnie rozniecanych nie tylko u telewidzów, lecz w różnych kręgach osób mniej lub bardziej zainteresowanych i uprzedzonych, oraz wrogo usposobionych wobec wspólnoty Kościoła RK.

    Ponadto proponuję nie wpisywać się w już dostatecznie skompromitowany nurt tzw. zatroskanych obrońców i oświeconych reformatorów nie RP – narodu i państwa, lecz wyłącznie Kościoła RK.

    Natomiast w kwestii „takiego języka wrogości tzn. jakiego?….., czy owych „oskarżeń” proszę to potwierdzić najlepiej wskazując przykłady ich występowania albo bardziej ostrożnie ferować wyroki i uważniej czytać, aby lepiej rozumieć, co jest napisane.

    Śmiem twierdzić, że macie Państwo zasadniczy problem z prawdziwym rozeznaniem tego, co jest tłem i istotą sprawy, a prowadzi, do zrozumienia rzeczy i słusznych konkluzji. A to dlatego, że owo wydarzenie nie jest wystarczająco czytelne, jednoznacznie prezentowane, ukazane w sferze publicznej. Jednak stało się kolejną sensacją, a nawet przedmiotem nie tylko domysłów, spekulacji, czy manipulacji, insynuacji etc. na forum w „Tezeusza” i w innych różnych mediach tj. dyskusjach, czy dywagacjach i polemikach.

    Proszę zauważyć, że jeżeli mamy kłopoty, trudności i problemy z pojęciami podstawowymi, czy sprawami fundamentalnymi np.: boskością, świętością, czy ludzkością, a tym bardziej z miłością, wiarą, nadzieją i ufnością Jemu – to przede wszystkim mamy problem ze sobą, ale to nie jest powód, by być zakałą w dyskusji i problemem w rodzinie, czy wspólnocie Kościoła lub społeczeństwie.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  9. eskulap

    @Elik

    >>"Czy Twoja ironia jest stosowna i adekwatna, do treści mojego wpisu?……"

    Jak najbardziej adekwatna.

    Powołując się na Ewangelię można być świadkiem na dwa sposoby: apostołem którego czyny potwierdzają misję lub propagandzistą, który jedno mówi a co innego robi.

    Poprzez liczne insynuacje (np w stosunku do Pastora Juszczaka ), demaskowanie (np "sekty z ul Czerskiej"), osądy i potępianie (np ks. Lemańskiego w niniejszym wątku) , stawianie się w roli jedynej wykładni doktryny chrześcijańskiej itd itd lokuje się Pan w chórze fałszywych propagandzistów.

    Rozdźwięk między pańskim sakramentalnym "Szczęść Boże" kończącym quasi-inkwizytorskie insynuacje domaga się oraz zasługuje na dostrzeżenie i kpinę.

    pozdrawiam,

    Eskulap

     
    Odpowiedz
  10. fizyta29

    Tytułem komentarza

     Fragment wypowiedzi księdza Wojciecha z jego blogu : 

    "Był rok 1349.W rozrastającym się mieście Norymberdze władze miejskie, uzyskawszy zezwolenie cesarza Karola IV, rozpoczęły budowę nowego centrum miasta. Jedyna przeszkoda na drodze realizacji tego zamysłu, a mianowicie istniejąca na tym właśnie miejscu od XII wieku dzielnica żydowska, została unicestwiona. Rozpoczęły się pogromy, część Żydów uciekła, konfiskowano majątki, burzono domy, a 562 Żydów spalono żywcem wraz z ich synagogą. Kilka lat później na gruzach synagogi wzniesiono piękny kościół ku czci Najświętszej Marii Panny, nota bene też Żydówki. Po blisko sześciu wiekach ten kościół również zamienił się w gruzy, tym razem za sprawą alianckich bombardowań w 1945 roku. W drugiej połowie XX wieku ordynariuszem diecezji monachijskiej, do której należy Norymberga, został kardynał Józef Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI. W tymże czasie podjęto trud odbudowy kościoła Mariackiego w Norymberdze. Nie upamiętniono jakoś szczególniej alianckich bombardowań, ale postanowiono powrócić do wydarzeń sprzed wieków. W posadzkę kościoła, tuż przed ołtarzem, wtopiono wykonaną z brązu dużą gwiazdę Dawida. Umieszczono ją na miejscu dawnej synagogi, by swoim widokiem przypominała każdemu stającemu przy ołtarzu okrutną zbrodnię dokonaną tu na Żydach przez chrześcijan. W centrum prezbiterium, nad ołtarzem umieszczono symboliczne zwoje Tory zwieńczone koronami. Czy ówczesny ordynariusz nic o tym nie wiedział? Czy uszło to jego uwadze? Czy raczej podjęte wówczas i trwające po dziś dzień żydowskie upamiętnienia w kościele w Norymberdze miały jego akceptację? Mógłby ksiądz kanclerz skierować do emerytowanego papieża stosowne zapytanie w tej sprawie.

    Od lat jeżdżę do Jedwabnego, by stanąć na tamtych miejscach, by wspomnieć, by pomodlić się w kolejną rocznicę tragicznych wydarzeń 1941 roku. Tam też jest kościół, a w nim wiele starotestamentalnych, żydowskich akcentów. Co prawda nie ma tam w posadzce gwiazdy Dawida, a mogiłę w zgliszczach spalonej wraz z Żydami stodoły odwiedzają raczej przyjezdni niż miejscowi. Może gdyby ordynariuszem w tamtej diecezji był biskup Ratzinger albo biskup Wojtyła, pamięć wymordowanych Żydów stałaby się w Jedwabnem miejscową tradycją wypływającą z potrzeby serca, a nie importowanym rarytasem. A reszta w Jedwabnem pozostała taka, jaką była w 1941 roku. Ten sam rynek, ten sam kościół i furtka między rynkiem i kościołem w tym samym miejscu. Tylko z dawnej, przedwojennej przyjaźni jedwabieńskiego proboszcza i jedwabieńskiego rabina nawet ślad nie pozostał. Zatarła się, została zapomniana, poszła z dymem."

    Mam nadzieję, że to jakoś pomoże odnależć właściwy kontekst.

     

     
    Odpowiedz
  11. zefir

    umieć przyznać się do błędu i przeprosić

    W radiu TokFM ks. Lemański wyjaśnił o co chodzi w konflikcie. http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,14261385,_Nagle_Abp_zapytal__Niech_ksiadz_powie__czy_jest_obrzezany_.html

    Ujęło mnie to, że potrafił przeprosić abp Hosera, że nieprzemyślane w skutkach porównanie do kard. O’ Briena. Czy abp Hoser będzie na tyle wielkim człowiekiem i także przeprosi? 

    Niniejszy wpis jest o powołaniach kapłańskich – ale słysząc hasło powołanie większość ludzi zapewne myśli o szregowych księżach. Sądzię, że nie powinno się się zapominać o tym, że biskupi chociaż wyżsi w hierarchii kościelnej są powołani tak samo jak szeregowi księża. Byłoby dobrze, gdyby sami biskupi o tym nie zapominali i nie nadużywali swojej władzy.

     
    Odpowiedz
  12. elik

    Proboszcz i parafianie

    @Eskulap – ponieważ dostrzega Pan nie u innych współtwórców Tezeusza, lecz u mnie skłonności inkwizytorskie i liczne insynuacje, a nawet bezpodstawne oskarżenia, czy nieuprawnione stwierdzenia, treści fałszywe, bądź jedynie pozornie dobre – to proszę uprzejmie to na bieżąco wskazywać, potwierdzać, najlepiej podając kilka cytatów. Jest to zdecydowanie lepszy sposób uczestnictwa w dyskusji, bądź polemice, niż stosowanie uników, czy posługiwanie się w moim odczuciu inwektywami, czy innymi nieuprawnionymi stwierdzeniami albo szyderstwem, drwiną, czy kpiną.

    A więc jak należy rozumieć Pana wpisy?……, że wiarygodnymi świadkami i być może naśladowcami ewangelicznych apostołów są przede wszystkim takie osoby, jak Pan Kazimierz, ks. Lemański i inni podobnie czyniący. Tzn. nie przypadkowo, lecz celowo i ochoczo występujacy w sferze publicznej, oraz usiłujący być w konflikcie, czy opozycji wobec wybranych przedstawicieli wspólnoty Kościoła RK. Natomiast w tym przypadku propagandzistami fałszywymi są abp. Hoser, ks. T. Isakowicz – Zaleski i osoby utożsamiające się z ich powołaniem i posługą, czy dokonaniami, wyborami i koniecznymi decyzjami.

    Czy sam fakt, że ktoś nie zgadza się w wybranych, lecz istotnych kwestiach z autorem, czy interlokutorem, a tym bardziej z adwersarzem – uprawnia, do drwin, kpin itp. albo pomówień, wyzwisk lub innych podobnych określeń, czy nawet tylko sugestii typu: jesteś faryzeuszem, czy inkwizytorem?……

    @ALL

    Wracając do meritum wyjaśnianej sprawy: ksiądz W. Lemański był lubiany przez parafian, czy to już świadczy o tym, że był naprawdę dobrym duszpasterzem?…….

    A może parafianie jednak mają obecnie powód, aby wstydzić się za swojego proboszcza?……., kiedy osobiste sprawy – konflikt(y) z przełożonym, w tym nadmierne i zbędne emocje utrudniają jemu posługę kapłańską, także ograniczają racjonalne myślenie i odpowiedzialne postępowanie, oraz zbyt zasłaniają widzenie podstawowych spraw i potrzeb parafian.

    Uznając mentalność i zachowanie ks. W. Lemańskiego, każdy z nas może sobie powiedzieć/napisać na forum Tezeusza co chce, np.: to, że: Pani Małgosia mnie skrzywdziła, kilka lat temu, ale jak?…..Nie powiem, bo nie chcę to przeżywać raz jeszcze. Ale wówczas jednak trochę błota przylgnie, do Pani Małgosi. Wg. mnie ten, kto tak myśli i czyni nie ma za grosz szacunku dla siebie, więc nie powinien wymagać akceptacji, takiej postawy i zachowania, od przełożonego lub innych osób.

    Szczęść Boże!

    Pozdrawiam wszystkich i życzę słuchajacym/czytającym prawdziwego, bądź zdecydowanie lepszego rozeznania nie tylko treści, sensu, lecz również intencji wybranych osób – Zbigniew

     

     
    Odpowiedz
  13. fizyta29

    Panie Zbigniewie

    Ocenia Pan ludzkie emocje bez nalezytego kontekstu. Na tej zasadzie Pan Jezusa uczeni w pismie uznali za szalenca gdy wypedzal kupcow ze swiatyni (przepraszam za brak polskich znakow). Podobnie uczniowie a nawet Piotr mogli posadzic Mistrza o insynuacje,  gdy ten powiedzial o zdradzie bez dowodow i wobec wszystkich uczniow. Uczniowie nie wiedzieli jaki los spotka Jezusa i nie rozumieli o czym mowi.

    "Jednych drugich brzemiona noscie" – pisze Sw. Pawel. Jesli to wezwanie traktowac na serio to trzeba przyjrzec sie calej sytuacji, a ma ona wymiar duzo szerszy niz osobiste nieporozumienie, w calym kontekscie takze historyczno dziejowym Swietego Kosciola i zrozumiec brzemie jakie nosi kazdy powolany uczen Chrystusa. Widac wyraznie ze ralacja biskup- kaplan wpisana jest w szerszy kontekst i ksiadz Lemanski tez niesie brzemie,  nad ktorym nalezy sie pochylic. 

     

     
    Odpowiedz
  14. Malgorzata

    Czekam na róże odmiany mercedes

     Szanowny Panie Zbigniewie!

    Przypominam uprzejmie, że od kilku lat czekam na kosz kwiatów za umożliwienie Panu publikowania wypowiedzi w portalu Tezeusz pod zmienionym nickiem i za nieblokowanie Pańskiego nowego konta mimo wielokrotnych sugestii ze strony innych użytkowników.

    Dla ułatwienia dodam, że najbardziej odpowiadałyby mi róże odmiany mercedes.

     
    Odpowiedz
  15. eskulap

    @Elik

     >>"proszę uprzejmie to na bieżąco wskazywać, potwierdzać, najlepiej podając kilka cytatów. Jest to zdecydowanie lepszy sposób uczestnictwa w dyskusji, bądź polemice"

    >>"Czy sam fakt, że ktoś nie zgadza się w wybranych, lecz istotnych kwestiach z autorem, czy interlokutorem, a tym bardziej z adwersarzem – uprawnia, do drwin, kpin"

    Panie Zbigniewie,

    ależ proszę bardzo może Pan wzywać, tupać, kręcić, odwracać kota ogonem, dokonywać usilnych (jak w powyższym pańskim elaboracie) prób wciągnięcia innych osób w racjonalizacje pańskich prowokacji i insynuacji.

    Rzeczywistość jednak wskazuje, że nie udaje się Panu ściągnąć dyskutantów do poziomu serwowanego przez Pana bełkotu tylko dlatego, że nazywa go Pan polemiką i … prosi jeszcze  żeby Pana cytować :>)

    Podejrzewam, że nikt tutaj z Panem – o zgrozo! – nie polemizuje ani nie zapolemizuje, bowiem tutejsi blogrzey  są: a)inteligentni, b)wrażliwi oraz c)pokorni,  czego prawdopodobnie Pan nie dostrzega a na pewno nie docenia.

    Zatem doskonale widzą odpowiednio: a) pańskie manipulacje,  b)nieetyczne insynuacje oraz  c)nie chcą bić wraz z Panem piany.

    Stąd właśnie owo milczenie wobec pańskich enuncjacji, w których ni z gruszki ni z pietruszki podpiera się Pan samozwańczo lub prowokacyjnie autorytetem KRK.

    pozdrawiam,

    Eskulap

     

     

     
    Odpowiedz
  16. elik

    Kwiaty i kolce

    Jezus mówi: "Po tym poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość mieć będziecie jedni ku drugim". To jest zdanie fundamentalne, słowo podstawowe, a zmierza ono do tego, "byśmy stanowili jedno, jak On stanowi jedno z Ojcem". A więc nie tylko tradycyjną rodzinę, lecz również parafialną wspólnotę Kościoła, czy inną społeczność osób miłujących się i wzajemnie szanujących, gdzie stanowienie jedności jest Jezusa nakazem, pragnieniem, celem, żebyśmy byli jedną wielką rodziną Bożą.

    Ponadto Jezus narodził się i przyszedł na świat, by nauczyć nas kochać: Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie (J 18,37). A prawda brzmi: Bóg jest Miłością (1 J 4,8).

    Wielce Szanowna Dobrodziejko – doceniam Pani nie tylko gust, lecz również gest, bo krzewy różane to przepiękny dar Stwórcy i ulubione kwiaty wielu dziewczyn i kobiet, a Pani łaskawość wobec mnie to chyba wyraz szczególnej sympatii.

    Jednak proszę nie zapominać i uważać, bo oprócz kwiatów te wyjątkowe krzewy zwykle mają jeszcze kolce.

    A moje i innych osób teksty, wpisy, czy komentarze, też są wyjątkowe, czy unikalne i czasami z "kolcami", co nie znaczy, że zamieszczane w nich "kwiatki" tj. treści, wątki, konkluzje, aluzje itp. nie mogą się podobać i satysfakcjonować Panią i innych czytających, a nawet zasługiwać na podziw, czy szacunek i uznanie.

    Dlatego sugestie, a nawet usilne starania wybranych osób, abym nie mógł pisać, czy uczestniczyć w dyskusjach lub polemikach na forum ‘Tezeusza” są wystarczająco wymowne i chyba już nie wymagają dodatkowego komentarza.

    Natomiast mam przekonanie, a nawet pewność, że oczekiwany bukiet róż nie może być lepszym prezentem, dla Pani i pozostałych wiernych moich czytelniczek(-ów), niż współudział tj. owoce mojego dotychczasowego zaangażowania i pisania na forum „Tezeusza”

    Szczęść Boże!

    Ps. Pozdrawiam Panią i inne osoby bardzo serdecznie, jednocześnie wszystkich urażonych przepraszam za moje dotychczasowe „kolce”, które są naturalne i absolutnie nie muszą kłuć, ani ranić.

     
    Odpowiedz
  17. fizyta29

    Temat kształtowania młodego pokolenia

     Najpierw cytat z TP :  Ks. Lemański: – " Kiedyś podczas Dnia Judaizmu w Warszawie proponowałem, żeby biskupi razem z klerykami poszli na Umschlagplatz i zmówili modlitwę Jana Pawła II, którą tam wypowiedział. Można też pomodlić się psalmami. Opór był jednoznaczny. Usłyszałem: „Nie możemy zmuszać kleryków do takiej modlitwy”. To czego my ich chcemy uczyć? – zadaje pytanie duchowny.

    Na tamten Dzień nie poszli klerycy z żadnego z dwóch warszawskich seminariów. – Co mi z tego, że będzie kardynał? Kiedy klerycy mają się tą wrażliwością zarazić?"

     Wrażliwość o jakiej pisze ksiądz Lemański to coś więcej niż pamięć historyczna. To zdolność do refleksji nad historią ale także do rozpoznawania poruszeń własnego serca. 

    W kraju, w którym bezrefleksyjnie przyjmuje się profesora Baumana, który walczył w Polsce powojennej z "terrorystami" (wypowiedź dla brytyjskiego Guardian), w którym Narodowcy bezrefleksyjnie utożsamiają Żydów z wrogami polskości i wskazują na ks. Lemańskiego, taka refleksja dla młodych seminarzystów jest po prostu niezbędna.

     

     

     
    Odpowiedz
  18. elik

    Konfrontacja, a pozostałych ….

    @Eskulap – rzeczywiście nie tylko Pana terminologia i kontrargumentacja są wyrazem szczególnej inteligencji, wrażliwości i pokory. Dlatego styl i poziom podobnych publikacji, czy deliberacji, a tym bardziej konfrontacji już nie zachęca innych, do współuczestnictwa, a nawet ich oglądania/słuchania/czytania.

    Natomiast ich milczenie może być wyrazem obojętności lub braku dostatecznej świdomości Jego powołania, wręcz nakazu albo skutkiem niedostatku koniecznej motywacji i woli, czyli zniechęcenia tj. braku zwyczajnej ochoty, do wyprowadzania z (o)błędu – osób bardzo aktywnych w sferze publicznej. Ale już zbyt zlaicyzowanych, a ideologicznie i światopoglądowo odpowiednio przygotowanych i zaawansowanych, czy totalnie zdezorientowanych, zbałamóconych, bądź zainfekowanych powszechnie serwowaną propagandą, popkulturą itp.

    W tej sytuacji u mnie i zapewne wielu czytelników rodzi się fundamentalne pytanie: czy wiedzą co czynią?……

    Pozdrawiam – Zbigniew

     
    Odpowiedz
  19. elik

    Bezrefleksyjność, czy……

    @Paweł Kozupa – propozycja ks. Lemańskiego zapewne powodowana szlachetnymi intencjami, jednak postawa biskupów (wychowawców) wobec podopiecznych wg. mnie w pelni uzasadniona, bo nikt nie ma prawa "zmuszać" innych, a tym bardziej do modlitwy, czy innych podobnych zachowań.

    Natomiast wielce pouczającym i pożytecznym może być wykład, nawet dla ks. Lemańskiego nt. Jak umiejętnie i skutecznie kształtować osobowość człowieka?...., w tym rozbudzać pożądaną miłość, serdeczność, także wrażliwość, czy dobrą wolę i formować, utrwalać inne u człowieka cnoty, cechy, uzdolnienia, a nawet pożyteczne nawyki.

    Ostatni akapit autora  – to profesjonalizm i klasyka w wykonaniu nie tylko inteligentnego, wrażliwego i pokornego propagandzisty ?……...

    Pozdrawiam – Zbigniew R. Kamiński

     
    Odpowiedz
  20. fizyta29

    Panie Zbiegniewie

     Jeśli maja refleksja o tym co obserwuje zza oceanu Panu nie pasuje to proszę odnieść się ad meritum bez  złośliwości. W seminariach wyjście na modlitwę, czy to poranną czy wieczorną, pod przewodnictwem papieża, księdza seminaryjnego czy, jak w tym przypadku,  księdza kardynała, nie jest odbierane jako przymus. 

     
    Odpowiedz
  21. fizyta29

    Modlitwa Jana Pawła II

    Boże Abrahama, Proroków, Jezusa Chrystusa, 
    w Tobie zawarte jest wszystko, 
    do Ciebie zmierza wszystko, 
    Ty jesteś kresem wszystkiego.
    Wysłuchaj modlitw zanoszonych przez nas za naród żydowski, który – ze względu na swoich przodków – jest Tobie nadal bardzo drogi.

    Obdarz go głęboką świadomością przynależności do jednej rodziny ludzkiej, zamierzonej przez Ciebie i przez Ciebie zgromadzonej. 

    Spraw, by wzbudzał w sobie coraz żywsze pragnienie zgłębiania objawionej przez Ciebie prawdy i miłości. Pozwól, by powodowany ludzką solidarnością przechodził od modlitwy do praktykowania sprawiedliwości pomagając innym w szukaniu Ciebie.

    Daj, by każdy z jego członków przez osobistą uczciwość, poprawność obyczajów w życiu prywatnym i publicznym, szacunek dla życia i rodziny przyczyniał się do budowania wspólnoty coraz bardziej; zgodnej z Twoim zbawczym planem.

    Wspomóż, by zabiegając o pokój i sprawiedliwość między wszystkimi ludźmi i narodami, odkrywał swoje wielkie zadanie objawiania światu Twojego błogosławieństwa.

    Wesprzyj, by spotykał się z szacunkiem i miłością u tych którzy nie rozumieją jeszcze. jego bolesnych doświadczeń, oraz u tych, którzy solidarnie, z poczuciem wzajemnej troski – jednych o drugich, współodczuwają zadane mu głębokie rany.

    Pamiętaj, by jego nowe pokolenia trwały w wierności Tobie i otwierały się na to, co transcendentne, i na to, co stanowi wyjątkową tajemnicę ich powołania.

    Uczyń, by dzięki jego świadectwu cały rodzaj ludzki pojął, że wszystkie narody jeden mają początek i jeden cel ostateczny — Boga, którego zbawcze zamiary rozciągają się na wszystkich ludzi. Amen

     
    Odpowiedz
  22. elik

    Troska, czy jednak współudział w ….. ?

    @Paweł Kozupa – owszem Boga zbawcze zamiary rozciągają się na wszystkich ludzi.  Jednak ludzkie postawy i zachowania, w tym wybranych osób w Tezeuszu – myśli, słowa i czyny (teksty), a tym bardziej zamiary bywają bardzo różne, co nie znaczy, że zawsze zgodne z Jego wolą i wiarygodnych pasterzy Kościoła RK.

    Ktokolwiek, kto w dzisiejszych czasach coraz to ponawianych ataków na Kościół, pod pozorem rzekomej troski przyłącza się do tej nagonki, wyświadcza jedynie przysługę wrogom Kościoła, wrogom Boga. Można dyskutować o Kościele, można spierać się o Kościół, ale nigdy, pod żadnym pozorem nie można szkodzić Kościołowi, o czym powinni wiedzieć ci wszyscy, którzy mniej lub bardziej świadomie dali się wciągnąć w ten konflikt biorący swoje źródło z braku pokory i miłości do Kościoła, które to przymioty powinny cechować każdego oddanego Bogu chrześcijanina.

    Halina Szydełko

    Prezes Zarządu Krajowego Instytutu
    Akcji Katolickiej

     
    Odpowiedz
  23. fizyta29

    Panie Zbigniewie

      Troska o Kościół obejmuje też troskę o to by nikt w tym Kościele nie został skrzywdzony – ba, byśmy jako Kościół nie krzywdzili innych. Może tak też być, że "pokory i miłości do Kościoła" zabrakło po obu stronach konfliktu.  Po to są w Kościele pewne procedury odwoławcze by calą sprawę dokładnie zbadać.

    Staram się codziennie przepraszać Boga za brak należytej miłości i pokory, bo wszyscy jesteśmy grzesznikami.

     
    Odpowiedz
  24. elik

    Powołanie do służby

    Czy Pan nadal nie potrafi, a może nie chce dostrzec, ani zrozumieć i uznać wreszcie, że w tym szczególnym spektaklu – celowo sprowokowanym i chyba niezbyt profesjonalnie zaaranżowanym. Absolutnie nie chodzi o troskę, ani prawość i sprawiedliwość, czy dobro kogokolwiek, lecz ma miejsce akt sprzeniewierzenia się osoby duchownej powołanej, do służby, oraz kolejny atak na Kościół RK wg. zasady: uderz w pasterza, a owce…… Ludzi (środowisk) nie przypadkowo uprzedzonych i wrogo usposobionych wobec ks. abp. Hosera.

    Wobec Pana mniemania, spekulacji, czy sugestii, że czegoś zabrakło po obu stronach, aby nie było wątpliwości należy ustalić i definitywnie stwierdzić:

    • kto nie jest dostatecznie wiarygodnym, ani uprawnionym troszczyć się o Kościół RK?….
    • kto jest w wspólnocie Kościoła RK zobowiązany nie tylko do posłuszeństwa wobec woli Boga, ale również nauczania Jezusa Chrystusa, a nawet decyzji odpowiedzialnego pasterza ?….

    Zgoda wszyscy (choć w różnym stopniu) jesteśmy grzesznikami, lecz nie wszyscy faryzeuszami, czy ateistami lub wrogami Kościoła RK.

    Ps. Proszę uprzejmie rozwiać zasiane wątpliwości i jednoznacznie odpowiedzieć na w/w pytania.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  25. fizyta29

    Raczej nie potrafię

     Nie potrafię dostrzec dla kogo miałby być taki spektakl.  Nie widzę też motywu dla którego ksiądz zaangażowany w dialog z Judaizmem chcialby dyskredytować siebie samego.

     Obie strony nie doszły do porozumienia w sprawie osoby mediatora, który miałaby zażegnać cały spór.  To trzeba przyjać jako fakt ponieważ, jest to rozumiem, kuria powinna oficjalnie zaprzeczyć, że ks. Lemański proponował mediacje, a tego nie zrobiła.

    Mam nadzieję, że zrozumie Pan, że ważę swoje słowa i nie opieram się na spekulacjach.

     

     

     
    Odpowiedz
  26. eskulap

    Vivat

    Vivat Bolszewia, vivat tuba Naszego Dziennika w partyturze Tezeusza!

    Ktokolwiek, kto w dzisiejszych czasach coraz to ponawianych ataków na Kościół, pod pozorem rzekomej troski przyłącza się do tej nagonki, wyświadcza jedynie przysługę wrogom Kościoła, wrogom Boga. Można dyskutować o Kościele, można spierać się o Kościół, ale nigdy, pod żadnym pozorem nie można szkodzić Kościołowi, o czym powinni wiedzieć ci wszyscy, którzy mniej lub bardziejświadomie dali się wciągnąć w ten konflikt biorący swoje źródło z braku pokory i miłości do Kościoła, które to przymioty powinny cechować każdego oddanego Bogu chrześcijanina.

                                                                 Halina Szydełko

                                                                 Prezes Zarządu Krajowego Instytutu  Akcji Katolickiej

     

    Ktokolwiek, kto w dzisiejszych czasach coraz to ponawianych ataków na socjalistyczną ojczyznę i jej sojuszników, pod pozorem rzekomej troski przyłącza się do tej nagonki, wyświadcza jedynie przysługę wrogom ojczyzny, wrogom komunizmu i postępu. Można dyskutować o Polsce, można spierać się o Polskę, ale nigdy, pod żadnym pozorem nie można szkodzić socjalizmowi, o czym powinni wiedzieć ci wszyscy, którzy mniej lub bardziej świadomie dali się wciągnąć w ten konflikt biorący swoje źródło z braku slusznej wiedzy i czujności, które to przymioty powinny cechować każdego oddanego obywatela.[ Rękę wyciągniętą przeciw socjalizmowi należy urtącić … lub …. wysłać na emeryturę … bo do kpin to gratka gdy 70-latek emerytuje 50-latka ]

                                                            Halina Gomułka

                                                            Prezes Zarządu Krajowego Instytutu Propagandy

     

    „….. Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana
    Marek Tulliusz obracał się w grobie

    łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy
    dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu
    składnia pozbawiona urody koniunktiwu ….”

                                                                                     „Potęga smaku” Zbigniew Herbert
     

     
    Odpowiedz
  27. elik

    Vivat, czy……

    @Eskulap – proszę przyjąć moje gratulacje i uznanie za świetne skojarzenie obu tekstów i nadzwyczaj trafne ich odniesienie, do recenzji mistrza – Zbigniewa Herberta

    Natomiast mam watpliwość – czy redakcja ND, a tym bardziej  dowolnego innego medium, czy wydawnictwa w RP, także Tezeusza" jest w pełni niezależna tj. władna i uprawniona m.in. bezkarnie nie zamieszczać , czy modyfikować lub cenzurować wypowiedzi – oficjalne stanowisko dowolnej osoby publicznej?………

    A w tym przypadku osobistości znajdującej szczególne względy i uznanie nie tylko wśród reprezentantów Episkopatu Polski, czy Rady KIAK, lecz również u większości członków AK m.in. parlamentarzystów, senatorów, samorządowców i wielu przywódców, liderów różnych wspólnot, stowarzyszeń, organizacji katolickich.

    Czy zamieszczanie i udostępnianie czytelnikom różnych tekstów, również takich i podbnych oświadczeń, przez  "Nasz Dziennik" już może być wg. Ciebie uznawane na forum i odpowiedzialnie za tubę propagandową?……

     
    Odpowiedz
  28. elik

    Kto i co powinien?…..

    @Paweł Kozupa – szczerość może być rozbrajająca, lecz totalna dezorientacja zwykle jest szkodliwa (brzemienna w skutkach) i zatrważąjąca. Przecież w tej sprawie już wiadomo, kto i co powinien?…….., a ów spektakl jest/był przede wszystkim, dla tych, co nie chcą logicznie myśleć i czynić, ani praworządnie i roztropnie postępować, a uwielbiają sensacje i trwonić czas tj. kibicować, gapić się w TV, dlatego ks. Lemański stał się bywalcem mediów, a ich nowym, oraz jedynie okresowo kolejnym idolem.

    Jednak stosowanie uników w dyskusji, czy polemice np: uchylanie się, od odpowiedzi na chyba zrozumiałe pytania, oraz niczym nie potwierdzone Pana deklaracje, oświadczenia i upieranie, wręcz insynuowanie, że to jest, a właściwie był spór, czy konflikt lub coś podbnego między stronami.

    A nie medialny, personalny i perfidny atak, tym razem na ks. abp. Hosera, oraz mój Kościół RK – są zabiegami już dostatecznie czytelnymi i wymownymi.

    Dlatego dziękuję Panu za być może dobre intencje, lecz proszę już nie liczyć na kolejny mój wpis

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  29. fizyta29

    Panie Zbigniewie

    Prosze sie nie gniewac ze nie odpisuje na wszystko. Ksiadz Lemanski zna  znacznie lepiej swoje kompetencje i kompentancje ksiedz biskupa wiec dyskusja o kompetencjach wykracza nie tylko poza temat wpisu Pani Malgosi ale poza moje kompetencje i wiedze.

    Ciesze sie, ze Pan przedstawil swoje stanowisko w oparciu o autorytety i dziekuje za rozmowe bo dialog zawsze zbliza ludzi do siebie. Co do kwestii logicznego myslenia to, jak sie Pan zorientowal, ja ustepuje Panu w kazdym calu.

    Mysle, ze i ks. Lemanski i ks. biskup Hoser potrzebuja naszej modlitwy

     

     

     
    Odpowiedz
  30. eskulap

    O tubie

    >>"Czy zamieszczanie i udostępnianie czytelnikom różnych tekstów, również takich i podbnych oświadczeń, przez "Nasz Dziennik" już może być wg. Ciebie uznawane na forum i odpowiedzialnie za tubę propagandową?…… "

     

    Tak, oczywiście. Już o tym pisałem, lecz powtórzę:

    Człowiek, powołujący się na wartości, których nie realizuje jest li tylko propagandzistą.

    I nie jest istotne jakie strategie erystyczne przyjmie: tępego powtarzania, wrzutek, cytatów, prowokacji, przeintelektualizowania, świętoszkowatego kadzenia, cukierkowatych, pełnych dewocji pozdrowień, spoufaleń i "tykania" etc. To tylko sztafaż, który nie przesłania faktów wcześniej czy później wyłażących zza maski. Na tym polega właśnie demaskacja, że deklaracja jawi się pozorem, a udawana twarz okazuje maską.

    Liczy się tylko postwa wobec Innego, zaś ona nieodmiennie wskazuje, że jest Pan tuba propagandową ND.

    Eskulap

     
    Odpowiedz
  31. elik

    Inny tzn. kto?…….

    @Eskulap – trudno nie zgodzić się z większością Pańskiego wpisu nt. definicji propagandzisty, czy sztafażu, pozoru, bądź strategii erystycznych etc. Jednak przedmiotem dyskusji chyba mają być inne kwestie?……

    Natomiast końcowa sekwencja Pańskiego wywodu, wręcz próba publicznego zniesławienia – zdecydowanie wymaga zreflektowania się i zweryfikowania albo doprecyzowania i bardziej przekonywującego uzasadnienia.

    Ponieważ wyartykułowany argument i stawiany mnie publicznie zarzut nagannej postawy wobec Innego, nie jest dostatecznie czytelny, ani przekonywujący o moich skłonnościach propagandowych, czyli woli współpracy w charakterze tuby z ND.

    Dlatego żądam jednoznacznego wyjaśnienia – kim jest/ma być ów Inny?…..

    Ps. Jeśli uraziłem to przepraszam, lecz zwroty świadomie pisane z dużej litery typu: wg. Ciebie, także Inny są zawsze wyrazem szacunku, a nie spoufalenia, a tym bardziej "tykania". – Zbigniew

     
    Odpowiedz
  32. fizyta29

    Inny to inny

     No właśnie – dlaczego po tischnerowsku pisany z dużej litery?  Inny jeżdzi do Jedwabnego, do Treblinki gdzie nie ma kamer, fleszy i spektaklu. Jak by chciał być milczącym świadkiem Shoah. 

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code