Miłość dowodem osobistym chrześcijanina

Rozważanie na V Niedziela Wielkanocna, rok C2
 

Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego chrześcijaństwo jest jakieś niekompletne, niedoskonałe? Dlaczego cały świat się nie nawrócił, skoro wiara jest taka piękna i prawdziwa? Co w Twoim chrześcijaństwie jest nie tak? Dlaczego nie płoniesz i nie zapalasz wszystkich wokół siebie?

Nie zadaję tego pytania, aby wywoływać wyrzuty sumienia albo szukać przysłowiowej dziury w całym… Kij w mrowisko wkłada w dzisiejszej Ewangelii Jezus, przywołując serce Ewangelii i wiary: Miłość wzajemną. Po tym poznają, żeście moi. Miłość dowodem osobistym chrześcijanina. Miłość wzajemna paszportem do Nieba… Może czas się tym naprawdę przejąć? Może czas skończyć udawać i bawić się w człowieka wierzącego? Albo kochasz, albo… Nie ma trzeciej drogi, takiej wersji light… To znaczy albo jesteś Jego i żyjesz Nim, albo to tylko zabawa w coś, co jest karykaturą, potworem wiary.

Chyba dlatego Boży wariat Franciszek wołał: „Miłość nie jest kochana!” I przyjmując Ewangelię na serio całował trędowatego, aby wykrzyczeć „Już się nie boję, jestem wolny!”

Nie chodzi wcale o duchowy zamordyzm albo terroryzm dekalogowy, ale o prawdziwość życia, o zgodność życia z Ewangelią.

Nie musisz całować trędowatego, ale musisz pocałować Twoją matkę, brata, z którym od lat nie rozmawiasz. I niby wszystko dobrze, ale to już nie wiara, ale plucie Jemu w twarz… takie salonowe, z uśmiechem, w białych rękawiczkach.

Nie musisz biegać po lesie i krzyczeć „miłość nie jest kochana”, ale uśmiechnij się życzliwie do żebraka przed Twoim kościołem. Bez uprzedzeń, bez sprawiedliwego przynudzania, że to pijak, oszust czy coś tam jeszcze…

Nie musisz wpinać w klatę wizerunku Matki Bożej czy nosić sztandaru Chrystusa Króla, ale przestań warczeć na współmałżonka czy Twojego pracownika.

Jeśli zaczniemy poważnie traktować Jezusa, zmieni się wszystko. Skończą się wtedy idiotyczne dyskusje liberałów i konserwatystów o papieżu, liturgii czy uchodźcach. Skończą się dyskusje o rozwiedzionych i Komunii, homoseksualistach, politykach… bo jedynym sensownym pytaniem będzie, czy kocham i jak mam kochać. Okulary miłości Ewangelicznej pozwalają widzieć Jego we wszystkim i we wszystkich. A wtedy katolicki jad się skończy i różańce będą służyły do modlitwy, a nie do zaciskania ich ze złością i biciaa niewiernych czy innych w imię prawdy.

Powiesz, że ideał nie do zrealizowania? Spróbuj, zacznij teraz.

Najpierw popatrz z miłością na grzesznika, jakim jesteś! Popatrz na siebie z czułością i pokochaj to, czego nie da się po ludzku pokochać. Pokochaj swoją słabość, niedoskonałość, grzech… Nie, wcale nie przesadzam. Jezus jest czuły wobec mojego grzechu, bo wszystko, wszystko jest okazją, aby kochać. To paradoks chrześcijaństwa – wszystko przekształca w dobro i okazję do powiedzenia: kocham! Nie spiesz się, popatrz na Twoje życie, na Twoje dziś, także poranione i pokopane przez życie, z czułością Nazarejczyka. I powiedz do siebie (żeby inni nie widzieli): jestem dobrym człowiekiem, kocham siebie!

Teraz odwagi – skoro Ty jesteś dobry, to inni także! Popatrz na osoby, których nie lubisz, na tych, którzy Cię skrzywdzili, opuścili… Nie, nie… jeszcze raz – załóż ewangeliczne okulary modlitwy, Eucharystii. To przecież szczyt miłości… Nie wychodzi? Nie spiesz się, weź do ręki Ewangelię, udaj się na adorację… Przecież miłość to nie twój wysiłek, ale Jego łaska…

Popatrz z miłością na wścibskiego sąsiada, na lumpa, od którego śmierdzi denaturatem, na znienawidzonego przez Ciebie polityka, krzykliwego pryszczatego gimnazjalistę, uchodźcę, homo, złodzieja. Przecież miłość jest dla wszystkich… Zamiast jadu miłość i życzliwość… Zamiast zmieniać cały świat, zmień siebie. Przecież nie musisz nawracać wszystkich, ale oświeć swoją miłością drogę, aby inni widzieli jaśniej.

Odwagi! Podejmij wyzwanie, wyrusz w drogę miłości! Nie zmienisz i nie zbawisz świata, ale zobaczysz – wszystko będzie inne. To nie ideał i fantazja, to dowód osobisty chrześcijanina. Stań się nim dziś, na nowo, jeszcze raz! Odwagi!

Przekazanie_A_Winski.jpg

Rozważania Niedzielne

 

Komentarz

  1. zk-atolik

    Ewangeliczna miłość wzajemna

    Ks. Adamie – po uwaźnym przeczytaniu Twojego tekstu i rozwaźeniu zawartego w nim przesłania owszem zastanawiam się nie tylko – dlaczego moje, nasze, czyli katolickie tj. powszechne chrześcijaństwo nie jest takie, jak być powinno?……Równieź staram się jeszcze lepiej poznać i zrozumieć – czym naprawdę jest i wyróźnia się ewangeliczna miłość wzajemna?…..
     
    Poniewaź wg. mnie nadal nie zawsze jest ona właściwie, bąź dostatecznie rozumiana, mimo powszechnie znanego przykładu Jezusa Chrystusa tj. umycia nóg nie komukolwiek, lecz tym, którzy zostali, przez Niego wybrani i powołani, oraz świadomie i dobrowolnie nazywali GO – "Nauczycielem" i "Panem".
     
     Chyba warto i dobrze jest zawsze pamiętać, źe nie miłość bliźniego, czy nawet wroga, lecz dopiero wzajemna staje się lub jest pełnią miłości. Dlatego, źe celem miłości bliźniego jest przezwycięźanie ludzkiej oziębłości, czy obojętności wobec Jego Miłości, a tym bardziej Miłosierdzia, a miłości wrogów jest ich opamiętanie i nawrócenie, czyli m.in. modlitwa za nich i stosowne upomnienie.
    Natomiast celem miłości wzajemnej jest objawianie nie tylko osobom bliskim, lecz całemu światu nowego ewangelicznego sposobu współ-źycia ludzi z Bogiem Ojcem, Synem i Duchem Świętym, oraz współ-istnienia ludzkości tj. małźeństw, rodzin, takźe wspólnot, społeczeństw, a nawet narodów.
     
    Najczęściej spotykamy ludzi miłujących bliźnich, rzadziej wrogów, a b. rzadko doświadczających i przeźywających ową miłość wzajemną. Jest to wielki dramat, wręcz paradoks, bo kaźde serce człowieka pragnie, wręcz poźąda przede wszystkim tej pełni miłości, którą okazywał i uczył swoich uczniów najlepszy pedagog Jezus Chrystus.
     
    Moźna jeszcze formułować inne pytania i starać się udzielać na nie odpowiedzi: – co jest fundamentem, podstawą chrześcijańkiego źycia?…., – jaki jest najlepszy sposób urzeczywistniania nie tylko miłości bliźniego, czy naszych wrogów, lecz przede wszystkim miłości wzajemnej?…. ….., takźe – jakie są skutki i następstwa jej występowania, bądź ewidentnego braku?……

     Po to, aby ewangeliczna miłość wzajemna stawała się nie tylko wśród nas chrześcijan coraz bardziej zrozumiała i powszechna, ale była źródłem nie wiem, dlaczego tylko eliminowania owego katolickiego jadu, czy nagannego traktowania kogokolwiek, a nie powszechnej (katolickiej) w świecie prawości i sprawiedliwości, takźe  i pogody ducha, dobrostanu, radości, szczęśliwości etc.

    Szczęść Boźe!

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code