Między DOBREM a światem MOCY – Tolkienowski obraz walki duchowej

 W ostatnich dyskusjach na Tezeuszu pojawiła się koncepcja "młotu" jako alternatywy wobec wszelkiego filozofowania. Skłoniło mnie to do przemyśleń nad istotą mocy… Wczoraj mój syn zaproponował nam rodzinne oglądanie „Władcy pierścieni” Tolkiena. Choć nie bardzo miałem nastrój do siedzenia przed ekranem, zgodziłem się – po pierwsze w imię nieczęstej już okazji do wspólnego spędzania czasu z 17-latkiem, po drugie – aby móc nieco lepiej wniknąć w jego wewnętrzny świat… Z początku oglądałem film dość obojętnie, jakbym patrzył na jedną ze zwykłych opowieści fantasy, ale powoli zaczęła mnie ciągać wymowa niektórych dialogów. Motywem powieści jest pierścień, który stanowi uprzedmiotowienie MOCY (tu niech znawcy Tolkiena wybaczą mi wszelkie dyletanctwo w temacie). Ten, kto aktualnie znajduje się w posiadaniu owego pierścienia, ma władzę nad innymi, ale też nieustannie podlega przemożnej pokusie wykorzystania tej władzy do meblowania świata innym. Stary mędrzec, Gandalf, w odpowiedzi na gest zawierzenia mu tegoż pierścienia, odmawia jego przyjęcia, tłumacząc: „użyłbym go dla czynienia dobra, ale wówczas on wyzwoliłby we mnie niewyobrażalnie złe moce”. Czuję, że przemawia tu do nas odwieczna mądrość wobec słabej natury człowieka, który nosi w sobie równie duży potencjał dobrych intencji, co złych skłonności. Potencjał ów zostaje uwolniony z chwilą, gdy odrzucamy ufność, zaczynając się zbroić w moc (jakkolwiek by ją tutaj nie rozumieć, bo wejście w strefę pierścienia staje się rezygnacją z własnej bezbronności). Tolkien wskazuje więc na potencjalne zło, jakie może zostać uruchomione w człowieku – nawet z dobrych intencji – gdy tylko zyska on poczucie swej mocy. Bo w ludzkim wymiarze istnienia moc zawsze będzie sprzeciwiała się dobru.

 

Czarodziej Saruman, który przeszedł na stronę zła, w starciu z Gandalfem wypowiada słowa: „Mogłeś mi pomagać dobrowolnie, ale wybrałeś drogę cierpienia”. Odrzucenie mocy za każdym razem prowadzi w jakimś sensie do wystawienia się na zranienie, a nawet śmierć. Ale właśnie dlatego jest to akt pełnej wolności – zdecydowanie większej od dysponowania mocą, która w istocie zawsze okazuje się niewolą i przemijającą marnością. Kiedy główny bohater powieści, Frodo, wkłada pierścień (a czyni to tylko w wyjątkowych sytuacjach, by uwolnić się ze szponów przemocy), udaje mu się na moment zniknąć poprzez wejście w jakiś obcy mu wymiar świata, gdzie rządzi totalne zło – czyni to z wielkimi oporami, cierpiąc tym samym w całkowitym osamotnieniu. Tam właśnie, w odbierającej wszelką nadzieję groźbie Saurona (osobowego zła), otrzymuje przesłanie: „nie ukryjesz się w próżni, tu nie ma życia – jest tylko śmierć”. To również podstawowa groźba zła w wymiarze egzystencjalnym – zła drzemiącego w każdej mocy. Za każdym razem wybierając bezbronne dobro, skazujemy się w jakimś sensie na unicestwienie. Przeciw takiej wizji stanąć już może tylko nadzieja i wiara, zatopiona w miłości. Nadzieja ostatecznego przezwyciężenia nocy i wiara w nieśmiertelność zawsze cichego dobra.

 

Podstawowym dylematem zawsze pozostanie dla nas pytanie: czy i na ile człowiek może uciekać się do „pierścienia mocy”? Czy można zakładać ów pierścień „na chwilę”, narażając się na tymczasowe wejście w strefę zła, za cenę ocalenia dobra? I kiedy można to uczynić, aby nie poddać się pokusie wejścia w świat mocy i przemocy? Czy istnieje moc usprawiedliwiona – a jeśli tak, to co jest w stanie ją usprawiedliwić? A może powinniśmy wszechobecnej mocy zawsze przeciwstawiać swą bezbronność?… Elfini, która pragnie za wszelką cenę ocalić Froda, w chwili krytycznej wypowiada słowa: „łaska, którą mi dano, niechaj na ciebie spłynie”. Dobro potrafi ocalić inne dobro (a zarazem siebie) właśnie w determinacji samoofiarowania. I odwrotnie – tam, gdzie człowiek chce ocalić siebie za wszelką cenę, prędzej czy później staje się odrażającym i bezwolnym upiorem. Nie może on przejść bramy życia, bo całą swą nadzieję wiąże z dobrami przemijającymi – musi więc zostać po ich stronie, skazując się na wieczną iluzję… Kiedy jeden z wojów trzyma w ręku pierścień, snuje nad nim refleksję: „znosimy męki i trudy dla czegoś tak małego…” Świat mocy w istocie jawi się tu jako najlichsza forma bycia, granicząca z nicością. Zaślepiony wizją posiadania pierścienia Gollum staje się uosobieniem ludzi, którzy przeżywają w sobie nieustanne katusze rozdarcia między pożądaniem a nienawiścią mocy. Taka dwoistość każe mu mieć w nienawiści samego siebie, a także każdego, kto w jakikolwiek sposób związany jest z istnieniem pierścienia. Skazany jest na palącą go od wewnątrz samotność. Zupełnie innego rodzaju osamotnienie przeżywa Frodo, który przedzierać się musi przez pożądania innych i przez mimowolnie rosnącą do nich nieufność. Stan ten doskonale ujmują słowa elfini: „jesteś powiernikiem pierścienia, a kto go niesie, musi być sam”. Wyrzekanie się mocy, wystawianie się na całkowite odsłonięcie wobec zła, zawsze w jakimś wymiarze skazuje nas na samotność…

 

Komentarze

  1. Jadzia

    moc a wladza

    Nie znam Tolkiena, nie znam "Władców pierścieni". Natomiast sklonilam się do refleksji.

    Przede wszystkim moc i wladza to nie to samo. Moc jest – przynajmniej wg mnie jakas nadprzyrodzona  mniej lub wiecej) siłą i wcale nie musi byc równoznaczna z wladzą. Moc to robienie wielu rzeczy bez wysiłku, nawet takich dla nas niewyobrażalnych jak np teleportacja. Ktos czy cos co ma moc, wcale nie musi mieć władzy, ani nie musi do niej dazyc.

    Natomiast władza – jest najwiekszą namietnoscia ludzką, –  jest to możliwość wywierania przez daną osobę bądź grupę rzeczywistego wpływu na ważne okoliczności życia  postępowania innych osób jest ukierunkowywania zachowań innych ludzi niezależnie od tego, czy jest to zgodne z ich interesem i wolą. I z moca nie ma to nic wspólnego. Natomiast jest zwiazane z autorytetem lub charyzma danej osoby. Zwiazek z moca moze być jedynie taki, że aby utrzymac władzę potrzeba siły, czyli mozna powiedziec – jakiejś mocy.

    Władza – czyli panowanie – było dane człowiekowi przez Boga – nad ziemia i nawet nad drugim człowiekiem.  A wreszcie rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka a Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi! (27) Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. (28) Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; (Ksiega Rodzaju)(…)

     Do niewiasty powiedział: Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą. 

    Zatem kwestia władzy nie urodziła się sama w sobie – w grzesznym umysle człowieka ale zostala dana przez Boga.

    Nastepna sprawa, kwestia złego wykorzystania mocy i zlego wykorzystania wladzy.

    W kazdej grupie ludzi znajdzie się podgrupa, która zaczyna krytykować władzę i przedstawiac siebie jako kogoś odpowiedniejszego do rządzenia. bierze sie to z tego, że ludzie są rózni, maja rózne potrzeby i najsprawiedliwsza władza nigdy nie osiagnie zadowolenia wszystkich czlonków grupy w której panuje. A to juz pierwszy krok, do niesnastek i walki o władzę. 

    A moc? wszystko jest mieczem obosiecznym, wszystko mozna wykorzystać w dobry i zly sposób, jak lekarstwo, które w zależnosci od dawki moze leczyc i być również trucizna.

    Czy ludzie tak naprawde chca moc, jezeli jakaś posiadają i władze wykorzystac w szatański sposób? Nie wiem i nie byłabym taka pewna. Nawet czytajac o początkach wladzy totalitarnej trzeba przyznac, że pierwsze przesłanki były pozytywne. Czy to do czego doprowadzily nalezy wiazac z jednostkami u władzy, czy całą grupą nad która panowali – to szeroki problem do dyskusji.

    Natomiast czy mógłby istniec ziemski świat, jakiekolwiek panstwo bez wladzy? Panowałby wtedy totalny chaos.

     
    Odpowiedz
  2. elik

    Konfrontacja między…….

    Jadziu przede wszystkim dziękuję za podjętą próbę uporządkowania, bądź doprecyzowania wyartykułowanych, przez autora pojęć, spraw i rzeczy.

    Tytułem uzupełnienia fragmentu Twojego wpisu – no ale bywa i tak, że znajdzie się, a ściślej zostanie desygnowana w dany obszar, region, czy kraj grupa osób (mniejszość), która dzięki wsparciu zewnętrznemu przede wszystkim najpotężniejszych możnowładców w świecie, także wewnętrznemu (lokalnemu) określonych środowisk np: politycznych, partyjnych, medialnych (opiniotwórczych), finansowych, biznesowych, naukowych, wyznaniowych etc. – potrafi dostatecznie zbałamucić, a nawet totalnie zdezorientować i oczarować większość obywateli narodu, aby uzyskać ich mandat, do sprawowania rządów i władzy w państwie.

    A potem wykorzystując nie władców pierścieni, czy jakieś magiczne moce lub praktyki, lecz przede wszystkim współczesną, potężną i demoniczną Moc Systemu, w tym m.in. podległe sobie służby, oraz najnowsze technologie – jedynie utrzymywać władzę, jak najdłużej.

    Jednak takie rządy, ani taka władza nie wieczne, czy dostatecznie trwałe, bo nie zapewniają większości obywateli pożądanego dobrobytu (dobrostanu), a tym bardziej koniecznej suwerenności narodu, a nawet pełnej demokracji, czy opieki medycznej, zatrudnienia itp., dlatego przychodzi czas słusznego gniewu, a nawet zorganizowanego protestu, czy buntu większości narodu.

    Wówczas następuje coraz bardziej nasilająca się konfrontacja zwolenników prawdy, faktów, prawości, sprawiedliwości i wszelkiego dobra z ich wrogami, bądź największymi oponentami tj. uporczywymi, wyrafinowanymi, cynicznymi złoczyńcami i ich złem. Tak wg. mnie mniej więcej wygląda dzisiejsza rzeczywistość nie tylko w RP, lecz prawie w całej UE.

    A większość użytkowników netu usiłuje nadal jedynie wspierać, czy tolerować wyczyny rządzących albo ferować poprawność polityczną, czy filozofować (mędrkować), dyskutować lub polemizować m.in. na forum "Tezeusza".

    Szczęść Boże!

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  3. wykeljol

    Pierścien, który znalazł

    Pierścien, który znalazł Bilbo i przekazał swemu siostrzeńcowi  Frodowi ma o wiele wieksza moc, nizby wynikło to z incydentalnych doswiadczeń Froda.(o przygodach Bilba można się juz tez dowiedziec z filmu, który wszedł na ekrany)

    Pierscień ten został wykuty osobiscie przez Saurona, potężnego Majara, gdy ten jeszcze posiadał ciało. Sauron włozył w niego część swojej mocy i chciał, by inne pierscienie wykute  w pradawnych czasach przez elfy, a podarowane ludziom(królom) i krasnoludom były mu posłuszne. Krasnoludy dzięki pierścieniom umiały odnaleźć podziemne kruszce, ale nie uległu władzy Jedynego. Królowie niestety ulegli i stali się upiorami. Tamte były pierscieniami Władzy, zas ten Jedyny  był Władcą Pierscieni. Kto był posiadaczem pierscienia mógł rzadzić pozostałymi(jesli oczywiście o tym wiedział i miał odpowiednią rangę bytową). Wszystko to wydarzyło sie w zamierzchłych czasach. W międzyczsie cielesnie został zlikwidowany Sauron, a żył tylko jego duch(zawdzięczał życie istnieniu pierscienia, nawet ukrytego) , ale był na tyle potężny, że rządził królestwem Mordoru i wszelkimi złymi stworami na ziemi i pod ziemią.Zas Pierscień Jedyny zaginał podczas wielkiej bitwy Majarów z Elfami – po prostu utonałw rzece i "nie odzywał się".

    Tolkien opisał swiat podobny do Plotyńskiego, w którym Jedyny Najwyzszy(Eru Iluvarar) stwarza byty o mniejszej mocy i mozliwosciach one zas tworza nastepne itd. -coś w rodzaju emanacji coraz to słabszych bytowo stworzeń. A więc: Ajnurwoie(którzy stworzyli swiat materialny śpiewając) Valarowie a nastepnie Majarowie.  Sauron jest bytem trzeciego stopnia, Majarem, sługą Valarów. NIzszymi bytami sa elfy i spreparowane  z nich przez tortury Orki, Ci wszyscy sa niesmiertelni- to znaczy mozna ich zabić, ale nie umierają nigdy smiercią naturalną. Dlatego narzeczona Aragorna Arwena ma 3500 lat, podczas, gdy Aragorn, prawowity król Gondoru, potomek pół-elfów ma -w czasie powiesciowym- 120 lat zaledwie. Wsród wszystkich tych bytów  sa dobrzy i żli. Jeden z Majarów stworzył Krasnoludy-inny smiertelnych ludzi. Nie pomnę jak na świat przyszły Hobbity, ale to późne byty  mało ważne w tym świecie. 

    Pan Saurona, VAlar o imieniu Melkor, po przejsciu na strone zła zwany Morghotem został spacyfikowany, uwięziony itd. Sauron był więc najpotęzniejszym ze Złych(nie licząc uspionych w czelusciach Barlogów), władcą pomniejszych bytów, jak orki czy nazgule.

    Sam Pierscień-Jedyny ma przerózne własciwości. Przedłuza zycie, zachwujac młodośc posiadacza, kto go załozy staje sie niewidzialny, poza tym przyciąga inne pierscienie, a co najwazniejsze zwraca na siebie uwagę swego twórcy, , jesli jest uzywany. Przywiazuje tez do siebie chorobliwie każdego własciciela tak, ze nie tylko nie jest w stanie sie z nim rozstać, ale gotów jest zabic każdego, żeby go posiąść. To przydarzyło się pewnemu hobbitowi, jakie 400 lat przed opowieścią ekranową. Przyjaciel jego wyłowił pierscien z wody. Smeagol zapłanął tak wielkim poządaniem klejnotu, że zabił przyjaciela i ukrył się w podziemnych jaskiniach ze swoim Skarbem. Uzywał go niekiedy, ale ukrywal siei zył ja zwierzę-powoli przemienił sie w zwierzohobbito-upiora i został nazwany Gollumem. Inni, którzy choc raz zalozyli pierscien musieli mocno walczyc ze sobą, żeby nie popaśc w obłed niszczenia każdego, kto zagraza odebraniem im pierscienia. Sama obecnośc pierscienia powoduje kłótnie, podstep, kłamnstwo, oszustwo tych, którzy sa w poblizu. Piescien zmienia osobowść(Gollum), wyzwala zło w duszy człowieka, elfa, krasnoluda, a nawet poteznego Majara-bo Gandalf tez jest Majarem, jak Sauron i Saruman.

    Bilbo. wujek Froda trafił na pierścień przypadkiem, w jaskini Golluma i ukradł mu go. Ale nie znał jego mocy. Bawił sie znikaniem (pisząc Hobbita Tolkien nie dopracował jeszcze własciwosci pierscienia) i tym, że pierscień przedłuza jego zycie i odmładza go. Dopiero Gandalf  uświadamia mu moc pierscienia i groźbę, jaka on stanowi dla świata. Bowiem od kiedy pierscien znalazł się na powierzchni i był uzywany- Sauron sprecyzował jego położenie i dazył do przejecia go w każdy sposób, niszcząc po drodze krainy i stowrzenia, gotów zamienić Shire w popiół. Nie tylko Shire(ziemie hobbitów)ale całe Śródziemie. Okazuje się, że jedynym sposbem, aby zniszczyc Saurona jest zniszczenie poteżnego pierscienia, który posiada moc utrzymywania potwornego ducha przy zyciu. Niestety pierscien jest niezniszczalny i może go tylko stopic ogień Góry Przeznaczenia, w którym został wykuty. Pech- bo ta góra jest w krainie Saurona. Zaniesienie tam pierscienia to pewna smierć, pójscie w paszczę potwora i zupełnie niepewne zniszczenie przekletego przedmiotu. By uratować swiat od zagłady ktoś musi sie tego podjać. No i podejmuje sie nieznaczny niziołek, Frodo, wedrujacy z jeszcze bardziej nieznacznym sługa Samem. Jedynie oni nie mogą odczuc pokusy władzy nad swiatem posiadajac pierścień i jedynie oni są w stanie , jako niewielcy i niewiele znaczący donieśc go na Góre przeznaczenia. Ale też Powiernik pierscienia jest nie tylko samotny – i to na wieki. Skazuje się na wieczny ból, wieczną rozpacz i wieczny niepokój serca- nieukojony, gdyż być nosicielem zła, nawet, jesli sie go nie uruchamia- nie jest rzecza bezkarną. NO i pierscień niszczy fizycznie tego, któr stale go nosi- powolutku go odcielesnia i osłabia. Ale ktos musi zgodzic się na to wszystko, żeby inni mogli zyc.

    UFF> To tytułem wyjasnień fabularnych, bo widze, że nikt nie czytał. A szkoda(ADAMIE!!!SZKODA!!! Film nawet w połowie nie oddaje klimatu i głebi powiesci)

    Tak więc moc pierscienia- to magia zła. Jest zaklety i przeklety w momencie stwarzania. A władza-dośc oczywista. Władając tymi, którzy nosza podległe pierscienie- własciciel pierscienia może zawładnac światem.

    Ale rzeczywiście najbardzioej interesujace jest zmaganie się postaci głównych z pokusa zagrnięcia pierscienia i zniszczenia Saurona nie unicestwieniem zła zaklętegow pierscieniu, lecz za pomoca użcia jego NIEWATPLIWEJ mocy. Pozadanie pierscienia jest gorsze nież jakiekolwiek ine poządanie. Taka jest siła magii zła. Heroizm małego Froda na tym tle jest imponujący.

    I na tym na razie zakonczę, ale może będzie wiecej i bardziej na temat tekstu Adama. Teraz chodziło o Tolkiena.

    Przepraszam za literówki 🙂

     

     
    Odpowiedz
  4. Jadzia

    Eliku całkowicie sie zgadzam

    z tym co napisałes. Chcę tylko dodac, że wg tego co piszesz

    dlatego przychodzi czas słusznego gniewu, a nawet zorganizowanego protestu, czy buntu większości narodu.

    Wówczas następuje coraz bardziej nasilająca się konfrontacja zwolenników prawdy, faktów, prawości, sprawiedliwości i wszelkiego dobra z ich wrogami, bądź największymi oponentami tj. uporczywymi, wyrafinowanymi, cynicznymi złoczyńcami i ich złem.

    Ci zwolennicy prawdy, prawosci i sprawiedliwości, jezeli juz dojdą do władzy – po jakims czasie zaczynają postepowac identycznie jak ich poprzednicy.Tak nas uczy historia.Ale dlaczego? Czyzby byli tacy xli? A moze są jakieś naciski, sprawy o których nie wiemy i dlatego to sie dzieje?

    Kiedys zniesiono niewolnictwo.( ciekawe, że Bóg w Biblii popiera niewolnictwo, nie twierdzi, ze jest złe samo w sobie tylko uczy, aby niewolnika traktowac dobrze). Niby ok, ludzie odzyskali wolnosc. Ale o ile pamietam ci ludzie wcale nie byli zadowoleni z tego, musieli bowiem sami o siebie zadbac, zarobic, wyżyc, zdobyć dach nad głowa. A dotychczas o to troszczył sie ich pan – właściciel.A oni nie umieli, albo nie chcieli. 

    A większość użytkowników netu usiłuje nadal jedynie wspierać, czy tolerować wyczyny rządzących albo ferować poprawność polityczną, czy filozofować (mędrkować), dyskutować lub polemizować m.in. na forum "Tezeusza".

    Uważam, ze podyskutowac zawsze mozna, wtedy czlowiek często widzi dany aspekt z zupełnie innej strony. Krytyka bedzie zawsze, nie jest mozliwy idealny swiat, gdyz po prostu ludzie zbyt róznia sie od siebie zdolnościami, wytrzymałością, pracowitoscia, zdrowiem, zainteresowaniami, potrzebami.Wiec zawsze ktos bedzie niezadowolony z danej istoty rzeczy. Bóg stworzyl róznorodnosc wśrod ludzi i dobrze. Swiat, w ktorym byliby identyczni ludzie pod wzgledem tych cech,zawsze zadowoleni i uszczęśliwieni z tej samej rzeczy wszyscy i nie istnieliby w zwiazku z tym przeciwnicy czegokolwiek –  byłby koszmarny i nie do zniesienia.

     
    Odpowiedz
  5. elik

    Jakie różnice i cele?…..

    Jadziu miło czytać, że w wielu istotnych kwestiach coraz częściej zgadzamy się lub podobnie postrzgamy rzeczywistość. Jednak przejmujący władzę i rządy zwykle postępują podobnie, lecz nigdy identycznie, bo jak słusznie stwierdzasz ludzie zawsze różnią się od siebie. A te różnice nie muszą wykraczać poza powszechnie przyjęte i uznawane prawa, normy, a tym bardziej wyznaczane naturalne granice np: prawości, sprawiedliwości, przyzwoitości itp., bo są jeszce na świecie, także w RP ludzie, którzy przede wszystkim ufają Bogu, oraz szanują, uznają i spełniają w/w kryteria, lecz oni nie dominują wśród tych, co aspirują, do stanowienia struktury władzy w świecie, czy danym regionie, państwie.

    Dlaczego tak jest?……, bo większość władców, a nawet wyborców nie wybiera drogi Jezusa Chrystusa, ani Jego kierunku i celu, lecz przede wszystkim to, co wydaje się im bardziej atrakcyjne tj. nowoczesne, łatwe, miłe, wygodne i przyjemne.

    Natomiast najnowsza historia uczy, że o ile terror jest skuteczny na krótką metę, o tyle taktyka ośmieszania, trywializowania, dyskredytowania etc. pozwala osiągnąć te same cele, ale na głębszym poziomie (…).

    To prawda, że również użytkownicy praktyk totalitarnych wykorzystywali sarkazm i inne podobne metody wobec opozycji, czy swoich potencjalnych przeciwników. Ale sam terror, chociaż czynił życie bolesnym lub nie do zniesienia, umacniał ofiary w poczuciu ich praw.

    Tymczasem ostentacyjna tolerancja władców i ich sojuszników, za którą kryje się nie tylko nonszalancja, szyderstwo, pogarda i kpina, tłumi opór w sposób bardziej niezawodny, niż jakikolwiek przymus.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  6. beszad

    Dziękuję Wam za ciekawe i

    Dziękuję Wam za ciekawe i dogłębne skomentowanie poruszonej kwestii. Postaram się kolejno odnieść do każdego z tutejszych głosów osobno – proszę tylko o wyrozumiałość, jeśli to trochę potrwa i jeśli nie od razu uda mi się wszystkim odpowiedzieć.

    Jadzia przedstawiła własne spojrzenie na istotę mocy, odróżniając to pojęcie od władzy. I tutaj nie mam zastrzeżeń, bo wszystko zależy od naszego doprecyzowania pojęcia na gruncie, po którym przyszło nam się poruszać. W takim ujęciu, jak proponuje Jadzia, moc rozumiem w kategoriach przymiotu, którym zostałem obdarzony: mam moc chodzenia o własnych siłach, moc rzucania na odległość, dysponuję mocą psychicznej odporności itd. To wszystko oczywiście dotyczy mocy w rozumieniu etycznie neutralnym – i nie takie rozumienie miałem na myśli w powyższej refleksji. Może łatwiej byłoby uniknąć nieporozumień, gdybym użył tu raczej sformułowania PRZE-moc. Wtedy wyraźnie położyłbym akcent na intencjonalnym wykorzystaniu swej mocy przeciwko drugiej osobie.

    Kwestia mocy (lub przemocy) używanej w kategoriach etycznych powinna być zawsze rozpatrywana na gruncie indywidualnym. W sytuacji, gdy zaczynamy snuć refleksję na płaszczyźnie socjologicznej, historycznej czy politycznej, musimy taką moc uznać jako skłądnik natury tego świata – i oczywiscie utopią byłoby w tym przypadku postulowanie odrzucenia mocy, bo wchodzilibyśmy w iluzję relacji idealnych wprowadzanych w rzeczywistość skażoną grzechem pierworodnym. Podobnie utopijne byłoby twierdzenie, że należy absolutnie wyrzec się mocy na podłożu indywidualnym. Taki akt jest niemożliwy w formie dokonanej – możemy tylko zbliżać się do jakiegoś ideału, nigdy go nie osiągając. I o taki stan PODĄŻANIA w wytyczonym kierunku właśnie mi chodziło. Niemniej dziękuję Jadzi za możliwość doprecyzowania tych kwestii.

     
    Odpowiedz
  7. beszad

    Zbigniewie, jeśli chodzi o

    Zbigniewie, jeśli chodzi o moje osobiste pojęcie mocy w kontekście powyższej wypowiedzi, to doprecyzowałęm już je w komentarzu kierowanym do Jadzi. W odniesieniu do powyższej notki nie ma więc tu mowy o politycznym rozumieniu tego terminu. Przyznam, że trochę przykro mi się zrobiło po przeczytaniu ostatniego zdania o "mędrkowaniu" na Tezeuszu. Myślałem, że właśnie w tym celu został powołany Tezeusz, aby właśnie stworzyć płaszczyznę do wspólnej refleksji? Czyżby samo myślenie miało wykluczać działanie?… Nasza postawa na płaszczyźnie społecznej powinna być zawsze aktywna. A jeśli chodzi o front wobec euro-komuny (bo tak nazywam dzisiejszy porządek rzeczy w unijnej polityce), to jesteśmy po jednej stronie. Uważam jednak, że nie powinno to wykluczać pewnej refleksyjności. Zakładam, że w wielu sprawach mogę się mylić – również w powyższych rozważaniach. Jednak jeśli zrezygnowałbym z tego dociekania, skazywałbym się na bezładne dryfowanie. Dlatego w tym przypadku nie potrafię się zgodzić z tezą, że sama myśl (mędrkująca?) może być szkodliwa – dopóki nie narzuca niczego innym, dopóki nie staje się ideologią, będzie ona zawsze ekspresją dążenia do Prawdy – nawet wtedy, gdy błądzi po manowcach.

     
    Odpowiedz
  8. beszad

    Jolu, dziękuję Ci za to

    Jolu, dziękuję Ci za to bardzo istotne doprecyzowanie wątków powieści od strony literackiej! Widzę, że jesteś prawdziwą znawczynią Tolkienowskiej trylogii. Gratuluję biegłości w tym temacie, no i pamięci do szczegółów! 🙂 Oczywiście sam uważam się za totalnego laika w tym temacie, dlatego wiem, że nie mogę budować swojej wiedzy o Tolkienie na podstawie samego filmu, nie przebrnąwszy wcześniej przez treść pisaną. Zdaję sobie też sprawę z tego, że rzadko kiedy film zdoła wyrazić w pełni przesłanie i klimat książki (za wyjątek uważam "Chłopów", serial emitowany właśnie przez TVP w sobotnie przedpołudnie – żywa panorama czasów i wspaniały obraz psychologiczny postaci!).

    Jadzia sprowadzała znaczenie pierścienia do władzy, u Ciebie znalazło się konkretne odniesienie do zła – i zapewne obydwie macie rację. Zło przecież drzemie w każdej władzy (choćby jako czysta potencjalność) i ujawnia się w każdej przemocy. Jednak to właśnie poczucie owej potencjalności staje się w moim odczuciu tą pokusą trudną do odrzucenia. W końcu Frodo jest powiernikiem pierścienia, a nawet w chwilach krytycznych go używa. Czy znaczyłoby to, że ucieka się tutaj do zła? Czy może właśnie chodzi o użycie mocy / prze-mocy / władzy?…

     
    Odpowiedz
  9. elik

    Teza, czy nieporozumienie?….

    Adamie to, co napisałeś wydaje się raczej błędnym odczytaniem treści, bądź nieporozumieniem, bo w akapicie dot. m.in. mędrkowania należy dostrzec i uwzględnić dwa kuczowe słowa: większość i jedynie, aby zupełnie inaczej odczytać moje intencje. Ponadto nie sądzę, aby one dotyczyły Ciebie, czy inne wybrane osoby, które w sposób rozważny i odpowiedzialny współtworzą portal "Tezeusz".

    Natomiast pytanie: Czyżby….?, – wg. mnie jest zbędne, bo myśli, oraz doświadczenia, doznania i odczucia artykułowane na forum są zawsze działaniem. Wprawdzie mniej lub bardziej roztropnym i użytecznym, a nieraz może być działaniem zbyt intencjonalnym, a nawet szkodliwym.

    Dążenie do Prawdy zawsze jest chwalebne, a miłość w prawdzie wyrazem prawości i wielkości człowieka.

    Szczęść Boże!

    Pozdrawiam Ciebie – Zbigniew

     
    Odpowiedz
  10. beszad

    Zbigniewie, bardzo Ci

    Zbigniewie,dziękuję Ci  bardzo za to dopowiedzenie. Uspokoiłeś mnie. 🙂 Jeszcze raz utwierdziłem się w złotej zasadzie, że zawsze warto wcześniej zapytać, zanim pomyśli się o czymś, co ktoś o mnie myśli. 😉

     
    Odpowiedz
  11. wykeljol

    Frodo jest uwikłany,

    Frodo jest uwikłany, wplątany w dramat ze Złem nie z swojej woli ani winy. Nosi pierścień, bo nikt inny nie odwazy sie tego zrobic. NIesie go, (w ciągłym zagrożeniu zycia) by go zniszczyć. Nie ma innej drogi. Nie ma nikogo, kto by go zastapił. Używa go wyłącznie w dramatycznej sytuacji- w obronie własnego zycia, które jednak nie należy już do niego- jako powiernik jest uosobieniem całej wspólnoty zyjących na Ziemi i w jej imieniu niesie pierścien ku zniszczeniu. Niemniej , chocby nie wiem jak szlachetne przyświecały mu cele- jest nieuchronnie niszczony przez  pierscień(zło.) Frodo nie ma(nie może mieć) pokusy władzy, dlatego Rada powierzyła mu tę niewyobrażalnie trudną misję. Ale moze niepostrzeżenie ulec- podobnie jak wczesniej Gollum, a nawet czesciowo Bilbo- magicznemu urokowi pierscienia, jego uwodzicielskiej sile; moze zapragnąć miec go na zawsze. Niedawno opowiadałeś Adamie mit o królowej ,która dopuściła się zdrady, gdzyż uwiodło ją piekno klejnotów. W wielu mitach pojawiaja się kruszcze i klejnoty, które posiadają uwodzicielską siłę, są przyczyną zdrady, zabójstwa, przeniewierstwa. Sam pierscien NIbelungów o którym tez pisałes ma podobną "MOC". W mitach(a opowieśc Tolkiena czerpie z mitów północy pełnmi garsciami) MOC oznacza zawsze moc MAGICZNĄ, a więc zarazem uwodzicielską i nanprzyrodzoną. W baśniach pierscienie czarodzejskie potrafią zmieniac rzeczywistośc, przenosic w przestrzeni i czasie, spełniac życzenia. W wielu kulturach pierscień jest silnym znakiem: władzy, znaczenia, wtajemniczenia, jakichś wyjątkowych możliwosci. Pierscieniem sygnwali listy królowie i książęta, pierscień Papieża i Biskupa oznacza jego sakrę.. Narzeczeni wymieniaja się pierscionkami. Małzonkowie noszą obraczki. To tez są przedmioty oznaczajace pewną MOC, siłe miłosci, wiernośc, przynaleznośc. Byc może kształt okręgu, zamknięcia miał od pradziejów znaczenie magiczne- związania, objęcia, opasania, zmaknięcia, zniewolenia(?). Tak więc do pierscienia jako przedmiotu zarówno w świecie basni, jak i w realnym świecie kultury przywiazana jest MOC

    Jednoczesnie kruszec(złoto, platyna, czy inne) a także klejnoty, jakimy sa ozdobione pierscienie(diament, rubin, szmaragd) cieszą się jakimś "magicznym" szacunkiem; mają "magiczną moc" przyciągania, wyzwalaja namietne pragnienie posiadania ich. Mozna sobie to tłumaczyc racjonalnie na rózne sposoby, ale, na dobr sprawę, czemu przedmiot, który się błyszczy, czy opalizuje takim czy innym kolorem ma byc cenniejszy od dajmy na to  szarego  kamienia? Takie argumenty jak rzadkosc występowania, trwałośc, blask itd.,  do mojego rozumu  zupełnie nie przemawiają. To naprawdę tajemnicze, czemu  kruszec i kamień szlaukrytą w samym tworzywie. Kruszec i kamień szlachetny w kształcie pierscienia ma więc podwójną siłę.   

    U Tolkiena, który korzysta z tych kulturowych znaczeń, symbol pierscienia i symbol niezniszczalnego kruszcu doskonale oddaje, wciela to, o czym mówimy: moc, znaczenie, władzę a zarazem poządliwośc, namietnosc, zawiśc. Klejnoty budzą w ludziach namiętności nad którymi nie panuja- stąd mysl, że to one panuja i rządzą namiętnosciami.

    Nie mieszałabym w te rozważania jakiejkolwiek polityki- opowieść o Władzy, Mocy Namiętnosci prowadzacych do zbrodni, uwodzeniu przez zło, o trudach walki ze złem w sobie, o niechcianym uwikłaniu w zło  jest ponadpolityczna i ponadczasowa, aktualna w kazdym systemie, w każdej formie władzy i w kazdej strukturze społecznej. Pierscień, który jest zarazem mozliwoscią, pięknem , złem i zniewoleniem to symbol uniwersalny.  

    Subiektywnie możnaby sie zastanawiac nad tym, co dla mnie jest Pierscieniem i kim jestem wobec pierscienia(od którego nie ma ucieczki).Gollumem, który dał się całkowicie opanowac uwodzicielskiej jego mocy  i zmienił się w nieszczęsliwego potworka, czy Frodem kóry niesie ciężar zła na sobie, walczac z nim i pragnąc uwolnic od niego siebie i swiat? Pole interpretacji jest własciwie nieskonczone. I jeszcze jedno spostrzeżenia tolkienowskie: im ktoś mniejszy, mniej na sobie skupiony, mniej łakomym okiem patrzący na dobra tego świata-w tym władzę, mniej przywiazany do swego własnego znaczenia, powiedzielibysmy w języku chrzescijańskim- bardziej pokorny- tym mniej ulega uwodzicielskiej magii zła.

    Najpiękniejszą postacią w tej historii jest dla mnie sługa Froda, Sam. Przyparty do muru, podczas gdy Frodo jest nieprzytomny, używa pierscienia, by ratowac swojego pana, lecz nie wpływa to w zaden sposób na jego osobowośc. Wreszcie Frodo zupełnie wyczerpany upada tuż przed celem – nie jest w stanie pokonać kilumetrowej odległosci  do czeluści do której trzeba wrzucic pierscień. Sam, który fizycznie mógłby to zrobic za niego, lecz nie on jest Powiernikiem, zatem nie ma prawa tego zrobić. bierze na grzbiet Froda (wraz z pierscieniem) i zanosi go do celu.  To chyba najpiękniejsza scena w powieści. I jeszcze jedna niespodzianka. Nad samym brzegiem krateru, gdy losy świata zależą tylko od jednego ruchu ręki Froda -ten w przypływie magicznej poządliwosci  nie może  oderwac się od pierscienia, mało tego, nie moze się oprzeć pokusie założenia go na palec! Pod samym Okiem Saurona! I na nic byłaby cała droga, gdyby nie śledzący ich przez całą drogę Gollum, złe , ZDRADZIECKIE,ŚLISKIE STWORZENIE,które jest juz tylko samym  pożądaniem, On to w ślepej namiętnosci,rzuca się na brzeg krateru i  odryza palec Froda w raz z pierscieniem; w tym samym momencie traci równowagę i wpada wprost do ognia Góry Przeznaczenia. W przedziwny więc sposób jemu to przypadło w udziale ostateczne, choc bezwiedne zniszczenie przekletego pierscienia poprzez zniszczenie samego siebie. Tak więc każdy ma jakąś rolę do odegrania w walce ze złem, nawet ten, który nic o tym nie wie; każde życie może byc oddane dla dobra innych, nawet bezwiednie. To jakby zarazem nagroda i kara;upadek i ekspijacja .

    Na razie(a moze już do końca) tyle. Pozdrawim wszystkich dyskutantów i przepraszam za literówki.

     
    Odpowiedz
  12. wykeljol

    Frodo jest uwikłany,

    Frodo jest uwikłany, wplątany w dramat ze Złem nie z swojej woli ani winy. Nosi pierścień, bo nikt inny nie odwazy sie tego zrobic. NIesie go, (w ciągłym zagrożeniu zycia) by go zniszczyć. Nie ma innej drogi. Nie ma nikogo, kto by go zastapił. Używa go wyłącznie w dramatycznej sytuacji- w obronie własnego zycia, które jednak nie należy już do niego- jako powiernik jest uosobieniem całej wspólnoty zyjących na Ziemi i w jej imieniu niesie pierścien ku zniszczeniu. Niemniej , chocby nie wiem jak szlachetne przyświecały mu cele- jest nieuchronnie niszczony przez  pierscień(zło.) Frodo nie ma(nie może mieć) pokusy władzy, dlatego Rada powierzyła mu tę niewyobrażalnie trudną misję. Ale moze niepostrzeżenie ulec- podobnie jak wczesniej Gollum, a nawet czesciowo Bilbo- magicznemu urokowi pierscienia, jego uwodzicielskiej sile; moze zapragnąć miec go na zawsze. Niedawno opowiadałeś Adamie mit o królowej ,która dopuściła się zdrady, gdzyż uwiodło ją piekno klejnotów. W wielu mitach pojawiaja się kruszcze i klejnoty, które posiadają uwodzicielską siłę, są przyczyną zdrady, zabójstwa, przeniewierstwa. Sam pierscien NIbelungów o którym tez pisałes ma podobną "MOC". W mitach(a opowieśc Tolkiena czerpie z mitów północy pełnmi garsciami) MOC oznacza zawsze moc MAGICZNĄ, a więc zarazem uwodzicielską i nanprzyrodzoną. W baśniach pierscienie czarodzejskie potrafią zmieniac rzeczywistośc, przenosic w przestrzeni i czasie, spełniac życzenia. W wielu kulturach pierscień jest silnym znakiem: władzy, znaczenia, wtajemniczenia, jakichś wyjątkowych możliwosci. Pierscieniem sygnwali listy królowie i książęta, pierscień Papieża i Biskupa oznacza jego sakrę.. Narzeczeni wymieniaja się pierscionkami. Małzonkowie noszą obraczki. To tez są przedmioty oznaczajace pewną MOC, siłe miłosci, wiernośc, przynaleznośc. Byc może kształt okręgu, zamknięcia miał od pradziejów znaczenie magiczne- związania, objęcia, opasania, zmaknięcia, zniewolenia(?). Tak więc do pierscienia jako przedmiotu zarówno w świecie basni, jak i w realnym świecie kultury przywiazana jest MOC

    Jednoczesnie kruszec(złoto, platyna, czy inne) a także klejnoty, jakimy sa ozdobione pierscienie(diament, rubin, szmaragd) cieszą się jakimś "magicznym" szacunkiem; mają "magiczną moc" przyciągania, wyzwalaja namietne pragnienie posiadania ich. Mozna sobie to tłumaczyc racjonalnie na rózne sposoby, ale, na dobr sprawę, czemu przedmiot, który się błyszczy, czy opalizuje takim czy innym kolorem ma byc cenniejszy od dajmy na to  szarego  kamienia? Takie argumenty jak rzadkosc występowania, trwałośc, blask itd.,  do mojego rozumu  zupełnie nie przemawiają. To naprawdę tajemnicze, czemu  kruszec i kamień szlaukrytą w samym tworzywie. Kruszec i kamień szlachetny w kształcie pierscienia ma więc podwójną siłę.   

    U Tolkiena, który korzysta z tych kulturowych znaczeń, symbol pierscienia i symbol niezniszczalnego kruszcu doskonale oddaje, wciela to, o czym mówimy: moc, znaczenie, władzę a zarazem poządliwośc, namietnosc, zawiśc. Klejnoty budzą w ludziach namiętności nad którymi nie panuja- stąd mysl, że to one panuja i rządzą namiętnosciami.

    Nie mieszałabym w te rozważania jakiejkolwiek polityki- opowieść o Władzy, Mocy Namiętnosci prowadzacych do zbrodni, uwodzeniu przez zło, o trudach walki ze złem w sobie, o niechcianym uwikłaniu w zło  jest ponadpolityczna i ponadczasowa, aktualna w kazdym systemie, w każdej formie władzy i w kazdej strukturze społecznej. Pierscień, który jest zarazem mozliwoscią, pięknem , złem i zniewoleniem to symbol uniwersalny.  

    Subiektywnie możnaby sie zastanawiac nad tym, co dla mnie jest Pierscieniem i kim jestem wobec pierscienia(od którego nie ma ucieczki).Gollumem, który dał się całkowicie opanowac uwodzicielskiej jego mocy  i zmienił się w nieszczęsliwego potworka, czy Frodem kóry niesie ciężar zła na sobie, walczac z nim i pragnąc uwolnic od niego siebie i swiat? Pole interpretacji jest własciwie nieskonczone. I jeszcze jedno spostrzeżenia tolkienowskie: im ktoś mniejszy, mniej na sobie skupiony, mniej łakomym okiem patrzący na dobra tego świata-w tym władzę, mniej przywiazany do swego własnego znaczenia, powiedzielibysmy w języku chrzescijańskim- bardziej pokorny- tym mniej ulega uwodzicielskiej magii zła.

    Najpiękniejszą wa pierscienia, by ratowac swojego pana, lecz nie wpływa to w zaden sposób na jego osobowośc. Wreszcie Frodo zupełnie wyczerpany upada tuż przed celem – nie jest w stanie pokonać kilumetrowej odległosci  do czeluści do której trzeba wrzucic pierscień. Sam, który fizycznie mógłby to zrobic za niego, lecz nie on jest Powiernikiem, zatem nie ma prawa tego zrobić. bierze na grzbiet Froda (wraz z pierscieniem) i zanosi go do celu.  To chyba najpiękniejsza scena w powieści. I jeszcze jedna niespodzianka. Nad samym brzegiem krateru, gdy losy świata zależą tylko od jednego ruchu ręki Froda -ten w przypływie magicznej poządliwosci  nie może  oderwac się od pierscienia, mało tego, nie moze się oprzeć pokusie założenia go na palec! Pod samym Okiem Saurona! I na nic byłaby cała droga, gdyby nie śledzący ich przez całą drogę Gollum, złe , ZDRADZIECKIE,ŚLISKIE STWORZENIE,które jest juz tylko samym  pożądaniem, On to w ślepej namiętnosci,rzuca się na brzeg krateru i  odryza palec Froda w raz z pierscieniem; w tym samym momencie traci równowagę i wpada wprost do ognia Góry Przeznaczenia. W przedziwny więc sposób jemu to przypadło w udziale ostateczne, choc bezwiedne zniszczenie przekletego pierscienia poprzez zniszczenie samego siebie. Tak więc każdy ma jakąś rolę do odegrania w walce ze złem, nawet ten, który nic o tym nie wie; każde życie może byc oddane dla dobra innych, nawet bezwiednie. To jakby zarazem nagroda i kara;upadek i ekspijacja .

    Na razie(a moze już do końca) tyle. Pozdrawim wszystkich dyskutantów i przepraszam za literówki.

     
    Odpowiedz
  13. wykeljol

    Errata do poprzedniej wypowiedzi

     

    Tekst się wchłanął w trakcie pisania i znacenie zgoneło. Poprawim: 

    Jest:

    To naprawdę tajemnicze, czemu  kruszec i kamień szlaukrytą w samym tworzywie.

    POwinno być:

    To naprawdę tajemnicze, czemu  kruszec i kamień szlachetny wzbudzają w nas takie namiętnosci. Mozna miec podejrzenie, że magiczna moc ukryta jest  w samym tworzywie.

     
    Odpowiedz
  14. beszad

    Tajemnica tkwi w relacji wewnętrznej

    "To naprawdę tajemnicze, czemu  kruszec i kamień szlachetny wzbudzają w nas takie namiętnosci. Mozna miec podejrzenie, że magiczna moc ukryta jest  w samym tworzywie. "

    No właśnie, Jolu – to zasadnicze pytanie o charakter zła. Jeśli uwierzymy, że jego moc ukryta jest w przedmiocie, a nie w nas samych, zaczynamy widzieć zło tylko na zewnątrz. To daje również odpowiedź, dlaczego ten sam pierścień na wielu działał jako moc kusząca i zniewalająca, zaś dla samego Froda był wyłącznie źródłem udręczenia.

     
    Odpowiedz
  15. wykeljol

    jeszcze jedna poprawka

    W nocy nie zauważyłam,że znikneło tyle tekstu.

    Jest:

    Najpiękniejszą wa pierscienia, by ratowac swojego pana, lecz nie wpływa to w zaden sposób na jego osobowośc.

    Powinno być:

    Najpiękniejszą postacia w opowiesci jest dla mnie Sam, sługa Froda, skupiony wyłacznie na swoim panu. Zdolny dla niego do niebyławłych poswięceń często zapomina o sobie, aby go ratować. Nie dźwigając pierscienia ma o wiele więcej siły. W sytuacji, w której Frodo jest nieprzytomny, bliski śmierci, używawa pierscienia, by ratowac swojego pana, lecz nie wpływa to w zaden sposób na jego osobowośc.

    Może ta poprawka jest teżgłosem w dyskusji- czy w nas, czy w przedmiocie drzemie zło. Panoramiczne spojrzenie na rolę klejnotów, a szczególonie pierscienia w kutlurze(róznych kulturach) na przestrzeni kilklu tysięcy lat, daje nam obraz taki: niezależnie od woli człowieka pewne przedmioty wzbudzają w nim namiętnosci groźne, budza w nim siły i skłaniają do czynów jakichbysiępo sobie nigdy nie spodziewał. Dochodzą do głosu jego siły podświadome, nieznane, grożne, o potęznej dynamice, powodując wiele nieodwracalnych nieszczęść. Zrywają się więzy miłości, przyjaźni, pojawia się nieokiełznana niszczycielska siła. Mozna powiedziec, że przekonanie o tym,ze to przedmiot jest obdarzony magiczną siła wywoływania takich zjawisk(czemu dają wyraz liczne basnie i mity) jest wyrazem bezradności wobec ludzkich, podświadomych, drzemiących i nieznanych mocy wyzwalanych w obecności przedmiotów. Opowieśc Tokiena korzysta z tego przekonania; jednaże pokazujac rózne postawy i róznorodny wpływ magii na poszczególne osoby tym samym zwraca uwagę, że to w nas drzemią te siły. Przedmiot jest tylko okazją do ich wyzwolenia iznaczy tyle,że nie znmy samyc siebie i nie da się wszystkiego w zyciu miec pod kontrolą. Że  sami siebie zaskakujemy. Że w pewnych sytuacjach "wyłazi " z nas potwór. Stąd myśl. że takie przedmioty są wytworem osobowego zła.

    To wszystko jest bardzo pogańskie  i mam ochotę na interpretację chrzescijańska, ale może wystarczy. Pozdrawiam wszystkich, a głównie autora tekstów, które dotykają zawsze spraw ważnych, wzbudzając w nas tak silną potrzebę wypowiedzi i dyskusji.

     
    Odpowiedz
  16. elik

    Dylematy, czy pokusy złego?…..

    Podstawowym dylematem zawsze pozostanie dla nas pytanie: czy i na ile człowiek może uciekać się do „pierścienia mocy”?

    Mądrość wyszła z ust Najwyższego, jako Słowo Bożetchnienie Jego mocy, przejaw chwały Wszechmocnego, odbask Jego wieczystej światłości (por. Syr 21,3; Mdr7, 25-26)

    A czym jest ta moc, która towarzyszy ludzkiemu istnieniu i działaniu, lecz nie zapewnia zbawienia, ani nie ma walorów dobroczynnych, bo nie jest przejawem prawości, dobra, ani Jego mocy, chwały i odblaskiem Jego światłości?……

    Diabła wg. mnie prawdziwa, autentyczna religia, ani kultura, sztuka, czy tradycja absolutnie nie interesuje, bo zawiera się w niej pierwiastek boski, duchowość, ideał, dobro i piękno – źle mu wśród takich potęg. Jego interesują ludzie m.in. duchowni, politycy, uczeni, filozofowie, oraz władcy, twórcy i artyści.

    Ma dla nich przygotowane wszelkie atrakcje tego świata m.in. pierścienie mocy i inne conajmniej wątpliwej jakości wytwory tzw. twórców i artystów.

    Szczęść Boże! – w Nowym Roku 2013 wszystkim współtwórcom i czytelnikom " Tezeusza"

    Ps. Adamie dylematem, dla wielu rodziców może być sposób (forma) wykorzystywania wolnego czasu, a szczególnie razem z dorastającymi dziećmi.

     

     
    Odpowiedz
  17. beszad

    “Opowieśc Tokiena korzysta

    "Opowieśc Tokiena korzysta z tego przekonania; jednaże pokazujac rózne postawy i róznorodny wpływ magii na poszczególne osoby tym samym zwraca uwagę, że to w nas drzemią te siły. Przedmiot jest tylko okazją do ich wyzwolenia iznaczy tyle,że nie znmy samyc siebie i nie da się wszystkiego w zyciu miec pod kontrolą."

    Jolu, to chyba najlepsza konkuzja do naszych rozważań. Pokora jest skuteczna tarczą człowieka, który ufa swemu Stwórcy i podąża za Zbawicielem, otwierając się na Ducha Świętego – człowieka świadomego swych słabości i zagrożeń, jakie kryją się nie na zewnątrz, ale w nim samym.

     
    Odpowiedz
  18. beszad

    “Ps. Adamie dylematem, dla

    "Ps. Adamie dylematem, dla wielu rodziców może być sposób (forma) wykorzystywania wolnego czasu, a szczególnie razem z dorastającymi dziećmi."

    Tak, to istotny dylemat. A jakie są, Zbigniewie, Twoje propozycje w tym temacie? 🙂 Co uważasz za szczególnie wartosciowe we wzajemnym byciu rodziców i dzieci?…

     
    Odpowiedz
  19. elik

    Bycie razem – współżycie, współistnienie.

    Adamie i inni rodzice sugerowany temat nadaje się na duższą dysputę, bądź dysertację. Dlatego proszę o wyrozumiałość, że z braku wolnego czasu będę lakoniczny.

    Wg. mnie zdecydowanie bardziej wartościowe i wychowawcze, a nawet pożądane i atrakcyjniejsze jest właściwie ukierunkowane, oraz praktyczne i systematyczne przygotowywanie dzieci (podopiecznych), do życia – bytowania nie tylko zdrowego, samodzielnego, prawego i odpowiedzialnego, ale również zaangażowanego, aktywnego i wspólnotowego (obywatelskiego).

    A wobec wielu istniejących możliwości, oraz różnorodności form bycia razem – trwonienie wolnego czasu na oglądanie TV nie wydaje się najlepszą opcją, ani zajęciem godnym polecenia tym, którzy bardziej pragną być, niż mieć tj. świadomie i dobrowolnie starać się urzeczywistniać Jego człowieczeństwo, czyli m.in. mieć usposobienie dialogiczne, także poczucie humoru i grono przyjaciół, czy osobiste pasje życiowe.

    Ponadto pragną wspólnie – razem adorować, wielbić Boga i w naturze poznawać Jego wszechświat, choćby w wymiarze regionalnym. Bieszczady i inne regiony Polski są piękne i urokliwe.

    Szczęść Boże!

    Ps. Życzę wszystkim szampańskiej zabawy i Dosiego Roku – Zbigniew

     
    Odpowiedz
  20. beszad

    Zbigniewie, absolutnie

    Zbigniewie, absolutnie podzielam Twoje zdanie, jednak zważ jedno: kiedy nastolatek proponuje wspólne obejrzenie filmu, którego temat stanowi ważną część jego pasji, zaproponowanie mu w takiej chwili kontemplowania przyrody lub duchowej lektury byłoby wielkim nieporozumieniem. W moim mniemaniu należy wykorzystywać każdą chwilę otwierania się nastolatka, aby w jakimś zakresie móc uczestniczyć w jego życiu, towarzysząc mu na drodze osobistych poszukiwań.

     
    Odpowiedz
  21. wykeljol

    Ojcoctwo

    Przykład Adama wspólnego odglania opowiesci filmowej na prosbe syna uwazam za wielki dobry krok w stronę porozumienia międzu ojcem a synem. W dodatku lektura była szczególna- i chłopiec chciał przez tę lekturę coś ojcu powiedzieć. Nie wiem ilu synów i w jakim wieku ma pan Zbigniew, ja mam syna 10 lat straszego.Praktykujemy wspólne ogladactwo od etapu ET i POdróży PanaKleksa poprzez młodzieńcze, a wreszcie dorosłe lektury filmowe. Wspólne oglądanie filmów, dyskusje nad problemami , które w nich występowały, oceny artystycznej ich strony, poszerzanie wiedzy o tło historyczne czy kutlurowe..to sa wszystko bardzo cenne cegiełki wprowadzania młodego człowieka w jego rodzimą i szeroka bazę kulturową z której wyrasta i w której będzie się obracał i nia karmił. Nie do przecenienia.Takie rozmowy polekturowe i pofilmowe znakomicie wychodzą podczas wędrówek w przyrodzie-im wspanialszej, cichszej, Bozej- tym lepiej. POza tym drugi aspekt-syn czasem chce co powiedzieć ojcu, a nie ma śmiałości, czy umiejętnosci zrobienia tego wprost-więc zaprasza go na film. A nawet jesli chodzi tylko o wspólnote przezyć, choc wrażliwość ojca jest juz daleko ina niz syna- to też jest ważne:przeżyc z dorastającym(a więc niełatwym) dzieckiem to, co on przeżywa i pragnie nam przekazać. A jak się wywiąże rozmowa o szczególach, o postaciac, o scenach poszczególnych, to i Pan Bóg się wychyli z tej rozmowy.Doswiadczam tego w rozmowach z moim synem. To najceniejsze chwile-dyskusja po filmie.

     
    Odpowiedz
  22. wykeljol

    cd.

    cennechwile współprzezywania pasji z synem na jego prośbę – to juz jest duchowe przezycie więzi, porozumienia, wspólnoty, miłosci.  Żywe przeżycie, autentyczne, niewymuszone, żywa wspólnota-a więc odddech Boga jest w tym,

     
    Odpowiedz
  23. elik

    Proces wychowawczy i efekty

    @Beszad i Jola

    To chyba oczywiste, że w procesie wychowawczym trudno przecenić rolę i znaczenie właściwej postawy obu stron, w tym wyrazy miłości, przyjaźni, wzajemności, życzliwości itp., bądź wszelkie gesty dobrej woli, ufności i owej otwartości dziecka, a tym bardziej nastolatków wobec rodziców.

    Jednak w tym procesie istotną, a nawet nadrzędną sprawą chyba nie jest tylko sposób, czy forma wykorzystywania wolnego czasu, lecz również skutki, następstwa jego wykorzystywania. A zatem m.in. pożądane, inspirowane, pielęgnowane, oraz przewidywane i oczekiwane pasje życiowe, fascynacje, zamiłowania, czy określone powołanie albo różne zainteresowania i zajęcia spowodowane wpływem otoczenia (sugestią), także ciekawością, chciejstwem, czy nawet ofertą (pokusą).

    Realizowanie pasji życiowych wg. mnie oznacza przede wszystkim dostateczną świadomość spraw i rzeczy, oraz zdolność jasnego i jednoznacznego określania priorytetów, także podporządkowanie im innych spraw i rzeczy, które u danej osoby sytuują się zdecydowanie niżej na skali wartości.

    Ponadto pasja zakłada aktywne i ciągłe realizowanie jej. Jeśli tak nie jest, to jest to zupełnie co innego np: zwykłe zajęcie albo owo trwonienie wolnego czasu.

    I tu rodzi się zasadnicze pytanie:czy efektem docelowym oglądania, nawet wspólnie z rodzicami – będą w/w pasje życiowe i……., a może tylko nawyk oglądania, czy gapienia się i spędzania wolnego czasu ?……

    Szczęść Boże!

    Ps. Pani Jolu wg. mnie zdecydowanie bardziej wartościowym, wychowawczym i pożytecznym, niż lansowane oglądactwo, czy oferowany celowo świat fantastyki, magii itp. jest nie dowolne, lecz świadome (rozważne) i dobrowolne czytelnictwo. Ponadto w tym przypadku chyba bardziej znaczące są docelowe efekty wychowawcze, niż ilość potomstwa, choć możliwość ich zwielokrotnienia, kiedy są pożądane i właściwe jest bezcenna, dla rodziny, wspólnoty, a nawet narodu.

     
    Odpowiedz
  24. beszad

    Od biernej refleksji do twórczej aktywności

    Dziękuję Ci, Jolu, za rozwinięcie tego dylematu w taki sposób, że w zasadnie nie muszę już nic od siebie dodawać, bo lepiej bym tego nie przedstawił.

    Zbigniewie, chciałem jeszcze coś uzupełnić: obejrzenie filmu z synem nie jest ilustracją naszego wspólnego spędzania czasu. W zasadzie zdarza się to bardzo rzadko – zarówno mój syn, jak i ja, raczej nie przepadamy za telewizją, co nie znaczy, że uważam ją za nośnik zła – wszystko zależy, na co się tutaj otwieramy i w jakich ilościach ją "konsumujemy".

    Ale wiem, Zbigniewie, o co Ci chodziło w Twej wypowiedzi – o aktywną formę spędzania czasu. I tutaj własnie jest dobry przykład, odnośnie wcześniej opisanej sytuacji: właśnie dzięki literaturze Tolkiena (i nakręconym na jej podstawie filmom) rozwinęły się u mojego syna różnorakie pasje: muzyczna, aktorska, plastyczna i przyrodnicza (dot. survivalu, czyli radzenia sobie sam na sam z dziką naturą). To przykład, jak inspirująco może wpłynąć sztuka, kiedy nie poprzestajemy na jej biernym konsumowaniu. Zaś co do wspólnie spędzanego czasu, zapewniam Cię, że ten rodzaj zajęć z dala od ekranu u nas zdecydowanie przeważa. 🙂

    Dobrego i owocnego nowego roku Wszystkim życzę!

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code