, , ,

Między cywilizacją miłości a ekonomią Adama Smitha

Przed dwoma miesiącami tekstem 1989 – wspomnienia, nadzieje, oceny zainicjowaliśmy cykl dyskusji, w których pragniemy porozmawiać, co stało się z nami i z Polską przez minione dwadzieścia lat.

Kwiecień rozpoczyna się wciąż żywym wspomnieniem śmierci Jana Pawła II. Dlatego proponujemy, aby tym razem zastanowić się, co tak naprawdę pozostało nam z dziedzictwa Wielkiego Papieża i Wielkiego Polaka. Czy potrafimy i chcemy być mu wierni, zagospodarowując naszą polską wolność, do której doprowadził nas i której starał się nas uczyć, gdy stała się faktem?
 
Któż nie pamięta słów wypowiedzianych przez Jana Pawła II na Placu Zwycięstwa 2 czerwca 1979 roku podczas pierwszej papieskiej pielgrzymki do Polski?
Niech zstąpi Duch Twój!
Niech zstąpi Duch Twój!
I odnowi oblicze ziemi.
Tej Ziemi!
Bierzmowanie narodu polskiego – by przeżył wiosnę „Solidarności” i zimę stanu wojennego. Później były liczne homilie, spotkania, dokumenty. Encykliki i wiersze. Piękne, mądre, godne podziwu – i wzywające, aby wypłynąć na głębię.
 
Przed paroma dniami ktoś zadał pytanie na Forum Tezeusza, jak połączyć cywilizację miłości z ekonomią Adama Smitha. Wystraszeni kryzysem gospodarczym, a jednocześnie chcący szybko osiągnąć dobra, na które Europa Zachodnia pracowała przez kilka pokoleń, coraz bardziej zabiegani szukamy gospodarczych, politycznych, a także osobistych rozwiązań, które zapewnią większy zysk, bardziej spektakularny sukces, lepszy wizerunek. Cywilizacja miłości? Kto jeszcze pamięta, o co właściwie chodzi? Chyba jednak równowaga została zdecydowanie zachwiana na korzyść ekonomii.
 
We wspomnianej homilii Jan Paweł II powiedział również:  
Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie.
Czy jeszcze chcemy rozumieć człowieka przez Chrystusa? To przecież coś znaczniej więcej niż spojrzenie na innego jako na (potencjalnego) klienta, pracodawcę, sponsora… To oczywiście codzienna wrażliwość, ale także wypracowywanie demokratycznych struktur oraz instytucji, które pozwalają bezpiecznie, trwale, niezależnie od czyjegokolwiek kaprysu chronić osoby najbardziej tego potrzebujące.
 
I jeszcze jeden cytat z warszawskiej homilii:
Jeśli jest rzeczą słuszną, aby dzieje narodu rozumieć poprzez każdego człowieka w tym narodzie — to równocześnie nie sposób zrozumieć człowieka inaczej jak w tej wspólnocie, którą jest jego naród. Wiadomo, że nie jest to wspólnota jedyna. Jest to jednakże wspólnota szczególna, najbliżej chyba związana z rodziną, najważniejsza dla dziejów duchowych człowieka. Otóż nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego — tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z nas — bez Chrystusa. Jeślibyśmy odrzucili ten klucz dla zrozumienia naszego narodu, narazilibyśmy się na zasadnicze nieporozumienie. Nie rozumielibyśmy samych siebie.
Naród, polskość… Człowiek urodzony nad Wisłą, czujący się Europejczykiem, zarabiający w Londynie lub Brukseli, nie zawoła już raczej jak Norwid: „Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów Nieba, tęskno mi, Panie…”. I na pewno nie w najlepszych cząstkach naszego narodowego dziedzictwa młody wszechpolak nie będzie szukał inspiracji do swoich chuligańskich wystąpień.  Pośrodku rozpościerają się całe połacie masowej kultury, która coraz mniej różni się w Stanach Zjednoczonych, Polsce czy Japonii – kultury, w której Chrystus pojawia się jedynie od czasu do czasu jako świąteczny gadżet. Czy chcemy innej kultury i czy potrafimy upominać się o nią?
 
Zbudowaliście kościoły, wypełnijcie życie swoje ewangelią – to również słowa Jana Pawła II, wypowiedziane przy innej okazji. Zbudowaliśmy i budujemy kościoły, które pozostaną niewątpliwie na długie lata, a może nawet wieki jako ślady dużych możliwości i społecznego wpływu polskiego Kościoła. Istnieje realne zagrożenie, że kościelne budowle opustoszeją wkrótce, jeżeli ludzie tworzący Kościół, zarówno duchowni jak i świeccy, nie wyniosą Ewangelii poza okazałe mury i nie potraktują jej bardzo poważnie w swoim życiu.
 
To tylko garść skłaniających do refleksji wspomnień i kilka cytatów. Sygnalizują one zaledwie ogromne bogactwo problematyki. Zapraszamy zatem do dyskusji.
 
 
 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code