Medytacje szarodzienne o Papieżu Franciszku

Świat obiegły kolejne sensacyjne wyrwane z kontekstu słowa: "katolik nie królik", które od razu zaczęto komentować, powielać, jeszcze raz komentować i powielać komentarze zapominając o źródłach wypowiedzi. Zanim ktokolwiek zauważył, co tak naprawdę powiedział Papież Franciszek, nastąpiło sprostowanie z ust samego autora rzekomej wypowiedzi. Bo papież jest zaskoczony.

http://gosc.pl/doc/2331756.Papiez-zaskoczony-slowa-wyrwano-z-kontekstu

Zawsze wydawało mi się, że jak papież katolicki coś powie, to coś powinno znaczyć i że ludzie powinni się nad tym zatrzymać. Ale nie zawsze miałam wrażenie takie jak w czasie obecnie trwającego pontyfikatu. Mianowicie, że katolicki papież stał się dla mediów gadżetem wysyłającym w świat serie smsów, które natychmiast wszyscy sobie przesyłają komentując, karykaturując, wyposażając w "emotki".
Papież Franciszek powiedział. Papież Franciszek upomniał. Papież Franciszek zauważył. Papież nareszcie został usłyszany. Hura! chciałoby się zakrzyknąć. Ale mnie jakoś niewesoło.
Bo kto tak naprawdę słyszy Papieża?

Czasami pytam młodzież szkolną katolicką, znajomych i krewnych, różnych ludzi czasem słuchających wieści z Kościoła o to, co wiedzą na temat nauczania papieży takich jak Jan Paweł II czy Benedykt XVI. Papież z Polski jest kojarzony z podróżami misyjnymi, z kremówkami, z fotografiami na których widać fajnego księdza, ze śpiewaniem po góralsku, z kazaniami do młodzieży tłumnie gromadzącej się na spotkaniach z nim.

Co mówił o życiu, o Kościele, o wiernych idących za Chrystusem? Mało kto pamięta.

Benedykt XVI to beton, mówią, naukowiec, jakiś taki nieumiejętnie do tłumu, nie to co poprzedni. Za trudne teksty żeby to czytać, nikt tego nie rozumie – mówią. Był konkretny, stanowczy, czasem łagodny, wykonał parę ważnych gestów. Ale dobrze że zrezygnował, teraz to mamy fajnego papieża. Mówi jak nasz człowiek. Rozumiemy go.

Co rozumiecie, pytam?

No fajnie, że wypomina innym, że bogactwo trzeba podzielić między biednych, żeby Kościół się „zubożył” (cytat z ucznia), żeby ludzie byli razem. Inni – starsi lubią Pape Franka bo mądrze gada o prezerwatywach, spotyka się z innowiercami, jakoś tak bliżej do niego i on bliżej nas.
A jak synod o rodzinie był to trochę zawiódł, już tak dobrze szło, on zatrzymał postęp. Ale spoko, poczekajmy, wyrobi się, pomieszka z szychami w Kościele, zrozumie w jakim kierunku mamy iść my katolicy. On jest inny, on coś wreszcie zmieni w Kościele.

Tak wiem, piszę kolokwialnie, może lekko przesadzam z formą, ciężko to nazwać sensownym pisaniem. Jednak kiedy słucham i czytam tego typu wypowiedzi, to się zaczynam rozglądać za Chrystusem. Gdzie jesteś Panie? Czy ja na pewno jeszcze jestem wśród katolików?

Kto to w ogóle jest Papież Franciszek, o którym tak się pisze i mówi? Bo ja jakiegoś innego słyszę i czytam.
Słyszę człowieka, który troszczy się o cały kościół, o każdego człowieka jaki się we wspólnocie znalazł kiedykolwiek. Czy wierzy aktualnie, czy już nie. Słyszę w wypowiedziach Papieża Franciszka autentyczną chrześcijańską troskę o drugiego człowieka.

Czy w słowach poprzednich papieży nikt tego nie słyszał?

Kiedy czytam wypowiedzi Papieża Franciszka o rodzinie, rozumiem z nich tyle, że lepiej mi i raźniej być matką wielodzietną, żona jednego męża, osobą wierną powołaniu do służby Bogu i Kościołowi w ramach służby rodzinie. To co media wyprawiają z wypowiedziami Ojca Franciszka na temat rodziny mogłoby spokojnie zostać zakwalifikowane jako manipulowanie, kłamstwo i zmierzanie ku fałszowaniu wizerunku ziemskiego namiestnika Chrystusa.

Kiedy wiele osób z mojego otoczenia w panice pochłaniało aktualne wieści z synodu poświęconego rodzinie, zamartwiając się – co też ten Papież teraz zrobi, co powie, co oświadczy, ja spokojnie mówiłam – poczekajmy do końca, to na razie dyskusje, a nie odejmowanie ostatecznych decyzji o kierunku nauczania czy rozwijania jakiejś myśli w Kościele.

I Papież mnie osobiście nie zawiódł. Zaimponował mi. Utwierdził mnie w przekonaniu, że jest osobą którą wybrał Bóg, spokojnie obserwującą, reagującą na to, co się w Kościele zdarza. Na pewno nie jest mu łatwo, dziś w ogóle nic nie jest proste wśród chrześcijan.

Denerwuje mnie tylko, że traktowany jest jak maskotka, którą wystarczy nacisnąć na brzuszek i powie coś wesołego, coś ku pamięci, co ławo zapamiętać i łatwo zapomnieć. Rozumiem, że ludzie chcą traktować ważne osobistości jak celebrytów, wiedzieć o ich zyciu więcej niż etykieta przewiduje, utożsamić się z nimi za pomocą przyswojenia ich myśli, strojów, mody jaką preferują (w tym też zachowania i gestów).
Jednak papież, to jednak jest ktoś kto ma duże zadanie do zrealizowania, misję powierzoną przez Boga. Ma prowadzić Kościół, czyli wspólnotę ludzi skupionych wokół Chrystusa.

Czy kogoś współpracującego z Bogiem można traktować jak kumpla, jak robota do wymyślania złotych myśli ku pokrzepieniu serc? Bo chyba tak to wygląda w mediach. Niestety nawet w katolickich mediach.
Pobieżny przegląd internetowych nagłówków tzw. opiniotwórczej prasy katolickiej dotyczącej wypowiedzi Papieża przyprawia mnie o mdłości. Po raz pierwszy w życiu nie ufam katolickim dziennikarzom. Jakby się zatrzymali w rozwijaniu zdolności uważnego słuchania, jakby nie mieli czasu w tej nieustającej wojnie opinii na napisanie konkretnego tekstu na konkretny temat autentycznego nauczania papieża. Dlatego zawsze staram się od razu dotrzeć do pełnych wypowiedzi Papieża.

I – no nie wiem, może ja nie umiem czytać po prostu, – często nie wiem na jakiej podstawie ktoś stwierdza że papież zachęca do „czegoś tam”. Ja mam zupełnie inne wrażenie.

Trochę mi czasem przeszkadza swoboda jego wypowiedzi (ale jak znam życie to może być kwestia kiepskich tłumaczeń). Ale z drugiej strony podoba mi się to, że nie jest niewolnikiem funkcji jaką mu przyszło pełnić. Jest sobą. I może to jest to, czego nie możemy mu darować, czego nie możemy przeskoczyć. I czego nie możemy zrozumieć, więc na wszelki wypadek spłycamy treść tego co mówi, żeby przypadkiem się nie okazało, że jest obrońcą podstawowych i fundamentalnych wartości chrześcijańskich. Tych które wielu – piszę to z bólem – katolików stara się znieść, nie przebierając w środkach. Choćby w środkach masowego przekazu.

Przypominam, że Jan Paweł II też straszliwie tym denerwował innych, zwłaszcza najbliższych współpracowników. Był swobodny ale jak coś powiedział o wartościach, to okazywało się że to wielu ludzi w Kościele uwiera.

Tak sobie myślę o Papieżu Franciszku, między bieganiem za moimi dzieciakami (sztuk pięć), pracą zawodową, gotowaniem, sprzątaniem, zajmowaniem się moimi hobby, spacerami po sklepach w poszukiwaniu produktów potrzebnych do życia.
I stwierdzam, że warto słuchać go uważnie, spokojnie i cierpliwie. Bo jest to Papież, który jest niezwykle mądrym kapłanem, obdarzonym takim charyzmatem, jaki Kościołowi jest w tej chwili niezbędny. Poprowadzi nas w dobrą stronę. Taką mam nadzieję.
Życzę Ci Ojcze Święty pogody ducha, wytrwałości i męstwa w obliczu nieprzyjaciela, który mąci i kłamie między słowami. Bądź silny i odważny!

Szukajmy prawdy. Zwłaszcza tam gdzie jest, a nie tam, gdzie jej nie ma.
 


 

 

39 Comments

  1. januszek73

    Do “eskulapa”.

    Jak czytam takie wypowiedzi, jak "hopsał w lektyce", to od razu wykrywam podstęp. Podstęp jest typowy, czyli jest to próba pokazania "patrzcie, jacy oni byli źli, rozpasani i wygodni" i zabiegali tylko o swoje względy a nie o ludzi i ich zbawienie". Oczywiście jest to bzdurne myślenie, gdyż wiadomo, że różni papieże, przekazywali nam różne nauki o Bogu o ludziach i np. wpływie Maryji – matki Boga na proces odkupienia.

    To będą pytania – papież Franciszek, jest blisko ludzi, solidaryzuje się z nimi a nie mówi o:

    – nie mówi o Maryjności ?

    – nie mówi o modlitwie i nie używa w stosunku do Maryji przymiotów: Matka, współodkupicielka ?

    – nie przywiązuje wagi do odpowiedniej pobożności Maryjnej ?, nie modli się na różańcu i nie popiera innych Maryjnych nabożeństw ?

    – nie mówi o różnych dogmatach, nie próbuje ich tłumaczyć, na język współczesny ?

    – w końcu nie popiera różnych dewocjonaliów, w tym rzeź i obrazów, nie mówi, że one nam przypominają Boga, świętych i Maryji

    No, a poprzednicy, którzy używali lektyki, bo przecież nie mogli jeździć konikami po placu św. Piotra, nie wykazywali takich postaw ? Nie byli to święci i błogosławieni papieże ? Ci "dawni papieże", nie umieli się: modlić, błagać Boga o zmiłowanie i Miłosierdzie ? No a obecny papież Franciszek nie głosi kultu Miłosierdzia Bożego ? Jeszcze parę pytań. W okresie międzywojennym został kanonizowany niejaki św. A. Bobola – jezuita a właściwie "misjonarz na kresach" i został kanonizowany, przez tego "lektykalnego papieża" i on nie wiedział kim był ów wielki święty ? No a inni papieże, którzy znali np. dokonania zakonu Jezuitów, to nie wiedzieli o wielkich dziełach owego ? Nie popierali, różnych działalności apostolskich i wielkich dzieł ?

    Ano właśnie, łatwo jest manipulować, mówiąc o bzdurnych wadach lub zaletach niektórych papieży a łatwo zapomnieć o różnych WIELKICH DZIEŁACH, tychże, no ale zły duch to lubi – pokazać lub  wciąż pokazywać bzdurne zarzuty i błędy a ukrywać łaski, natchnienia Boże.

    Ad maiorem Dei gloriam "papa Francesko" – amen.

     
    Odpowiedz
  2. januszek73

    odpowiedź

     Puenta jest bardzo prosta "lektykalni" papieże, byli to wielcy ludzie, głoszący Chrystusa, wynoszący na ołtarze wielkich ludzi – np. wspomniany św. Bobola, a to, że byli "noszeni w lektykach" nie było tylko pokazywaniem, lecz mogło być również cierpieniem.  Jeszcze co do papieża Franciszka, ten głosi Chrysusa i nie zaniedbuje ludzi ale głosi Go zgodnie z  nauką kościoła, czyli tradycją i Biblią a pokazywanie, że Ci "inni papieże byli tacy i tacy" jest całkowicie nieuzasadnione, co zresztą widać, po braku argumentów i jedynie wytykaniu palcem "lektykalny papież".

     
    Odpowiedz
  3. januszek73

    “hopsał”

    No a stwierdzenie "hopsał w lektyce", to kto stworzył  ?. Co miało znaczyć owo ? Do czego miało się odnosić i co podkreślać ? A cóż to sam sobie "hopsał w lektyce" ? Dlaczego tak pytam, bo uważam, że takie powiedzenie jest bardzo dziecinne i niedojrzałe a właściwie takie nastolatkowe. Natomiast moje "lektykalny papież" odnosi się do prawdwy, że byli tacy papieże i było ich wielu, iż noszono ich po placu św. Piotra w lektyce, co oczywiście miało czemuś służyć a nie podkreślać "papieską wyniosłość", co widać z wypowiedzi typu "hopsał". No cóż, mam zarzut "nie rozumiesz co sam mówisz". Aaa to proszę mi wytłumaczyć lub nawet znaleźć w sł. j. polskiego wyrażenie "hopsał". No i co – kto, co i dlaczego coś tutaj tworzy ? Uprawia swosite słowotwórstwo dla jakichś celów ? No właśnie – pytanie jaki cel miało powiedzenie "hopsał w lektyce" ? Po co autor takiego wyrażenia je przedstawił ? i od jakiego ducha to pochodziło ?

     
    Odpowiedz
  4. januszek73

    aaa przepraszam

    Przyznaję się, popełniłem błąd, jest "hopsać", ale słowo owo jest tłumaczone jako: podskakiwać, wierzgać, wymachiwać kończynami. No czyli można też tłumaczyć jako: niespokojny, popędliwy, podniecony, itp.

    Hmm, ja tam na filimikach i zdjęciach, papieży noszonych w lektykach, widziałem ich: spokój, opanowanie, skupienie i jedynie błogosławienie ludziom. No i co ?, kto tutaj i co nie rozumie ? Kto nie rozumie własnych stwierdzeń ?

     
    Odpowiedz
  5. januszek73

    pastor też “hopsa”

    No cóż, lubię kontrasty i dla przeciwwagi wstawię zdjęcia pewnego "pastora". Pastor ów, zwie się "ewangelizatorem" (inna sprawa, że to po prostu typowy naciągaczy i wyłudzacz pieniędzy), ale proszę powiedzieć, czy ów "pastor" hopsa ? No a jeżeli "hopsa" to proszę powiedzieć "pastor hopsa niczym jakieś zwierzątko".

    http://www.youtube.com/watch

    Ponawiam pytanie- ów pastor "hopsa" czy nie, proszę odpowiedzieć na prościutkie pytanko :-).

     

    p.s. proszę przewinąć filmik do 2:20, zobaczysz, jak pastor "hopsa", niczym typowy ADHD

     
    Odpowiedz
  6. januszek73

    Ponawiam pytanie.

    Ponawiam pytanie, przedstawiony przeze mnie pastor – "okołozielnoświątkowy", hopsa czy nie ? Dlaczego zachowuje się w ten a nie inny sposób ? To tak samo, jak ty twierdzisz i niejako pytasz "dlaczego owi papieże hopsali w lektykach" ? Z resztą sam odpowiedziałeś – było to dla nich niezręczne, niewygodne, itp. a więc było jakimś cierpieniem. No czyli można wysnuć wniosek, że to nie było: pokazywanie się, wygoda, czy swoista "próżna chwała".

      Cały czas twierdzę, że powiedzenie "hopsał w lektyce" jest: nietrafne, nierozsądne i zawiera w sobie dwuznaczność "patrzcie jacy byli wygodni i rozpasani". Dlatego też daję argumenty, że tak nie było i że nie rozumiesz słowa "hopsał" i żebyś przeglądnął słownik a jeżeli owo słowo znaczy: wymachiwać, wierzgać, biegać, być niespokojnym, to ten pastor z filimiku "hopsa po betonie" (nowotarskim rynku), czy nie hopsa ?. Proszę odpowiedzieć na prościutkie pytanko 🙂 a jeżeli boisz się powiedzieć  "pastor hopsał po rynku", to dlaczego ?

     
    Odpowiedz
  7. januszek73

    No właśnie.

    No i tak to jest, jak się nie ma argumentów, to potem wysuwa się bzdurne, oklepane "daj wniosek do inkwizycji".

    Natomiast moje stwierdzenie "pastor hopsał po nowotarskim rynku" jest jak najbardziej prawdziwe i zawiera w sobie obiektywną prawdę – ten pan ma ADHD, czyli jest: niedojrzały, zaburzony, wymagający terapii. No ale "eskulap" tak nie powie, bo zaraz by "oberwał" od innego pastora, naszego Kazimierza, że "nie popiera nowej ewangelizacji" a eskulap boi się "łooookropnie" takich ludzi, którzy są dla niego swoistym autorytetem, lub naweg "góru". No i dlatego nie napisze "pasotor Ceroński hopsał po betonie".

    Natomiast z wielką lubością pisze na blogu Joli, aby poniżyć papieży. Wniosek jest prosty, zły duch wmawia mu, że "papieże są i byli źli" a pastorzy i inni "ewangelizatorzy" to "chodzące ideały", to swoiści "bogowie i ludzie nieskazitelni". Tymczasem łatwo zauważyć, że jest odwrotnie – papieże to ludzie: zrównoważeni, łagodni, cierpliwi, miłosierni a o pastorach to nie wspomnę, bo szkoda gadać, tak mają namieszane "pod czaszką".

     
    Odpowiedz
  8. zk-atolik

    O co chodzi?….

    Przede wszystkim pragnę Pani Joli podziękować za to, że swój drogocenny czas w części poświęca na chwałę Panu i Jego Kościoła, oraz pisanie wartościowych i ubogacająch tekstów w Tezeuszu.

    Najczęściej chodzi o to, że jeden z rozmóców doskonale wie – o co chodzi, ale zamiast już na początku rozmowy zreflektować się i przeprosić albo pytać, czyli domagać się doprecyzowania wypowiedzi lub rzeczowo odnosić się, do stawianych pytań, czy podejmowanych spraw – celowo udaje tzw. głupa. I dopiero po wielu  wpisach pyta interlokutora  – o co chodzi?……

    Ponadto mając w lekceważeniu, a nawet pogardzie rozmówcę i czytających – liczy na ich pobłażliwość wobec mniej lub bardziej nagannego zachowania tj. zła, czy pozornego dobra. Posłgując się na forum m.in. zakamuflowanym szyderstwem, kpiną, czy manipulacją, bądź ordynarnym kłamstwem np: ubranym w strój frywolności.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  9. januszek73

    Tak, tak

    O tak, są osoby, które "hopsają wciąż", no czyli popieram mojego poprzednika "hopsa, hopsa", robił np. wspomniany przeze mnie pastorek.

    Notomiast papieże "nie hopsali", ale błogosławili.

    No więc osoby, które "hopsają" (np. różni pseudoewangelizatorzy), przeklinają a papieże błogosławią. Istnieje zasadnicza różnica między błogosławieństwem a przekleństwem.

     
    Odpowiedz
  10. januszek73

    PIUS XII

    Przepraszam pani Jolu, że nie na temat i nie o "papa Francesco", ale jak już się wdałem w polemikę, to chcę coś pokazać. Poniżej będzie filmik z audiencji Pius – a XII, proszę zwrócić uwagę jak papież: błogosławi, jak się uśmiecha, jak przemawia pięknym doniosłym głosem i to jeszcze czystą agnielszczyzną. Gdy przyglądnąć się twarzy papieża, to można zauważyć jego empatię, czyli piękne usposobienie. Pięny papież a lektyka wcale mu nie przeszkadzała aby kochał ludzi i kościół, którego był namiestnikiem.

      Teraz do wszystkich tych "braci odłączonych", porównajcie sobie ze "swoimi ewangelizatorami", ludźmi: niedojrzałymi, smutnymi, zamkniętymi i nastawionymi tylko na "ewangelię sukcesu".

    p.s. do pastora Juszczaka, oj szybko schował swoje na szybko wyszukane "plotki", bo były ściągnięte ze strony bardzo podejrzanej.

    link do audiencji pius XII  http://www.youtube.com/watch

     
    Odpowiedz
  11. januszek73

    do “eskulapa”.

    Brawo, brawo rojenia cyt. "papież hopsał w lektyce", czyli ? No proszę przetłumaczyć, jakoś tak ? "papież: podskakiwał, wymachiwał rękoma, podrygiwał w lektyce". Co oczywiście jest bzdurną teorią, tak samo jako pokazywanie "że papieże mieli tendencje do hopsania". No i jeszcze jedno "nie zapominajmy".

    Uwaga, będzie trochę psychologi. Projekcje – "

    Projekcja (od łac. proicere, wyrzucać przed siebie) – narcystyczny mechanizm obronny; przypisywanie innym własnych poglądów, zachowań lub cech, najczęściej negatywnych. Przyczyną jest większa dostępność tych poglądów, zachowań i cech u osoby, która je posiada, a tym samym łatwiejsze podciąganie pod daną kategorię."

    Przykład: Matka krzyczy na dziecko. Sądzi, że dziecko jest wyjątkowo agresywne.W rzeczywistości sama jest agresywna.

    Tak samo, jak "eskulap" mówi "patrzcie jacy byli wygodni i rozpasani", tymczasem sam jest wygodny, żeby nie powiedzieć "rozpasany".

    Ok. bo mi "odbije piłeczkę" – ty tak masz a niech odbija :-), tylko proszę zauważyć, że ja nikogo nie zmuszam do tego, żeby "nie zapominali". No a tutaj "eskulap", wręcz żąda "nie zapominajmy", czyli nigdy nie zapomnijcie, myślcie o tym i przypominajcie sobie, jacy to byli poprzedni papieże.

    No to ja zacytuję bł. m. Teresę z Kalkuty "jeżeli nie zapomniałeś zła uczynionego kogoś i samemu sobie, tzn. że jeszcze nie przebaczyłeś". No właśnie, nie zapomina, albo uważa za zło to co nim nie było i dlatego oburza się wciąż, że "byli wygodni papieże". To dopiero dobry przypadek do analizy :-).

    p.s. proszę upomnieć pastora Juszczaka, bo wkleja plotki ze stron "okołopornograficznych".

     
    Odpowiedz
  12. arturah

    Pastor Kazimierz

    Kazimierz czy pisząc imię Artur masz mnie na myśli?

    Jeśli tak to chciałbym Cię poinformować że nie uczestniczę w dyskusji na tym blogu i wolałbym abyś zajmował się swoim imieniem i polemizował z Tymi którzy Cię zaczepiają . Zapewniam Cię że należe do Twoich przyjaciół i wolałbym aby tak pozostało. Nie wiem dlaczego piszesz że ja głoszę Ewangelię . Ja nie głoszę ewangelii w Tezeuszu ani nigdzie indziej. Moje wypowiedzi w Tezeuszu są prywatnym punktem widzenia na to i owo w kościel  i to bardzo ale to bardzo hopsującym punktem widzenia  🙂 Nie nie ma chyba powodu aby Pastor o tym pisał . Pastor Kazimierzu zajmuje się głoszeniem Słowa Bożego a nie wypowiadaniem się o czyimś hopsaniu .  

    Pozdrawiam  i życzę Ci udanego pisania o sprawach ważnych w Tezeuszu. Nie zajmuj  się proszę moim imieniem bo nie warto. 

    art

    Ps. Jesli chodzi o blog Joli to jak najbardziej się zgadzam z Tym co napisała.

    pozdrawiam

    trzymajcie się

    hej!

     

     
    Odpowiedz
  13. januszek73

    no i się porobiło :-).

    Chociaż raz poprę Kazimierza, tzn. jemu chodziło o niejakiego Artura Cerońskiego a nie "naszego Artystę Artura", no ale pastor nie doprecyzował i zrobiło się zamieszanie. To tak, jak z tym "hopsaniem" :-), ktoś rzuci w eter niejednoznaczne słowo i jest problem.

     
    Odpowiedz
  14. jorlanda

    “Dorzeczy” Panowie

    Witam Panów  serdecznie, jakaś straszliwa bójka sie tu wywiązała, dopiero dziś zauważyłam.

    @Januszek, litości, ja zrozumiałam o co chodzi Eskulapowi. Użył pewnego skrótu myślowego zadając mi pytania, czy też zadając je nam, ewenatualnym rozmówcom. Daj Panie  spokój, jak to się mówi.

    Dodam jedynie małe dopowiedzenie do mojego rozważania, chyba ktoś z Panów zadał mi pytanie czy nie lepiej by było słowo "medytacje" zamienić na "refleksję".

    Celowo używam w tego typu "pisaninie" tytułu "medytacje szarodzienne" nawet jeśli to nie przypomina medytacji. Zaczęło się dawno temu od medytacji przy drylowaniu czereśni. Jest to rodzaj seryjnych przemyśleń, które mam zamiar i marzenie kiedyś solidnie dopracować i wydać w formie książki. Jak znajdę w końcu czas i wydawcę.

    Moje życie jest pełne obowiązków, ale nadal mimo różnych trudności i upadków czuję się teologiem w służbie Słowa. Czasem inspiruje mnie Biblia, czasem życie, czasem ludzie. Nie zawsze moje "medytacje" są napisane dość dobrze, ostatnio można mi wiele zarzucić pod tym względem.

    To są raczej notatki, dziennik pewnych stanów ducha, szkic, żebym nie zapomniała, co mnie kiedyś poruszyło, zastanowiło.

    Włączanie się Wasze właśnie w dyskusję pod tymi tekstami jest dla mnie bardzo cenne, nawet jeśli nie mam czasu na skomentowanie tego co piszecie. Wasze myśli i spostrzeżenia uzupełniają tekst.

    To właśnie lubię w Tezeuszu.

    I za to Wam dziękuję.

    Pozdrawiam i proszę już się nie kłócić o słówka np. z Eskulapem.

     
    Odpowiedz
  15. januszek73

    reguły 🙂

    Ja sie nie kłócę :-), ja tylko uprawia swoistą apologetykę, broniąc papieży, bo tak trzeba a na poparcie tego wkleję "reguły o trzymaniu z kościołem".

    "

    Reguła 9. Pochwalać wreszcie wszystkie przykazania kościelne, trzymając umysł w gotowości do szukania racji dla ich obrony, w żaden zaś sposób dla ich zwalczania.

     

    Reguła 10. Winniśmy być bardziej gotowi do uznawania i pochwalania tak dekretów i zarządzeń, jak i obyczajów naszych przełożonych [niż do ich ganienia]. Bo chociaż niekiedy nie są one lub nie były takie [tj. godne pochwały], to jednak mówienie przeciw nim czy to publicznie w kazaniach, czy w rozmowach z ludźmi prostymi, rodziłoby więcej szemrania i zgorszenia niż pożytku. Lud bowiem oburzałby się na swych przełożonych czy to świeckich, czy duchownych. Ale jeśli powoduje się szkodę krytykując przed ludźmi prostymi przełożonych w ich nieobecności, to może być rzeczą pożyteczną mówić o tych złych obyczajach do tych tylko osób, które mogą temu zaradzić.

     
    Odpowiedz
  16. januszek73

    jeszcze jedno

    Jeszcze jedna teza, bardzo trudna :-). Nie wiem, oczywiście czy to prawda historyczna ? Nie wiem, ale wiem, jaki był św. O. Pio :-). Na filmie "Padre Pio" jest taka scena – przyszedł wierny (znany zakonnikowi) i zaczął krytykować pewnego biskupa. Jak się zdenerwował "padre Pio" to przyłożył temu bratu w twarz i wykrzyczał mu jego grzechy. Tamten skolei "ani pisnął", rozpłakał się i uciekł, do lasu :-), a tam wyspowiadał się u O. Pio żałując za swoje przewinienia i grzechy. No, czyli tak też można, ciekawe, czy można "wirutalnie przyłożyć w szczękę" ? :-).

    pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  17. jorlanda

    @januszek…

    gdzie w tym tekście jest krytyka biskupów? Nie wiem czy Pan w ogóle zrozumiał, o co mi w ogóle chodzi w tym, co piszę? Nie wiem czy Pana denerwują komentarze rozmówców, czy może to że nie przytakuję Panu we wszystkim, co Pan tu napisał. Jestem bardzo daleka od bezcelowego krytykowania duchownych, zwłaszcza na wysokich funkcjach. Zawsze bronię Kościoła, nawet jeśli nie wszystko mi pasuje, nie wszystko rozumiem. Jeśli Pan nie wierzy, proszę zajrzeć do innych moich tekstów.

    Skoro tak Pana zainspirowała moja krótka refleksja, i kilka komentarzy pod nią, zapraszam do napisania w swoim blogu czegoś dłuższego na temat np. "jak prawidłowo krytykować Kościół i czy na pewno wolno". Albo np. "O hopsaniu w lektyce wg czytelników Tezeusza".

    Możliwości ma Pan nieograniczone.

    Czekam z niecierpliwością. Chętnie poczytam i się odniosę pod Pana tekstem.

    Bo mój chyba nie wymaga więcej komentarzy.

     
    Odpowiedz
  18. januszek73

    To trochę inaczej.

    Gdzie napisałem, że Pani krytykuje biskupów ?

    No nie ma takiego czegoś, ale jak ktoś (dyskutanci) wyśmiewa się z najważniejszych biskupów – papieży, no to ja ich bronię. Jak ich bronię, to wyciągają głupie argumenty, natomiast inna sprawa, że ci różni dyskutanci, to ludzie, którzy wybierają sobie z wiary to co im wygodone a pozostałe sprawy odrzucają. Tak samo, jak "sortują sobie papieży" w/g "widzi mi się", choćby wspomniane lektyki.

       Ponadto coś na tym blogu jest nie tak :-), znikają i pojawiają się komentarze, wprowadzając swoisty chaos do wypowiedzi, ale już zakrawa o śmieszność, że pastor Juszczak posługuje się jakimiś podejrzanymi artykułami z podejrzanych stronek. Inna sprawa, to to, że wiem osobiście, iż są tutaj "grupy wzajemnej adoracji", a więc wiadomo, że niektórzy, niby wyznania RK, ale nie sprzeciwią się ludziom, którzy głoszą herezje i to robiąc bardzo podstępnie. Dlatego pisałem do "eskulapa" – napisz, że "pastor Ceroński hopsał po betonie". No a to była całkowita prawda, był taki pastorek, który: wrzeszczał, kryczał, tupał, podskakiwał, wymachiwał rękami i nazywał to "ewangelizacją". Normalnie śmieszne, ale dla pewnych grup niebezpieczne, ten człowiek jest zaburzony psychicznie (sam powiedział, że ma papiery od psychiatry) a ponadto, nawet przez pewne grupy nazwany "zwiedzionym". No, ale takiego nie nazwie się "hopsaniem", wygłupianiem się, błazenadą, natomiast, żeby poniżyć biskupów Rzymu, to wstawai się im "łatki". Tak samo, jak wstawia się "łatki papieżom", np. Franciszkowi, tymczasem zapomina się co głosi. Osobiście popieram Franciszka, chociaż mógłbym się do czegoś przyczepić, np. do jego 1 – szego wystąpienia (nie przyjął tej czerwonej narzuty). W końcu ona tyle lat czemuś służyła i coś podkreślała a osobiście uważam, że to symbol pewnego "męczeństwa" (czerwona). No ale to można różnie tłumaczyć i z pewnością nie była to jakaś wielka zniewaga (np. stanu papieskiego). Jeszcze do jednej sprawy mógłbym mieć zarzut, np. papież Franciszek, tak bardzo dużo mówi o: radości, radowaniu, tymczasem na jego twarzy jest mało radości :-), raczej gości poważna twarz, czy nawet smutek. Ooo, jakby porównać dawnych papieży Piux XII J XXIII, P VI, czy JP I, to przewyższają w tym Franciszka :-). No cóż są takie okresy w życiu, że człowiek co innego mówi i głosi a co innego robi, al najważniejsze jest trwanie w kościele o czym tyle razy wspomina Franciszek. Ja tam nie porównuję go z innymi papieżami, życze mu dużo dobrego i efektów duszpasterskich, jednocześnie pragnąłbym, żeby był mniej "sztywny" a z jego postaw taka sztywność mi się wyłania.

    No i tak to skrytykowałem naszego papieża :-), ale tak naprawdę mam do niego wielką sympatię i jakąś miłość :-), w końcu to Jezuita 🙂 a Jezuitów uwielbiam :-).

     
    Odpowiedz
  19. januszek73

    “spam”

    Czyżby to był jakiś typowym "spam" ?. Ciekawe, że ja i Zbigniew jesteśmy tak nazywani, a jak ktoś wkleja typwym "spam", to "cichosza", ale i tak 🙂 "nie ze względu na Ciebie zacząłem i nie ze względu na Ciebie skończę".

    p.s. do Zbigniewa. No cóż, wie pan, że "piecze i administrację" nad wpisami posiadają tylko wybrane osoby, i wie Pan, kto to jest i cóż poradzić ? No a może tak ? :-), bo nie widzę innego wyjścia.

    W imię Chrystusa Pana naszego i Zbawiciela, zabraniam różnym "adminom" blokowania, wyrzucania, zmieniania treści: głębokich, prawdziwych i ewangelizacyjnych amen.

     
    Odpowiedz
  20. jorlanda

    @januszek

    Informuję, iż nie uczestniczę w działalności kół wzajemnej adoracji, nie mam czasu nawet się zorientować gdzie są spotkania i kto jest w klubie. Proszę mi nie przesyłać zaproszeń do swojego.

    Informuję, iż męczy mnie Pana obecność w tej "pseudowymianiezdań".

    Informuję, że nie zdarza mi się wykańczanie dyskusji metodą wycianania postów. Nie kasuję niczyich wypowiedzi. Po prostu przestaję dyskutować, kiedy uznam, że to nie ma najmniejszego sensu, co niniejszym czynię. Wypłoszył Pan swoją impertynecją najciekawszych partnerów rozmowy. Żegnam zatem.

     
    Odpowiedz
  21. januszek73

    wyjaśnienia

    Gdzie i kiedy, ja wysyłam lub wysyłałem jakieś zaproszenia ? No nie ma takich i nawet nie bardzo chce mi się to robić :-), niech Bóg o to się zatroszczy :-). Natomiast wyjaśnię, dlaczego i jak "wypłoszyłem". Słyszała Pani o "wyrzucaniu złych duchów" ? No ja słyszałem i posługuję się w tym względzie zaleceniami św. Ignacego – cyt.

    Reguła 1. Odłożywszy na bok wszelki sąd własny powinniśmy trzymać umysł nasz gotowy i skory do posłuszeństwa we wszystkim prawdziwej Oblubienicy Chrystusa, Pana naszego, a jest nią nasza święta Matka – Kościół Hierarchiczny.

     

    Reguła 10. Winniśmy być bardziej gotowi do uznawania i pochwalania tak dekretów i zarządzeń, jak i obyczajów naszych przełożonych [niż do ich ganienia]. Bo chociaż niekiedy nie są one lub nie były takie [tj. godne pochwały], to jednak mówienie przeciw nim czy to publicznie w kazaniach, czy w rozmowach z ludźmi prostymi, rodziłoby więcej szemrania i zgorszenia niż pożytku. Lud bowiem oburzałby się na swych przełożonych czy to świeckich, czy duchownych. Ale jeśli powoduje się szkodę krytykując przed ludźmi prostymi przełożonych w ich nieobecności, to może być rzeczą pożyteczną mówić o tych złych obyczajach do tych tylko osób, które mogą temu zaradzić.

     

    Reguła 11. Pochwalać teologię pozytywną i scholastyczną. Albowiem jak właściwością doktorów pozytywnych, np. św. Hieronima, św. Augustyna, św. Grzegorza itd. jest poruszać serca do miłości i służby we wszystkim Bogu, Panu naszemu, tak znów właściwością doktorów scholastycznych, np. św. Tomasza, św. Bonawentury, Mistrza Sentencji [Piotra Lombarda] itd., jest określać i objaśniać dla naszych czasów rzeczy konieczne do zbawienia wiecznego tudzież do lepszego zwalczania i wykrywania błędów i podstępów [herezji]. Bo w rzeczy samej doktorzy scholastyczni jako nowsi nie tylko korzystają z prawdziwego rozumienia Pisma św. i świętych doktorów pozytywnych, ale nadto uświęceni i pouczeni łaską Bożą mogą czerpać pomoc z soborów, kanonów i dekretów świętej naszej Matki Kościoła.

    Reguła 12. Powinniśmy wystrzegać się robienia porównań między nami, co jeszcze żyjemy, a błogosławionymi, którzy żyli w dawnych czasach. Bo niemało się tu błądzi, gdy np. mówi się: Ten więcej wie niż św. Augustyn. Ten to drugi św. Franciszek, albo i większy od niego. Ten to drugi św. Paweł w mocy i świętości itd.

     

    Reguły prawdziwe i mocne, nie będę wyjaśniał, ale można coś wychwycić, czyli porównywanie, przez niejakiego "eskulapa" papieży a właściwie deprecjonowanie (bardzo ukryte) dawnych, świetych papieży.

    Natomiast, poniżej wkleję całość zaleceń Ignacego, co ciekawe, zły duch tego boi się, no ciekawa sprawa.

    Uwaga 6. Niekiedy taka dusza dobra chce w ramach wierności Kościołowi albo wedle myśli swoich przełożonych coś powiedzieć lub uczynić na chwałę Boga, Pana naszego; ale przychodzi jej z zewnątrz myśl lub pokusa, żeby tego nie mówiła lub nie czyniła, a to dla jakiejś podstępnej racji, np. że to by była próżna chwała itp. Wtedy dusza powinna wznieść swój umysł do swego Stwórcy i Pana, a jeśli widzi, że to jest w zakresie należnej służby Bożej, albo że się jej przynajmniej nie sprzeciwia, wtedy powinna postąpić wręcz przeciwnie niż chce kusiciel i odpowiedzieć mu ze św. Bernardem: "Nie ze względu na ciebie zacząłem i nie ze względu na ciebie skończę".

    Ja po prostu stosuję często tzw. "miecz słowa" i co ciekawe bywa on skuteczny, ale też "rozjusza" pewne osoby i uciekają, niech uciekają, ale też niech wrócą "do świętej matki kościoła powszechnego". amen.

     

    p.s. ja nikogo nie obrażam, po prostu "głośno myślę", ale też bronię się. Jeżeli ktoś mnie nazywa "szalonym", to mam prawo do obrony – amen :-).

     

     
    Odpowiedz
  22. zk-atolik

    Dwa oblicza sprawy i …..

    Pani Jolu – trudno przecenić kobiecą wrażliwość i zdolność łagodzenia obyczajów wśród mężczyzn, dlatego dziękuję szczególnie za te cenne i ujmujące słowa:

    "Włączanie się Wasze właśnie w dyskusję pod tymi tekstami jest dla mnie bardzo cenne, nawet jeśli nie mam czasu na skomentowanie tego co piszecie. Wasze myśli i spostrzeżenia uzupełniają tekst.

    To właśnie lubię w Tezeuszu.

    I za to Wam dziękuję."

    Jednak dostrzegam z przykrością, że kilka osób ma radykalnie odmienne przekonania, praktyki, zwyczaje i upodobania.

    A więc piszą teksty autorskie i nie uczestniczą w dyskusji albo oczekują wyłącznie poprawnych politycznie wpisów, czy komentarzy lub jedynie słusznych poglądów, czy pochlebnych recenzji.

    Natomiast podczas dyskusji w przypadku – uprawnionego, wręcz wymaganego zapytania albo zastrzeżenia – stosują uniki, personalne odniesienia i inne chwyty pseudoerystyczne lub w polemice reagują zbyt emocjonalnie, a nawet irracjonalnie np: zamiast dążyć, do porozumienia, bądź kompromisu – arbitralnie kasują wpisy, czy blokują konto.

    O czym to może świadczyć, kiedy takie postawy są tolerowane, a kilku autorów nie stać nawet na to, aby czytającym wyjawić powód takiego zachowania, czy docenić tak, jak Pani innych zaangażowanie tj. myśli i spostrzeżenia uzupełniajace tekst?…..

    Szczęść Boże!

    Ps. Pan Janusz nie potrzebuje obrońcy, ale wg. mnie asolutnie nie jest impertynentem i nie zasługuje na, tego rodzaju reprymendy, w odróżnieniu od innych z Pani strony.

     

     
    Odpowiedz
  23. zk-atolik

    Rzeczywistość i…..

    Jest dokładnie tak, jak Pani opisuje, bo zbyt wielu chrześcijan woli ogladać różne obrazki albo TV, (o czym doskonale wiedzą nasi wrogowie), zamiast uważnie i w skupieniu słuchać, bądź czytać nie tylko bieżące wypowiedzi Papieży. Choćby tych danych nam obecnie żyjącym, przez Boga tj. śp. Jana Pawła II, czy Benedykta XVI i Franciszka.

    Dziekuję za to pożyteczne i praktyczne wskazanie wobec zalewu manipulacji, spekulacji i dezinformacji : "Dlatego zawsze staram się od razu dotrzeć do pełnych wypowiedzi Papieża."

    Pozwolę sobie trochę je zmodyfikować – dlatego zawsze staram się najpierw dotrzeć, do sprawdzonego i wiarygodnego źródła, aby móc potem weryfikować inne rozpowszechniane w rodzinie, pracy, bądź państwie, czy nawet na całym świecie – wiadomości, czy przekazy.

    Ten fragment wypowiedzi Franciszka dedykuje specjalnie, dla Pani:

    Zdolność do płaczu jest łaską, o którą musimy prosić. Jest taka piękna modlitwa w starym Mszale, o łaskę płaczu. Mówiła ona mniej więcej: „Panie, który sprawiłeś, że Mojżesz swoją laską sprawił wytryśnięcie wody ze skały, spraw, aby ze skały mego serca wypłynęła woda łez”. Przepiękna modlitwa! My, chrześcijanie musimy prosić o łaskę płaczu, a zwłaszcza chrześcijanie zamożni, i opłakiwać niesprawiedliwości oraz grzechy. Bo płacz otwiera ciebie na zrozumienie nowej rzeczywistości lub nowych wymiarów rzeczywistości. To właśnie powiedziała dziewczyna, a także i ja to do niej powiedziałem. Tylko ona postawiła pytanie na które nie można odpowiedzieć: dlaczego dzieci cierpią? Stawiał je sobie wielki Dostojewski i nie potrafił odpowiedzieć: dlaczego cierpią dzieci? Ona swoim płaczem, kobieta płacząca. Kiedy mówię, że to ważne, aby kobiety były bardziej brane pod uwagę w Kościele, to chodzi nie tylko o to, żeby im dać funkcję sekretarki jakiejś dykasterii, chociaż może się to udać. Nie – ponieważ one nam mówią, jak odczuwają i postrzegają rzeczywistość, ponieważ kobiety postrzegają z perspektywy innego bogactwa, większego.

    Szczęść Boże!

    Pozdrawiam – Zbigniew

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code