Meblowanie po montrealsku

Jedynym nowym meblem, które mamy w naszym mieszkaniu jest łóżko. Proste drewniane, duże łóżko najpopularniejszej firmy meblowej w Europie – do tego made in Poland. Reszta to zbiorowisko uliczne i okazje ze sklepów z używanymi rzeczami.

Przez rok uzbierało się tego troszkę. A że znalezione wnosi do domu swoją dopowiedzianą historię pomyślałem, że meble te powinny również znaleźć swoje miejsce na moim blogu.

O meblach dostępnych na Montrealskiej ulicy dowiedzieliśmy się przez przypadek. Kiedy oglądaliśmy nasze obecne mieszkanie zabraliśmy ze sobą naszą przyszłą sąsiadkę. Ja raczej byłem przeciwny wynajęciu 80 m2. Przez myśl mi przeszły setki dolarów, które trzeba by wpakować w umeblowanie tego. To właśnie wtedy Lisa powiedziała krótko – tym się nie przejmuj, meble znajdziesz na ulicy. Zabrzmiało to dla mnie absurdalnie, ale ok. Ona tu mieszka wiec wie co mówi.

Półtora miesiąca później przeprowadziliśmy się do pustego, dźwięczącego echem domu. Pierwsze przyjechały lodówka, kuchenka, pralka i suszarka. Wszystkie z drugiego sortu. Szczęśliwie lodówka była całkiem nowa bo obiła się lekko podczas poprzedniego transportu i została zwrócona. Proces wnoszenia tych sprzętów po naszych krętych, wysokich, drewnianych schodach jest do dziś dla mnie nie do pojęcia. Na szczęście wszystko wliczone w cenę. Dołożyliśmy do tego materac, który legł w jednym z pustych pokoi. Jedzenie i spanie zostało zabezpieczone.

Z niecierpliwością, poganiani pustą przestrzenią wyczekiwaliśmy 1 lipca. Cała Kanada obchodzi wtedy swój Canada Day, a cały Quebecki Montreal obchodzi Moving Day. To właśnie wtedy to co nie zmieści się do ciężarówki lub zostanie znalezione w nowym mieszkaniu ląduje na ulicy. My również otrzymaliśmy kilka rzeczy po poprzednich lokatorach. Wielką półkę na telewizor, po której rozkręceniu zaadoptowaliśmy dwie kolumny na książki. Był jeszcze stolik balkonowy, który powędrował do kuchni razem z dwoma letnimi krzesłami. Przy tym stole spędziliśmy w kuchni jakieś dwa miesiące. Póki nie dostaliśmy naszego obecnego stolika. Zdawał mi się obdartym i miałem w planach go wymienić na nowy, aż do imprezy na której większość gości powiedziała – o jaki mebel deco art. Od tej pory nasz DECO ART stał się chlubą mieszkania. Dopasowaliśmy do niego również dwa kuchenne fotele DECO ART pozostawione przez sąsiadów naprzeciwko. Pamiętam, że nieźle lało jak transportowaliśmy je do domu przez ulicę.

Każde pomieszczenie miało to szczęście przysposobienia sobie co prawda przypadkowych, ale nieźle pasujących do siebie mebli. Kuchnia zyskała jeszcze stary drewniany stoliczek zamieniony na kwietnik i wszystko to nadaje jej ton swojskiej wioskowości. Przedpokój początkowo wyposażony został zaledwie z wielki wiklinowy fotel. Znaleźliśmy go kilka przecznic od domu i dobrze to pamiętam bo był cholernie ciężki. Potem Sergio w drodze do pracy znalazł wiklinową półkę, a Lisa podarowała nam niską szafeczkę. Za jakiś czas dołączył tam niski orzechowy, piękny stoliczek za 8$ ze sklepu z używanymi rzeczami. Przedpokój nazwany został kontynentalnym. Nazwa utrzymała się przez rok dopóty, dopóki nie znaleźliśmy prawdziwego skarbu. Maszerując do biblioteki tydzień temu kilka domów od naszego, na ganku stała w pięknie rzeźbionym stoliczku maszyna Singer, z wielkim napisem FREE. Coś takiego w Montrealu!?! Zataszczyliśmy cudo do domu i postawiliśmy w przedpokoju. Przyzdobiliśmy lampą znalezioną przeze mnie w drodze do szkoły. Przerobiona na elektrykę maszyna nadal szyje, a w szufladkach znaleźliśmy nici prawie tak stare jak ona. Przedpokój z kontynentalnego został przechrzczony na Lwowski.

W salonie przez długi czas panoszył się dziwny stolik rodem szwedzkiej firmy. Jego oryginalna konstrukcja przypomina mi meble z filmu Elektryczna pomarańcza. Zataszczenie jego do domu zajęło nam trochę czasu. Długo, długo nie mogliśmy znaleźć nic odpowiedniego do salonu. Aż, któregoś razu znów przypadkowo weszliśmy do naszego ulubionego używalniaka i odkryliśmy tam prosty, biały stół na osiem krzeseł i sofę tej samej produkcji co nasz fikuśny stolik. Wszystko przetransportowano do domu. Przy wielkim stole odbyło się już wiele przysiadanych i stojących imprez. Sofę ożeniliśmy ze stolikiem i stanowią na razie nierozerwalną parę. Salon designeg in Sweden – Made in China ma swój urok.

Początkowo trudno nam było przeskoczyć tą psychiczną barierę zbieractwa. I to w dodatku nie wynikającą z hobby, a z potrzeby chwili. Naszą komodę do sypialni i dwie szafki nocne, które jako jedne z pierwszych znalazły się w naszym mieszkaniu, przetransportowaliśmy z lekkim zażenowaniem. Teraz to jest bardziej zabawa, a nawet konkurencja. Krzesła do naszego Singera nie zdążyliśmy przenieść. Nie było go już tam jak wróciliśmy.

Bezdomne meble są trochę jak bezdomne psy. Po zadomowieniu w nowym miejscu wnoszą szczególną energię do mieszkania. A ja czuję się z nimi trochę jak Pan Kleks, który przywracał starym meblom ich młodzieńczą witalność.

 

6 Comments

  1. elik

    Dlaczego w RP nadal jest inaczej?…..

    Panie Tomaszu no właśnie, jak to dokładnie rozumieć?………, że nie tubylcom, lecz akurat przybyszom z mniej zamożnych państw, mogą wydawać się absurdalne zasady i obyczaje, które jednak pozwalają i ułatwiają obywatelom będącym na dorobku, także emigrantom możliwie niewielkim kosztem i dość prędko odnaleźć się w nowej rzeczywistości, a w sensie egzystencjalnym już na starcie bytować w miarę przyzwoicie.

    Z tego, co orientuję się tak jest, jak Pan opisał lub podobnie nie tylko w Kanadzie – Montrealu, lecz również w innych państwach i miastach nie koniecznie bardzo zamożnych, a dlaczego w RP – Warszawie jest nadal zupełnie inaczej?…..

    Pozdrawiam Pana serdecznie – Zbigniew

     
    Odpowiedz
  2. rzusto

    cena i zaroki

    Panie Zigniewie,

    zdaje się, że chodzi o zwyczajne porównanie poziomu zarobków do cen produktów. Nie oznacza to, że w Kanadzie wszyscy mogą sobie na wszystko pozwolić. Różnica między bogatymi i biednymi jest tu najwyższa z wszystkich 30 najbogayszych krajów na świecie.

    Może to też brak kultywowania tradycji a nawet jej brak. To co nie pasuje zastępuje się nowym i tak w kółko.

    Pozdrawiam,

     
    Odpowiedz
  3. elik

    Marnotrawstwo.

    Panie Tomaszu mnie bardziej interesuje, a nawet intryguje sfera duchowa i mentalna, niż materialna (egzystencjalna). Dlatego szczególnie razi mnie u wielu rodaków przekonanie, a zatem taka uporczywa postawa, czy zachowanie, że:

    • rzeczy zbędne, bądź surowce wtórne, w tym meble są bez wartości i bezwzględnie należy je wyrzucać do śmieci, a nie uwzględniać bliźnich będących w potrzebie, także ewentualne ich wykorzystanie, przez innych.
    • kupowanie, czy przejmowanie rzeczy używanych jest w Polsce, dla wielu osób wcale nie zamożnych, czymś wstydliwym lub takim, że absolutnie nie należy tego robić.

    Natomiast zupełnie skandalicznym wydaje się to, że wielu nadal wyrzuca nie tylko pieczywo, także surowce wtórne, bądź stare meble i inne przedmioty, do śmietników (kubłów), zamiast udostępnić je innym – choćby chleb, do skarmiania stworzeń.

    Mam wrażenie, że to nie jest następstwem tylko relacji między zarobkami i cenami, a raczej nadal istniejącym powszechnym duchowym i intelektualnym lenistwie, tj. głupocie i stąd przyzwoleniu na marnotrawstwo nie tylko wytworów ludzkiej pracy tj. dóbr materialnych, także na trwonienie wolnego czasu, a nawet zdrowia i życia.

    Z poważaniem – Zbigniew

     
    Odpowiedz
  4. misjonarz

    O tak marnotrastwo jest

    O tak marnotrastwo jest powszechne. Ja w tym temacie lubię przytaczać inne "marnotrastwo" – ano ok. 50 % Polaków ma nadwagę od 10 do 20 kg i więcej. To jest zbędny zapas i balast, który ludzie noszą non stop ze sobą.

    Oczywiście w tym temacie można dyskutować bez końca bo przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele, ale być może przyczyna jest "prozaiczna". Czyli sprawa jest nie do końca świadoma a chodzi o "chciwość i nieumiarkowanie w jedzeniu i picu". Co to są za wady ? Posłużę się w tym temacie Ewagriuszem z Pontu:

    Myśl o obżarstwie kusi mnicha do szybkiego porzucenia ascezy. Stawia mu przed oczy żołądek, wątrobę (…) i długotrwałą chorobę, wreszcie niedostatek środków koniecznych do życia i brak pomocy lekarskiej. Podsuwa mu wielokrotnie wspomnienia o braciach, którzy zapadli na takie właśnie dolegliwości. A braci chorych skłania, by odwiedzali wstrzemięźliwych i opowiadali im o swoich przypadłościach i o tym, jak się rozchorowali właśnie na skutek ascezy (P 7).
     
    Demon obżarstwa wcale nie namawia do tego, co rozumie się pod klasycznym pojęciem łakomstwa – jedzenia w nadmiarze. Przedstawia on tylko racjonalne powody przeciwko postowi. I tak, post może doprowadzić do osłabienia, a dalej zaniedbywania innych swoich obowiązków, w końcu zaś nawet do poważnej choroby. W swoim rozumowaniu idzie jeszcze dalej: osłabienie to niemożność wydajnej pracy, a to oznacza zubożenie i brak środków do życia. Człowiek wystawia się na brak roztropności, który oznacza brak właściwej miłości siebie samego. I tak kończymy na przekroczeniu 5 przykazania: Nie zabijaj, zastosowanym na własnej osobie. Być może poszliśmy trochę za daleko w rozważaniu skutków postu, ale do tego właśnie dochodzimy w błędnym rozumowaniu na jego temat.
     
    Tak więc ta wada "każe oszczędzać sobie tłuszczyku no bo "przecież przyjdą ciężkie czasy". Prawdą jest że ludzie otyli np. w czasie głodu dłużej będą żyli od ludzi szczupłych. Pytanie brzmi np. tak:
    "czy ludzie otyli nie boją się non stop klęski głodu" ? i dlatego "obżerają się ile wejdzie gromadząc zapasy tkanki tłuszczowej, co w czasach dobrobytu jest wielkim marnotrastwem.
     
    A teraz następna wada "współgrająca z obżarstwem" – jest nią chciwość:
    "Chciwość zwraca uwagę na długą starość, niezdolność do ręcznej pracy, przyszły głód będący jej następstwem i spowodowane nim choroby, i gorycz ubóstwa (P 9).
    Demon chciwości nie działa bezpośrednio, lecz podsuwa na myśl różne sytuacje, w których człowiek może się znaleźć, gdy nie będzie oszczędzał. Pokazuje najróżniejsze powody, które przemawiają przeciwko biedzie i hojności. Demon chciwości nie rozbudza chciwości jako takiej, lecz neguje powody, dla których należałoby walczyć z tym popędem. Pokazuje niebezpieczeństwa, jakie grożą, jeśli chciwość zostanie pokonana. Długa starość, niezdolność do pracy, ubóstwo, choroby – to tylko niektóre lęki, które nachodzą każdego człowieka i są wspólne nam wszystkim. Roztropność każe zabezpieczać sobie przyszłość. Jednak granica między roztropnością a chciwością jest niekiedy bardzo cienka. Roztropność graniczy z chciwością wtedy, gdy zatrzymuje wszystko dla siebie i nie liczy się z potrzebami ludzi wokół nas. Chciwość patrzy zachłannie na dobra, roztropność wybiera je rozsądnie. Chciwość kupuje, nie licząc dóbr, które ma już w domu, roztropność potrafi zrezygnować i nie jest zachłanna. Chciwość nie podzieli się z potrzebującym, roztropność odda swoje dobra, mając ufność w Bogu."
     
     
    Tak więc zachodzi znowóż pytanie – "dlaczego ludzie tak łatwo marnotrawią co popadnie" ?, dlaczego tak szybko nudzą się im nowinki i chcą coraz więcej ?
    Posłużę się w tym momencie cytatem pewnej "pogubionej osoby".
    "Gdy czegoś pragniesz i myślisz o tym to możesz to mieć a gdy zaczniesz tego potrzebować to odrzucasz tę rzecz od siebie".

    Dlaczego ludzie marnotrawią różne rzeczy ? Czyż nie dlatego, że wada nieumiarkowania i chciowości rządzi nimi ?, a jeżeli tak jest to dlaczego robią mało lub niewiele aby to zwalczyć ? Dlaczego ?
     
     
    Odpowiedz
  5. rzusto

    miejsce na śmieci

    Panie Zbigniewie,

    tak naprawde to nie wiem co w kanadysjkim sercu gra. To najbardziej skrywana tajemnica tutaj – nawet przed najbliższymi. Ale też uznaje sie to za normę 🙂 

    Potrzeb egzystencjalnych nie mozna pomijać – bo jesli one nie są spełnione to inne mają duże trudności aby się rozwinąć. Zwłaszcza te wynikające z dzielenia się.

    W Montrealu nie dla wszystkich zbieractwo meblowe jest czymś zwyczajnym. Moi zamożni znajomi akceptują moje zbieractwo ale sami nigdy nie kupią nic nawet z drugiej ręki. Na szczęście otacza mnie głównie grupa ludzi dla ktorych to całkiem zwyczajna sprawa. Pożyteczna, oszczędna, ciekawa.

    A tak naprawdę to chodzi pewnie o jeden kulturowy drobiazg. Tutaj nie ma zbiorowych śmietników. Śmieci zbiera sie w swoim kuble – jak na polskiej wsi. Raz w tygodniu zabiera je serwis. Meble podobnie jak śmieci też lądują przed domem i jak ich nikt nie zabierze to w ostateczności lądują w śmieciarce. W Posce – szczególnie w dużych miastach meble lądują przy osiedlowych śmietnikach – no a z tamtąd zwyczajnie niewygodnie je zabrać. Co innego od tak z ulicy – która raz w tygodniu też jest śmietnikem.

    Pozdrawiam,

     
    Odpowiedz
  6. elik

    Brak i ograniczone zaufanie.

    Panie Tomaszu co naprawdę w duszy i sercu człowieka znajduje się i "gra" najlepiej wie Stwórca, a nieraz trochę osoba bliska i kochana, przyjaciel(ka) – nasza bratnia dusza.

    Przyczyną zasadniczą owej "tajemniczości", czy skrytości tj. braku lub ograniczonego zaufania może być, czy prawdopodobnie jest to, że również Kanadyjczyków codzienne życie – stan egzystencjalny nie jest wolny, od nadmiaru kłamstwa, oszustwa, pozoru, obłudy, etc., czy lęku, bądź przesadnej poprawności i ostrożności,  a w znacznej mierze wyzbyty z koniecznych, pożądanych i bardzo potrzebnych w normalnym – właściwym bytowniu cnót i uzdolnień tj. m.in. prawości, uczciwości, czystości, szczerości i otwartości serca.

    Zgoda potrzeb egzystencjalnych nie można pomijać, ani nie należy zbytnio o nie troszczyć się, bo jeśli one są na pierwszym miejscu, to nie trudno zorientować się, a nawet osobiście doświadczać, jakie są tego skutki i następstwa.

    Natomiast to co w dojrzałym i poprawnie rozwijającym się społeczeństwie właściwie się wypija z mlekiem matki, te wzorce nieraz tak silne, że aż popadające w schematyzm, u nas jeszcze nie są powszechne, a nawet w wielu środowiskach nie mają racji bytu.

    Rozszerzając ogląd rzeczywistości, poza sferę "mebli, śmieci i zbieractwa", w RP obecnie można kupić bardzo wiele, a sprzedać każdy wizerunek i wmówić ludziom, że tak dokładnie ma być. Że jest świetnie. To niezwykła radość i szczęście, że można np: na czele państwa postawić zakłamanego Jasia Fasolę i opowiadać w koło, że jest to niemalże przystojniak Clooney o umyśle Einsteina. A jego wady są jego zaletami.

    Pozdrawiam -Zbyszek

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code