Maryja – nadzieja ponad trwogą

Adwent2009r.jpg

 
 
Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny
 

W grudniu 1854 roku papież Pius IX ogłosił uroczyście Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny jako Bożą prawdę objawioną. Cztery lata po wydaniu bulli papieskiej, w święto zwiastowania, Matka Boska pojawiając się w Lourdes, przed czternastoletnią Bernadettą potwierdziła zasadność tego dogmatu mówiąc: „Que soy era Immaculada Councepciou” – Jestem Niepokalane Poczęcie.

 

Pius IX, ustanawiając dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi, odwołał się m.in. do pozdrowienia archanioła Gabriela: „Raduj się, łaski pełna ” Łk 1,28., gdzie użyta w oryginale greckim forma perfektum – „Chiare, kecharitomene”, podkreśla to, że już przed momentem pojawienia się anioła Maryja była łaską Boga napełniona. Kolekta w dzisiejszą uroczystość wyraźnie wskazuje, dlaczego Maryja została zachowana od grzechu pierworodnego: „Przygotowałeś ją sobie jako godne mieszkanie dla Twojego Syna.” – zamiarem Boga było powołanie Maryi do wielkiego, niepowtarzalnego macierzyństwa. Wyjątkowe powołanie. Wydawałoby się, że wypełnienie takiego zadania przekroczy siły młodziutkiej dziewczyny. Tymczasem Bóg, stawiając człowieka przed wyzwaniem, nie pozostawia go samego. Dlatego Maryja od pierwszej chwili swojego zaistnienia – od poczęcia, była w szczególny sposób obdarzona Jego łaską. Ta pełnia łask otworzyła Ją na słowa anioła i przyjęcie Bożego planu. Jedno Jej słowo – bezwarunkowe „tak” w odpowiedzi na pozdrowienie anielskie – sprawiło, że zajęła niezwykłe miejsce w historii zbawienia.

 

„Trzeba pozwolić, aby ona nas wychowywała tak, jak wychowywała Jezusa”, pisał św. Maksymilian Kolbe. Pozwalając Maryi być jego Matką, człowiek odnajduje naturalny dla dziecka Bożego rytm życia i własne miejsce w porządku świata. W tej harmonii dziecko zwraca się do Matki, kiedy jest radosne. Gdy cierpi, z ufnością prosi Ją o pomoc. Zakłócenie tego naturalnego porządku wywołuje chaos, a człowiek zbuntowany jak nastolatek, usiłuje ustanowić swoje prawa, które umożliwią mu wykorzystanie do końca bogatej oferty „światowego” życia. Poszukując sposobów zaspokojenia swoich namiętności, staje się ich niewolnikiem. Skutkiem tego uwikłania jest utrata poczucia bezpieczeństwa, lęk przed porażką w wyścigu do posiadania, gromadzenia i używania. Gubi się sens życia, w konsekwencji czego śmierć jawi się w świadomości jako nieuchronna wielka przegrana. Nagle człowiek zaczyna odczuwać trwogę z powodu perspektywy utraty tego, z czego budował swoją wartość. Wtedy pozostaje z nadzieją zwrócić się do Matki. Ona przychodzi jako Mater boni cosilii , dzięki posłuszeństwu Jej radom, człowiek odnajduje sens i radość swojej ziemskiej pielgrzymki.

 

„Ludziom dzisiejszym, – pisze papież Paweł VI – którzy nierzadko męczą się pomiędzy trwogą i nadzieją, powiadamy, Najświętsza Maryja Panna /…/ ofiarowuje pogodną wizję i ma słowo zdatne do umocnienia serc: przyrzeka mianowicie, iż nadzieja odniesie zwycięstwo nad trwogą”. Wybór należy do nas – nadzieja czy trwoga?

Lourdes.jpg

Matka nadziei

Matka człowieka

Matka Boga

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code