Machina zbawienia człowieka

 

Machina zbawienia człowieka

 

.…….., dlaczego to wszystko musi być takie skomplikowane? dlaczego Jezus musiał umrzeć za nas, dlaczego Bóg tak po prostu nie wybaczył Adamowi i Ewie i cała ta "machina zbawienia" musiała się zdarzyć.

 

i dlaczego teraz wszystko musi być "na wiarę"? dlaczego Bóg jest tak jakby "schowany" przed rozumem i poznaniem (takim przez "szkiełko i oko"). przecież jeżeli Bóg jest, to czemu tylko ludzie wierzący w niego wierzą, a niewierzący nie wierzą? dlaczego my mamy "wierzyć", a dlaczego nie "wiedzieć"? Jak byśmy wiedzieli że Bóg jest, to na pewno więcej ludzi byłoby lepszymi. a wolną wolę i tak byśmy mieli, bo jedno z drugim nie jest powiązane wprost.

 

Miliony lat temu wielki wybuch stworzył materię, czas i przestrzeń….tak brzmi początek teorii ewolucji, Biblijna wersja brzmi "…na początku stworzył Bóg Niebo i ziemię.." . Czym różni się pierwsze stwierdzenie od drugiego? Niczym! Kiedy człowiek zaangażuje się w poszukiwanie początku świata zawsze stanie przed dylematem wyboru, albo raczej decyzji wiary. Ewolucjonista i kreacjonista mają jedną wspólną cechę, łączy ich wiara, pierwszy wierzy w boga zwanego przypadek, drugi wierzy w Boga zwanego JHWH. Oboje jednak by utwierdzać się w swoich przekonaniach MUSZĄ podjąć DECYZJĘ WIARY – w którego boga będę wierzył. Jest jednak pewien dylemat ponieważ Bóg JHWH jest osobą i skoro to On dał początek wszelkiemu stworzeniu to dlaczego się ukrywa przed nim ( takie bynajmniej można mieć odczucie). Przypadek nie jest bogiem osobowym jest czymś w rodzaju – coś powstało z niczego za sprawą przypadku i teraz trwa i się toczy. Jeżeli przypadek jest bogiem i stworzycielem to jest to najokrutniejszy pan jakiego można sobie wyobrazić, a życie człowieka nie jest warte "funta kłaków". Osobiście wybrałem wiarę w Boga JHWH, miłosiernego, troskliwego, kochającego, jak i surowego Ojca.

Dlaczego ten prawdziwy, kochający Ojciec "chowa się" przed swoim stworzeniem?

Bóg jest miłosierny, dobry, wszechmocny, ale jest także sprawiedliwy, sprawiedliwość sprawia że Bóg jest wiarygodny, jest bezpieczny, stabilny, nigdy nie zawodzi, zawsze mówi prawdę, Jego Słowo jest święte. Sprawiedliwość jest naturą Boga, sprawiedliwość to zasady, których nie wolno łamać, Bóg jest źródłem sprawiedliwości, więc nie jest w stanie postąpić niesprawiedliwie, gdyby choć raz zaniechał sprawiedliwości to nie był by Bogiem. Ważne jest by zrozumieć że Bóg to nie człowiek-On wie wszystko lepiej, On nie popełnia błędów, dlatego tylko On jest pewny i prawdziwy, jest fundamentem, ucieczką i ostoją, tylko w Nim możemy być bezpieczni a to wszystko dzięki temu że jest sprawiedliwy.

Ale jak pogodzić sprawiedliwość z miłosierdziem w momencie gdy na drodze staje wolna wola człowieka?

Bóg stwarza cały wszechświat – od największej gwiazdy po najmniejszą cząstkę, stworzył to wszystko ze względu na jednego małego człowieczka. Umieścił człowieka w raju i dał mu wszystko niezbędne do życia – wszystko, łącznie ze świadomością istnienia, która jest skutkiem wolnej woli, która z kolei wymaga podejmowania decyzji, które wpływają bezpośrednio na życie człowieka, zrobił jeszcze coś więcej, był uczciwy wobec człowieka szanując jego wolną wolę. Bóg poinformował człowieka że jest jedno niebezpieczeństwo, że istnieje zło, którym jest śmierć. Bóg powiedział bardzo jasno i wyraźnie do człowieka, który rozumiał te słowa, człowiek otrzymał wybór, który jest prawdziwą gwarancją wolnej woli, Bóg ostrzegł człowieka, nic przed nim nie ukrył, w zamian oczekiwał tylko jednej drobnej rzeczy- zaufania, człowiek miał tylko uwierzyć Bogu na słowo aby uniknąć śmierci. Bóg dał człowiekowi życie, obdarował go wszelkim błogosławieństwem potrzebnym do życia, ale gwarancją trwałego szczęścia człowieka zawsze była i jest wiara w Boże słowo (posłuszeństwo Bogu), najlepsze jest to że nawet gdy człowiek ma wielką wiarę to działa tylko na własną korzyść, dlatego możemy mówić o całkowicie bezinteresownej miłości Boga do człowieka.

Jak to jest z wiarą? Nasza świadomość jest istotą naszego istnienia, posiadanie świadomości zawdzięczamy wolnej woli, wolna wola poświadczona jest wyborem, wybrać możemy tylko wtedy gdy znamy prawdę, prawdę mówi tylko Bóg, Bóg nie pozostawił człowieka na pastwę wyboru, uświadomił go jaki wybór jest właściwy, człowiek miał tylko uwierzyć w te słowa-"...jak zjesz owoc z drzewa poznania dobra i zła to na pewno umrzesz..." Pojawił się jednak diabeł, który okłamał człowieka, poddał w wątpliwość słowo Boże i powiedział to co ucho łechce, powiedział do człowieka " zasługujesz na to by być jak Bóg, możesz być jak Bóg". Człowiek wiedział że Bóg istnieje widywał się z Nim, był w dobrej relacji, miał tylko wierzyć w to co Bóg mówił. Człowiek skorzystał z prawa wyboru i uwierzył diabłu, naoczna, namacalna obecność Boga nie uchroniła człowieka przed dokonaniem złego wyboru, nasze cielesne zmysły niczego nie są w stanie zagwarantować, człowiek widzi zło oraz jego skutki, a mimo to w dalszym ciągu wybiera zło.

Wydaje nam się dziś że Bóg ukrywa się i że Go nie widać – to nie prawda, Bóg nigdy się nie ukrywał i nie będzie się ukrywać, od czasów pierwszych ludzi nic się nie zmieniło, Bóg zawsze pokazywał się ludziom w różnych postaciach, a mimo to ludzie wybierali zło. Wyjście Izraela z Egiptu było naznaczone tyloma cudami że Izraelici powinni przestrzegać każdego polecenia Bożego bez zająknięcia, jednak gdy tylko pojawiła się wątpliwość zaraz grzeszyli. W końcu Bóg zszedł na ziemię, przybrał postać ciała, tak aby oko widziało i ucho słyszało, i tak objawiony Bóg jest dla każdego człowieka wiadomy. Nikt o zdrowych zmysłach nie zaprzeczy że Jezus Chrystus chodził po ziemi, nauczał o Bogu i jego miłości, a potem zginął na krzyżu. Każdy "naukowiec", wie że taki człowiek istniał w tamtym czasie, problem polega tylko na tym czy my wierzymy w to co ten człowiek – Jezus mówił, i znowu schemat się powtarza, mamy postawionego przed oczami Boga, ale wątpimy w Jego słowa, dlatego wiara w Boga jest niczym, zerem, wiara w Boga nie jest nic warta, ponieważ nawet demony wierzą (Jak. 2:19) "…19. Ty wierzysz, że Bóg jest jeden? Dobrze czynisz; demony również wierzą i drżą..."(BW), ale co św. Jakub pisze dalej (Jak. 2:20-23) "...20. Chcesz przeto poznać, nędzny człowieku, że wiara bez uczynków jest martwa?21. Czyż Abraham, praojciec nasz nie został usprawiedliwiony z uczynków, gdy ofiarował na ołtarzu Izaaka, syna swego?22. Widzisz, że wiara współdziałała z uczynkami jego i że przez uczynki stała się doskonała.23. I wypełniło się Pismo, które mówi: I uwierzył Abraham Bogu i poczytane mu to zostało ku usprawiedliwieniu, i nazwany został przyjacielem Boga…"(BW). Nie było nic nadzwyczajnego w tym że Abram rozmawiał z Bogiem, Abram uwierzył Bogu, i to było istotne. Nasz problem polega na tym iż, my dobrze wiemy że Jezus istniał i zrobił to co zrobił, ale my nie chcemy wierzyć w to co mówił, człowiek uparcie na własną zgubę wierzy diabłu, bo to diabeł powtarza- " ale czy na pewno? ," Bóg zszedł na ziemie stanął przed naszymi oczami i powiedział – "… Daj tu palec swój i oglądaj ręce moje, i daj tu rękę swoją, i włóż w bok mój, a nie bądź bez wiary, lecz wierz...", a my wciąż pytamy – czy aby na pewno tak było?, a gdyby Jezus stanął przed każdym z nas i pozwolił dotknąć swoich ran to ilu z nas pozostała by Mu wierna? Po roku większość by pytała- ale czy na pewno ja to widziałem?, może mi się zdawało? Jezus musiałby chodzić co dziennie za każdym z ranami na wierzchu, a jakby tylko się obejrzał człowiek już by zgrzeszył.

Bóg stwarzając ludzi wiedział że znajdą się tacy co wybiorą właściwie, tacy, którzy uwierzą na słowo, tacy, którzy będą pragnąć sprawiedliwości, miłości i spokojnego życia.

Ale dlaczego Bóg nie pokaże pełni swej mocy? (Może wtedy by się człowiek opamiętał?)

Bóg okazał swoją moc już nie raz – potop, sodoma i gomora, plagi w Egipcie itd. Co to dało? Jedni uwierzyli inni nie. Kiedyś tak sobie myślałem: gdybym żył w czasach Jezusa to chodził bym z Nim jako Jego uczeń i nigdy bym nie stracił wiary – guzik prawda, w Ogrójcu wszyscy uciekli, Piotr, który był na górze przemienienia zaparł się Go trzy razy, czy ja byłbym lepszy od apostołów? Dziś wiem że tylko wiara tak na prawdę ma sens i to wiara oparta wyłącznie na zawierzeniu w Słowo, a nie na zmysłach cielesnych, powinniśmy mieć pragnienie widzenia Boga, położenia głowy na Jego ramieniu, lecz nie po to by uwierzyć, ale z powodu wiary,

diabeł dobrze wiedział że wystarczy powtarzać w głowie człowieka tylko jedno pytanie – "...czy na pewno?.." , to wystarczy by zasiać wątpliwość niezależnie od tego czy człowiek widzi Boga czy nie.

Jak ja widzę Boga?

Bóg jest zawsze blisko, kiedy mam ochotę po przebywać z Bogiem biorę Biblię do ręki i czytam, chcę po przebywać z Jezusem otwieram Ewangelie i czytam, chcę coś Bogu powiedzieć-modle się, przyznaję że gdy życie mocno dawało mi popalić to bywało że kłóciłem się z Bogiem, brałem Jego słowo czytałem głośno i mówiłem – obiecałeś! Nie wiem, nie mam tego problemu czy Bóg istnieje, mój problem to prześladująca mnie każdego dnia myśl- "..czy wystarczająco ufam Bogu? czy moje życie wnosi coś do Jego Królestwa?, ale to dzięki Jego słowu, wiem że On istnieje. Bóg jest w Biblii, w Eucharystii, w bliźnim, – dlaczego wybrał takie kruche i wątpliwe materiały do demonstrowania swojej obecności?

Żeby spotkać się z Bogiem muszę sięgnąć Biblię, poświęcić czas na jej przeczytanie, muszę wykazać się chęcią w postaci działania, ale zawsze mogę podrzeć Biblię, wyrzucić do śmieci, albo spalić, Bóg nic mi nie zrobi bo szanuje mój wybór. W Eucharystii jest pod postacią kawałka kruchego pieczywa, żeby go przyjąć muszę iść na mszę, ruszyć się z ławki, otworzyć usta, muszę działać żeby go doświadczyć, najtrudniej jednak jest dostrzec Boga w bliźnim, tu zmysły cielesne stawiają największe bariery. Bóg jest, tylko czy my chcemy Go spotkać?

Dlaczego Bóg nie wybaczył Adamowi i Ewie (przez pstryknięcie palcami) i po co ta machina zbawienia?

Bóg jest sprawiedliwy, kiedy zdecydował się na stworzenie istoty podobnej do siebie, wiedział że tylko wtedy będzie to istota wolna gdy będzie miała wybór. Bóg ze względu na swoją sprawiedliwość musiał uszanować wolę i wybór człowieka, dlatego nie mógł wybaczyć pierwszym ludziom ich występku ot tak. Człowiek musiał opuścić raj ponieważ tam mógł poznawać tylko dobro, na własne życzenie został wprowadzony w świat gdzie mógł poznać również zło, oraz spełnienie zła – śmierć. Dlatego zapłatą za grzech jest śmieć. Bóg nie skazał ich na śmierć – bo oni zjedli jabłko, Bóg powiedział – nie bądź głupi!, nie rób tego! Bo umrzesz. Ale człowiek jest mądrzejszy i woli śmierć. Bóg nie może pogwałcić naszego prawa wyboru i na siłę uczynić nas nieśmiertelnymi, po co mi wolna wola kiedy nie mam wyboru (tak jest tylko w dzisiejszej demokracji – świat wypełniony jest wolnymi niewolnikami), Adam i Ewa wybrali śmierć, a Bóg nie mógł wkroczyć siłą w ich wolny wybór i zniewolić ich nieśmiertelnością. Człowiek sięgając po ten "owoc" dokonał decyzji i dziś wszyscy umieramy, ale Bóg dokonał czegoś niesamowitego, dalej pozostawił nam wybór, dokładnie na tych samych zasadach co poprzednio-kluczem jest wiara. Bóg powiedział- " kto uwierzy w mojego Syna zbawiony będzie..." Nie ma innej możliwości, bo jak uratować człowieka, który musi sam podjąć decyzje czy chce żyć czy umrzeć, i historia się powtarza, Bóg mówi – uwierz mi na słowo, Jezus Cię zbawi, a diabeł znowu powtarza starą płytę " ale czy na pewno? Na pewno tak się nie stanie". Bóg pragnie byśmy wybrali dobrze, ale nie może nas do tego zmusić. Tak jak Ewa uwierzyła diabłu i wybrała śmierć, tak my dziś możemy uwierzyć Bogu i wybrać życie i nie ma innej możliwości jak tylko wiara. Po prostu nie da się tego przeskoczyć, nawet Bóg nie może nic zdziałać w tym momencie, bo to że jest wszechmogący nie oznacza że może źle czynić.

Ale dlaczego Jezus musiał umrzeć? Dlaczego sama wiara w Boga nie wystarcza?

Sprawiedliwość domaga się by ponieść konsekwencje wyboru, w tym przypadku była to śmierć. Adam wprowadził ludzkość w proces umierania, nie mógł tego odwrócić ponieważ zgrzeszył, a sprawiedliwą karą za grzech jest śmierć, Adam zasłużył na śmierć więc musiał ją ponieść, on wyprowadził ludzkość z raju i drzwi zatrzasnęły się, Bóg nie może zmienić decyzji Adama, ale zdecydował się ponieść konsekwencje tej decyzji, przyjął winę na siebie i poniósł śmierć. Stał się człowiekiem, który nigdy nie zgrzeszył ( bo gdyby zgrzeszył sam zasłużyłby na śmierć) dlatego tylko ten kto nie zgrzeszył mógł ponieść śmierć zastępczą zwaną potocznie – ofiarą-.Krzyż Chrystusa jest niczym innym jak tylko dobrowolną konsekwencją zastępczą złej decyzji człowieka, i znowu widać tu bezmiar miłości Boga. Jeżeli nie krzyż to jakie inne wyjście było w tej sytuacji?

 

teraz to wszystko w skrócie:

 

człowiek świadomie i z premedytacją wybrał śmierć, powodem tego była źle ulokowana wiara ( uwierzył diabłu zamiast Bogu), Ewa nigdy nie widziała śmierci więc łatwiej jej było uwierzyć w słowa diabła, który stwierdził że skoro jej nie widać to znaczy że jej nie ma. Dzisiaj każdy człowiek widzi śmierć, ale nikt nigdy nie widział zbawienia i historia się powtarza skoro zbawienia nie widać to znaczy że go nie ma ? diabeł więc przychodzi i znowu kłamie – nie ma, nie ma…., a Jezus czeka…..

komu uwierzysz?!!!

 

 

5 Comments

  1. ostatni

    Artur

    cześć Artur – zawsze tam jakieś zdanko wyłowisz…

    .niech te obłoki sobie przepływają, w końcu są potrzebne, czasami rozpętają burzę, ale w końcu słońce wyjdzie, ważne tylko by nie bujać w obłokach…

     
    Odpowiedz
  2. januszek73

    Obłoki.

    Uwielbiam takie obłoczki, z promieniami, zachwycam się nimi, ponieważ przypominają mi "promienie Miłoiserdzia Bożego", dlatego też czasem robię fotki :-). Wkleję parę i pozdrawiam :-).

    Zdjęcia są ładnie, chociaż trochę kontrowersyjne, bo ta Babia Góra :-), ach niech sobie będzie babia :-).

     

     
    Odpowiedz
  3. arturah

    Janusz i Sebastian

    Bardzo ładne fotogriafie .

    🙂

    Janusz ta Babia Góra wcale nie przeszkadza w tych Twoich fotografiach . Powiem że nawet przyciąga i kieruje wzrok patrzącego 🙂 To wspaniale że lubisz fotografie .

    Dzięki

     
    Odpowiedz
  4. januszek73

    O Babiej.

    No cóż, Babia, jak Babia, ładna góra :-), ale byłem na niej jeden jedyny raz :-), w przeciwieństwie do Turbacza, na którym byłem grubo powyżej 20 :-). Wyjaśnię, czemu mam kontrowersje. Ano temu, iż kiedyś dowiedziałem się, że szczyt Babiej Góry brzydko się nazywa – po prostu to "diablak". Oj tam, ktoś temu nadał taką nazwę i tak już zostało. No ale Babia Góra jest taka niewinna, lecz dosyć groźna, to alpejski szczyt ze swoim mikroklimatem wysokogórskim i dlatego bywa podstępna, chociaż mało wypadków tam się zdarza – nawet zimą. Jednak było na niej pewne niebezpieczne zdarzenie i chociaż to nie potwierdzone, to św. Jehowy chcieli urządzić sobie na szczycie "koniec świata". Jakie były tego skutki to nie wiem, ale wydarzenie co najmniej niebezpieczne.

    No i właśnie, niby niewinna a jednak niebezpieczna ta Babia, sam gdy z niej schodziłem to trochę pobłądziłem :-), ale to akurat normalka już w wielu miejscach błądziłem i odnajdowałem się :-).

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code