Kombinuj, módl się i idź J 6, 1-15

 Jezus pyta Filipa: „Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili”? I jak zaznacza to Jan, pyta bo wystawia ucznia na próbę. To pytanie jest skierowane dziś także do mnie i również ono wystawia mnie na próbę.

O co chodzi z tą próbą? Filip odpowiada mistrzowi, że nie mają wystarczającej liczby środków aby zakupić wszystkim jedzenie. A tu nagle znajduje się Andrzej, który mówi: słuchajcie jest tu dzieciak, który coś tam ma. A ma pięć chlebów i dwie ryby. Mało, bardzo mało, więc generalnie kicha. Jakże jest zadziwiająca reakcja Jezusa, który zdaje się mówić: spokojnie panowie, to już jest coś, damy radę! Właśnie chłopaku i dziewczyno damy radę! Wojciechu damy radę! Tyle ile masz, wystarczy!

Ostatnio jestem w dość trudnym dla mnie momencie mojego życia. Niedługo kończę staż i znów przyjdzie okres, który jest strasznie nieznośny dla każdego faceta, czyli bezrobocie i żebranie o jakiekolwiek zatrudnienie. Przede mną wyzwanie tzw. dorosłość na pełnej petardzie, a ja nie mam kompletnie zielonego pojęcia jak się do tego zabrać. Jest pomysł na biznes ale nieadekwatny do miejsca zamieszkania, jest pomysł by podjąć studia ale brak środków materialnych. Do firm nie ma nawet po co CV wysyłać bo i tak przez zdrowie nie mogę liczyć na zatrudnienie. Chciałoby się żyć „normalnie”, mieć jakiś zarobek, próbować się jakoś, cokolwiek to znaczy, ustatkować. No ale generalnie kicha.  I właśnie w tym momencie Jezus pyta mnie: „skąd kupimy chleba?” I to pytanie jest dosłowne!

Mam dwa rozwiązania, „na Filipa”, czyli nie stać mnie, nie da się, generalnie „kicha”, przyjąć postawę ofiary, spakować się i pojechać w Bieszczady. Albo drugie rozwiązanie, „na Andrzeja” czyli poszukać tego dzieciaka z pięcioma rybami i dwoma chlebami. Gdzie tego szukać? W sobie!

Po pierwsze, muszę w sobie odnaleźć dzieciaka, chłopca, który przede wszystkim jest Synem Ojca, Ojca, który JEST DOBRY, który dba o swoje dzieci i jest przede wszystkim wszechmogącym Bogiem.   Po drugie, musze odnaleźć te pięć ryb i dwa chleby. Czyli muszę zajrzeć w głąb siebie i zobaczyć kim naprawdę jestem. Muszę zobaczyć moje „ja realne”, „ja prawdziwe”. Czyli we mnie muszę dostrzec moje wady, ale także i zalety. Muszę poszperać i oprócz tych wszystkich, oczywistych, cierni znaleźć także perły, które, jak każdy z nas, posiadam! Muszę oddzielić śmieci od tego co da się spożyć i przede wszystkim, muszę te ryby i chleby w sobie, ponazywać.

I co dalej? Skoro jestem dzieckiem, Synem Ojcem to mam Boże obietnice. A te brzmią jednoznacznie. Po pierwsze: wszystko ma sens i wszystko ma dobry koniec, czyli niebo. Po drugie, skoro On karmi ptaki i ubiera kwiaty, to o ileż bardziej zadba o mnie, jako o swoje dziecko? Tym bardziej, że dowodów na potwierdzenie tej obietnicy mam aż nadto! Jest tylko jeden warunek, najpierw Jałoszyński zadbaj o królestwo niebieskie w Tobie i wokół Ciebie! Bądź wierny misji i powołaniu. To tak na marginesie odpowiedź na moje pytanie w modlitwie co mam robić? Swoje Wojtas, nic więcej! Po trzecie oddaj to Bogu! Nie od Ciebie zależy wzrost i żniwa. Zaufaj, przestań się użalać, tylko bierz to i działaj!

Dzisiaj jesteśmy za bardzo statyczni, najlepiej żeby nam wszystko z nieba spadało, a my będziemy sobie siedzieć i czekać jak królewna na księcia. Tylko, że zapominamy, że koń księcia zdechł, więc gość idzie piechotą, a na dodatek zgubił mapę, zbłądził i ślad po nim zaginął. Jezus uzdrawia w drodze, nie da się przeżyć życia nie…żyjąc. Musimy pamiętać, że Izraelici przechodzili przez Może Czerwone w nocy, po ciemku i po omacku. Nie byli pewni tego co kryje się za ciemnością. Wiedzieli natomiast, że jeśli się zatrzymają, dopadnie ich wróg. Musieli uwierzyć Bogu i Mojżeszowi na słowo. Musieli badać czy pod nogami mają ląd. Czyli musieli być tu i teraz. Musieli znać, widzieć i kombinować. I tak otwierała się przed nimi droga do wolności, nowego życia. I tak jest ze mną muszę być tu i teraz, znać siebie, wiedzieć o sobie jak najwięcej i… kombinować, jak tu przejść na drugi brzeg.

Pytanie Jezusa to próba, prowokacja do tego żebym przestał się użalać ale kombinował.                A jak już wykombinuje to żebym to wszystko Mu powierzył i szedł. Przez ciemność, mrok, wokół woda, za mną mój wróg. Przede mną obietnica. On da mi jeść i wszystko co będzie mi potrzebne.

Kombinuj, módl się i idź, masz Jego łaskę, wystarczy!

Zabierz Panie i przyjmij
całą wolność moją,
pamięć moją i rozum,
i wolę mą całą.
Wszystko, co mam i posiadam.
Ty mi to wszystko dałeś,
Tobie to, Panie, oddaję.
Twoje jest wszystko,
rozporządzaj tym w pełni
wedle swej woli.
Daj mi jedynie miłość Twą i łaskę,
a to mi wystarczy.
Amen.

Wasz Wojtas

 

Komentarze

  1. zk-atolik

    Pytania Pana Jezusa

    Panie Wojtku – trudno przecenić rolę i znaczenie pytań Jezusa adresowanych, do nas, także powierzania Jemu naszego życia, oraz wiary człowieka w Boga okazywanej w żarliwej modlitwie, bądź nauce i pracy tj. życiu codziennym – nie zawsze łatwym, wygodnym i przyjemnym, lecz przyzwoitym, czy dostatecznie prawym i sprawiedliwym, a nawet świętym.

    Warto zawsze o tym pamietać, że:  kto nie wierzy w Boga – nie ufa Jemu bezgranicznie i bezwarunkowo, ten gotów jest nie tylko wątpić i…… np: często ulegać  pokusom złego tj. uwierzyć w siebie lub innym, aby dogadać się i kombinować tak, żeby tylko jemu/ im było dobrze, czy lepiej.

    ALL –  o co pyta Pan Jezus tych, co mają władzę i nie tylko nadmiar pieniędzy, a więc b. wiele mogą, lecz nie chcą pomagać bliźnim, ani współtworzyć dobrobyt rodziny, wspólnoty, a tym bardziej własnego narodu?…….

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  2. zk-atolik

    Wiara katolicka

    Pojęcie wiary jest wieloznaczne, dlatego winno być możliwie precyzyjnie określane, bo może być rozmaicie postrzegane, bądź rozumiane, czy interpretowane. Natomiast zwątpienie i uległość wobec pokus, także lęk jest wyrazem doczesnego bytu człowieka tj. odzwierciedleniem jego stanu ducha i wyznacznikiem stopnia utraty pożądanej wiary, badź nadzieji i miłości.

    Wiara katolicka jest jedną z w/w cnót teologicznych.  Otwiera przed wspólnotą Kościoła perspektywę maksymalizmu, wyrażoną choćby w tych słowach: „Będziesz miłował Pana Boga swego CAŁYM swoim sercem, CAŁĄ swoją duszą i CAŁYM swoim umysłem” (Mt 22,37).

    A więc będąc dostatecznie świadomym i ambitnym katolikiem nie można wierzyć, czy kochać, ani czynić nic innego co dobre, wartościowe i warte zachodu – „na pół gwizdka”, bo prowadzi to do skarłowacenia człowieka. Panu Bogu zależy, aby wszyscy ludzie byli wielcy, a nawet święci  tj. dążyli do Jego poziomu.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code