Kohelet receptą na szczęście, prawdziwe szczęście! – Rozważania nad księgą Koheleta(E-book)

Tytułem wstępu

Chciałbym Wam zaprezentować moje refleksje, które zrodziły się po kilkukrotnej lekturze tej niesamowitej, aczkolwiek niedocenianej księdze. Sam szczerze mówiąc przez wiele lat nic o niej nie wiedziałem. Jedyny znany mi fragment z tej księgi to ten, który czasem można usłyszeć podczas czytania lekcji w kościele: marność nad marnościami mówi Kohelet, marność na marnościami! Wszystko marność! (1,2). I tyle na temat tej księgi wiedziałem. Jednak kiedyś coś mnie tknęło i zacząłem czytać. Po przeczytaniu za jednym razem całej księgi – dość krótkiej mającej 12 rozdziałów – olśniło mnie! Wow! Jaki optymizm! Co za niesamowite przesłanie życia! Jaka mądrość płynie z tej księgi o której ja nigdy wcześniej tak nie myślałem. Marność nad marnościami. Wszystko marność(1,2)! Tak nam powiedziano kalecząc przesłanie tej księgi. Założę się, że gdy to słyszysz przecierasz oczy ze zdumienia gdzie on ten optymizm widzi. Skąd ten jego zachwyt nad księgą która po czytaniach w kościele mówi mi, że wszystko to marność, wszystko przemija, wszystko to marny pył, pogoń za wiatrem i w ogóle najlepiej iść i pociąć się żyletką! Już spieszę z odpowiedzią! Otóż owszem słowa marność, marny pył i pogoń za wiatrem w tej księdze wg moich obliczeń padają aż 38 razy ale również są inne słowa, które padają równie często jak te. Słowa: Raduj się, Jedz, pij i ciesz się owocami swej pracy itd. padają 28 razy. Wiedziałeś o tym? Jestem w stanie założyć się o grube pieniądze, że nie! Tę księgę strasznie spłycono do dwóch wersetów, których nikt nam należycie nie wyjaśnił przez co błędnie odbieramy jej przekaz. Nie może być tak, że z Księgi Życia jaką jest Biblia czyni się księgę śmierci. Bóg wypowiadając Słowo stwarza, powołuje do życia, daje zupełnie nowe życie, daje świeżość i nowość, a nie smród i stęchliznę.
Chciałbym zaprosić Cię do przejścia przez tę księgę inaczej niż zwykle, abyś zobaczył w niej to co na pierwszy rzut oka jest zakryte. Gdy to odkryjesz Twoje życie nabierze rumieńcówi rozjaśni się wiele spraw, które Cię nurtują. Czemu mówię o tym tak pewnie? Ponieważ przewartościowała moje życie, w ogóle zmieniła moje podejście do Biblii bo wreszcie dostrzegłem w niej źródło Wody Żywej. Zmieniła także życie moich przyjaciół. Otwórz swe serce na głos Żywego Boga, który jest i który w tym Słowie, chce przemówić do Ciebie. No bo nic się nie zmieni jeśli nie przyjmiesz tej księgi jako Bożego Słowa, które jest skierowane prosto do Ciebie!

Kohelet to słowo pochodzenia hebrajskiego Kohal (zebranie ludu), które oznacza kogoś związanego z tego rodzaju zgromadzeniem: kaznodzieję, nauczyciela mądrości. Taki sam sens ma grecki termin Eklezjastes. Tak więc chodźmy przez księgę mądrości i posłuchajmy doskonałego kaznodziei, nauczyciela i mędrca!
Taka mała uwaga nie jestem teologiem, tym bardziej biblistą, więc nie będę zagłębiał się w znaczenia konkretnych słów, tudzież wyjaśniał ich historyczne odnośniki. To co chcę Wam przekazać jest tylko i wyłącznie moją refleksją nad tą księgą.

• Wszystko do niego należy

Rozważania nad przesłaniem Koheleta rozpocznę od rozdziału trzeciego i wersetów od 1 do 12. Jest to swoisty hymn wychwalający Pana, który uczynił wszystko piękne w swoim czasie (3, 11). To Bóg nasz Ojciec ma we władzy wszystkie żywioły, to On jest władcą czasu, ziemi, wszystkiego co na niej i pod nią. Kohelet mówi też, że w naszym życiu wszystko ma sens, że nic nie dzieję się przypadkowo, że wszystko ma ustalone miejsce i czas. W naszym życiu nad którym jest Ojciec Niebieski jest pora na wszystko i czas nad każdą sprawę pod niebem (3,1). To co musimy pamiętać to to, że co czyni Bóg, będzie trwać na wieki(3,14)! Nie ma więc powodu do obaw, że zostaliśmy opuszczeni przez Pana wtedy gdy spotyka nas coś złego, śmierć, ból, cierpienie bądź strapienie, wręcz przeciwnie to właśnie wtedy jest Boży czas łaski i wtedy Pan Bóg chce z nami pracować. Zatem drogi przyjacielu nie bój się kryzysów, spotkań z bólem i trudem bo to wszystko pochodzi od Pana i ma sens! To co Cię spotyka ma Cię oczyścić, ma Cię przygotować do tego kim masz się stać! Nie mów, że Boga nie ma skoro dopuszcza do mnie zło bo to wtedy właśnie Pan jest Ciebie najbliżej! Nigdy nie zapominaj, że jeśli zbłądzisz to Bóg o Tobie nie zapomni, o nie! Bądź pewien, że Bóg odszuka to co zaginęło (3,15). Sam pamiętam jak przeżywałem różne przykre doświadczenia związane choćby z poszukiwaniem drogi życia, bądź te związane z chorobą. Wydawało mi się wtedy, że Bóg o mnie zapomniał, a może w ogóle nie istnieje. Wtedy zacząłem oddalać się od Niego, próbowałem żyć po swojemu. Bóg wplątał mnie w jeszcze większe kłopoty po to abym padł na kolana i wyznał wiarę.
W pewnym momencie doszedłem w moim życiu do takiego punktu, w którym tylko Bóg mógł sprawić, że odzyskam moje życie. Nie ja lecz Bóg, nie moje plany lecz Jego, no i tak długo miotał mną, tak długo wirował, aż w końcu znalazłem drogę do Niego. A właściwie to On cały czas szukał mnie! Nie chciał abym Go opuścił na dobre. Przypomina mi się tutaj przypowieść Jezusa o dobrym pasterzu i zabłąkanej owcy (Mt 18,10-14). Jezus pyta Izraelitów, w większości pasterzy, czy faktycznie jeśli zginęłaby im jedna owca zostawiliby 99 pozostałych i poszliby jej szukać? I czy gdyby ją znaleźli przyłączyliby z radością do stada? No nie! Każdy pasterz wie, że jeśli owca ginie ze stada to jest już stracona i nie należy jej szukać zostawiając przy tym resztę stada – źródła dochodu! A jeśli się już jakoś z powrotem przybłąka należy ją zatłuc, a nie przyłączać do stada. Poczuła smak wolności
może więc wyciągać następne owce ze stada! Dlatego rozmówcy Jezusa byli w szoku i nie rozumieli Jego mowy, Bóg działa inaczej niż my ludzie, bo nasze myśli nie są Jego myślami, a nasze drogi nie są Jego drogami! (Iz 55,1). Jezus zrobi wszystko by Cię odnaleźć. Dla niego nie ma ludzi straconych! Nie ma takiego odejścia, które by zamykało drogę powrotną do stada – Kościoła, nie ma takiego grzechu, którego Jezus by nie przebaczył! Nie ma takiego zła, które eliminuje ze stada! A my? My robimy dokładnie odwrotnie.
Ten odszedł niech już nie wraca! Nie chcemy Cię! A gdy taki ktoś się nawraca to nadal patrzymy na niego podejrzliwie a jeśliby ktoś z „naszych” się z nimi zbratał to tego „naszego” uprzejmie uprzedzamy co to za jeden i żeby uważał. Taką refleksję powinni zrobić sobie wszyscy duszpasterze i liderzy wspólnot chrześcijańskich. Nie oceniajcie, nie bądźcie podejrzliwi tylko dziękujcie Panu i wychwalajcie Go bo to On zrobił wszystko aby odszukać to co zaginęło.

Wszystkie drogi mogą prowadzić do Boga, On każdego z nas indywidualnie prowadzi-jeśli oczywiście tego prowadzenia chcemy-tak abyśmy spotkali Go w twarzą
w twarz. Wszak słońce wschodzi i zachodzi spiesząc do miejsca, z którego znów zaświta(1,5). Bóg jest słońcem, które czasem zajdzie po to, aby zajaśnieć jeszcze większym blaskiem i rozświetlić nasze życie abyśmy nasze kroki skierowali na drogę ku Niemu, ku upragnionemu spotkaniu.
Bóg Ojciec ma we władaniu zarówno mędrca jak i głupca oraz ich działania(zob. 9,1). Człowiek nie ma władzy nad swoim życiem, nikt z nas nie jest wstanie przedłużyć sobie życie, nie ma kodu na nieśmiertelność, po prostu zawsze jest ktoś, kto nad nami czuwa!(zob. 8,8). To wielka Dobra Nowina. Nie jesteśmy sami! Zawsze mamy obrońcę, Ojca, który nas kocha i zrobi wszystko byśmy się nie zgubili. Nie musimy być najsilniejsi, najbogatsi, nie musimy mieć wysokiego wykształcenia, wystarczy, że ufamy w dobroć Boga. Wtedy nie zginiemy i będziemy mogli żyć. Wielu ludzi żyje na niby. Własne braki próbują nadrabiać na siłowni, w biznesie, bądź kończąc mnóstwo kierunków studiów i mimo swoich osiągnięć później często siła fizyczna, pieniądze, czy wykształcenie zdają się na nic. Bóg uderza w te miejsca, których nie da się załatać ludzką siłą, pieniędzmi czy próżną chwałą.

Sam nie jestem pełni zdrowia, na siłownię raczej nie chodzę, nie jestem najsilniejszy, wybitnego wykształcenia także nie posiadam. Po mimo tego stawiam czoło codziennym problemom życia, bądź tym poważniejszym. Często silniejsi, mądrzejsi, bogatsi rezygnowali z podjęcia walki o własne życie. Natomiast w moim przypadku zawsze miałem siły by stawać do pojedynku i wygrywać. Jestem mocny w Bogu, wbudowanyw niezachwiany fundament, którego nic i nikt nie jest wstanie zniszczyć. Walk nie zawsze wygrywają najdzielniejsi, a biegów najszybsi. Zawsze natomiast wygrywają ci, którzy bezgranicznie ufają Panu! (zob. 9,11).

Więcej w e-booku, który można pobrać za darmo tutaj: http://kohelet.skroc.pl

 

11 Comments

  1. zk-atolik

    Stawanie po właściwej stronie…

    Panie Wojtku pełna zgoda, że: " Bóg myśli i działa inaczej niż ludzie……, a nasze drogi nie są Jego drogami."

    Jednak w Pana optymistycznym i budujacym rozważaniu wg. mnie brakuje jednej bardzo istotnej rzeczy. A mianowicie tego, że w świecie "nie wszystko pochodzi od Pana i ma sens."

    Przecież w otaczającej nas rzeczywistości istnieje, myśli i działa  również  "Ten, który nie przepuszcza żadnej okazji", oraz wcale nie mała grupa tych, którzy są Jego zwolennikami, sympatykami, a nawet gorliwymi sługami.

    Dlatego niezwykle trudno jest zachowywać wierność Panu Bogu i stawać po właściwej stronie w chwili pokusy pójścia na łatwiznę, choć z pomocą Jego ludzie dzięki miłości, prawości i wzajemności mogą być razem – stanowić wspólnotę Jego Kościoła, a przez to są zdolni i gotowi czynić dobro (dobrostan) i przezwyciężać pokusy szatana.

    Szczęść Boże!

     

     
    Odpowiedz
  2. modem1990

    Wbrew katolickiej modzie

    Wbrew katolickiej modzie widzenia wszędzie szatana mam trochę inne zdanie w tej kwestii. Po pierwsze zło istnieje(miałem okazję doświadczyć parę razy na własnej skórze – dosłownie!!) jednak człowiek zawsze ale to zawsze wychodzi mu na przeciw. Czytając Biblię widzimy też, że wiele razy Bóg po coś zło dopuszcza do świata w którym żyjemy. Myślę, że jedynym miernikiem stawania po właściwej stronie jest dobro drugiego człowieka. To co służy bliźnim na pewno pochodzi od Boga 🙂

     

    Pozdrawiam serdecznie 🙂

     
    Odpowiedz
  3. januszek73

    moda ?

    Wojciechu to nie jest do końca prawda, iż "katolicy szukają wszędzie złego ducha". Sprawa jest zbyt złożona aby ją tak uogólniać, ale istnieje w kościele pewien "pęd" do szukania u ludzi zła i złego ducha a w konsekwencji próby zrobienie z tym porządku. Specjalnie napsiałem "próby", bo próba to jeszcze nie jest efekt.

      Zadam teraz trochę "przewrotne pytanie", ale czy na pewno jest to "katolicka przypadłość" ? Osobiście uważam, że nie i na dowód tego przytoczę, ale nie napiszę, bo to jest wstrętne. Jednak poszukaj wypowiedzi słynnego pastora Willkersona i jak wypowiadał się o kościole ? (najprawdopodobniej katolickim, ale nie powiedział tego wprost). Mówił brzydko o kościele i widział w nim zło a zauważ, że pastor miał posłuch nie tylko u braci odłączonych. No a inni – ktoś ich nazwał "wymiatacze demonów" ?, to co widzą w ludziach ? i jak się z tymi ludźmi obchodzą ? Pozostawiam do refleksji, ale straszenie ludzi złem i złymi duchami jest bardzo rozpowszechnione, właśnie w śród tych, którzy dla jakichś korzyści chcąc przyciągnąć ich do siebie wmawiaja im, że "Bóg Cię kocha", "Bóg Cię przytula", przygarnia, oczyszcza, uzdrawia, etc, etc, etc. Ja nie zaprzeczam, iż Bóg tego nie może robić, ale wmawiane tego ludziom przez innych ludzi, wywołuje opłakane skutki.

      Ok. a teraz inaczej, zażartuję ale będzie w tym jakaś prawda :-). No więc ja mam Wojtku świetną pamięć do pewnych szczegułów, ale dalej masz problem – no wiesz z tym "nie powiem wam z czym" ? Już Ci powiem dlaczego tak pytam. Bo na dzisiejszej spowiedzi, mój kierownik duchowy powiedział – "pomagaj ludziom". Wiesz, to trudne, ja nie umiem do końca ludziom pomagać, ale wiem, że ludzie mają problemy, no wiesz "z tym i owym…………….", co jest bardzo rozpowszechnioną dolegliwością, zwłaszcza w śród osób samotnych. Ok. to ja już nie marudzę, że wiem, jak Ci pomóc, ale wkleję Ci coś co mi osobiście zawsze pomaga. Hmm, to nie "to pomaga", ale pomaga Jezus, lecz Jezusa spotyka się również tak. No więc wkleję i uciekam , bo innych metod pomocy, jak na razie nie znam

    Pozdrawiam – misjonarz Janusz :-).

                                                             

     
    Odpowiedz
  4. modem1990

    Dobrze, może trochę

    Dobrze, może trochę zgeneralizowałem do katolików. Inaczej można to ująć – chrześcijanie lubią szukać złego i nim straszyć.

    A co do końcówki komentarza to powiem tak. Nie wiem czy się znamy czy nie… Ujmę to delikatnie tak na ile potrafię: Słuchaj pan, albo piszesz pan otwarcie o co chodzi albo w ogóle. Po drugie jeśli już to nie chowasz się pan pod nic nie mówiącym pseudonimem tylko mówisz pan kim jesteś 🙂

    Pozdrawiam i życząc wszystkiego dobrego

     

    P.S. ludzie się zmieniają 🙂

     
    Odpowiedz
  5. januszek73

    wyjaśnienie

      Nie będę tłumaczył mojego "nicka" i dlaczego tak jest ?, to złożony powód :-), ale mnie można wszędzie znaleźć, na "deon", na mojej stronce 🙂 i można zobaczyć jak wyglądam, kim jestem, czym się zajmuję.

    Natomiast co do tego "pisz wyraźniej", no to jak mogę pisać wyraźnie, jeżeli sprawa jest już lekko przedawniona :-), lub trochę zakopana ? Jednak powiem, bo gdzieś, kiedyś, dawno temu :-), pisałeś artykuł o jakiejś "swojej słabości", wyjaśniając ( i to wielokrotnie powtarzajac a więc sprawa na pewno była poważna) w ten sposób: "nie powiem co", "nie musicie wiedzieć co". Jeżeli więc używałeś tego typu pisania, to zacząłęm się domyślać, że masz jakiś problem, z którym sobie nie radzisz ale tenże problem ukrywasz. Ja takie coś akuratnie – zauważyłem, bo czasem lubię słuchać ludzi i przemyśliwać pewne sprawy. No a że akurat dzisiaj, miałem "prikaz" :-), "pomagaj ludziom", no to akurat tak mi się skojarzyło a że Miłosierdzie Boże to lek na ludzkie biedy i zranienia, no to wkleiłem obrazek – bardzo znany. Jednak wymowa obrazu jest głęboka, ale uogólniając obraz "mówi" – "niech się nie lęka zbliżyć do mnie żadna dusza, choćby jej grzechy były, jak szkarłat". Tak więc ja obecnie umiem tylko to, bo tyle razy skorzystałem z łaski Miłosiernego Jezusa, że mogę się tym dzielić, bo Jezus nigdy nie odmówił mi swojego przebaczenia. No tak było, chociaż grzechy miałem okropne. Dlatego też tylko to umię i tym się mogę "dzielić", ale ufność Jezusowi Miłosiernemu nie może być zapomniana, choćby nie wiem, jak wielki grzech nas obciążał. Wymaga to jednak ufności, ja tak ufam i nigdy się nie zawiodłem a nawet mam pewne zapewnienie, iż "będzie tak w momencie mojej śmierci" (jeżeli przyjąć, że głos spowiednika, to "głos Boga" – to sam Jezus tak do mnie powiedział 🙂 ).

    No i to jest wyjaśnienie drugiej części mojego posta.

     
    Odpowiedz
  6. modem1990

    Chodziło mi o tożsamość.

    Chodziło mi o tożsamość. Może źle odczytałem intencje jednak, jak dla mnie to było zbyt inwazyjne. Jednak nadal nie znam tożsamości. Nie wiem, skoro się pan nie chce przedstawić publicznie no to istnieją inne możliwości, choćby prywatna wiadomość. W sumie to ciekawość mnie zżera XD.

    A co do miłosierdzia itd itd to w pełni zgoda, nie miałem zastrzeżeń co do treści tylko formy. Wie pan czasami kogoś można zranić przez pisanie w ten sposób. Wiem bo sam kogoś w podobnym stylu zraziłem 🙂

     

    Pozdrawiam

     

     
    Odpowiedz
  7. zk-atolik

    Replika

    Proszę pamiętać, że świadomość warunkuje nasze odniesienie, do osób, spraw i rzeczy. Dlatego można Pana Boga, czy wspólnotę Kościoła RK i katolicyzm np: uznawać, afirmować, szanować etc. lub traktować podobnie, jak Pan albo jeszcze gorzej.

    Radzę uwolnić się, od osobistych uprzedzeń i animozji wobec katolicyzmu, oraz starać nie pisać absurdów, ani kompromitować na forum, bo "widzenie wszędzie szatana" – absolutnie nie jest modą, a tym bardziej katolicką.

    Natomiast istotnym problemem człowieka może być opaczne rozumienie Słwa Bożego – Pisma Świętego, nauczania Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła, a przez to uporczywe trwanie w błędzie, także w grzechu, oraz ateizm, dewotyzm lub wszelkie urojenia, czy negowanie istnienia szatana. 

    Człowiek dostatecznie światły i doświadczony orientuje się, że najczęściej sprawcą (inspiratorem) istniejącego zła na świecie jest szatan – zły Duch, oraz złoczyńcy, czy tzw. tajne i zorganizowane struktury zła.                 A znaczącym powodem lub przyczyną doświadczania skutków, czy następstw braku pożądanej Jego miłości i dobra, czy choćby pomocy braterskiej, serdeczności i dobrobytu jest ludzka zła wola, głupota i właśnie owo "stawanie po niewłaściwej stronie".  

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  8. januszek73

    P. Zbigniewie.

    Raczej przesadził pan, P. Zbigniewie. To, że Wojtek, jakoś krytykuje pewne postawy w kościele nie znaczy, że go całkowicie odrzuca. Można patrzeć na pewne sprawy i zjawiska w kościele krytycznie, bo wiele tych zjawisk wydaje się niepokojących. Ja tak mam i chociaż do końca tego nie potępiam, to jestem bardzo ostrożny, zwłaszcza do zjawisk nazywanych "charyzmatyczne". Dlatego też można nieco krtycznie patrzeć na pewne postawy – np. księży, biskupów lub wiernych, co nie znaczy, że trzeba od razu skreślać cały kościól. Wojtek trochę uogólnił, że w naszym kościele dzieją się pewne zjawiska nazywane "szukaniem diabła…….", ale jest w tym kszta prawdy. Oczywiście to nie oznacza, że nie należy strzec się szatana i innych złych duchów, ale to nie jest postawą bania się. Przypomniało mi się ,ale św. Faustyna powiedziała – cyt. "szatan tylko pysznych i tchórzliwych zwycięża, bo pokorni mają moc". Co prawda zdanie jest źle skonstruowane stylstycznie ale święta chciała powiedzieć, że tylko pyszni i tchórzliwi "polegają", natomiast "pokorni mają moc". Pokora natomiast jest postawą uniżenia i nawet służby.

      Dzisiaj papież Franciszek mówił o tym, czy "należy robić rachunek sumienia" ? i wyjaśnia co to znaczy. Mówił w swoim kazaniu o tym, że to właśnie przez rachunek sumienia – "pokonuje się zło i złego ducha". Uważam, że jest to prawda i nie należy pomijać walki duchowej w rachunku sumienia, ale nie to jest najważniejsze w nim. Św. Ignacy wyjaśniał, że najważniejsze jest "dziękować za otrzymane dobrodziejstwa". Wynika z tego, że rachunek sumienia to postawa dziękczynienia a więc umiejętność znalezienia w życiu lub danym dniu darów Bożych. Trzeba więc zastanawiać się co jest darem Bożym i jak z nich korzystam ? Darów jest mnóstwo, tylko my ich nie zauważamy a przyczyna tkwi egoiźmie, czyli jakoś tak ? " mi się należy". Co m sie należy ? , jeżeli wszystko jest darem, natomiast darów można zauważyć mnóstwo, również, jak to Pan mówi "w Jego kościele".

    pozdrawiam.

     
    Odpowiedz
  9. zk-atolik

    Kto nie tylko przesadził?…..

    @Janusz – może jedmnak ustalimy razem, jaka jest zasadnicza różnica między uprawnioną krytyką, a nie tylko przesadą, lecz również próbą publicznego lekceważenia, dyskredytowania, a nawet zniesławiania…..

    Ponieważ tolerowanie w sferze publicznej, takich pozornie niewinnych wybryków wobec Kościoła RK nie jest przypadkiem, ani incydentem, lecz ewentualnie modą (manierą), a najczęściej wyrazem uprzedzenia i wrogiej postawy, oraz w RP zjawiskiem coraz powszechniejszym.

    A to dlatego, że w takim przypadku okazywana tolerancyjność, pobłażliwość i bezkarność nie są wyrazem wzorowej ojcowskiej postawy, ani dyscyplinujące i wychowawcze, bo zwykle rozzuchwalają i zachęcają, do czynienia podobnych rzeczy.

    Ps. Pozdrawiam i dziękuję za dodatkowe treści, cenne informacje.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code