Kochać sercem, nie denominacją

Rozważanie na II Niedzielę Adwentu, rok C1
 
tezeusz_adwent_2012.jpg
 
 
Myśl przewodnia tegorocznych rekolekcji adwentowych oparta jest na słowach Ewangelisty Jana dotyczących przypowieści o uzdrowieniu niewidomego od urodzenia (J 9 1 – 41).

A więc i ja postawiłem sobie następujące pytania: „Czy byłem niewidomy od urodzenia?” „Czym jest moja wiara?” „Gdzie jest jej kwintesencja?” Wierzę, że nie byłem duchowo niewidomy, a z momentem Chrztu świętego w sposób szczególny dotknął mnie Bóg. Czy było to uzdrowienie rozumiane przez kontekst opowieści Janowej? Tego nie wiem, ale ufam, że tak zaczęły się we mnie objawiać sprawy Boże. Natura człowieka pozostaje naturą grzeszną i tylko łaska Boga może nas usprawiedliwić. A wiara w moim życiu oparta jest na nadziei, że nikt i nic nie oddzieli mnie od Boga.

Na Boga można patrzeć przez różne pryzmaty… Wobec Niego człowiek może wydawać się niczym. Trójca Święta występuje jako niekończące się Dobro, pełnia wolności, zaś człowiek jako element Bożej scenerii ma początek i ziemski koniec. Nawet jego wolność w złym rozumieniu wydaje się ograniczona. A jednak człowiek pozostaje stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Ufam, że owo podobieństwo to wielkość człowieka. Aż chce się powiedzieć, że to jego dusza, duch i ciało (1 Tes. 5:23). Psychika to wspaniałe źródło, pełne możliwości i to w niej znajduje się samoświadomość. Jest ona niczym drzwi, które możemy otworzyć i za pomocą których rozpoczynamy współpracę z Bogiem.

Ważnym elementem w różnorakich terapiach i walce z nałogami jest uświadomienie sobie danego problemu, nazwanie go po imieniu, ale też świadomość własnych sił i chęci pracy nad sobą. Dotarcie do samoświadomości jest elementem kluczowym w procesje uzdrowienia. Skoro jedynie Bóg jest w pełni wolny, to bez wątpienia w tej wolności chce zbawienia człowieka. Czy w Bożej wolności jest miejsce na kary, zadawanie bólu czy przymnażanie cierpienia?

W moim życiu wiara to zerwanie ze starotestamentalnym spostrzeganiem Boga jako kata. Przełomowym etapem budowania wiary jest skończenie ze stygmatyzacją, stereotypami czy schematami. To zaprzestanie bycia kopią cudzych ideałów, wpajanych nam od dzieciństwa. To życie własnym życiem, bo życie w harmonii z sobą jest życiem w harmonii z Bogiem. Codzienne spotkanie ze Stwórcą nie musi odbywać się tylko w sprawach „wielkich” czy w ascetycznym wyrzeczeniu się wszystkich i wszystkiego. To kwestia zaproszenia Go do własnego życia, dialog z Bogiem. Wiara powinna być oparta na dialogu, a sam Zbawiciel przemówi w różny sposób i różnych okolicznościach.

Poprzez wiarę czuję się odpowiedzialny za Kościół. Odpowiedzialność to pokora, która nie jest milczeniem i przyzwoleniem na naukę Kościoła czy poglądy, na które moje sumienie, ukształtowane na Biblii, nie wyraża zgody. W Kościele konieczny jest także dialog ludzi. Wielu jednak go nie dopuszcza. Dzięki temu, że już tylko Jezus jest moim Panem i Zbawicielem, jestem pewien, że nawet monolog za Jego pośrednictwem staje się słyszalny i dotrze do wielu zatwardziałych serc. Czuje się pełnoprawnym członkiem Kościoła założonego przez Jezusa Chrystusa, a wykraczającego poza denominację rzymsko-katolicką.

Składanie świadectwa w środowisku, gdzie większość stanowią rzymscy katolicy, nie jest łatwe. Rodzina czy znajomi raczej widzą we mnie odstępcę od wiary w jedynym według nich powszechnym rzymsko-katolickim Kościele. Jak można wyjść po za jego ramy? Twierdzą, że poza nim nie ma zbawienia. Hm, czyżby czuli się jego dawcami? Ja widzę moją relację z Bogiem, moje bycie w powszechnym Kościele Jezusa Chrystusa zupełnie inaczej. Czuje się uzdrowiony z tego, co uzdrowienia potrzebowało. Dzięki uzdrawiającej łasce wiary zyskałem siebie, zrozumiałem wiele swoich błędów, wyciągam wnioski, na nowo interpretuję Biblię według bieżącego powiewu Ducha Świętego przy jednoczesnym poszanowaniu zdrowej części tradycji.

Teraz już nie boje się przystąpić do Ołtarza Słowa czy wspólnej Komunii w innych denominacjach chrześcijańskich. Wyzbyłem się lęku przed świętokradztwem. Kościół rzymsko-katolicki był moim domem zastępczym. Domem, w którym brakowało miejsca na wewnętrzny i zewnętrzny dialog oparty na wierze. W końcu Jezus powiedział: „Przyjdźcie do mnie wszyscy” a najczęściej mówił to chorych, utrudzonych, wykluczonych… Moją odpowiedzią na znaki Bożej obecności jest dawanie świadectwa opartego na wierze w Wielkiego Boga, który daje człowiekowi wielkość, a jednocześnie poczucie bycia kochanym Dzieckiem Bożym.

Na podstawie dzisiejszych czytań dowiedziałem się, jak bardzo pragnę, by słowa Ewangelisty Łukasza „I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże” zostały dopełnione przez słowo „Dostąpią zbawiania”. I modlę się, abyśmy kochali sercem, a nie denominacją, abyśmy ujrzeli człowieka, a nie nasze wyobrażanie o nim i abyśmy pozwolili Bogu zbawiać, wyrzucając nasz faryzejskie osądy. Tak, wierzę, że będziemy w pełni uzdrowieni, a uzdrowieniem tym będzie Zbawienie.

Posłuchaj:  Przychodzi jak ciepły wiatr…

 
 

II_Niedz_Adwentu.jpg

Rozważania Niedzielne

Rozważania Rekolekcyjne

 

Komentarz

  1. beszad

    Rdzeń mojej wiary…

    W młodości wieku maturalnego regularnie zaglądałem do zborów, czerpiąc od tamtych wspólnot żar wiary i siłę do bycia człowiekiem autentycznym. Zaglądało tam również wielu moich znajomych, którzy wcześniej byli często zapalonymi animatorami oazowymi. Wielu rozproszyło się po tych wspólnotach, przechodząc do zielonoświątkowców, adwentystów czy wolnych chrześcijan. Osobiście stałem przez długi czas w niezwykle męczącym rozkroku, bo jedni i drudzy mówili, że trwanie w innej wspólnocie jest zdradą Chrystusa.

    Dopiero kilka wypadków krytycznych w moim osobistym życiu sprawiło, że zyskałem zupełnie nową optykę widzenia. Pozostałem w Kościele katolickim (dokonując już całkiem świadomego wyboru), mając jednak na uwadze, że każdy z nas ma inną drogę, a wszystkie te drogi, jeśli serce jest otwarte na Jezusa, muszą się w Nim spotkać.

    Dziękuję Ci, Patryku, że tak szczerze dzielisz się tutaj sobą, swoimi dylematami, pragnieniami i osobistymi "dotknięciami" Prawdy. Miejmy tylko zawsze na uwadze to, że i nas mogą pewne sprawy zwodzić – że błądzenie wpisane jest w nasze poszukiwania. Nasza miłość, nadzieja i ufność w Panu zawsze będą jednak większe, niż wszelki błąd – i to właśnie jest najgłębszym rdzeniem mojej osobistej wiary.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code