KALEJDOSKOP

Tęsknię za lasem, łąką, ogniskiem, przestrzenią.
Za możliwością wysikania się na progu, myszami pod łóżkiem, zaskrońcem pod podłogą.
Za miriadami gwiazd na nietkniętym miejskimi światłami niebie.
Za koncertami żab, ptaków i muzyką dźwięczącą w wyciszonym umyśle.
Za gośćmi, co to nieczęsto, ale za to świątecznie, znacząco…
Za przemijaniem, widocznym, doświadczanym w każdej chwili, w każdym obrazku: w próchniejącym drewnie, w zwierzęcym trupku wdeptanym w ścieżkę, w złotookim owadzie
drepcącym po stole, w dopalającej się świecy, w kwiatach, odchodach, kompoście…

Tymczasem przychodzi żyć w mieście.

Pędzące samochody, spieszący gdzieś ludzie, betonowe chodniki, asfalt, plastik, metal, szkło, informacje, ważne sprawy, firmy, reklamy, zakupy, praca, telewizja – miasto robi mnie w konia. Wydaje się tętnić życiem, a tymczasem ukrywa prawdę o przemijaniu.
Miasto zagłusza pytania, twarze zamienia w maski, uzależnia od coraz bardziej jednorazowych przedmiotów.
?Domestos? zabija wszystko, co się rusza.
Plastik, kafelki i sedesowe muszle udają, że są wieczne.
Betonowe nowotwory rozrastają się, uczuleni na wszystko ludzie wchłaniają coraz więcej chemii.

A jednak to też cud. Wciąż ten sam, obracający się kalejdoskop. Te same drobinki i świecidełka, składające się ongiś na indiańskie czy słowiańskie wioski – dziś tworzą wizje miast, szos, mordowanych lasów, cywilizacji.
Pradawne organizmy, przeobrażone w naftową ropę, napędzają wkurzające auta.

Znów leje. Od paru dni przetaczają się tęgie burze. Błyski i grzmoty wstrząsają miastem.

“A jednak się kręci”…

 

12 Comments

  1. Fajencja

    Jak juz przyszlo byc/zyc w

    Jak juz przyszlo byc/zyc w miescie to czy nie na tym madrosc polega, zeby to przemijanie, kurcze blade, jednak zobaczyc, podejrzec, uchwycic, zakonotowac. Nie dac sie zaasfaltowac. Na przekor wielu…

     
    Odpowiedz
  2. Anonim

    A jeszcze nie tak dawno,

    A jeszcze nie tak dawno, gdzieś w latach osiemdziesiątych słychać było głosy krytyki. Zjawili się “zieloni” wzywający do opamiętania. Dziś wyginęli lub zagłuszono ich komercyjnym wrzaskiem. Budujemy Nowy Wspaniały Świat z cichym przyzwoleniem kaznodziejów. Tak jakby wszelkie zastrzeżenia wobec tej cywilizacji trąciły od razu Leninem. Słyszał kto o jakiej ekologicznej encyklice, lub chocby liście pasterskim? Nie. Niech żyje przedsiebiorczość i nabijanie drugiego w butelkę. Satysfakcję da ci boski batonik i rajski balsam kąpielowy. Mówił kto gdzie z jakiej ambony, że to głupie, złe i smieszne? Wspomniał jaki mędzrzec o gigantycznej iluzji, w którą sami się wpędzamy? Że można być wolnym, jeździć rowerem, ubierać się w lumpeksie i mieć czas na czytanie książek na łące? Że chory to system, w ktorym połowa nie ma pracy a druga połowa przetwarza jakieś abstrakcyjne “dane” o spożyciu owych batonów? Dawno już stracilismy kontrole nad technologią. A to przecież dopiero początek. Nadciaga nowy totalitaryzm. Być może najgorszy z dotychczasowych. I nikt go już nie atakuje ani z prawa ani z lewa. Dysydenci wyginęli lub dali się kupić. Może więc czas jest rozpaczać? Może jedynym skutecznym jeszcze aktem protestu przeciw tej iluzji jest publiczna rozpacz? Ta starodawna zmora wygnana z mediów przez apostołów pozytywnego myślenia i idących z nimi ręka w rękę radosnych, sytych kaznodziejów. Domagam się prawa do złego samopoczucia w tym wszystkim. A nawet do rozpaczy.

     
    Odpowiedz
  3. Ania

    Miasta jednak też mają

    Miasta jednak też mają swoją duszę, ale muszą do tego dojrzeć. Np.taki Rzym – niby miasto, a spokojne, zmuszające do refleksji, cappucino przy stoliczku, gazeta. Mam nadzieję, że nasze miasta dorosną do takiej klasy.Nie będą kłamały że tylko życie w nich ma sens…

     
    Odpowiedz
  4. Anonim

    Hehe…Welcome to the Club.

    Hehe…Welcome to the Club. Lata 90-te. Entuzjazm. Budujemy razem w Polsce nową rzeczywistość. Aż przyszła fala, wlało się całe świństwo z Zachodu i zmyło nasze ideały. Zieloni okazali się czerwoni. Fundusze ekologiczne zasiliły kabzy lokalnych kacyków. I tyle nam zostało. I ja miałem coś tam do czynienia z ZB. Zastanawiam się teraz co się z tym całym ruchem stało?

    Zgadzam się, że Rzym, Kopenhaga, Dublin i Bruksela … kawiarnia i gazetka. Rowerek i powoli. Ale nasze miasta i ich mieszkańcy postardali jakby dusze. A może i rozum. Castorama i Auchon (jak to sie pisze?) to nasze świątynie. Listewki i wiertarki. Motory i kosiarki. Bilbordy i komórki. Wszyscy chcą być Kulczykami albo przetwarzają “dane”. Po ulicach nie chodzą już ludzie tylko wykreowane wizerunki. Ubrane w jakieś ponure szmaty. Właściwie nie chodzą tylko jeżdżą. Moją ukochaną Starówkę zamienili w jeden wielki Pub. Poginęły kawiarnie, galerie i antykwariaty. Szykuje się developerski zamach na ostatnie święte oazy ciszy i spokoju w tym grodzie. A wszystko to kropi nasz Metropolita. Larum grają. Uciekam od tego wszystkiego do mojego szalonego przyjaciela profesora. Tam przy ognisku (nie grillu! i kieliszku czerwonego wina, pod rozłożystym modrzewiem, w towarzystwie jeszcze kilku innych odmieńców możemy biadać do woli. Wiem, nie jesteśmy normalni. Ale, czy tamci są? Ot, taka nasza mała prywatna ekologia.

     
    Odpowiedz
  5. Anonim

    Jeszcze słówko donośnie

    Jeszcze słówko donośnie dawnego tekstu Wojtka w ZB. Jest to z gruntu mylna teoria, że za całe ekologiczne zło odpowiedzialny jest biblijny nakaz “czynienia sobie Ziemi poddanej”. Zwrócił na to uwagę Jan Paweł II w encyklice “Redemptor Hominis” (kto o niej pamięta dziś?). Otóż przestajemy obecnie być panami cywilizacji a stajemy się jej niewolnikami. Gwałcąc prawa natury przestajemy panować nad Ziemią. Temat to na cały esej albo i habilitację. Ale kogo to dziś obchodzi?

     
    Odpowiedz
  6. Jacob

    “Wszystko gra i jest w

    “Wszystko gra i jest w porządku, a jak nie jest w porządku, to i tak jest w porządku, bo przynajmniej coś się dzieje” – to wojak Szwejk, czyli Haszek.
    Jeśli zielone staje się czerwone, to może po prostu dojrzewa, jak np. pomidorek? Potem się mięknie, pleśnieje lub zostaje zjedzonym. Trochę poważniej – nie ma sensu, mym zdaniem, szukanie winnych gdzie indziej, niż we własnym sumieniu. To ja muszę radzić sobie z chciwością, nieumiarkowaniem, egoizmem itpodobnymi “kwiatkami”. W Polsce, w dużym stopniu, ideę solidarności zastąpiła pazerność, jako społeczeństwo musimy widocznie przejść ten etap, przesycić gadżetami, co “na zachodzie” ludzie mają już za sobą.
    A swoją drogą śmiesznie toczą się nasze rozmowy. Tekst “wyjściowy” traktował o przemijaniu i mieście, które to przemijanie ukrywa, stwarzając rozmaite iluzje. Samo przemijanie jest taką samą iluzją, jawiącą się jak w obracanym “kalejdoskopie”. Tak mi się przynajmniej wydaje, czasami…
    “Zwieść cię może ciągnący ulicami tłum/ Wódka w parku wypita, albo zachód słońca/ Lecz pamiętaj – naprawdę nie dzieje się nic/ I nie stanie się nic aż do końca” – taką piosenką Grzegorz Turnau odpowiada Haszkowi. Zdrówka i powodzonka!

     
    Odpowiedz
  7. Anonim

    chyba nie dalo sie tego ujac

    chyba nie dalo sie tego ujac lepiej.

    nic dodac nic ujac, ale zeby wiedziec o co chodzi trzeba doswiadczyc tego koncertu zab i miriad gwiazd a potem to wszystko stracic

    wtedy dopiero sie wie co sie stracilo

     
    Odpowiedz
  8. slawomir.majewski

    TO SE NE VRATI,

    TO SE NE VRATI, JACOB

    ?Dat nie wpisujemy, z datą dokument byłby nieważny ? powiedział kot składając niedbały podpis?
    (M.Bułhakow; ?Mistrz i Małgorzata?)

    Wiem, że kazdego dnia padają setki, może tysiące hektarów drzew w różnych lasach, dżunglach, tajgach; wiem, że kazdego dnia giną znane i – nieznane gatunki zwierząt; umierają rzeki, jeziora, zalewy. Wiem. A powietrze jest coraz to gorętsze, bardziej zatrute; deszcze – kwaśniejsze, gleba toksyczniejsza dziś, niż wczoraj. Zatem – wiem to wszystko oraz i to, że nie mam żadnych “mocy sprawczych”, aby tę rzeź, pomór, idiotyzm powstrzymać.

    Nie używam niczego, co zawiera chlor lub sodę; nie spuszczę tego guana na głowy moich braci mniejszych – via kanalizacja.

    Więc nie używam chloru ni sody, jak nie kupuję chińskich
    zapalniczek czy innych produktów i nie będę dopingować tych, którzy będą startować w ichniej Olimpiadzie na stadionach, na których jeszcze dziś odbywają się publiczne egzekucje.

    Gdybym był rolnikiem, pewnie jadłbym zdrowe “ekologiczne” (co za idiotyzm!) chleb, marchew, buraka etc. ale w sklepie mam albo wszechobecnego Unilevera, albo Nestle albo innego mega-giganta; ich maki, chleby, pomidory, kukurydza, jaja, masło, margaryny. A we wszystkim – IPRA France “identyczna z naturalnością” nawet w tzw. dymie wędzarniczym.
    No, to jem “serdelki”, które składają się w 99% z soi + ten dym o którym wyżej + barwniki + utrwalacze + spulchniacze + …

    Chleb (tylko 27% maki!) smaruję masłem w 56% złożonym z oleju palmowego i kładę sobie plaster “żółtego sera” z… oleju palmowego + IPRA France + polepszach + koserwant + …

    Nareszcie – nad jeziorem! Hosanna!
    Kwaśny deszcz tylko troche nadtopił kanapki z tego chleba z tym serem z ta IPRA, co to, wiecie – wyżej.
    Biorę gazetę (papier chlorowany, a jakże!)czytam: “demonstrowali w obronie lasów deszczowych…”
    A kto będzie demonstrować w obronie MNIE i starych, dawnych, dobrych serdelek, które były z mięsnego mięsa? Kiedy nastaną czasy, gdy żółty ser będzie składał się w 89% z sera w serze, kobiety będą mieć znowu 100 % orgazmu w orgaźmie, faceci będą robić to, do czego ich stworzył Pan – będą pracować dużo i ciężko TUTAJ, w Polsce, dla swoich rodzin, a zawartość śmiercionośnych bredni w mediach spadnie poniżej ludzkiej wystrzymałości?
    Ja wiem, ja nie dożyję, ale… Może…

    Jacob, ja Cię rozumiem.
    Pozdrawiam

    Sławek

    ps. pamiętasz tego pijanicę w białej szmacie – Heraklita, któremu wszystko panta rei?
    Właśnie…
    Jak mawiają nasi sasiedzi: to se uz ne vrati, pane Hawranek!

     
    Odpowiedz
  9. Anonim

    Ale przecież jest

    Ale przecież jest świetnie. Mamy gospodarczy wzrost. Dochody rosną a bezrobocie spada. Niech nikt nie waży się narzekać. Wszystko jest fajnie. Narzekanie ostatecznie wyszło z mody.

     
    Odpowiedz
  10. slawomir.majewski

    Robak napisał:
    Ale

    Robak napisał:
    Ale przecież jest świetnie. Mamy gospodarczy wzrost.

    Ja nie narzekam, Panie Robaku; ja tylko cichutko kląskam spod kamyczka wierząc, że ten kamień jest pochodzenia naturalnego, że IPRA-France nie miała swojego udziału w jego powstaniu 🙂

    pozdrowienia

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code